środa, 22 sierpnia 2018

Rozdział 104

Nie liczyłam ile czasu upłynęło od wielkiej wojny.

Tęskniłam jednak za Hurumą .Pomimo wszystkiego co uczynił, przyznał się do błędu, przeprosił i pozostał moim synem.

Dla Białej Ziemi rozpoczął się złoty okres.Więcej zwierzyny , mniej upałów ,zero wojen i problemóm-oczywiście takich dużych,bo zawsze zdarzały się jakieś sprzeczki ze strony zwierzyny.Jako królowa radziłam sobie jednak. Czasami zabierałam ze sobą Norę ,żeby się uczyła.Wkrótce oddam jej tron, jest gotowa.

Miejsce Płomieni nie zmieniło się ,ale przynajmniej odeszli z niego antagoniści.Chodź Nyeusi zauważyła,że wśród ciał zabitych nie było Sawy.To ją i mnie zaniepokoiło. Czarna lwica po stracie Busary ,stała się jeszcze ostrzejsza.Jej jedynym celem było stworzyć jeszcze silniejsze siły walki ,jak i wytrenować Kilio II.

Kilio skupiła się na polowaniu, czyli czymś w czym była najlepsza. Dzieci pomogły jej przeżyć żałobę.

Podobnie w przypadku Kamby.

Miejsce Skał dobrze się rozwijało .Nie mogłam jednak wysłać tam mieszkańców, puki trawa całkiem nie obrośnie. Lara podpowiedziała jednak,że to się wydarzy.Nie wiem,skąd to wiedziała. Wyczyściliśmy już rzekę.

Dni mijały szybko..

Tego dnia ,dość gorącego ,wraz z Taje wyszłyśmy na sawannę.
Taje skuliła uszy,kiedy zbyt gorące promienie odbiły się o jej futro.Fuknęła:
-Może odpuścimy i zaśniemy przy wodopoju?
-Wolałabym jeszcze trochę pochodzić.
Kroki dudniły o ziemię, gdy wraz z Taje szliśmy coraz bardziej w głąb Białej Ziemi. Zwierzęta spoglądały na nas zaciekawione.

Wtedy właśnie nadbiegła Nyeusi.Koło niej dreptała Kilio II i Hodari.
Nyeusi zatrzymała się przed nami.
-Znowu się wymknął. Trenowałam lwice (walczące) blisko Białej Skały i wtedy zobaczyłam tego przeklętego złodzieja! Chodź to chyba lwica, miała smuklejszą budowę..
-Widziałaś jak wyglądała? Złapałaś ją?
-Mówiłam,że się wymknął! I nie widziałam nic oprócz cienia .Porwała antylopę .Nie dogoniliśmy jej,-syknęła Nyeusi,-Przepraszam, to się nie powtórzy..
-Nye,ufam ci w takich sprawach, ale trochę zwolnij,-powiedziałam spokojnie, -powiem Mto żeby także mieli się na baczności i Lwia Gwardia może pomóc.Cieszą się,że wrócili do pełnych obowiązków.
-A Idii świetnie wychodzi polowanie,-jak zawsze pochwaliła Taje,-Kora pewnie też radzi sobie przy walce?
-Jest świetna,-przytaknęła Nyeusi.Była wściekła,że nie udało jej się złapać złodzieja, który od pewnego czasu kradnie nam zwierzynę.Przynajmniej działał w pojedynkę.-Kilio też sobie super radzi.
-Mam dobrą nauczycielkę,-Kilio II uśmiechnęła się. Była już starszym lwiątkiem i coraz bardziej widać było w  niej podobieństwo do Kilio. Też miała lekkie rysy ,okrągły pyszczek , do tego tą samą sierść i charakter.Chodź Nyeusi też dała jej troszkę z charakteru. Lwiczka miała ponadto dobry wzrok Shani.

Koło niej stał Hodari. Czarny lwiak, chodź dalej przypominał mi Hasirę, to już mi to nie przeszkadzało aż tak.Urosła mu do tego bardziej czarna grzywka, a problemy z oddychaniem nie stanowiły dla niego problemu.

Kilio II i Hodari stanowili nie tylko przyjaciół, ale i parę.

Nyeusi westchnęła.
-Dobrze, my już pójdziemy. Mto nie mógł dzisiaj trenować lwiątek ,bo wraz z Teo musieli przetrenować starszą grupę.
Zaczęła kierować się w stronę pastwisk ,a dwójka lwiątek z dumą poszła za nią.

Taje się zamyśliła.
-Teo dobrze prezentuje się jako przyszły zastępca Mto. Ale cieszę się,że to właśnie kotuś ma tą pozycję.
-Kotuś?-zaśmiałam się.
Taje zmarszczyła nos.
-No co?
Nie przestawałam się śmiać. Ta Taje ,potrafi mnie rozbawić jak nikt inny.
*
Kiedy skończyłyśmy patrol ,postanowiłam zobaczyć co u Kamby .
Taje akurat spotkała Mto ,który udał się na przerwę, więc lew z chęcią towarzyszył lwicy .

Kamba odpoczywała w głównej jaskini.Kiedy jednak tylko weszliśmy,uniosła głowę. Uśmiechnęła się lekko.
-Cześć.Jak dzisiaj ?
-W sumie nie widzę różnicy ,-wzruszyła ramionami Taje,-a jak u..
W tym momencie, zza Kamby wyjrzały trzy główki. Pisnęły ze szczęścia i przewracając się, pobiegły w naszą stronę.
Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy lwiczki oparły się o mnie łapkami.
-Ciocia Wise! -wiecznie wesoła i ciekawska Maisha ,podskoczyła w górę.Jej grzywka pofalowała
-Opowiesz nam bajkę?- spytała Zawadi , bardzo mądra jak na swój wiek
-Może nie teraz. Przyszłam zobaczyć jak się czujecie.Ile to już mhm?
-Prawie dwa miesiące,-cichutko odpowiedziała Hope ,najmłodsza i najbardziej podobna do Arro.
-Właśnie miałyśmy wybrać się nad wodopój.-powiedziała Kamba,-małe muszą się wyszaleć.
-To mi coś przypomniało..-zmarszczył brwi Mto.Z powagą spojrzał na Taje,- Zróbmy sobie dziecko
Taje uśmiechnęła się szyderczo
-Wystarczysz mi ty, z tobą to jak z Idią i Korę gdy były małe,- mruknęła
Mto i Taje wybuchli śmiechem

Pomyślałam przelotnie,że w posiadaniu większego potomstwa nie ma nic złego. Shani ma dwa mioty ,Kamba ma dwa mioty ..
Przynajmniej trojaczki pomogły Kambie, chodź wciąż tęskniła. Ja z resztą też tęskniłam za humorem Busary i oddaniem Arro.
-Zawadi jest najstarsza ,-szepnęła mi Kamba ,-Arro chciał by jego młode tak się nazywało
-Imani już je poznała?
-Oh,już dawno. Jest szczęśliwa,że ma siostry. Chaka i Teo też, już powiedzieli,że będą pilnować,-po czym lwica westchnęła,- ale chciałabym by Teo także sobie kogoś znalazł.

Ruszyłyśmy w stronę wyjścia ,by skierować się w stronę wodopoju. Lwiczki biegały radośnie obok nas.
*
Narrator
-Wszystko gra?- spytała Kilio przysuwając się bliżej Idii.
Od kąt odeszła z Kręgu Życia Usafi ,lwice stały się teraz jedynymi posiadaczkami szerokiej wiedzy o polowaniu. Zaprzyjaźniły się jeszcze bardziej.
-Myślę o tym ,jak bardzo się starzeje. Moje dzieci już za dwa miesiące ,wejdą w wiek dorosły..
-Każdego to w końcu czeka,- Kilio spojrzała na niebo ,-Nawet Rihaye.
Idia zmarszczyła brwi.
-Bora wciąż poszukuje Sun?
-Już nie.. teraz skupiła się tylko na Rihay,-odpowiedziała Kilio, zmieniła temat. Rozmawiały dość długo.

Mady idąca spacerkiem za rodzicami ,spojrzała w stronę Białej Skały.W jej oczach coś błysnęło .Tęskniła za Wakatim ,bliskim i oddanym przyjacielem.
Wtedy też coś dostrzegła.
Ktoś wykradał zwierzynę ze spiżarni.
Mady zmarszczyła brwi. Była już starszą lwiczką i domyśliła się z łatwością o co chodzi.Pobiegła po zawiadomić mamę.

Lara wpatrywała się w trenujących Kilio II i Hodariego ,wraz z Nyeusi. Westchnęła cicho. Ktoś dotknął jej czubkiem ogona. Domyśliła się kto to i z uśmiechem spojrzała na Matibabu.
-Jesteś pewna swojej decyzji?
-Jestem. Pomogę ci zbierać zioła, chcesz?
-To dużo dla mnie znaczy. Rafa znów się leni,-przewróciła oczami Matibabu, -dobrze,że wybrałaś drogę medyczki. Będziesz wspaniałą medyczką.
-I mój dar się uspokoił ,kiedy podjęłam taką decyzję,-odparła lwiczka,-jakby od początku czekał ,aż podejmę taką decyzję.

Zabrały się do zbierania potrzebnych roślin.


Hej.
Wiem,że rozdział mógł się nie udać, ale wiedźcie,że naprawdę próbowałam. Może chociaż jednej osobie się spodoba..
Mam wielką wenę ,więc piszę kolejny rozdział.
Witam także w trzecim sezonie historii Wise!
Pozdrawiam c:

niedziela, 19 sierpnia 2018

{Gdyby się nie poznali}

Zastanawialiście się czasem ,jakby to było,gdyby Wise,Taje i Kilio nie poznały Busary i Nyeusi? Gdyby Wise nie została królową Białej Ziemi, czy gdyby pozostała na Gwiezdnej Ziemi bądź Tęczowej Krainie??
W tym poście odpowiem na wszystkie nurtujące was na ten temat pytania c:
Gotowi?
!Zaczynamy!

Zajmiemy się na samym początku Wise.
  • Gdyby pozostała na Gwiezdnej Ziemi.
Z pewnością ,nie poznała by wtedy Taje, Kilio i reszty .Miałaby natomiast mamę,ciocię i siostrę .Pewnie dobrze byłoby jej na Gwiezdnej Ziemi ,do czasu,aż Maji by nie odeszła wraz z córką.Wtedy pewnie biała lwica poszłaby za nią.
Z całą pewnością, w tej wersji Wise i tak związałaby się z Moto i miała z nim :Norę, Lajlę i Ndoto.Przecież lew mieszkał na Gwiezdnej Ziemi. Jej przyjacielem mógłby stać się też Mto.

  • A co gdyby pozostała w Tęczowej Krainie ?
Po śmierci Mfalme ,z pewnością miałaby bardzo trudno.Nie radziłaby sobie z samotnością i docinkami, nawet u boku Kilio i Taje. Gdyby jednak nie uciekła i przeżyła tu swoje lata nastoletnie ,mieszkańcy zapewne przestaliby ją tak dręczyć ,a sam Kion zrozumiałby swój błąd i prosił o wybaczenie.
Wtedy też pewnie Wise zostałaby królową Tęczowej Krainy ,prowadziła konflikt z Uzuri i została matką lwiątka.

  • Gdyby nie przeżyła
Gdyby Wise nie żyła ,to na sto procent nie było by w ogóle fabuły i szczęśliwego zakończenia dla nikogo
  • Gdyby pozostali z Nzuri
Gdyby Nzuri nie umarła  i pozostali z nią, to mogę zapewnić,że i tak by stworzyli Białą Ziemię, tylko wraz ze starszą lwicą. Kamba miałaby chociaż wtedy mamę.

Teraz pora na Taje

  • Gdyby nie poznała Wise
Gdyby pozostała w Tęczowej Krainie ,nie miała by w ogóle Kory,Idii ,ani Mto. Przechodząc jednak do tematu... Wtedy Taje stałaby się wredna i nie obchodziłoby ją nic.

  • Gdyby jej rodzice przeżyli
Taje miała wielką więź z rodzicami. Oni kochali córkę,ale byli lojalni Tęczowej Krainie ,dlatego więc, gdyby córka musiała odejść, nie mogliby z nią pójść,chodź bardzo by tęsknili za lwicą.

Pora na Kilio

  • Gdyby nie trafiła do Tęczowej Krainy (inaczej, nie poznała Wise i Taje)
Mfalme nadal  by żył i opiekował się Wise. Kilio gdyby jakimś cudem przeżyła ,zamieszkałaby pewnie na Lwiej Ziemi ,gdzie szybciej odnowiłaby kontakt z rodziną.
  • Gdyby jej tata przeżył
Kilio zostałaby wtedy na Ptasiej Ziemi i nie poznałaby przyjaciół.Nie miałaby też partnera i młodych (podobnie w wersji powyżej) byłaby pewnie lwicą walczącą, chodź woli polować.

Busara ,twoja kolej!

  • Gdyby nie był z Kilio
Nie była by to wielka strata. Kiedyś zrobiłam dla siebie notkę "Top 10 partnerek dla Busary" i aż się miło przy tym bawiłam. Pewnie ,gdyby w ogóle nie poznał miłości swego życia,Kilio, związałaby się z Nyeusi.

Przechodzimy szybko do Nyeusi!

  • Gdyby nie miała potomstwa
Pewnie by wtedy starała się je mieć ,albo adoptować.

  • Gdyby nie poznała Wise,Taje i Kilio
Miałaby wtedy gorszy charakter (wredniejszy) .Pewnie związałaby się z Busarą i oboje pozostali by przy Nzuri i Kambie.

Pora na Kambę.

  • Gdyby nie związała się z Arro
Najprawdopodobnie byłaby teraz sama .Kamba bardzo jednak marzyła o lwiątku i na pewno starałaby się je mieć.
  • Gdyby Nzuri żyła
Kamba marzyła by poznać rodziców, na pewno miałaby z matką wspaniałą i wyjątkową więź
  • Gdyby Kamba nie przeżyła
Gdyby w ogóle nie została zabrana i zmarła, Imani by się nie narodziła ,Arro by nie poznał lwicy i Ndoto by był sam.

Wiem, że miałam napisać tylko o przyjaciołach i samej Wise, ale muszę to wstawić:

  • Gdyby nie było Ndoto
Wise nie miałaby wtedy syna ,Nora i Lajla brata ,chodź Ndoto objawił by im się jako duch i przed czymś przestrzegł. Dobrze jednak ,że żyję.Mam już desing jego synów.

I to tyle jak na razie ,
Jeśli chcecie następcą część ,napiszcie w komentarzu. Zapraszam po drodze na mój profil ,mam nowego bloga ,który opowiada historie w formie OneShot.
Pozdrawiam c:
Rozdział już niebawem. 3 sezon też!

czwartek, 9 sierpnia 2018

Sezon 3

Po zakończeniu sezonu 2,przyszła kolej na sezon 3 Wschody i Zachody.
Zrobię maraton z pierwszymi dziesięcioma rozdziałami.
Co więc się wydarzy w nowym sezonie?
Oj, na pewno nie będzie spokoju!
Pojawią się nowi bohaterowie-zwłaszcza Kira,którą uwielbiam!
Nowa antagonistka
Śmierć pewnej bliskiej Wise osoby
I  nowa księżniczka!
Zaciekawiłam?
Macie tutaj zapowiedź:
***
Po wielkiej wojnie,przychodzi czas na radość.
Rodzi się coraz więcej lwiątek,miłość kwitnie,a spokój otacza całą krainę.

Zawsze jednak musi być niestety..
Matibabu powiadamia o nowej przepowiedni ,a zrozpaczona Wise przestaje wierzyć w duchy przodków ..
Kion próbuję opanować sytuacje w Tęczowej Krainie,niestety nie pomaga mu w tym Uzuri,która postawiła sobie zabójczy cel ..
Natomiast Nora ,nowa królowa Białej Ziemi, jest załamana tym, że nie może urodzić lwiątka ..


Rozdział 103

Hasira została pokonana,wraz z Shetanem.Można było powiedzieć,że odnieśliśmy zwycięstwo.Niestety zginęła dziesiątka białoziemców (bo ofiar z grupy Hasiry było o wiele więcej) i Arro, i Busara.

Pożegnałam się z Adele,która musiała wracać już do siebie ze swoim stadem i jej podziękowałam za pomoc.Podobnie zrobiłam w przypadku Kory.Kilio pożegnała się z braćmi.

Sama Kilio z Nyeusi straciły najbliższych,mi  samej chciało się płakać,kiedy dowiedziałam się o śmierci Busary i Arro.Pewnie później to zrobię,ale na razie musiałam załatwić co innego.

Huruma i Aishi leżeli koło siebie.Byli w więzieniu,leżacym z innej strony Białej Skały.Była to mała grotka.Pilnowali ich strażnicy,ale na mój znak rozsunęli się.Zatrzymał mnie wcześniej Ndoto.Kiedy spojrzałam w jego oczy,zaniemówiłam.Znów były niebieskie! Teraz jeszcze bardziej widziałam w nich podobieństwo do swoich.To była dobra nowina.
-Mamo,co zamierzasz?
-Nie mieszaj się na razie synu,-powiedziałam,-sprawdź ,jak Matibabu i Rafa radzą sobie z rannymi,dobrze?
Ndoto skinął głową i odbiegł.Wybaczyłam mu,miał dobry plan,kiedy przepędził większość złych sojuszników Hasiry i powstrzymał Huru.Zyskał w moich oczach.

Weszłam do jaskini,gdzie dwa lwy Od razu wstały.
-Aishi,możesz iść spotkać się z synem.Lwiątka wróciły właśnie z kwa siri.
Aishi skinęła głową,trochę zaskoczona,że jej syn był w tamtym miejscu.Następnie,spojrzała na Hurumę i odbiegła,skinowszy mi głową.Zostałam sam na sam z Huru.
-Dlaczego to zrobiłeś?
Spojrzał na swoje łapy.Powtórzyłam pytanie.W jego oczach coś błysnęło,kiedy na mnie spojrzał.
-Zawsze czułem się gorszy.Nie byłem do ciebie podobny ,złamałem sobie łapę przez co czułem ból, nigdy nie byłem brany za prawdziwego księcia,czy nawet następcę tronu.
-Hurumo,nie byłeś brany na następcę,bo od początku była nią Nora i tylko ona,nawet nie Lajla.Miałeś być jako lew walczący.Jesteś księciem i moim synem,ale  było ci to za mało,żeby walczyć u boku zabójczyni twojego ojca?
-Przybranego..
-.Ale kochał cię jak własnego.A podobieństwo? Sierść synu.Nie bez powodu przodkowie postawili cię na mojej drodze,a dzień kiedy zostałeś moim lwiątkiem stał się moim najpiękniejszym.I nigdy tego dnia nie żałowałam.
Huru oczy się zaszkliły.
-Przepraszam,mamo.
-Tyle złego dzisiaj się wydarzyło,ale przekaże ci co jest cechą wielką rodzica.Przebaczenie,-przytuliłam syna.
-Naprawdę? Na to nie zasuguje,mamo.
-A żałujesz?
-Tak.
-Więc ci wybaczam,-przytulił mnie mocniej.

Wyszliśmy z jaskini.Nora,Lajla i Ndoto podbiegli do mnie i Huru.
-Przepraszam..-powiedział Huru,-..Nora,Lajla,Ndoto tak bardzo was kocham.Przepraszam.
Nora spojrzała na rodzeństwo i podeszła krok do przodu.
-Wybaczamy.
Cała trójka się przytuliła.
*
Podeszłam do Kiona.Brązowy lew czekał na mnie na czubku Białej Skały,wpatrzony w horyzont.Usiadłam obok niego,a chłodny wiatr musnął mój pyszczek.
-Muszę już wracać ze stadem na Tęczową Krainę.Powiem ci,że mówili,że dobrze,że walczyli.Niektórzy przyznali,że miło było cię zobaczyć.
Skinęłam głową.Kion dodał.-Naprawdę teraz się zajmę Tęczową Krainą.Moje lwy zaczynają już rozumieć współczucie.
-Kion..dobrze,że jesteś,-szepnęłam i nieoczekiwanie go przytuliłam.
Kion chyba się uśmiechnął,bo poczułam jak przesuwa językiem za moim uchem.
-Może to za wcześnie,ale czy mógłbym wracać na Białą Ziemię prawie codziennie.
-A dasz radę zajmować się swoją ziemią?-spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Zdecydowanie,-nasze usta musnęły się w długim pocałunku,-Kocham cię,Wise.
-Ja ciebie..-niebieskie oczy mi błysnęły,-..też.
Znów się pocałowaliśmy.
*
Narrator
Kilio i Hodari, czyli lwiątka, wybiegły z jaskini mimo zakazu.Pobiegły nad wodopój,gdzie usiedli na płaskim kamieniu.Kilio II wpatrzyła się w horyzont.Wkrótce odbędzie się pogrzeb.W oczach mignęła jej łza.
-Co teraz będzie,Hodari?
-Teraz..teraz będzie już dobrze,-uśmiechnął się lewek.Położył łapkę na łapce Kilio.-Wiesz..może chciałabyś zostać ..moją...
-Hodari,mam pytanie,-przerwała mu lwiczka.Uśmiechnęła się.-Może zostaniesz moim chłopakiem?
Hodari zaśmiał się cicho.Tak,to było w jej stylu.
Przytulił ciemnozłotą.
-Oczywiście,że się zgadzam.A ty,zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak,-odsunęła się i dotknęła jego łapki,-a teraz..gonisz!
Hodari poderwał się i ruszył za lwiczką.
*
Bora postawiła sobie za cel,że będzie dobrą matką dla Rihayi.Lwiczka przewróciła się w jej łapach i Bora wiedziała,że za chwilę będzie musiała ją obudzić na pogrzeb jej dziadka.Bora przeniosła wzrok na wyjście z jaskini.Gdzie kolwiek była Sun,napewno żyła i wróci.Bora wtuliła się w Barafu,który polizał ją za uchem.Lew przeniósł spojrzenie na Rihaye.
-Jest piękna.
-Najpiękniejsza,-szepnęła Bora
*
Wise
Pogrzeb był dla każdego smutkiem.I prawie wszyscy płakali.Przytuliłam się bliżej Kilio,która stała jak z kamienia,podczas kiedy ja ryczałam.Matibabu pochyliła się nad ciałami zmarłych.
-Niech ich spokój będzie dla nas rytuałem.Odchodzą z Kręgu Życia,ale pamięć o nich i dobre słowo tu pozostanie.
Mto także płakał nad śmiercią przyjaciela, Taje i dzieci Busary.Wszyscy ,którzy byli bliscy.Nawet Maji.
Kamba wyglądała jak siódme nieszczęście.Po pogrzebie pobiegłam więc za nią.Kamba ułożyła się w ciemnym koncie z kilkoma jagodami w łapie.Wybałuszyłam oczy.
-Kambi,proszę..nie możesz ich zjeść,są trujące..
-A po co mam zostać?
-Bo masz dla kogo.Chaki,Teo i Imani.Dla mnie,Taje,Kilio..Kambi..
-Wiem Wise,-podniosła na mnie wzrok,-tylko to takie trudne.Bardzo go kocham.
-I kiedyś znów się spotkacie,-przytuliłam ją.
Kamba się jednak odsunęła i położyła ogon na brzuchu.
-Cieszył się z tego,że znów jestem w ciąży.
Byłam zdziwiona,ale i szczęśliwa.Przytuliłam ją delikatnie.
*
Wspięłam się na czubek Białej Skały.Zwierzyna wróciła,ale ja kierowałam się tylko do stada.
-To był ciężki czas.Wygraliśmy i przegraliśmy zarazem.Wiem jednak,że cokolwiek się wydarzy,przejdziemy przez to razem.
*
Narrator
Nyeusi i Kilio w końcu zaczęły płakać,kiedy umknęły wzrokowi innych.Kilio przytuliła mocno Nyeusi.Wiedziała,że ta tęskni za przyjacielem.A Kilio? Kilio tęskniła za Busarą,równie mocno co ich własne dzieci.
-Nyeusi..-w oczach Kilio coś błysnęło.
-Busara był zawsze wtedy ,kiedy go potrzebowałam.To mój przyjaciel.Ja..mi jest trudno.
-Mi także,kochałam go całym sercem.
Obie lwice mocno się przytuliły,zalewając łzami.
*
Następnego dnia.
Kiedy Wise się obudziła,od razu opuściła Białą Skałę,by stanąć na jej czubku.Z daleka widziała Imani i Ndoto,już cieszących się porankiem.Wise uśmiechnęła się lekko.Wtedy właśnie usłyszała kroki,więc się odwróciła.Huruma usiadł obok niej,a biała sierść lekko pofalowała.
-Matko..muszę ci coś powiedzieć,-spojrzał na Wise,-nie wygnasz mnie,ale ja nie potrafię tak..to już nie jest mój dom,bo o własny się dba.Aishi się zgodziła.
-Na co? Huru,co ty mówisz.To twój dom!
-Postanowiłem odejść z Białej Ziemi.Założyć własne stado.
Wise przełknęła ślinę.Jej syn chciał odejść.Było to gorzkie.Wise poczuła jednak,że mimo wszystko nie będzie w stanie go zatrzymać i gdzieś tam,decyzja jest słuszna.Pozostało jej tylko marzyć,że znowu spotka swoje dziecko.
Wise przytuliła bokiem syna.
-Dobrze,jeśli tego chcesz.
-Dziękuję
*
Wakati znalazł Mady przy skałkach.Lwiczka od razu zaproponowała zabawę .Zaczęli od berka,później zapasów i na koniec chowanego.Kiedy lwiak znalazł przyjaciółkę ,westchnął:
-Muszę ci powiedzieć coś.
-Mów.Nie gryzę.
-Tata i mama powiedzieli ,że opuszczamy Białą Ziemię.Mamy odejść daleko.
Oczy Mady rozszerzyły się.
-Ale pozostaniesz moim przyjacielEm?
-Tak,-przytulił lwiczkę ,-i pewnego dnia tutaj wrócę.
*
Przytuliłam mocniej Hurumę,żeby pozwolić mu później przytulić rodzeństwo i przyjaciela.Do mnie podbiegł Wakati.Polizałam go za uchem i przytuliłam.
-Kocham cię,Wakati,-szepnęłam,-opiekuj się mamą
-Dobrze babciu,-szepnął lwiak i mnie mocniej przytulił.

Kiedy Huru odchodził,czułam dziwne uczucie.Biały lew,wraz z Aishi i Wakatim opuścili Białą Ziemię.Mady ,Aria i ja spoglądaliśmy w ślad za nimi.
Huru znalazłam w Miejscu Płomieni,kiedy przemarzał chłodem.Taje namówiła mnie,bym ja i Moto go adoptowali.Stał się od tego dnia moim synem,bratem Lajli,Nory i Ndoto.Tym o którym mówiła przepowiednia.A teraz odchodził z partnerką i synem.Był moim synem i taka była prawda,co kolwiek by się nie stało,niczego nie żałowałam.
*
Tego samego dnia,odwróciłam się w stronę Nory,Lajli i Ndoto.Uśmiechnęłam się ciepło.
-Spełniam swoją obietniCę Ndoto.-ponownie odezwałam się do całego stada.-Strachoziemia pozostała nasza.Nosić będzie miano Miejsca Skał,gdyż pozostał w nim dalej ten mrok.Teraz to wszystko jest nasze,białoziemców.I najważniejsze,pozostała przyjaźń i miłość.Żałoba nie minęła,ale mam prośbę,świętujmy dzisiaj śluby moich dzieci.Nory i Ndoto.

Nora wyglądała pięknie z kwiatem w uszach idąc koło brata.Oboje stanęli obok swoich ukochanych,a Rafa zaczął przysięgę.Siedziałam obok Lajli i Msimu.Z uśmiechem patrzyłam w przyszłość.

Nagle się podniosłam,akurat w momencie ,kiedy Rafa ogłosił moje dzieci małżeństwem.Ogonem wskazałam na coś na nocnym niebie.Wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku.
Gwiazdy.
Pełno spadających jasnych punkcików.
Uśmiechnęłam się,a wraz ze mną pozostali.To było naprawdę piękne.

KONIEC SEZONU 2

Hej,tak więc nadszedł koniec sezonu 2 i za nie długo wielki maraton sezonu 3 wschody i zachody! Wśród rozdziału ukryłam hasło,możecie go wyszukać.Trochę zagmatwany i smutny,ale myślę,że to jest idealne zakończenie tego sezonu.
Pozdrawiam c:

Rozdział 102

Stanęłam na szczycie Białej Skały i z niedowierzaniem wpatrywałam się w dal.
-To wszystko nie tak miało być!-krzyknęłam,odwracając się do przyjaciół.Taje stała blisko Mto,Busary i Kilio.Nyeusi natomiast obok Maji,Kamby i Arro.Nora,Kisu,Lajla także tu byli.Reszta czekała wewnątrz jaskini.
-Nie ważne jak miało być,-Nyeusi spojrzała w moją stronę,-liczy się to,co jest.Wise,twoi synowie się zbuntowali.Za chwile rozpocznie się wojna i to największa w historii Białej Ziemi!
-Nie wiadomo,czy wyjdziemy z niej cało,-mruknęła Kilio,wtulając się mocniej w Busarę.Podobnie zrobiła Kamba z Arro.
-To co według was mam zrobić!? Kazać zabić moje dzieci? Rzucić całe stado  na walkę,z której mogą nie wyjść?!
-A masz jakiś wybór,Wise?-Mto
-Możemy jedynie uciec i oddać się bez walki,-Kilio zmarszczyła brwi,-a tego nie lubię.
Westchnęłam.
-Hasira sprowadziła potężne siły.Ciężko będzie.
-Wysłałaś już kogoś na Rajską i Lwią Ziemię?
-Tak.-odpowiedziałam na pytanie Taje,-I na Białą Przystań,już są w jaskini z resztą,ale jest ich za mało.
-Jeszcze ja sprowadzę tu Tęczowoziemców,-Kion spojrzał po zgromadzonych.
-Nie nie będzie dobry pomysł.Nie będą chcieli walczyć o obcą ziemię,z szansą na śmierć i do tego,wyczują naszą słabość,-powiedziała Taje
-Masz trochę racji..ale ich przekonam.Nie mamy wyboru..
-Trawoziemcy stanęli by do boju.Ale nie zdążę ich sprowadzić,-Ni wyszedł z jaskini.
Westchnęłam gorzko.
-Dobrze.Pobiegnij po swoich.
Kion skinął głową .Odbiegł.
-Nie zabijajcie moich synów,a jedynie uwięźcie.
-Nie spodziewałam się tego po Ndoto,-szepnęła Nora
-Ja też.
Lajla nagle się gwałtownie podniosła.
-Mamo,a co z lwiątkami? Mamy je zostawić na Białej Skale?!
-Nie.Powinny udać się do jakiejś kryjówki,-rzuciłam ,spoglądając po przyjaciołach.
Oczy Lajli się zaświeciły .
-Wiem już gdzie.-biała spojrzała na Norę,jednak lwica nie znała odpowiedzi.-Kwa siri. To miejsce ukryte za wodospadem.Odkryliśmy je za dziecka.
-To dobry pomysł,-przyznała Nora
-Tylko czy Huru się nie domyśli?
-A dlaczego miałby szkodzić lwiątką?-rzuciła Lajla,-poza tym nawet wy o nim po części zapomnieliście.
Musiałam przyznać Lajli rację.To miejsce było dobre do schowania najmniejszych.

Przygotowania zaczęły się od razu.Kazałam pilnować Wakatiego,na wszelki wypadek.Nyeusi i Mto uczyli coraz zacięcie walki.Zwierzęta przeniosły się na dalsze tereny,na wszelki wypadek.Wszystko obserwowałam,modląc się,żebyśmy zdążyli.
Wybrałam do pilnowania najmłodszych Kambę,która jednak zrezygnowała,sugerując,że każdy powinnnien walczyć.Nie mogłam się niezgodzić.Tak więc w końcu miała  lwiątek pilnować Imani.Brązowa zgodziła się,jako ślepa nie miałaby niestety większych szans.Lwiątka pouczyłam by były grzeczne.

Treningi szły zapartym tchem.Msimu obawiał się trochę,ale mimo wszystko zdecydował się w tym wziąć udział.
Kion wrócił szybko z tęczowoziemcami.Było ich dużo,ale jak się spodziewałam,niespecjalnie chętni do walki.Kion jednak powiedział mi,że cieszą się,bo nigdy nie mają wrogów,a lubią walczyć.Miałam jednak złe uczucia.Te lwy śmiały się ze mnie gdy byłam mała,dlatego stadka tęczowoziemców unikałam.Przynajmniej nie było Uzuri i tej jej koleżaneczki.

Rajskoziemcy i Lwioziemcy przybyli o później nocnej porze,ale zarówno Adele jak i Kora były gotowe nas wspierać.Mogłam więc odetchnąć z ulgą,chodź bitwa nie będzie lekka.Postanowiłam ,że Imani towarzyszyć będzie również Shira.Nie chciałam by się narażała.Zgodziła się,zwłaszcza,że mogła pilnować także ciężarnych i starszych lwic,a nie tylko lwiątek.
Matibabu i Rafa mieli być w pobliżu by pomagać w razie czego rannym.
Wszystko było gotowe,oprócz moich emocji.
Tę noc spędziłam wraz z przyjaciółmi,przytulona do każdego z nich.Musieliśmy wygrać,byle żeby nikt nie zginął.
***
Siedziałam na szczycie Białej Skały i z niedowierzaniem wpatrywałam się w dal.Hasira już szła w naszą stronę ze swoimi wojskami.Koło mnie usiadła Adele.
-Wygramy.
-Musimy.To mój dom.

Narrator
Hasira zbliżała się szybko ze swoimi wojskami.Szakale,hieny,strachoziemcy i wyrzutki..wszyscy razem pod jej łapami.To było wszystko o czym marzyła.Hasira zatrzymała się przy granicy.Spojrzała na Johari,idącą u jej boku.Hasira dobrze wytrenowała lwiczkę przez te dwa dni w walce,ale wiedziała,że mała nie może mimo wszystko walczyć.Schyliła się.
-Ukryj się na granicy i obserwuj moje zwycięstwo.
-Nie mogę walczyć?
-Nie możesz.Przynajmniej na razie ..-Hasira znów wstała,spojrzała na wszystkich morderczym wzrokiem i czym prędzej ruszyła dalej.Johari wykonała jej rozkaz,natomiast Sawa i Shetan nie mogli teraz odpuścić.Zemsta się dopełniała.
 
Wise dała sygnał Imani,która wraz z Shirą wyprowadziła lwiątka z głównej jaskini.Lwiątka szły niepewnie,nie chciały  opuszczać bliskich ,a walczyć! Zwłaszcza Kilio II.Poszły jednak za opiekunkami ,ciężarnymi lwicami i starszymi.
Wszystkich poprowadziła Lajla,która później miała wrócić na Białą Ziemię,by stoczyć bitwę.
Zaprowadziła ich do Kwa siri,wprowadziła do tajnego przejścia i czule żegnając się z córką i synem,zniknęła.
Lwice ciężarne i starsi położyli się w rogu.Lwiątką odechciało się zabawy.Położyły się obok Shiry i Imani.Brązowej przypomniało się,jak przed opuszczeniem Białej Skały,pożegnała się z rodzicami i braćmi.Kamba szepnęła jej wtedy:"walcze,byście w zostali wolni".
Arro potwierdził jej słowa.
 
Kilio II wtuliła się w starszą siostrę.
-Ale..wygramy,prawda?
Shira niepewnie skinęła głową.
-Białoziemcy się nie poddają.Nie teraz.Dobro musi zwyciężyć.

*
Wise spojrzała na wszystkich.
-Wiem,że będzie ciężko.Musimy jednak walczyć..Przeciwnik jest silny,ale my mamy serca i przodków ,którzy nad nami czuwają.Trzeba bronić nie tylko Białej Ziemi,ale także honoru Kręgu Życia.Walczcie jak jeszcze nigdy.-wyprostowałam się.-Wiem,że jesteście waleczni i obiecuję,że to wszystko co teraz się wydarzy,nie pójdzie na marne.Walczmy o swój dom..-to powiedziała do białoziemców.Wszyscy krzyknęli z radością.
Kilio przybliżyła się i szepnęła do uszu Kiona.
-Tę walkę także ty wygrałeś.Zrób coś dla mnie,po tym wszystkim,ułóż życie z Wise.
Kion zaniemówił zdziwiony.Kilio podeszła do Busary i Nyeusi.Dopiero wtedy kiwnął głową.Dla jego ukochanej i bezpieczeństwa.

Wise prowadziła wszystkie cztery ziemię,podobnie Hasira ze swoimi.Każda z lwic miała inny cel,inne chęci.Ndoto niepewnie prowadził drugą grupę.
Wise i Hasira stanęły naprzeciw siebie.
-Możesz się jeszcze wycofać,-syknęła Wise
Hasira się zaśmiała.
-Zwycięzcy się nie wycofują.Mówiłam ci Wise,że z twojego królestwa wkrótce nic nie zostanie,-syknęła Hasira,-odebrałam ci męża,synów,teraz przyszła kolej na twoje życie.
-Jak mówiłaś,zwycięzcy się nie poddają,-Nora stanęła u boku matki,-Czyli chodziło ci o nas.Sama wypowiedziałaś tę wojnę,niech wszystko się raz na zawsze zakończy!
-Mówisz i masz,-Hasira przygotowała się do skoku.
Jak na komendę,całe stado stworzone przez czarną lwicę rzuciło się na grupę stworzoną przez lwicę białą.Nora spojrzała szybko na matkę,nim rzuciła się w wir walki.Rajskoziemcy,lwioziemcy,tęczowoziemcy stali po stronie Białej Ziemi.Szakale,hieny,strachoziemcy i wyrzutki stronie Hasiry.Jedno było pewne,szanse były wyrównane,a tylko jedna drużyna mogła wygrać.


Wise także rzuciła się w wir walki.

Akurat spadł deszcz.


Lwia Gwardia walczyła zacięcie.Bora i Mia u swojego boku,Shani,Bahati i Koda u swojego.Idia,Usafi i Kora walczyły razem,podobnie jak Barafu z Isaka. Z zaciętością gryźli i drapali.
Powstał gwar,a unoszący się ciemny kurz wszystko zakrywał.

Aishi walczyła z Ni.Natomiast Kisu z Ndoto.
-Co ty wyprawiasz,Ndoto?
-Mam w tym swój plan
Ndoto odsunął się,by przestać walczyć.Kisu spojrzał zaciekawiony.
-W ten sposób,dam radę pokonać Huru.Wybacz,biegnę dalej.Nie obawiaj się..
Ndoto wbiegł na czubek Białej Skały i spojrzał z tamtąt na wir walki.Pokona Hurumę ,nie był po stronie zła.

Lajla widziała Ndoto.Biała rozejrzała się.Msimu walczył z Sawą,a Nora u jej boku.Lajla pokonała lwicę z którą walczyła i zmierzyła ją wzorkiem.
-Gdzie mama?
Nora także zaczęła się rozglądać.Faktycznie nigdy nie było Wise.Nora zmarszczyła brwi,nie przestając się rozglądać.
-Może walczy w środku?
-Mam złe przeczucia.Poszukamy jej?
Nora skinęła głową i z siostrą ruszyły by szukać białej królowej.

Taje walczyła u boku Mto.Oboje zawzięcie powalali i przepędzali.Rzucili się właśnie na stado hien,z zaciekłością je drapiąc i gryząc,puki kundle nie wycofały się.Taje i Mto spojrzeli na siebie z triumfem,lekko się musnęli i dysząc,rzucili się w stronę kolejnej grupki hien.

Nyeusi,Kilio walczyły z szakalami.Busara walczył niedaleko nich.Lew pomału opadał z sił.Wiedział,że szakali jest zbyt dużo i za bardzo się bał,że zrobią krzywdę którejś z jego lwic.Z Nyeusi trzymał się od początku,Kilio pokochał całym sercem.Ba! Była matką jego lwiątek:Bahatiego,Bory i Kisu.
Busara wbiegł w sam środek grupki szakali.Rzucał się na nie,od razu zabijając,gryząc lub drapiąc.W końcu całe stado przypadło do niego.Nyeusi i Kilio nie czekając,ruszyły mu z pomocą.Busara walczył jednak dzielnie,chodź czuł,że i tak prędzej czy później z tej bitwy nie wróci.Utwierdził się przy tym,kiedy szakal wbił się w jego szyję ,a pazurami przeciął bok.

Arro też walczył zaciekle.Rzucał się na obcych,z całych sił uderzając.Pazurami rozcinał bok,gryzł i drapał.Jedna lwica rzuciła się mu na plecy,rzucił ją.
Kamba walczyła dalej.Własnie lwica  starała się na nią skoczyć,ale Kamba w porę przewróciła się na plecy i tylnymi łapami ją odepchnęła.Rzuciła się na nią od razu,wbijając kły w jej kark.Lwica padła martwa.Kamba miała walczyć dalej,kiedy wskoczył na nią brązowy lew.Shetan przycisnął ją do ziemi,pazury wbijając w szyję lwicy.Kamba syknęła z bólu.Shetan uśmiechnął się szyderczo.
-W końcu z tobą skończę!
*
wcześniej
Wise  nie spodziewała się,że to wszystko tak się potoczy.Ona sama od razu rzuciła się na walczących.Skakała im na grzbiety,wgryzając się w ich szyję,drapiąc bok.Z zaciekłością broniła swojej ziemi.
Nieznana lwica na nią wskoczyła.Wise ugryzła ją w łapę,lwica walnęła ją w nos.Wise syknęła.Wskoczyła na lwice,jednym ruchem ją powalając.Lwica sprzedała jej kopniaka w brzuch ,prędko wstając.Wise  obnażyła kły.Kiedy lwica wskoczyła w powietrze,Wise skorzystała i także wskoczyła.Przetoczyły się po ziemi.Wise walnęła ją w policzek,a nieznajoma odpowiedziała ugryzieniem w łapę.
Biała lwica znów wskoczyła na rywalkę.Przetoczyły się ponownie,tym razem Wise przycisnęła towarzyszkę do ziemi i ugryzła ją w łapę.Lwica syknęła z bólu.Wise położyła pazury na jej gardle i wbiła je,chodź miała ochotę płakać,gdy musiała odbierać życię.Ale MUSIAŁA! Było to dla jej ziemi.
Wise rzuciła się na kolejną lwicę,tym razem szybko ją pokonując,kilkoma ciosami łap.Lwica uciekła.Wise z mordem w oczach,skoczyła na jednego z szakali,z całej siły,wbijając pazury w brzuch zwierzęcia.

Coś ją tknęło,gdy zauważyła Hurumę.Rzuciła się w jego stronę,a lew popędził nad wodopój.Tam jednak jakby się rozpłynął.Wise burknęła coś pod nosem,podeszła i napiła się wody.Musiała wrócić i dalej walczyć.
W tym właśnie momencie,łapa wcisnęła ją w stronę wody.Wise zaczęła się dusić,połykać wodę.Zamknęła oczy.
-Nie jesteś moją matką,-syknął Huruma
-J..-Wise nie wydusiłaby i tak nic,przez wodę.Nie wiedziała,co dzieję się w sercu Hurumy.Lew jednak bez niczego,pozwalał by się utopiła.

Kroki zadudniły o ziemię.Nora i Lajla wskoczyły na niską skałę.
-Mamo! Huruma,zostaw ją!

 
Huru odwrócił się do nich z jadem,ale puścił lwicę,kiedy Nora na niego wskoczyła.Rodzeństwo zaczęło bój.Lajla tym czasem pomogła białej królowej.
-Mamo,nic ci nie jest?
Wise wypluła wodę,kaszląc.Pokręciła jednak głową.
-Nie..zaraz dojdę do siebie.
-Może odpoczniesz?
Wise spojrzała,jak Huru ucieka,Nora odwróciła się do matki,była bardziej silna niż jej przybrany brat.Wise pokręciła głową.
-Nie mogę teraz,dalej trwa walka ,moje kochane.
*
Stada walczyły ze sobą dalej.Skakały na siebie,drapały,gryzły,z całej siły starając się wygrać.Wśród nich była także Kamba,która nie mogła się ruszyć i czuła,jak pazury Shetana wbijają się w nią mocniej.
 
Właśnie wtedy,pojawił się Arro.Zepchnął z niej dawniej brata.
-Co ty wyprawiasz?!
-Nie widzisz? Próbuję się jej pozbyć raz na zawsze,-syknął Shetan,-Ale zawsze to możesz być ty.
Arro ustawił się w odpowiedniej pozycji,podczas kiedy Shetan wzbił się w powietrze,skacząc na niego.Arro odpowiedział mu mocno bijąc go w policzek.Pazury wbił w jego bok.Arro i Shetan walczyli ze sobą zacięcie.
Shetan wbił zęby w brata.Arro odpowiedział mu mocno bijąc go w brzuch.Nie znał widać przeciwnika aż tak dobrze,Shetan to wykorzystał,złapał jego łapę ,powalając złotego na ziemię.Arro odpowiedział mu mocnym szarpnięciem  pazurami w jego skórę.Lew walnął go w policzek.Shetan szybko wbił pazury w jego gardło.Prysła krew.Arro padł martwy.

Kamba wydała z siebie głośny krzyk.Nie! To nie mógł być on! Jej ukochany i przyjaciel! Podbiegła do niego i otarła się.
-Arro..przyjacielu..
Shetan spojrzał na nią.
-I dobrze,teraz zabiję cię szybciej.
Kamba spojrzała na Shetana z mordem w oczach.Chodź oczy miała zaszklone ze smutku,to w sercu biło jedno pragnienie.Wystawiła pazury.
-Zapłacisz mi za to,raz na zawsze!
Wskoczyła na Shetana,tak ,że oboje przeturlali się.Kamba z całej siły go walnęła.Napędzała ją teraz taka furia,ze z łatwością,dostała się do szyi lwa.Ale nie..on miał cierpieć.Wbiła pazury z całej siły  jego brzuch.Shetan syknął z bólu.Córka Nzuri wbiła się również w jego szyję,z całej siły także tam wtapiając pazury.
-Umrzesz w cierpieniu,-syknęła przez zaciśnięte zęby.Odwróciła się i ułożyła blisko ciała ukochanego sobie lwa.Nie obchodziła ją bitwa.

Maji widząc ją,podbiegła do niej,żeby ją bronić.Za dużo już stracili członków stada.Maji wyliczyła,że zginęło ponad dziesięciu i dwóch członków stada,akurat wśród nich ci najważniejsi.Przycisnęła się do boku Kamby,by dać jej ukojenie.Kamba płakała.
*
Hasira stanęła oko w oko z Wise.
-Wkońcu..szukałam twoich córek,ale ich nie spotkałam.Szkoda..
-Masz szczęście,że ich nie dopadłaś.A teraz patrz,Hasiro,do czego doprowadziłaś.To ostateczna walka.
Hasira i Wise rzuciły się na siebie.

Nyeusi i Kilio przypadły do boku Busary.Kilio pierwszy raz od tylu lat płakała,podobnie jak Nyeusi.Obydwie przeniosły ciało Busary w bezpieczne miejsce.Wiedziały,że mimo wszystko,chciałby ,żeby dokończyły tą walkę i chodź było to trudne,wróciły na pole bitwy.

Matibabu spojrzała na niebo.Deszcz przestał padać.Na niebie pojawiła się tęcza.Był to bardzo dobry znak.

Wise walczyła dalej z Hasirą.Biała ugryzła czarną w szyję,a czarna odpowiała uderzeniem jej z otwartej łapy z ostrymi pazurami.Obie odskoczyły,wpatrując się w siebie z nienawiścią.Wise przypomniało się wszystko,co musiała przejść przez tą lwicę.Tyle bólu,łez...nie ,ona nie mogła teraz się poddać.
Wskoczyła na lwice,z całej siły,przyciskając ją do ziemi.I podczas ,kiedy Shetan już nie żył,Hasira dalej walczyła o życie.Wise zaczęła ją dusić.Hasira kopała i wiła się,ale musiała przyznać,że Wise była w prawdziwej furii.
Kion zatrzymał się,by pomóc,ale uznał,że lwica sobie dobrze radzi.

Hasira skoczyła na równe łapy  i także rzuciła się na Wise.Znów przetoczyły się po ziemi.Wise pazurami rozcięła bok lwicy,a Hasira policzek Wise.Teraz Hasira powaliła królową białej ziemi na ziemię.
-Zrobię ci taką śliczną bliznę..
Wise ugryzła Hasirę w szyję.Ta syknęła z bólu i nim się zorientowała,Wise stanęła na równe łapy.Zaczęła walczyć dalej.Przycisnęła Hasirę do ziemi i ostatnim ruchem zabiła.Oczy pełne nienawiści Hasiry zgasły.Wise westchnęła.
Akurat pojawiła się wtedy Taje,która wysłała przyjaciółce pogodny uśmiech.
Miała rację.
Większość wrogów nie żyła, a ci którzy żyli zaczęli odchodzić.Wygrali!
*
Sawa nie mógł uwierzyć,że Hasira nie żyję.Walczył z Msimu,Kodą,Kionem a nawet Kisu.Nikt go nie pokonał,bo uciekał osłabiając przeciwnika.Kiedy widział śmierć czarnej,nie zważając na swoją grupę,wycofał się.

Przebiegł przez granicę,zabierając w zęby Johari.Biała lwiczka spojrzała na niego.
-Dlaczego odchodzimy? Co z resztą? Co z matką?
Sawa odłożył ją na ziemię.
-Wise przejmuje teraz obie ziemię.Musimy uciekać,ale nie martw się,pewnego dnia tutaj wrócimy i pojmiemy zemstę.
Johari z determinacją kiwnęła głową.Sawa złapał ją i oboje odeszli.

Niewiele czasu później,za nimi pognało całe stado.Chodź te hieny które przeżyły znów wróciły na Straszną Ziemię,tylko tym razem już nie ich ziemię.
*
Wise  zastanawiała się gdzie jest Huru.Zauważyła go dopiero,kiedy ten walczył z Norą z zaciekłością .Walczył także z Lajlą.Wise zauważyła jak obie upadają na ziemię.Puściła się biegiem,musiała ratować córki.
W tym momencie jednak, Hurumę przycisnął do ziemi Ndoto.
-Zostaw moje siostry.
-Co...ty...
Ndoto uderzył go.
-Już koniec.-spojrzał na Wise,-prawda,mamo?
-Tak.Już koniec.
Wise rozejrzała się po polu bitwy.Po ciałach nieżyjących,po płaczących przyjaciołach i pełnych triumfu oczach lwioziemców,tęczowoziemców i rajskoziemców.
Może i wygrali,ale wielką ceną.
Teraz pozostało tylko najtrudniejsze.

*mamy już za sobą pół finał sezonu 2! finał jeszcze dzisiaj!*
Od Kamili Zaleśnej
 

wtorek, 7 sierpnia 2018

Rozdział 101

Mady długo się wahała i właściwie podjęła decyzję,kiedy usłyszała,jak Hasira mówi do jej ojca o wymordowaniu wszystkich.Nawet niewinnych lwiątek! Mady też przybiły słowa Shetana,że jego córka powinna stać u jego boku i także zabijać,bo jest taka słaba,że aż ma na to ochotę.
Mady uznała,że będzie na zawsze żałować,że odeszła od Białej Ziemi.Tam był jej dom,a przynajmniej tak mówiła jej mama.Ona także musiała w to uwierzyć.

Kiedy tylko słońce zaczęło wschodzić,Mady wymknęła się i szybko pognała z powrotem na Białą Ziemię.Od razu po przekroczeniu granicy,odetchnęła z ulgą czując miękką trawę.Wiatr muskający pyszczek,wiele zwierząt wokoło.
Mady nie miała jednak czasu,na żaden odpoczynek.Poderwała się do biegu i nim się zorientowała,była już pod Białą Skałą,a nawet na kogoś wpadła.Była to Rihaya.Spojrzała na Mady uważnie.
-O..hej.Pani Mia cię szukała.-lwiczka zaczęła iść,-wybacz,muszę już iść.Mama czeka na skałkach.
Już wstali?-zdziwiła się Mady i spojrzała na słońce.Było jeszcze wcześnie.Widać Rihaya i Bora to ranne ptaszki.
Mady zasmuciła się,na przypomnienie sobie Sun.Miała nadzieję,że lwiczka wróci.Czy Mady też sprawiła ból Mii znikając?

Kiedy tylko zauważyła ją Mia,od razu przytuliła córkę.
-Gdzie byłaś? Wise,znalazła się!-krzyknęła w głąb jaskini.
Mady zmieszała się.
-Mamo,przepraszam.Znalazłam ojca i zamieszkałam z nim i tą złą czarną lwicą.I wiele się dowiedziałam! Szykują atak na Białą Ziemię,-to już zdołało usłyszeć całe stado,zebrawszy się wokół.-Mają do pomocy szakale,hieny,strachoziemców..był wśród nich także..
W tym momencie Huru wyszedł z tłumu.
-Ona była u zdrajców,ale myślę,że możemy jej wybaczyć.
-Tak.Dowiedziała się dużo ciekawych rzeczy,-przyznał Busara ,a Kilio mu zawtórowała.Maji spojrzała na Mię.
-Weźmy ją do jaskini,niech odpocznie.

Wise odwróciła się do siostry i skinęła jej głową.Musiała biec porozmawiać z Matibabu.Huruma skorzystał z okazji i spojrzał upiornie na Mady.Symbolizowało to,że ma siedzieć cicho,albo będzie źle.
Mady przełknęła ślinę.Musiała być cicho.To był książę i ojciec jej przyjaciela.Westchnęła i powlokła się za Mią i Maji do jaskini.Usiadła koło matki.
-Zawiodłam się na tobie,Mady.Ale cieszę się ,że wróciłaś,bardzo cię kocham
-Ja ciebie też i Ni tak samo.Przepraszam mamo.Teraz już wszystko rozumiem.Jestem Białoziemką,zawsze byłam.I zrobię wszystko co w mojej mocy,żeby służyć mojej ojczyźnie jak najlepiej.Nie czuję się już wyrzutkiem.
Mia skinęła głową.Te  słowa ją zadowalały.Ucałowała mocno córkę.
-Więc dzisiaj spacer.Ze wszystkimi,którzy za tobą tęsknili.Czyli całym stadem,moja córeczko.

*

Huru szedł szybko w stronę skałek.Widział jak Aishi rozmawia z lwicami.Chrząknął,gdy był na miejscu.W ten sposób zwrócił na siebie uwagę.
-Aishi,możemy pogadać?
-Tak..-przytaknęła lwica.Wstała delikatnie i powlokła się za Huru niespokojna.-Chodzi o Wakatiego?
-Po części..-Huru poprowadził Aishi w stronę granicy,a ona niechętnie przekroczyła ją.Weszli do tej samej jaskini,w której kiedyś Lajla i Msimu się spotykali.
Huruma usiadł,a obok niego jego partnerka.Było ciemno,więc nikt ich nie pozna w razie czego.
-Mów już.Co z moim synem?
-Aishi,muszę ci coś wyznać,-Huru spojrzał na ciemną ścianę jaskini,zrobionej z ziemi,-Spotykałem się potajemnie z Hasirą.Dalej się spotykam.Planujemy plan,jak zrobić,bym  zdobył tron,a w przyszłości Wakati.
-Huru! Tak nie można! Co z bliskimi? Co z twoją matką,siostrami i bratem?
-Ndoto się już nie martw,a moje siostry i matka..to nie moja prawdziwa rodzina!
-Ale cię wychowała!
Huru zmarszczył brwi.On chciał prawdziwą rodzinę,a nie sztuczną.Prawdziwą matkę podobną do niego,prawdziwego ojca o takiej sile jak on i wielkie rodzeństwo,o słabszych charakterach.
-Staniesz po mojej stronie,Aishi?
Aishi długo nie odpowiadała.Tak jej się to nie podobało.
Ale z innej strony nie miała wyboru.To był jej partner,przyjaciel i głównie dlatego,skinęła głową na 'tak'.Oboje uznali,że na razie nie powiedzą Wakatiemu.Za bardzo kochali syna,czuli,że i tak by ich nie wydał.
Następnie wstali i jakby nigdy nic,wrócili na Białą Ziemię.
*
Wise szła do Matibabu pełna obaw.Słowa Mady ją zmartwiły,ale królowa nie mogła mieć pewności,czy to prawda.Bała się jednak,że to się potwiedzi.Szakale,hieny,strachoziemcy..to była za silna armia,a Biała Ziemia nie wiedziała,czy w razie czego ich sojusznicy ,staną do tej strasznej bitwy.
 
Kiedy doszła do jaskini medyków,okazało się,że szarej lwicy tam nie ma.Wise poleciła więc Zazie ,by znalazła lwicę.Długo nie czekała i wkrótce dowiedziała się,że Matibabu jest w baobabie.
 
Droga była dla Wise nużąca.Kroki głucho obijały o ziemię,wiatr muskał jej sierść.Czuła zapach góralków i chodź była głodna (nie wysłała lwic po śniadanie) nie zamierzała się teraz zatrzymać.Nie będzie mogła nic przełknąć z ciekawości i strachu.
 
Dotarła na baobab,na który od razu się wspięła.Matibabu,Rafa i Lara,wnuczka Wise i córka Lajli,medytowali.
Wise usiadła cierpliwie czekając.Szybko jednak Lara otworzyła oczy.
-Babcia.
Matibabu i Rafa też otworzyli oczy.Cała trójka wstała ,łącznie ze mną.
-Witajcie.Matibabu,Rafo,musimy porozmawiać.
Od razu opowiedziała im o tym co Mady mówiła.Matibabu i Rafa cierpliwie kiwali głowami,natomiast Lara wybałuszyła oczy ze strachu.Skryła się za medyczką.
Kiedy Wise skączyła,Rafa westchnął.
-Wygląda na to ,że to prawda.Przepowiednia musi się w końcu spełnić,już tyle czasu minęło.
-Prawda,-przytaknęła Matibabu,-I możliwę,że to właśnie Huruma jest tym lwem co przyniesie zagładę.
-Co ty mówisz!-syknęła Wise,zdenerwowana.-Mój syn  nigdy..
-Wise wszystko na to wskazuję.Albo Huruma,albo..Ndoto.Obaj są twoimi synami i mają czerwone oczy,-mówiła spokojnie medyczka.
-Trzeba zacząć coś planować.Skontaktuj się z innymi ziemiami o pomoc.
 
Wise tylko skinęła głową,nim opuściła baobab.Musiała wszystko na spokojnie przemyśleć.Lara wybiegła za nią.Ona czuła grozące niebezpieczeństwo i nawet wiedziała,kto będzie zdrajcą.Obiecała jednak duchą,że nie zdradzi tego.
Wbiegła pod łapy Wise.
Biała lwica zatrzymała się i wymuszenie się uśmiechnęła.
-Lara..-polizała wnuczkę po głowie,-co tam?
Lara pokręciła głowa.Skuliła się.
-Wszystko będzie dobrze babciu,wiem to.
-Właściwie,co robiłaś u Matibabu?-zmieniła temat Wise.
-Mam dar.Widzę przyszłość.Matibabu mnie uczy nad sobą panować.Dzisiaj powiem to mamie i tacie.
Wise skinęła głową.Była zdziwiona,ale dopiero później przypomniała sobie,że jej wnuczka miała mieć jakiś dar.Uśmiechnęła się.
-Będzie dobrze Lara.
Od Kamili Zaleśnej
*
Mady bawiła się z Wakatim.Mówiła mu co jakiś czas,że właśnie tu jest  jej miejsce,Lwiątka bardzo się lubiły i to było widać.
 
Lara przechodząc koło nich,uśmiechnęła się lekko.Położyła się nad wodopojem,wpatrzona w wodę.Była smutna.Nic dziwnego.Wkońcu jako jedyna z lwiątek wiedziała o nadchodzącej wielkiej wojnie,która zapewne wiele zmieni.
Od Kamili Zaleśnej
 
Niedaleko przechodzili Busara z Nyeusi,Kilio I i Kilio II.
 
Kamba natomiast właśnie wracała z baobabu u boku Arro.Byli bardzo szczęśliwi.
 
Mto i Taje też przechadzali się spacerem.Idia pewnie była na polowaniu popołudniowym.
 
Nagle Lara dojrzała brata.Hodari położył się obok niej i posłał jej uśmiech.Resztę dnia mieli spędzić razem.
 
Zabawa Lary i Hodariego
od Kamili Zaleśnej
Od Kamili Zaleśnej

Tym czasem,gdy na Białej Ziemi wszystko odbywało się w zamieszaniu,Hasira miała już dawno cel wędrówki.Zmierzała u boku Sawy i Shetana,swoich wiernych słóg,a jednego nawet partnera.Czarna lwica prowadziła ich pewnie,bez odpoczynku w stronę Ziemi Strachu.Nazwa nie pasowała,bo jej nie przerażała.
Cała trójka milczała zacięcie,jakby ich słowa mogły wszystko zniszczyć.
Wkońcu jednak mogli się odezwać,doszli bowiem do obozu strachoziemców.Hasira wyczuła obok znajomą woń hien i szakali.Uśmiechnęła się szyderczo.Wszystko szło dobrze.
Wise będzie załamana zdradą syna,a Huruma tym,że zdradził Białą Ziemie,dla późniejszej śmierci z jej łap.
 
Hasira przywitała się z przywódcą strachoziemców.To był już trzeci.Teraz władał strachoziemcami lew o znanym imieniu Kifo.
-Moi wojownicy są gotowi.Kiedy chcesz zaatakować?
-Po jutrze z samego rana,nie będą się spodziewać.
-A co jeśli się nie uda?-spytała jakaś lwica z tłumu.Wychodzona i blada.Hasira spojrzała na nią z błyskiem w oku.Nie rzuciła się jednak na lwice,a wskoczyła na skałę.
 
Hasira-czerwony
Sawa-niebieski
Shetan-zielony
Inni-fioletowy
Narrator-czarny
 



Możecie mnie nazywać ,jak chcecie
Można sądzić,że kłamca ,że mnie nie druh
Lecz głupcami będą ci którzy sądzą,że plan mój podły da nam upadek!
 
Każdy o władzy marzy,to niezaprzeczalny fakt
(zeskakuję ze skały i przygląda się wszystkim,następnie ustawia się w pozycji do walki)
Lecz walka sposobem by osiągnąć ją.
Pokieruję wami zemsta,krew na pazurach
Podłość w sercu,krwistej drogi chód!
 
Zaufamy ci,a co potem?
 
Potem ,będzie już tylko lepiej.
 
Gdy Wise upadnie,
Biała Ziemia będzie ma!
Kręgowi Życia powiemy pa,
Nadejdzie nowy czas!
 
Niech żyję nam!
Niech żyję,królowa Hasira!
 
Sawa:Władza potęgą
Hasira legendą
Wśród wygnańców innych ziem ozłoci się.
 
Shetan: Atakujmy od razu!

Cierpliwości moi kochani.
Bo wszystko z czasem,
Zwycięstwo jest nasze
I władza potężna że szok!
 
Zwycięstwo jest nasze!
 
Ato plan twój i kłów naszych błysk
 
Na zemstę przyszedł czas! (czaaaaassss)
hahahahaahaha
 
 
Wszyscy skinęli głowami i lekko się pokłonili.Podłość Hasiry była godna podziwu.Deszcz krwi! Deszcz krwi białoziemców!
 
Kifo zaprowadził Hasirę i jej towarzyszy do jednej z jaskiń.Wyszedł bez słowa.Sawa i Shetan usiedli wkońcie.
-Myślisz,że nas się będą spodziewać?
-Z pewnością.Dzięki tobie,-syknął Sawa do brązowego
Pewnie zaraz by rozpoczęła się walka,ale Hasira jej już nie oglądała.Wyszła z jaskini.Spojrzała na obóz.Nic wielkiego.Postamowiła więc przejść się na teren hien i także dowiedzieć się,jak tam szło.Tak naprawdę,to hieny były posłuszne Huru,ale nie szkodziło.Hasira umiała wywołać strach  u każdego.
Czyż nie była wspaniała?
 
Hasirze jednak i stadko hien się znudziło.Jedyne co ją powstrzymało,od powrotu do swojego obozu,to chęć zemsty na Wise.
Zaciekawiła się,co się dzieję w jednej z jaskiń  i włożyła tam głowę.
 
 
Lwiczka o białej sierści,kuliła się ze strachu,małymi pazurkami skacząc na ścianę,z zamiarem wspięcia się na nią.Jaskinia była jednak zbyt ciężka.
Lwiczka miała czerwone jak krew ślepia.
 
By me
 
Hasira rozejrzała się i dojrzała trzy hieny,które śmiały się w najlepsze.Nic nie obchodził ich strach lwiczki,lubiły go wzbudzać.Jedna chwyciła kość i rzuciła ją prosto w lwiątko.Nieznane lwiątko dla czarnej lwicy,pisnęło z bólu,kiedy kość ją uderzyła.Ku jednak zdziwieniu Hasiry,która miała już odejść,lwiczka wstała i syknęła ostrzegawczo.
-Przestańcie!
-Kiedy jej nie posłuchali,a wybuchli głośniejszym śmiechem,lwiczka rzuciła się w ich stronę,wbijąc pazury w jednego szyję,zachaczając kły na szyi drugiego.Nie zabiła ich jednak.Trzecia hiena odparła.
-Z nią zawsze są kłopoty! Puść je,na dziś koniec lekcji!
Lwiczka zrobiła to posłusznie,ale chyba dlatego,że dostrzegła Hasirę.I hieny też ją dostrzegły.
-Czego chcesz?
-Twojej zguby,spadaj!-syknęła lwica.
Hiena trzecia posłusznie opuściła jaskinię.Hasira ogonem wskazała lwiczkę.
-Kto to?
-To Mhuni*,-mruknęła hiena druga,drapiąc się.
-Jej rodzice zostali zagryzieni przez chyba szakale.Wzięliśmy lwiątko,bo czemu nie? ale teraz tego żałuję,jest do niczego,-syknęła hiena pierwsza.
Hasira zmarszczyła brwi.
Nie ,wcale nie uważała lwiątka za słabego.Wręcz przeciwnie,było bardzo zdolne i mogło coś z niego być,a strach był do pokonania.
-Idźcie.Sio!-syknęła.
Hieny skinęły głowami,wyszły z jaskini.Mhuni cofnęła się kilka kroków w tył.Tej lwicy się bała.Miała zły wygląd.Czarna sierść,zielone jadowite oczy i ta blizna przechodząca przez oko.Lwiczka gdy tylko dotknęła zimnej ściany,musiała jednak zdobyć się na odwagę.
Hasira podeszła bliżej.
-Wydajesz się być idealną kandydatką.Długo szukałam kogoś,kogo będę mogła nauczać.Mój własny syn się mnie wyparł.Wydajesz się odważna.
-D-dziękuję,-szepnęła lwiczka.
-Te kundle pozwolą mi cię zabrać.Co powiesz?
-Z przyjemnością,pani..
-Hasira.Przyszła przywódczyni całych sawann,-Hasira zbliżyła się i położyła lwiczce ogon na ramieniu.Mhuni poczuła podziw do lwicy.Miała ochotę iść z nią wszędzie.Tylko czy ta także będzie co do niej agresywna?
-Będziesz mnie biła?
-Nie no skąd,o ile nie wyrośniesz na zdrajcę,-mruknęła na to Hasira,-tylko..-zaczęła iść wraz z lwiczką w stronę wyjścia,następnie skierowały się prost do obozu strachoziemców.Hieny nie protestowały,cieszyły się,że ta straszna lwica odchodzi.Hasira spojrzała na lwiczkę,która szła u jej boku,dzielnie,-Nie pasuję do ciebie Mhuni.Nazwę cię..mhm..Johari.
Zamierzała wychować lwiczkę na swój typ.Na zło do szpiku kości.Nie zapomni jednak o tym,żeby nie być za ustra,przynajmniej dla niej...
*
Huruma długo rozmyślał i doszedł do wniosku,że to świetny plan.On zostanie królem,jego syn pełnym księciem,Aishi królową.Biała Ziemia będzie jego.. Nie było mu nawet szkoda matki czy sióstr.Troszczył się tylko o siebie.Nie wiadomo,kiedy tak się zmienić.
 
Lew szedł pewnie przez sawannę.Nie przejmował się w tej chwili niczym.Przecież nie długo wszystko miało się rozstrzygnąć.
 
Ndoto akurat pił wodę z wodopoju,kiedy Huru do niego podszedł.W czerwonych oczach błysnęło coś,chodź Ndoto nie miał pojęcia o co może chodzić.Spojrzał na brata.
-O co chodzi ,Huru?
-Za nie długo królu Hurumo!-zaśmiał się lew.Tak,Nora mu już nie przeszkodzi,-Szykuję plan,wraz z Hasirą.Biała Ziemia będzie moja.
-Co..co ty opowiadasz!?-spytał przerażony,zdezorientowany,jak i zły Ndoto.Huru zaczął mu wszystko tłumaczyć,a z każdym jego słowem,oczy syna Wise otwierały się bardziej.
-Jestem gotowy cię przyjąć.Stań u mojego boku i poprowadź armię,a podzielę się z tobą bracie.
-Czemu ze mną?
-Zawsze byłeś mi bliski.To co..-Huru przybliżył się ,-Staniesz po stronie zwycięzców?
Ndoto wahał się.Był jednak lwem,który wciąż nie umiał odmówić.Ndoto zaciekawiło to co mówił brat.To wszystko mogło być jego.Miał też jakiś pomysł.Oczy Ndoto zaświeciły się,sam lew wystawił pazury.
-Zgoda.
Huru skinął głową z zadowoloniem.Miał brata i partnerkę po swojej stronie,a także największego wroga na całej Białej Ziemi!
Huru zmrużył krwiste oczy.On zwycięży!
 
*
Tym czasem,przez granicę Białej Ziemi przeszedł brązowy lew.
 
*przybłęda
 

Hejka,hejka! Kolejny rozdział za nami i następny otwiera przed nami pół finał sezonu 2.Mi osobiście,fabuła tego rozdziału przypadła do gustu.Pojawiła się moja ulubiona Johari ,czyli nowa antagonistka sezonu trzeciego,oraz siostra kogoś znanego z głównych bohaterów (ups,za dużo spoilerów).
Huruma w końcu przeszedł na ciemną stronę mocy ("słychać z tyłu muzykę z gwiezdnych wojen"),podobnie Ndoto. Wszystko się skomplikowało w życiu Wise ,a będzie..no..chyba lepiej w trzecim sezonie.Po wielkiej wojnie i tak nastąpi duża żałoba (po co ja tyle spoileruje :/ ?)
Piosenkę Hasiry sama wymyśliłam i osobiście mi się bardzo podoba (czy to pierwsza piosenka na blogu?).Inspirowałam się dwiema piosenkami z króla lwa,ale to było przypadkowe,poprostu wpadło w ucho.Wydaję mi się,że jej piosenka dodała takiego mrocznego charakterku do rozdziału.
Czekajcie na rozdział 102 ,Pozdrawiam c:

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Rozdział 100

Nikomu nie życzyłam takiego bólu,przez jaki przechodziła Bora i Barafu.Gorzej było z lwicą.Kiedy tylko odkryła porwanie Sun,zaczęła zabójcze poszukiwania.Barafu także się włączył.Nawet Rihaya robiła co w jej mocy.
Oczywiście,wysyłałam pełno patrolów na każdą ziemię.Po Sun nie było jednak śladu.Nie rozumiałam,co się mogło stać,ale widząc rozpacz Bory,przypomniałam sobie swoją własną.Obiecałam więc,że ją za wszelką cenę odnajdziemy.
Bora przestała jeść przez pewien czas i tylko siedziała w jaskini,jakby się poddała.Po trzech tygodniach,pierwszy raz wyszła z jaskini i pewnie spojrzała na horyzont.Jej słów nie mogłam zapomnieć.
-Odnajdę ją.Wiem,że żyję.Ale..-spojrzała na mnie,-Muszę także zająć się Rihayą.Nie chce od niej się odsunąć,ona mnie potrzebuję.Zrobię wszystko by ją uchronić.
Lwica puściła się biegiem w poszukiwaniu córki.
Skinęłam głową.

Dzień naprawdę zaczął się intensywnie.Raport Zazy był długi i nudzący.Dobrze,że Taje z Busarą zgodzili się załatwić te sprawy,które bym przespała.Pozostała mi tylko sprawa pokojowa ,pomoc zwierzętą i ich pogodzenie.Postanowiłam zająć się tym od razu.

Narrator
Imani skradała się wolno do celu.Łapa za łapą ,z wielką cierpliwością.Nie było wiatru.Imani wystawiła pazury i obnażyła kły.Kiedy była więc dość blisko,skoczyła i jednym capnięciem łapy zabiła antylopę.Spojrzała na nią z triumfem w ślepych oczach.Odwróciła się do Idii,a następnie zaciągnęła swoją zdobycz w stronę Białej Skały.
 

*
Każdy lew zajmował się dzisiaj swoimi obowiązkami,z wyjątkiem Binti i Kume.Nastolatką w głowie były szaleństwa.Binti olała lekcje polowania,Kume walki.
Nastolatkowie ze śmiechem ,biegli po sawannie.Słońce ogrzewało ich z przyjemnością.Binti nie zwalniała.Miała ochotę wyprzedzić Kume i to zrobiła.On był silniejszy,ona szybsza.
 
Oba lwy padły wkońcu wyczerpane przy wodopoju drugim,z którego się napili.Kume westchnął:
-Nie chce mi się brać udziału w porannym obchodzie .Wolę pospać.
-Obowiązki,-Binti zaczęła naśladować głos Matibabu,z czego oboje się zaśmiali.
Kume spojrzał na Binti z podziewem.
-Kiedy dorośniemy,Furaha,Lili,Ikima i Shira dawno założą już rodziny.
-Dobrze,że są razem,-zmrużyła oczy Binti.Wstała.-Masz ochotę na spacer?
-Pewnie!
 
Binti i Kume ruszyli dalej,idąc obok siebie.Szli spokojnie,do puki nie zbliżyli się bliżej wodospadu.Wtedy przyspieszyli,by do niego wskoczyć.Kume się zaśmiał.
-Nie wiedziałem,że mamy wodospad!
-Ja też nie,a myślałam,że Znam Białą Ziemię,-uśmiechnęła się lekko
.Dopłynęła do lwa,mocząc bardziej ciemnozłote futro.Wskoczyła na Kume,przez co oboje zanurkowali.Grzywa lwa teraz naprawdę była zniszczona przez wodę.Binti wybuchła śmiechem,kiedy Kume zrobił zabawną minę.
Niespodziewanie ich usta zetknęły się w pocałunku.
Od razu się od siebie odsunęli.Binti się uśmiechnęła,co odwzajemnił zarumieniony Kume.
-Wiesz,dobrze,że jesteś przy mnie.Oby tak zostało.
-Zostanie,-oboje wyszli z wody,po czym się przytulili i znów pocałowali.
*




Mady wciąż spotyka się z Shetanem.Polubiła spotkania z ojcem,chodź bardzo różnił się od Ni.Ba! Bardzo jej to przeszkadzało,ale uraza do matki nie zostawiła jej wiele do życzenia.
Ukrywała spotkania nawet przed Wakatim.
Shetan uczył ją walczyć.
Mady jednak najbardziej spodobało się,kiedy mogła spotkać swojego przybranego brata.Neno był świetny.Oprowadził ją z pasją,opowiedział o sobie i dopisywał jej zdolnościami.
Mady myślała,że sekret zachowa,nie spodziewała się widać,że Mia zaczęła coś podejrzewać.

Kremowa lwica w końcu zdecydowała się zobaczyć,gdzie zmierza jej córka i gdy tylko zobaczyła,że lwiczka zmierza w stronę granicy,warkneła pod nosem.No tak!
Nie zamierzała nikogo informować,a rozliczyć się z córką sam na sam.
Kiedy więc Mady wróciła na kolacje,lwica wyprowadziła ją z jaskini.
-Co się stało mamo?
-To ja powinnam się ciebie o to spytać.Czego ci brakuje? Dbam o ciebie za wszystko,staram się być przyjaciółką i matką.Masz nawet Ni jako przyjaciela i ojca!-syknęła,-a dla ciebie ważniejsze jest spotykanie się z tym wyrzutkiem!?
-Polubił mnie..
-Nonsens córko!-syknęła Mia,-ma w tym pewnie jakiś plan
-No tak..jak zrobić,bym była najlepsza,-warknęła Mady
-Do tego dążysz?! Sama w końcu wyrośniesz na zdrajcę.On cię nie chce.
-Zajmij się lepiej własnym nosem matko!-syknęła lwiczka.Odwróciła się i odbiegła nad wodopój.Mia prychnęła pod nosem.Nie kłóciła się z nią nigdy.Odeszła przybita,ale i pewna,że Mady już nigdy więcej nie zrobi nic wbrew niej.

Mady jednak miała inne plany.Kremowa lwiczka ukryła się i jak tylko Mia odeszła,znów pognała na granicę.
Pewnie znalazła obóz Hasiry.Podeszła do Shetana.Jak zawsze wszyscy witali ja miło.
-O,Mady..co tak późno? Moja zdolniacha..-Shetan uśmiechnął się kłamliwie.
Mady warknęła:
-Od teraz należę do waszego stada.Nie wracam na Białą Ziemię.Chce zostać z tobą.
Shetan wybałuszył oczy i uśmiechnął się szyderczo.Udało się.
-Pójdź się pobawić z Neno.
-Dobrze,-lwiczka odbiegła.

Mady przechodząc zauważyła Hurumę.Ukryła się za skałą,by ich posłuchać.
-Cieszę się,Huru,że się do nas przyłączyłeś.Jak obiecałam,zostaniesz królem,-uśmiechnęła się Hasira,-tylko musisz oddać mi Wise.
-Jesteś pewna,że wszystko się uda?
-Pewnie.Mamy już siły w szakalach,hienach,strachoziemcach i nas.Przekonaj jeszcze Ndoto,żeby nam pomógł,-Hasira usiadła na swoim "tronie".-Mój syn sam także zginie na polu bitwy skoro trzyma z wrogami.
-Za kilka dni,przyprowadzę tutaj moją rodzinę.Aishi i Wakatiego.Chce by byli bezpieczni.I..na granicy czeka na was pożywienie.
-Musimy ciężko trenować.Za kilka dni atak,-potwierdził Sawa
Huruma skinął głową.Kto by pomyślał,że będzie knuł z wrogami.Wrócili do omawiania planu.
Mia odskoczyła.W pierwszej chwili chciała wrócić na Białą Ziemię,ale przypomniała sobie,że teraz to było jej stado.
Tak naprawdę jednak,Mady dalej sercem była białoziemką.
Odwróciła się i pognała do brata,by zacząć zabawę.
*

Mia szukała Mady,zatroskana o lwiczkę.

W tym czasie,Msimu i Lajla odpoczywali,wpatrzeni w zabawę lwiątek.Byli naprawdę szczęśliwi.

Hodari bawił się z Kilio. W oddali Wakati siłował się z Larą.Rihaya  pływała w wodopoju.Lwiczka była optymistyczna i wiecznie gotowa do pomocy.Tęskniała jednak za siostrą.

Wkrótce Rihaya wróciła na Białą Ziemię,podobnie jak Wakati,co poszedł szukać Mady.Hodari,Kilio i Lara zostali sami.

Hodari i Kilio zaczęli się bawić,natomiast Lara ułożyła się w łapach matki.
.Lajla spojrzała na córkę.
-Nie masz ochoty wybrać się ze mną na małe polowanie?
-Z przyjemnością,-miauknęła Lara.Podniosła głos,-Hodari! Idziemy na polowanie z mamą! Chodź z nami Kilio!
-Dobrze!-odkrzyknęła Kilio,przerywając zabawę.Hodari także na chwile przerwał.
-Niech będzie,-Hodari podszedł do Lary i szepnął jej na ucho,-ale Kilio nie umie polować.
 
 

Kilio II usłyszała jednak słowa lewka i uśmiechnęła się złośliwie.Tak się składa,że jej babcie ją już tego nauczyły.
Podeszła do Hodariego,poruszając rzęsami jak te lwice,co podrywały lwy.
-oj,masz rację.Nie umiem polować,przyda mi się ktoś taki kto mnie tego nauczy..
Hodari zaśmiał się nerwowo.
Lajla przewróciła oczami.Postanowiła jednak przed polowaniem umyć jeszcze swoje dzieci.Zaczęła czyścić Larę,delikatnie przesuwając językiem po jej białym jak śnieg futerku.
***
Niewiele czasu zajęło im dojście do polany.Lajla spojrzała na Larę.Lwiczka po  raz kolejny pomyślała,że jej mama jest naprawdę przepiękna.Delikatne rysy,czysto biała sierść,czarne pasujące uszy i ogon.I niczym nocne niebo oczy.
Lara marzyła,by być równie piękną.
Chodź rodzice powtarzali,że była już piękna.Wkońcu to prawdziwa kopia Lajli.
 
-Lara,pamiętaj żeby nie skradać się pod wiatr.Łapy mają przylegać do ziemi,pazury wyciągnięte.Masz być też cierpliwa i..
-Nigdy nie polować dla zabawy,-powiedziała Lara
Lajla polizała córkę po główce,na potwierdzenie jej słów.
 
Lara odbiegła od matki.Od razu znalazła sobie pożywienie.Góralek,który zbierał ziarenka.Lara przyczupnęła i wykonała dokładne instrukcje Lajli.
Wzbiła się w niebo,zabiła góralka i z radością go zjadła.
Spojrzała na Kilio.Lwiczka też złapała swojego.
Następnie na brata.
Hodari przycupnął w wysokiej trawie,wpatrując się w jeden punkt.Lara podeszła do niego cicho.Była zaciekawiona.Przycupnęła obok.Hodari chciał upolować polną mysz.
 
 
-Patrz jak to się robi,-szepnął do siostry z dużą pewnością siebie.Zaczął się skradać.Lara wysiliła zmysły.Wiedziała już,że mysz ucieknie lewkowi.Uśmiechnęła się szyderczo.Lekcje z Matibabu robiły cuda!
 
Hodari skoczył w stronę gryzonia,ten jednak,jak wiedziała Lara uciekła.Hodari fuknął oburzony.
 
 
Kilka minut później,trzy lwiątka wylegiwały się na skałach.
 


 
Lwiątka były ze sobą bardzo blisko i było to widać.
Dzisiejszy dzień pomału dobiegał końca i Lara wpadła na pewien pomysł.
 
Lwiczka poderwała się i szybko ruszyła ku wodopojowi.Wskoczyła na Lajlę.
-Obejrzymy wieczorem całą piątką gwiazdy?
-W wielką chęcią,-szepnęła Lajla z czułością witając córkę.
 
Kiedy niebo pokryło się granatem i milionem gwiazd,rodzice Lary i Hodariego,oraz Kilio II byli już na sawannie.Kilio i Hodari bawili się w najlepsze.Lajla odnajdywała kształty z córką.Msimu natomiast odszedł trochę dalej.
Lara zaciekawiona,pobiegła za nim.Dogoniła go.
-Tato?
-Lara..chyba jesteś już gotowa by poznać moją przeszłość,-mruknął.Msimu przeczuwał otóż kłopoty i chodź obiecał Wise,chciał by jego dzieci,a właściwie córka,wiedzieli w co się pisze ich krew.
 
Lara usiadła obok niego i wysłuchała jego opowieści.
 
 
Hej! Wróciłam po jaw widziecie długiej przerwie na blogu o Wise z setnym rozdziałem! Dużo obrazków i wątków.Mam nadzieję,że się spodobał.Bo się starałam.Następny będzie jak najszybciej.
W tym czasie zapraszam na moje pozostałe blogi c:
Piękne obrazki wykonała Kamila Zaleśna.
Pozdrawiam
ps:przeczytałam bloga od początku do końca i myślę,że teraz wszystko lepiej się wyjaśni.Okazało się też,że wcale nie piszę tak strasznie jak myślałam ;)