czwartek, 31 października 2019

~~Pamiętam~~

Dzisiaj Święto Zmarłych , właśnie dlatego wstawiam tu ten post. Kolejny dodatek. Powspominamy w nim wszystkie postacie, które odeszły z Kręgu Życia. Liczę, że się spodoba. Jest dość smutny. 


Dlaczego tak ciężko zapomnieć?

Chciała poczuć ulgę. Chociaż na krótką chwilę. Nie rozumiała uczuć, które w tej chwili ją dopadły. Smutek... żal... gniew... wyrzuty sumienia... poczucie bezsilności... nadzieja. Czując, że nie da rady ustać na własnych łapach, po prostu się położyła. Pozwoliła, by łzy spłynęły po jej policzkach. Szlochała, z każdym uderzeniem serca coraz głośniej.

Muszę pamiętać. Nie mogę zapomnieć, ale... chce. 

Panującą dotychczas w jaskini ciszę, przerwały odgłosy kroków. Szybko otarła łapą zamglone oczy, unosząc głowę, by spojrzeć na przybyłego. Usiadła, witając go lekkim uśmiechem.
-Chyba pora już iść, nie sądzisz, najdroższy?
Lew, spojrzał na nią czujnie. W jego oczach odbił się taki smutek, że lwica musiała opuścić głowę, by spojrzeć na własne łapy. To było nie do zniesienia. To wszystko. Przybyły podszedł do niej, siadając obok i kładąc ogon na jej ramieniu.
-Nie musisz udawać, że wszystko jest dobrze. Przede mną nigdy nie zakładaj tej "maski".
-Stado nie może wiedzieć słabości. Jestem ich królową.-cicho wyszeptała.
Wtuliła się w grzywę lwa, czując się na chwilę bezpieczna. On delikatnie polizał ją za uchem, jak to miał w zwyczaju robić od początku ich miłości.
-Nora. Nie jesteś tylko królową. Jesteś lwicą, żywą istotą, która ma prawo czuć, przeżywać emocje, tęsknic.-wtulił się w najdroższą białą lwicę. Głos zaczął mu się łamać, ale starał się być silny.-Jesteś cudowną matką, żoną, babcią, siostrą. Moim największym cudem. Martw się. Czuj. Krzycz. Tylko nie milcz.
-Boję się.-załkała.-Tak za nią tęsknie.
-To powinien być ja.-wyszeptał lew. Musnął ogonem jej bok.-Co się wydarzyło, to się nie odstanie. Kira nie chciałaby, żebyśmy chodzili w żałobie zbyt długo.
-Nie umiem. Tęsknie za moją córeczką.
-Naszym aniołkiem.
To było ostatnie zdanie, które zdołał z siebie wydusić. Kisu, tak jak Nora, zaczął płakać, wspominając swoją cudowną córkę, strażniczkę, księżniczkę. Ich smutek był ogromny tego dnia. Właśnie dzisiaj, wszystkie lwie rodziny, wychodziły na cmentarz, by pomodlić się za swoich bliskich, którzy dawno odeszli z Kręgu Życia.
Ich córka już nigdy się nie uśmiechnie, nie zaśmieje, nie porozmawia z nimi. Spotkają się dopiero wiele lat pózniej, już po drugiej, lepszej stronie.
Odsunęli się od siebie, słysząc dochodzący z zewnątrz głos. Pora zaczynać. Oboje otarli swoje łzy. Na ich pyskach zapanowała powaga. Rozpacz musiała na chwilę przykryć ich serce. Wyszli z jaskini, witając stado, oraz Zazę.
-Chodzmy.-Kisu dał znać ogonem.
Białoziemcy skierowali się w stronę Miejsca Płomieni, gdzie znajdował się ich cmentarz. Całą zwartą grupą, idąc równymi krokami, w całkowitej ciszy, przerywanej jedynie szuraniem łap o trawę.

Zapomnieć. Nie chce czuć bólu. Czy jeszcze kiedyś znajdę szczęście?

Deszcz. Chłodny, nieprzyjemny. Doprowadził do tego, że biała sierść Mfalme, całkowicie przemokła. Lew nie przejmował się jednak, coraz większą ilością spływających kropel. Zmierzał w stronę granicy, w towarzystwie Kukii.
-Dokąd idziemy?
Kukaa nie odpowiedziała. Lwica była skupiona na swoim celu, kierując łapy przed siebie. Szła dość szybko. Mfalme musiał się wysilić, by za nią nadążyć. Udało się.
Biały lew westchnął, gdy tylko stanęli na granice ze Straszną Ziemią. Byli bardzo daleko od Białej Skały. Spojrzał na nią zaskoczonym wzrokiem. Musieli wracać wykonać obowiązki. Córka Amary, jedynie zmrużyła oczy. Przesunęła spojrzeniem od jednego, do drugiego miejsca. Każdy skrawek trawy, każdy kamień, czy drzewo, w tej chwili obdarzone były ogromnym szacunkiem. Nic nie brało się przecież z niczego, wszystko miało swój punkt zaczęcia, początek opowieści. Drzewo, nie było zawsze drzewem, a jedynie kiełkującym nasionkiem. Wracając: Emocje też nie były zawsze emocjami. Smutek, który wyczuła w tej chwili od Mfalme, sprawił, że i ona sama posmutniała. Wyrozumiale otarła się policzkiem o jego policzek.
-Kocham cię, Mfalme i nie chce, byśmy oboje musieli długo cierpieć.
-Proszę... nie mogę...
-Musimy pamiętać tylko te dobre chwile, niczego nie żałować. Ona teraz się nami opiekuję tam z góry. Tęsknimy za nią, ale musimy iść dalej. Nawet jeśli jest to bardzo trudne.
Mfalme bez słowa odwrócił się i ruszył kilka kroków przed siebie. Zdziwiona złota lwica, poszła w ślad za nim, nie wiedząc, co zamierza zrobić. Gdy tylko biały dość się oddalił, uniósł głowę ku niebu. Krople deszczu spadały na jego nos. Oczy zaszły mu mgłą. Kukaa wtuliła się w jego bok, również unosząc głowę. Zanurzyła się w wspomnieniach. Tęskniła za każdym ze swoich przyjaciół. Mfalme otworzył pysk i krzyknął tak głośno, jak jeszcze nigdy. Wiatr uniósł to ze sobą, posyłając jego krzyk, pełen ulgi i żalu, daleko poza Białą Ziemię.
Tego deszczowego dnia, już nikomu nie było do świętowania.

Tęsknię. 

Nzuri otuliła mocno swoje potomstwo, spoglądając kontem oka na Lunę, która zrobiła to samo. Obie lwice, zmrużyły oczy, dłuższą chwilę, wpatrzone w siebie. Milczały, słuchając oddechów swoich dzieci. Tęskniły.

*-*-*-*-*-*

(zmarli w sezonie 3)

Kira - strażniczka Lwiej Gwardii (najdzielniejsza), księżniczka Białej Ziemi, zginęła podczas walki z Johari.

Jicho - strażnik Lwiej Gwardii (najlepszy wzrok), zginął podczas walki z Sawą.

Nguvu - strażnik Lwiej Gwardii (najsilniejszy), zginął podczas walki w wojnie z Johari.

Jasiri - strażnik Lwiej Gwardii (najodważniejszy), zginął podczas walki  w wojnie z Johari.

Lotta - lwica polująca, zginęła zabita przez Johari

Sou - lwica polująca, zabita przez Johari

[*] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz