#15 Zdrajca
Ten dzień zapowiadał się słoneczny.Nic więc dziwnego, że lwiątka od razu po śniadaniu zniknęły.Minęły już trzy tygodnie.Przez ten czas, działo się nie wiele.Potomskowie moich przyjaciół, jak i innych, umiały już chodzić, biegać i rozmawiać.Pod okiem Kamby, wybierały się na sawanne, poznawać nowych przyjaciół.Wiedziałam już jakie mają charaktery, jak i kogo mają na oku.Przez ten czas również, poznałam bliżej partnera.Pozostałyczas to tylko lekcje u Matibabu, popołudnia rozmów z Taje, oraz polowanie.Z tego co wiadome,jeśli nikt z przyjaciół się nie zgodzi, to albo ja albo Taje, przejmiemy władzę i nazwiemy ziemie.Miałam nadzieję jednak, że Taje zostanien królową a nie ja.Kto by chciał, żeby biała lwica nim rządziła?
Siedziałam, a mój wzrok patrzył ponad horyzont.Przypomniało mi się jego brązowe futro, zielone jak trawa oczy.Sposób w jaki do mnie mówił, w jaki mnie pocieszał.
-Kion,-wyrwałos ię z moich ust.Zasmuciłam się przez chwilę.Zmieniło się to jednak, kiedy usłyszałam za sobą odgłosów kroków.Chwilę później, stała za mnąKilio.Wydawała się być przerażona.
-Co się stało?
-Dwie informacje, jedna dobra..druga zła.Dobra to ta, że złapaliśmy szpiega, ale uwierz nigdy byś się nie domyśliła kto to był.
-A ta zła..
-Zdrajca...zranił Kambę w ramie, kiedy broniła lwiątek i wylądowała u medyczki.
Łzy napłyneły mi do oczu, moja mała Kamba.
Pobiegłam szybko w stronę jaskini Matibabu.Kilio biegła za mną.Kiedy znalazłam się w środku, od razu podeszłam do córki Nzuri.Popatrzyła na mnie z lekkim uśmichem.
-Jak się czujesz?
-Nawet nawet
Liznęłam ją w policzek.Po czym zwróciłam się do Matibabu.
-Za ile będzie mogła wyjść?
-Wieczorem, a teraz wygnajcie tego zdrajcę.
***
Kilio miała rację, nigdy bym go nie podejrzewała o zdradę.Przedemną stał lew o czarnym futrze i białej grzywie, Sawa.Nyeusi nie płakała, z powodu wygnania męża.Wiedziałam, że ulrywa emocje i że nigdy go nie kochała, zwłasza dlatego co zrobił Kambie.Nawet nie przeprosił.Patrzył tylko na syna, ukrytego za łapami matki.Za chwilę, miałam przepędzić go z ziemi.Powiedział, przy okazji, że jest Diabloziemcem* i że przybył tu z rozkazu Kisasi.Kiedy ostatecznie z ust moich, jak i przyjaciół, padło słowo..które lew na zawsze zapmięta ,, wygnanie!!!".Kiedy czarny kształt, zniknął za granicą, poszłam po Kambę.Doszłam fo jaskini i miałam już wejść, ale usłyszałam głos Matibabu.Kierowała go do siebie.
-Już nie długo,zostaniesz królową
O co jej chodziło? NIE mogłam teraz o tym myśleć.Podeszła do mnie Kamba i razem zaczęłyśmy wracać.Nawijała jak szalona, większość z tej rozmowy już zapomniałam, ale nie tego, że jej duchową przewodniczką jest Nzuri, czyli jej matka.Uśmichnęłam się na myśl o niej, po czym popatrzyłam na starsze lwiątko i pocałowałam ją w czułko.Kiedy doszlośmy, wszyscy przytulili brązową, nawet lwoątkasię obudziły,by ją przytulić.Późnym wieczorem, spałam już wtulona w grzywę Moto.Ciekawiła mnie sprawa z medyczką, kto będzie królową, czy mają czekać na jakiegoś gościa.
*Diabloziemcy-żyją na Diabloziemi, jeśli chcesz dowiedzieć się o nich więcej, zajrzyj na tenblog-
JEj, Diabloziemcy są wszędzie xd, dzięki, że wykorzystałaś do tego rodzału Diabloziemców!! :). Oczywiście rozdział jest genialny, czekam na next ;)
OdpowiedzUsuń