sobota, 31 grudnia 2016

Rozdział 7


Koniec dzieciństwa i łez przelanych dawno.Teraz jestem już nastolatką.Tak jak mówiła Nzuri,byłam piękną białą lwicą o czarnym uchu i niebieskich niczym woda oczach.Potrafiłam świetnie walczyć,polowanie szło mi nieźle ale nie tak dobrze jak Kilio.Natomiast Taje tego nie umiała.Mała Kamba,rosła jak na drożdzach.Nzuri stała się dla mnie matką i powierniczką.Przyjaciół mi nie brakowało.
Tego dnia obudziłam się wcześnie,a raczej zostałam obudzona.Ziewnęłam i z niechęciom wyszłam z jaskini.
-Co jest takie ważne że mnie budzisz....Kilio?
Złota lwica nie odpowiedziała,tylko wróciła do jaskini.Po chwili wróciła do mnie z Taje i Nyeusi.Busara,czyli lew o brązowej grzywie,przytulił tylko Kilio(w końcu są parą ❤)i wrócił do spania.
-Dziewczyny,dajmy dzisiaj spać Nzuri i same coś upolujmy,przecież umiemy...
-Ja nie umiem!-krzyknęła Taje przerywając przemowę Kilio
-Nauczysz się,-poklepała ją po ramieniu.
Wszystkie cztery poszłyśmy na polowanie.Kiedy nasza mała pustynia się skończyła,zobaczyłyśmy stado antylop i zebr.Rozdzieliłyśmy się i ruszyłyśmy do polowania.
Kilio od razu ruszyła w pościg za antylopą.Oczywiście ja upolowała.
-Teraz twoja kolej!
Ruszyłam tak cicho jak tylko mogłam.Czaiłam się.
 Byłam coraz bliżej.Kiedy znajdowałam się obok zebry.Rzuciłam się na nią.Po paru minutach gonitwy i gryzienia,leżała już martwa.
 -Brawo Wise!
-Dzięki,smacznego
Dołączyły do nasz dziewczyny.Niosły razem zebrę.
-I jak?-zapytała złota
-Radzi sobie,-zaśmiała się Nyeusi
Postanowiłyśmy,wrócić do domu.Przeszłyśmy już pustynie i kiedy od domu,dzielił nas jedynie szybki bieg.Spostrzegłam coś.Było to ciało lwicy........Nzuri!!!
Od razu zabrałam się do biegu.Za mną pobiegły dziewczyny.
-NZURI!!!!!!-krzyknęłam,przytulając ciało lwicy.Wszystkie płakałyśmy,nawet twarda Kilio i Nyuesi.Kiedy spostrzegłyśmy Busarę,otarłyśmy łzy.
-CO SIĘ TUTAJ STAŁO!!!!-krzyknęłam
-ONI tu byli...
-JACY ONI!!!!
-Ci z Tęczowej Krainy...zaatakowali Nzuri a mnie osłabili.Nie mogłem jej pomóc.
Byłam za razem wściekła jak i smutna.Kiedy usłyszałam ciche piśnięci,odwróciłam się w stronę lwicy i zobaczyłam Kambę.Lwiczka leżała w łapach matki.No tak!Nzuri obroniła małą a sama zginęła.Biedaczka,została sirotą.
-CO robimy?-zapytała Kilio
-Idziemy...dalej w podróż,co nie?-zapytała Taje
Razem zakopałyśmy ciało lwicy.Odprawiłyśmy ceremonie pogrzebową.Kiedy mieliśmy już odchodzić,przypomniałam sobie małą,którą ukryłam w jaskini.Podeszłam do niej i liznęłam w uszko.
-Co robimy z Kambą?-zapytałam
-NO JAK TO CO? porzucamy!-powiedziała kpiąco Nyeusi
-Ja myślę,że powinnyśmy ją przygarnąć,w końcu to córka tej która nas wychowała.Jesteśmy jej to winni,a z resztą jest za mała żeby zostać sama.
-A co będzie jadła?Wise nie możemy,jesteśmy tylko nastolatkami!-powiedziała Kilio
-Jest dość duża by jeść mięso,-powiedział Busara.
Lew pierwszy raz w życiu,miał własne zdanie.
-Ja też,jestem za wzięciem jej,-powiedziała Taje
Dalej już nie słuchałam.Było trzy do dwóch.Dałam małej mięsa,wzięłam w pysk i razem przyjaciółmi,ruszyliśmy znaleźć własne miejsce w kręgu życia.Czy tym razem się nam uda?

3 komentarze:

  1. Jestem nowa na blogu. Bardzo zaciekawiła mnie ta historia. Biedna Kamba w realu napewno była by słodka

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego Busara dopiero teraz wyraził swoje własne zdanie? Lwie feministki trzymały go w garści?

    OdpowiedzUsuń