Nora otworzyła lekko oczy i od razu zdziwiła się,że leży na podwyższeniu. Przeciągnęła się, by opuścić jaskinię. Jedna z lwic spojrzała na nią i skłoniła głowę .Nora udała się na czubek Białej Skały, by poobserwować królestwo. I właśnie wtedy przyszła świadomość: to było jej królestwo. Wise oddała jej tron i teraz one sprawowała władzę.
Poczuła strach i ekscytacje.
Słońce oświetliło jej pysk, jakby dając nadzieję na dobry dzień.
Królowa Nora zeszła, by obudzić stado. Zaryczała. Lwice od razu otworzyły oczy i bez ceregieli, pobiegły za Idią na polowanie.
Kisu przytulił się do swojej partnerki, przesuwając językiem po jej uchu.
-Kochanie, gotowa?
-Oczywiście.
Ndoto podszedł do ciężarnej partnerki (było to po niej widać, brzuch bardzo urósł.) i z czułością pocałował.
-Dasz sobie dzisiaj radę?
-Oczywiście. Szkoda,że nie będę polować, -zmarszczyła brwi.
-Proszę, nie rób nic głupiego..
-Tylko porozmawiam z Amarą,-rzuciła Imani, oddając partnerowi całusa.
Po śniadaniu..
Lajla pożegnała córkę, która musiała biec na zajęcia. Sama wraz z Ndoto wyszła z jaskinii. Szli za Norą i Kisu. Młodzi władcy przytuleni do siebie ,schodzili z Białej Skały.
Wiatr muskał ich pyski, zapewniając ulgę i chłód. W oczach obojga lwów lśniła ekscytacja.
Wise przyglądała się im chwile, nim wróciła do jaskini, by zająć się swoimi sprawami. I swoją najmłodszą córką, Zunią.
Nora szła z Kisu, cały czas pewnie się oglądając. Pamiętała każdą lekcję, którą dała jej matka. Czy kiedyś dorówna wielkiej królowej Wise?
Nora przyspieszyła, gdy dotarli do wodopoju, gdzie wesoło bawiły się lwiątka. Wzięła kilka łyków wody.
Mogli dalej wrócić do patrolu.
Wszystko dalej jednak było dość spokojne. Nora zaczynała już przysypiać. To był jej pierwszy dzień jako królowej, chciała się wykazać, ale widać nie miała okazji. Bała się,że jak wróci koło skałek, lwice zaczną ją oceniać jako złą królową,- a tego nie chciała.
Usłyszała z daleka kłótnie dobiegającą z granicy. Dwa gepardy kłóciły się zajadle. Nora nie czekając na reakcje towarzyszy, przyspieszyła, by stanąć pewnie przed nimi.
-Cisza. Co się tutaj dzieję?
-CO cię to obchodzi, lwi...-nie dokończył, bo uważnie przyjrzał się białej sierści królowej. Zaniemówił.-Nora? tak? Nowa królowa..
-Zgadza się. Dlaczego się kłócicie?- Nora czuła zaszczyt,że ktoś ją już poznawał.
Drugi gepard syknął.
-Ten tutaj ukradł mi rybę!
Nora zobaczyła dopiero teraz, wielką rybę leżącą pod łapami pierwszego. Kisu, Lajla i Ndoto, już dotarli i stanęli u jej boku.
-Nie ukradłem! To moja ryba!
-Dobra, nie kłóćcie się!-syknął Kisu, -jak ją upolowałeś?-zwrócił się do drugiego
-Pływałem w tym wodopoju,-wskazał ogonem wodopój,gdzie bawiły się lwiątka,-upolowałem rybę, a ten mi ją zabrał.
-Ja ją złowiłem,-sprzeciwił się pierwszy.
Nora zmarszczyła brwi.Lajla szepnęła jej coś do ucha. Nora z uśmiechem skinęła głową. Lajla odbiegła,by wykonać swój plan.
Podeszła otóż do lwiątek i sprawdziła ich wersje zdarzeń. Hope potwierdziła,że gepard pływał, ale nie złapał ryby. Pojawił się chwile później pierwszy i on złapał swój obiad.
Lajla z tą informacją, pobiegła , przybiegła do królowej.
-Wygląda na to,że drugi gepard zabrał rybę pierwszemu,-szepnęła.
Dopiero czując winy, drugi przyznał się do racji lwiątek. Przeprosił i odbiegł. Pierwszy podziękował i odszedł.
Ndoto westchnął z ulgą. Kisu skrzywił się.
-To było..
-Dziwne? przyzwyczajaj się,-Nora powiedziała spokojnie.
Lajla zaśmiała się.
-To wasz pierwszy dzień. Przyzwyczaicie się.
-Oby, -Nora ogonem wskazała dwa walczące ze sobą na horyzoncie bawoły, -bo to jeszcze nie koniec.
Tak, bycie królową,chronienie kręgu życia , nie jest zdecydowanie łatwe.
*
Imani tak jak mówiła, postanowiła spędzić czas z najlepszą przyjaciółką ,Amarą. Obie lwice, wygrzewując się na kamieniach, rozmawiały. Promienie słońca ogrzewało je. Amara westchnęła z ulgą.
-Cieszmy się spokojem .Wkrótce się skończy co?
Imani zaśmiała się cicho.
-Nie mogę się doczekać. Mogę ci coś zdradzić, -po czym szepnęła, -Matibabu mówi,że będę miała dwójkę lwiątek.
-To cudownie! -ucieszyła się Amara,- właśnie tyle chciałby mieć Chaka.
*
Zunia skradała się wolno, a kiedy była dość blisko, wzbiła się w górę i wbiła zęby w góralka. Odwróciła się do matki z triumfem.
-Brawo Zunia!-ucieszyła się Wise. Podeszła do córki i polizała ją za uchem.Zunia spojrzała na nią,upuszczając góralka.
-Chce by tęczowoziemcy docenili mnie jako królową.
-Zunia, to jeszcze wiele czasu .-mruknęła Wise. Jej córka za często mówiła o Tęczowej Krainie i byciu królową. Nawet na miło spędzonym dniu na polowaniu. Kochała jednak córkę i potrafiła jej słuchać.
Zunia nagle podniosła uszy. Wtuliła się w Wise.
-Mamo..
Wise zawęszyła. Od razu wydobyła warczenie.
-Kim kolwiek jesteś ,pokaż się!
Zapach wydawał jej się znajomy, ale jednak ukryty. Wiedziała ,że to lew, zanim jeszcze go zobaczyła. Biały lew, wyszedł z wysokiej trawy.Spojrzał na Wise z nadzieją.
-Wise, tak?
-Kim jesteś?-Wise przyjrzała mu się uważniej,-I co robisz na Białej Ziemi?- zawęszyła jeszcze raz. Rozwarła szeroko oczy.- Wakati?
-Czyli pamiętasz mnie jeszcze babciu,-zaśmiał się nastolatek,-trochę się postarzałem.
Wise podeszła do niego i przytuliła, przejechała językiem po jego uszach.Zunia przyjrzała im się zaciekawiona. Brązową sierść uniósł lekko wiatr.
-Kto to,mamo?
-Mamo?- zdziwił się Wakati. -Nie znam tej lwiczki, adoptowałaś?
Wise zaśmiała się.
-Wakati, nie jestem taka stara. To Zunia, moja córka, -spojrzała na brązową lwiczkę,-skarbie, to Wakati, syn Hurumy. Opowiem ci później więcej. Wakati..-spojrzała teraz na lwa,- chodź na Białą Ziemię, chyba masz mi dużo do powiedzenia.
*
Lara zmarszczyła brwi. Musiała sobie to przypomnieć. Matibabu uderzyła ogonem o ziemię.
-Lara, jeszcze raz. Do czego służy owoc mihu?
Lara spojrzała na nią.
-Już pamiętam. Owoc mihu służy do leczenia zadrapań.
-A roślina joutr?
-Do tamowania krwawienia.
-Roślina zi?
-Do gorączki i oparzeń.
Matiabu uniosła wyżej głowę. W jej oczach odbijała się duma.
-Brawo, Lara. Jesteś już wszystkiego nauczona,-odwróciła się, by podejść do ściany. Zamoczyła łapę w farbie, w misce w owocu. Przycisnęła łapę do ściany,by zacząć malować.
Lara westchnęła cicho. Może i spełniła się w swoim zawodzie, ale wciąż nie wiedziała, gdzie jest jej miejsce w Kręgu Życia.
*
Imani pożegnała się z Amarą, która musiała jeszcze spędzić czas z Chaką .Lew przyszedł po lwicę i razem wybrali się na spacer .Oczywiście krótki, po Amara w każdej chwili mogła urodzić. Podobnie partnerka Teo, jak i Imani.
Córka Arro, była jednak tak twarda, że nie przejmowała się tak bardzo jak jej partner. Oczywiście, cieszyła się z tego,że będzie matką, chodź żałowała, że nie będzie mogła ich zobaczyć.
Przyzwyczaiła się do życia jako ślepa, miała pasję i kochającą rodzinę.
Imani ruszyła na główną polanę, gdzie często odbywały się polowania. Łapy ją korciły ,by rzuciła się na jakąś antylopę. Przypomniała sobie dzień, kiedy Kamba zabrała ją z polowania z lwicami. Opowiedziała,jak to ona polowała w ciąży, co się stało i poprosiła ,by Imani tego zaprzestała.
Teraz jednak lwica koloru toffi, zamierzała złamać proźbę. Zeskoczyła z kamienia. Wyczuła zapach, więc wolno zaczęła sunąć do przodu.
Imani, nie możesz..
Lwica zatrzymała się gwałtownie. Znała ten głos. Objawił jej się, kiedy jako mała lwiczka płakała z powodu tego,że nie widzi. Imani uśmiechnęła się więc.
-Nzuri.
Jej głos spłoszył stado antylop. Imani poczuła przy sobie obecność swojej babci, po której dostała drugie imię.
Imani, wiem,że chcesz polować. Ale nauczysz tego swoich synów. Teraz musisz się zatroszczyć, by przyszli na świat.
-Synów? Czy będą zdrowi i bezpieczni?
Będą i do tego jeden posiądzie coś po tobie..
-PO mnie? Co może po mnie mieć?-Imani nagle dopadło przerażenie,- Nie ślepotę prawda?
Nzuri zniknęła. Imani trzepnęła ogonem o ziemię. Szybko wróciła na Białą Skałę, by nie zalać się łzami. Czy to możliwę, że wysyła swoje dziecko na cierpienie gdy przyjdzie na świat? Co jeśli mu się nie spodoba takie życie, nie odkyje powołania? Imani przyrzekła, że nie powie tego Ndoto i że całą ciążę będzie uważać.
*
Wise poprowadziła swojego wnuka na Białą Skałę. Akurat jaskinia była pusta i przebywała tu tylko Taje i Imani. Wise przywitała się z nimi. Taje przytuliła Wakatiego, od razu go rozpoznając.
-Gdzie Kion?
-Na patrolu z Mto,-odpowiedziała Taje,-wzięli też lwią gwardię.
-Wakati..-Wise usiadła obok przyjaciółki i śpiącej Imani,-powiedz mi proszę, co cię do nas sprowadza? I co z twoimi rodzicami, czy są zdrowi?
-Babciu, właściwie wróciłem tutaj po Mady. Chciałbym ,żeby zamieszkała ze mną na Nowej Ziemi.
-nowej ziemi?
-Nowej Ziemi, to nazwa ziemi którą tak nazwali moi rodzice. Gdy Huruma i Aishi opuścili Białą Ziemię, przez wiele dni podróżowaliśmy bez celu.Aż znaleźliśmy teren leżący daleko, którego nikt nie zamieszkiwał. Zwierzynę jemy raz w ciągu dnia, bo jest jej mniej,ale mamy za to wodopoje i stado. Rodzice są władcami, a ja księciem.
-Czyli Huruma ma to, o czym pragnął,- powiedziała cierpliwie Wise. Jej przybrany syn zawsze o tym marzył i w końcu to ma.Własne stado, ziemię, rodzinę. Miała nadzieję, że jest dobrym królem.
Wakati uśmiechnął się.
-Chciałbym trochę odpocząć i myślę,że za dwa dni ruszę. Oczywiście, jeśli Mady się zgodzi. Chciałabyś ruszyć wtedy ze mną?
Wise skinęła głową.
-Z wielką chęcią.
Przecież i tak Biała Ziemia będzie miała dobrą ochronę,a ona mogła ponownie widzieć syna.
Wakati od razu poszedł szukać Mady. Znalazł ją na granicy, kiedy rozmawiała z Rihayą. Na widok przyjaciółek, przytulił je. Rihaya była bardzo radosna,od razu poleciała by poszukać dzieci Lajli i Kilio II.
Mady została sam na sam z Wakatim. Uśmiechnęła się i czule polizała go w policzek. Wakati powiedział w prost:
-Wróciłem ,by prosić cię o partnerstwo i o to, byś ruszyła ze mną na moją ziemię.
Opowiedział Mady o tym ,jak Huruma i Aishi założyli Nową Ziemię, co się tam dzieję i jak funkcjonują.
Mady była zachwycona, ale nie tym, a że Wakati wrócił po nią. Taką długą drogę ,sam,by tylko spytać, czy dalej chce być z nim blisko. A jeśli nie chciała ruszyć ,mógł zostać tutaj.
Mady była jednak pewna swojej odpowiedzi.
-Tak.
Pocałowali się.
Kilio ,Hodari i Lara , szli dzielnie za Rihayą, która ukrywała przed nimi, co chce im pokazać. Dopiero gdy poznali Wakatiego, ucieszyli się . Zaczęli rozmawiać z przyjacielem. Mady postanowiła skorzystać z okazji. Ruszyła biegiem w stronę, gdzie podejrzewała,że może być Mia.
Faktycznie, lwica leżała koło wielkiego drzewa, z resztą swoich przyjaciół. Mady poprosiła ją na bok.
-Mamo, Wakati wrócił..
-O! to cudownie. Wiem,że za nim tęskniłaś,-uśmiechnęła się Mia
-Huruma i Aishi założyli ziemię, Nową Ziemię.Są tam wodopoje, jedzą raz dziennie, mają stado. To dobry, bezpieczny teren,lecz położony daleko,-Mady spojrzała na nią z nadzieją,-wrócił,by prosić mnie o rękę. Zgodziłam się i ruszam z nim.
Oczy Mii rozszerzyły się. Jej kochana córka chciała opuścić bezpieczną Białą Ziemię.
-Nie zgadzam się,-wiedziała,że Mady jest prawie dorosła, ale miała nadzieję,że to ją powstrzyma.
Mady przypomniała sobie, jak jako lwiczka wciąż się wahała. Była po stronie matki, później ojca, potem znów matki. Nigdy jednak ani miejsce skał, ani Biała Ziemia, nie były dla niej domem.Mady miała nadzieję,że Nowa Ziemia, na której zacznie z czystą kartą,u boku ukochanego, okaże się jej prawdziwym domem.
Zmrużyła oczy.
-Wybacz mamo. Zawsze pozostanę twoją córeczką, ale muszę odnaleźć własną drogę. Będę bezpieczna na Nowej Ziemi, u boku Wakatiego.
Mia westchnęła.
-Mady, czy jesteś pewna? -kiedy córka skinęła głową, Mia przytuliła mocno nastolatkę.-Dobrze, skarbie. Tylko proszę, chce ruszyć z tobą.Później wrócę na Białą Ziemię,ale chce mieć pewność,że nic ci nie będzie.
Mady polizała Mię za uchem na znak zgody i wdychając zapach matki, przytuliła ją mocniej.
Wakati nie mógł się odpędzić od rozmowy z przyjaciółmi. Stoczył walkę z Kilio II i Hodarim, rozmawiał z Rihayą, a kiedy Mady wróciła, jak lwiątka zaczęli zabawę w berka.
Mieli wrócić na Białą Skałę, dopiero kiedy niebo pokryją gwiazdy.
Lara spytała Wakatiego.
-Kto jest waszym medykiem?
Wakati pokręcił głową.
-Nie mamy medyka.
Lara zastanowiła się. Matibabu mówiła że jest gotowa. Może i ona ruszy na Nową Ziemię,zobaczyć ,jak się sprawy u nich mają. A gdy Wakati się zgodził z uśmiechem, jeszcze bardziej się w tym utwierdziła. Ona mogła być medyczką, ale czy miałaby odwagę by opuścić ukochaną Białą Ziemię i brata?
Decyzja musiała zostać podjęta.
Musiała porozmawiać z Matibabu i matką.
Cześć. Jak tam w szkole? U mnie jak najlepiej. Macie pierwszy rozdział. Chciałam wrzucić ich więcej,ale nie zdążyłam napisać. Tak więc kolejne dwa w następcą sobotę. Sezon 3 jak mówiłam,jest krótszy.
Pozdrawiam serdecznie, macie pytanka:
1.Jaka będzie Nowa Ziemia?
2.Czy Lara ruszy ostatecznie z Wakatim i Mady?
3.Czy syn Imani urodzi się ślepy?
4.Jak poradzą sobie Nora i Kisu z rządzeniem Białą Ziemią?
Ps: zdradzę,że w następnym rozdziale,powróci ktoś, za kim tęskniliście zapewne ;)
Super rozdział u mnie w szkole źle ponieważ ja już chce wakacje
OdpowiedzUsuń1 Nie wiem
2 Pewnie tak
3 Mam nadzieję że nie ale możliwe że będzie ślepy
4 Kisu i Nora świetnie sobie poradzą z rządzeniem Białą ziemią
Dziękuję za komentarz i odpowiedzenie na pytanka. Ja też chce wakacje ;)
UsuńPozdrawiam