Biała Ziemia
Kivulia skrzywiła się na widok białoziemek. Lwice schyliły się przed nią lekko, zanim czmychnęły do jaskini. Ostatnio ojciec pozwalał wychodzić białoziemką z Białej Ziemi i Białej Przystani na polowania. Kontrolował granice dzięki swoim pomocniczką, które musiały też dzielić czas na kontrolowanie lwiątek. Podobnie jak Kivulia, jednak lwica szybko zaczęła odpuszczać zerkanie do najmłodszych członków stada, widząc, że te jedynie bawią się w kącie, jedzą lub śpią. Czasami zabierała je nad wodopój, żeby się napiły wody, ale to wszystko. Wolała skupić się na bieżących sprawach.
Ostatnio usłyszała rozmowę Shiry i Shani dotyczącą zwierząt zamieszkujących sawannę. Kivulia zauważyła już wcześniej, że wzrósł niepokój zwierząt z Białej Ziemi. Spowodowane to było napiętą sytuacją w jakiej znalazło się stado lwów. To jednak nie był ich problem. Kivuli zadbał o to, żeby nawet lwice polujące przestały skupiać się na Kręgu Życia. Była to bajeczka dla lwiątek, która nie obchodziła żadnego z antagonistów.
Schodząc z Białej Skały, minęła się z Maishą, Bellą, Nzuri i Adele, które właśnie wracały z polowania, dźwigając wspólnie antylopę. Kivulia wywróciła oczami. Nzuri, Giza i Adele spędzały dużo czasu razem i zasugerowała ojcu, że warto je rozdzielić. Zignorował jednak jej propozycję, niezainteresowany relacjami we własnym stadzie, chyba, że dotyczyły jego samego. Korzystając z tego, że Kivulia opuściła skałę stada i oddaliła się przez sawannę, Nzuri pochyliła się do Zazy. Majordamuska starała się ukrywać przed czujnym wzrokiem Kivuli'ego.
- Przekażesz jaki jest stan Białej Ziemi. Powiedz o zabijaniu lwów i o zasadach Kivuli'ego. On nawet nie szanuje Kręgu Życia. - westchnęła Nzuri, zniżając głos do szeptu. - Pewnie ukryli się w Tęczowej Krainie lub na Nowej Ziemi. Sprawdź oba miejsca.
Zaza skłoniła się, zgadzając ze słowami Nzuri, po czym wzbiła się w niebo i odleciała, pozostawiając lwice same ze swoimi myślami.
Tymczasem Kivulia dotarła do wodopoju, pochylając się, żeby wziąć kilka łyków wody. Przyjemnie ochładzała w gorący dzień. Następnie usiadła, wpatrując się w swoje odbicie. Skrzywiła się na widok podobnej do siebie lwicy, która wydawała się siedzieć obok niej. Duchowa przewodniczka.
- Czego chcesz, matko?! - warknęła. - Nie widzisz, że nie potrzebuję twojej pomocy?
- Mówisz tak, odkąd byłaś lwiątkiem, kochanie, ale wiem, że potrzebujesz matki w swoim życiu.
- To było nie zdychać! - wydarła się. Ogarnęła wściekłym wzrokiem zwierzęta, które zdecydowały się zwrócić na nią uwagę, zanim wstała i wzburzonym krokiem oddaliła się od wodopoju. Rozmowy z matką, która była również jej duchową przewodniczką, bywały bardzo irytujące. Lwice zaczęła nawiedzać ją niewiele po swojej śmierci i starała się dawać rady dotyczące postępowania. Kivulia wywróciła oczami.
Właściwie to jak zaczęła się historia Kivulii? Matka lwicy pochodziła z Lwiej Ziemi, ale lubiła podróżować. Pewnego dnia spotkała samotnego lwa, którym okazał się być Kivuli. Szybko ją w sobie rozkochał romantycznymi gestami i za jego słowami porzuciła podróże, oraz zgodziła się pod naciskiem urodzić lwiątko. Swoje imię Kivulia zawdzięcza temu, że nie była podobna do ojca z wyglądu i w ten sposób chciał chociaż trochę sprawić, żeby coś ich łączyło. Była podobna do matki, co wspominała negatywnie i raczej unikała tego tematu. Lubiła jedynie swoje czerwone oczy, bo ich kolor kojarzył się z krwią. Kivuli chciał mieć z Ndege więcej lwiątek, ale nie było im to dane. Z tego powodu została zabita przez partnera na oczach ich córki, kiedy ta była lwiątkiem. To nie sprawiło jednak, że Kivulia znienawidziła ojca, bo mając tak wyprany mózg potrafiła twierdzić, że zrobił to, ponieważ lwica nie dała mu tego, czego chciał.
Kivulia długo błądziła po sawannie. Zaczęła kierować się z powrotem do Białej Skały dopiero wraz z pierwszymi gwiazdami na nocnym niebie. W pewnym momencie do jej uszu dotarł delikatny głos. Odwróciła głowę i wysiliła wzrok, żeby ujrzeć siedzącą na płaskiej skale Adele. Lwica śpiewała piosenkę. Kivulia zmarszczyła nos i miała już przystąpić krok w jej stronę, żeby przerwać tą dziecinadę, kiedy poczuła za sobą obecność jeszcze kogoś. Zerknęła na Kivuli'ego, który także wpatrywał się w Adele. Zdawał się słuchać, o czym śpiewała.
- Kiedy nowy dzień nadejdzie,
Stanę przy twoim boku,
Obdarzę cię pocałunkiem,
Szepnę "Tęsknię" na uszko.
- Mam jej przerwać? - zapytała Kivulia, szukając zgody u swojego ojca.
- Wracaj na Białą Skałę. - prychnął w odpowiedzi.
Kivulia skinęła głową i niechętnie oddaliła się we wskazanym kierunku. Kivuli tymczasem zbliżył się bliżej i nadal słuchał piosenki.
- Będę twoim słońcem po burzy,
Wodą w upalny dzień,
Nie będę milczeć, kiedy jest nam źle.
- Ładnie śpiewasz.
Adele podskoczyła zaskoczona i odwróciła się ze zjeżoną sierścią w stronę lwa. Szybko jednak ją wygładziła, zauważając, z kim ma do czynienia.
- Dziękuję.
- Czemu nie ma cię w jaskini? Zabroniłem wam wychodzić w nocy.
- Czy mogę ci to jakoś wynagrodzić? Zagapiłam się. - mruknęła z lekkim strachem. Wiedziała, że Kivuli jest zdolny do okrutnych czynów.
Lew usiadł i spojrzał na nią czujnym wzrokiem.
- Możesz coś jeszcze zaśpiewać.
Adele skinęła głową i lekko speszona, odnalazła w głowie słowa kolejnej piosenki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz