Kiedy znalazłam się,na spalonej trawie,zaczęłam iść prosto przed siebie.Źle się czułam,wchodząc coraz dalej.Miałam dziwne przeczucia..bardzo dziwne.Odetchnęłam,kiedy znalazłam się na samym końcu miejsca.Był to teren w całości pokryty skałkami.Były szare i zimne w dotyku.Chodziło się po nich gorzej,niż po spalonej trawie.Dobra,pora wracać!-pomyślałam i odwróciłam się,w ten jednak usłyszałam coś.Kiedyś już słyszałam ten dźwięk.Ten był jednak dużo cichszy i mniej spokojny.Odwróciłam się z powrotem i stanęłam na jednej z skałek.Zajrzałam do jej szczeliny i...zobaczyłam lwiątko.
![]() |
Lwiątko ma czarny nos,tylko dałam zły i nie mogę poprawić (xd) |
-Coś nie tak?
-Nie nie..wszystko dobrze,-powiedział schylając głowę,-możesz zobaczyć lwiątko
Nie trzeba było powtarzać,od razu podbiegłam tam,gdzie jeszcze przed kilkoma minutami udała się Matibabu z lwiątkiem.
W pomieszczeniu,było więcej mikstur niż w pierwszym.Podeszłam do zmartwionej szarej lwicy.Kiedy jednak mnie zobaczyła,uśmiechnęła się nieszczerze.Pokazała mi maleństwo,śpiące na blacie drewnianym.Podeszłam do niego i sprawdziłam jak się ma.Już lepiej oddychał,ale i tak słabo.
-Ma problem z oddychaniem,-wyprzedziła moje pytanie szara,-od wczoraj leży w tej jaskini,miał wiele szczęścia
-Miał? Czyli to chłopiec?
-Tak,-powiedziała z przekąsem,-co chcesz z nim zrobić?
-Jeszcze nie wiem,-spojrzałam na dopiero co obudzonego lewka,-porozmawiam z Moto i spróbujemy znaleźć jego rodziców
-Dobry pomysł,-odparła,-a teraz przepraszam,ale jestem zajęta więc..
-Kiedy lwiak,będzie mógł wyjść?
-Jutro,jeśli jego stan nie ulegnie zmianie
-Dobrze,dziękuję...do widzenia Matibabu
-Do widzenia Wise
***
Następnego dnia,lwiątko mogło wyjść.Wzięłam je w pysk i pobiegłam na białą skałę.Opowiedziałam wczoraj,o wszystkim Moto.Ogłosiliśmy stadu,że poszukujemy rodziców lwiaka,jednak nikt się nie zgłosił.Nie mieliśmy więc,co zrobić z maluchem.Kiedy weszłam do jaskini,położyłam się,a lwiątko wzięłam w łapy.
![]() |
I znowu problem z nosem (xd) |
-Wise,co chcesz z nim zrobić?
-Cóż,chyba oddamy go z Moto,jakiejś lwicy albo...
-Albo,sama go przygarniesz
-Co?
-To co słyszysz,-powiedziała,-nie uważasz,że ten maluszek powinien mieć zarezerwowane miejsce w twoim sercu?
-Taje ja..
-Nie przerywaj! Ma taki sam kolor sierści,jak twoje młode i ty,niczym się nie wyróżnia.No może nosem i oczami,ale się nie domyśli,że jest adoptowany,będziecie żyć tak..jakby był waszym synem.
-Taje,to nie jest takie łatwe,-jej argumenty,coraz bardziej mnie przekonywały,ale nie wiedziałam,czy to dobry pomysł.Polizałam malucha po głowie.
-Dlaczego,ci na tym tak zależy?-spytałam
-Dlatego,że wiem jak to jest być na jego miejscu
-Nigdy mi nie mówiłaś,o swoim życiu...
-Jeśli to cię przekona do adopcji,to zgoda,opowiem....
Byłam małą pomarańczową lwiczką,urodzoną w Tęczowej Krainie i tam wychowywanej przez rodziców.Poznała najlepszą przyjaciółkę,miała kochających rodziców,jej życie było wspaniałe.Jednak nie...pewnego dnia,dowiedziałam się od pewnej lwicy,że moi rodzice nie żyją.Zginęli z powodu pożaru,który rozbłysł niedaleko.Przytuliłam się w tedy do pewnej lwicy,która chciała mnie przygarnąć.Płakałam wiele dni.Byłam szczęśliwa,kiedy dowiedziałam się,że mam szanse na adopcję.Oni jednak ją odwołali,mówiąc że nie jestem i nigdy nie będę nic warta.Nigdy się tym nie przyjęłam,ale wiem,że każe młode zasługuję na kochający dom.Daj go temu maluchowi...
-Taje..
Nic nie odpowiedziała,opuściła jaskinię.Byłam wstrząśnięta jej wyznaniem.Nigdy bym nie podejrzewała,że pamięta Niko i Idie-jej rodziców.Zrobiło mi się smutno i jeszcze bardziej,przytuliłam się do lwiątka.
-Dobrze kochanie,przygarnę cię,-szepnęłam mu na ucho,-ale będziesz wiedział o adopcji,nie chce,żebyś później przez to cierpiał.
Została tylko jedna kwestia,jak go nazwać.Skoro miał należeć do rodziny,chciałam żeby miał imię,które by pasowało.Nie mogłam jednak,znaleźć odpowiedniego imienia.Spojrzałam na malucha i powiedział,pierwsze imię które przyszło mi do głowy:
-Huruma*w skrócie Huru,-zaśmiałam się
***
------------------------------------------------
I jak wam się podoba rozdział? jakieś przemyślenia?
*litość
*pozdrawiam*
Fantastyczny rozdział i oczywiście czekam na next
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Huru to ten lew że snu
Jejku, ten rozdział był uroczy <3 Dobrze, że w Wise obudziła się intuicja - od początku, gdy tylko pojawiła się wzmianka o tym, że nikt się nie zgłosił po kwiąko, kibicowałam, aby zostało przygarnięte :) Szkoda mi trochę Taje :c Mam nadzieję, że Huruma doczeka sie lepszej przyszłości
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) ~ Kräva