piątek, 31 stycznia 2020

Rozdział 157 [maraton 4/10]

*tego samego dnia*
一 Są przepiękne!
一 Niesamowite.
一 Spisałaś się.
Kukaa słuchała w ciszy gratulacji, nie wiedząc do końca co odpowiedzieć. Zwykłe "dziękuję", nie byłoby na miejscu, jej córeczki nie były jakimiś rzeczami, które można było posiąść, a cudownymi istotkami, które jeszcze wszystkich zaskoczą. Wyrosną na odważne, dobre i szanowane lwice, była tego absolutnie pewna. Jedynym więc na co zdobyła się złota, był ciepły uśmiech, który posłała w stronę pobratymców, gdy ci grupką otoczyli ją ze wszystkich stron, by lepiej przyjrzeć się księżniczką. Informacja o jej porodzie rozniosła się prędko po Białej Ziemi i teraz każdy mieszkaniec wypatrywał chwili, gdy będzie mógł ich poznać, oraz odbędzie się ceremonia potwierdzająca, kto zostanie kolejnym w kolejności władcą.
Kukaa czuła ogromną dumę, spoglądając na swoje potomstwo, skulone przy jej brzuchu, co jakiś czas piszczące głośno, albo dobierające się do mleka. Nie sądziła, że bycie mamą, było takie cudowne. Chroniła córeczki, będąc zadowolona z ich najmniejszego gestu. Otuliła księżniczki ogonem, by nie bały się zbyt dużej ilości głosów w jaskini stada.
一 Jak się nazywają?
Łagodne spojrzenie królowej, zwróciło się teraz w stronę Lajli. Córka Wise przysiadła obok Mfalme, z uśmiechem na pysku, oraz radością w najpiękniejszych oczach.
一 Malkia, Milele i Maji.
一 Piękne imiona, dla pięknych księżniczek.-teraz odezwała się Nora, zadowolona z wnuków.
Mała Agenti przecisnęła się przez tłum, właśnie wracając z zabawy z przyjaciółmi. Widząc swoją przybraną mamę, podbiegła do niej z radosnym krzykiem, czym zbudziła siostry. Nie przejęła się jednak małymi kulkami, od razu przytulając się do Kukii.
一 Tęskniłam, gdzie byłaś?
一 Przepraszam kochanie, musiałam coś załatwić.-odpowiedziała Kukaa, rzucając przy tym wyzywające spojrzenie wszystkim w jaskini. Niech nie myślą, że pora na wyjawienie prawdy. Liznęła córkę Kiry za uchem, nim wskazała nosem małe lwiczki. 一 To są twoje siostry.
Agenti z zaskoczeniem wstrzymała na kilka minut powietrze, zanim pochyliła się obwąchując księżniczki. Miała rodzeństwo! Została starszą siostrą!  Tyle myśli wkradło się teraz do głowy małej, która niemal od razu wyprostowała się, chcąc pokazać wszystkim obecnym, jak bardzo czuje się zadowolona.
一 Są super!
一 Takie maluchy to duża odpowiedzialność. Będziesz musiała się z nimi bawić, rozmawiać, wspierać.-Zawadi zaśmiała się, widząc pełne radości spojrzenie córki Jasiri'ego. 一 Ale ty na pewno sobie poradzisz, co?
一 Oczywiście! Ale... ale one urosną, prawda?
Białoziemcy zachichotali cicho, rozbawieni słowami malutkiej, dlatego odpowiedz pojawiła się dopiero po kilkunastu minutach.
一 Ty też byłaś kiedyś mniejsza niż moja łapa.-rzucił Kisu, stojący obok Ndoto i Akili'ego.
Te słowa uspokoiły Agenti, która ponownie zwróciła wzrok na księżniczki. Za jej przykładem poszło zainteresowane stado. Malkia otworzyła oczka, obudzona nagłym zamieszaniem. Zadowolona z uwagi, od razu zaczęła wspinać się na grzbiet Kukii, wywołując tym ciche "ooo", oraz zachwyt zarówno ze strony rodziców, dziadków, jak i Agenti. Lwiczka polubiła te małe istotki i nie mogła się doczekać, aż pokaże im cały świat.

***

Wise
Czas leciał szybciej, niż można było na pierwszy rzut oka się spodziewać. Ta informacja z jednej strony niosła radość, żeby zaraz zastąpić ją nieoczekiwanym smutkiem. Wywoływała się kanon różnych emocji, towarzyszących zapewne każdej dorosłej lwicy. Mętlik panował również w mojej głowie. Jeszcze nie tak dawno, byłam małą, zagubioną lwiczką, która płakała na samą myśl, że musi wyjść na zewnątrz, mierząc się z drwiną ze strony rówieśników. Od tego czasu, upłynęło kilka lat, teraz byłam dorosłą lwicą, dawną królową, założycielką potężnego królestwa, matką cudownych dzieci, szanowaną samicą i co mnie najbardziej cieszyło - przyjaciółką. Chociaż wciąż nie potrafiłam znalezć odpowiedzi na pytanie "co w życiu było najważniejsze", ani zdecydować, czy podążam właściwą ścieżką, tym samym nie kończąc moim poszukiwań, byłam dumna z tego, jak to wszystko się potoczyło. 

Usiadłam w koncie jaskini, która wciąż zapełniona była oglądającymi. Widok moich prawnuczek napawał mnie radością. Chciałabym dożyć czasu, gdy będą starsze. Byłam ciekawa jakie będą ich charaktery, czy wyrosną na wulkany energii, czy może bardziej spokojne oazy. Wszystko jeszcze było okryte tajemniczą, której ciąg każdy mieszkaniec Białej Ziemi chciałby poznać. Co jeszcze się wydarzy? Czy czeka ich szczęśliwe życie? Mogłam tylko mieć taką nadzieję. 


Ten rozdział jest może trochę krótki, ale to celowe ;3

1 komentarz: