niedziela, 1 kwietnia 2018

Rozdział 90

-Czy ważne jest pochodzenie?-pyta mała lwiczka
Lajla czuje,że śni.Nie czuje bólu,który przesuwał jej skóre przez rany.Zapachy wydawały się bardziej wyraziste,a powietrze przyjemniejsze w oddychaniu.Lajla więc mogła śnić.Spojrzała na lwiczke,która do niej mówiła.Mała wyglądała tak jak ona-kto wie,może to była mała Lajla? 
Lajla uśmiechnęła się więc ciepło
-Pochodzenie często decyduje o nas.O naszym charakterze i histori.Chodź porzucimy je,cząstka będzie wciąż żyła w nas.
Mała lwiczka siada.Jej oczy ukazują smutek.Drąży łapą ziemię.
-Czy..czy dalej będę tą samą lwiczką? Po tym wszystkim,po odejściu Wakatiego,po buncie?
Lajla czuje,że powinna pocieszyć samą siebie,chodź nie rozumie,o czym mówi.Całuje ją więc w czułko.
-Zawsze będziesz sobą.Twoja niezwykłość,historia,rodzina.Twoje rodzeństwo,Nora,Ndoto i Huru,zawsze będę o tym wiedzieć.Ty też to pamiętaj.
Lwiczka odsuwa się znacząco i wpatruje w Lajlę zdziwiony wzrok.
-Ale ,oni nie są moim rodzeństwem

Lajla budzi się.Nie robi jednak tego nagle,a spokojnie.Znów czuje przecinający ból.Zgarnia językiem ciurkę czeronej krwi.Wzdycha ciężko.
-Ten sen...był tak dziwny.
-Co za sen?
Aishi kładzie koło białej lwicy góralka.Uśmiecha się miło.Lajla odpowiada tym samym.
-Opowiem ci później,dobrze? Bo..czy to dla mnie?-skazała góralka.
Aishi się zaśmiała.
-Pewnie,że dla ciebie.Skorzystałam z tego,że się dobrze czuje i poszłam na polowanie.Wcinaj!
-Zjedz że mną,-powiedziała stanowczo,-czuję się lepiej.
Kontem oka dojrzała śpiących Norę i Ndoto.
-Gdzie pozostali?
-Huru,Ni poszli sprawdzić trasę i popytać o drogę,Kisu poszedł po wodę,a ja i Imani na polowanie.Zaraz pewnie wrócą.

Wrócili kilka minut później.Od razu udali się w dalszą drogę,wcześniej zajmując się uważnie dziećmi Wise.Na szczęście ,zaczynali odzyskiwać siły.Lajla czuła jednak,piekące rany i otarcia.Zrozumiała,że matka miała racje.Tęczowoziemcy byli brutalni,nie liczący się z zasadami Kręgu Życia,czy zrozumieniem.

Szli dość długo,nim Lajla spytała:
-Możemy zatrzymać się na postój? Muszę się napić.
Kisu spojrzał na córkę królowej.
-Pewnie.Tylko nie długo.Dalej mogą podążać naszym tropem,a jeszcze daleka droga przed nami.
Lajla skinęła z determinacją głową.Odwróciła się napięcie,wzrokiem poszukując jakiegoś źródła wody.Dojrzała niewielkie jeziorko.Ruszyła w jego kierunku.Szybko się napiła.Przyjaciele ruszyli w dalszą drogę..

Droga do Ziemi Gwiazd ,była długa i ciężka.Zwłaszcza,że nikt nie umiał dobrze zająć się dziećmi królowej.Ocierali ich rany wodnymi nakładami,polowali dla nich i często robili postoje.Mimo wszystko,ciężko było dojść kilka kilometrów,bez okazywania bólu przez jedno z białych lwów.Dlatego dopiero po ośmiu dniach,dotarli na Ziemię Gwiazd.Z tamtąt,tylko dzień dzielił ich od ich domu-pięknego królestwa Białej Ziemi.

Ziemia Gwiazd,nie różniła się zbytnio od innych ziem,które dane im było zobaczyć.Też opływała w wodopoje,dużą ilość zwierzyny.Było jednak coś,czego inne ziemie nie posiadały.Kamienne wzgórze.Przyjacioł przypominało trochę usypisko.Kamienie były jednak na tyle małe,by w razie czego ,nie wyrządzić krzywdy mieszkańcą.
Przyjaciół,zastanawiała ta kwestia:Gdzie też podziewali się mieszkańcy? Nikt nie przybiegł do nich,kiedy przeszli przez granicę.Aishi ruszyła więc z Hurumą na szybkie zwiedzanie.Wrócili  z wieścią,że nie ma tutaj żadnego medyka,a jedynie przyprowadzili starszego geparda.
-Witajcie,na Ziemi Gwiazd.Chyba tak to się zaczynało..
-Kim jesteś?-spytała cicho Lajla
-Jestem Msaada*.Zajmuje się tutaj lekkimi przypadkami chorych,jak złamania,czy kaszel..
-Czyli jesteś tutejszym medykiem?-spytała Imani
-Nie,nie.Ja tylko pomagam,jak ktoś nie da rady szukać pomocy na pobliskiej Białej Ziemi.
Przyjaciele spojrzeli po sobie.
-My..my mieszkamy na Białej Ziemi,-zapewnił Huru,-chodź chwilowo jesteśmy w podróży.
Msaada,spojrzał na niego.
-Szkoliła mnie przez pewien czas Matibabu,chodź to już nie ten wiek..Pewnie wkrótce odejde z Kręgu Życia.Mam jednak coś jeszcze do zrobienia.
-Co takiego?-spytała Imani,-może pomożemy
-Oh,wy tym bardziej pomożecie.Sprowadźcie tu tylko królową,może ona coś podpowie,co mają zrobić uwczesne lwy.-nic już nie powiedział,a jedynie odbiegł.

Przyjaciele pomału doszli do wodopoju,z którego się napili.Następnie Huru,Kisu i Ni,postanowili zapolować dla lwic.Oczywiście,Imani by bronić honoru,poszła za nimi.Złapali dwie antylopy,które pochłonęli ze smakiem.

Ciemna lwica,podbiegła do nich ,nim się zorientowali.
-Hej...kim jesteście?
Przyjaciele z Białej Ziemi,od razu spojrzeli na nią.Kisu wstał,wraz z Hurumą.
-Hej,ja jestem Kisu,to jest Huru,Ni,Ndoto,Nora,Lajla,Aishi,Imani..-pokazywał na każdego łapą,-Pochodzimy z Białej Ziemi,lecz byliśmy w podróży.Musieliśmy zrobić postój.
-Wasz król pozwoliłby nam się tu zatrzymać?-spytał z wielką niechęcią Huru.
Lwica usiadła.Zdziwiło ich to,ale nic nie powiedzieli.Mówiła spokojnym głosem:
-Nie mamy króla.Już od wielu miesięcy,po śmierci dawnego króla Hasiry.My..teraz sobie nie radzimy.
-Co masz na myśli?-spytała cicho Nora
-Nie potrafimy się zgrać na polowaniach.I ogółem,Ziemia Gwiazd upada..Tak jak za ery Hasiry było źle,teraz jest masakra!
Nora,o dziwo,przytuliła ciemną lwicę.
-Będzie dobrze.Mam już pewien pomysł..
-Oprowadzisz nas?-spytał Ndoto
-Pewnie,chodźcie za mną,-ponagliła.Wszyscy ruszyli za lwicą.-A tak wogóle,nazywam się Giza**.
Zaprowadziła ich do głównej siedziby,czyli kilku połączonych ze sobą jaskiń.Przedstawiła niewielkiej liczbie tutejszych lwic.Nie było żadnego lwa,co zostało szybko wyjaśnione tym,że lwy tak robią w stadzie.Silniejszy zostaje,reszta odchodzi,lub zostaje zabita.Nora i Kisu pomyśleli w tym samym czasie,że gdyby Wise dała taką zasadę w swojej ziemi,już by się zapewne nie widzieli.Ale naszczęście,Biała Ziemia była domem wielu lwów i lwic.Na Ziemi Gwiazd,pozostało zaledwie pietnaście-dwadzieścia członków.I Norze jeszcze bardziej podobał się plan,który ma zamiar zorganizować.
FanArt Nory od mojej kuzynki <3
Ostatniego dnia,przed opuszczeniem Ziemi Gwiazd,Ni zaprosił Lajlę na mały spacer.W świetle nocych gwiazd,jej futro się mieniło.Oczy Lajli odbijały błysk nieba.Lew pocałował lwicę,co odwzajemniła.
***
Dwa dni później.
Na Białej Ziemi.
***
Wise była cała ubiegana.Nie wiedzieć czemu,zwierzęta sawanny,akurat tego dnia,musiały odgrywać spory.Królowa bez mrugnięcia okiem,starała się im pomagać.U jej boku stali doradcy-Taje i Busara.Wise pozwoliła znów lwiątką się bawić i zmniejszyła patrole.Chciała jednak,by Mto i Nyeusi więcej trenowali swoich.Obawiała się wojny,ale pozostawała tylko sobie te troski.

Matibabu,tym czasem kombinowała nad duchami.Przodkowie syłali jej tak dużo wizji,ale uznała,że większość przepowiedni,ujrzy światło dzienne z czasem.Doszła do wniosku,że dwoje wnuków Wise,będą posiadać szczególne zdolności.

Lwiątka bawiły się w najlepsze na sawannie,blisko granicy,kiedy nastolatkowie przekroczyli jej prób.Pierwszy dostrzegł ich Kume.Syn Kory,od razu podbiegł do nich w emocjach.Za nim pognali przyjaciele.
-Wróciliście!-krzyknęły chórkiem.
-Jak tam było? Na ilu ziemiach byliście? Co widzieliście?-pytał Kume
Nora się zaśmiała
-Cierpliwości maluchy.Opowiemy wszystko po kolacji na Białej Skale.Bądźcie punktuali.
-Czy możecie przekazać mojej matce,że jesteśmy u Rafy?-spytała Lajla.
Lwiątka skinęły głowami i wkrótce potem,ścigali się w stronę Białej Skały.Nora spojrzała z uśmiechem na Kisu i coś szepnęła mu do ucha.Lew także się uśmiechnął.

U Rafy byli szybko.Mandryl zbadał Norę,Ndoto i Lajlę-uznał,że wszystko dobrze.Podobnie postąpił z resztą.Po długiej podróży,przyjaciele mieli ochotę tylko zasnąć i coś zjeść.Rafa udzielił im małego kącika,w którym mogli się zdżemnąć,ale musieli odmówić.

Lwiątka dobiegły na Białą Skałę ,zdyszane,W jaskini było prawie całe stado,gdyż była pora obiadowa.Matki lwiątek (Shani,Kora,Idia) spojrzały w stronę swoich pociech z wielkim uśmiechem.Mała Mady,wystawiła główkę zza jasnych łap matki.Pisnęła z radością.Mia polizała ją po główce.Bora także uśmiechnęła się na widok lwiątek,których tak bardzo pragnęła.
-Co jest maluchy?-spytała,-pierwszy raz nie spuźniacie się dzisiaj na obiad..
-Gdzie królowa Wise?-spytała Binti.
-Tutaj jestem,-Wise weszła do jaskini.Lwiątka wskoczyły na nią,powalając na ziemię.Dorośli się zaśmiali.
-Ciociu,bo Nora,Lajla,Ndoto,Huru,Aishi,Imani i Kisu wrócili!-krzyknęły równocześnie,chodź najbardziej Shira,która uwielbiała Lajlę.
Wise uśmiechnęła się szeroko i ze szczęściem.Kilio,Kamba i Aria(przybrana matka Aishi) zerwały się na równe łapy.Podobnie uczynili Busara i Arro.
Wise podniosła się.Spojrzała na lwiątka.
-Naprawdę? Gdzie teraz są..?
-U Rafy,-powiedział Furaha
Wise posłała przyjaciołom spojrzenie.Busara wyszedł przed szereg.
-A więc chodźmy.
Bracia Imani także się podnieśli,podobnie jak jej przyjaciółka,ale Wise poprosiła by zostali na Białej Skale.By wszyscy zostali na Białej Skale.Ona sama musiała najpierw rozmówić się z nastolatkami.

Wise
Wspiełam się szybko na baobab Rafy.Od razu,dojrzałam moje dzieci i Aishi,Kisu oraz Imani z nieznanym lwem.Moje lwiątka były całe i zdrowe.Wróciły do domu.Nora i Lajla,od razu mnie dojrzały.Uśmiech nasunął się na ich białe pyski.Córki,podbiegły do mnie i z czułością przytuliły.Każdą polizałam trzy razy za uchem,dla pewności,że dalej tam będą.Kiedy skączyłyśmy się przytulać,podbiegł do mnie Huru.Także się przytuliliśmy,mocno z miłością.Następny był Ndoto.Syn nie patrzył na mnie,a jedynie przycisnął głowę do mojego futra.Kiedy skączyliśmy się tulić,objęłam całą czwórkę w matczynym uścisku.
-Cieszę się,że nic wam nie jest.Że wróciliście cali i zdrowi,-dodałam następnie,-po tym jak byliście na Tęczowej Krainie,bałam się o was
Zdziwili się
-Skąd to wiesz,mamo?-spytała Lajla
-Nie takie rzeczy się słyszało,a szpiegów mam dużo,-puściłam im oczko,-ważne,że wyciągneliście jakieś wnioski.I pamietajcie,żeby później opowiedzieć jak przez te dwa miesiące minęła wam podróż.
-Oh,mamo,będziemy mieli sporo do opowiadania,-zaśmiała się Nora.
Ndoto spojrzał na mnie i zamarłam.
-Co ci się stało z oczami?
-To przez owoc...Podobno wrócą do normy za ..nie wiadomo ile,-zmieszał się,-przepraszam mamo.
Lajla skinęła głową do nieznajomego lwa.Podszedł pewnie do mnie i szybko się ukłonił.
-Królowo...
-Lajla,kto to?-spytałam.W głębi serca miałam nadzieję,że to chłopak mojej córki i nie będzie sama.
Lajla odpowiedziała spokojnie.
-To jest Ni.Dawniej Trawoziemiec.Odszedł,by przeżyć z nami podróż i dołączyć do stada.
-Będziesz wierny Ni?-spytałam lwa
-Oczywiście,-odparł bez wahania.
-Więc,witaj w stadzie,-uśmiechnęłam się,-zapewne wiele macie mi do opowiedzenia,ale na Białej Skale już wszyscy czekają.Sporo się działo.
Opuściliśmy baobab,wcześniej żegnając Rafę,po czym szybkim krokiem,przybliżaliśmy się ku Białej Skale.Ni rozglądał się dookoła,zapewne próbując poznać nową ziemię.Zwróciłam się do Lajli:
-Oprowadzisz później kolegę,Lajla?
-Tak ,mamo,-powiedziała.Widziałam ,że patrzy wymownie na lwa.
-Dobrze,było w tej podróży? Nie żałujecie?
-Było wspaniale,-mówiła Nora,-i jesteśmy gotowi już dorosnąć...

Weszliśmy do jaskini.Kilio,Busara szybko rzucili się by przytulić Kisu,Bora i Bahati zrobili podobnie.Aria,przytuliła przybraną córkę,Kamba i Arro,wraz z Teo,Chaką i Amarą,podeszli by przytulić Imani.Kamba miała łzy w oczach,kiedy całowała córkę.Arro przytulił młodą.Amara powiedziała coś przyjaciółce na ucho,wpatrując się w Chakę.Imani się roześmiała.
Przedstawienie Ni,pozostawiłam własnym dzieciom.Ndoto poprosił mnie na bok.
-O co chodzi synku?-polizałam go za uchem.Roześmiał się.
-Mamo,nie jestem już dzieckiem,-następnie spoważniał,-mam wielką prośbę.Chodzi o Imani..

Następna rozmowa była z Norą.
-Nie opowiadacie o przygodach?-spytałam ze śmiechem.
-Jeszcze nie.Najpierw..mam do ciebie prośbę.
Usiadłyśmy na szczycie Białej Skały,wpatrzone w królestwo.Nora westchnęła.
-Biała Ziemia rośnie w siłę.A myślałam kiedyś,co się dzieję na innych ziemiach?
-Masz na myśli Tęczową Krainę?-spytałam ,zbita z tropu.
-Nie mamo,a..Ziemię Gwiazd.
Zdziwiłam się,słysząc te słowa.Nora kontynuowała:
-Nie mają władcy,nie radzą sobie z polowaniem,nie potrafią sobą zarządzać i pomału ich stado się rozpada,a Ziemia Gwiazd staję się zwykłym terenem.
Spojrzałam na nią pytająco.
-Więc,co proponujesz?
Spojrzała na mnie.
-Może przejmiemy ich teren?

-Nora,-wstałam,-wiesz,że władanie tak dużym terenem może być..niebezpieczne,trudne? Nie chce cię obciążać,kiedy przejmiesz tron,-jednak pomysł mi się podobał.Bardzo.Dlatego chciałam go jeszcze przedyskutować z resztą przyjaciół.
Zrobiłam to jeszcze tego samego dnia.Większość uznała,że to dobry pomysł.Później stado potwierdziło.Więc zdecydowałam.Wyszłam z Norą na spacer.
-Jutro pójdziemy na teren Ziemi Gwiazd.Jeśli i tamci się zgodzą,przyłączymy ich ziemię jako naszą.
-To dobry pomysł,-skinęła głową,-może być to nasza prowincja.
-Ale..czy chcesz żeby ktoś nią władał?
-Mamo,myślę,że same sobie świetnie poradzimy,-zatrzymała się,-ale chciałabym aby poszła z nami Shani.Pewna lwica musi ją poznać..
Zdziwiłam się,ale potwierdziłam.
Wróciłyśmy na Białą Skałę,gdzie nastolatkowie zaczeli opowiadać całą swoją podróż.

Lajla
Po opowieści,mogli wszyscy położyć się spać.Odczekałam aż zasną i wyszłam z jaskini.Stanęłam na czubku Białej Skały.Zamknęłam oczy,czując przyjemne dreszcze.
-Tato,nie wiem co robić.Ja..
Usłyszałam kroki,więc zamilkłam.Otworzyłam oczy i odwróciłam się.Ni usiadł obok mnie.
-Nie możesz tutaj siedzieć..to..
-Ja tylko na chwile.Z resztą nikt nie widzi,-westchnął,-powiem w prost,podobasz mi się ogromnie.Chcesz być ze mną.
Wstałam.
-Nie wiem.Muszę to przemyśleć.
Zeszłam z Białej Skały,by trochę pochodzić po sawannie.Jedna z gwiazd błyszczała najmocniej.Zatrzymałam się,miałam łzy w oczach.Wszystkie troski wróciły i to jeszcze mocniej.Nie wiem..nie wiem,czy być z Ni czy Msimu.
-Poprostu nie wiem Tato.Pomóż mi,-wybuchłam płaczem.
----------------------------------------
Hej.Bardzo przepraszam,jeśli jest niezbyt fajny.Nie udał mi się początek :/
Następny rozdział niebawem.Macie pytanka:
1.Z kim ma być Lajla? (wiem,z kim będzie,ale chce znać wasze zdanie,na ten temat)
2.Jak Wise nazwie nową część ziemi?
3.O co Ndoto chciał prosić matkę?

(to już 100 post na blogu C:)

*Pomoc
**Mrok
Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz