-Dokąd się wybieracie?
-Do... właśnie, gdzie idziemy?-spytała Wise, spoglądając na Taje. Zunia wyprostowała się.
-Na polowanie! Proszę!
-Mhm, no dobrze,- powiedziała Taje,-myślę,że możemy później pójść na spacer, co ty na to przyjaciółko?
-Dobrze,-Wise polizała swoją córkę po główce. Jeszcze raz przytuliła Norę, nim wraz z Taje zaczęły schodzić z Białej Skały. Odwróciła się jednak jeszcze do córki. -Dużo pracy?
-Oh tak, właście czekam na raport,-mruknęła królowa
*
Niewiele czasu później, wstało całe stado. Kisu od razu zebrał drużynę i ruszył na patrol ,zostawiając Norę samą z Zazą. Ale to nie był największy wyczyn tego dnia królowej.
Bora spokojnie podeszła do Nory. Trochę jej jeszcze dokuczały rany, ale nie okazywała tego. Uśmiechnęła się szeroko, pochylając głowę z szacunkiem. Nora odwzajemniła uśmiech.
-Cześć,Bora, co cię do mnie sprowadza?
-Muszę cię o czymś poinformować,-wzięła głęboki wdech,-rozmawiałam z Barafu i naszymi córkami. Mój partner zaproponował żebyśmy wrócili na Rajską Ziemię.
Wspomnienie:
Bora ułożyła się wogodnie na skałach, zmęczonymi oczami spoglądając w dal. Barafu
zajął miejsce obok swojej ukochanej i z czułością liznął jej uszy.
-Wpadłem ..muszę ..
-Mów, nie gryzę,-zaśmiała się
Barafu uśmiechnął się lekko. Akurat w oddali przebiegły ich córki z przyjaciółmi. Sun
świetnie zaklimatyzowała się przez te trzy dni, a stado ucieszyło się z jej powrotu..Tak
jak jej rodzina.
-Może skąd odejdziemy.
-Barafu, za dużo słońca, czy jak?
-Bora, Biała Ziemia dopiero się rozwija, ma wrogów. Straciliśmy córkę.
-Ale ją odzyskaliśmy
-Rajska Ziemia. Mój dom, gdzie kiedyś przebywałaś. Myślę,że Sun i Rihaya mogą tam
wkroczyć w dorosłość i założyć rodzinę. Bezpieczne.
-Barafu,urodziłam i wychowałam się tutaj, tu zostałam najszybszą z lwiej gwardii, tu mam braci.
-Rodzice już nie wrócą,- szepnął jej. Wiedział,żę Bora tęskni za Kilio i Busarą. Lwica spojrzała na niego wielkimi oczami.- To tylko propozycja. Możemy zacząć wszystko jeszcze raz.
-Muszę to przemyśleć, dobrze? Kocham Białą Ziemię.
-Zastanów się tylko, czy nie mogłabyś pokochać także innej,- z tymi słowami ją zostawił.
Bora polizała się po łapie,coraz bardziej zaczęła przyzwyczajać się do tego pomysłu.
*
Postanowiła o tym porozmawiać z medyczką.
-A w czym ja ci mogę pomóc Boro, to twoja decyzja.
-Nie jestem potrzebna Lwiej Gwardi, Białej Ziemi, czy moi rodzice nic nie mówią?
Matibabu spojrzała na nią uważnie.
-Kilio nie odzywa się do mnie,chodź wciąż ją wołam. Widać,coś szykuję. Bora, urodziłaś się jako drugie lwiątko na Białej Ziemi,zaraz po swoim bracie. Ty moja droga, jesteś cześcią Białej Ziemi,ale możesz wybrać inną ścieżkę. Wiesz, najszybsza wkrótce przeminię.
-Co masz na myśli?
-Urodzi się szybka lwiczka, jeszcze szybsza od ciebie
-To możliwę?
-Jeśli ma być jedną z członkiń Lwiej Gwardii ,to tak.
Bora skinęła głową i nie czekając, opuściła baobab.
Długo błąkała się sama na spacerze,szukając odpowiedzi. W końcu podjęła decyzję.
Zgodziła się,by zamieszkać na Rajskiej Ziemi. BArdzo jej się tam podobało ,poznała fajne lwice ,a skoro jej mąż mógł być głównym przywódcą straży,a ona lwicą polującą, to czemu by nie? Odnajdzie się,przecież zawsze była optymistką. Z Biała Ziemią wiele ją łączyło, ale czuła,że to dobra decyzja.
Sun i Rihaya zgodziły się bez wahania. Sun nie miała zbyt wielkiej więzi ze swoją ojczyzną,jej było to obojętne, byle żeby być z rodzicami i siostrą. Z kolei Rihaya ,wiedziała,że Hodari i Kilio założą wkrótce rodziny i zostanie sama. Nie szkodziło jej,by znalazła nowe powołanie.
*
Nora westchnęła.
-Jesteś pewna,Bora?
-Myślę,że Rajska Ziemia może stać się moim nowym domem. Lubię tamtejsze lwice, polowania i przedewszystkim,zacznę wszystko bezpiecznie z córkami. Nie mogę jej stracić.
-Myślę,że Rajska Ziemia może stać się moim nowym domem. Lubię tamtejsze lwice, polowania i przedewszystkim,zacznę wszystko bezpiecznie z córkami. Nie mogę jej stracić.
-I już nie stracisz..
-Nie możesz mi dać tej gwarancji Nora,-powiedziała twardo Bora. Musknęła nosem nos królowej.-Będzie dobrze. Czy mogę jutro opuścić stado?
Nora skinęła głową. Nie wiedziała jak przekazać to Kisu..
-Możesz.
Co najważniejsze, straciła właśnie zaufaną członkinie stada.
Błysk w oczach córki Kilio,uświadomił jej jednak, że podjęła dobrą decyzję.
*
Bora szła zestreszowana w stronę granicy. Za zapachem. Szybko odnalazła brata, idącego razem z Kodą, Teo i Chaką. Zatrzymała go i poprosiła na bok. Bahati zdziwiony ruszył za siostrą.-Czego chcesz? Jestem tak jakby zajęty.
-Bracie..Bahati...-Bora zawahała się na chwile nim westchnęła,-Muszę odejść z Białej Ziemi
-Wakacje?
-Nie. Razem z Barafu przeprowadzamy się na Rajską Ziemię z córkami. By zacząć od nowa.
Bahati wybałuszył oczy.
-Nie możesz tego zrobić. Nie możesz. Przecież jesteś moją siostrą. Matka,ojciec,nie żyją. Bora, masz obowiązki i..
-Nie mam ich. Spójrz, już dawno nie jesteśmy Lwią Gwardią, chyba,że z tytułu,-mruknęła Bora,-Kocham cię, ale ty także masz swoje życie i rodzinę.
-Ty też nią jesteś,-w oczach syna Kilio błysnął wielki smutek i żal.
Bora przytuliła się do niego.
-Przykro mi,ale nie zmienię zdania. Pamiętaj, nic mi nie będzie. Zawsze pozostanę z tobą.
-Kocham cię,-szepnął Bahati,- i nie mogę pozwolić, by coś ci się stało.Pójdę z tobą.
-Zostań na Białej Ziemi, za nas obu. Wybacz, bracie,-przytuliła go mocniej.
Teraz zamilkli na długo.
*
Kiedy Rihaya opowiedziała o ich planach ,Kilio i Hodari byli przerażeni. Mieli stracić obie przyjaciółki.Później jednak zrozumieli,że dla obu jest to szansa i postanowili zrobić im impreze pożegnalną. W tym celu,Hodari poszedł po pozwolenie od królowej, a Kilio z córkami Bory wybrała się na polowanie. Mieli imprezę zrobić na polanie, dla wszystkich przyjaciół.
*
Pod wieczór odbyło się przyjęcie. Całe stado z chęcią przybyło pożegnać Borę i jej rodzinę. Rihaya, Sun, syn Lajli i córka Shani, bawili się wyśmienicie, rozmawiając na uboczu. Natomiast reszta albo jadła, albo tańczyła po swojemu. Kisu wpatrywał się smutnie w Borę, która rozmawiała z Bahatim. Nora przytuliła się do niego.
-Nie wierzę,że moja siostra odchodzi.
-Wiem,że to może boleć.
-Nie wiesz.
-Kisu, odszedł Huruma, z którym miałam wielką wieź brata i siostry.
-To co innego.
Lajla usiadła obok nich.
-Moja córka także odeszła. Ból i żal pozostaną, ale wkrótce zrozumiesz,że robi to słusznie.
Kisu skinął głową. Podszedł do swojej siostry i brata. Nora i Lajla przytuliły się do siebie z czułością gładząc po uszach. Zunia wskoczyła między nie,więc cała trójka się zaśmiała.
Gwiazdy migotały specjalnie na te jedną noc.
*
Matiabu siedziała jako jedyna w jaskini medyków, przyglądając się skalnej półce pełnej malunków. Mruknęła.
-Kilio, powiedz mi, co szykujesz.Co się stanie z Białą Ziemią?
Matibabu nie spodziewała się odpowiedzi. Walnęła mocno łapą w ziemię, straciła cierpliwość,przez wszystko co dotąd się działo.
-Kochasz Biała Ziemię, więc musisz mi coś zdradzić,żebym ją chroniła!
Zawiał lekko wiatr, ale Matibabu chodź się starała, nie dostała wiadomości. Fuknęła z gniewem.Przeniosła się do innego pomieszczenia.
*
Następnego dnia, Bahati pożegnał czule siostrę, Kisu także. Rihaya pożegnała przyjaciół. Bora obiecała Taje i Wise ,że będzie uważać, podziękowała Norze za śniadanie i odwróciwszy się, ostatni raz zetknęła ze starszym bratem nosem, nim odeszła w stronę granicy. Za nią ruszył Barafu i Rihaya z Sun. Przed całą czwórką zrodziła się nowa przygoda.
Faktycznie,gdy dotarli do Rajskiej Ziemi, Bora nie spodziewała się,że zostaną tak ciepło przywitani. Córki od razu ruszyły na zwiedzanie,Barafu na rozmowę .Bora została natomiast zaciągnięta przez lwicę do polowania a później ploteczek. Cóż, to oznaczało,że mogło być lepiej. Przynajmniej dla Bory i jej rodziny.
Bora z optymizmem wpatrywała się w przyszłość, Rajska Ziemia jeszcze zdradzi przed nią sekrety.
*
-Atakuj szybciej!- syknął Sawa, prostując się.
Biała lwica jak grom skoczyła w stronę kamienia, powaliła go i ostrymi pazurami przejechała po nim aż do rys. Lew skinął głową,-Nawet dobrze. Ale to jeszcze nie jest poziom Hasiry.
Lwica, na którą teraz Sawa spoglądał, miała białą sierść, krwiste oczy i takie samo nastawienie co on. Obiecał Hasirze,że zniszczy jej serce i to uczynił. Johari, żywiła nienawiść do Białej Ziemi i Wise. Była godną następczynią, by wdrożyć kolejny plan. Do tego jej okres nastolatki się kończył. Wkrótce wszystko się rozpocznie.
Johari spojrzała na niego z szyderczym uśmiechem, jakby odczytując, o czym lew myśli. Sawa skinął jej głową.
*
Dwa miesiące później
-Nie mogę się doczekać, aż je zobaczę!- Kamba powiedziała to z wielką radością. Jej oczy błyszczały. Wise się jej nie dziwiła. Razem z Taje, Nyeusi i Mto czekali obok niej, przed jaskinią. Teo i Chaka niespokojnie wiercili się w kółko. Przecież właśnie dzisiaj na świat mieli przyjść ich potomkowie.
Nora przyglądała się temu z zazdrością. Ona sama chciała mieć lwiątka.
Imani siedząca koło niej, rzuciła jej spojrzenie pełne dumy. Jej brzuch był idealnie okrągły. Było wiadome ,że i ona zostanie wkrótce matką. Coś jednak zaniepokoiło Norę w jej spojrzeniu.Nie mogła jednak o to zapytać, bo Matibabu z radością malującą się na pysku.
Skinęła głową królowej, po czym spojrzała na Chakę i Teo, dając im znak ogonem, że mogą wejść do jaskini. Obaj wystrzeli jak z procy.
Kamba podeszła do medyczki.
-I jak? Co z lwiątkami?
-Są zdrowe. Cała trójka.
-Trójka?-ucieszyła się Imani,- to muszę pogratulować moim bracią.
-Na razie zostawimy ich samych, -powiedziała spokojnie Taje, -niech nacieszą się sobą.
Wise musiała przyznać jej racje. Chodź i ją kusiło, by ujrzeć nowych malutkich członków stada.
*
Teo przyparł do swojej partnerki i delikatnie polizał ją po uszach. Miał wiele lwic w swoim życiu, nigdy nie sądził,że będzie z kimś na stałe. Ale Ukaidi podbiła jego serce. Partnerka spojrzała na niego z radością. W jej łapach leżało brązowe lwiątko,o fioletowych oczach matki. Był silnym samczykiem i oboje rodziców czuli ogromną dumę.
-Jak go nazwiemy?-spytała Ukaidi
Teo zamyślił się, ale pokręcił głową.
-Nie mam pojęcia. Może Brown?
-A co powiesz na Nguvu*?-zaproponowała lwica
Teo uśmiechnął się i ponownie polizał partnerkę. Mały wiercił się w łapach, jakby już nie mogąc się doczekać, kiedy zacznie chodzić.
Niewiele dalej, leżała Amara, i tulący się do niej Chaka. Lwica miała w łapach dwoje lwiątek. Uśmiechała się od ucha do ucha, już nie mogąc się doczekać, by pokazać jej dzieci-dumę. Chaka pochylił się i polizał oboje po główkach.
Lewek był koloru sierści Amary ,chodź jego była ciemniejsza. Oczy miał czerwone ojca. Leciutkie czarne włoski świadczyły o przyszłym kolorze jego grzywy.
Jego siostra,która radośnie się śmiała, ciekawsko spoglądając na rodziców, była jaśniejsza od złotego koloru Chaki. Oczy odziedziczyła turkusowe po mamie. Była śliczna.
-Jak je nazwiemy?-padło podstawowe pytanie Chaki,- są takie zdrowe i piękne.
-Bo nasze,-zaśmiała się Amara i polizała partnera po policzku. Spojrzała następnie pełnym miłości wzrokiem na lwiątka. Dla nich mogłaby oddać życie. Polizała każde lekko, wywołując u nich radość.
-Może syna Jasiri**?
-Jestem za,-zamyślił się lew,- mam imię dla córki Fuli!
Amara się skrzywiła.
Chaka mruknął, ale myślał dalej.
-Może Fibi? Sarah? Bell? Kukaa***? Bo? Amber? Asali? Ilia?
-Poczekaj,- powiedziała Amara,-podoba mi się Kukaa
Chaka skinął głową i oboje znów się przytulili.Byli naprawdę szczęśliwi.
Wkrótce stado przyszło obejrzeć trójkę lwiątek.
********
*siła
**odwaga
***siedzieć
Cześć,rozdział pisany był trzy dni. Mam nadzieję,że się spodobał i napiszecie komentarze,które mnie podpierają na duchu. Szkoła zaczęła się na całego. Swoją osobą, staram się pokazać ,że można. Jeśli się chce, można pozostać blogerem i pogodzić wszystkie inne obowiązki. Fandom The Lion King umiera. Staram się pisać, by potrzymać go jak najdłużej, oczywiście pomagając.
Rozdział w chyba ten sam dzień (bo skończyłam ten 20).
A teraz pytanka:
1.Czy Bora (według was) podjęła dobrą decyzję?
2.Dlaczego Kilio nie chce nic przekazać Matibabu o przyszłości lub przepowiedniach?
3.Jak podobają wam się lwiątka? (mogę zdradzić,że każdy ma jakieś przeznaczenie)
4.Podobał wam się rozdział?
Pozdrawiam c:
1. Nie wiem
OdpowiedzUsuń2. Na pewno ma ku temu jakiś ważny powód.
3. Tak.
4. TAK!
Dziękuję za komentarz i tym samym odpowiedź na pytanka :)
Usuń