niedziela, 8 października 2017

Rozdział 64

Wise otworzyła powoli zaspane oczy.Skierowała wzrok ku wyjściu z jaskini,a chłodne powietrze od razu,opatuliło jej pyszczek.Było już widno,pomimo to,wszyscy jeszcze pogrążeni byli w głębokim śnie.Wise trąciła nosem śpiące obok siebie córki i Kilio.Lwice otworzyły lekko oczy,zwracając uwagę na Wise.Ziewnęły przeciągle.Biała lwica,ruszyła w stronę wyjścia z jaskini,zachowując się cicho,by nie zbudzić lwioziemców.Białe i ciemnozłota,ruszyły w ślad za nią,dobudząjąc się po drodze.
Kiedy tylko znalazły się na dworze,odetchnęli świeżym powietrzem,ruszając w stronę sawanny.Zwierzęta na sawannie,pomału przebudzały się do życia,uważnie przypatrując się lwicą.Szły przed siebie,stawiając spokojnie kroki.Wiatr powiewał ich futrami,muskając przy tym ich pyszczki.Żadna nie zamierzała się odezwać i dopiero przy wodopoju,Wise odwróciła się w stronę lwic z lekkim uśmiechem,opadającym na jej białym pysku.
-Piękny dzień,prawda?
-No tak,-przytaknęła Nora,po czym westchnęła,-idealny na powrót na Białą Ziemię,prawda mamo?
-Tak..powinnaś się cieszyć,że wracamy do domu,-Wise polizała córkę za uchem,-jeszcze nie raz,zapewne się tu pojawimy
-Oby,-Lajla przytaknęła,uśmiechając się szeroko w stronę matki i siostry.
Czwórka lwic,napiła się chłodnej wody płynącej w wodopoju,po czym ruszyła znów przed siebie.
-Ndoto dalej jest z Nel?-spytała nagle Wise,spojrzawszy w granatowy oczy córki
-Wiesz mamo,że nie mogą się roztać,-powiedziała Lajla
-Z resztą,niewiadomo,kiedy się znowu spotkają,-tym razem głos zabrała Nora.
Kilio cały czas milczała,w końcu jednak,dotknięta ogonem przez Wise,przytaknęła.
-Co ty taka zamyślona?-spytała Wise
-Powiem ci...na osobności,-zaznaczyła czerwonooka,patrząc na Norę i Lajlę.Wise kiwnęła głową w ich stronę,więc lwice odeszły,szybkim krokiem,kierując się w stronę Lwiej Skały.

Wise
-Więc?-ponagliłam,uśmiechając się lekko
Kilio odwzajemniła gest,siadając na trawie,podobnie jak ja
-Musimy dzisiaj wracać?
-Nie chcesz zostawiać brata,mam rację?
-Tak,więc..mogłabym zostać?
-Pogadam z Leą,-powiedziałam,wstając
-Mam nadzieję,że się zgodzi,muszę pomóc bratu,-powiedziała,-Busara da sobie radę..
-To Busara,-zaśmiałam się,-będzie cię błagał na kolanach,żebyś wróciła!
-Napewno,-także się zaśmiała
Chwile jeszcze porozmawiałyśmy,ruszając w stronę pastwisk.Postanowiłyśmy zapolować dla lwioziemców.
Szybko doszliśmy na pastwiska,gdzie od razu poczułam zapach antylop.Ślinka zaczęła gromadzić mi się w pyszczku.Schyliłam się,a trawa zasłoniła moje ciało,co dało mi możliwość,żeby mnie nie zauważyły.Kilio zrobiła to samo,zaczęłyśmy mknąć prosto przed siebie,łapa za łapą,cichutko,unikając powiewu wiatru.Będąc już blisko,skoczyliśmy na dwie antylopy,zabijając je.Uśmiechnęłyśmy się do siebie z trijumfem,po czym złapałyśmy je za nogi,ciągnąć w stronę Lwiej Skały.

Po śniadaniu,wszyscy się rozeszli.Tak jak myślałam,Ndoto i Nel,nie było nawet na śniadaniu,ale muszą się widać sobą nacieszyć.Nora i Lajla,przed chwilą wyszły.Kilio została i właśnie teraz,siedziała przy mnie i Lea.Rozmawiałyśmy w najlepsze,aż do jaskini weszła Luna-wnuczka Lea.Ona i Lea,wyszły,więc zostałam sam na sam z Kilio.
-Wise..-szepnęła Kilio,więc spojrzałam w jej stronę,-chcesz iść że mną do moich braci? W końcu poznasz całą naszą ekipę
-Z przejemnością,-uśmiechnęłam się,po czym wraz z lwicą,ruszyłam w stronę jaskini Malki
***
Narrator
Ndoto i Nel-byli najleplepszymi przyjaciółmi,od kąt tylko się poznali.Nel przybyła wtedy na Lwią Ziemią z rodzeństwem,prosząc o pomoc w obronie ich domu.Ndoto pomagał Nel,gdy upadała,a także często z nią rozmawiał.Stali się najlepszymi przyjaciółmi.Nic więdz dziwnego,że nie mogli się roztać i spędzali wiele czasu razem.Ndoto cieszył się,że Nel spełniła swoje największe marzenie,a także że spodziewa się młodych.Bał się jednak,o jej staw.Dalej była przybita śmiercią ojca.
***
Wise
Kiedy tylko słońce ukazało się na horyzoncie,westchnęłam.Za chwilę będziemy ruszać do domu.Czeka nas długa wędrówka.Spojrzałam na córki,delektujące się dopiero co złapanym ptakiem.Ndoto był gdzieś z Nel.Kiedy oni tak urośli? Przed oczami ukazał mi się obraz,kiedy były jeszcze małymi kuleczkami,a teraz,wkrótce sami będą takie mieli.Zaśmiałam się na tą myśl.
Poczułam dotyk na plecach,więc się odwróciłam.Za mną stała Lea,wpatrując się we mnie ślepymi oczami.Zdawało mi się jednak,że widzę w nich błysk emocji.Przytuliłam ją.Dla mnie dalej była tą samą Leą,którą poznałam,mimo iż,jej oczy oślepły.Zaśmiałam się bezgłośnie,przypominając sobie,nasze pierwsze spotkanie.
-Już wracasz..-powiedziała,kiedy się od siebie odkleiłyśmy.
-Nie zostawie Białej Ziemi na długo,-powiedziałam,po czym się dumnie wyprostowałam,-w końcu jestem jej królową.
Wówczas,mój wzrok przeszedł na Norę.Kiedy tylko ona obejmie władzę,nie będzie miała aż tak łatwo.Przynajmniej jednak,będzia mogła liczyć na czyjąś pomoc,ale..i tak się obawiałam,kiedy ciężar prowadzenia stadem,przejdzie na nią.
-Napewno się jeszcze kiedyś zobaczymy,-powiedziałam szeptem do Lea,po czym liznęłam ją w ucho.

Trochę później,pożegnaliśmy się że wszystkimi.Ndoto właśnie żegnał się z Nel i Lexem,Nora z Simbą.
Stałam koło Kilio
-Jesteś pewna,że nie idziesz z nami?
-Mówiłam ci,Wise,-powiedziała,że spokojem,-za kilka dni przyjdę,a na razie,lepiej żebyście już ruszali.Spójrz na niebo...jest ciemniejsze.
Rzeczywiście takie było,musieliśmy więc już ruszać.Poderwałam się na łapy i wykrzyknęłam do dzieci.
-Ruszamy,szkoda czasu,-po czym ruszyłam truchtem przed siebie,co i rusz isę odwracając.Nora,Lajla i Ndoto,ruszyli za mną,co i rusz dotrzymując mi tempa.

Zatrzymaliśmy się tylko raz na drobne polowanie,więc przed wieczorem,byliśmy na Białej Ziemi.Od razu powitał nas widok zwierzyny i bieli kwiatów,oraz zieleni traw.Ruszyliśmy szybko w stronę Białej Skały.
Tak jak można się było spodziewać,wszyscy już na nas czekali.Kisu i Taje,pierwsi wystrzelili na powitanie.Za nimi reszta.
-Tęskniłem,-Kisu przytulił Norę 
-Fajnie,że już wróciliście,-powiedziała Kamba
-Cieszę się,że już cię widzę,-szepnęła mi na ucho Taje
-Coś się działo pod naszą nieobecność?-spytałam,a Taje od razu wymieniła z Busarą zaniepokojone spojrzenia.Kiwnęłam więc głową i podeszłam do syna by się przywitać.Zaniepokoiłam się tym,co chcą mi powiedzieć,ale nie trudno było się domyślić,że jest to coś niebezpiecznego.Wolę na razie nie powiadamiać o tym stada.

Kiedy z wszystkimi się przywitaliśmy,a księżyc pojawił się na niebie,wymknęłam się z Taje i Busarą na skałki.Busara był smutny,że Kilio nie przyszła,ale nie narzekał.Nad nami leciała Zaza,powiewając niebieskimi piórami,na tle nieba.Gdy byliśmy już na miejscu,usadowiliśmy się na skałach.Zaza wylądowana u naszych łap.
Spojrzałam na nich wyczekująco.
-Przez czas,kiedy cię nie było niewiele się działo,ale..-zaczęła Taje,-Zaza zauważyła,że znika coraz więcej pożywienia a Usafi*,mówi że polują jak zwykle.
-Ponadto,wyczułem ostatnio więcej zapachów lwów z granicy
-Może to nasi?-odezwałam się w zamyśleniu
-Nie sądze,-powiedział Busara
-Wise,czuję że coś złego,nie długo się wydarzy..
*****
*Usafi,puki Kilio nie wróci,bierze odpowiedzialność za polowania,bo Idia na razie nie może w nich uczestniczyć

wtorek, 19 września 2017

Rozdział 63

Narrator
Kiedy tylko opuścili jaskinię,Kilio spojrzała prosto w oczy brata,w których widniała jedynie obojętność.
-Co ty tu robisz?-warknął w jej stronę
-Nie cieszysz się?-zapytała zaskoczona,wciąż się mu przyglądając.Przez chwile nawet,przez głowę przeleciała jej myśl,że to nie jest jej brat.Ten którego znała.Tak poczuła.
-Co ty tu robisz?-zapytał ponownie,ignorując jej pytanie
-Wszyscy się o ciebie martwią...-zaczęła lwica,lecz Malka jej przerwał
-To niech przestaną,-warknął odwracając wzrok
-Rozumiem,że straciłeś córkę,ale nie możesz taki być,nie możesz odtrącać wszystkich,-powiedziała Kilio
-Ty nic nie rozumiesz!!-warknął wściekły,-wyjdź!
Lwica chciała już coś powiedzieć,lecz złoty ponownie jej przerwał
-powiedziałem wyjdź!!!
Ciemnozłota lwica,miała się już wycofać,kiedy dopadła ją jedna myśl.Westchnęła głęboko i spojrzała ponownie w oczach brata.Widziała w nich obojętność,gniew i smutek.Znów wydała z siebie głębokie westchnięcie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo rozumiem,-powiedziała szczerze,-najbardziej bolą śmierci bliskich,a uwierz,że już taką przeżyłam,-wzięła głęboki wdech,-nie możesz tak! Zamierzasz całe życie spędzić w tej jaskini? Życie toczy się dalej i nie chce,żeby mój ukochany brat,go nie dostrzegał!
-Poprostu wyjdź,-syknął
-Czemu..-syknęła,-bo mówię ci prawdę? Poprostu Malka,musisz..się z tym pogodzić.Taki jest Krąg Życia,chodź często jest niesprawiedliwy.
Kilio podeszła do brata i go przytuliła.Miała nadzieję,że to pomoże.Czekała,co powie.
***
Huru krążył po Białej Ziemi bez celu.Nie miał zabardzo pomysłu na ten dzień.Wstał,zjadł,poćwiczył walkę,spotkał się z Aishi i tyle..Nie było wyścigów z Norą,zapasów z Ndoto,czy nawet rozmów z matką.Taki,nudny dzień.Trening był szybki,w końcu walczył najlepiej że wszystkich obecnych,co dawało mu powód do dumy.Kiedy więc go zakończył,spotkał się z Aishi,pogadali trochę jak to przyjaciele i musiał ruszać dalej.
Właśnie teraz,idąc tak przez równiny sawanny,natknął się na Kisu.

Syn Kilio uśmiechnął się ironicznie w jego kierunku.
-Co tam porabiasz Huru?
-Nie widać,-odparł z obojętnością
-Idziesz,że mną na skałki?
-Nie,idę gdzie indziej,-powiedział i nim Kisu się obejrzał,biały lew zniknął na horyzoncie.

Wiatr muskał futro księcia,a słońce przyjemnie ogrzewało jego futro.Huru biegł przed siebie.Nie wiedział konkretnie,gdzie się udaję i nawet nie miał takiej chęci.Nudziło mu się od ostatniego czasu.Kontem oka,dostrzegł Mię i Shetana,a kilka metrów później,stadko antylop.Może zapoluję?-pomyślał,zatrzymując się na chwile.Po chwili jednak,ruszył zdając sobie sprawę,że nie warto tracić czasu.Słońce górowało wysoko na niebie,co było jawnym znakiem,że będzie z niego schodzić.
Huru,zatrzymał się przed kłodą,zapewniającą przejście na drugą stronę.Rozpoznał już okolicę.Granica Strachoziemi z ich.Burknął coś pod nosem i skoczył na kłodę.Spojrzał od razu w dół.Nie widział tam nic,oprócz brudnej wody.Z resztą,czego miał się spodziewać.Nikt nie bywał w tych okolicach i mimo iż Sakka,nie sprawiał już zagrożenia i tak,od tej ziemi trzymali się zdaleka.Huru jednak był na tyle znudzony,że bez cienia strachu,chodził po Strasznej Ziemi.

Z każdym krokiem oddalał się coraz bardziej,aż w końcu,znalazł się w samym centrum tej ziemi.Zobaczył kilka czarnym i szarych lwów,włuczącym się po terenie i domyślił się,że to strachoziemcy.Prychnął.Myślał,że będą wyglądać inaczej.Pewnie,bez problemów bym ich pokonał-pomyślał,po czym skradając się,szedł coraz dalej.
Przed oczami,ukazała mu się szara jaskinia zbudowana z kamieni.Podszedł bliżej i od razu,doszedł do niego dziwny,dławiący zapach.Nie znał go do tej pory,ale po odgłosie jaki usłyszał,domyślił się.Warknął.
Hieny wyszły z jaskini.Była ich mniejwięcej czwórka,wszystkie wychudzone,patrzyły na niego z nienawiścią.
-Czego tu lwie?!-syknęła jedna
-Wiesz,patrze chwilowo na jakieś futrzaki,-odwarknął Huru
-Odszczekaj
-To bardziej wasze zadanie,-warknął ponownie,przybliżając się bliżej.Rozejrzał się,-niezły teren..he.Co wy tu robicie? Na tych terenach,nie żyją hieny
-A co cię to!-syknęła kolejna
-A ty gdzie byś przebywał,gdybyś musiał wybrać teren! Ten nam odpowiada,zawsze coś się zabierze,-powiedziała trzecia
-Padliny?
-Żadko,-odparła czwarta,-wolisz kości,czy mięcho!?
-He,nieźła logika,jak na hieny..-odparł Huru,-jest was tylko tyle?
-Nie,jeszcze szóstka się znajdzie,-powiedziała druga obojętnie,-a ty lwie..co tu robisz?
-Zwiedzam,-burknął biały,-to nie istotne.Jestem Huru
-Ja jestem Mtini*,to są Mbovu**,Kubwa*** i Fisi****,-powiedziała druga,po czym spojrzała w niebo,-zbiera się na deszcz,zostajesz?
Huru pokręcił głową na "nie",po czym szybkim krokiem ruszył w stronę granicy.Tym razem,z łatwością,odnalazł drogę i bez większego wysiłku,znalazł się na Białej Ziemi.Właśnie wtedy,rozpadało się i futro księcia,szybko zmokło.Burknął coś szybko pod nosem,po czym przyspieszył tempa.

Kiedy znalazł się na Białej Skale,otrzepał się i od razu,wszedł do jaskini.Położył się na podwyżu,obserwując wszystkich.W końcu jednak zasnął.
***
Taje wpatruwała się w horyzont.Leżała w jaskini pod Białą Skałą.Zastanawiała się,kiedy wrócą Wise i Kilio.Nie mogła z nimi pójść,gdyż była zajęta,ale teraz tego po części żałowała.Westchnęła,po czym spojrzała na śpiące wnuczęta w jej łapach.Zarówno syn Kory,jak i bliźnięta Idii,leżały w  jej pomarańczowych łapach,mrucząc cicho.Uśmiechnęła się na ten widok i ponownie przeniosła wzrok na horyzont.Przypomniało jej się,jak jeszcze będąc lwiątkiem,bawiła się z Wise na sawannie.Pamiętała to doskonale...
    Pomarańczowa i biała lwiczka,bawiły się w zapasy.Zielonooka skoczyła na białą i z sadysfakcją,zaczęła gryźć jej ucho.Wise śmiała się w najlepsze.Uwielbiały zabawę w zapasy.Nagle ich wzrok,przykuł inne lwiątko.Przerwały więc i do niego podbiegły.

Taje westchnęła.Przyjaźń jej i Wise,wielka przyjaźń,która jeszcze nigdy się nie rozdzieliła,pomimo trudności.Pamiętała,jak to właśnie ona broniła Wise,przed lwiątkami,które się z niej wyśmiewały.Była ciekawa,czy jej przyjaciółka teraz,potrzebowała by jej obrony.Na myśl,przyszły jej kolejne wspomnienia,lecz szybko wypłynęły,kiedy wnuki lwicy się obudziły z głośnym piskiem.Taje uśmiechnęła się lekko i zaczęła je kołysać.
-Ciii
***
Wise
Rozmawiałam z Leą bardzo długo.Dopiero pod koniec dnia,wróciliśmy na Lwią Skałę.Lea przewracała się nie raz,ale zawsze wstawała.Podziwiam ją za to,że sobie radzi.Kiedy dotarliśmy na Lwią Skałę,spotkałam się tam z Lajlą i Norą.Przytuliłam córki.
-A gdzie Ndoto?-spytałam
-Z Nel,ostatnio widziałam,jak idą do Lexa,-uśmiechnęła się Nora
-Ciekawe,jak tu wyglądają gwiazdy,-szepnęła Lajla,po czym powiedziała do nas,-idzę po Ndoto..
Kiwnęłam głową,a Lajla od razu zniknęła na sawannie.Wraz z Norą,ruszyłam w stronę jaskini.
-------------------------------------------------------------------------
Hej! Rozdział w końcu się pojawił c: Mam nadzieję,że się spodobał.
Następny,postaram się wrzucić w wolnym czasie,bo już wyzdrowiałam i raczej w domu nie posiedzę.
Pozdrawiam c:

*figowa
**zgniły
***olbrzym
****hiena

sobota, 2 września 2017

Rozdział 62

Ndoto
Kiedy tylko przeszliśmy przez granicę,naszym oczom ukazała się Lwia Ziemia.Była taka,jak opisywała ją matka,jednak zobaczenie jej na własne oczy,było czymś..lepszym? Można tak to nazwać.Na samym środku,widać było Lwią Skałę.Większą zapewne,od niejednej.Nabrałem powietrza do płuc,po czym wypuściłem je powoli.Zapowiadał się miły pobyt tutaj.Duże pastwiska,zapewne masa zwierzyny,piękne wodopoje.Co jednak mnie najbardziej ciekawiło w tej krainie? Czy spotkam tu moją przyjaciółkę,Nel.Wiedziałem,że mam na to lichłe szanse.Wiem,że opuściła Lwią Ziemię,jednak nigdy nie powędrowała na Białą.A miałem nadzieję,że to będzie pierwszy cel jej wędrówki.Widocznie się myliłem.Dobrze przynajmniej,że nie ruszyła w tę podróż sama.Nie chodzi o jej oko,bo wiem,że dała by sobie świetnie radę i tak,ale dobrze,że chociaż nie była samotna.Ruszył z nią Lex.Na to wspomnienie,cicho się zaśmiałem.Pamiętam,jak jeszcze w dzieciństwie,Nel go nienawidziła.Jak to się mówi,kto się czubi,ten się lubi.
Uśmiechnąłem się lekko do sióstr.One widać także,nie mogły się doczekać,kiedy zaczniemy zwiedzać.Lajla,była tu już kiedyś,ale zapewne jako malutka lwiczka,nic nie pamięta.Nora wyruszyła tu,by pozwiedzać,zobaczyć jak wygląda Lwia Ziemia? Czy może to po prostu chęć przygody i spotkania z dawnymi przyjaciółmi?

Na choryzoncie,dostrzegłem biało-czarną sylwętkę lwiczki.Biegła w naszą stronę szczęśliwa.Kiedy tu już dotarła,już wiedziałam,kim jest w tym stadzie.
-Babciu,-krzyknęła wesoła lwiczka,przytulając się do dawnej królowej,po czym spojrzała w naszą stronę.
-Kto to jest?-zapytała ciekawa
Lea odpowiedziała na pytania lwiczki i wyjaśniła,kto jest kim.Tiffu,Kilio,jak i rodzeńśtwo lwicy,ruszyli w nieznaną mi stronę,natomiast reszta,szła w stronę Lwiej Skały.
-Ty jesteś Ndoto? Przyjaciel cioci Nel?-lwiczka spojrzała w moją stronę
-Tak,-odpowiedziałem krótko
-Ciocia Nel się ucieszy!-krzyknęła wesoła,skacząc wokół mnie,ja się tylko uśmiechnąłem.
-Nel jest na Lwiej Ziemi?-zapytała ciocia Lea
-Tak,przyszła kilka godzin po tym,jak babcia Lea i ciocia Tiffu,wujek Tovu i wujek Kesho,przeszli przez granicę,-wytłumaczyła wesoło lwiczka.
Powiem bez bicia,że kiedy tylko usłyszałem,że moja przyjaciółka jest tutaj,serce zabiło mi jak oszalałe,a na twarzy pojawił się wielki uśmiech.Ucieszyłem się,że ją zobaczę.Zapytałem lwiczki:
-Wiesz,gdzie teraz może być?
-Tak,-powiedziała energicznie,-chodź za mną
Lwiczka poszła przodem,ja natomiast ruszyłem za nią.Moja rodzina i ciocia,zapewne udali się na Lwią Skałę,bo słyszałem oddalające się kroki.

Kiedy wraz z lwiczką,dotarliśmy nad wodopój,ujrzałem Nel.Leżała na jedym z kamieni,wpatrując się w wodę.
-Ciociu!-krzyknęła lwiczka,-ktoś przyszedł cię odwiedzinach
Lwica odwróciła się w naszą stronę,a biało-czarna odbiegła,zostawiając nas samych.Nel wstała i ruszyła w moją stronę,a ja w jej.Przytuliliśmy się.
-Co ty tutaj robisz?-zapytała z delikatnym uśmiechem
-A co,nie cieszysz się?-zapytałem żartem
-Jasne,że się cieszę,-powiedziała,-po prostu byłam ciekawa
Jeszcze raz ją przytuliłem
-Wiesz,że tęskniłem
-Ja za tobą także,-zaśmiała się
Podeszliśmy do wodopoju,po czym usiedliśmy na skałach
-Opowiadaj,co u ciebie,-zapytałem z uśmiechem

Wise
Kiedy doszliśmy do Lwiej Ziemi,wróciły do mnie wspomnienia.Pierwszy raz,jak tutaj zawitałam z przyjaciółkami,kolejny kiedy szukałam Lajli.Cieszyłam się,że i moje dzieci to zobaczą.Podbiegła do nas biało-czarna lwiczka,w której rozpoznałam córkę Adele i Jasiriego.
krzyknęła wesoła lwiczka,przytulając się do dawnej królowej,po czym spojrzała w naszą stronę.
-Kto to jest?-zapytała ciekawa
Lea odpowiedziała na pytania lwiczki i wyjaśniła,kto jest kim.Tiffu,Kilio,jak i rodzeńśtwo lwicy,ruszyli w stronę jaskini Malki,my tym czasem,udaliśmy się w stronę Lwiej Skały.
-Ty jesteś Ndoto? Przyjaciel cioci Nel?-lwiczka spojrzała w stronę białego lwa
-Tak,-odpowiedział
-Ciocia Nel się ucieszy!-krzyknęła wesoła,skacząc wokół mojego syna
-Nel jest na Lwiej Ziemi?-zapytała Lea
-Tak,przyszła kilka godzin po tym,jak babcia Lea i ciocia Tiffu,wujek Tovu i wujek Kesho,przeszli przez granicę,-wytłumaczyła wesoło lwiczka.
-Wiesz,gdzie teraz może być?-spytał Ndoto
-Tak,-powiedziała energicznie,-chodź za mną
Mój syn z lwiczką,oddalili się,a my kontynuawaliśmy wędrówkę.

Przez ten cały czas,rozglądałam się na wszystkie strony,zwracając uwagę na to,co się zmieniło.W końcu,dotarliśmy do Lwiej Skały.
Podeszła do nas Adele,która od razu przytuliła moją przyjaciółkę,a potem mnie i moje córki.Chwile pogadaliśmy,po czym Nora,Lajla i królowa Lwiej Ziemi,oddaliły się.Wraz z Leą,usiadłyśmy niedaleko i ponownie zatopiłyśmy się w rozmowie.

Nora
Adele się nic nie zmieniła.Pomimo iż została królową i matką,wciąż była tą samą lwicą,rację przyznała mi także po cichu Lajla.Moja siostra,chciała spotkać się z Kiarą,ja natomiast z pewnym lwem.
-Adele,wiesz gdzie jest Simba?-spytałam jak zawsze z szerokim uśmiechem
-Napewno gdzieś na sawannie,a czemu pytasz?-spojrzała na mnie
-Mam jedną sprawę do załatwienia,-zaśmiałam się,-idźcie dalej same
Mówiąc to,odbiegłam od nich.Jakoś sobie poradzę w zwiedzaniu.W końcu,jestem przyszłą królową,powinnam się orientować.Odwróciłam się jeszcze na chwile,patrząc co robią lwice.Lajla i Adele,ruszyły w jakimś kierunku,kontynuowałam wyprawę.

Bieg nie był dla mnie wysiłkiem,od zawsze ścigałam się z Huru.Nie raz ponosiłam wygraną.Nie zmęczyłam się więc,bieganiem po sawannie.Kiedy dotarłam na pastwiska,wdrapałam się na kamień,by się rozejrzeć.Ujrzałam znajomą sylwętkę brązowego lwa z białą grzywą.Nie miałam wątpliwości,był to Simba.Wydoroślał,jak widzę.Czaił się na antylopy,miałam pewien pomysł.Walnęłam łapą w kamień,żeby się przepłoszyły.Zrobiły to,a Lew spojrzał w moją stronę.Na początku mnie nie poznał,lecz później się uśmiechnął.
Także uśmiechnęłam się,lecz mój uśmiech był szyderczy.
-Spłoszyłaś mi zwierzynę,-powiedział
-I tak byś jej nie złapał
-Ah tak?
-Tak!
Rzuciliśmy się na siebie i jak małe lwiątka,zaczęliśmy walczyć dla zabawy.Role,można powiedzieć się odwróciły.Kiedyś on przepłoszył mi motylka,dzisiaj ja jego antylopy.Na tą myśl,zaśmiałam się,po czym powaliłam lwa na ziemię.
-Tęskniłem za Norą?

Kilio
Wraz z Tiffu,Tovu i Kesho,weszliśmy do jaskini żółtego.Byli tam także Kifo i Thanabi,którzy podeszli do nas.
-Jadł coś?-zapytał Tovu
-Nie,mówiliśmy mu,żeby coś zjadł,ale on się uparł,-powiedział Kifo
-Nie chce w ogóle z nikim rozmawiać,jest z nim coraz gorzej,-dodał Thanabi,patrząc na żółtego lwa,który leżał na końcu jaskini.Także na niego spojrzałam.Tiffu podeszła do niego.
-Masz gościa,-powiedziała
-To niech ten "gość" wyjdzie,-warknął lew,nie odwracając się
Bracia spojrzeli na mnie ze smutkiem,ja w sumie także byłam smutna.To już nie był ten lew,którego poznałam,czułam to.Wescthnęłam tylko cicho.Tiffu chciała już coś powiedzieć,ale ją uprzedziłam.
-Siostrę wyrzucisz?
Właśnie w tym momencie,na mnie spojrzał.
-Wyjdźcie,-zwróciłam się do braci i Tiffu
Z wahaniem,opuścili jaskinię.
*
*
Rozdział połączony z-Historia Adele:Pokolenia prowadzonego przez Lea

Hej! I oto powstał kolejny rozdział! Mam nadzieję,że się spodobał i że wybaczycie mi to,że jest pisany z perspektywy 4 osób.
Teraz,odpowiem na pytanie,na które każdy bloger,powinnien odpowiedzieć:Co się stanie z blogiem w wakacje? Nie zawiesze go.Uważam,że to było by złe,ponieważ chciałam ten blog prowadzić dwa (przynajmniej) lata,bez zawieszenia.Tak więc,ten blog powtarzam nie zostanie zawieszony.Podobna decyzja spotka także Historię lwicy Uru,którego także nie zamierzam zawieszać.Pozostałe blogi? No cóż,decyzja jest jasna :(
Żeby nie przedłużać! Pozdrawiam c:

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Rozdział 61

Narrator
-To jak,pomożesz nam?-zapytał obojętnie Kesho,po tym jak Tiffu opowiedziała Kilio w jakim celu tutaj przybyli
-Jasne,że tak,w końcu to mój brat,-powiedziała bez wahania Kilio.Tiffu szczęśliwa,przytuliła się do niej.Bardzo się cieszyła,że lwica im pomoże,była w końcu ich ostatnią nadzieją.
-To kiedy wyruszamy?-zapytał poważnie Tovu
-Jutro,muszę porozmawiać z Wise,-odpowiedziała jego siostra

I tak jak było powiedziane,Kilio ruszyła w stronę wodopoju,koło którego rozmawiały dwie białe lwice.Królowa Białej Ziemi,na widok przyjaciółki,uśmiechnęła się szeroko.
-Kilio,fajnie,że jesteś.Szukali cię...
-Tak,wszystko wiem,-uśmiechnęła się ciemnozłota,-jutro wyruszam wraz z braćmi i Tiffu na Lwią Ziemię,-dopowiedziała
-W takim razie idę z wami,-powiedziała bez namysłu Wise
-Serio?
-Będę mogła spędzić chociaż więcej czasu z moją przyjaciółką,-powiedziała biała,przytulając Lea
-A zatem,ruszamy w szóstkę
***
Mia zdążyła już pokazać Shetanowi większość Białej Ziemi.Sama niewiedziała,czemu mu zaufała,chodź normalnie nie była ufna.Do tego jej przyjaźń z Borą upadała.Lwica westchnęła więc,po czym zwróciła się do lwa.
-Co byś chciał teraz zwiedzić?
-Może polanę,-powiedział,lecz widząc jej wzrok dodał,-nigdy jeszcze jej nie widziałam,a z taką lwicą u boku,to będzie przyjemność
Mia się zauroczyła,po chwili obierając kurs na polanę.Lew ruszył za nią z chytrym uśmiechem.

Ndoto i Huru w tym czasie,toczyli,że sobą pojedynek.Nie była to może walka na śmierć i życie,a zwykły pojedynek dla zabawy dwóch nastoletnich książąt.Ale i tak,sprawiał sporo prawdy.Czarnogrzywy właśnie,ugryzł w łapę brata,tym samym zdobywając przewagę.Wykorzystał to szybko,żeby powalić brata na ziemię,przyciskając go do niej.
Ndoto westchnął.
-No i znowu wygrałeś!
-Wiadomo!-zaśmiał się,schodząc z brata,-ja zawsze wygrywam!
-Z Norą nie zawsze,-odparł Ndoto,dla żartów,lecz Huruma potraktował to poważnie.
-Tylko jedna przeszkoda,-zaśmiał się krzywo,po czym spojrzał na niebo,-wracamy na Białą Skałę? Może jest już obiad
-Chodźmy
Książęta,ruszyli w stronę swojego domu szybkim krokiem.
Na Białej Skale,czekały już na nich siostry.Nora i Lajla.Lwice uściskały ich.
-Wiecie co..-zaczęła Lajla,-na Białej Ziemi są ciocie Lea i Tiffu,oraz bracia cioci Kilio
-I podobno wyruszają z ciocią na Lwią Ziemię,-dopowiedziała Nora
-A wy niby z kąt to wiecie?-zaśmiał się Ndoto,a Lajla poczochrała jego grzywę
-Ma się swoje dojścia
-I ja już nawet wiem,co zamierzacie,-Huru przewrócił oczami

Wise
Nie minęło sporo czasu,kiedy byłam już na Białej Skale.Kilio z resztą,musieli coś omuwić.Ja,miałam jeszcze kilka spraw.Po pierwsze,musiałam o wszystkim powiedzieć Taje.Nigdy nie miałyśmy przed sobą tajemnic,no może tylko tą przepowiednie.
Drugą sprawą było znalezienie kogoś,kto zajmie się dziećmi.

I jak na zawołanie,koło mnie znalazła się czwórka moich pociech.Na czele Nora i Lajla.Lwice,bo tak już powinnam je nazwać (nie lwiczki),spojrzały na mnie z miną szczeniaczka.Szykowało się coś ciekawego.Usiadłam więc.
-Słucham?
-Mamo,chciałybyśmy wyruszyć z tobą na Lwią Ziemię,-zaczęła Nora dumnie
-Dlaczego?-zdziwiłam się bardzo
-Ja chciałabym spotkać się z Simbą,-powiedziała Nora
-Ja natomiast chciałabym jeszcze raz zobaczyć Lwią Ziemię,-dopowiedziała Lajla
-Ja nic nie chce,-burknął Huru,-zostanę tutaj i będę czuwał
-A ty Ndoto?-spytałam
-Ja..poprostu dla towarzystwa.I tak mojej przyjaciółki tam nie będzie...-dodał ostatnie zdanie szeptem.

-Więc mamo,zgadzasz się?? Proszęęęę!!!
-Dobrze,-powiedział krótko,po czym moje dzieci podbiegły do mnie,przytulając mnie.Trwaliśmy tak kilka minut,po czym weszłam do jaskini.Musiałam się zdżemnąć,przed jutrem.Widziałam jednak kontem oka,że Lajla wdrapuję się na sam szczyt.Ta chyba nigdy nie jest zmęczona.
*
Kiedy nastał kolejny dzień,wszyscy nas pożegnali.Mieliśmy ruszać na Lwią Ziemię.Lwioziemcy zgodzili się jednak,żeby ruszyli z nami moje dzieci.Nora,Lajla i Ndoto,wydawali się podekscytowani i pewnie tacy byli.
-Ruszamy?-spytała Tiffu
-Tak,-odpowiedziała jej Kilio,rozglądając się po nas wszystkich.
Po chwili,ruszyliśmy w stronę granicy.Lea szła między mną a Tovu(bratem Kilio).Kilio szła na przodzie,wraz z Tiffu.Lajla szła na końcu,zapewne rozmyślając,podobnie z resztą jak Ndoto.Ciekawa byłam,o czym tak myśleli.

Przeszliśmy granicę..
*****************************************************
Hej!
Przepraszam,że taki krótki.Po nieprzestanej nocy,trochę mi trudno pisać ;)
Co wydarzy się dalej?
Rozdział jest połączony z-Historia Adele:Pokolenia
Pozdrawiam c:

niedziela, 27 sierpnia 2017

Rozdział 60

Ta noc,nie była dla mnie zbyt łatwa.Wciąż śniłam o przepowiedni szamanki.Bałam się,że może się spełnić.A zapewne mogła..
Otworzyłam niewyspane oczy,po czym niemal natychmiast ziewnęłam.
-No Wise,co się robi po nocach,że się nie może zmrużyć komara?-zapytała,że śmiechem Taje
-Czy my o czymś nie wiemy?-także dodała,że śmiechem Kilio
Rozejrzałam się po jaskini,nikogo oprucz nas nie było.Od kąt dzieci stały się nastolatkami,żadko je widuję.Lajlę najrzadziej.Często spędza czas patrząc na nocne niebo,bardziej niż wtedy,kiedy była mała.Tęskniłam za zabawami z nimi,za tym wszystkim.Ale cóż,taki jest Krąg Życia.

Na twarzy Taje gościł uśmiech,co mnie zaciekawiło.Spojrzałam na nią wzrokiem mówiącym :Co?!?
Zaśmiała się na to.
-Moja Idia dzisiaj urodziła,po raz kolejny zostałam babcią!
-To fajnie,-powiedziałam z uśmiechem,po czym wstałam.Dalej byłam ospała,ale nie chciałam,by miały powód do śmiechu.Ruszyłam ku wyjściu.Przyjaciółki,podreptały za mną.Kiedy tylko opiściłyśmy jaskinię,dopadły nas promienie słońca.Wdychałam chwile świerze powietrze sawanny,po czym skierowałam się z dziewczynami na czubek Białej Skały.Z tamtąt,był piękny widok na sawanne.Wszystko żyło,że sobą w harmonii i jak tego uczono od najmłodszych lat,w Kręgu Życia.Uśmiechnęłam się lekko.Chwile milczeliśmy,wpatrując się w ten widok.Ciszę przerwała Kilio.
-Mia cię szukała.
-Co chciała?-spojrzałam na nią ciekawa
-Zapytaj się jej,mi nie powiedziała,-burknęła,po czym polizała mnie szybko za uchem i odbiegła.Zostałam sama z Taje.Pomarańczowa,dalej była radosna.
-Chyba muszę zobaczyć te twoje wnuki,-zaśmiałam się
-Musisz nawet,-odpowiedziała z wielkim uśmiechem

Ruszyłam w stronę sawanny dopiero wtedy,kiedy był koniec dnia.Szłam dość szybko.Zatrzymałam się dopiero wtedy,kiedy na choryzoncie dostrzegłam Borę.Córka Kilio,podbiegła do mnie.
-Ciociu królowo Wise,mamy sprawę z Mią,-powiedziała na jednym wdechu,-możesz puść za mną?
-Dobrze..-powiedziałam tylko,po czym poszłam za lwicą.
Byłam ciekaw,co chcą mi powiedzieć,ale tego,się nie spodziewałam.

W niewielkiej jaskini,leżał sobie lew,którego dobrze znałam.Obok niego,siedziała Mia.Jak mnie dostrzegli,od razu wstali.
-Co on tu robi?!-warknęłam na widok Shetana
Pamiętam,za co został wygnany.Co zrobił Kambie.
-Królowo Wise,-pokłonił się,po czym kontynuował,-zostałem spłoszony z wcześniejszego domu,gdyż stałem się dobry.Zrozumiałem swój błąd.Chciałem prosić o wybaczenie mego brata,jak i Kambę,oraz prosić o przyjęcie do stada
Uniosłam wysoko brwi
-A dlaczego mamy ci wierzyć?
-Bo..
-Bo ja poświadcze,-powiedziała Mia,co mnie zdziwiło,nigdy nie była ufna,a tu takie coś
-Ja także,-powiedziała po chwili Bora
Zamyśliłam się,lecz po chwili kiwnęłam głową
-Na próbę! I radzę ci..uważać
Wyszłam,po prostu wyszłam.Udałam się w stronę skałek,na których napewno spotkam Kambę.Musiałam jej to powiedzieć.

Narrator
Bora przytuliła się do Shetana
-I co,cieszysz się?!
-Pewnie,-odparł,po czym polizał jej ucho,czym wywołał wark Mii
-Lepiej chodźcie,oprowadzę cię Shetanie..-powiedziała,po czym przejechała ogonem po jego brodzie
-Ja także,-powiedziała szybko córka Busary
Lwice warknęły na siebie
-Możecie obie,-zaśmiał się z kpiną,której nie wyczuły,wciąż świdrując siebie wzrokiem.

W tym samym czasie,Idia i Isaka,leżeli w jaskini,do której przed chwilą przyszli.Lwica wcześniej leżała w jaskini medyków,teraz dopiero mogła wrócić do domu.W łapach miała dwie kuleczki,które czule polizała.
Samczyk był jej kopią,z wyjątkiem zielonych oczu.Natomiast samiczka,była kopią Issaki,z oczami matki.Obydwoje,uśmiechali się do rodziców.
-Jak ich nazwiemy?-spytała nagle Idia
-Może dla samczyka imię Ikima?
-Ładne,-odpowiedziała pomarańczowa,-dla córeczki chciałam coś wdzięcznego..może Lili?
-Ja stawiałem na Lea albo Ikiwa..ale niech będzie,to będzie nasza mała Lili.
-Lili i Ikima.Pięknie,-córka Mto,polizała męża w policzek,po czym także okazała miłość dziecią.Oboje byli bardzo szczęśliwi.Mieli już wszystko,co było im potrzebne,do szczęścia.


Po rozmowie z Kambą,Wise podążyła w stronę wodopoju.Tak jak to miała w zwyczaju,położyła się na kamieniu niedaleko jego.Wpatrując się w tafle wody,nie zauważyła nawet,że ktoś stoi niedaleko niej.
-Witaj Wise
Kiedy tylko biała lwica usłyszała ten głos,od razu wstała i przytuliła przyjaciółkę.Lea.
-Witaj Lea,Tiffu,Tovu i Kesho,co wy tutaj robicie,-zapytała,po czym ponownie spojrzała na przyjaciółkę,-co ci się stało z oczami?
-Długa historia
-Mamy czas
-Gdzie jest Kilio?-zapytała Tiffu
-W jaskini,-powiedziała Wise,na co Tiffu pokiwała głową i wraz z braćmi Kilio,ruszyła we wskazanym kierunku.

Lea i Wise,położyły się,po czym dawna królowa Lwiej Ziemi,zaczęła jej opowiadać,co się wydarzyło.
Biała lwica,była w niemałym szoku,kiedy usłyszała o tym wszystkim.O Herze,śmierci Sun i Kody,o tym,że jej przyjaciółka oślepła i wiele innych.Wise tylko ją przytuliła,bo co innego miała zrobić.
-Tęsknisz za nim prawda?-spytała biała,mając na myśli Kodę
-Oczywiście,-od razu odpowiedziała Lea,-brakuje mi go
Czarnoucha,żeby poprawić im obu humor,opowiedziała jak jej dzieci urosły.
-A Nel,spotkałyście się po tym jak odeszła?-przypomniała o się nagle królowej Białej Ziemi
-Tak,wraz z Lexem zaadoptowali pewnego lewka Cody'ego
Wise kiwnęła głową,po chwili zatapiając się w całkowitej rozmowie z przyjaciółką.Miały jeszcze tak wiele sobie do powiedzenia.
*****************************************
Hej!
Mam nadzieję,że rozdział się spodobał.Podobają wam się dzieci Idii?
Pozdrawiam c:
To już 60 rozdział,no nieźle :)

czwartek, 24 sierpnia 2017

Rozdział 59

-AAAAA!!!
Po jaskini rozległ się krzyk.Od razu,otworzyłam oczy,po czym się rozejrzałam.Na środku zwijała się z bólu Kora.Taje podeszła do córki przerażona,ja z resztą także.
-To już! Strasznie boli!
Koda nie czekając na znak,pobiegł po szamanów.Tym czasem ja,wyprosiłam wszystkich z jaskini,żeby córka Taje miała spokój.Na moje nieszczęście,Shani także zaczęła rodzić.Bahati,poleciał także po szamana,a Maji podeszła do córki niespokojna.
-Moje maleństwa,także chcą wyjść na świat,-uśmiechnęła się pomimo bólu.
Przez pewien czas,musiałyśmy pomagać lwicą,puki nie pojawiła się Matibabu z Rafą.
-Taje,Maji,możecie jako matki zostać,ciebie natomiast królowo,muszę..
-Rozumiem Matibabu,-dokończyłam,po czym wyszłam z jaskini.Przed nią czekało stado,na którym czele byli młodzi tatusiowie.
Spojrzałam na Aishi i resztę młodych nastolatek.
-Ruszajcie na wasze pierwsze polowanie,-uśmiechnęłam się miło.Lwice ruszyły w stronę sawanny.Zwróciłam się do stada,-macie wolny dzień,zajmijcie się czymś innym,niż czekanie pod jaskinią.
Jak na zawołanie,wszyscy odeszli,a przed jaskinią zostali tylko przyszli ojcowie,oraz Isaka i Idia.Pomarańczowa,dziwnie się czuła,tak więc leżała przy cieniu,na plecach.

Czekaliśmy dość długo,a z jaskini dobiegały stłumione krzyki.Bahati i Koda,mieli ochotę pomóc swoim żoną-mieli ślub niedawno,ale niestety nie mogli.Kiedy jednak,z jaskini wyszła Matibabu,odetchnęli na chwile z ulgą.
-Możecie już wejść,-powiedziawszy to,także Rafa wyszedł z jaskini,a u jego boku Taje i Maji,mające uśmiech na twarzy.Podeszłam do nich,kiedy tylko lwy zniknęły w wnętrzu jaskini.
-I jak?
-Jestem babcią,-ucieszyła się Taje
-Ja także koleżanko,-zaśmiała się Maji
-Muszę je zaraz zobaczyć,-powiedziałam
-Dobrze się czujesz Idia?-spytała Taje,podchodząc do córki
-Tak..całkiem dobrze
Nic więcej nie powiedziała,dalej trwałyśmy w ciszy,lecz mojej przyjaciółce i siostrze,uśmiech nie schodził z pysków.

Po upływie czasu i ja mogłam wejść do jaskini.Na środku,leżała Kora wraz z Kodą.W łapach lwicy,było jedno lwiątko.W koncie niedaleko,leżała Shani,a u jej boku czuwał Bahati.Podeszłam do nich,by dowiedzieć się ile mają lwiątek i zaskoczenie..trójka! Uśmiechnęłam się szeroko.
-No gratulacje!
-Dziękuję ciociu królowo,-zaśmiała się Shani,-mamy dwie córki i syna,lepiej być nie mogło
Jedna z córek,była szara jak matka,miała jednak oczy ojca,co wyraźnie dostrzegłam,mimo iż oboje mieli niebieskie oczy-syn Busary miał je jaśniejsze.Druga córka,była koloru Bahatiego,oczy i pyszczek,miała jednak matki.Ich syn,był tak jak siostra,ciemnozłoty,otworzył na chwile swoje jasnoniebieskie oczka,ale szybko je zamknął.Dalej się uśmiechałam.
-Jak ich nazwiecie?
-Syna Furaha,-uśmiechnęła się Shani,-zawsze mi się podobało to imię.Natomiast podobna do niego siostrę,Binti.
-A dla tej szarej?-dopytałam
-Zawsze mi się podobało imię Shira,-uśmiechnął się Bahati,-wiem,że nietypowe,ale mi się podoba
-Mi w sumie także,-Shani polizała go w policzek
Odeszłam po chwili,by zostali sami z pociechami.Przypomniał mi się nawet moment,kiedy to ja urodziłam trojaczki.

Podeszłam do Kory.W jej łapach leżało lwiątko o takim samym futerku co ona,z tą różnicą że miał fioletowe oczy.
-To syn.Widzisz ciociu królowo,jaki wielki! to po mnie!-ucieszył się Koda
-Chyba po mnie,-burknęła Kora,-wciąż sprzeczamy się w kwestii imienia.
-Ja mam propozycję,że albo Kifo,albo Misuli
-Ja natomiast,że albo Kesho,albo Kume
-Osobiście mi się podoba Kume,-przyznałam rację brązowej
-Więc niech już będzie Kume,-Koda trącił nosem syna
-Poza tym pasuję pod względem literki,-zaśmiałam się,po czym wyszłam z jaskini.Miałam już zamiar udać się nad wodopój,ale zatrzymała mnie Matibabu.
-Wise,duchy są bardzo niespokojne,musisz iść że mną
Przeraziłam się,ale i tak poszłam za lwicą.Udaliśmy się w stronę baobabu,co mnie zdziwiło.
Co się szykuję?
***
narrator

Mia i Bora,długo warczały,nawet po tym,jak nawet lew wyszedł z krzaków.Znały go z opowieści i wiedziały,że nie można mu ufać.Był wygnańcem.Nie zamierzały przestać zachowywać czujności,co rozbawiło lekko Shetana.
-Wybaczcie,że przeszkadzam,ale musze pilnie spotkać się z Królową Wise
-Po co?!-spytała z dezaprobatą Mia
-Po to piękna lwico,że zostałem przegoniony z poprzedniego domu i zrozumiałem moje błędy.Chce wrócić..
-Nie licz na to
-Ale nawet mnie nie znacie,więc nie oceniajcie na próżno.Jestem bratem Arro.Mu daliście szanse,-lew mówił przekonująco,więc w końcu Mia i Bora,przytaknęły,po czym ruszyły wraz z lwem w stronę Białej Skały.Wciąż jednak czuły niepokój.
-Więc,czemu cię przegonili z wcześniejszego domu?-spytała Bora,nawet się do niego nie odwracając
-Bo..uznałem,że jestem dobry,pomagałem i w końcu mnie wyrzucili i tak bym odszedł,gdyby tego nie zrobili.
-Aha,ale ja i tak ci nie wierzę,-warknęła Mia
Lew przyspieszył,po czym zagrodził jej drogę.Spojrzeli sobie szeroko w oczy.
-Jestem Shetan,wiem co znaczy moję imię.Ale to nie ono decyduję o mnie,tylko ja sam.
-Mądre słowa,-powiedziała w końcu Mia
Bora przewróciła oczami.
-Idziemy?
-Tak,-powiedzieli szybko,po czym ruszyli w stronę Białej Skały.

-Shetan,pamiętaj,że jeśli mnie zawiedziesz,-Hasira wystawia pazury,-zginiesz!
-Wiem! I cię nie zawiodę.Sam dokonam zemsty! i tym razem udanej!

Kiedy dotarli na Białą Skałę,usiedli przed jaskinią.Wise nie było,trrzba było więc zaczekać.Bora poszła obejrzeć swoich bratanków,Mia i Shetan zostali więc sami.Zaczęli rozmowę.
***
Wise
Kiedy wraz z Matibabu,dotarłam do baobabu,wspięłyśmy się szybko po drzewie.W jego centrum,Rafa coś malował,kiedy jednak nas dostrzegł,wskazał tylko szarej lwicy pomieszczenie.Zdziwiłam się,ale poszłam i tak za nią.W pomieszczeniu,było sporo malowideł.Niektóre,nie za przyjemne.Podeszłyśmy do jednego z nich,na którym widniał biały lew z czerwonymi oczami.Ten,którego tak się obawiałam.
-Matibabu,dlaczego..
-Jest kolejna przepowiednia Wise...niestety,-westchnęła,a ja się przeraziłam,-duchy mówią..one czują nadciągające kłopoty!
-To..nie może być prawda
-Posłuchaj..

Trzeci dzień srogiej suchowy nadejdzie,kiedy
Biały lew wyroku dokona
Z czarnym futrem pomieszany
Krwią sroga wojna zaznaczona
Synem Białej Królowej zwany
Przez brązowego lwa ogień powzniecany

-Nie rozumiem,Matibabu..co to znaczy?!-spytałam przerażona
Nie odpowiedziała,odeszła tylko odemnie.Poczułam łzy na policzkach.To nie możliwę.Może to zły sen? Jaka wojna? Wcześniej nie było o tym mowy.
Mam nadzieję,że to nie przepowiednia..
**********************
Hej! Mam nadzieję,że rozdział się podobał.Wcześniej przepowiednia była dłuższa,ale..musiałam trochę ją ukrucić.A wy macie już jakieś przypuszczenia,wobec przepowiedni?
Pozdrawiam c:

środa, 23 sierpnia 2017

Rozdział 58

Zastanawialiście się kiedyś,ile razy wzeszło lub zaszło już słońce? Wiem,ja także nie.Dopiero dzisiaj,wpatrując się w nie,zadałam sobie to pytanie.Ale dobrze,przehdźmy już do kontkretów..
Stado obudziło się dzisiaj późno,po czym od razu umyło swoje futra,następnie opuszczając jaskinię.Ustawili się koło wyjścia z jaskini,po jej bokach.Ja siedziałam na końcu,a koło mnie moi synowie.Minęło już kilka tygodni,co znaczyło także,że dla moich dzieci nastał koniec dzieciństwa.Stali się nastolatkami.Spojrzałam na moich synów z dumą.Zarówno Hurumie,jak i Ndoto,urosły grzywy.Pomimo wieku,mogłabym porównać ich do dorosłych lwów.Ich ciała także nabrały masy.Uśmiechnęli się do mnie,po czym spojrzeli na wejście do jaskini.Także tam spojrzałam i szczerze się uśmiechnęłam.W jego wejściu,stały moje córki.Nora i Lajla.Jako nastolatki,ich łapy się wydłużyły,a one same...wypiękniały.Lajla dalej była uważana za kanon piękna i aż się dziwiłam,czemu jeszcze nie miała u swojego boku partnera.Przez ten czas,Nora chodziła na lekcję z Kisu,gdyż jako przyszli władcy,powinni być dobrze obeznani.Moja pierworodna,z wiekiem zaakceptowała swoją przyszłość,natomiast z jedną z moich pociech,były ciągłe problemy.

Nora i Lajla,podeszły do mnie powolnym krokiem,rozkoszując się przy tym,komplementami rzuconymi w ich stronę przez stado.Brzmiały one mniejwięcej tak: "Jak one wyrosły" "Jeszcze niedawno były takie malutkie" "Prawdziwę księżniczki" "Powodzenia na pierwszym polowaniu!".Kiedy lwice do mnie doszły,każdą z nich przytuliłam.
-Powodzenia córeczki,-powiedziałam,na co one kiwnęły głowami.Po chwili,zniknęły już na sawannie.

Stado rozeszło się,czekając aż wrócą.Ndoto i Huru,musieli iść na lekcje walki,więc zostałam po części sama.Po chwili jednak,podeszła do mnie moja siostra-Maji.Od czasu śmierci cioci Sherr,nie rozmawiałyśmy.Maji cieszyła się,z przyszłych narodzin wnuków.Najzabawniejsze w tym  wszystkim było to,że ponieważ ona i Kilio,nie przepadały za sobą,kłuciły się o to,która będzie lepszą babcią.Jak na razie,nie wiem która.
Przytuliłam się z siostrą.
-Urosły tak bardzo,-powiedziała,-niedługo i ty,zostaniesz babcią
Zaśmiałam się
-Dla mnie jeszcze za wsześnie! Ale tobie życzę powodzenia w tej roli
Chwile jeszcze pogadałyśmy,po czym każda poszła w inną stronę.Weszłam na sam czubek Białej Skały,po czym usiadłam,wpatrując się w choryzont.Czekałam,aż moje córki wrócą.Oby wszystko poszło po ich myśli.

Narrator
Nora i Lajla,kiedy tylko opuściły Białą Skałę,zatrzymały się w połowie drogi.Spojrzały na siebie z uśmiechem.
-Powodzenia siostrzyczko,-powiedziała Lajla
-Nawzajem,-odpowiedziała Nora,po czym przytuliła siostrę.
Po chwili,każda z nich,ruszyła w swoją stronę.Na ten dzień zapewne,czekała każda lwica wchodząca w nastoletni wiek.A dla młodych księżniczek,właśnie nadszedł.Jutro natomiast,miał nadejść dla Aishi i innych lwic.

Przyszła królowa,biegiem pobiegła na prawą stronę sawanny.Od granicy,wolała się trzymać z daleka.Zatrzymała się,kiedy na choryzoncie dostrzegła stado antylop.Zawsze coś-pomyślała,po czym ustawiła się w odpowiedniej pozycji.Nie przejmowała się zbytnio tym co ją otocza,tak jak to Nora.Wystawiła pazury,odbnażyła kły,po czym spokojnie i powoli,podchodziła coraz bliżej antylop.Niestety,nie zauważyła patyka,który pękł,wywołując cichy hałas.Zwierzęta jednak to usłyszały i odbiegły od białej.Córka Wise,miała zawsze jednak optymistyczne podejście do życia,więc od razu uśmiechnęła się i pognała za nimi.Przyspieszyła i w rozpędzie,udało jej się na jedną wskoczyć.Od razu,wbiła w nią zęby.Antylopa padła na ziemię martwa.Nora chwyciła ją za nogę,po czym zaczęła ciągnąć w stronę swojego domu.Dla niej polowanie było udane.

W tym samym czasie,Lajla wytropiła także stado zebr.Ustawiła się w odpowiedniej pozycji i w przeciwięstwie do swojej siostry,wyciszyła się i skupiła.Sprawdziła czy wiatr wieje w dobrym kierunku,po czym obnażyła kły,wystawiła pazury i łapa za łapą,szła spokojnie i cicho w stronę antylopy.Kiedy była dość blisko,skoczyła na najbliższą,wbijając w nią pazury jak i kły.Wierciła się,ale księżniczka dała radę i w końcu,zwierzę padło martwę.Biała,złapała ją za nogę,po czym zaczęła ciągnąć w stronę Białej Skały.
Kiedy już tam dotarła,położyła ją koło antylopy siostry,po czym stanęła obok niej.Wise przytuliła córki.
-Jestem z was taka dumna! Udało wam się
-Wątpiłaś,-żażartowała Nora,po czym polizała matkę za uchem,-muszę już iść,obiecałam Kisu,że po polowaniu się spotkamy
I tak szybko jak tu dotarła,biała lwica wybiegła na spotkanie z wybrankiem swojego serca.Wise uśmiechnęła się lekko do drugiej córki.
-Korzystaj z młodości Lajlo,znajdź sobie w końcu kogoś
-Miłość nie zna wieku mamo! Każdy jest taki sam,różnimy się tylko futrem!
Lajla pożegnała się z matką,po czym także odeszła.Wise po tym jak odeszła,przekręciła oczami.

Lajla truchtem,dotarła do wodopoju.Bawiła się nad nim cała masa lwiątek.Zarówno tych małych,jak i tych starszych.Lajla położyła się na niedalekim kamieniu.Postanowiła poczekać do nocy,wtedy spróbuję porozmawiać,że swoim ojcem.Miała nadzieję,że jej się uda.
***
Nora rozradowana,dotarła nad polanę,na której czekał jej partner.Przytulili się,po czym syn Busary,wręczył jej kwiatka.
-Tęskniłem
-Ja także

Niedaleko nich,rozmawiały Imani z Amarą.Najlepsze przyjaciółki,nie mogły doczekać się lat nastoletnich,pierwszych polowań i ogólnej frajdy z bycia starszym.
Amara westchnęła.
-Chciałabym znaleźć już drugą połówkę!
-Ha! Mam dwóch braci,oddam za darmo,-zaśmiała się córka Kamby
-Taa..mogę wziąść Chakę,będę miała ubaw po pachy!
-Chyba te słonia,-dopowiedziała z chytrym uśmiechem Imara,-ja to bym chciała ruszyć na pierwsze polowanie
-Ależ..
-Wiem co ci chodzi na myśli.Ale ja uważam,że nie ważne jest to,czy jesteś ślepy,czy nawet chory,to ty sobie ustalasz granice.Ndoto poparł moje słowa
-Ha,w sumie racja,-lwiczka wstała,po czym klepnęła łapką przyjaciółkę,-berek!
-Pożegnaj się z życiem!-zaśmiała się wnuczka Nzuri,ruszając w pogoń za przyjaciółką.

Huru powalił w parę sekund lwa z którym walczył.Po wszystkim,odszedł trochę na bok,podszedł do niego brat.
-Naprawdę zaczynasz wczuwać się w rolę Przyszłego Głównego Lwa Walczącego
-Jak widać,-odparl bez emocji,-chodź lepiej na Białą Skałę.Jestem głodny..
-Jak zawsze
-Chyba mówiłeś o sobie,-zaśmiał się,po czym pędem ruszył w stronę domu,za nim popędził Ndoto.
***
Tym razem patrol wydawał się dość nudny dla Lwiej Gwardii,zwłaszcza,że nie było z nimi Shani.Zarówno ona,jak i córki Taje,czekały na norodziny przyszłego potomstwa,a ich partnerzy,chcieli im w tym towarzyszyć.Koda i Bahati,jak się można domyślać,nie mieli nawet ochoty na patrol,ale cóż..mus to mus.Kiedy jednak dotarli do granicy,ochoczo podeszli do Mii.
-Możemy już iść? Przecież już prawie koniec,-odparł Koda
-Właśnie PRAWIE-warknęła Mai,-przez całą drogę narzekaliście,a teraz co..
-No weź!-Bahati także się wkurzył
-Bracie wyluzuj,-rzuciła Bora,-Mia,daj im już iść.My zakończymy czynności.Przecież widzisz,że niewiele się dzieję.
Mia zastanowiła się przez chwile,w końcu jednak przytaknęła.Lwy od razu,wystrelili jak z procy w stronę Białej Skały,na co obie lwice,przewróciły oczami i wróciły do patrolu.
-Cieszysz się,że będziesz ciocią?-spytała Mia
-No pewnie,ciekawa jestem,jak będą wyglądać!
Mia uśmiechnęła się,lecz tylko na chwile,po czym zatrzymała się szybko.
-Słyszałaś to?
Bora nastawiła uszu
-Tak..
Mia i Bora,od razu przybrały pozycję gotowych do walki.Krzaki ostatni raz się poruszyły,zanim wyszedł z nich...

Hej! Przychodzę do was że świerzutkim rozdziałem,prosto z pieca! Tak,wielu z was się pytało,kiedy nowy rozdział.W końcu jest,mam nadzieję,że się spodobał i nie jesteście zawiedzeni.Troszkę się działo,no dobra..znacznie sporo.Teraz,rozdziały będą częstrze,bo jak widzicie,nadszedł mój ulubiony czas i czas większej weny.Nastoletnie lata dzieci Wise.Możecie mi wierzy,że sporo się będzie działo.Tak,uprzedzam pytania,lew z przepowiedni,zastrzyci nas swoją obecnością niebewam.Poza tym,czeka nas nowe o nim informacje,ale już nie spoilerując,ani nie przedłużając (zgaduję,że i tak tego nikt nie przeczyta xD)
Pozdrawiam :)