-Hej Wise,co robisz?-zapytała mnie Taje i podeszła bliżej
-Na razie nic,chyba pójdę na spacer,idziesz?
-Chętnie,przyda nam się mały odpoczynek.

Razem z Taje,poszłyśmy na mały spacer.Szłyśmy przez łąki,omijając inne zwierzęta.Kiedy się zmęczyłyśmy,usiadłyśmy na chwilę nad strumykiem.
-Ciekawe jak długo będziemy w podróży?!-powiedziała na głos Taje
-Jeszcze trochę i znajdziemy,wymarzone miejsce na ziemi.
-Tak mam nadzieje że to już niedługo,ha ha
-Wiesz że jak na nastoletnie lwice,to i tak wiele
W końcu podnieśliśmy się z ziemi i ruszyliśmy w kierunku jaskini,której spali nasi przyjaciele.Kiedy byłyśmy już blisko,wpadłam na pomysł.
-Taje....co powiesz na zabawę,jak z dawnych lat?
-To znaczy?
-Berek..-po czym dotknęłam jej łapkę.Zaczęłam uciekać a Taje mnie gonić.Bawiłyśmy się bardzo fajnie,jak na nastolatki.Biegałyśmy i się śmiałyśmy.Kiedy poślizgnęłam się i wpadłam do jakiejś jaskini.Była dość duża,z podwyrzem.Idealna jaskinia dla stada.Chodziłam po niej,kiedy wyszłam na zewnątrz z drugiej strony,aż mnie zatkało.Stałam na czubku skały.Widziałam z tąd wielkie zielone pola,sawanny i pełno zwierząt.
-Łał
Czyli jest jaskinia,jest podwyrze,są zwierzęta.Niezamieszkana do tego,idealna na zamieszkanie.
Pobiegłam od razu po Taje i innych.Znaleźliśmy dom.
***
Całe nasze stadko,było zachwycone.Mała Kamba miała własny kąt do spania,tak jak wszyscy.Ustaliliśmy też cały teren.Zaczyna się od rzeki,płynącej daleko,a kończy na jaskini w której na początku mieszkaliśmy.Był również niedaleko,baobab.Postanowiłam że później się do niego wybierę.
-Tu jest wspaniale!-słyszałam z ust wszystkich już setny raz
Byłam bardzo szczęśliwa że znalazłam to miejsce.
Nie muszę mówić,że następnego dnia zobaczyliśmy piękny wschód słońca,rozciągający się na cały nasz dom,a był on duży.
Stałam na czubku skały i myślałam.Sięgałam pamięcią najdalej jak umiałam...czyli do momentu znalezienia mnie,przez Mfalme.
-Idziesz na polowanie?-zapytała Kilio
-Muszę?
-Nie,idzie że mną i tak Nyeusi.Busara poszedł na patrol a Taje,pilnuję małej,-powiedziała.
-Ok...to nie idę
-Jak chcesz,-i pobiegła.
Wykorzystałam to że chwilowo nie muszę się zajmować przyjaciółmi i pobiegłam pozwiedzać.Zwierzęta już wiedziały że nie zadziera się z nami.Intruzów nie było,spokój czasami zakłucały kłótnie zwierząt.W tedy starałam się ich pogodzić,często mi się udawało.
Pobiegłam do baobabu,wspięłam się na niego.W środku było dużo mikstur i malunków.Oglądałam rysunki i na jedym z nich....byłam ja!
-Co to ma znaczyć?-zapytałam sama siebie
-To ty Wise,-odskoczyłam,kiedy usłyszałam nieznajomy głos.Odwróciłam się i dostrzegłam,lwice.Była cała szara.
-Kim jesteś?
-Nie bój się,jestem Matibabu,medyczka z tej ziemi
-Skąd znasz moje imię i dlaczego mnie namalowałaś?
-Domyślam się że masz pełno pytań.O tobie powiedziały mi duchy,z którymi rozmawiam.A namalowałam cię bo.....od lat czekam aż ktoś zamieszka na tej ziemi.Wiedziałam że ty to zrobisz i zrobisz z niej.....
-Jak to ja?
-Wise..nawet nie wiesz jaka jesteś wyjątkowa.Wiem że nie znasz swojej przeszłości,ale ją poznasz,cierpliwości.
-Ale....-nie dokończyłam bo lwica zniknęła
:D
OdpowiedzUsuń