Następnego dnia,Nora obudziła się jako pierwsza.Postanowiła zapolować na coś do jedzenia.Obudziła więc szybko Aishi,Lajlę i Imani.Lwice udały się na jeden z terenów łowieckich Ptasiej Ziemi.Z tego,co białoziemcy zdążyli zauważyć,na Ptasiej Ziemi jadło się głównie ptaki.Nora z przyjaciółmi,nie miała w łapaniu ptaków dobrych chwytów,więc nie szło im to najlepiej.Możliwę,że gdyby Imani i Aishi,nie zrozumiały szybko techniki,wróciłyby do lwów z pustymi łapami.
Samce obudziły się zaledwie kilka minut,po ich powrocie.Nastolatkowie zabrali się do jedzenia.Gdy wszyscy skączyli,zdecydowali się odpocząć niedaleko skałek.Promienne słońca zagrzały je,więc lwicom dobrze leżało się w ich świetle.Ni nagle podniusł głowę.
-Pamiętacie jak Mwana* i Peach*,ci z Ptasiej Ziemi zaprosili nas na Igrzyska?-Ni zwrócił się do samców,-Idziemy?
-No pewnie.Ciekaw jestem co to jest,-odparli Huru i Ndoto równocześnie.Nora spojrzała na Kisu z oburzeniem ,nim odparła:
-Jakie Igrzyska? Nic nie mówiliście.
-Bo dowiedzieliśmy się wczoraj wieczór,-szybko odpowiedział Kisu,-ale..mówili,że chodzą tam tylko lwy,po lwice wolą wylegiwać się na skałach.
-Coś podobnego?!-prychnęła Aishi,-my nie z tych.Gadać,o co chodzi w tych Ig coś!
-Igrzyskach,-poprawił Huru,-nie mam bladego pojęcia o co chodzi,ale się pisze!
-Idziemy z wami,-powiedziała pewnie Nora,rzucając spojrzenie na przyjaciółki.
Imani usiadła niepewnie.
-Ja nie idę,wolę pospać.Poza tym i tak nic nie zobaczę,-wzruszyła ramionami bez cienia smutku,-wolę odpocząć przed wyprawą na Wolne Tereny.
-Dobrze,-skinęła głową Nora
-Ja też zostanę.Z Imani,-Lajla wypowiedziała się i szybko odeszła u boku córki Kamby.Ndoto miał iść za nimi,ale zdecydował,że jednak woli pójść.Szóstka lwów,oddaliła się w stronę kotliny w której miały odbyć się Igrzyska.
Kotlina pokryta była piaskiem i małą,żółtą trawą.U jej podnuża stało z dziesięciu lwów.Każdy o innej grzywie i kolorze futra.Widownia usiadła na kamiennych "schodkach" ustawionych po dwóch stronach.I tak jak dało się zauważyć,prawie nie było ptasioziemek.Nastolatkowie usiedli na kamieniach,by także się przypatrzeć.Właśnie wtedy podszedł do nich rudogrzywy lew o beżowej sierści.
-Przyszliście.To fajnie.
-Witajcie na Igrzyskach,-u jego boku pojawiła sie szara lwica o żółtym nosie,-Jestem Sun,menadżerka.
Odwróciła się na chwile,po czym dodała.
-Gepardy z Gepardziej Ziemi już są.Możemy zaczynać.
-Są tu też inne ziemie?-zaciekawił się Ni
-Nie,no co ty.Tylko Gepardzia Ziemia i Ptasia Ziemia,-odpowiedział szybko Mwana,-a co? chcecie wziąść udział?
-Nawet nie wiemy w czym to ma służyć?-Aishi
-Są tu różne komkurencje:Najlepszy w walce,Najlepszy w skokach,Najszybciej upolowana zdobycz,Najprzystojniejszy lew,Najładniejsza lwica i wiele innych..-odpowiedziała Sun
-Mi to troche przypomina testy do Lwiej Gwardii,-zamyślił się Kisu,-Bora mi kiedyś opowiadała
-Bierzecie udział?-spytał Mwana
-My tylko popatrzymy,-odpowiedziała księżniczka Nora za wszystkich.
Zawody rozpoczęły się rykiem sędzego.Zawodnicy zmagali się w różnych komkurencjach.Publicność im kibicowała.Nora z zaciekawieniem obserwowała wszystko uważnie.Przytuliła się do grzywy partnera,który polizał ją za uchem.
-Kiedy zostaniemy władcami,chciałabym urządzić także takie Igrzyska
-Igrzyska Białoziemców?-spytał Kisu,-jestem za.
-Nie tylko nasze.Międzynarodowe,-wyprostowała się,ale nie przestała szeptać,-wiesz..zawsze bałam się być królową,ale skoro już to nastąpi,chcem coś wnieść na Białą Ziemię.
-Zawsze będę przy tobie.Możesz na mnie liczyć,-odpowiedział Kisu,nim jeszcze mocniej przytulił partnerkę.
Huru także z zaciekawieniem obserwował zawody.Chodź zaczynały mu się nudzić.Obserwował właśnie walkę dwójki nastolatków o złotej i rudej sierści.
Prychnął:
-Phii,umiał bym lepiej
Aishi przewróciła oczami
-To czemu nie wystartowałeś? Mhm?
Spojrzał na nią z powagą,nim podniusł prawą tylną łapę do góry.
-Kiedy byłem lwiątkiem wybuchł pożar,pamiętasz? Ten podczas którego Nora zaginęła.Wtedy moja łapa ucierpiała,nigdy nie mogłem na niej dobrze ustać bez bólu.
-Huru,przecież nigdy nic...-Aishi ze zdziwieniem wybałuszyła oczy,-Przecież jesteś Lwem walczącym,przynajmniej w przyszłości...
-Bo nie mówię o tym na prawo i lewo,-warknął,-jakoś chodzę,nie kuleję,poprostu zawsze jak na niej stanę czuję ból.Tylko Rafa wie i mi wystarczy,nie chce litości,-warknął.
-Nie litości,a zrozumienia
Warknął jeszcze raz,nim odsunął się.Aishi tylko przewróciła oczami z irytacją.
Po zakończeniu Igrzysk,ósemka nastolatków wyprała się poobserwować gwiazdy.
W tym czasie na Białej Ziemi
Kamba zaprowadziła lwiątka w bezpieczne miejsce.Miejsce w którym bawiły się pozostałe:czyli dzieci Bahatiego i Shani,oraz Idii i Isaki.Kume i Binti podbiegli do nich.
-Co się dzieję?-spytała Shira
-Jakiś lew,-syknęła Binti,nim zbulwelsowana usiadła,-uważa,że ma prawo przychodzić na naszą ziemie!
-Królowa go przegonii,-odpowiedział pewnie Furaha
Shira przytuliła się do Ikimy.Lwiak się lekko uśmiechnął.
Kamba leżała nie daleko obserwując lwiątka.Chodź chciała zobaczyć co z Wise,musiała czekać.Była wkońcu lwią opiekunką.Opiekunką lwiątek.Podeszła do niej brązowa lwica.Fioletowe oczy wpatrywały się długo w Kambę,nim położyła się obok.Kamba spojrzała na nią zdziwiona.
-Nie jesteś na granicy?
-Większość odeszła,nie wszyscy muszą być obecni.Z resztą informacja się wkrótce rozejdzie,-spojrzała na lwiątka,nim westchnęła.-Pamiętam jak Libreel była taka mała,a teraz to już duża lwica.
-Ja pamiętam,jak same byłyśmy w ich wieku,-Kamba rozmażyła się,-i jak biegałyśmy z Kiki,Sou i Nathalii po całej Białej Ziemi,-zaśmiała się,-dziwie się,że nie mieli nas dosyć.
-Usafi czasem nas pilnowała,pamiętasz?-podniosła do góry brwi.-Jej lwiątka też są już dorosłe.
Kamba skinęła głową.
-Tęskniłam za naszymi rozmowami
-Ja też przyjaciółko,-uśmiechnęła się Julii.
Po całej Białej Ziemi rozległ się ryk.Zapowiadały się kłopoty.
..................................................................................
*Mwana (syn) Peach (brzoskwinia)
Julii nie wymyśliłam na poczekaniu,lwica wystąpiła w jednym z rozdziałów wspomniana z imienia.
Podobał się rozdział?
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz