środa, 3 kwietnia 2019

Rozdział 130

-Nie powinnaś się wtrącać w moje sprawy, siostro. Wiem z kim chce być, wiem jaką mam funkcję pełnić. Jestem starszy!  Wiesz, że mam racje, a w moich relacjach nie ma...
Kira przerwała księciu głośnych prychnięciem. Mfalme zmarszczył brwi i w wyczekiwaniu oczekiwał tego, co powie Kira. Lwiczka jednak minęła go. Nos w nos stanęła z Kukką, mierząc ją wzrokiem.
-Od kiedy to trwa?
-Dzisiaj zostaliśmy parą
-To wiem, od kiedy ci się podoba?
-Od... sama nie wiem,-mruknęła Kukaa,-Ale.. czuję.. że go kocham. Stworzymy świetny związek.
-Jesteście tylko lwiątkami.
-Ty również,-zamrugała Kukaa,-A mimo wszystko nosisz na sobie wielki obowiązek. Ja z resztą też i dalej będę najszybszą..
-To co innego!
-Ja nie widzę różnicy,-powiedziała Kukaa. Zbliżyła się do Mfalme. Bokiem otarła się o jego bok. Kira westchnęła ciężko, machając ogonem w powietrzu. Gdy przeniosła wzrok na brata, zdała sobie sprawę z tego, jak wyrósł od czasów, gdy przebywali w łapach mamy. Miał grzywkę. Brązową. Oraz mądre spojrzenie babci Wise.
Kira nie wątpiła, że brat ją kocha i że zawsze będzie przy niej. Czemu nie mógł jednak teraz odpuścić i uszanować jej wolę?!
Poddała się, by móc już odejść.
-Idzcie nad wodopój, czekają tam na was,-mruknęła lwiczka. Odwróciła się do nich tyłem,-Pozwalam wam być razem, ale miejscie na uwadze to, że dzieciństwo kiedyś przeminie.
Kira pomknęła do przodu, dławiąc się własną dojrzałością. Biegła tak szybko, że nie zauważyła drzewa na które wpadła. Potarła obolałe miejsce, wstała i odważnie ruszyła dalej, biegnąc ku  środkowi sawanny. Postanowiła zapolować. Na góralki. Musiała na czymś skupić myśli.
***
Kukaa toczyła piłkę przed sobą, zmierzając w stronę wodopoju. Oczy lwiczki lśniły ekscytacją. Mfalme kroczył obok niej, od czasu do czasu, skacząc na nią i gryząc w ucho. Kukaa zawsze się śmiała. Tego dnia wszystko wydawało się piękniejsze, nawet po kłótni z przyjaciółką.
Mfalme nie wydawał się jednak tego taki pewien.
-Coś się wydarzyło, nie powinieniem dać jej odejść.
-Tak jest z lwicami, czasami muszą pobyć same,-powiedziała Kukaa, odwracając  w jego stronę głowę. Uniosła ją wyżej,-Zachowuję się okropnie. Nie robimy nic złego.
-Wiem,-wysunął szyję, by polizać córkę Amary w policzek,-Ale to moja siostra, czy ty nie myślałabyś podobnie o Jasirim?
-Każde rodzeństwo potrzebuje małej sprzeczki,-zmrużyła oczy Kukaa, ale z uśmiechem. Tym pięknym uśmiechem!  Mfalme od razu się rozpromienił.
Kukaa postanowiła pokazać Mfalme jak szybciej biegać. Dzięki temu, książę i jego towarzyszka szybciej znalezli się nad wodopojem z owocem.
Do zgromadzenia lwiątek doszły również : Luna, Lea, Adele, Giza, Nzuri.  Była więc więkza zabawa, oczywiście pod czujnym okiem Hope.
***
Noc nadeszła równie szybko co zaczął się dzień. Lwie stado zjadło kolacje, umyło uważnie futra i było gotowe do zdrowego snu. Każdy lew podzielił się na grupkę, ciaśniąc w jaskini. Dobrze, że Biała Skała posiadała je dwie, inaczej trzeba by było spać na dworze. Tak rozrosło się stado!

Nora ziewnęła, prostując przed siebie łapy. Z uśmiechem przyjęła pocałunek Kisu na policzku. Odpowiedziała tym samym.
Mfalme wpadł do jaskini za resztą lwiątek. Wszystkie rzuciły się na resztki antylopy wykończone. Za nimi dzielnie weszła Hope.
Lwica nawet nie próbowała dostać się do jedzenia. Domyślała się, że nic nie zostanie. Zamiast tego, ułożyła się obok Kamby, dzieląc z nią i siostrami opowieści o dzisiejszym dniu.
-Mfalme, kochanie,-zawołała syna Nora.
Mfalme podbiegł do matki. Ledwie wdrapał się na wysokie podwyższenie. Gdy jednak się na nim znalazł, ułożył się obok mamy. Nora polizała go za uchem.
-Obudzimy się jutro wcześniej, zgoda? Chciałabym z tobą i Kirą przećwiczyć pewną rzecz, zanim zaczniemy Igrzyska.
-A ja chce ci pokazać kilka podstaw walki i polowania,-powiedział Kisu, również z uśmiechem.
-Jakie Igrzyska?-spytał lewek, otoczywszy łapy ogonem.
Kisu posłał mu tajemnicze spojrzenie, a Nora tylko się zaśmiała.  
Wtem na Mfalme coś skoczyło, przewracając lewka.  To była Kira.
-Nie mogę się doczekać Igrzysk!
-Czyli ty wiesz co to będzie, a ja nie?-odparł lekko urażony lwiak. Cieszył się jednak, że siostra mu wybaczyła.
Kira zeszła z niego.
-Musisz się sam przekonać, książę,-dla żartów się skłoniła. 
Pod czujnym okiem rodziców, lwiątka chwilę się pobawiły, następnie umyły, ułożyły przy boku władców, by zasnąć w długi sen.

Tylko Lajla tej nocy czuwała, ponownie wymykając się w jaskini w gwiezdną noc. 
***
Całą trójką zeszli po schodkach z Białej Skały. Nora kierowała się wciąż naprzód, ani na chwilę nie zwalniając. Nora czuła, jak o jej pysk ociera się wiatr. Za królową podążała dwójka lwiątek. Mfalme  i Kira uważnie wpatrywali się w matkę, niepewni, co zamierza im dzisiaj pokazać.
Mfalme jako następca tronu, musiał brać udział w lekcjach z rodzicami częściej niż Kira. Mimo to, Nora uznawała zasadę, że również Kirze przydadzą się lekcje o Kręgu Życia.
Biała lwica zatrzymała się, odwracając pysk ku dzieciom.
-Sprawdzę waszą wiedzę na temat zasad. Kira, wymień mi dwie zasady Białej Ziemi
Kira zmarszczyła nos w zamyśleniu.
-Kierujemy się zasadą Kręgu Życia..  Wierność wobec władzy i stada przede wszystkich..
-Dobrze. Teraz ty Mfalme!
-Nastoletni lew,musi zmierzyć się w pojedynku ze swoimi rówieśnikami,by pokazać na co go stać..
-Nie dotyczy to oczywiście ciebie, synku. Jesteś księciem, już masz zapewnioną pozycję,-odparła Nora
Mfalme wziął głęboki oddech by kontynuować:
-Lwy nienależące do stada,nie mają prawa polować na Naszych Ziemiach,chyba że sytuacja tego w ostateczności wymaga
Nora pokiwała głową zadowolona.
-Kto mi powie, czym zajmuję się zasada 9?
-Ja!-Mfalme uniósł do góry łapkę i wyrecytował,-Kolejnym w kolejności królem bądź królową Królestwa,zostaje pierworodne  dziecko władców,nie zależnie od płci
Nora promieniała z dumy. Mfalme także miał iskry nadziei w oczach. Pokazał  mamie i siostrze, że coś zapamiętał.  Lwiak uśmiechnął się szeroko.
Kira chrząknęła:
-Nie które zasady nie mają sensu, mamo. Jak ta, że trzeba być lojalnym tylko stadu i władcom. A nie powinno się być przedewszystkim wiernym zwierzętą, które się broni?
-Zostań wegetarianką,-mruknął Mfalme,-Kira, taki jest Krąg Zycia. Po nas po śmierci wyrasta trawa, którą jedzą..
-Znam to na pamięć,-odparła jego siostra szybko.
Nora nie przestawała się uśmiechać.
-Jesteś liderką Lwiej Gwardii, to dobrze, że masz własne zdanie,-polizała córkę za uchem. Kira nie czuła się jednak zadowolona  z odpowiedzi matki. A właściwie jej braku.
Nora dała ogonem znać dzieciom. Zaczęli z powrotem kierować się ku Białej Skale. 

Mfalme, nie dotarł jednak na Białą Skałę, gdyż musiał wybrać się na lekcję z Kisu. Natomiast Kira poprowadziła swoją Lwią Gwardię na trening lwic walczących, mając nadzieję, że te dostarczą im jakieś rady w kwestii treningu.
Nora usiadła na czubku skały, u boku Lajli i Ndoto, obserwując krajobraz.
***
Przez granicę przeszły pierwsze stada lwów, które zostały miło powitane przez białoziemców. Nora dołożyła starań, by na dzień Igrzysk był idealny. Cała Biała Ziemia została oczyszczona z resztek zwierzyny, a jej mieszkańcy zachowywali się porządnie. Lwice polujące napolowały pożywienia na wieczorną ucztę. Ich futra mimo wszystko lśniły.
Lwia Gwardia miała za zadanie patrolować granicę dopóki nie zaczną się zawody. Oczywiście na miejsce Kiry, wskoczył Hakimu, gdyż księżniczka miała inne zadanie.
Kira siedziała obok ojca i brata, z prostą postawą, o lśniącym futrze. Mfalme także przybrał dumną postawę, a jego grzywka była dokładnie ulizana. 
Uśmiech Nory widać była już z daleka. Pierwsi goście, wchodzili na Białą Skałę, skłaniając się. Nora i Kisu odpowiadali tym samym. Następnie szła formułka:
-Nazywam się Królowa Nora, to mój mąż Król Kisu i nasze dzieci, Książę Mfalme i Księżniczka Kira. Miło nam was powitać na Białej Ziemi. Dziękujemy za udział w Igrzyskach, życzymy miłej zabawy. W razie potrzeby, proszę nas powiadomić.
Kira miała już niemal dość, z resztą Mfalme również, gdy po ponad godzinie, musieli siedzieć w takiej samej pozycji.
 
Na Igrzyska pojawili się przedstawiciele Rajskiej Ziemi, Trawiastej Ziemi (tak, Ni ucieszył się na widok znajomych), Lwia Ziemia, Pustynna Ziemia, Tęczowa Kraina, Ptasia Ziemia, Gepardzia Ziemia  i Biała Przystań.
 
Wszyscy przybyli zostali zapędzeni do kanionu, gdzie mieli usiąść na specjalnych półkach skalnych. Chodz wnętrze kanionu ogrzewało słońce, zgromadzeni w nim uczestniczy odczuwali chłód. Białoziemcy i ich goście, z błyszczącymi oczami, przyglądali się całemu widowisku. 
-Stresik jest?-zagaiła Lajla, zbliżając się do Nory.
Królowa Białej Ziemi odwróciła się w jej stronę.
-Mały, ale znasz mnie, nie dam po sobie tego poznać.
Lajla wyprostowała się.
-Widziałam Tęczowoziemców. Patrzą na nasze królestwo z zazdrością. Pewnie zastanawiają się, jak mamie udało się dojść do czegoś tak pięknego i wielkiego.
-Mama nie przyszła?-spytała Nora
-Niestety nie,-pokręciła głową Lajla.
Ndoto także zbliżył się do sióstr, jednak usiadł obok Kisu. Spojrzał na niego porozumiewawczo. Król wstał, złapał swoją ukochaną za ogon i razem ostrożnie skierowali się w dół pobocza.
-Witamy wszystkich na pierwszych Igrzyskach Białej Ziemi!-rozległy się uderzenia łap o twarde podłoże,-Dziękujemy za przybycie. Rywalizacja będzie miła i w spokój pokojowy!-powiedziała z uśmiechem Nora
-Przeprowadzone konkurencje to bieg przez przeszkody, przejście przez chwiejącą się linę, walka, wspinanie się na skałę, berek z gepardami, mecz piłki i obronienie flagi(z liści)-oznajmił Kisu. 
Wraz z Norą skierowali się ponownie ku swojemu miejscu na skalnej półce.
 
Kira w napięciu śledziła losy zgłoszonych przyjaciół: Kukii i Hakimu. Siedziała obok Jicho, na jednej z niższych półek w kanionie. 
Z zaciśniętymi kłami śledziła, jak Kukaa biegnie z innymi lwiątkami:chyba z Rajskiej Ziemi i Tęczowej Krainy, przeskakując przez przeszkody.
W następnej konkurencji udział wziął Hakimu. Polegała na przejściu po chwiejnej linie. Chodz Hakimu szło to różnie, Kira promieniała z dumy, że podjął się takiego trudnego zadania.
Obejrzała się na przyjaciół. Zmarszczyła szybko brwi.
-Gdzie Jasiri? Poszedł napić się wody?
-Nie, zgarnęła go jakaś tęczowoziemka,-Jicho ogonem wskazał na dwójkę lwiątek rozmawiających. Była to czarna lwiczka, z pomarańczowymi oczami. Uśmiechała się w stronę lewka. Kira westchnęła. Przesunęła spojrzenie szybko po zgromadzonych na dnie kanionu.
-Co teraz za konkurencja?
-Walka. Konkurencja dla dorosłych,-odpowiedział Jicho
-Hakimu niezle poszło!
Kira odwróciła się na dźwięk głosu Nguvu i skinęła głową na potwierdzenie jego słów.
 
Lwy walczyły zacięcie, aż do końca konkurencji. Wzbiło się wiele tumanów kurzu i ksztusząc się, lwy musiały obserwować kończową walkę bez używania pazurów.
Następna konkurencja okazała się o wiele ciekawsza. Kolejna dla dorosłych, ale tym razem lwic, które starały się ze wszystkich sił wspiąć na stromą ścianę kanionu. Wczepiały pazury w jej kamień, próbując się podciągnąć i nie spaść.
 
Następna konkurencja, bardzo spodobała się Mii. Może dlatego, że brali w niej udział Trawoziemcy? Była niezadowolona, że nie pojawili się reprezentacji Nowej Ziemi, w tym jej córka. Westchnęła. Ni, zauważając smutek w oczach ukochanej, objął ją ogonem. Mia szybko polizała go w policzek z wdzięcznością. Nie chciała przerywać oglądania widowiska, a robiło się już trochę zbyt gorąco i głośno.
 
Kiedy konkurencja berka z gepardami się skończyła, większość lwów opuściła kotlinę, by napić się wody.
Następną konkurencją w Igrzyskach okazał się długo wyczekiwany mecz. Biała Przystań miała najmniejszą drużynę, więc Hakimu i Kukaa zdecydowali się do nich dołączyć . I gra się rozpoczęła!  Wszyscy białoziemcy z zapartym tchem śledzili najdłuższą konkurencję.
 
Ostatnie okazało się przechwycenie flagi. Zarówno dla dorosłych, jak i nastolatków. Były cztery flagi: pomarańczowa, czerwona, żółta i zielona. W grze chodziło o zabranie drużynie przeciwnej flagi z danego koloru liścia. Grupy były podzielone i wymieszane.
 
Gdy wszystkie konkurencje Igrzysk się zakończyły, Nora i Kisu ponownie stanęli na środku kotliny. Kira położyła chłodny liść na czole Hakimu . Lwiak rzucił jej wdzięczne spojrzenie.
-Bracki, byłeś genialny!-powiedział Jicho,poklepując go po plecach.
-Ty również, Kukaa!-Mfalme dotknął nosem nosa lwiczki.
Przypomniał sobie, jak będąc już blisko Białej Skały, Kira przy Norze opowiedziała o nowym związku Mfalme. Kira zachowywała się niewinnie, gdy skakała wokół brata, natomiast Nora zadawała wiele pytań. Za co jednak był wdzięczny Mfalme, że lwica nie krytykowała jego wyboru.  Szybko uciekł na trening, by nie musieć się dalej tłumaczyć. Był ciekawy, czy Kukaa odbyła rozmowę z jego matką, ale lwiczka nie zdradziła się niczym.
No trudno..
Wsłuchał się w słowa rodziców.
-Dziękujemy jeszcze raz za udział w Igrzyskach. Zapraszamy po ogłoszeniu wyników na ucztę odbywającą się w głównej jaskini. Jeśli ktoś mieszka zbyt daleko, może zostać na noc na Białej Ziemi. Będziemy radzi.-spokojnie mówiła Nora.
Mfalme wyobraził sobie, że za kilkanaście miesięcy, on będzie musiał wykazywać się taką cierpliwością jako król...
-Kto wygrał!?-krzyknął ktoś z tyłu.
Nora ledwie powstrzymała śmiech. Odpowiedział więc Kisu:
-Bieg przez przeszkody zwiecięża...  Kukaa  z Białej Ziemi!
Mfalme szybko polizał partnerkę za uchem by okazać, że również się cieszy. Kukaa uśmiechnięta od ucha do ucha, odwracała się ku towarzyszą.
-Przejście przez chwiejącą się linę zwycięża... Tessa z Trawiastej Ziemi! Nasze gratulacje!
Zaciekawiony Książę Białej Ziemi , rozejrzał się wokół. Natrafił wzrokiem na brązową lwiczkę, o niewielkiej posturze, ale dumie w oczach.Tessa.
-Walkę zwycięża jednogłośnie... Kifo z Tęczowej Krainy!
-Wspinanie się na skałę, może wydawać się trudne,-zaczęła Nora,-Tym bardziej gratulujemy Kiarze z  Rajskiej Ziemi!
-Berka z gepardami wygrywa.. Niko z Ptasiej Ziemi!-ogłosił Kisu, spoglądając badawczo na pomarańczowego lwa.
-Nie chcemy trzymać was dłużej w niepewności! Były cztery  flagi, ciężko było je zdobyć. Gratulujemy Li z Gepardziej Ziemi-spojrzała na młodego geparda,-Za obronienie flagi czerwonej.Wykazałeś się najbardziej z całej drużyny. Podobnie tyczy się... Melli z Pustynnej Ziemi, która obroniła flagę pomarańczową w ostatniej niemal chwili, nie bojąc się ubrudzić futerka w błodzie!-wszyscy wybuchnęli radosnym śmiechem. Brązowa lwica, Melli, uśmiechnęła się , także rozumiejąc żart. To prawda, lubiła dbać o swój wizerunek.
-Flagę Zieloną obroniła świetnie Luna z Lwiej Ziemi!  Natomiast flagę żółtą.. Lila z Białej Przystani! Moje gratulacje!
Lwy znów zaczęły na swój sposób klaskać i wiwatować.
Gdy Igrzyska oficjalnym krzykiem ptaków się zakończyły, wszyscy zebrani wstali, by ruszyć ku Białej Skale. Zaczęła zapadać noc.


Hej. Uf,  napisałam! Liczę na komentarze :)
1.Podobały wam się Igrzyska?
Dedykacja dla Lusi❤️
Pozdrawiam ^^

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział, chociaż nie podoba mi się zachowanie Kiry i jej próby wpływania na decyzje brata, kontrolowania go. Choć z drugiej strony, może właśnie ona ma rację i Mfalme oraz Kukaa zachowują się samolubnie? Naprawdę nie wiem.
    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny. Moim zdaniem zawody były naprawdę niezłe. Co do związku Kuki(mam nadzieję, że dobrze napisałam) z Mfalme to trzymam stronę Kiry.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń