-I co było dalej?!-pytają zaciekawione lwiątka.
-Udało nam się uciec.Przez resztę podróży ku Ziemi Gwiazd,było ciężko ,ale warto...-mówiła Nora.Następnego dnia,znów opowiadali o swoich podróżach.Nora,wtulona w Kisu opowiadała wszystko lwiątką.Aishi była na polowaniu z lwicami (oczywiście na antylopy gnu) a reszta gdzieś się podziała.
Wyszłam z jaskini.Za kilka chwil,miałam ruszyć obejrzeć Ziemię Gwiazd.Zgodziłam się,by Nora i Kisu poszli ze mną.To będzie dobry trening,dla nich,jako przyszłych władców.Taje i Busara prosiłam by zostali.Miałam zamiar zabrać ,że sobą jeszcze kogoś..
Akurat dostrzegłam ją,jak wyleguje się na płaskim kamieniu.Podeszłam do siostrzenicy.
-Witaj Shani.
Odwróciła się gwałtownie.Po minucie się uśmiechnęła i lekko zaśmiała.
-Cześć ciociu.Ale mnie przestraszyłam.Pamiętaj,że ciężarnych nie atakujemy,-zaśmiała się głośniej.Także odpowiedziałam tym samym.-Coś chciałaś ciociu?
-Tak,Shani,-kontynuowałam,-za kilka chwil,idę na Ziemię Gwiazd.Chce byś poszła ze mną.Możesz wziąść Bahati'ego.
Shani się zdziwiła.Dźwignęła się na równe łapy.
-Ale po co tam idziemy?
-Opowiem wam po drodze,zgoda? Teraz muszę iść poszukać Taje.
Jak powiedziałam tak zrobiłam,zostawiając Shani z myślami.Siostrzennica była zbyt mała,by pamiętać swój dawny dom,ale wiedziała,że tam się urodziła.
Ruszyłyśmy kiedy słońce było w zenicie.Ja szłam przodem.Za mną Nora,Kisu,Shani i Bahati.Chodź syn Kilio szedł nadąsany.Był zapewne zaniepokojony,dlaczego to chce iść na Ziemię Gwiazd.Wkońcu odpowiedziałam mu na to nurtujące pytanie.Wyjaśniłam,że chce sprawdzić,czy nie będzie potrzeba połączyć ziem.Przytaknęli oboje.
Byliśmy na miejscu zaledwie dzień później,z jedną przerwą na jedzenie i picie.Przyznam,że zapamiętałam moje miejsce urodzenia trochę inaczej.Teraz wydawał się taki..pusty.Wspomnienia jednak wróciły,kiedy napiłam się z wodopoju.Pamiętam,jak przybyłam tu jako starsza nastolatka z siostrą.Jak poznałam nieżyjącą ciocie Shell.Nie wierzę,że to już tyle lat minęło (starzeję się xd).Otrząsnęłam się szybko.
Biegła ku nam ciemna lwica.Jednak ku mojemu zdziwieniu,nie była nieprzyjaźnie nastawiona.Uśmiechała się szeroko.
-Hej Nora,Kisu! Więc jednak przyprowadziliście królową!-spojrzała na mnie i się pokłoniła.Następnie nieśmiało spojrzała w moje oczy,-Wszystko ci opowiem Królowo Wise.Całe stado opowie.
-Więc,naprawdę nie macie przywódcy?
-Nie.I..raczej was nie nakarmimy.Nie radzimy sobie zbyt dobrze.
Skinęłam głową.
-Więc prowadź.Bahati,Shani..wy możecie..
Nie dokończyłam,gdyż lwica rzuciła się z przytulasem na moją siostrzenicę.Kisu zagrodził Bahatiemu drogę i szepnął coś do ucha.
Ciemna lwica długo przytulała Shani,nim się od siebie odkleiły.Shani cofnęła się do tyłu.
-Ty..kim jesteś?
-Nie poznajesz mnie?-Shani pokręciła głową na "Nie".Lwica westchnęła.-Ja sobie przypomniałam o tobie niedawno.Wiesz...jestem Giza.Dawniej się przyjaźniłyśmy.Byłyśmy najlepszymi koleżankami.Puki się nie przeprowadziłaś.
-Giza?-Shani zamrugała kilka razy i dopiero wiele minut później,przytuliła lwicę.-Pamiętam cię.Chodź jak przez mgłe.Szkoda,że nie poszłaś że mną.Na Białej Ziemi jest dobrze.
-Martwiłam się,co się stało z tobą i panią Maji,-lwica spojrzała w oczy dawnej przyjaciółki,-wiesz..że twój ojciec od wielu miesięcy nie żyję.
Shani nic nie odpowiedziała.Giza kontynuowała.
-Diablo,Wazi odeszli ze stada.Akili,postanowiła założyć tu rodzinę.Ma dwie córki.Amarę i Ambrozie.Musisz je poznać! Akili się ucieszy,na twój widok!
Shani odeszła ze znajomą,która o nas zapomniała.Bahati poszedł za ukochaną.Rzuciłam Norze i Kisu rozbawione spojrzenie.
-Wygląda na to,że sami musimy zbadać sprawę.
Lajla
Byłam na spacerze.
Właściwie mój dzień zaczął się od pobudki i śniadania.Nie miałam na nic ochoty,humor jakby został mi odebrany.Odmówiłam więc,kiedy Nora zaproponowała,że opowie ponownie historię lwiątką.Opuściłam jaskinię i udałam się nad wodopój.Tam akurat odpoczywały lwice.Między innymi Mia,która z czułością obserwowała bawiącą się córkę.Zatrzymałam się,by także spojrzeć.Mała Mady,próbowała łapać pasi koniki.Zielone ludki,uciekały jej jednak chytrze.Zaśmiałam się cicho.Mady mnie dostrzegła,więc uśmiechnęłam się do niej.Podeszłam do niej i chwile pobawiłyśmy się w "wejdź na grzbiet,ugryź w ucho i następnie leż na ziemi".
Tak wracamy do chwili obecnej..
Szłam na spacer,a promienie słońca ogrzewały moje futro.Podobno biel błyszczy w słońcu.Ja jakoś tego nie widziałam.
Moje myśli wirowały jak szalone.Nie pomagało też to,że Ni chciał się do mnie przyłączyć.Odmówiłam.Sama nie wiem,kiedy łapy poniosły mnie na granicę.Nie.Nie chciałam rozmaiwać z Msimu.Poprostu nie chciałam.
Lew jednak,jak na złość,był w pobliżu.
Zobaczyłam go w ostatniej chwili,by zawrócić.Ruszył ku naszemu "tajnemu" miejscu.Westchnęłam gorzko.Liczyłam,że jeszcze ugram pare dni.Poszłam za nim.
Usiedliśmy w najciemniejszym zakontku.Msimu mnie przytulił.
-Tak się cieszę,że wróciłaś! Mam ci tyle do opowiedzenia.Między innymi to,co knuje moja matka.
-To dwa miesiące..-powiedziałam cicho.
Polizałam mnie za uchem,Poczułam motylki w brzuchu.
-Co jest kochanie?
Spojrzałam mu głęboko w oczy.Zielone,pełne uczucia.Westchnęłam.
-Nic.Wszystko dobrze.
Przytuliliśmy się.
Może nie powinnam decydować pochopnie? Wiem,że kocham Msimu.Może nie powinnam nawet próbować pokochać Ni? Już sama nie wiem.
Dwa dni później
Wise
Zwierzęta zebrały się pod Białą Skałą.Wszystkie w oczekiwaniu czekały na to,co powiem.Stałam dumnie z wielkim uśmiechem.U mojego boku stała Nora.Kiedy już całe stado i zwierzęta byli na miejscu,a majordamuska dała znać,zaczęłam:
-Jak pewnie wiecie,Ziemia Gwiazd nie posiada przywódcy.Jest w strasznym nieładzie.Lwice zapomniały jak polować,-wzięłam głęboki wdech.Nieśmiałość wciaż zwyciężała,kiedy wiele par oczu ,wpatrywało się we mnie:
-Jak pewnie wiecie,Ziemia Gwiazd nie posiada przywódcy.Jest w strasznym nieładzie.Lwice zapomniały jak polować,-wzięłam głęboki wdech.Nieśmiałość wciaż zwyciężała,kiedy wiele par oczu ,wpatrywało się we mnie:
-To jest jeden z powodów,dlaczego zdecydowałam się,wraz z księżniczką Norą, połączyć Białą Ziemię z Ziemią Gwiazd.Ogłaszam się tym samym królową obu ziem,a nasz teren wzrósł.Możecie podróżować od jednego miejca do drugiego.
Wielu gwiazdoziemców,obecnych na dole,zawiwatowało.Reszta zawtórowała.Usiadłam.
-Zdecydowałyśmy także,-spojrzałam na niebo,nim znów na tłum,-że Ziemia Gwiazd jako prowincja Białej Ziemi,otrzyma nową nazwę.Nie jest od dziś królestwem.Niech nosi nazwę Biała Przystań!!
Wiwatom nie było końca.Wszyscy uznali,że ta decyzja była dobra.I ja także tak uznałam.
Narrator
Na wydarzeniu,byli nie tylko białoziemcy.Wyrzutki także oczekiwali,aż królowa zabierze głos.Kiedy zdobyli potrzebne informacje,wycofali się w głąb Miejsca Płomieni.
-Wszystko idzie źle.Nie po naszej myśli.Ci rosną w siłę,-syknął lew
-Trzeba powiedzieć Hasirze,-syknęłą lwica.
Przepraszam,że wszystko dzieję się tak szybko,ale postanowiłam przyszpieszyć akcję fabularną i dojść szybciej do trzeciego sezonu.Liczę jednak,że rozdział się spodobał.
I przepraszam,że taki krótki :/
I przepraszam,że trochę do niczego :/
Pozdrawiam c;
-Autorka
Oczywiście,korzystając z okazji.Chce życzyć wam wesołych świat wielkanocnych.Mokręgo dyngusa,pysznego jajka i wielu żartów w Prima Aprillis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz