Narrator
Kiedy tylko opuścili jaskinię,Kilio spojrzała prosto w oczy brata,w których widniała jedynie obojętność.
-Co ty tu robisz?-warknął w jej stronę
-Nie cieszysz się?-zapytała zaskoczona,wciąż się mu przyglądając.Przez chwile nawet,przez głowę przeleciała jej myśl,że to nie jest jej brat.Ten którego znała.Tak poczuła.
-Co ty tu robisz?-zapytał ponownie,ignorując jej pytanie
-Wszyscy się o ciebie martwią...-zaczęła lwica,lecz Malka jej przerwał
-To niech przestaną,-warknął odwracając wzrok
-Rozumiem,że straciłeś córkę,ale nie możesz taki być,nie możesz odtrącać wszystkich,-powiedziała Kilio
-Ty nic nie rozumiesz!!-warknął wściekły,-wyjdź!
Lwica chciała już coś powiedzieć,lecz złoty ponownie jej przerwał
-powiedziałem wyjdź!!!
Ciemnozłota lwica,miała się już wycofać,kiedy dopadła ją jedna myśl.Westchnęła głęboko i spojrzała ponownie w oczach brata.Widziała w nich obojętność,gniew i smutek.Znów wydała z siebie głębokie westchnięcie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo rozumiem,-powiedziała szczerze,-najbardziej bolą śmierci bliskich,a uwierz,że już taką przeżyłam,-wzięła głęboki wdech,-nie możesz tak! Zamierzasz całe życie spędzić w tej jaskini? Życie toczy się dalej i nie chce,żeby mój ukochany brat,go nie dostrzegał!
-Poprostu wyjdź,-syknął
-Czemu..-syknęła,-bo mówię ci prawdę? Poprostu Malka,musisz..się z tym pogodzić.Taki jest Krąg Życia,chodź często jest niesprawiedliwy.
Kilio podeszła do brata i go przytuliła.Miała nadzieję,że to pomoże.Czekała,co powie.
***
Huru krążył po Białej Ziemi bez celu.Nie miał zabardzo pomysłu na ten dzień.Wstał,zjadł,poćwiczył walkę,spotkał się z Aishi i tyle..Nie było wyścigów z Norą,zapasów z Ndoto,czy nawet rozmów z matką.Taki,nudny dzień.Trening był szybki,w końcu walczył najlepiej że wszystkich obecnych,co dawało mu powód do dumy.Kiedy więc go zakończył,spotkał się z Aishi,pogadali trochę jak to przyjaciele i musiał ruszać dalej.
Właśnie teraz,idąc tak przez równiny sawanny,natknął się na Kisu.
Syn Kilio uśmiechnął się ironicznie w jego kierunku.
-Co tam porabiasz Huru?
-Nie widać,-odparł z obojętnością
-Idziesz,że mną na skałki?
-Nie,idę gdzie indziej,-powiedział i nim Kisu się obejrzał,biały lew zniknął na horyzoncie.
Wiatr muskał futro księcia,a słońce przyjemnie ogrzewało jego futro.Huru biegł przed siebie.Nie wiedział konkretnie,gdzie się udaję i nawet nie miał takiej chęci.Nudziło mu się od ostatniego czasu.Kontem oka,dostrzegł Mię i Shetana,a kilka metrów później,stadko antylop.Może zapoluję?-pomyślał,zatrzymując się na chwile.Po chwili jednak,ruszył zdając sobie sprawę,że nie warto tracić czasu.Słońce górowało wysoko na niebie,co było jawnym znakiem,że będzie z niego schodzić.
Huru,zatrzymał się przed kłodą,zapewniającą przejście na drugą stronę.Rozpoznał już okolicę.Granica Strachoziemi z ich.Burknął coś pod nosem i skoczył na kłodę.Spojrzał od razu w dół.Nie widział tam nic,oprócz brudnej wody.Z resztą,czego miał się spodziewać.Nikt nie bywał w tych okolicach i mimo iż Sakka,nie sprawiał już zagrożenia i tak,od tej ziemi trzymali się zdaleka.Huru jednak był na tyle znudzony,że bez cienia strachu,chodził po Strasznej Ziemi.
Z każdym krokiem oddalał się coraz bardziej,aż w końcu,znalazł się w samym centrum tej ziemi.Zobaczył kilka czarnym i szarych lwów,włuczącym się po terenie i domyślił się,że to strachoziemcy.Prychnął.Myślał,że będą wyglądać inaczej.Pewnie,bez problemów bym ich pokonał-pomyślał,po czym skradając się,szedł coraz dalej.
Przed oczami,ukazała mu się szara jaskinia zbudowana z kamieni.Podszedł bliżej i od razu,doszedł do niego dziwny,dławiący zapach.Nie znał go do tej pory,ale po odgłosie jaki usłyszał,domyślił się.Warknął.
Hieny wyszły z jaskini.Była ich mniejwięcej czwórka,wszystkie wychudzone,patrzyły na niego z nienawiścią.
-Czego tu lwie?!-syknęła jedna
-Wiesz,patrze chwilowo na jakieś futrzaki,-odwarknął Huru
-Odszczekaj
-To bardziej wasze zadanie,-warknął ponownie,przybliżając się bliżej.Rozejrzał się,-niezły teren..he.Co wy tu robicie? Na tych terenach,nie żyją hieny
-A co cię to!-syknęła kolejna
-A ty gdzie byś przebywał,gdybyś musiał wybrać teren! Ten nam odpowiada,zawsze coś się zabierze,-powiedziała trzecia
-Padliny?
-Żadko,-odparła czwarta,-wolisz kości,czy mięcho!?
-He,nieźła logika,jak na hieny..-odparł Huru,-jest was tylko tyle?
-Nie,jeszcze szóstka się znajdzie,-powiedziała druga obojętnie,-a ty lwie..co tu robisz?
-Zwiedzam,-burknął biały,-to nie istotne.Jestem Huru
-Ja jestem Mtini*,to są Mbovu**,Kubwa*** i Fisi****,-powiedziała druga,po czym spojrzała w niebo,-zbiera się na deszcz,zostajesz?
Huru pokręcił głową na "nie",po czym szybkim krokiem ruszył w stronę granicy.Tym razem,z łatwością,odnalazł drogę i bez większego wysiłku,znalazł się na Białej Ziemi.Właśnie wtedy,rozpadało się i futro księcia,szybko zmokło.Burknął coś szybko pod nosem,po czym przyspieszył tempa.
Kiedy znalazł się na Białej Skale,otrzepał się i od razu,wszedł do jaskini.Położył się na podwyżu,obserwując wszystkich.W końcu jednak zasnął.
***
Taje wpatruwała się w horyzont.Leżała w jaskini pod Białą Skałą.Zastanawiała się,kiedy wrócą Wise i Kilio.Nie mogła z nimi pójść,gdyż była zajęta,ale teraz tego po części żałowała.Westchnęła,po czym spojrzała na śpiące wnuczęta w jej łapach.Zarówno syn Kory,jak i bliźnięta Idii,leżały w jej pomarańczowych łapach,mrucząc cicho.Uśmiechnęła się na ten widok i ponownie przeniosła wzrok na horyzont.Przypomniało jej się,jak jeszcze będąc lwiątkiem,bawiła się z Wise na sawannie.Pamiętała to doskonale...
Pomarańczowa i biała lwiczka,bawiły się w zapasy.Zielonooka skoczyła na białą i z sadysfakcją,zaczęła gryźć jej ucho.Wise śmiała się w najlepsze.Uwielbiały zabawę w zapasy.Nagle ich wzrok,przykuł inne lwiątko.Przerwały więc i do niego podbiegły.
Taje westchnęła.Przyjaźń jej i Wise,wielka przyjaźń,która jeszcze nigdy się nie rozdzieliła,pomimo trudności.Pamiętała,jak to właśnie ona broniła Wise,przed lwiątkami,które się z niej wyśmiewały.Była ciekawa,czy jej przyjaciółka teraz,potrzebowała by jej obrony.Na myśl,przyszły jej kolejne wspomnienia,lecz szybko wypłynęły,kiedy wnuki lwicy się obudziły z głośnym piskiem.Taje uśmiechnęła się lekko i zaczęła je kołysać.
-Ciii
***
Wise
Rozmawiałam z Leą bardzo długo.Dopiero pod koniec dnia,wróciliśmy na Lwią Skałę.Lea przewracała się nie raz,ale zawsze wstawała.Podziwiam ją za to,że sobie radzi.Kiedy dotarliśmy na Lwią Skałę,spotkałam się tam z Lajlą i Norą.Przytuliłam córki.
-A gdzie Ndoto?-spytałam
-Z Nel,ostatnio widziałam,jak idą do Lexa,-uśmiechnęła się Nora
-Ciekawe,jak tu wyglądają gwiazdy,-szepnęła Lajla,po czym powiedziała do nas,-idzę po Ndoto..
Kiwnęłam głową,a Lajla od razu zniknęła na sawannie.Wraz z Norą,ruszyłam w stronę jaskini.
-------------------------------------------------------------------------
Hej! Rozdział w końcu się pojawił c: Mam nadzieję,że się spodobał.
Następny,postaram się wrzucić w wolnym czasie,bo już wyzdrowiałam i raczej w domu nie posiedzę.
Pozdrawiam c:
*figowa
**zgniły
***olbrzym
****hiena
super rozdział !!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na next. Ja tylko wczoraj miałam wolne więc napisałam pierwszą cz.rozdziału
OdpowiedzUsuń