sobota, 8 kwietnia 2017

Rozdział 39

Rozdział jest połączony z..

Ndoto
Jak zawsze,bawiliśmy się na łące.Graliśmy akurat owocem,ale nie na grupy.Po prostu,podawaliśmy go do siebie.Przerwaliśmy,kiedy Nel zaczęła krzyczeć na Lex'a.Oboje pobiegli gdzieś,jednak lewek że łzami.Postanowiłem pobiec za białą.Nie zajęło mi to wiele czasu i po chwili,byłem już przy niej.
-Czemu tak krzyczałaś?-spytałem,-czy on coś ci zrobił?
-Nie,nic mi nie zrobił,po prostu powiedziałam mu prawdę,czemu go tak nie lubię.Można powiedzieć,że uraziłam jego dumę.
-Muszę powiedzieć,że nieźle mu nagadałaś,bo odbiegł jakiś smutny,miał łzy w oczach,-odparłem,na co Nel zamknęła oczy i pochyliła głowę.
-Przesadziłam?
-I to bardzo
-Muszę go przeprosić,-powiedziała,-wiesz,gdzie pobiegł?
-Chyba na białą skałę
-Dzięki,-odpowiedziała lwiczka,przytuliła mnie i pobiegła na białą skałę.Patrzyłem jeszcze chwilę w ślad za nią,po czym wróciłem do grupy.
-I jak?-spytał mnie Huru
-Wszystko w porządku..chyba.Idziemy grać?
-Tak!

Wise
Obudziłam się niemal natychmiast.Na dworze było jeszcze wcześnie.Uśmiechnęłam się w duchu i spojrzałam na dzieci.Lajla i Nora,spały wtulone w przybranego brata,natomiast Ndoto spał na na plecach Nory.
Spojrzałam również na innych.Lwiej Gwardii,nie było już w jaskini.Córki Taje,spały obok Kamby.Młoda bardzo wyrosła i coraz bardziej,widziałam w niej starszą nastolatkę.Kilio już nie spała.Podeszła do mnie i przytuliła.
-Nie śpisz?-spytałam podejrzliwie
-Nie..nie mogę.Martwię się o innych i dziecko też się martwi,-westchnęła,-z rana,dzieci poszły na patrol.Ja,miałam nadzieję,iść coś upolować,idziesz?
-W sumie...co mi tam!
Kilio uśmiechnęła się lekko i razem opuściliśmy jaskinię.Udałyśmy się z sawanny na pastwiska.Od razu,wypatrzyłyśmy stado zebr.Zaczęłyśmy się skradać.Kilio była pierwszą lwicą polującą i bez problemu,rzuciła się na zwierza,zabijając je.Zaczęłyśmy ją ciągnąć na Białą Skałę.Przed oczami,przebiegł mi obraz nasz,jak byłyśmy małe.W tedy Taje,dobrze polowała,podobnie jak Kilio.Ja,musiałam się wiele uczyć.Uśmiechnęłam się i o mało co,nie upuściłam upolowanego zwierzęcia.Kilio się zaśmiała,kiedy byliśmy już w jaskini.
-Chodzisz z głową w chmurach Wise
Podbiegły do mnie dzieci i przytuliły się do moich łap.
-Czy po śniadaniu,możemy pójść się pobawić?-spytały i zrobiły słodkie oczka
-Oczywiście,-polizałam każdego po główce.
Kiedy młode,rzuciły się na jedzenie,podeszłam do lwioziemskich lwiątek.Simba bawił się z Miko,Lex i Nel leżeli,nie patrząc na siebie,a każde trochę dalej.
-Chodźcie coś zjeść,-uśmiechnęłam się
Simba i Miko,od razu pobiegli ku jedzeniu,Lex z drobnym ociąganiem się.Nel leżała jednak niewzruszona.
-Czemu nie jesz?-położyłam się obok
-Nie mam ochoty...
-Akurat..-uśmiechnęłam się i w duchu się zaśmiałam,-wiem co się dzieję i ty też wiesz.Z Moto było więcej problemów,niż z Lexem.
Mała podniosła się i spojrzała na mnie zaskoczona
-Skąd ty..
-Wiem wszystko kochanie,-popchnęłam ją łapą ku jedzeniu,-musisz coś zjeść
-Dobrze ciociu
***
W nocy..
Zatrzymałam dzieciaki przed pójściem spać i wyprowadziłam je z jaskini.Razem z dziećmi,poszliśmy na bliską polankę.Zdziwiły się trochę,kiedy poprosiłam,żeby się położyli.Cała nasza piątka,spojrzała w górę,na gwiazdy.
-Są piękne...-westchnęła Nora
-A wiesz córeczko,że te gwiazdy to dawni przodkowie,którzy odeszli z tego świata.Niektórzy,zostają naszym duchowym przewodnikiem,a inni nas tylko obserwują.
-Łał!
-A kim są ci duchowi przewodniczy,mamo?-spytał Ndoto
-Przodkowie,którzy nam pomagają w trudnych chwilach.Moja siostra Maji,ma za przewodniczkę naszą matkę,ja króla Mfalme,o którym wam wiele opowiadałam..
-A kim są nasi duchowi przewodnicy?-tym razem pytanie zadał Huru
-Sami się o tym przekonacie,-odpowiedziałam
Jeszcze chwilę patrzyliśmy się na gwiaździste niebo i szukaliśmy kształtów,po czym poszliśmy spać.Jutro miał w końcu,nadejść kolejny dzień.
***
Narrator
-Ah! Wiecie jak miło,było by być już nastolatkami!-krzyknęła uradowana Idia,-moglibyśmy w końcu,robić to co chcemy i nikogo nie pytać o zgodzę
-Fajnie by było,-Bora przybiła pomarańczowej piątkę
Cała Lwia Gwardia z Korą i Idią,szła w stronę Białej Skały.Właśnie skoczyli swoje codzienne patrole i postanowili zrobić sobie dzień przerwy,akurat spotkali po drodze córki Taje.Teraz cała siódemka,zmierzała w stronę wielkiej skały.Koda i Bahati,jak zawsze się przekomarzali,który jest lepszy i próbowali tym samym zaimponować lwiczką.Te jednak nie były specjalnie nimi zainteresowane.Bora i Idia,rozmawiały,o przyszłości,natomiast Mia i Shani,kłóciły się co będzie dzisiaj na obiad.Kora szła natomiast,prowadząc całą grupę,tym samym zastępując Mie.Lwiątka postanowiły,zrobić sobie przerwę i podbiegli ku wodopojowi.Położyli się przy jego brzegu.Lewki postanowiły urządzić sobie pojedynek.Zaczęli więc walczyć.Mia i Bora,postanowiły także dołączyć do walczących.Natomiast Shani,Idia i Kora,leżały,mocząc łapy.Kiedy każde z nich skończyło swoje zajęcia,z powrotem ruszyli ku Białej Skale.Mia zarządziła szybki bieg.Dzięki temu,szybciej znaleźli się przy skale i przy obiedzie,który zjedli od razu.Zebra szybko zniknęła w lwich brzuchach.

Gdzieś na granicy..
Czarna lwica,szła przed siebie.Na zważała na to,że pomału niebo zaczęły pokrywać ciemne chmury.Uważała,ten klimat za najładniejszy.Z jej twarzy,nie schodził szyderczy uśmiech.Podeszła do małej jaskini i wyciągnęła z niej niedawno upolowaną antylopę.Zabrała się szybko do jedzenia i ruszyła dalej.Na jej nos,opadła pierwsza kropla deszczu.Zmarszczyła brwi,lecz nie zamierzała się poddać.Niezauważona,znalazła się w końcu w Miejscu Płomieni.Przeszła przed kłodę i postawiła łapę na suchej ziemi.Nie przerażała ją myśl,że może wybuchnąć jakiś pożar.Szybkim krokiem,znalazła się przy drobnej jaskini.Weszła do środka,zamknęła oczy i zaczęła układać w myślach swój plan.Musiał być dobrze dopracowany,zwłaszcza jeśli chciała pozbyć się.. Usłyszała jakiś hałas.Niemal natychmiast,stanęła na równe nogi.Warknęłam i wystawiła pazury,kiedy koło niej pojawił się czarny lew z białą grzywą.Spoglądał na nią jak zaczarowany.
-Czego?!-warknęła
-Trochę milej co?..ja tutaj tylko przechodzę..
-Dlaczego? CO..mózgu szukasz.Wypad z tond!
-Miła pani niech na mnie nie warczy ok?-odwarknął,-przyznam,że pierwszy raz widzę taką waleczna lwice
-Mądrą lwice,-zaśmiała się i zaczęła go obkrążać,-podobasz mi się,przydasz mi się,tym razem daruje ci życie
-Do czego ci jestem potrzebny? Czemu mam ciebie..
-Nie przerywaj mi! Mój plan może się udać,ale najpierw potrzebuję kogoś,kto mi w nim pomoże.-spojrzała na lwa,swoimi zielonymi oczami.
-Zrobię co każesz,-powiedział fioletowooki
-Świetnie! A tak w ogóle...to jestem Hasira
-Ja jestem Sawa..
Czarna lwica z blizną,wskazała mu tylko jaskinię,a sama gdzieś odeszła.Wiedziała,że jej plan wkrótce może dość do końca,może wypełni swój cel i posmakuję zemsty.
**************************************************

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział i oczywiście czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta czarna Hasira to widzę mocniejsza szuka jest X3 Lubię jej wygląd, to czarne futro kontrastujące z krwisto czerwoną blizną czyni z niej naprawdę groźną bohaterkę. Jestem ciekawa, do czego potrzebny jej jest biedny Sawa i czy jej plan uderzy w Wise, czy może w jej dzieci.
    Pozdrawiam i sięgam po kolejny rozdział :) ~ Kräva

    OdpowiedzUsuń