środa, 21 lutego 2018

Rozdział 84

-Witamy na Ptasiej Ziemi,-powiedziała brązowa lwica,kiedy osemka przyjaciół dotarła do nowej ziemi.Ptasia Ziemia była niczym dżungla,pełna wielu drzew,o wielu liściach,wysokiej trawie,wodospadach.Różniło ją tylko to,że było tu więcej ptaków i Kisu,że śmiechem uznał,że może królem tu będzie też ptak.Jednak,kiedy tylko dotarli do obozu ptakoziemców,okazało się,że podobnie jak stado z Trawiastej Ziemi,Ptasia Ziemia też nie ma władcy.Kisu przypomniał sobie,że Kaja i Isaka opuszczając to stado,nie ustalili przywódcy.
Brązowa lwica była bardzo miła.Pokazała im najlepsze tereny do polowania,gdzie są źródła wody,udzieliła nawet jednej jaskini jako schronienie.Przedstawiła się sama jako Mira i nie prosiła na siłę,żeby oni się przedstawili.Dała im wolne łapy.
Kisu spojrzał na Norę.
-Tu się wychowywała moja matka
Nora uśmiechnęła się szczerze i skinęła głową.Dojrzała szybko swoją siostrę,rozmawiającą z Ni,nim weszła do małej jaskini,a lew poszedł porozmawiać z Ndoto i Imani.Nora spoglądała długo na jaskinię,nim Kisu pchnął ją w tamtą stronę.Nora westchnęła i z uśmiechem weszła do środka.Dojrzała Lajlę,komsumującą jednego ptaka,którego upolowała..Nora sama nie wiedziała kiedy.
-Podzielisz się?-spytała
Lajla z uśmiechem skinęła głową.Nora chwyciła jeden kawałek i szybko go pochłonęła,po czym oblizała pysk.Widząc niepewność Lajli,Nora zastanowiła się szybko,nim..

Nora uśmiechnęła się szeroko w stronę siostry.
-Ni to dobry lew.Na pewno będziecie razem szczęśliwi.
Lajla wbiła pazury w ziemię,by nie stracić równowagi.Cierpliwość jednak się wycerpała.Spojrzała,że złością na siostrę.
-Wiem,że chcesz być wspaniałą królową i wszystkim służyć radą.Ale nie wtrącaj się do moich spraw.Nora..-Lajla spojrzała na daleki punkt,-ja kocham kogoś innego i jestem tego pewna.Nie czuję nic do Ni.
-Więc,kogo kochasz?-Nora spoglądała na siostrę zdziwiona,-Teo? Chakę?
-Nie chce jeszcze o tym mówić,-odwróciła wzrok,-ale obiecuję,że dowiesz się pierwsza,kiedy będę gotowa.Rozumiesz,prawda?
Nora długo myślała,nim odpowiedziała.
-Rozumiem.Lajla,możesz mi zaufać pamiętaj,-cofnęła się,by siostra mogła opuścić małą jaskinię w której przebywały.Lajla polizała ją za uchem z wdzięcznością,nim opuściła jaskinię.Nora pokręciła tylko głową,kiedy siostra zniknęła na horyzoncie.Nie zamierzała wywlekać tematu,będzie cierpliwa.Wyszła z jaskini,w poszukiwaniu partnera.Odnalazła Kisu nie daleko jak lwy ujęły "cmentarza",jak wpatrywał się na jeden z większych kamieni.Odwrócił się do Nory.Biała księżniczka,uśmiechnęła się smutno,po czym wtuliła się w jego grzywę.
-Wszystko gra?
-Tak.-odparł Kisu,liząc Norę w policzek,-wszystko jest dobrze.
-Zostaniemy na Ptasiej Ziemi ze trzy dni,co ty na to?-spytała Nora
-Jestem za,-odpowiedział Kisu z błyskiem w oczach,-przynajmiej trochę odpoczniemy przed Wolną Ziemią.
-Nie przypominaj mi,to strasznie daleko,-Nora położyła się udając strasznie zmęczoną,na co Kisu się zaśmiał.Dołączył do partnerki.
-Tylko nie padnij mi tu na zawał,-zaśmiał się głośno,nim przybrał poważną minę,-a później Tęczowa Kraina.To chyba nie jest dobry pomysł.
Na tym rozmowa się ucieła,gdyż Nora w ciszy,przytuliła się do grzywy partnera i oboje wpatrywali się w niebo.
****************
Na Białej Ziemi
****************
Binti przeciągnęła się,odsłaniając różowy języczek.Usiadła,mlaskając kilka razy,nim z uśmiechem,wybiegła z jaskini.Wbiegła na czubek białej skały,zapominając,że nie może.Spojrzała na odległy horyzont,na którym wchodziło już słońce,robiąc niebo coraz bardziej pomarańczowe.Westchnęła z rozkoszą.
Binti wzdrygneła się,kiedy poczuła język przebiegający przez głowę.Spojrzała szybko ponad swoją głową i dostrzegła wpatrującą się w nią Kilio.Koło lwiczki,usiadła biała lwica,a koło białej lwicy pomarańczowa.Kilio usiadła za Binti.Córka Shani,szybko wstała,by ukłonić się białej lwicy,która na to się zaśmiała.Kilio znów polizała po głowie wnuczkę.
-Nie kłaniaj się malutka,-powiedziała spokojnie Wise.Niebieskie oczy skierowała na wschodzące słońce,-ten widok zapiera wdech w piersiach,nie uważasz?
-Tak królowo,-Binti uśmiechnęła się szerzej,-to jest niezwykłe.
Taje spojrzała na Kilio
-Masz dzisiaj jakiś patrol?
-Nie.Ostatnio staram się częściej wysyłać Idię.Wkrótce przecież przejmie moje stanowisko,-wzruszyła ramionami Kilio,-a czemu pytasz,Taje?
-Mogłabyś zabrać Binti,Shirę i Lili na naukę polowania?-spytała z nadzieją Taje,nim wybuchnęła krótkim śmiechem,-ja raczej się do tego nie nadaję.
-Ależ oczywiście,-odpowiedziała Kilio.Spojrzała na Binti,-co na to powiesz? Złapiesz góralka?
-Pewnie!-podskoczyła mała,a trójka lwic uśmiechnęła się do siebie wyrozumiale.

Binti zrobiła kółeczko,by wbiec szybko do jaskini stada.Wskoczyła na rodzeństwo,tym samym je wybudzając ze słodkiego snu.Furaha rzucił na nią obrażone spojrzenie.
-Co ty wyprawiasz?
-Co się dzieję?-spytała nieśmiało Sheria
-Idziemy na polowanie,ot co siostrzyczko,-odpowiedziała Binti,-zabieramy jeszcze Lili.Babcia się zgodziła! i królowa! i ciocia Taje!
-Aaa,-Sheria wydała się zdziwiona,-to super.
Furaha usiadł i prychnął.
-W takim razie ja,Ikima i Kume zrobimy dużo fajniejsze rzeczy
-Taa ..jak naprzykład zabawa w berka?-zakpiła Binti.
Shani pochyliła się nad nią,by ucałować córkę w policzek.Bardzo kochała swoje dzieci.Binti otarła się o nią,a następnie wskoczyła na ojca.Bahati zaśmiał się krótko,po czym się przeciągnął.
-Czas na patrol.Chodź Shani.
-Tylko uważajcie na tym polowaniu i słuchajcie Kilio,-upomniała dzieci Shani,nim odeszła.Binti wyprostowała się dumnie.Shira podbiegła do Idii,która dopiero co się obudziła i zaczęła zbierać lwice.Coś jej szepnęła,a następnie poprowadziła do siebie Ikimę i Lili.Podeszli do Binti.Kume podszedł wiele później,zajmując miejsce obok Furahy.
-Naprawdę idziemy polować?-spytała z nadzieją Lili.Lwiczka o złotym futrze,miała być w przyszłości lwicą polującą.Chodź nie główną,to jednak cieszyła się,że będzie mogła polować.Binti z resztą też chciała polować,możliwe,że Shira także.Cała trójka opuściła jaskinię,by podążyć za Kilio.
Lwiaki wpatrywały się długo za nimi,nim Furaha prychnął.
-Zrobimy coś lepszego.No nie chłopaki.
-Tja.Widziałem jak patrzyłeś na moją siostre,te maślane oczka,-Ikima uśmiechnął się szyderczo,czym zarobił na mocnego kuksańca w ramie,-ale twoja też jest fajna.
-Która?-warknął Kume,nieoczekiwanie dla nich i samego siebie.Furaha i Ikima spojrzeli na siebie,nim wybuchnęli śmiechem.
-Nie martw się.Nie poderwę ci Binti,chodziło mi o Shirę,-odpowiedział syn Idii.

Kilio zaprowadziła lwiczki nad pagórek,na którym mieszkało dużo góralków.Spojrzała na nie z iskrą w oczach.
-Pamiętam moje pierwsze polowanie na góralki.To wspaniałe uczucie i wspomnienia.Postarajcie się je zapamiętać,-rzekła Kilio,nim usiadła.Lwiczki zrobiły to samo,wpatrując się w nią z determinacją.Kilio wskazała ogonem wysokie trawy.-Musicie pamiętać,by wiatr wiał od strony pożywienia,a nie na odwrót.Łapy muszą przylegać do ziemi,skradacie się cierpliwie,a gdy jesteście już blisko..atakujecie! Wszystko jasne?
Lwiczki kiwnęły głowami,więc Kilio odsunęła się na bok,by mogły same zapolować.Nie minęło dużo czasu,jak Lili upolowała pierwszego góralka,za nią córki Bahatiego wykonały dobrą robotę.Kilio pochwaliła lwiczki.
Młode polowały do górowania słońca na niebie.Wtedy Kilio zarządziła,by poszły się napić wody.Binti odmówiła od razu mówiąc,że idzie poszukać Kume.Kilio pokiwała głową z wyrozumiałością.Przeczuwała,że ta dwójka będzie kiedyś razem,bo świetnie do siebie pasowali.Z uśmiechem uświadomiła sobie,że jako lwiątko sama nie dostrzegała,że Busara się w niej zakochał,aż do czasu gdy stali się nastolatkami.
Podeszła do wody i wzięła dwa duże chłusty.Spojrzała na Shirę i Lili.
-Świetna robota kochane.Możecie iść się już pobawić z przyjaciółmi.
-Dziękujemy!-odkrzyknęły,nim ze śmiechem rzuciły się przed siebie.Kilio wziosła oczy do nieba.Położyła się blisko wody,mocząc w niej łapę.
Usłyszała zbliżające się kroki,więc wstała by spojrzeć na "tego kogoś".Spodziewała się w pierwszej chwili Busary,Taje lub Wise,ale dotarło do niej,że omawiają jakieś ważne sprawy.Kamba była gdzieś z Arro,Mto i Nyeusi na patrolach,o Lwiej Gwardi już nie mówiąc.
Zdziwiła się jednak,kiedy doszczegła złote futro Kai.Lwica usiadła obok Kilio,która momentalnie przysiadła.Kaja uśmiechnęła się smutno.
-Musimy pilnie porozmawiać
-O czym?-spytała zdziwiona Kilio,-coś nie tak z Isaką? Wścieka się,że znów sprzedałam mu kuksańca w ramie,gdy próbował nazwać mnie siostrzyczką?-zaśmiała się krótko na to wspomnienie,-wystarczy mi,że mam piątke kochanym braciaków.
-Nie o to.Kilio..-Kaja dreptała łapami w ziemi,nie spoglądając jej w oczy,nim westchnęła,-muszę odejśc.Na Ptasią Ziemię.Chce w spokoju odejść do..-spojrzała wymownie na niebo i Kilio aż zroziło.Wiedziała,że złota lwica jest już dość starsza,ale nie spodziewała się,że nastąpił już koniec okresu jej życia.
-Czemu chcesz odejść?
-Tak lwy robią.Chcemy umierać w samotności,nie patrząc na ból bliskich.A mam tam przyjaciółki,Zoe i jej córkę Mirę.Pamiętasz Zoe? Pewnie już nie.
-Czemu mi to mówisz?-zmarszczyła brwi Kilio,-przecież możesz to powiedzieć Isace,twemu synowi.
-Nie chce go zbytnio ranić.A ty już..oh Kilio nie zadawaj takich pytań,bo sama nie wiem,co mam ci odpowiedzieć.Chce,byś wspierała Isakę,dobrze?
Kilio skinęła głową,a Kaja mówiła dalej.
-To trudne.Wiem,że będzie tu szczęśliwy.Ty jesteś.Dziękuję,że mnie przyjeliście na Białą Ziemię,ale chyba znów wrócę do swoich korzeni jako Ptasioziemka.Żegnaj Kilio,-wstała,polizała Kilio za uszami cztery razy,-zawsze byłaś dla mnie jak córka.
Kilio skinęła smutno głową.
-Pa,Kaja.
I złota lwica odeszła,by znaleźć się jeszcze dzisiaj na Ptasiej Ziemi.Kilio spoglądała w ślad za nią,zastanawiając się,dlaczego każda matka musi ją zostawiać.Westchnęła głośno,nim zawróciła na Białą Skałę.

Binti podbiegła do Kume.Wskoczyła na niego,zaczynając podgryzać brązowe uszy lwiaka.Kume zaśmiał się.Szybko wykrzywił się,by lwiczka mogła upaść na ziemię.Wtedy to on na nią skoczył,podgryzając jej łapki.Binti warknęła udawanie,nim zaśmiała się.Kume wyciągnął łapkę,by pomóc jej wstać.Binti oddychała głęboko.
-Idzie nam coraz lepiej,-odparła.Nieoczekiwanie,poderwała się i nierównym biegiem,pobiegła przed siebie.Kume pognał za nią,wciąż nie przestając się śmiać.Skakali na siebie co kilka sekund,by znów stać i pognać przed siebie.Wkońcu Binti wybiegła na prowadzenie.Dotarła pierwsza koło granicznych terenów i odwróciła się szybko,obserwując jak Kume próbują ją dogonić.Lwiak nagle przyszpieszył,krzycząc coś do przyjaciółki.Binti cofała się w tył,wciąż nie przestając się śmiać.Dopiero czując,że na kogoś wpadła,odwróciła się.Za nią stał brązowy lew o takiej samej potężnej grzywie i jakby jadowitych zielonych oczach.
Binti pisnęła z przerażenia i strachu.Szybko odbiegła.Dogonił ją Kume.Stanął wyrzywająco przed obcym lew,warcząc.
Jak na małego lewka,warkot był głęboki i groźny.Binti poczuła podziw do przyjaciela i także poczęła warczeć.
Brązowy lew,uniusł jedną brew do góry,uśmiechając się szyderczo.
-Naprawdę? Mam się bać dwóch maluchów?
-Kim jesteś?!-za jego plecami rozległ się warkot.Nieznajomy odwrócił się.Dojrzał Mto,Busarę,Nyeusi,Bahatiego,Shani,Kodę,oraz większość lwic polujących i walczących.Wszyscy warczeli na niego groźne,otoczywszy go.Kamba zgarnęła oba lwiątka,kryjąc się z warkotem za Arro.Wszyscy białoziemcy zebrali się teraz koło nieznajomego.Brązowy nie był jednak sam.Dołączyło do niego dwoje lwów,obydwaj o nieprzyjemnym,jadowitym wyglądzie i czarnym futrze.Oraz dwie lwice.Jedna czarna,druga o beżowym futrze i czerowono-brązowych oczach.Beżowa zgarbiła się.
-Cofnijcie się.My tylko przechodzimy słabiaki.
-Proszę,widzę,że aż tak się nie boisz,mimo iż nas jej więcej,lwiczko,-warknął Arro.Prostiując się.
-Gadać,co wy za jedni,-warknął Mto do piątki lwów.Beżowa skuliła się lekko,ale nie przestawała odsłaniać zębów.Brązowy otworzył pysk by odpowiedzieć,kiedy poprzez wrzawę,przebił się głos królowej Wise.
-Kto przychodzi na Białą Ziemię?
Mto skłonił się.
-Jacyś nieznajomi.Widać,że ze złymi zamiarami.
-My? Ależ oczywiście,że nie,-odparł szybko czarny lew,-chcieliśmy prosić o schronienie na kilka dni.My podróżni.
Brązowy westchnął cicho.Wiedział,że to kłamstwo.
-Cofnijcie się,zobaczymy tych nowych,-odparła Taje.Kilio zdążyła już przecisnął się przed tłum.Wpatrywała się teraz w nieznajomych nieobecnym wzrokiem.Koło niej stanęły Wise i Taje.Pomarańczowa spojrzała na białą lwicę wymownie.W jej oczach odbiło się wzburzenie,złość i strach.Wise także wyglądała na przejętą,a serce jej przyspieszyło.
Beżowa lwica warknęła.
-Przywódca biała lwica? To chyba moje niewinniontko udzielisz nam schronienia?-spytała z drwiną,którą starała się ukryć.
Nieznajomy brązowy lew,podniusł teraz wzrok z Mto.Przejechał nim wbierw po Kilio,później po Taje i stanął na Wise.Otworzył pysk,że zdziwienia,a w jego oczach odbiły się iskry.Białoziemcy i jego towarzysze zamilkli na chwile.Wise zmarszczyła brwi.Starała się odpowiedzieć obojętnie,ale nie dała rady.Przystąpiła krok na przód.
-Kion?


Tada! Rozdział na który tyle czekałam.Chciałabym go dedykować Mambo (jeśli dalej się tak nazywasz,troche miesięcy minęło c;),która w pewnej mierze otworzyła mnie na ten pomysł.Cóż..mam nadzieję,że rozdział się spodobał.
Pozdrawiam

Rozdział 83

Nora i Lajla ,przytuliły się do boku białej lwicy.Adele odzwajemniła uścisk.
-Trzymajcie się i powodzenia,-szepnęła do uszu obu lwic.Nora i Lajla uśmiechnęły się smutno.
-Jeszcze kiedyś się spotkamy.Masz moje słowo,-rzekła Nora.Jeszcze raz się przytuliły,nim lwice musiały oddalić się,znów dołańczając do grupki przyjaciół z którymi podróżowały.Kisu,obejrzał się na lwice i jeszcze raz na wujków.
-Pozdrowić matkę?
-Tylko spróbuj tego nie zrobić,-odpowiedział z uśmiechem Malka.
Wkrótce później,cała chmara przyjaciół z białej ziemi,ruszyła w dalszą drogę.Niewiele zajęło im dojście do granicy,chodź przebyli cały ten czas w ciszy.Dotarli do kładki,która odzielała Lwie Królestwo od Złej Ziemi.Nora zawachała się.
-Myślicie ,że wytrzyma.
Ni spojrzał na rzekę
-Spoko,jak co to niema krokodyli.
-Masz zawsze swojego księcia,-Kisu wyprostował się,a Nora z uśmiechem sprzedała mu kuksańca w ramie.
Westchnęła i wykonała jeden krok na kłodzie.Gdy upewniała się,że jest bezpiecznie,przeszła na drugą stronę.Niewiele czasu później,wszyscy przyjaciele znów ruszyli w dalszą drogę.Ni oglądał się do okoła.
-Smutna ta ziemia.Nigdy jeszcze nie widziałem..
-Przypomina mi trochę Miejsce Płomienii,-mruknął Huru,-tylko tu raczej jest bezpieczniej
-Tja.Nie wiesz jakie niebezpieczeństwa mogą się kryć..-Ndoto nie dokończył.
-Największym niebezpieczeństwem będzie kara od matki,kiedy dojrzy twoje oczy,-mruknęła Lajla
-Co ty masz do tych pięknych krwistych oczu,-puścił jej oczko Huru.Wszyscy się zaśmiali i chłodny nastruj momentalnie pękł.Szli dalej.

-Zrobimy przerwę?-westchnął ciężko Ndoto,-serio,idziemy już tak z pół dnia.
Nora odwróciła się w jego stronę z błyskiem w oku.
-Braciszku kochany,już tylko kilka kroków dzieli nas od Gepardziej Ziemi.Nie padnij mi tu,-zaśmiała się krótko.Przyspieszyła.Ndoto zaklnął,ale z uśmiechem pognał za siostrą.Wkrótce,kolejna ziemia stanęła przed wzrokiem przyjaciół.Ni przystanął.
-Mhm.Lepiej uważajmy.Byłem na Gepardziej Ziemi wiele miesięcy temu,jeszcze jako lwiątko i..powiedźmy,że ich mieszkańcy są mocno specyficzni.
Nora skinęła mu głową.Słuchała dobrego słowa Ni,którego uznawała za eksperta od podróży przez jego doświadczenie.Spojrzała na granicę z Gepardzią Ziemią.Zmrużyła oczy.Przygoda jeszcze się nie zakończyła.
Poprowadziła grupę przed siebie,nim nie przekroczyli granicy.Wówczas dowodzenie przejął Kisu.Nora cofnęła się na same tyły,by zrównać krok z Imani.Córka Kamby szła obok Ndoto.Nora dała wymowny znak bratu i ten bez chęci przyspieszył.Nora dotknęła przyjaciółki nosem.
-Ndoto nie chce mi powiedzieć,jakie są twoje chęci,-zaczęła,-nie wiem czego chcesz,ale zaczynam się domyślać
Imani podniosła na nią ślepe spojrzenie,ale córka Wise mogłaby przysiąść,że widziała w nich błysk.Westchnęła:
-Wiesz,że kiedyś będą królową,prawda?
-Nie da się ukryć.Mów,do czego zmierzasz,-odparła sucho młodsza z lwic
-Dobrze polujesz.Może,chciałabyś,żebym porozmawiała z matką.
Imani zatrzymała się gwałtownie,zmuszając do tego samego Norę.
-Ndoto też tego chce.Ale ja się boję wiesz? Wiem,że matka i królowa się nie zgodzą,więc po co robić mi nadzieję,-westchnęła,-mimo wszystko dzięki za propozycję.A teraz wracaj na początek,czuję,że ktoś biegnie..

Czwórka gepardów zatrzymała się przed nastolatkami.Nora rzuciła Kisu wymowne spojrzenie,lew skinął głową.
-Kim jesteście?-spytał jeden z gepardów
-Nie masz się czym obawiać.Podróżnikami.My chcielibyśmy prosić o postój jednodniowy na waszej ziemi,-mówił Kisu.
-Imiona,-powiedziała gepard
-Nora.Kisu.Lajla.Ndoto.Ni.Imani.Huru.Aishi.
-Osiem,-burknął trzeci gepard,-no trudno.Spytamy Asha,naszego przywódce co o tym sądzi.
-Nie przelewa nam się ze zwierzyną,-mówiła dalej gepardka,-będziecie musieli więc złapać tylko jedno na dzień i coś jeszcze dla nas.Zrozumiano?
Nora wzruszyła ramionami.
-Wporządku.To nie problem.

Niemal od razu,upolowali coś dla siebie i dla stada gepardów.Po tym geście,gepardy i ich przywódca zgodziły się na ich jednodniowy postój.Tak więc białoziemcy i Ni,od razu rozpoczeli od zwiedzania.Gepardzia Ziemia posiadała swój własny wodospad,z którego lwy się napoiły.Kiedy niebo pokryły gwiazdy,przyjaciele zrobili sobie przerwę na postój ,wiedząc,że za nie długo znów będą musieli ruszać dalej.
Ułożyli się wygodnie na trawie,by spoglądając na gwieździste niebo,wyszukiwać kształtów i gwiazdozbiorów.
-Dwa lwy kłucące się o kawałek mięsa,-zaśmiał się krótko Ndoto,wskazując wzór łapą,-to już klasyk
-A tam motyl!
-Patrzcie antylopa!
Lajla usiadła.Biała sierść powiewała lekko,odpychana przez leciutki wiatr.
-Idzę się napić
-Idę z tobą,-poderwał się od razu Ni
Lajla przewróciła oczami,ale nic więcej nie powiedziała.Ruszyli do niewielkiego jeziorka,blisko polany na której wcześniej leżeli.Córka Wise,napiła się szybko,po czym wzrok zawiesiła na gwiazdach.Westchnęła.
-Lubię na nie patrzeć.
-Ja też.Na te migoczące punkciki,-odparł obojętnie Ni
-To nie tylko gwiazdy,-oburzyła się Lajla,spoglądając na dalej pijacego wodę lwa,-to..nasi przodkowie.Pamiętaj,zawsze przybędą z pomocą kiedy będziemy tego potrzebować.Czuwają nad nami.
Ni spojrzał także na niebo,po czym przeniusł wzrok na lwicę.
-Tak jak duchowi przewodnicy.Nieźle,-położył ogon na ogonie Lajli.Lwica się wzdrygnęła,ale dalej wpatrywała się w lwa.Ni westchnął.-Wiesz,że mi się podobasz.Ja..chce wiedzieć czy ty także coś do mnie czujesz.
Lajla spojrzała na białe łapy,wzięła głęboki oddech i znów spojrzała w oczy lwa.Tym razem,Ni przybliżył się bliżej i styknęli się w pocałunku.Lajla szybko się odsunęła,a jej oczy się zaszkliły.
-Nie.-westchnęła,-przykro mi Ni,ale kocham kogoś innego
Ni wbił pazury w ziemię.
-Nie zrezygnuję.Za bardzo mi zależy.
Lajla zamknęła na chwile oczy,by aby znów je otworzyć,wstać i ruszyć znów do leżących na polanie przyjaciół.Ni poszedł za nią.Lajla spoglądała ciągle na swoje łapy,wzywając w duchu swojego ojca-duchowego przewodnika.Potrzebowała rady,potrzebowała wsparcia,sama poczuła,że zaczyna się wahać.Zatrzymała się na chwile.Msimu-kochała go szczerze,ale czy naprawdę dobrze robiła odrzucając Ni?
Podeszła do siostry i położyła się obok niej.Nora spojrzała na młodszą lwicę.
-Co jest?-szepnęła,po czym się uśmiechnęła,-kłopoty sercowe?
-Nora,przestań już.Powiedzmy,że nie chce o tym rozmawiać,-odwróciła się na drugi bok.Nora westchnęła.Sama przytuliła się bliżej Kisu,podobnie zrobiła Aishi do Huru.
A gwiazdy zamigotały...

Cześć! Przepraszam,że rozdział taki chaotyczny i w ogóle.Następny zapewne nie będzie lepszy,bo chce trochę przyspieszyć akcję.Wkrótce też,pojawi się na Białej Ziemi pewien osobnik (domyślacie się kto?).
1.Msimu vs Ni

poniedziałek, 19 lutego 2018

Rozdział 82

Nora,przekręciła się na drugi bok wciąż pozostając w stanie pół snu.Śniła o czasach,kiedy jako małe lwiątko bawiła się z przyjaciółmi.Ze wspomnień,wyrwał ją szmer.Otworzyła leniwie jedno oko,tłumiąc jęk protestu.Czarna końcówka ogona,opuściła jaskinię.Nora ziewnęła przeciągle,po czym usiadła.Jeden rzut okiem na wyjście z jaskini uświadomił jej,że jest jeszcze przed świtem.Zastanawiała się więc,dlaczego komuś miałoby się podobać wczesne wstawanie.Doskonale pamiętała,że lwice polujące ruszają o wiele później,tak jak u nich.
Wstała,rzucając ostatnie tęskne spojrzenie na śpiących w najlepsze przyjaciół.Kisu spał u wujków,gdyż jak uznał,woli spędzić czas z rodziną.Nora zatęskniła za dotykiem jego sierści i postanowiła,że popołudnie spędzą razem,chodź chciała także zobaczyć się jeszcze z przyjaciółmi z Lwiej Ziemi,nim ruszą w dalszą wędrówkę.
Gdy opuściła niewielką jaskinię u podnuża Lwiej Skały,którą zajmowali,wiatr-chłodny i przyjemny buchnął w jej pysk,zapewniając przyjemne mrowienie.Nora westchnęła z rozkoszą.Postanowiła wejść na czubek Lwiej Skały,miała nadzieję,że Adele się nie obrazi.Kiedy jednak zaczęła wspinać się na sam szczyt,dostrzegła biały kształy wpatrzony w horyzont.Nora pokręciła głową z uśmiechem i jakby nigdy nic,usiadła obok.
Lajla się wzdrygnęła.
-Cześć.Nie wiedzałam,że lubisz wcześnie wstawać.
-Jak widzisz siostrzyczko,wiele się zmienia.Myślałam naprzykład,że ty wolisz noc.
Lajla posłała jej promienny uśmiech.
-Bo tak jest,ale czasem..lubię poobserwować wschód słońca i pomyśleć,-wskazała ogonem na wschodzące słońce.Norze zaparło wdech w piersi,chodź widziała go już milion razy.Ognista kula wolno sunęła ku niebo.Niebo tym czasem,stawało w pomarańczy i złocie.Siostry obserwowały to w ciszy.
Nora westchnęła:
-Też lubię to obserwować,-po czym dodała,-myślisz,że Adele także?
-To dobra królowa,-powiedziała szybko Lajla,jakby wiedząc o co ją spyta siostra,-ty też będziesz.
Nora nic nie odpowiedziała.Znów zapadła cisza,głęboka,mroczna i tajemnicza..
-Uważasz,że to był zły pomysł z tą podróżą?-spytała Nora,przerywając ciszę.Lajla wyprostowała się,rzuciła siostrze pewne spojrzenie.
-Uważam,że był to bardzo dobry pomysł.Wiesz Nora..nie jesteśmy już lwiątkami...
-Niestety,-burknęła Nora,przerywając.
-...nie długo będziemy na tyle dorosłe,żeby przejąć obowiązki.Ja pewnie zostanę twoją doradczynią,ale strace tytuł księżniczki,wiesz o tym dobrze,-Lajla kontynuowała.-Wciąż jednak,więzy krwi się liczą.
Splotła ogon z ogonem Nory.Biała lwica,o zielonych oczach,polizała siostrę za uchem.
-Chciałabym też wiedzieć,że moja siostrzyczka będzie szczęśliwa.Będzie miała partnera..lwiątka..
Lajla rzuciła na nią mordercze spojrzenie i dopiero po paru chwilach złagodziła je.
-Jestem szczęśliwa.Poza tym jestem nastolatką,jeszcze nie planuję..
-Ni jest dobrym lwem,-Nora położyła się.Lajla poszła w ślad za nią,ciekawa co siostra chce powiedzieć.Nerwowo machała ogonem,czy przyszedł czas,by wyznać prawdę o Msimu.Chciała zaufać siostrze.Nie,ona UFAŁA jej.Ale..nie potrafiła wykrztusić z siebie ani słowa na ten temat.Lajla westchnęła.-Co chcesz powiedzieć?
-Nie ma dużo lwów na Białej Ziemi,już prawie żądnego wolnego.Może..może powinnaś dać szanse Ni?
-Zawsze zostaję Teo,-Lajla odwróciła wszystko w żart i znów nerwowo machnęła ogonem.Nora wzniosła oczy do nieba.
-Mówię tylko..
-Nora,nie decyduj za mnie w tych sprawach,-położyła jej łapę na barku,-wiem,co robie.
I znów zapadła cisza.Tym razem trwała aż do samego poranka.


Czuła wiatr,ocierający się o futro.Słyszała,odgłosy mlaskania,kiedy antylopa schylała się po kolejny kawałek trawy i Imani wiedziała,że to będzie jej ostatni posiłek.Skoczyła,wystawiając pazury,które wbiła w ciało zwierzęcia.Antylopa padła martwa,kiedy zatopiła kły w jej krtani.Imani odwróciła się do Aishi.
-Zbyt wolna?
Aishi prychnęła,ale nie poruszyła się i dalej leżała ,ciesząc się promieniami słońca.Imani zaciągnęła swój posiłek bliżej jej.
-Nora i Lajla zaraz powinny przyjść.Raczej nie będą zbyt długo rozmawiać z królową Adele i Vijaną.
-Aha.-burknęła Aishi,-to tak jakbyś powiedziała,że lwy zaczną latać.
-Zaczną,-burknęła Imani,mrużąc ślepe oczy,-bo właśnie nasze księżniczki nadeszły.

-Aishi,chyba powinnaś przestać się lenić,-przewróciła oczami Nora,ale uśmiech nie schodził z pyska białej lwicy,-wprawdzie,już jutro wyruszamy
-Serio? Mnie się tutaj podoba,-rzuciła Aishi,przekręczając się na drugi bok,-a tak serio,skoro znowu będziemy chodzić bez celu po różnych ziemiach,to może chociaż pójdę się zdrzmnąć.Nie najlepiej się dzisiaj czuję.
Lajla podeszła do niej i polizała po szyi.Westchnęła.
-Chyba masz rację.Idź się prześpij.Pójść z tobą?
Aishi obrzuciła ją spojrzeniem.
-Nie.Możesz..możesz później zawołać Huru,-i odeszła,wracając do jaskini.
Nora spoglądała w ślad za nią długo,gdy pozostałe lwice zabierały się za jedzenie mięsa.Imani westchnęła.
-Jest silniejsza niż ci się zdaje,chodź widzę,że robi się marudna,-zaśmiała się,-serio,wyluzuj.Jedź.Zaraz mamy spotkanie z chłopakami.
Nora skubnęła kilka kęsów,ale przełykała je długo.
-Upolowałaś to sama,Im?-spytała Lajla
Imani pewnie skinęła głową.
-Jak tak dalej pójdzie,to zapewne zostaniesz..
-Nie mów tego Lajla,nie dawaj mi fałszywych nadziei i nie udawaj..-Imani wzięła głęboki wdech,-..że nagle dostrzegłaś,że moja ślepota ci nie przeszkadza.
Wstała.-Pójdę się przejść,okey?
-Nie obrażaj się,-Nora wstała.
-Nie obrażam.Idę się po prostu przejść,-wzruszyła ramionami.Szybko zniknęła z widoku.
-No pięknie.Znów same,-Lajla trzepnęła koniuszkiem ogona bok siostry,-chyba,że pognasz do swego wspaniałego partnera
-Kisu znów umacnia rodzinne więzy i..jakoś sądzę,że jeden z jego wujków nie lubi białych lwic.Nie pytaj z kąt wiem,-przeciągnęła się,-chodź lepiej,może chociaż Ni i Ndoto nas nie wystawią.

-Huru poszedł za Aishi,tak na wstępie,-rzucił Ni,kładąc się na jednej ze skał,-a wogóle,poznaliśmy tutejsze lwy.Fajni.
-Zaprzyjaźnił się z Sawą i Hofu,-przewrócił czerwonymi ślepiami Ndoto,-a gdzie Im?
-Przejść się poszła,-odpowiedziała mu na to Lajla,-jak widzę,wy także miło bawicie się na Lwiej Ziemi.Zapewne uroki Złej Ziemi,ugaszą was nastrój.
-Mi tam chyba wszystko jedno,-odpowiedział Ni."Kiedy jesteś obok"-dodał w myślach.Nora i jej siostra,ułożyły się obok dwójki lwów.Z tego miejsca,świetnie widzieli bawiące się lwiątka.
-Widziecie tą małą białą kulkę?-rzucił Ndoto,wskazując małą lwiczkę koniuszkiem ogona,-To jest Kukaa.Córka Nel i Lexa.
-Oho,oni są razem?-zdziwiła się Lajla
-Siostra,w jakim świecie ty żyjesz?-zaśmiał się czerwonogrzywy.
-Heh,w twoim,A tak serio,to pamiętam jak kłucili się jako lwiątka.Piękne czasy.
Obserwowali dalej bawiące się lwiątka.Biały lwiak skoczył na bordową lwiczkę.Oboję się zaśmiali.Pozostałe lwiątka,ganiały za sobą,klepiąc się łapkami.Berek.Nora rzuciła spojrzenie na Ni.
-A nie długo będą z nas stare zgredy,-zrobiła szaloną minę,nim się zaśmiała.
-Ja jako lwiątko też bawiłem się w berka,-zamyślił się Ni,-mieliśmy taką polanę,krótka trawa,wiejący wiatr.O tak,piękne czasy.
-Miałeś przyjaciół?-rzucił Ndoto,nim ugryzł się w język,-przepraszam..
-Hej,wyluzuj Ndo.Napuszasz się,-zaśmiał się lew.-Tak miałem.Nawet całą brygadę.Ale to stare czasy.Teraz mam was i to mi wystarczy,-rzucił spojrzenie na Lajlę i znów na bawiącą się przyszłość lwioziemców.


Imani wpadła na kogoś.Od razu się otrzepała i usiadła.
-Przepraszam.
-Nic nie szkodzi,-odpowiedział miły głos lwicy.Imani wzdrygnęła się trochę,gdy nie rozpoznała zapachu.
-Ślepota często boli,-burknęła Imani,-po prostu trudno jest poruszać się innymi zmysłami.Przepraszam panią,ja już idę.
-Do kąt się wybierasz?
-Yyy..mówiąc szczerze,-Imani spojrzała na niebo,-nie jestem głupia.Po zachodzie wrócę,ale na razie chce pobyć sama,-westchnęła,-Jestem Imani.
-A ja Lea.


Cześć.Liczę,że rozdziałek się spodobał c: Następny..nie wiem kiedy.Ale od czego są ferie? ;) Wena powróciła.

niedziela, 28 stycznia 2018

Rozdział 81

Lwia Ziemia.Królestwo znane z powszechnych tradycji i wielu sprawiedliwych władców.Uważane za majestat sawann-stało teraz na wyciągnięcie łap,gdy ósemka lwów biegła w kierunku granicy.Łapy piekły ich od wysiłku.Do tego pogłębiał się strach,czy napewno uzyskają pomoc od lwioziemców.Ciężko dysząc ,zatrzymali się przed granicą.Nora obejrzała się na przyjaciół.Wszyscy,chodź zmęczeni,byli z nią.Kisu liznął ją w ucho.Uśmiechnęła się w jego stronę.Ndoto cały czas trwał blisko Imani,nie otwierając oczu.Nora zmrużyła oczy.Czuła,że ta dwójka jeszcze ją zaskoczy.Westchnęła:
-Później omówimy plan dalszej wędrówki.Miejmy nadzieję,że królowa Adele nas przyjmie.Błagam zachowujcie się odpowiednio,-dodała,że śmiechem.
Huru przewrócił oczami,chodź także się uśmiechał
-A czy my kiedyś nie byliśmy odpowiedni?
Nora sprzedała mu pożądnego kuksańca w ramie,wzięła głęboki wdech i poprowadziła grupę trochę pewniej w stronę Lwiej Ziemi.

-Od razu pójdziemy do ich medyka?-spytała Imani,zerkając ślepym spojrzeniem na Ndoto,-chyba nie będą mieli nic przeciw temu,prawda Noro?
Nora zastanowiła się chwilę,nim kiwnęła głową.Wspólnie z przyjaciółmi,skierowała się w stronę ogromnego drzewa zwanego Baobabem.Właśnie tam mieszkała szamanka i medyczka Lwiej Ziemi,Maisha.Gdy lwy dotarły pod baobab,Nora wspięła się pierwsza.Za nią Imani i Ndoto,reszta miała czekać na dole.
Maisha,gdy weszli,obejrzała się na nich zdziwionym wzrokiem,iskrzącym się w jednym pomarańczowym,drugim zielonym oczach.Później jednak uśmiechnęła się.
-Witajcie.Co was do nas sprowadza.
Zza lwicy wyszedł szary lewek z ciemniejszym podbrzuszem.Nora pochyliła głowę przed medyczką Lwiej Ziemi i koniuszkiem ogona wskazała brata.
-Ndoto zjadł jakieś dwa owoce.Piekły go oczy.Akurat byliśmy w podróży,byliśmy w dżungli.Pomożesz mu?
Maisha skinęła głową.Ndoto podszedł do niej.Lwica poprowadziła go w stronę drugiego pomieszczenia,za nią podreptał szary lwiak.
Imani się wzdrygnęła
-Było tu lwiątko? Słyszałam lekkie kroki
-Tak,-Nora kiwnęła głową i się rozmażyła,-pewnego dnia też będę mieć lwiątko.Córkę.A ty Imani?
Imani spojrzała na nią marszcząc brwi.
-Ja nawet nie wiem co będę robić jutro.Najpierw podążę do spełnienia marzeń,później..później się zobaczy.Ale pewnie kiedyś będę szczęśliwa jeśli doczekam się lwiątka.Syna.Myślę jednak,że to odległa przyszłość.

Biała lwiczka przechodziła właśnie blisko Baobabu,kiedy dostrzegła nieznane lwy.Zatrzymała się gwałtownie.Kisu poderwał się na jej widok.Rozpoznał ją.
-Zuri? Cześć.Nie wiem czy mnie pamiętasz.Kisu.Musimy porozmawiać z królową i królem,możesz ich tutaj sprowadzić? Powiedź,że przyszli białoziemcy
Lwiczka,która miała na imię Zuri,pokiwała łebkiem i odbiegła szybko w stronę majestatycznej skały na samym końcu sawanny.
Niemal niewiele czasu później,przed nastolatkami pojawiła się Adele,piękna biała lwica z jednym czarnym uchem i czerwonymi oczami,oraz Jasiri.
Białoziemcy skłonili przed nimi głowy.Lajla wyszła przed grupę,z uśmiechem.
-Cześć Adele.Pewnie się nas nie spodziewałaś.Jesteśmy właśnie w podróży i..tak się złożyło,że musieliśmy pilnie dojść do medyczki.Mam nadzieję,że się nie gniewacie.
-Poza tym,jesteśmy dalej w podróży i naszym celem teraz stała się Lwia Ziemia.Czy moglibyśmy trochę u was zostać? Zapolować,wypocząć?-mówił dalej Kisu
-Obiecujemy,że nie zostaniemy tutaj zbyt długo,-zakończyła Lajla
-Ależ oczywiście,czujcie się jak u siebie,-uśmiechnęła się Adele i obie z Lajlą się przytuliły.Lajli przypomniała się opowieść matki o tym,że jako mała lwiczka została porwana właśnie na Lwią Ziemię.Adele opiekowała się nią wtedy wraz z Kiarą,jej babcią.Lajla była za mała by to pamiętać,ale zdecydowanie chciałaby.

-Na szczęście,zjadłeś tylko dwa.Mogło być gorzej
-Przez ile to się będzie utrzymywać?
-Oj,niestety nie wiem.Na pewno nie przez dwa miesiące,raczej dłużej.Ale się wpakowałeś,Ndoto
-To mnie nie pociesza,Maisha
-A miało?
-No nie wiem,może takie słowa jak "Hej grunt to to,że nie umarłeś" byłyby lepsze?
Oboje się zaśmiali

Ndoto podszedł do Imani i Nory.Biała siostra podbiegła do niego,liząc chyba cztery razy po uszach,nim się otsunęła.Spojrzała mu w oczy i zamarła.
-No nieźle się wpakowałeś
-Matka mnie nie pozna,co?
-Yyy..-Nora przechyliła na bok głowę.
Oczy Ndoto z niebieskich,stały się teraz czerwone.Ich czerwień,zlewała się teraz dobrze z czerwoną grzywą.Brakowało jej jednak tego błękitu.Polizała brata jeszcze raz za uchem i cała trójka,żegnając i dziękując Maishi,zeszli z drzewa.Na dole dalej czekali ich przyjaciele.
Kisu podszedł do Nory.
-Rozmawialiśmy z Królową Adele i Królem Jasirim.Zgodzili się byśmy zostali na Lwiej Ziemi,tyle czasu ile potrzebujemy.A później,do kąt?
-Omówimy to wieczorem.Teraz zakres obowiązków koch..
-Ndoto,co ty masz z oczami?-spytał Ni
Ndoto szerzej je otworzył,jakby dumny z ich barwy
-Niezłe nie?
-Teraz to naprawdę wyglądamy jak bracia,-odpowiedział mu na to Huruma
Lajla polizała Ndoto za uchem
-Zawsze to lepsze niż gdybyś miał..-przerwała,spoglądając na Imani,ale lwica widocznie jej nie słuchała.Lajla usiadła.
-Spotkamy się tutaj wieczorem.Myślę,że to dobre miejsce do spędzenia nocy.Co myślicie?
-Zgadzam się,-odparła Nora.Przyjaciele rozbiegli się.

Nora i Lajla,poszły bliżej terenów łowieckich,by zapolować.Lajla wyczuła antylopy i skierowała się w tamtą stronę u boku siostry.Obie,padły na ziemię w odpowiedniej pozycji,którą ćwiczyły już od czasów lwiątek.Nim jednak zdążyły zaatakować antylopy,te odbiegły.Na Norę ktoś wskoczył.Szamotali się dość długo,nim lwica powaliła córkę Wise.Lajla podbiegła do obydwóch,akurat w momencie,gdy Nora się podniosła.Na widok znajomej lwicy,zaśmiała się.
-Płoszysz nam zwierzynę,Azalee
Azalee zrobiła teatralny gest,po czym usiadła.
-Adele mówiła,że jesteście na Lwiej Ziemi.Chciałam się przywitać
-I zrobiłaś to w zaskakujący sposób,-odpowiedziała Nora,ale końcówki jej ust poruszyły się w górę.Azalee ogonem wskazała stadko lwic.
-Chcecie się do nas przyłączyć? W grupie łatwiej coś złapać
Nora i Lajla spojrzały na siebie
-Z przyjemnością,-powiedziała Lajla

Polowanie można było uznać za udane.Lwioziemki i córki Wise ,dobrze się zgrały i udało im się upolować pięć antylop i dwie zebry.Lwice zaczęły ciągnąć je w stronę Lwiej Skały.Lajla,gdy ujrzała kilka lwiątek nad wodopojem,zatrzymała się.Spojrzała na Azalee.
-Dużo lwiątek.A czyje te małe kuleczki?-wskazała ogonem na trzy maleńkie lwiątka
-To dziaciaki Simby i Miko,oraz Nel i Lexa
Nora rzuciła spojrzenie na obie lwice
-Oho,myślę,że Ndoto już jest przy swojej przyjaciółce
Znów złapały za kopyta antylop,by ciągnąć je do magazynu pod Lwią Skałą.

Ndoto,rzeczywiście chciał zobaczyć się z Nel.Od jednej z Lwioziemek dowiedział się,że lwica przebywa na Lwiej Skale.Wraz z Imani u boku,udał się w tamtą stronę.Kiedy wszedł do jaskini,ujrzał śpiącą przyjaciółkę.Ucieszył się na jej widok,a pysk momentarnie przybrał uśmiech.Zawsze był z Nel blisko i nawet nie wyobrażał sobie,jak zawsze musiał tęsknić.
Podbiegł do lwicy i tyknął ją łapą,by się obudziła.Nel otworzyła zdrowę oko,od razu spoglądając na lwa.Wstała momentalnie,uśmiechnęła się i oboję z Ndoto się przytulili.
-Tęskniłem Nel
-Ja też,-odpowiedziała Nel,po chwili się odsuwając,-co ci się w oczy stało?
-To długa historia.Powiedźmy tylko,że to w czasie podróży.Nie tylko ty podróżujesz,-pochylił łeb na bok,-a właściwie,czemu jesteś jeszcze na Lwiej Ziemi?
-Stęskniłam się za rodziną i..urodziłam.Córkę,Kukaa
-Gratuluję,-wymruczał Ndoto,jeszcze raz przytulając Nel.Ogonem wskazał na Imani,-a to moja przyjaciółka z Białej Ziemi,córka Kamby,Imani.
Imani podeszła bliżej księcia.Nel zdziwiła się trochę,że lwica jest ślepa,ale nic nie powiedziała.Do jaskini wszedł Lex.Dostrzegł Ndoto i przewrócił oczami.
-Mogłem się spodziewać,że twoim pierwszym celem,będzie właśnie odwiedzenie Nel
-Ja też się cieszę na twój widok,stary,-odparł Ndoto
Cała czwórka zatopiła się w rozmowie.

Ni,Huru i Aishi,poprostu zwiedzali Lwią Ziemię.Natomiast Kisu ,postanowił odwiedzić wujków.Udał się więc spokojnym krokiem w kierunku jaskini jednego z nich.Kierował się jedynie pamięcią.Był tu tylko dwa razy,z czego jeden się nie liczył,gdyż był maluchem.Kiedy Kilio była z nim w ciąży,przebywała na Lwiej Ziemi i właśnie tutaj,tak jak matka kiedyś,urodził się.Drugi raz był tutaj wraz z rodzicami.
Dotarł do jaskini wujków i zaskutał łapą w ścianę jaskini,by oznajmić,że przyszedł.Wszedł do jaskini.Było w niej piątka lwów i trzy lwice.Jednej z nich nie mógł sobie przypomnieć.Uśmiechnął się.
-Cześć.To ja Kisu
-Cześć Kisu.Co tutaj robisz?-spytał jeden z lwów
Kisu przywitał się,że wszystkimi,oprócz miętowookiej lwicy,której nie znał.
-Jesteśmy w podróży,akurat teraz na Lwiej Ziemi.Pomyślałem,że was odwiedzę,przywitam się.
-Kilio z tobą nie ma?-spytał złoty lew,Malka
Malka był ukochanym bratem Kilio,z którym lwica odczuwała największą więź i Kisu o tym wiedział.Dlatego trudno było mu powiedzieć,że matki z nim nie ma.
-Kto to?-spytał syn Busary,wskazując ogonem na miętowooką
-To Mint,-przedstawił lwicę Kifo,uśmiechając się szeroko.Kisu kiwnął jej głową.
-Na Białej Ziemi wszystko dobrze.Nie musicie się martwić o moją matkę.Widzę,że Lwia Ziemia też jest w dobrym stanie.
-Tak.Wszystko u nas dobrze,-odpowiedziała Tiffu
Resztę dnia Kisu spędził rozmawiając z rodziną.Nie mógł się doczekać,aż na Białej Ziemi,opowie o wszystkim matce.

Kiedy księżyc unosił się już na najwyższym czubku na granatowym niebie,otoczony przez gwiazdy,nastolatki siedzieli na kilku kamieniach blisko tafli wody.
Nora:To co,następny cel Zła Ziemia?
Huru:Jakoś nie sądzę,żeby było tam co zwiedzać
Nora:Może i nie bracie,ale myślę,że w ten sposób szybciej dotrzemy do Gepardziej Ziemi
Huru:Taa,bo nie marze o niczym innym jak spotkanie z gepardami
Kisu:Dalej będzie Ptasia Ziemia.Na niej mieszkała moja matka,chętnie zwiedzę tę ziemię
Lajla:Ale możemy wyruszyć za dwa dni? Chce jeszcze trochę pobyć na Lwiej Ziemi.Nie wiadomo,kiedy następnym razem trafi się taka okazja.
Ni przybliżył się bliżej białej lwicy,a ich futra zektknęły się.Poczuła dreszcz przejeżdzający po plecach.Przypomniał jej się jednak Msimu i odsunęła się.Tęskniła za partnerem.Aishi szybko zasnęła,ostatnio była częściej zmęczona.Lwy rozmawiały dalej.
Nora:Zostaniemy.Bez obaw.
Ndoto:A gdzie dalej?
Huru:Po Ptasiej Ziemi,yyy..Wolna Ziemia? Tak przelotnie?
Ni:To dobry pomysł.Później już pójdzie z górki
Nora poderwała się.Przez chwile nic nie mówiła i nie patrzyła przyjaciołom w oczy.Lajla polizała ją w łapę.
Lajla:Nora,co jest?
Nora spojrzała na nią,a następnie przebiegła wzrokiem po reście.
Nora;Posłuchajcie.Po drodze jest Tęczowa Kraina,pamiętacie ją zapewne.
Ndoto:Jak moglibyśmy nie pamiętać,to z niej uciekały nasze matki-spojrzał na Kisu,Lajlę i Huru,-to na niej ta cała Uzuri królowała z tym swoim Kionem
Kisu:I dlaczego mówisz o Tęczowej Krainie,Noro?
Nora:Bo..myślę,że powinnyśmy ją także zwiedzić
Wszyscy nagle się poderwali,z wyjątkiem Ni,który nie był do końca świadomy tego,o czym rozmawiają.
Huru:Zwariowałaś! Wiedziesz nas do paszczy krokodyla!
Nora zgromiła go wzrokiem
Nora:Chce poprostu poznać dziedzictwo przeszłośći mojej matki.Nic nam nie będzie
Kisu:Kochanie,a kiedy wrócimy na Białą Ziemię,powiemy naszym matką o wszystkim i jak to sobie wyobrażasz.Podchodzę do mojej matki i mówię: "Cześć mamo,a wiesz byliśmy w Tęczowej Krainie i o mało nie straciłem ogona.Ale tak to super"
Nora wtuliła się w niego
Nora:Chodzi mi poprostu,byśmy ocenili sytuacje.Zgudźcie się.
Lajla:Ja jestem za
Ndoto:Ja też
Kisu:Wybacz Nora,ale ja nie jestem za
Huru:Ja też nie
Aishi:Dołanczam się do Huru
Imani:Też jestem za nie
Ni:Ja chętnie pójdę
Nora:Przegłosowane,bo i ja się zgadzam.Naszym celem stanie się także Tęczowa Kraina.

1.Myślicie,że dobrą decyzję podjęła Nora chcąc udać się do Tęczowej Krainy?
2.Co dalej spotka nastolatków?
3.Rozdziały są dość często,cieszycie się?
4.Podobał się rozdział?
Pozdrawiam c:

piątek, 26 stycznia 2018

Rozdział 80

Nora przeciągnęła się,otwierając pysk w ziewnięciu.Rozejrzała się wokół.Przyjaciele spali w najlepsze.Dżungla nie spała..ona mówiła.Nora wsłuchała się w odgłosy małp,surykatek,ptaków.Słyszała,jak nie daleko szumi wodospad.Uśmiechnęła się,po czym nachyliła nad Kisu,trącając go łapą.Kisu,spojrzał na nią przymrużonymi oczami,po czym ziewnął,siadając obok białej lwicy.
-Co jest?
-Musimy się już budzić.Słońce wysoko.Ruszamy?
-Może jeszcze tu zostaniemy?-spytała Lajla,siadając obok Nory.Przytuliła się bokiem do siostry,-coś zjemy i dopiero jutro ruszamy,co?
-Mhm..chyba nam nie zaskodzi,-odparł Kisu,spoglądając na Norę.Kiedy tylko biała lwica kiwnęła głową,cała trójka poczęła budzić resztę.Trudno było wstać tego dnia,a chmury zapowiadały,że zbliża się deszcz.
-Pewnie przemokniemy,-burknęła Aishi,-jak myślisz,Huru?
Lew kiwnął głową.Nora spojrzała na niebo.Chmury faktycznie były ciemnawe,a ptaki latały nisko.Westchnęła.
-Mam pomysł...
Przypomniała jej się nagle pierwsza lekcja jaką odbyła z matką.Pierwsza.I uzmysłowiła sobie szybko,że coraz bliżej jej do objęcia tronu.Tego czego bała się od lwiątka.A teraz? Czuła dziwny spokój,mrowienie w łapach.Już wyobrażała sobie siebie jako królową.Uznała wkońcu,podczas tej podróży,że da radę sprostać wyzwaniu.
-Aishi,wraz z Huru poszukacie jakiejś jaskini,ok? Nie możemy zmoknąć,-córka Wise spojrzała na brata i przyjaciółkę.Oboję pokiwali głową,więc kontynuowała,-Ndoto,Ni pójdziecie pozbierać liście,na posłania ok? Kisu,ty natomiast znajdź jakiś sposób,żeby przenieść wodę.Gdyby komuś chciało się pić.Ja i Lajla pójdziemy poszukać czegoś do jedzenia,a Imani..
-Mogę pójść z wami? Chyba nie wyślesz mnie na zbieranie gałązek,jak to robi Matibabu
Nora zmieszała się
-Chciałam,żebyś tutaj została..
-Beznadziejny pomysł!-syknęła Imani,-idę z wami i kropka.
Nora,spojrzała na siostrę.Lajla także nie była pewna odpowiedzi.Pozostałych przyjaciół już nie było,musiały same zadecydować.Nora westchnęła,czując wyraźnie ciężar odpowiedzialności za ślepą lwicę.
-Dobrze.Ale trzymaj się nas
Imani prychnęła.Traktują mnie jak lwiątko.Lwiątko!-pomyślała z goryczą,przeciskając się w gąszcz.Nora i Lajla poszły w ślad za nią.

Nie martw się Imani.Będzie dobrze-przemówiła do niej w myślach Nzuri,jej duchowa przewodniczka.Imani zamknęła oczy.I tak wiedziała gdzie idzie i nie musiała ich otwierać.Szła więc tak,puki nie wyczuła uważnego zapachu surykatek.Zatrzymała się,wraz z księżniczkami.
-Surykatki?-powąchała powietrze Nora
-Co myślicie,polujemy? Są dość małe i szybkie.
-Zawsze to  jakieś mięso i wyzwanie,co nie? Chyba,że wolisz polować na ptaki,ale to jeszcze trudniejsze w tych warunkach.Chociaż..-Imani zawachała się,po czym wbiegła w gąszcz.Nora miała już za nią pobiec,kiedy drogę zagrodziła jej Lajla.
-Myślę,że sobie poradzi.A my musimy upolować co kolwiek,-uśmiechnęła się,koniuszkiem ogona wskazując teren,skąd dobiegały radosne popiskiwania.Nora skinęła jej głową.Przybrała pozycję łowiecką,wystawiając pazury.Lajla zrobiła to samo.Łapy sióstr przylegały do ziemi,oczy wpatrywały się w cele.Wiele surykatek,biegało,skakało,zupełnie nie przejmując się ich obecnością.Wyczekały na odpowiedni moment,posłały sobie spojrzenie i skoczyły.Z łatwością wpadły na kilka surykatek,od razu je zabijając.Pozostałe pisnęły i zaczęły uciekać,ruszyły ich tropem.
Lajla usiadła.Ciemno niebieskie oczy wpatrzyły się w stosik surykatek,które upolowały dla pobratyńców.Nora przysiadła obok,wyraźnie także dumna z wysiłku.Większość surykatek uciekła,ale tyle ile upolowały,zdecydowanie starczy po trzy dla każdego.
Buszcz rozsunął się i oczom lwic,ukazała się uśmiechnięta córka Kamby ,niosąca w pysku dwa ptaki.Aż zaniemówiły z wrażenia,ptaki były średnie i na pewno trudno było je złapać.
-Dobrze robota.Łał,Idia ma konkurencje.
Imani zarumieniłaby się gdyby nie futro.Nora obwąchała ptaki,po czym skinęła z szacunkiem głową przed córką Arro,złapała kilka surykatek i wchodząc w gąszcz,poszła poszukać reszty.Lajla i Imani,łapiąc swoje zdobycze,poszły w ślad za nią.

Tym czasem,Aishi i Huru znaleźli już średnią jaskinię,zapadniętą w dołek.Była na tyle niewidoczna,ukryta w zieleni drzew,puszczających pąki,że bez trudu można byłoby się tutaj ukryć.Kisu znalazł ich jako pierwszy,ciągnąc za przed sobą skorupę żółtwia,przelaną wodą.Przywitał się z nimi kiwnięciem głowy i rozejrzał wokół.
-Jesteśmy pierwszymi
-A niby ostatni mieli być pierwszymi,-zaśmiała się cicho Aishi,-a tym czasem,zaraz się rozpada,nim oni dotrą.

Ndoto i Ni,którym przypadło zajęcie nazbierania liści na posłania,przepychali się przez gąszcza.Ndoto szedł pierwszy,a Ni za nim.Pierwszy zatrzymał się jednak Ni.Zatrzymał szybko Ndoto.Syn Wise spojrzał na niego niebieskimi oczami.
-Co jest?
Ni wskazał łapą na drzewo daleko przed nimi,na widocznym terenie.Ndoto pokiwał wolno głową.Drzewo spuszczało z siebie wielkie ciemnozielone liście.Lwy podbiegły do niego.Ni od razu chwycił jeden z nich koniuszkiem kłów,wyrywając od razu.Liść spadł koło jego łap.Ni rzucił szybkie spojrzenie Ndoto.Oboje poczęli rwać liście w błyskawicznym tępie.
Kiedy skączyli,Ndoto wpatrywał się jeszcze długo w drzewo,po czym po prostu na nie wskoczył.Szybko wspiął się.Ni patrzył w ślad za nim.Kiedy syn Wise znów się pojawił w pysku miał dwa owoce z czerwoną skórą.
-Chcesz?-spytał,-wyglądają na smaczne
-Nie znam ich,-przyznał Ni,-ale nie specjalnie mam teraz ochotę bawić się w małpiszona.Jedz szybko.
Ndoto wzruszył ramionami i szybko pochłonął jeden owoc,a za nim...nie zdążył drugiego,gdyż błyskawicznie zamknął oczy i syknął.
-Co jest!?-Ni podskoczył do niego i z przerażoną miną,wpatrywał się w Ndoto,który teraz położył się na ziemi sycząc z bólu.
-Bolą mnie oczy.
-Było nie jeść,-odpowiedział z przerażeniem Ni.Złapał jeden liśc,owinął nimi oczy Ndoto,a ten na chwile poczuł ulgą.Złapał resztę liści i prowadząc przyjaciela,podeszli do strumienia.Tam Ndoto opłukał sobie oczy,znów szybko je zamykając.
-Wiesz co.Nie otwieraj ich.Jutro będziemy na Lwiej Ziemi,obejrzy cię tam szaman
Znów owinął oczy Ndoto w liście.Złapał pozostałe,zawracając z przyjacielem w stronę reszty.

Deszcz już padał,kiedy białoziemskie nastolatki leżeli w jaskini na posłaniach,najedzeni.Ndoto dalej nie otwierał oczu,trzymając głowę na łapach.Nora wyjrzała na zewnątrz.
-Jak nadejdzie ranek,ruszymy od razu w podróż.Musimy jeszcze szybciej dotrzec na Lwią Ziemię,-rzuciła biologicznemu bratu szybkie spojrzenie.Imani przycisnęła się bliżej do boku czerwonogrzywego.Polizała go w ucho.
-Hej,nie przejmuj się.Możesz się przynajmniej na chwile poczuć mną.
Ndoto ogarnął smutek.Rzeczywiście,to wszystko przypominało świat ,z którym musiała mierzyć się na codzień córka Arro.Tylko ona tak pełna wyobrażeń,potrafiła już sobie z tym poradzić i funkcjonować normalnie.
Także polizał ją za uchem
-Przepraszam..
-Za co? Oh Ndoto,nie masz za nic,-po czym dodała,-poprowadzę cię.Musisz mi zaufać
-Ufam ci Imani,zawsze ufałem.

1.Co się stanie z Ndoto?
2.Czy lwioziemcy udzielą schronienia przyjaciołom?
Pozdrawiam c:

czwartek, 25 stycznia 2018

Rozdział 79

Rajskoziemki,kiedy tylko słońce ujawniło się na horyzoncie,wschodząc wolno na niebo,wyciągnęły białoziemskie lwice na polowanie.Nora,Lajla,Aishi z początku nie chciały się zgodzić,lecz wkońcu uznały,że nie wypada odmówić.Imani,nie mogła jednak iść,bo jak rajskoziemki uznały;"Może przeszkadzać" , "Nie nadaję się do tego" , "Jest niedysponowana,spójście na jej oczy!".
Imani,miała jednak w naturze krew strachoziemca.Nie bała się więc i nie przejmowała cudzą opinią.Postanowiła jednak nie iść,rzucając do rajskoziemek ,z wrednym,jadowitym uśmiechem-Dobrze,że nie widzę.Nie chciała bym ujrzeć waszych gęb.Antylopy też zapewne nie chcą,więc spłoszą się,nim zdążycie zauważyć.
Jak na ironię-dzisiejsze polowanie zakończyło się klęską.Imani,kiedy wszyscy wrócili już z Rogu,odpoczywała na gorącej skale,ciesząc się z słońca.Ndoto,Huru,Ni,Kisu zniknęli gdzieś z męską linią rajskoziemców.Imani została więc sama przez pewien czas.W takich właśnie chwilach tęskniła za Amarą-najlepszą przyjaciółką,zawsze gotową do pocieszenia.Ciekawiło ją także,jak ma się jej rodzina.Nie chciała jednak przerywać wędrówki,bo kto wie,może to jej jedyna przygoda? A co będzie dalej...na to pytanie Imani nie znała odpowiedzi,dla niej istniało tylko dzisiaj i tak każdego dnia.
Pamiętała,jak jako lwiątko,nie potrafiła rozrużnić dnia od nocy.Ciągle podbiegała do matki bądź ojca,cichym piskliwym głosikiem pytając; "Jest dzień czy noc?" A gdy już usłyszała odpowiedź,robiła to co przystało na ten czas.Dzień-starała bawić się z braćmi,gdyż Amarę poznała,gdy już rozpoznawała te pory.Noc-spała,lub starała się usłyszeć mowe gwiazd.Lajla,gdy kiedyś wymykała się w nocą,zabrała,że sobą Imani,do której przemawiając łagodnym głosem,starała się wyjaśnić mowe gwiazd.
Ale to było tyle miesięcy temu..
Teraz,już odróżniała iskrzący dzień i ciszą,gracyjną noc.

-Rzuciłaś na nie jakąś klątwe,czy coś?-zaśmiała się Nora,kładąc obok przyjaciółki.Aishi i Lajla zrobiły to samo.Imani udała,że o niczym nie wie.
-A co się stało?
-Nie poszło nam polowanie,-burknęła Aishi,-to pewnie przez te rajskoziemki!
-A może naprawdę mam moc,-uśmiechnęła się jadowicie Imani,po czym wybuchnęła głośnym śmiechem.Po chwili,wszystkie wybuchły śmiechem.

-I co myślisz,jak walczą?-zagadał Ndoto brata.Huru przewrócił oczami.Właśnie skączyli udawaną walkę z tutejszymi nastolatkami i Huru miał jedno zdanie.
-Beznadziejnie walczą.
Ndoto wzruszył ramionami
-Ale jednak Rajska Ziemia to legendarne królestwo
-A nie wiesz do kąt nas teraz zabiera nasza cudowna siostrzyczka,-burknął Huru
Ndoto przewrócił oczami.
*
-Łapy mi zaraz odpadną!-poskarżyła się Imani,pomału utykając.Szli już dość długo.Nora odwróciła się w jej stronę,zatrzymując na chwile.
-Do dżungli nie daleko.
-Po co nam jeszcze jedna dżungla?-spytała Lajla
-Bo..chce zobaczyć obie i porównać,-zaśmiała się Nora,znów ruszając przed siebie.Kisu,ruszył za partnerką,idąc z nią włeb włeb.Ndoto,Lajla,Ni szli zaraz po nich.Ni wciąż rzucał uśmiechy w stronę Lajli,która starała się go ignorować.Obawiała się,że jest niegrzeczna,ale sama czuła mrowienie na jego widok.Czyżby się zauroczyła? Nie,ona miała Msimu.Ma Msimu.
Huru,Aishi i Imani szli ostatni.Z daleka,zaczął rozciągać się zielony krajobraz i wszyscy gwałtownie przystanęli.
-Dżungla!-zawołał Kisu
-Jesteśmy coraz bliżej Lwiej Ziemi,-zamyśliła się Lajla,-myślicie,że Królowa Adele nas przyjmie?
Nora spojrzała na nią.
-Mam nadzieję.Poza tym kto by ci odmówił gdybyś poprosiła?
Lajla uśmiechnęła się.Polizała siostrę za uchem.Huru,Aishi,Imani i Ni,tylko kiwnęli głowami.
-Przynajmniej,miejmy nadzieję,że pozwolą nam zostać,-dodał Ni
-Inaczej zostanie,że mnie trup,-odparła córka Kamby
Ndoto wygonił dwie siostry na bok i szepnął:
-Myślicie,że Nel dalej jest na Lwiej Ziemi?
-A co stęskniłeś się braciaku?-zaśmiała się cicho Nora.Później jednak polizała brata po policzku,-Na pewno jeszcze jest i możecie się spotkać.
-Chce jej przedstawić Imani
-Tak? Ciekawa jestem,co z tego wyniknie,-uśmiechnęła się szyderczo Lajla.
Wrócili do grupy.Wszyscy zgodnie,ruszyli dalej.
Szli dalej.
Szli dalej.
Przyspieszyli.
Teraz już biegli.
Wkroczyli do dżungli,równie zielonej i żywej jak tamta i zatrzymali się zdyszani.Od razu jednak,napotkali małą sadzawkę,z której się napili.Dżungle,otaczały grubę drzewa,o ciemnej skórze.Liście i liany,spadały z nich do samej ziemi.Dalej,słychać było odgłosy zwierzyny,w tym surykatek.Lajla zamknęła oczy,wyobrażając sobie,że tutaj także jest wodospad,w którym będą mogli się wykąpać.
Żeby to sprawdzić,postawiła kilka kroków w stronę dżungli.Ni natychmiast do niej doskoczył.
-Gdzie idziesz?
Rzuciła mu jadowity uśmiech
-Popływać.Idziesz? Może ci kąpiel nie zaszkodzi
Ni udał obrażonego
-Ależ ja się myję codziennie
-Między przerwami w posiłku,kilka przeliźnięć się nie liczy,-machnęła ogonem,po czym rzuciła się przed siebie na przód.Ni,rzucił szybkie spojrzenie na reszte,ale tak szybkie,że nie zauważył jak ruszają za nim i córką Wise,w zielone królestwo dżungli.

Znaleźli wodospad.Błękit wody,był od razu widoczny.Woda zdawała się czysta i delikatna.Lajla napiła się szybko,po czym wykonując piruet znalazła się w wodzie.Akurat w tej chwili,Ni także dotarł do końca brzegu.Nachylił się by poszukać wzrokiem Lajli,kiedy ta nieoczekiwanie dla niego,popchnęła go,wzucając do wody.Głębokiej,ale miłej w dotyku futra.Ni zaśmiał się i ochlapał białą lwicę,kiedy tylko wynurzył się z wody.Lajla zaśmiała się i także wysłała na niego potężną falę.Pozostali przyjaciele dotarli do brzegu cali w skowronkach.
Nora rzuciła zalotne spojrzenie w stronę partnera i pchnęła go w błękitną głębinę,w której sama się później zatopiła.Kisu zaśmiał się,ochlapał partnerkę i przybliżył się bliżej by musnąć jej policzek.Huru,Aishi,Ndoto i Imani,także wskoczyli do wody.Chlapali się niczym małe lwiątka.Przypominało to trochę zabawe w wodopoju w ich ojczyźnie,chodź teraz byli tylko oni.Wolność,prawdziwa dzika wolność.
***
Bora uśmiechnęła się szeroko w stronę Barafu.Lew przychylił głowę w bok.
-Aż tak źle mi poszło?
U jego łap leżały dwa góralki.Bora chwyciła jednego i szybko pożarła,zostawiając drugiego przyjacielowi.Oblizały pysk.
-Mogło być lepiej,ale robisz postępy,jak na lwa.
-Haha,mówisz jak moja matka.Nie dziw się,polowałem ostatnio będąc nastolatkiem.
Bora przycisnęła się bliżej jego boku.
-To poluj częściej,może następnym razem antylopa nie sprzedza ci ciosu.
Rajska Ziemia tętniła życiem,mimo iż dzień chylił się ku zachodowi.Rajskoziemki były jeszcze na polowaniu,ale znów nie udało im się nic złapać,oprócz góralków,którymi musiała zadowolić się część mieszkańców.I gdyby nie to,że Barafu wybrał się na polowanie z córką Kilio,nic pewnie by nie złapali.
A Bora umiała polować.Była równie dobra co Idia.Dzięki szybkości,mogła także łapać dwukrotnie więcej zwierzyny.A wszystko to,dzięki treningom matki.
Bora,przeniosła spojrzenie na Mię.Lwica leżała na trawie,przy drzewie,z zamkniętymi oczami,ciężko oddychając.Bora rzuciła Barafu spojrzenie.
-Wracamy już,musi odpocząć
Barafu kiwnął głową
-To co,do jutra? Pójdę jeszcze odwiedzić siostrę.
Bora kiwnęła mu głową i kilkoma susami znalazła się przy przyjaciółce.Mia podniosła na nią zmęczone oczy.Bora sturchnęła ją nosem,koniuszkiem ogona wskazując wejście do odległej jaskini.Mia lekko kiwnęła głową i z trudem wstając,ruszyła za przyjaciółką.Ciężkim krokiem,szła za córką Busary,by wkońcu znaleźć się w niewielkiej jaskini,którą zamieszkiwali goście Rajskoziemców,lub więźniowie.Teraz jednak tych drugich nie było i miały dość miejsca,by obie się zmieścić.
Mia ułożyła się na swoim legowisku ,z długich,grubych ciemno zielonych liści.Spojrzała na ścianę jaskini nieobecnym wzrokiem.Bora nachyliła się,na wypadek gdyby lwica chciała coś powiedzieć.I rzeczywiście chciała.
Spojrzała na Borę wystraszona.
-Bora..leć po szamana..
-Co się..-lecz Bora nie musiała kończyć,kiedy Mia dotknęła ogonem brzucha.Przymknęła oczy i wytrzywiła się,żeby nie czuć zbytnio bólu.Bora lekko kiwnęła głową,puszczając się biegiem przed siebie.
Kiedy tak biegła,dostrzegł ją Barafu.Lecz nie zatrzymała się,nawet kiedy za nią biegł.Biegła dalej w stronę baobabu. Baobab,w którym mieszkał szaman otaczał niewielki strumień.Bora wskoczyła na drzewo,szybko się wspinając.
Szaman,spojrzał na nią,kiedy się pojawiła.Nie musiała nic mówić,od razu złapał w zęby kilka liści i dwa flakoniki.Zeskoczył z drzewa i wraz z Borą,kusami pędził w stronę jaskini.

Bora czekała na zewnątrz,gdy w jaskini trwał poród Mii.Kilku Rajskoziemców,zebrało się wokół,zaciekawieni wydarzeniami.Bora czuła przy sobie obecność Barafu i była mu wdzięczna.Przytuliła się do niego.Bardzo bała się o przyjaciółkę.
Księżyc był już dawno na najwyższym punkcie i oświetlał sawanne,kiedy szaman opuścił jaskinię.Czekała teraz tylko Bora z przyjacielem.Lwica podbiegła do szamana ,pochylając z szacunkiem przed nim głowę.
-C-czy wszystko z nią dobrze? I z lwiątkiem?
-Tak,-odpowiedział,że spokojem szaman,-długo to trwało,ale kocię jest zdrowę.I młoda matka także,-po czym dodał,-możesz wejść do niej.
Szaman odszedł kilka kroków i zatrzymał się przed Barafu.
-A ty lepiej zostać Barafu.Młode matki nie lubią obecności obcych,nawet jeśli już ich trochę poznali.Zawsze lepiej by była z nimi najbliższa rodzina.A ta lwica z tego co wiem jest jej siostrą,-po czym odszedł.
Bora poczuła,że się rumieni.Przez te wszystkie dni,które spędziły razem na Rajskiej Ziemi,zbliżyła się bardzo do Mii.Dla niej,Mia była nie tylko przyjaciółką,ale także mogła uznać ją za siostrę.Rzuciła szybkie i czułe spojrzenie w stronę Barafu,dziękując mu,że był z nią przez ten cały czas.I weszła do jaskini.
Barafu uśmiechnął się lekko,czując szybsze uderzenie serce.Zmrużył oczy,następnie wracając w stronę jaskini stada.

Bora dojrzała przyjaciółkę w końcie jaskini.Wszystko spowił mrok,ale bez trudu dała radę rozpoznać jej sylwetkę,wyraźne kontury.I Mia też ją dostrzegła.Lwica rzuciła Borze radosny uśmiech,bijący z dumnego spojrzenia.Bora,gdy tylko bliżej podeszła,ujrzała leżące w łapach Mii lwiątko.

Miało takie same futro jak Mia,a nosek czarny jak węgiel.Jedno jego ucho,tak jak w przypadku Wise,było innego koloru niż futro.W przypadku lwiątka,było brązowe.Kiedy tylko otworzyło oczy,dojrzała w nich zielone sklepienia.I wtedy Borze przypomniała się przykra prawda.Ojcem lwiczki był wygnany Shetan,w którym obie z Mią się zakochały.To było do połowy jego lwiątko,ale Bora wiedziała,że nigdy nie będzie miał prawa widywać się z tą niewinną istotką.Prędzej po jej trupie!
Mia jakby wyczuła jej myśli,bo polizała lwiątko po główce.To się zaśmiała,cichutkim piskiem.
-MOJA kochana córeczka,-podkreśliła ostatnie słowo.
Bora kiwnęła leciutko głową,kładąc się koło przyjaciółki.
-Jest piękna.Dobra robota Mia,-polizała ją za uchem,-kiedy wrócimy na Białą Ziemię,przedstaw ją koniecznie Maji.Wiesz,że traktuję cię jak prawdziwą córkę.
-Wiem,ale Bora..nie wiem czy jestem gotowa jeszcze wrócić.Poczekajmy aż ona będzie dość duża,proszę.
Bora rzuciła jej spułczujące spojrzenie.Otarła głową o ramie przyjaciółki i znów spojrzała na jej łapy,gdzie leżało lwiątko.
-Królowa Wise wybaczyła ci,nie ma ci nic za złe.To twoje lwiątko.Zawsze będzie twoje i na pewno wyrośnie na wspaniałą białoziemkę,-w oczach zachcił jej smutek,-to takie wspaniałe uczucie.Słodka lwiczka.
Mia polizała ją w policzek.
-Czyżbyś mi zazdrościła?
-Tak.Nie zapominaj,że jako jedyna nie mam lwiątka,ani nawet partnera.Nie wiadomo,czy kiedy kolwiek będę miała,-uśmiechnęła się do lwiątka,-ale zmieńmy temat.Teraz jest wasza chwila.Jak nazwiesz córkę?
Mia spojrzała na wyjście z jaskini,jakby szukając odpowiedzi.Bora nie odzywała się.Po kilku minutach,Mia ponownie spojrzała na córkę.
-Mady.Będzie nazywać się Mady.

wtorek, 23 stycznia 2018

Rozdział 78

Nora prowadziła grupę przyjaciół przez pustynie,zwartym chodź powolnym krokiem.Wciąż nie mogła uwierzyć,że jej siostra i przyjaciel rzucili się w "paszczę lwa",udając się do Stada Węża.Miała wielką nadzieję,że jej siostra wróci.Musiała wrócić.Inaczej,Stado Węża pożałuję...

Szli jeden dzień i jedną noc,nim dotarli do lepszego terenu.Porastała go trawa.Nie daleko była mała rzeczka,z której mogli się napić.Cały teren otaczały pojedyńcze drzewa,w których cieniu mogli odpocząć.
Imani nie położyła się jednak za przykładem innych.Oczy lwicy wpatrywały się w horyzont.Ndoto,także wstał,by usiąść obok przyjaciółki.
-O czym myślisz?
-Gdybym ci zdradzała moje myśli,nie byłyby moimi myślami
Ndoto kiwnął tylko głową.Zapadła ponowna,długa,męcząca cisza.Wiatr zawiał,powiewając w twarze lwów.Był gorący,nie chłodny i szybki,do którego byli przyzwyczajeni.
Imani wkońcu postanowiła przerwać milczenie.
-Muszę iść.Czuję antylopę.
-Może pójdę z tobą?-spytał Ndoto
Imani zaśmiała się cicho,co zdziwiło syna Wise.
-Ndotuś,masz dwie lewe łapy.Nie dziękuję.Pójdę..
-Może pójdziesz z Norą i Aishi?-zaproponował,po czym dodał widząc zmieszanie na twarzy lwicy,-Jeśli chcemy przekonać twoją matkę,musimy więć większe poparcie.Zwłaszcza u przyszłem królowej.
Imani zmrużyła oczy,po czym odwróciła się napięcie i zwróciła się do dwóch lwic.Nora i Aishi wymieniły wspomnienia.Były zdziwione i zmartwione.Jednak Imani,jakby to wyczuwając,ruszyła przed siebie,w stronę stadka antylop.Pozostałe lwice poderwały się i pognały za nią.

Imani przyczupnęła.Wiatr wiał od strony antylop,więc nie mogły jej wyczuć.Trawa nie była jednak wysoka,więc musiała szybko atakować.Nora i Aishi,przyczupnęły u jej boku.Rzuciły sobie szybkie spojrzenia,lecz nim zdążyły zaatakować,Imani wysoczyła do przodu,w locie wyczuwając pazury.Wbiła je w bok antylopy,a kły w jej szyję.Zwierzę padło martwę.Pozostałe antylopy spłoszone odbiegły.Nora i Aishi,ruszyły ich śladem i obu udało się złapać jeszcze jedną.Rzuciły spojrzenie na Imani.Córka Kamby,ciągnęła już swoją zdobycz do reszty.
-Nieźle jej idzie,-szepnęła Aishi
Nora tylko kiwnęła głową.Złapały i zaczęły ciągnąć drugą antylopę,w stronę reszty.

Usłyszawszy kroki,cała szóstka lwów odwróciła się gwałtownie.Za nimi biegli...Lajla i Ni.Widok ten ucieszył Norę,niemal do łez.Rzuciła się w kierunku siostry i mocno ją przytuliła.Pozostali zrobili półkole,by także przywitać się z resztą.
-Cieszę się,że nic wam nie jest,-westchnęła Nora
Lajla zaśmiała się cicho
-Prawie zgineliśmy,ale już po wszystkim,-usiadła,-Odprowadziliśmy Lwiątko.Tak jak mówił Ni,chcieli nas zaatakować,ale matka lwiątka...całkiem fajna lwica.Dała nam odpocząć,coś zjeść i odprowadziła bezpiecznie,a później poszliśmy was szukać.
Ni rzucił w stronę białej lwicy ciepły uśmiech.
-Wszystko jest już dobrze,-po czym spojrzawszy na Norę rzekł,-możemy ruszać dalej

Do Rajską Ziemię dotarli po trzech dniach.Zatrzymali się jednak przed granicą,zastanawiając się czy ryzykować.
-Myślicie,że co tym razem się wydarzy?-spytał Huru
-Yyy..zobaczymy,-koniuszkiem ogona Lajla wskazała idących ku nim trójkę lwów.Były to dwie lwice i lew.Zatrzymali się przed nimi,warcząc i jeżąc sierść.
-Kim jesteście?
-Jestem Nora,a to moje rodzeństwo:Lajla,Ndoto,Huru.Oraz przyjaciele;Ni,Aishi,Imani i Kisu.
Jedna z lwic,o złotej sierści,rzuciła im ciepły uśmiech.
-Poznaje po zapachu,że jesteście z Białej Ziemi.A przynajmniej niektórzy.
Ni cofnął się o kilka kroków,a Nora kontynuowała.
-Tak.Jestem córką Wise.
-Podróżujemy i chcemy zapytać o nocleg i możliwość zapolowania,-mówiła Lajla
Lwice spojrzały na siebie.
-Zaprowadzimy was do Królowej Kory,dobrze?
Kiedy wszyscy kiwnęli głowami,poszli za lwicą w stronę skał.Idąc w tamtą stronę,zachwycali się pięknem Rajskiej Ziemi i nie dziwili się nazwy.Rzeki,strumyki.Dużo zwierzyny,zielona trawa,jarząca się w płomieniach słońca.
Za największą ze skał,z szpiczastym czubkiem,uznali siedzibę królów.Była większa niż inne,ale mniejsza niż biała skała.
-Czekajcie tutaj,-polecił lew,o kasztanowym futrze i niemal natychmiast,skoczył do jaskini.Jedna z lwic,która także miała kasztanowe futro,więc pewnie była siostrą lwa,czerwonymi oczami spojrzała na nich.
-Pewnie chcecie spotkać się z rodziną.Są u nas dwie lwice,też z Białej Ziemi.
Kisu wiedział,że chodzi o jego siostrę,Borę i jej przyjaciółkę,przywódczynię lwiej gwardii,ciężarną Mię.Lwice ruszyły na Rajską Ziemię z ciekawości i zapewne,nieprędko jeszcze miały wracać.Kisu kiwnął głową.
-Jedna z nich to moja siotra.Chętnie się z nimi spotkamy,dziękuję
Z jaskini wyszła szara,dobrze zbudowana lwica.Rajskoziemki pokłoniły jej się,więc białoziemskie nastolatki zrobiły to samo,domyślając się,że i tu rządzi królowa.
Kora uśmiechnęła się do nich.
-Oczywiście,że możecie zostać.Ile tylko chcecie.Jeśli naturalnie,nie będzie z wami kłopotów.
-Dziękujemy królowo Koro,-odpowiedziała Lajla
Szara lwica skinęła im szybko głową
-Możecie zapolować na Rogu,to ta część,-wskazała koniuszkiem ogona teren trawiasty za drzewami,na którym pasło się kilka antylop.W górze fruwały ptaki,które co i rusz przysiadały na kamieniach.
Kora wymieniła z białoziemcami jeszcze kilka zdań i zniknęła prędko w środku jaskini,z którego dało się słyszeć pisk lwiątek.
Nastolatki wymienili spojrzenia.
-Pójdziemy zapolować,-powiedziała Nora,zwracając się do Aishi,Lajli i...Imani.Lwice kiwnęły głową,ruszając w stronę Rogu.
Lwy tym czasem,znaleźli idealne miejsce blisko strumienia.Napoili się,później zatapiając w rozmowie.Tylko Kisu nie uczestniczył w żadnym z tych zajęć.Wiedział,że później wraz z przyjaciółmi pójdą zwiedzać i straci taką szanse.Podszedł do dwóch lwic,dalej stojących niedaleko.
-Możecie zaprowadzić mnie do Bory? Znacie tą lwicę,prawda?
Złota kiwnęła pewnie głową
-To białoziemka.Znamy.A tak wogóle,jak się nazywasz? Huru?
-Nie,ja jestem Kisu,-uśmiechnął się syn Kilio i ruszając za lwicami,pospieszył by spotkać się z ukochaną siostrą.
Zawsze byli sobie bliscy z Borą.Kiedy Kilio przedstawiła rodzinie urodzonego na Lwiej Ziemi małego Kisu,Bora zachwyciła się,niemniej tak samo jak jej rodzice.Cieszyła się,że jest starszą siostrą.Bawiła się z Kisu,pokazywała mu teren,aż nadszedł czas,kiedy miała zbyt dużo obowiązków.Jednak nawet wtedy,starała się przy wolnej okazji,okazać czułosć młodszemu bratu.
Bahati natomiast,z początku nie lubił,a wręcz nienawidził Kisu.Chciał mieć kolejną siostrę,równie taką jak jego ukochana bliźniaczka Bora.On i Bora,byli pierwszymi lwiątkami na Białej Ziemi,przez większą część czasu więc,zdanymi tylko na swoje towarzystwo.A nie brata... Polubienie Kisu przez Bahatiego,trwało dużo czasu.Wkońcu,ku uciesze Kilio,Busary i Bory, Bahati pokochał Kisu jako brata.A działo się to wówczas,kiedy narodziły się Bahatiemu dzieciaki.Wtedy,zbliżył się z bratem i teraz,oboję się lubili.
Byli więc całą trójką:On,Bora i Bahati-sobie blizcy.

Kisu,zatrzymał się z lwicami nie daleko wodopoju.Na skałkach,leżało sporo rajskoziemców.Lwy,od razu zwróciły uwagę na przybyłych,a ich ślepia przeniosły się z lwic na obcego im białoziemca.
-To ta,-koniuszkiem ogona kasztanowa lwica wskazała dwie białoziemki,odpoczywające przy brzegu.Kisu kiwnął jej z wdzięcznością głową,podbiegajac do lwic.
Jaśniejsza,odwróciła się gwałtownie i zgromiła syna Busary wzrokiem.Warknęła gardłowo.Jednak było to szybkie,gdyż wraz z odwróceniem się ciemnozłotej lwicy,która rzuciła się w objęcia ciemnozłotego lwa,cała złość wyparowała z Mii.
-Braciszku,co tu robisz?-spytała z czułością Bora,liząc go w policzek
-Jestem tutaj z przyjaciółmi.Pamiętasz,ruszyliśmy w podróż,-zaśmiał się Kisu z wdzięcznością z widoku siostry.
Obok Bory,stanął lew o ciemnozłotym futrze,czarnej grzywie i zielonych oczach.
-Bora,kto to?
-To ja powinnienem zadać to pytanie,-odparł Kisu,-Bora,kto to?
Bora zaśmiała się głośno,po czym się szeroko uśmiechnęła.Polizała oba lwy za uszami.
-Poznajcie się chłopcy.To mój brat,Kisu.A to mój przyjaciel,Barafu.
Kisu i Barafu,pokiwali sobie głowami.Mia stanęła obok przyjaciółki.Brzuch lwicy był już mocno zaokrąglony.Kisu zmrużył oczy.
-Myślałem,że urodzisz na Białej Ziemi
Oczy Mii pobladły
-Wolę nie.
-Ale wrócisz.Wrócicie obie?
Bora rzuciła szybkie spojrzenia na Barafu,po czym polizała brata znów za uchem.
-Oczywiście skarbie.Jesteśmy białoziemkami i to się nigdy nie zmieni,-po czym dodała,-poza tym tęskniłam też za tobą i Bahatim,oraz moimi bratankami.
Oczy Bory iskrzyły się,a Kisu poczuł mocne ukłucie żalu.Bora była już dorosła.Bahati doczekał się potomstwa,podobnie jak inni jej rówieśnicy i tylko ona,nie miała jeszcze młodych,a nawet partnera.Mia polizała za uchem przyjaciółkę.
-Wiem,że chciałabyś dłużej porozmawiać z bratem,ale jestem zmęczona.Lubię gdy mi towarzyszysz.
-Ja też to lubię,-odpowiedziała z uśmiechem Bora.Pożegnała się z bratem i wraz z Mią i Barafu,ruszyła w stronę jaskiń.
Kisu zatrzymał jednak Barafu,nim ten odszedł daleko.Ciemnozłoty lew zmierzył go wzrokiem.Futro lwa było ciemniejsze niż to Kilio i jej dzieci.Lew był przystojny,to trzeba było przyznać,chodź dla Kisu był zwykłym,idiotycznym lew.
-Jakie masz plany wobec MOJEJ siostry?-spytał ze stanowczością.
Barafu chwile milczał,po czym się uśmiechnął.
-Zakochałem się w Borze,ale dobrze wiem,że ona chce wrócić na Białą Ziemię.Nie chce jej stawiać przed wyborem,zabardzo ją szanuję.
Kisu pokiwał głową.Czuł,że mógłby polubić Barafu.

Później,białoziemskie nastolatki zjedli posiłek,napili się wody,a później ułożyli się na polanie,obserwując iskrzące gwieździste niebo.A Rajska Ziemia wydawała się śpiewać.Przyjaciele wiedzieli,że są na dobrej drodze.
Coś się jednak musiało zmienić...