czwartek, 1 listopada 2018

Rozdział 122

Wise odeszła dwa dni pózniej. Pożegnała wszystkich bardzo ciepło. Dzieci, stado, przyjaciół. Nyeusi od razu zaciągnęła Kilio II na trening, by ukryć smutek. Taje, Mto pożegnali córki i razem z Wise przekroczyli granicę. Nora spoglądała na nią niepewnie, gdy matka znikała na horyzoncie. Podobnie Lajla i Ndoto.  Wise, u boku Zuni szła pewnie.
-Gotowa?-zapytała córki
Zunia Lila odwróciła się jeszcze, by spojrzeć na Miko i córki Kamby. Pózniej skinęła głową. Czuła strach ,ale przeważała ekscytacja.  Uśmiechnęła się. Szła do nowego domu.
-Tak.
Cała czwórka ruszyła przed siebie.

Następnego dnia...
Imani przyczupnęła niżej. Wzrokiem wpatrywała się w jeden punkt, do którego zbliżała się łapa za łapą. Obnażyła kły, wystawiła pazury. Gdy była dość blisko, wyskoczyła. Antylopa uciekła spłoszona. Imani rzuciła w jej stronę szyderczy uśmiech, nim odwróciła się do dwójki lwiątek. Jicho i Hakimu, jej synów. 
-Tak właśnie macie podchodzić. Spokojnie, ale pewnie. Nie może was zauważyć ani usłyszeć. Łapy mają przylegać do ziemi.
-Rozumiem mamo,-przytaknął Jicho
-Gdzie góralki?-spytał Hakimu
-Sami musicie je wytropić,-odpowiedziała lwica
Lubiła momenty, w których mogła być z synami. Zwłaszcza , kiedy mogli wspólnie cieszyć się jej pasją. Jicho i Hakimu pewnie także polubią polowania. Imani polizała ich po głowach, by dodać otuchy lewką. Ci posłali w jej stronę uśmiechy, po czym z nosem u ziemi zaczęli szukać.

Niedaleko Kukaa leżała z Amarą. Lwiczka podniosła głowę, by obojgu obserwować. Sama by się przyłączyła , ale mama mówiła, że jutro dopiero ją czegoś nauczy.

Jicho i Hakimu wytropili kilka góralków. Przypadli do ziemi.Sprawdzili wiatr,ale wiał z inne strony. Cicho ,bez szmeru i łapa za łapą, zbliżali się do nich.Gdy byli dość blisko, wzbili się w górę, by zaatakować. Dwa góralki padły martwe, gdy lewki złapały je w kły. Odwróciły się do matki z triumfem. Imani była bardzo dumna.
-Takie jak mama,-powiedziała z uśmiechem Amara
***
Idia wstała. To dało znać innym lwicą, które za nią opuściły jaskinię, by udać się na polowanie.
Gdy wróciły, stado mogło rozkoszować się zebrami.  Pózniej, lwy i lwice walczące musieli iść do kotliny szkoleniowej, ćwiczyć nowe ruchy. Lwiątka wybiegły by się pobawić, Kamba i Hope poszły za nimi.Lwice polujące mogły odpocząć przed kolejnym polowaniem. Niektóre lwy poszły na patrol. Ogółem, wszyscy zajęli się swoimi obowiązkami.

Nora i Kisu rozmawiali zawzięcie u boku Lajli, gdy do jaskini wszedł Ndoto. Lew westchnął.
-Raporty Zazy są za długie.
Nora wstała i otarła się pyskiem o pysk brata.
-Dzięki, że go wysłuchałeś. Naprawdę nie miałam dzisiaj do tego głowy.
-Spokojnie, jestem przecież od doradzania,-uśmiechnął się czerwonogrzywy lew
Lajla także się uśmiechnęła.
-Dzisiaj mamy trochę luzniejszy dzień. Tylko wysłuchanie skarg słoni i tyle. Nawet nie wiem na co się skarżą.
Kisu  zmarszczył brwi.
-Jeśli pozwolisz Lajla, chciałbym żebyś udzieliła dzisiaj lwiątką podstaw polowania. Myślę, że może im to wydać się interesujące, chyba że wolisz spędzić czas z synem...
-Myślę, że mogę ci pomóc Lajla. Pójdzie nam szybciej,-powiedziała Nora.
Lajla skinęła głową. Chętnie porozmawiałaby dzisiaj z Hodari'm i na pewno po tym to zrobi, ale polowanie było dla niej przyjemnością, zwłaszcza jeśli uczyła lwiątka. I czas z siostrą też był wyjątkowy.

Ndoto spojrzał na Kisu.
-Co powiesz na przepatrolowanie terenu pod wieczór?
-Dobry pomysł.
Na tym rozmowa o obowiązkach się ucięła.
Nora zauważyła, że jej lwiątka skończyły posiłek i teraz siedziały wpatrując się w nich z niemą prośbą. Nora wywróciła oczami.
-Dobrze. Kira,Mfalme, możecie wyjść tylko do czasu zachodu słońca, a pózniej od razu na Białą Skałę, zrozumiano?
Lwiątka energicznie pokiwały głowami. Nora uzmysłowiła sobie, że nadszedł czas, by poznały Krąg Życia ,jego zasady i własne książęce obowiązki. Zajmie się tym jutro.

Książęta spojrzeli po swoich rodzicach, a gdy nie wyrazili sprzeciwu, przytulili ich szybko ,oraz opuścili jaskinię.

Droga do wodopoju teraz była im bardziej znajoma. Rodzeństwo pędziło przed siebie. Łapkami przygniatali ziemię. Tupot był wyraznie słyszalny, a wiatr buchał im na pyski zapewniając ulgę.Łapa za łapą zbliżali się coraz bardziej do wodopoju.
Wtedy Kira się zatrzymała i zawęszyła.
-Czujesz?
Mfalme spojrzał na nią marszcząc brwi.Zawęszył, ale pokręcił głową.
-Nie...a co wyczuwasz?
-N-nie wiem.. to nieznany mi zapach,-odpowiedziała księżniczka i jeszcze raz zawęszyła.
Mfalme przewrócił oczami.
-Masz zwidy z niewyspania, chodz!
Pociągnął ją za sobą, nawet nie odwracając się. Kira niepewnie ruszyła za nim.
-Nie mam zwidów,-burknęła.


Nad wodopojem...
Nguvu skoczył na  Lunę ,silnymi łapkami przykładając ją do ziemi. Lwiczka wyrwała się i skoczyła na niego w odwecie. Chwile tarzali się po ziemi, aż Luna odskoczyła. Córka Binti uśmiechnęła się złośliwie.
-No niezle.
-Powtórka?
-Może pózniej, muszę już iść. Nie chce by dziewczyny na mnie czekały. Mamy dzisiaj próbne polowanie.
-Ale... jesteście w moim wieku, dlaczego?
-To tylko trening. Zanim dorosne trochę minie,-przewróciła oczami Luna. 
Odbiegła w tylko sobie znaną stronę.
Nguvu westchnął.
Kamba i Hope zrobiły sobie wolne, bo i tak lwiątka rozbiegły się po sawannie, a on.. nudził się będąc sam. Nguvu położył się u brzegu wody, spoglądając w jego taflę. Na chwilę zauważył nie siebie, a jakiegoś innego lwa. Brązowego o szarej grzywie. Odskoczył natychmiast, ale gdy ponownie spojrzał w wodę ,go już nie było.
-Nguvu!
Odwrócił łebek na dzwięk głosu Kiry. Lwiczka zbiegała z niewielkiej górki. Towarzyszył jej brat, a jego biała sierść falowała. Nguvu wyszedł im na spotkanie.
-Jesteś sam?-spytała wprost księżniczka, rozglądając się,-gdzie reszta?
-Wszyscy zajęci. Hakimu i Jicho na polowaniu z Imani, Kukaa spędza czas z mamą, a Jasiri ćwiczy walkę z ojcem,-odpowiedział Nguvu.
-A ty... czemu nie z rodzicami?-spytał zaciekawiony Mfalme
-Matka na polowaniu, a ojciec ma nowe obowiązki. Więc.. nie mam się z kim bawić..
-Teraz masz,-Kira wyprostowała się,-Co powiesz na zapasy?
-Jesteś pewna?-uniósł jedną brew do góry
W odpowiedzi lwiczka rzuciła się na niego i oboje się przeturlali. Mocowali się łapkami, ze schowanymi pazurkami. Kira ugryzła go w łapkę, więc Nguvu odpowiedział tym samym. Znów zaczęli się tarzać, aż po wielu minutach lewek pokonał lwiczkę.
Uśmiechnęła się do niego złośliwie i ogonem wskazała brata.
-Twoja kolej Mfalme.
Książę przygotował się na atak, więc jak ten nastąpił, spadł na plecy i odepchnął Nguvu tylnymi łapkami.Lewek utrzymał równowagę, by nie spaść. Spojrzał na przeciwnika. Dwa lewki rzuciły się na siebie, następnie mocując się łapkami próbowali zdobyć przewagę nad drugim.

Kira przyglądała im się siedząc na jednym z kamieniu. Tak naprawdę była jednak zamyślana, więc spoglądała w przestrzeń. Myśląc nad czymś intensywnie, nie zauważyła, jak Nguvu powala jej brata i obaj do niej podchodzą.
-Kira?
Dopiero na dzwięk głosu brata, lwiczka  wyrwała się z zamyśleń, by na niego spojrzeć. Uśmiechnęła się lekko.
-Coś nie tak?
-Nie... po prostu się zamyśliłam. 
-Tak czy siak, chcecie popływać?-zaproponował syn Teo
Rodzeństwo skinęło głowami. Trójką rzucili się do wody, mocując ją łapkami. Śmiali się przy tym i ochlapywali chłodną wodą.
***
Nora i Lajla kończyły trening z lwiątkami. Młode lwiczki uważnie słuchały ich poleceń. Polowały na góralki sprawnie i cicho. Królowa i jej siostra widziały w nich świetne przyszłe lwice polujące. 
-Okey, na dzisiaj kończymy,-powiedziała Lajla 
Lwiczki , a było ich  około siedmiu, skinęły główkami, po czym odbiegły.

Lajla i Nora podeszły do kałuży z której się napiły. Następnie się położyły. Promienie słońce ogrzewały ich futra, oczy lwic zamykały się pomału. Nora ziewnęła.
-Jestem zmęczona. Na dzisiaj koniec.
Lajla otworzyła pysk ,żeby coś powiedzieć, ale w porę go zamknęła. Łapą przejechała po wodzie, ochlapując białą lwicę. Była księżniczka zaśmiała się, podobnie jak jej siostra.
-Królowo!
Ukaidi podbiegła do nich, za nią gnały Sou i Julii. Nora i Lajla rzuciły sobie spojrzenia mówiące: "Co jeszcze?". Wstały.
-Coś się stało?
-Tak! Hieny na naszym terenie,-wysyczała zdenerwowana Ukaidi,-Widziałyśmy je i próbowałyśmy gonić, ale uciekły.
Futro Nory zjeżyło się. Ostatnio kiedy hieny tu były, walczyły u boku Hasiry w najgorszej bitwie. Królowa Białej Ziemi zmarszczyła brwi.
-Polowały?
-Złapały trzy zebry,-odpowiedziała przygnębiona Sou.
Lajla wyprostowała się. Nora skinęła jej głową.Obie puściły się biegiem za Ukaidi. Sou i Julii miały zawołać Kisu.

Gdy dotarły do granicy, Kisu już gnał w ich stronę. Lew od razu spojrzał na miejsce skał.
-Co robimy? Zostawiamy to tak?
-Możliwe. Powinniśmy zwiększyć straże graniczne, a następnym razem gdy się pojawią, zabijemy ich od razu,-syknęła Nora
Lajla westchnęła.
-Powiem o tym Nyeusi i Teo. Ile chcesz zwiększyć?
-Co dwa dni , trzy razy w ciągu słońca,-powiedziała Nora
Lajla ruszyła by wykonać rozkaz, natomiast Nora i Kisu skierowali się wraz z Ukaidi na Białą Skałę, by porozmawiać.
***
Tym czasem lwiątka dalej bawiły się w najlepsze, nieświadome przyglądającej im się Matibabu. Lwica zbierała jakieś rośliny. 

Kira dostrzegła ją ,gdy  Mfalme przewrócił ją na plecy. Polizała brata w policzek, stanęła na równe łapy.
-Zaraz wrócę
Mfalme skinął głową siostrze, odpowiedział polizaniem w policzek i razem z Nguvu dokończyli zabawę. 
Kira wyprostowała się i z dumnie uniesionym ogonem ,podeszła do medyczki Białej Ziemi.  Szara lwica od razu na nią spojrzała i z lekkim uśmiechem.
-Księżniczko Kiro, chcesz pomóc mi?
-Oczywiście.
Kira złapała jedną roślinę i położyła ją na niewielki stosik reszty. Zrobiła to ponownie, nim zwróciła się do Matibabu.
-Zaciekawiłaś mnie swoimi opowieściami.
-Oh, doprawdy?
-Czy... czy to nie będzie problem jeśli ...-Kira zawahała się. Matibabu dodała jej otuchy, więc lwiczka dokończyła, -..założę własną Lwią Gwardię?
Matibabu wybałuszyła oczy zdziwiona, podczas kiedy Kira spojrzała na swoje łapy. Matibabu wiedziała, że Kira posiadać może ryk praojców, była przecież urodzona jako druga. Nie spodziewała się jednak, że z własnej woli, ta mała jeszcze lwiczka zgodzi się brać udział w czymś tak niebezpiecznym.
Uznała na początku to jako żart, ale kiedy w oczach Kiry dojrzała błysk, wiedziała, że lwiczka  mówi prawdę. 
Odetchnęła
-Uważam, że to świetny pomysł.
Położyła ogon na plecach lwiczki, tak ,że Kira zdołała się do niej przytulić. Matibabu poczuła miłe uczucie w sercu.
-Będzie dobrze, Kiro , wszystkiego cię nauczę,-szepnęła
-Dziękuję. Obiecuję, że będę najlepsza.
Po kilku chwilach, wróciła do reszty by skończyć zabawę. Na razie nie będzie ogłaszać im swojej decyzji. Matibabu też skończyła swoją pracę, byle porozmawiać z parą królewską. Kto wie, jak to przyjmą.
***
Matibabu wspięła się na Białą Skałę, co sprawiło jej małą trudność. Wypatrzyła szybko wzrokiem parę królewską ,rozwiązującą kolejne komflikty, tym razem we własnym stadzie. Gdy skończyli i ją dostrzegli, podeszli do niej. Pochylili głowy z szacunkiem, więc szara lwica odpowiedziała tym samym.
-Witaj Matibabu, co cię do nas sprowadza?-spytał Kisu, jego grzywa wyrosła. Widać, lew przez nowe obowiązki i rodzinę także wydoroślał. Nora dalej była niezwykle piękna, a sprawiedliwość była dostrzegalna wyraznie.
-Właściwie, chciałam pomówić o waszej córce.
-Kirze?
-A mamy inną,-odpowiedziała Nora ze śmiechem. Zwróciła się następnie do medyczki.-Coś z nią nie tak? Zraniła się?
-Nie,nie...ale zadała mi bardzo ważne pytanie. Czy może założyć własną Lwią Gwardię,-nim królowie się odezwali, medyczka kontynuowała,-To dobry pomysł. Mfalme będzie królem, ona liderką. Poza tym duże prawdopodobieństwo istnieje ,że ona posiada ryk pradawnym.
Po długiej chwili ciszy, odezwał się Kisu.
-Nie interesuję mnie to,-burknął,-Kira jest mała i nieświadoma tej odpowiedzialności.
-Nauczę ją,-uparła się Matibabu,-Nie zapominaj, że wciąż pojawia się wzmianka o całej tej Johari. Myślę też, że śmierć Maji nie była przypadkiem...
Nora chciała się odezwać, ale nie zdążyła.
Kisu zjeżył sierść.
-Maji tylko i wyłącznie przez nieostrożność odeszła z Kręgu Życia. Kira to jeszcze małe lwiątko. Lwia Gwardia ciągnie ze sobą niebezpieczne misje , a ja nie mam zamiaru tracić córki, Matibabu!
-Kisu, może..-Nora spróbowała coś powiedzieć.
Lew znów jej przerwał,  ale lwica nie miała o to żalu. Wise dalej nie ufała przodkom, ale Kisu był im oddany. Po prostu nie chciał by jego jedyna córka była w niebezpieczeństwie. Za bardzo się o nią martwił.
-Koniec dyskusji.
Kisu odwrócił się napięcie, by wejść do jaskini. Nora westchnęła.
-Dziękuję Matibabu za informacje. Porozmawiam z Kirą jak tylko wróci.
Królowa także wróciła do jaskini.
Matibabu prychnęła obrażona. Sama zeszła z Białej Skały, znów skierowała się nad wodopój i przywołała do siebie Kirę. Lwiczka spojrzała na nią uważnie i z nadzieją.
-Będziemy trenować tajnie. Twoi rodzice się nie zgodzili.
Lwiczka smutno pokiwała głową. Następnie wróciła do zabawy z rówieśnikami, wciąż ciesząc się udanym dniem.


Hej. Zakładka z bohaterami -Pokolenie III- została zaaktualizowana i pojawiło się królewskie rodzeństwo. Następny rozdział pewnie jeszcze dzisiaj-mam ogromną wenę, trzymaną przez tydzień szkolny w złotej klatce :)  Cóż... pozdrawiam was i dziękuję, że jesteście, czytacie i komentujecie.

2 komentarze: