Wise obudziła się także wcześniej. Spojrzała na córkę przy jej boku i się uśmiechnęła. Jej skarbek. Chciała dla niej szczęścia.
Miała spotkać się z Kionem za kilka dni.Dzisiaj pomyślała,że spędzi czas nad wodopojem z przyjaciółmi.
Jednej lwicy nie był jednak pisany dzisiaj odpoczynek.
Kiedy stado się obudziło,lwice polujące z Idią na czele poszły na polowanie. Po śniadaniu, Nyeusi i Mto ruszyli na szkolenia, za nimi Hodari i Kilio II z resztą. Kamba wyprowadzała lwiątka nad wodopój, w tym własne córki i Zunię,która także zmierzała na spotkanie z przyjaciółką. Wise opuszczała jaskinię jako jedna z ostatnich. Przywitała się wcześniej z Norą. Królowa, jej siostra ,brat i Kisu mieli ruszyć rozwiązać kolejne konflikty na Białej Ziemi.
Ndoto podszedł do Imani i pożegnał się z nią czule. Lwica pochyliła się, żeby przyjrzeć się młodym Amary. Lwica przysypiała, lwiątka już dawno pochłonął sen. Imani zdecydowała,że pójdzie nad wodopój.
Szła szybko, ale ostrożnie. Duży brzuch utrudniał jej to wszystko.
Gdy dotarła na miejsce, od razu ułożyła się u boku mamy i obserwowała zabawę sióstr. Uśmiechnęła się lekko, myśląc, jak wkrótce zobaczy tutaj własne lwiątko.
-Pójdę się przejść, dobrze?-rzuciła do Kamby
Lwica niepewnie skinęła głową.
Imani delikatnie wstała i ruszyła przed siebie, pełna enegii z tego dnia. Promienie słońca ogrzewały ją przyjemnie, a wiatr muskał jej pyszczek. W oddali słyszała same znajome pyski i aż przypomniała sobie dzieciństwo. Teraz z braćmi się mijała, ale kiedyś bawili się przy każdej możliwej okazji, to dzięki nim Imani Nzuri przestała bać się burzy, a w deszczu widziała coś pięknego.
Imani przyspieszyła pod naciskiem miłych wspomnień.
Czuła zapach zwierzyny.Z całego serca marzyła by zapolować. Powstrzymała się jednak i ruszyła dalej. Kierowała się węchem i słuchem.
Nagle jednak ostry ból sprowadził ją na ziemię, wróciła z krainy relaksu. Zaczęła mocniej oddychać.
To już.
Cichy szept,pełen ciepły uzmysłowił jej, co się dzieję. Poderwała się i starała się odnaleźć drogę do baobabu. Dźwięki, zapachy, teraz to wszystko się na nią rzuciło,aż jej się zakręciło w głowie. Nie potrafiła znaleźć drogi. Usiadła więc zrezygnowana.
Zacisnęła zęby, a ogonem przejechała po brzuchu.
Musiała przemóc po raz pierwszy dumę.
-Pomocy! Pomocy! Zaczęło się..- warknęła najgłośniej jak umiała.
Od razu usłyszała kroki, więc ponowiła prośbę.
Ucieszyła się na głos Bahatiego,Kody i Msimu. Wytłumaczyła w kilku jękach o co chodzi. Lwy od razu pobiegły włożyły lwicę na grzbiet Msimu,a reszta przodem pobiegła do jaskini.
-Nie martw się,będzie dobrze,-szepnął Msimu, biegnąc przed siebie.
Gdy dotarli do jaskini medyków, Matibabu od razu do nich podeszła. Odpędziła lwy z jaskini. Ci od razu pobiegli poinformować stado ,i co najważniejsze Ndoto, który miał zostać właśnie ojcem.
Matibabu pochyliła się nad leżącą Imani. Ślepa lwica spojrzała na nią.
-Będzie dobrze,-powiedziała spokojnie medyczka,-tyle porodów już odbierałam.. Gotowa?
Imani skinęła głową i od razu warknęła z bólu.
Krzyknęła.
Kilka minut później, było już po wszystkim.
*
Ndoto odpoczywał ,wpatrując się w błękitną wodę, wolno się ruszającą. Wkrótce wróci na Białą Skałę na obiad. Obok niego leżały Lajla i Nora, ciesząc się promieniami słońca.
Ndoto uśmiechnął się na widok sióstr.
Od razu ,kiedy usłyszał swoje imię, odwrócił się. Koda biegł w jego stronę. Ndoto podniósł się, tak jak królowa i dawna księżniczka.
-Co się stało?
-Imani ..zaczęła...rodzić,-wysapał lew, -jest w jaskini Matibabu.
Oczy Ndoto otworzyły się szerzej. Podczas kiedy Nora i Lajla zaczęły mu gratulować,lizać i przytulać, on nadal stał zaskoczony.
Nie był głupi ,wiedział,że pewnego dnia będzie musiał zostać ojcem. Ale nie spodziewał się,że to nastąpi dzisiaj. Nawet się bał, co jeśli będzie złym ojcem? Nawet nie pamiętał dobrze swojego. Co jeśli będzie taki okropny,że dziecko będzie przez niego cierpieć i co ma powiedzieć Imani,kiedy ją zobaczy? "jest piękne.." każde lwiątko jest piękne. "Wyjątkowe.." Na swój sposób, może. Ale co jeśli będzie brzydkie, też ma tak powiedzieć, czy to będzie niezręczne?
Jego złe myśli, przerwał Koda, który zaciekawiony wpatrywał się w niego, razem z córkami Wise. Ndoto pokręcił głową i poderwał się do biegu. Lwy za nimi zaśmiały się, a on uświadomił sobie,że z tych nerwów pomylił kierunki.
Od razu zawrócił, by szybko znaleźć się w skazanym przez Kodę miejscu.
*
Wise już czekała pod jaskinią.Oczywiście, widziała już lwiątka Imani. Była rada,że po raz kolejny została babcią. Czekała teraz tylko na syna. Kamba siedziała u jej boku,także radosna.
Gdy ten się pojawił, uśmiechnęła się miło.Ndoto wszedł do jaskini. Reszta stada skłoniła głowy przed Norą.
Białe lwice usiadły obok matki, skore do rozmowy.
*
Imani natomiast, słysząc wiele głosów obok siebie, poczuła ból głowy. Wiedziała jednak,że wszyscy będą chcieli zobaczyć jej dzieci i to nie minie.
Ona natomiast czuła się bardzo zmęczona. Powieki jej opadały, była głodna, ale z uporem, czekała na Ndoto.
Matibabu podała jej jakieś zioła, oraz kawałek antylopy, który lwica zjadła szybko ,ze smakiem.
Imani pragnęła teraz tylko jednego. Zobaczyć własne dzieci.
Żałowała mocno,że jest ślepa. Nie mogła ich zobaczyć,jakie mają futra, jak się uśmiechają. I ją także dopadły rozważania .Czy będzie dobrą matką? Czy dzieci będą się jej wstydzić?
Polizała każde z osobna po główce.
_
Ndoto wbiegł do jaskini zadowolony. Od razu przysiadł przy lwicy koloru toffi.Imani spojrzała na niego,kiedy tylko polizał ją na uchu. Oboje byli radośni.
-Fajnie,że jesteś.
-Przepraszam,że musiałaś radzić sobie sama, -polizał ją w policzek.
Imani spojrzała teraz na lwiątka w swoich łapach.
Ndoto także to uczynił.
Lwiątek była dwójka.
Ndoto uśmiechnął się na ich widok.
-To synowie,-powiedziała mu Imani, -możesz mi powiedzieć, jak wyglądają?
-To silne lwiątka, uśmiechają się do nas,-Ndoto teraz zniknęły wszystkie wątpliwości, kiedy je ujrzał. Są piękne, wyjątkowe, różne słowa przychodziły mu na myśl. To były jego lwiątka.-Myślę,że dobrze spiszemy się w roli rodziców,-dodał, zanim zaczął opisywać ukochanej ich wygląd.
-A jakie mają oczy? Czy któryś jest ślepy?-spytała zatroskana.
Ndoto zdziwił się.
-Skąd taki pomysł, kochanie? Oboje świetnie widzą.
Imani pomyślała,że później mu wytłumaczy. Zamknęła oczy.
-Mają oczy niebieskie, tak? Po tobie?
Ndoto przyjrzał się synom.
-Tak. Niebieskie oczy ma tylko jeden z naszych synów, młodszy.
Imani zdziwiła się.
-Myślałam,że obaj będą mieli niebieskie. Jakie ma drugi?
Ndoto uśmiechnął się ciepło.
-Imani, nasz pierworodny otrzymał oczy po tobie.
-Jak to po mnie? Jestem ślepa.
-Gdybyś jednak nie była,miałabyś oczy zielone. I on właśnie takie ma.
Imani uśmiechnęła się wzruszona. Zielone.
Oboje przytulili się z Ndoto, ciesząc się towarzystwem również swoich dzieci. Teraz byli w komplecie.
-Jak ich nazwiemy?-spytał Ndoto,-nie mam pomysłów..
-Jeśli pozwolisz,-Imani szepnęła,- to mam dla obu idealne imiona. Młodszego nazwiemy Hakimu*, a starszego Jicho**.
Ndoto skinął głową.
-Idealne imiona ,tak jak ich posiadacze.
_____________________________
*sędzia
**oko
I oto są! Nie mogłam się doczekać, kiedy Imani i Ndoto zostaną rodzicami. Przepraszam,że rozdział krótki i tylko o Imani, ale mam nadzieję,że także jesteście radośni z narodzin Hakimu i Jicho. Jeden z nich odegra bardzo ważną rolę w trzecim sezonie, drugi został stworzony tylko po to ,by Ndoto miał dwóch synów.
Pamiętajcie, o komentowaniu, bo zrywam nocki specjalnie ,byście mieli rozdział prosto z pieca ;)
Dziękuję że jesteście.
Ponieważ lubię dedykować rozdziały, ten dedykuję Kosiarz -01
1.Jak podobają wam się wnukowie Wise?
Do następnych dwóch,
Pozdrawiam
Ps: W czwartek mam urodziny=16, to już prawie dwa lata na fandomie, jak ten czas leci. :)
Dziękuję za dedykację! :D
OdpowiedzUsuń1.Są bardzo śliczni.
Rozdział jest ekstra. :D
Fajny rozdział, cieszę się, że Imani wreszcie urodziła :)
OdpowiedzUsuń1. Wyglądają cudnie.
Kiedy pojawi się w zakładce z bohaterami 4 pokolenie?
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny,
Mfal