niedziela, 25 czerwca 2017

Rozdział 51

N:U nastolatków,zabawa trwała w najlepsze.Shani,Bora i Kora,wylegiwały się na kamieniach.Idia z westchnieniem,przyglądała się walczącemu Isace.Lew walczył z Kodą,Bahati z Mią.Syn Kilio był silny (jak mówiła jego ranga w gwardii) więc od razu powalił Mię na plecy.Wstała,otrzepała się i spojrzała na niego gniewnie.Ten tylko posłał jej głupkowaty uśmiech.
-Na co się tak patrzysz? Nigdy nie widziałeś wściekłej lwicy?!

Koda i Isaka,walczyli bardziej zacięcie.Szary odskoczył i przybrał pozycję,podobną do lwiątka chcącego się bawić.
-Zadam ci pytanie..wiesz ile to jest dwa dodać dwa?
-Nie
-Nie?  To widać jesteś większym nieudacznikiem niż myślałem!
Rzucili się na siebie ponownie.Walczyli tak jeszcze długo,do puki Bora ich nie rozdzieliła.Padli na ziemię roześmiani.Pierwsze kroki,zostały postawione,-pomyślała Idia
*
W tym czasie,Kaja opowiadała swoją historię,zarówno Królowej,jak i Kilio.
-..Po tym ataku,jak pewnie tego doświadczyłaś,wróciłam na miejsce walki,zostawiając cię.Czułam,że sobie poradzisz.Na miejscu,nic jednak nie zastałam.No może tylko ciała.Twój ojciec nie żył.Płakałam długo.Kiedy się otrząsnęłam,zaczęłam cię szukać.Cóż..przesunę trochę rozwój akcji..Wróciłam na miejsce Ptasiej Ziemi.Przez wiele lat ją odbudowywałam.Stworzyłam własne stado.Nie było tam króla,królowej itd. Każdy miał takie same prawa.Zakochałam się,urodziła syna,lecz mąż mnie wkrótce zostawił.Cóż..zajęłam się rodziną.Kiedy jednak Isaka,był już wystarczająco duży,ruszyliśmy w podróż.Znaleźliśmy się tutaj,-lwica się uśmiechnęła,-i znalazłam ciebie ,kochanie
-Ja się też cieszę,że tu jesteś,-uśmiechnęła się moja przyjaciółka
Spojrzały na mnie
-Możesz dołączyć do stada,-powiedziałam,po czym odeszłam.

Przez większość czasu,włóczyłam się bez celu po sawannie.W powietrzu,unosił się lekki zapach deszczu.Chmury były ciemne,więc domyśliłam się,że będzie lało.Zwierzęta także to wyczuły,bo pomału znikały z pastwisk i wodopoi.Przystanęłam przy nim,by popatrzeć trochę na zabawę dzieciaków.Nora,Lajla,Ndoto,Kisu,Huru i Aishi ,biegali radośnie wokół siebie.Uśmiechnęłam się i ruszyłam dalej.Przyspieszyłam,kiedy na nosku poczułam krople deszczu.W oddali,dostrzegłam lwią sylwetkę.A konkretnie lwica.Nie daleko niej,leżało czarne lwiątko.Wolno oddychało.Z tego co widziałam,chciała zadać cios,ale w porę skoczyłam na nią.Uciekła.Chwile stałam nieruchomo,przyglądając się lwiątku,po czym wzięłam je w zęby i pognałam do Matibabu.Razem z Rafą się podzielili.On zamieszkiwał Baobab,gdyż łatwiej mu było się na nim poruszać,a Matibabu przeniosła się do jaskini medyków-tak teraz nazywanej.Pobiegłam do niej.Kiedy tylko mnie dostrzegła,nie potrzebowała żadnych wyjaśnień.Wzięła ode mnie lwiątko i zaczęła je badać.Usiadłam.
*
Weszłam do jaskini,kiedy czarny lwiak się obudził.Uśmiechnęłam się.Łapkę miał zabandażowaną,ale przynajmniej żył.Po jego minie poznałam,że się trochę przestraszył.
-Gdzie ja jestem? Kim ty jesteś?
-Nie bój się mnie,-powiedziałam łagodnie,podchodząc bliżej
-Gdzie jestem? Kim ty jesteś?-powtórzył
-Jesteś na Białej Ziemi,a ja jestem Królową tych ziem,jestem Wise
-Jesteś przyjaciółką mojej babci Lea?
Jego pytanie mnie szokowało
-Ty jesteś wnukiem Lea?-kiwnął głową na tak,-ty pewnie jesteś Fuhara,Kilio i Kamba, mówiły mi o tobie i twoim bracie
-Jak ja się tu znalazłem I co mi się stało?
 Opowiedziałam mu wszystko,jak się tu znalazł i że leży tu od kilku dni
-Muszę wracać na Lwią Ziemię do domu,wszyscy na pewno się martwią,-mówiąc to,próbował wstać,lecz znów upadł
-Nigdzie nie pójdziesz,masz złamaną nogę i jesteś bardzo zmęczony,nic od dawna nie jadłeś,-powiedziałam,-wyślę kogoś na Lwią Ziemię,żeby powiedział,że jesteś tutaj bezpieczny
-Ale...
-Zostaniesz tu kilka dni,później wrócisz na Lwią Ziemię,ale musisz odpocząć! Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia
-Dobrze,-powiedział zrezygnowany

Westchnęłam i wyszłam z jaskini.Ruszyłam na polowanie.Upolowałam antylopę gnu,co było niezłym wysiłkiem dla moich łap.Miałam ją ciągnąć w stronę gdzie był lwiak,kiedy kogoś zauważyłam nieopodal.Zostawiłam zwierze i pobiegłam w tym kierunku.Przytuliłam Kilio.
-Hej Wise,co jest?-spytał Busara,na chwile odrywając się od zabawy z synem
-Nie chciałabyś spotkać się z braćmi..-zaczęłam
-Chciałabym..ale o co chodzi?-spytała
-Bo ktoś musi powiedzieć lwioziemcom,że Fuhara,jest cały i zdrowy
-To jednak Fuhara był tym lwiątkiem? Nie ma problemów,ruszymy za..-spojrzała na słońce,-w sumie..za chwile.Busara idziesz że mną,-zwróciła się do lwa,-chce cię przedstawić bracią
-A ja mogę iść?-spytał Kisu
-Nie
-Proszęęę.Chce poznać wujków!-poprosił,a Kilio po namyślę się zgodziła.Ja w tym czasie,poszłam po antylopę gnu i zabrałam ją do wnuka Lea
-Dziękuję,-powiedział,kiedy zjadł.Położył głowę na łapach,a po chwili zasnął.Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam na Białą Skałę.Pobawiłam się chwile z dziećmi,po czym poszłam spać.
*
Kilka dni później,po Fuharę przybyli lwioziemcy.Zawitali chwile,po czym wrócili na Lwią Ziemię.Kisu od razu,pobiegł do Nory-która skończyła właśnie lekcje z rodzeństwem.Dzień upłynął ogółem spokojnie.Następnego dnia,już tak nie było...
--------------------------------------------
88 rozdział (Historia Adele)
I jak? Mam nadzieję,że rozdział się podobał.
Pozdrawiam c:

1 komentarz: