W swoich snach znowu widziała ciemnozłote futro i zamazany pysk lwicy, jednak była pewna, że ta się do niej uśmiechała i mówiła coś słodkim tonem. Agenti zawsze czuła się wtedy bezpiecznie i z trudem przychodziło jej otworzenie oczu.
Na swoje nastoletnie miesiące czeka właściwie każda lwiczka. To właśnie wtedy następuje czas intensywnych lekcji polowania i walki, żeby w przyszłości mogły zdecydować o swojej roli. Agenti od dawna wiedziała, co chce robić w przyszłości. Księżniczka często obserwowała Zawadi przy pracy i chciała w przyszłości zajmować się doradzaniem. Spodziewała się jednak, że to Milele zostanie wybrana, kiedy Malkia obejmie tron. Agenti czasami dopadała myśl, że dlaczego to właśnie młodsza siostra została wybrana na to odpowiedzialne stanowisko. Z tego, co pamiętała, zostało to ustalone w dzień jej ceremonii. Nie rozumiała decyzji rodziców, skoro władza powinna przypadać pierworodnemu synowi lub córce pary królewskiej. Czy uważali, że byłabym złą królową? Przecież nie mogli tego stwierdzić, kiedy była malutka. Jako lwiątko zbyt często nie analizowała swojej sytuacji, ale kiedy wystarczająco podrosła, pojawiły się nowe pytania i brak odpowiedzi.
- Gotowa?
Odwróciła się na głos ojca. Mfalme wpatrywał się w nią z dumą i czułością, na jakie tylko rodzica było stać. Posłała w jego stronę delikatny uśmiech, zanim ostatni raz wyczyściła swoje futro.
- Tak.
- Pierwsze polowanie to poważna sprawa. Kto wie, może wrócisz do stada ze słoniem? - puścił do niej żartobliwie oko, zanim objął siostrzenicę ogonem i wyprowadził z jaskini.
Agenti rozejrzała się po tłumie pobratymców. Jak każda nastolatka musiała odbyć swoje pierwsze polowanie i bardzo czekała na ten moment.
- Powodzenia, Agenti. Jestem pewna, że pójdzie ci świetnie. - zwróciła się do niej Wise, obdarzając promiennym uśmiechem.
Nora i Lajla, obserwując oddalającą się nastolatkę, miały okazję wspominać swoje pierwsze polowanie. Jedno się nie zmieniało - wciąż wzbudzało emocje.
Łapa za łapą oddalała się od Białej Skały, docierając ostatecznie na sawannę. Promienie porannego słońca ogrzewały lekko jej futro. Przynajmniej nie było aż tak gorąco. Zupełnie jakby duchy przodków czuwały nad jej polowaniem. Pomyślała, że to pewnie sprawka Jasiri'ego.
Zatrzymała się na widok gazeli, która skubała trawę, nieświadoma obecności nastolatki. Wyglądała na młodą i może będzie stanowić łatwy cel. Agenti przypadła do łowieckiej pozycji, chowając ciało w wysokiej trawie. Musiała uważać, gdzie stawia łapy, kiedy przybliżała się do zwierzyny. Wreszcie znalazła się wystarczająco blisko, żeby wybić się z tylnych łap, prosto na gazelę. Oblizała pyszczek z resztek krwi, przyglądając się swojej zwierzynie. Pomyślała, że na Białej Skale będą mogli być z niej zadowoleni. Przyjrzała się gazeli, dopiero teraz dostrzegając jej ciemnozłote umaszczenie. Przez myśl przemknęło jej wspomnienie. Ostatnio nawiedzały ją praktycznie każdej nocy, jakby usilnie próbowała sobie przypomnieć coś ważnego.
Agenti była przekonana, że to wspomnienie dotyczy okresu, w którym była malutka. Westchnęła, zanim chwyciła zwierzynę za jedną nogę, chcąc zaciągnąć ją na Białą Skałę. Cóż, może kiedyś uda jej się dostrzec całe wspomnienie?
Agenti dopiero teraz rozejrzała się po jaskini, dostrzegając, że faktycznie została w niej sama. Musiała długo spać. Szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w złotą lwicę, której wyraz pyszczka pokazywał, że zaczynała się martwić.
- Coś się stało?
- Tak, właściwie to tak. - mruknęła niepewnie, podnosząc się do siadu. Kukaa weszła do jaskini, a zaraz za nią Mfalme, również uśmiechnięty od ucha do ucha. - Miałam dziwny sen. To znaczy miewałam go często, ale teraz wszystko było takie... wyraźne. I prawdziwe.
- Opowiesz nam swój sen, skarbie? - Kukaa usiadła obok niej, czule obejmując ogonem. Agenti oparła swoją głowę na ramieniu lwicy, którą uważała za matkę.
- Widziałam tam ciocię Kirę. Opiekowała się mną, kiedy leżałam w jej łapach. Była taka miła. Czułam się w tym śnie bezpieczna. - ponieważ opierała głowę o ramię Kukii, wyczuła, jak jej mięśnie się spinają i to ją zaalarmowało. Agenti podniosła głowę, obdarowując rodziców uważnym spojrzeniem.
- Często się tobą opiekowała przed swoją śmiercią. - odpowiedział Mfalme, ponieważ w oczach Kukii pojawiły się łzy na samo wspomnienie przyjaciółki. Królowa wytarła je jednak szybko, kiedy do jaskini weszła Nora. Biała lwica przejechała wzrokiem po zebranych w jaskini, wyczuwając, że coś się dzieje.
- Musiała być dobrą ciocią, ale nie rozumiem, dlaczego mi się śniła? Dlaczego to wspomnienie odzyskałam dopiero teraz?
- Może jest twoim duchowym przewodnikiem? - zasugerowała Kukaa.
- Nie, jest nim twój brat, mamo, wujek Jasiri.
Jeśli to możliwe, mięśnie Kukii napięły się bardziej, sam wyraz jej pyszczka stał się jakiś zestresowany. Uciekła wzrokiem na Mfalme, który jedynie uśmiechnął się tak... dziwnie i mało szczerze. Agenti zmrużyła oczy, przenosząc teraz wzrok na babcię Norę.
- Zachowujecie się dziwnie. Coś nie tak z nim?
- To tylko wspomnienia, nie martw się, Agenti. Może wyjdziemy na spacer? - zaproponowała Kukaa, chcąc zmienić temat. - Możemy zgarnąć po drodze twoje siostry.
- Przestańcie ją wreszcie okłamywać. Jest dość duża, żeby poznać całą prawdę. - wreszcie odezwała się Nora. Słowa dawnej królowej sprawiły, że w jaskini zapanowała cisza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz