czwartek, 31 października 2019

~~Krótka historia na Halloween~~

Wraz  z nadejściem święta, podczas którego zawsze wybierali się na cmentarze, uczcić pamięć swoich zmarłych przodków, nadeszła też nowa tradycja. Właściwie było to dość inne obchodzenie następnego dnia. Główną uwagę skupiło na lwiątkach, które zaciekawione tym wszystkim, ubłagały rodziców o pozwolenie na udział w zabawie.
Chociaż mamy lwiątek miały duże wątpliwości (ich szkraby miały przecież zniknąć im z oczu na pewien czas, mogły robić to co chciały..) to zgodziły się. W końcu integracja z rówieśnikami i stadem, była bardzo ważna w życiu tak małej osoby. Dzieci bardzo się cieszyły, a lwice nie mogły im tego zabrać.

Hofu osobiście zadbał o klimat. Zaprosił do siebie najmłodszych mieszkańców Białej Ziemi, po czym wyciągnął wcześniej przygotowane farby. Były wszystkich kolorów: od krwistej czerwieni, po łagodny błękit. Do tego Matibabu pomogła mu złączyć ze sobą kilka dłuższych liści, robiąc z nich coś na kształt "koron". Szaman zajął się umalowaniem ciał i pyszczków lwiątek. Zajęło mu to trochę czasu, ale widząc efekt, uznał, że było warto.

Umalowani rówieśnicy, złapali w ząbki przygotowane koszyczki, po czym ruszyły ku sawannie. Zatrzymywali się co jakiś czas, gdy tylko spotkali kogoś znajomego po drodze. Wówczas osoba spotkana, uśmiechała się wyrozumiale i wrzucała im do koszyków różne drobiazgi. Były to w większości małe kamyczki, lub źdźbła trawy. Zdarzyły się jednak kawałki zdechłych robaków, czy łagodnych płatków białych kwiatów. Cała zabawa lwiątek polegała głównie na tym, chociaż nie zabrakło atrakcji również dla dorosłych. Pełnoletni lwi obywatele Białej Ziemi, zebrali się w jaskini stada, gdzie czekała prawdziwa uczta. Przynajmniej nikt nawet nie marudził, że zabrakło mu porcji, czy jest głodny!

I gdy tylko niebo ściemniało i zaczęły pojawiać się na nim pierwsze gwiazdy, Taje zabrała lwiątka na polanę. Otaczające ich świetliki, oraz głucha cisza, dodawała klimatu, gdzie Taje w towarzystwie Wise i Lajli, dzieliła się z najmłodszymi różnymi historiami. A to o lwie, który głowę dla lwicy stracił i zamienił się w ptaka, a to o strasznej lwiczce, która błąkała się po sawannie w poszukiwaniu kogoś, kto ją przytuli.  Zafascynowane lwiątka, słuchały jej w milczeniu. Kto jak kto, ale Taje umiała opowiadać bardzo ciekawie!

Po wszystkim, na sam koniec dnia, odbyły się krótkie tańce i festiwal piosenki. Następnego dnia, musieli przecież mieć więcej siły, by wyrazić swój smutek.

Lwiątka, nastolatkowie, starsi i dorośli, bardzo szybko pozwolili, by porwał ich sen. Jedynie jedna lwiczka, wierciła się niespokojnie, nie mogąc znalezć wygodnej pozycji. W głowie odbijało jej się wiele obrazów, które widziała jak przez mgłę. Ciszy głos, ciemnozłotej lwicy, odbijał się w jej uszach. Jej łagodne spojrzenie sprawiało, że czuła się bezpieczna, że ją zna...
Rośnij malutka i spraw, by cała Biała Ziemia mogła być dumna z twojej sprawiedliwości, radości i odwagi. 
-Kim jesteś?
Ale głos zamilkł. Jedynym co Agenti poczuła, był język jej "mamy" przebiegający po główce. Wtuliła się w futro Kukii, odnajdując spokój. Zasnęła prędko, nieświadoma, że złota lwica długo jej się przygląda. A gwiazdy zalśniły na niebie, jak łapy mrocznego lwa, poszukującego kogoś, kto pomoże mu w planie zemsty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz