Jak co dzień,lwice miały polować na śniadanie,obiad i kolacje.Królowa Wise, obudziła stado rykiem, dając jawny znak lwicą polującym.Idia wstała ,gotowa by działać.Wybrała siódemkę lwic polujących na ranne polowanie.Następnie ustaliła do obidowej pory i nocnej pory.Poprosiła też Kiki oraz dwie inne lwicę,by zamiast iść na polowanie, udzieliły treningu lwiczką i lewką.Idia uznała otóż, że lwy także potrzebują tej umiejętności.Lili,Shira i Binti,które marzyły o stanowiskach lwic polujących,napewno będą mile zaskoczone.
Wybrane lwicę ,zgodziły się.Nawet Kiki,co było niespotykalne u pyskatej starszej lwicy.
Idia przed wyjściem z jaskini, dostrzegła siostrę.Uśmiechnęła się do niej ciepło.Kora także to zrobiła,następnie przytulając pomarańczowa.
-Koda mówił,że chcą z Bahatim zorganizować spotkanie.Takie jak za czasów nastoletnich.Będziesz siostro?
-A kto jeszcze będzie?-córka Taje ogonem dała znać swoim lwicą,by poczekały.
-Ja,Koda,Bahati,Shani i pewnie też Mia z Borą i małą Mady.Cała nasza paczka.
-Więc i ja będę.-uśmiech zszedł z jej pyska.-Szkoda,że ten czas tak szybko leci.
-Nic nie poradzimy.A ty chyba siostra powinna już iść.Ja mam dzisiaj wolne,ale twoje lwicę się raczej zniecierpliwią i dopiero będzie.
-Jakoś sobie poradze.Chodź..-westchnęła,-..szkoda,że pora sucha jest tak blisko.. (Czyli jutro).
Pora sucha miała tylko jedną zaletę w oczach córki Taje.Nie wiał wiatr.A jak już to suchy i nieprzyjemny dla oczy.Szybko więc Idia rozprawiła się z upolowaniem zwierzyny.Jedna lwica ją wytepiła,przywołując pozostałe.Idia uśmiechnęła się sama do siebie .Naradzie wszystko szło dobrze.Przystąpiła do polowania,wolno usunąć ku ziemi.Skupiona była tylko na antylopie gnu.Łapy przylegały jej do ziemi, a pazury były schowane.W końcu ogonem dała znać towarzyszką.Przystąpiły do ataku.Idia wysunęła pazury, by wbić je w bok antylopy gnu.Lwice powaliły martwe zwierzę.Idia obwąchała je szybko,nim uśmiechnęła się do towarzyszek.
-Dobra robota! Upolujmy jeszcze jedną i możemy wracać na Białą Skałę.
Lwice skinęły głowami, nim znów ukryły się w trawach.
Polowanie zakończyło się sukcesem i niebawem całe stado pochłonęło śniadanie.Idia dostrzegła Lili,bawiącą się przed jaskinią wraz z Shirą.Przywołała do siebie córkę.Lili wbiegła w jej łapy,by matka mogła polizać ją po głowie.
-Jak się bawisz?
-Jest świetnie.Tylko gorąco!.
-Byłaś na polowaniu?
-Podobno zachwilę idziemy,-pochwaliła się z uśmiechem,-będę najlepsza,tak jak ty!
Idia ucieszyła się na jej słowa.Ona sama za wiele miesięcy będzie musiała wyznaczyć następce wraz z królową.Ale to jeszcze tak dużo czasu.. Idia usiadła,by poobserwować zabawę lwiczek.Skakały na siebie ze śmiechem.Idia też się zaśmiała.Nim wróci do obowiązków, może pooglądać swoje największe szczęście.
Pora sucha miała tylko jedną zaletę w oczach córki Taje.Nie wiał wiatr.A jak już to suchy i nieprzyjemny dla oczy.Szybko więc Idia rozprawiła się z upolowaniem zwierzyny.Jedna lwica ją wytepiła,przywołując pozostałe.Idia uśmiechnęła się sama do siebie .Naradzie wszystko szło dobrze.Przystąpiła do polowania,wolno usunąć ku ziemi.Skupiona była tylko na antylopie gnu.Łapy przylegały jej do ziemi, a pazury były schowane.W końcu ogonem dała znać towarzyszką.Przystąpiły do ataku.Idia wysunęła pazury, by wbić je w bok antylopy gnu.Lwice powaliły martwe zwierzę.Idia obwąchała je szybko,nim uśmiechnęła się do towarzyszek.
-Dobra robota! Upolujmy jeszcze jedną i możemy wracać na Białą Skałę.
Lwice skinęły głowami, nim znów ukryły się w trawach.
Polowanie zakończyło się sukcesem i niebawem całe stado pochłonęło śniadanie.Idia dostrzegła Lili,bawiącą się przed jaskinią wraz z Shirą.Przywołała do siebie córkę.Lili wbiegła w jej łapy,by matka mogła polizać ją po głowie.
-Jak się bawisz?
-Jest świetnie.Tylko gorąco!.
-Byłaś na polowaniu?
-Podobno zachwilę idziemy,-pochwaliła się z uśmiechem,-będę najlepsza,tak jak ty!
Idia ucieszyła się na jej słowa.Ona sama za wiele miesięcy będzie musiała wyznaczyć następce wraz z królową.Ale to jeszcze tak dużo czasu.. Idia usiadła,by poobserwować zabawę lwiczek.Skakały na siebie ze śmiechem.Idia też się zaśmiała.Nim wróci do obowiązków, może pooglądać swoje największe szczęście.
*
Kora rzeczywiście miała dzisiaj wolne.Nyeusi zwolniła ją z obowiązku trenowania.Kora,postanowiła więc spędzić ten czas z synem.Po śniadaniu ,wyciągnęła Kume od zabaw z kolegami.Ruszyli energicznym krokiem.Kume szedł koło łap matki, kiedy ta nagle się zatrzymała.Przystanął.Przed nimi trenowały lwice walczące.Nyeusi warczała coś na nie, kiedy młode nastolatki nieumiejętnie próbowały siebie powalić na ziemię.
Kora zastanawiała się,czy Mto także trenuję nastolatków dzisiaj.Jeśli tak,synowie Wise i ich kumple,na pewno uczestniczyli w tym.A przecież synowie Wise byli dobrzy w walce,zwłaszcza Huruma.
Kume spojrzał na matkę zdziwionym wzrokiem.
-Co oni tu robią?
-Trenują,Kume,-wytłumaczyła córka Taje,-By być silniejsi niż napastnicy,którzy mogą nas napaść.Patrolują też granicę.Chodź..pokaże ci jeszcze trening lwów..
-Też kiedyś będę walczyć i będę miał największą pozycję,-pochwalił się dziarsko.
Kora skinęła głową.
-Dobrze.Więc pokazesz swoje umiejętności ,kiedy podrośniesz.Po drodze zapolujemy,dobrze?
Skinął głową i specjalnie wyprzedził matkę,by pierwszemu dotrzeć na miejsce.Kora zaśmiała się cicho.
*
-Pójdziemy tylko wzdłuż granic?-spytał Koda.
Razem z Bahatim szli na obchód.Od kąt lwia gwardia składała się tylko z ich dwójki, chodzili tylko na patrole.Zaczeli nawet podejrzewać,że Lwia Gwardia szybko się rozpadnie.I dlatego Bahati wymyślił dzień intergracji z całą ich paczką.Miał odbyć się popołudniem,więc musieli się spieszyć.
-Myślę,że to dobry pomysł,-przyznał syn Busary,-tylko się poszpieszmy.Miejmy uszy i oczy szeroko otwarte.
Oba lwy jak było powiedziane, szli wzdłuż granicy.Najpierw uważnie obejrzeli Miejsce Płomieni.Opuścili je szybko.Było jasne,że podczas pory suchej będą większe wybuchy pożarów.Pozatym nie podejrzewali,że Największy wróg Białej Ziemi mieszka w okolicach.Doszli w szybkim tempie do granic z Ziemią Strachu.Bahati się wykrzywił.
-Nie wiem,jak mogą tu mieszkać.
-To nie nasz problem...lepiej chodźmy już,-burknał od niechcenia Koda,-muszę jeszcze porozmawiać z matką przed spotkaniem z resztą.
Szli więc w ciszy dalej,wzdłuż granic.Wtedy rozległ się krzyk.Przystanęli,by szybko spojrzeć w tamtą stronę.Koda jedną łapę położył poza granicznym terenem.
-Może powinniśmy..
-To nie nasza sprawa...chyba,-zawachał się Bahati.
Wkońcu jednak postanowili,że powinni sprawdzić co się dzieję.Trochę niepewnie Bahati ,poszedł za odważnym Kodą.Szli dłuższą chwilę,tylko raz na jakiś czas słysząc krzyki.Wszystko dobiegało za usypiska skalnego.Koda wyjrzał przez nie,odwracając się z dziwną miną.
-Yyy..wiesz..szakale.
-Co szakale?
-Nawet niewiedziałem,że żyją w naszych okolicach
-Bo nie żyją..-syn Kilio także wyjrzał.Dojrzał jak siedem szakali ,czają się na białego lwa i beżową lwicę.Lwica była młoda,więc nic dziwnego ,że się bała.W tym momencie wyskoczyli zza ukrycia,warcząc.Szakale odwrócili się w ich stronę,z czego skorzystał lew.Rzucił się na dwie,od razu powalając na ziemię.Koda i Bahati postanowili się przyłączyć i w krótkim czasie ,cała trójka pozbyła się szakali.Lwy spojrzeli na siebie z wrogością.Bahati zawarczał gardłowo.
-Coś wy za jedni?
-Ja chyba powinnienem zadać to pytanie,-odpowiedział biały,po chwili jednak skinął głową,-Jestem Msimu,powiedzmy że strachoziemiec.
-Wracamy do siebie,-wzruszył ramionami Koda,-nic tu po nas.
Msimu skinął głową beżowej lwicy,która w przestrachu odbiegła.
-To Hofu.Strasznie strachliwa,ale to temu że jeszcze zbyt młoda.
-Skąd te szakale?-spytał Koda
-Hieny,szakale ,lwy..Strachoziemia jest miejscem dla wszystkich pasożytów,-przewrócił oczami,-a my akurat mieliśmy nieszczęście takich spotkać.Dzięki za pomoc.
-Dobra.Dla nas to nic,-burknął Bahati.
Szybko się pożegnali,po czym każdy wrócił do siebie.Msimu pomyślał,że musi pilnie porozmawiać z Lajlą.Otóż Hasira ,nie bez powodu wysłała go do Strachoziemców.Miała w tym swój cel,swój plan.Krwawy plan.
Koda przytulił czarną lwicę.Nyeusi spojrzała na niego z czułością.
-Dobrze,że jesteś.Rozmawiałam z Mto i mamy do ciebie i Bahatiego propozycję.
-Jaką?
-Możecie potrenować lwiątka.Chodzi mi o nauczenie je walki.Także lwiczki.
Skinął głową.
-Z wielką ochotą.Zaczniemy od jutra.
Nyeusi przytuliła syna.
Isaka spędził dzień z synem.Nauczył Ikimę walczyć i polować.Później zabrał córkę i syna na krótki spacer,nim ci odbiegli się bawić.Dostrzegł Kambę i Arro,przytulonych do siebie.Niedaleko to samo czynili Taje i Mto.Idia podeszła do niego i przytuliła.
-Idziemy?
-Idziemy,-odpowiedział pewnie.
Bahati bardzo chciał każdą minutę spędzać z Shani.Dlatego ucieszył się,kiedy pojawiła się jako pierwsza na spotkaniu.Ciężarna lwica,wciąż miała dobry wzrok.Powitała partnera promiennym uśmiechem.
Dzień Shani był bardziej spokojniejszy.Pospała długo,zjadła coś,nim spędziła czas na rozmowie z matką i przybraną siostrą.Widziała się jeszcze z dziećmi,nim te pobiegły nad wodopój w celu zabawy.
Shani przytuliła partnera.Akurat chwile później,Koda i Kora wraz z Idią i Issaką ,przybiegli.Bora z Barafu ,przyszli w towarzystwie Mii.Wszyscy ułożyli się koło siebie.Akurat z tego miejsca,świetnie widać było zabawę lwiątek.Ikima,Lili,Furaha,Binti i Shira,ganiali się.Bawili się w berka.
-Gdzie Mady?-spytała Shani,kierując się do Mii.
-Zostawiłam ją z Maji.Chciała spędzić czas z małą.
-My też powinniśmy się częściej spotykać.Chyba nie są z nas aż takie stare dziady!-wybuchł śmiechem Koda.Zawtórowali mu wszyscy.
Mii czas obracał się wśród córki,którą bardzo kochała.
Lwiątka bawiły się bez oporów.Ganiały się i przewracały.Obserwowała je Lajla.Lwica siedziała oczekując nocnego nieba.Musiała spotkać się z Msimu,jak każdej nocy.Ni,przechodząc obok posłał jej gniewne spojrzenie,które zignorowała.Akurat obok nadbiegła Mady i zderzyła się z lwem.Ten jednak tylko się zaśmiał.Maji podeszła do nich.
-Przepraszam za nią..
-Nic się nie stało.To Mady,córka Mii?
-Tak.Właśnie do niej zmierzamy,-wskazała ogonem na śmiejących się dorosłych.Ni skinął głową.
-To ja ją odprowadzę,-zapewnił.Mady ucieszyła się,zwłaszcza ,że Ni zapewnił jej wyścig.Maji odeszła z chęcią porozmawiania z siostrą.Lajla zastanowiła się,czy możliwe jest że Ni i Mię coś połączy? Upewniła się w tym,kiedy zobaczyła jak rozmawiają.Uśmiechnęła się tylko..To było jej na łapę.
Huru spędzał cały dzień z Aishi.Nie pojawił się na treningu walki,o czym chciał z nim porozmawiać Ndoto.Zatrzymała go jednak Imani,która zaproponowała spacer wraz z Amarą i Chaką.Zgodził się bez zawachania.
Nora tym czasem,bawiła się jak lwiątko.Ganiała się z Kisu i co rusz przewracała.
Lajla także to widziała.Nikt nie zwracał na nią uwagi,a ona wszystko obserwowała.Czaiła się w mroku,za drzewami,za głazami.Wkońcu łapy poniosły ją w stronę baobabu.Wspieła się na wielkie drzewo.Miała zamiar porozmawiać z Rafą,ale nie zastała mandryla.Uśmiechnęła się szeroko,kiedy dostrzegła malunki.Szybko znalazła swój.Już od dawna domyśliła się,że szamani znają przyszłość.Pod jej obrazkiem były niewyraźne kontury.Nie mogła się doczekać,kiedy pozna swoje przyszłe młode.Dotknęła łapą brzucha.
-Już niedługo ,skarbie
Lajla także to widziała.Nikt nie zwracał na nią uwagi,a ona wszystko obserwowała.Czaiła się w mroku,za drzewami,za głazami.Wkońcu łapy poniosły ją w stronę baobabu.Wspieła się na wielkie drzewo.Miała zamiar porozmawiać z Rafą,ale nie zastała mandryla.Uśmiechnęła się szeroko,kiedy dostrzegła malunki.Szybko znalazła swój.Już od dawna domyśliła się,że szamani znają przyszłość.Pod jej obrazkiem były niewyraźne kontury.Nie mogła się doczekać,kiedy pozna swoje przyszłe młode.Dotknęła łapą brzucha.
-Już niedługo ,skarbie
*
-Berek!-krzyknęła Lili,dotykając ramienia Furahy.Lewek uśmiechnął się do niej,po czym pobiegł śladem Ikimy.Dotknał jego boku,zaczynając uciekać w drugą stronę.Ikima pobiegł w kierunku Binti.
*
Pora Sucha stanowiła największe wyzwanie dla Wise.Gorące i suche powietrze.Wysychające wodopoje,uciekająca czy umierająca zwierzyna.Królowa wiedziała jednak,że ma u swojego boku wspaniałych przyjaciół,którzy jej zawsze pomogą.Z całych sił chciała by Biała Ziemia poradziła sobie w tak ciężkim czasie.Uznała,że każdemu gatunkowi zwierząt da jedno źródło wody,a lwice będą polować raz dziennie.
Wise usiadła na czubku Białej Skały.Nora zrobiła to samo.Obie wpatrywały się w oddalony choryzont.
Cześć! Przepraszam,jeśli rozdział mógł się niespodobać.Trochę się spieszyłam.Mógł być też troszkę nudny,ale to dlatego by chodź jeden dzień był spokoju na Białej Ziemi i chciałam pokazać,co robią pozostali bohaterowie.Liczę ,że mimo wszystko chodź troszkę się spodobał.Jak już mówiłam,akcja jest mocno przyspieszona i wkrótce dojdziemy do 3 sezonu.Ocenę rozdziału pozostawiam wam.
![]() |
Kilio,Taje,Lajla,Nora,Wise,Nyeusi i Matibabu |
Super rozdział, kiedy przeczytałam że Lajla jest w ciąży, chciało mi się krzyczeć. Czekam na next
OdpowiedzUsuńDziękuje za komentarz c: Next będzie jak najszybciej.Też się cieszę z ciąży Lajli,ale jeszcze nie wiem ile będzie lwiątek.Pomożesz? c;
UsuńPewnie😊Jak chcesz to pisz na:
OdpowiedzUsuńkamilazalesna2@gmail.com
Z wielką chęcią ci pomogę
superaśny rozdział :*
OdpowiedzUsuńzresztą jak każdy przez ciebie napisany ;)