Nyeusi zaprowadziła lwiątka do rodziców. Przyglądała się, jak Mfalme i Kukaa przytulają swoje córki, zanim zwróciła się do nich ze sprawą więźnia. Chodziło o Sawę, którego musiała na wszelki wypadek pilnować. Uważała, że lew powinien ponieść zasłużoną karę. Uratowanie lwiątek mogło być równie dobrze kłamstwem, którym posłużył się w ostatniej chwili, żeby uniknąć kłopotów. Nyeusi nie miała do niego zaufania. Król i królowa doceniali jednak fakt, że wyprowadził księżniczki z pola walki. Postanowili, że Sawa na razie wyruszy z nimi. Dopiero później zdecydują, co zrobić w jego sprawie. Nyeusi dostała za zadanie pilnować lwa. Na tą wiadomość Sawa zerknął na dawną partnerkę z satysfakcją.
- No i widzisz, teraz będziemy dużo czasu spędzać razem.
Czarna lwica warknęła w odpowiedzi. Wolałaby go więcej nie oglądać, ale rozkaz był rozkazem, a i ona była ciekawa, czy faktycznie wróg może się zmienić.
***
Stado białoziemców powoli zaczynało uspokajać się po ataku. Kivuli okazał się sprytnym i groźnym przeciwnikiem. Nadal w pamięci mieli stado ptaków i spadające zawiniątka z usypiającymi ziołami. Roznosiły się głosy białoziemców, panicznie nawołujących członków swojej rodziny i przyjaciół.
- Isaka! Czy ktoś widział Isakę?!
- Giza! Nzuri! Adele!
- Msimu! Msimu!
- Mto! Gdzie jesteś?!
Lwy rozglądały się po sobie, przebijały przez tłum, próbowały odnaleźć swoich z marnym skutkiem.
- Maisha!
- Shani! Lili! Shira!
- KORA!
Wise przebiegła zamglonym wzrokiem po swoich pobratymcach. Pomału orientowali się, komu nie udało się uciec. Podniosła wzrok na Kiona.
- Muszę wrócić po Ndoto. Muszę go pochować. - uparła się biała lwica.
Lew siedział obok partnerki. Dla Wise śmierć syna była bolesnym ciosem. Czymś, czego nie powinna przeżyć żadna matka. Liczył, że jego obecność chociaż trochę pomoże jej przetrwać żałobę.
- Jestem pewien, że ktoś go pochowa. Jeśli tam wrócisz, Kivuli będzie chciał cię zabić.
- Nie boję się go.
- Nora i Lajla ciebie potrzebują. Wszyscy cię potrzebujemy. - westchnął. Łapą zaczął masować grzbiet lwicy, chcąc ją trochę uspokoić. Wise wtuliła się w jego grzywę, pozwalając sobie na cichy płacz. Zawsze starała się być silna, zwłaszcza odkąd zamieszkali na Białej Ziemi i przez to rzadko płakała. Okazywanie emocji było jednak dobre i konieczne. Szczególnie znajdując się w żałobie.
- Moglibyśmy wrócić teraz. Pewnie jego czujność została uśpiona, skoro myśli, że wygrał. Znajdziemy go, zabijemy i odzyskamy nasz dom. - odezwał się Bahati.
- Jego plan zdaje się dopracowany w najdrobniejszym szczególe. - zawahała się Idia.
- No dobrze, ale ptaki nie zdążą wrócić po więcej zawiniątek z tym czymś... - mruknął Koda.
- Usypiające zioła. Może Matibabu będzie wiedziała, skąd je wziąć. - wtrąciła się Lajla. - Ale teraz niebezpiecznie byłoby pójść do jaskini lub baobabu. Myślę, że Kivuli wie, że będziemy planować odzyskanie naszych terenów.
- Nie wiemy też skąd nadleciały ptaki. Może są w pobliżu. - westchnęła Mia. Schyliła pyszczek, żeby polizać Kesho i Chekę. - Działanie w pośpiechu może pogorszyć sprawę.
- Ale nie możemy zostawić członków naszego stada na pożarcie przez tego lwa! - wykrzyczał ze złością Teo. Główny lew walczący przystąpił o krok do przodu. - Co z zasadą wierności wobec Białej Ziemi?
- Teo ma racje. Kivuli może zniszczyć nasze terytorium. - mruknął Ni.
- Ważniejsze, że może zagrozić życiu lwów, którym nie udało się uciec. - wysyczał Chaka z myślą o Amarze i siostrach.
- Widziałam, jak lwice z Białej Przystani i te nieznajome, zapewne samotniczki od Kivuli'ego, skierowały się w stronę Białej Skały. Czyli ma armię na wypadek kolejnej walki. - dodała Kilio II.
- Nadal nie rozumiem, dlaczego lwice z Białej Przystani zdecydowały się stanąć przeciwko Białej Ziemi. - mruknął Kume.
- Musiał je zmusić. To oczywiste. - westchnęła Binti, wtulając się w grzywę partnera.
- Co my teraz zrobimy? - westchnęła Luna.Na jej słowa wszystkie oczy przeniosły się na Mfalme. Król odetchnął wieczornym powietrzem, zanim odpowiedział.
- Musimy na jakiś czas znaleźć schronienie.
- Proponuję Tęczową Krainę. - odezwał się Kiongozi. - Zunia udzieli nam schronienia i pomoże odzyskać Białą Ziemię. W końcu tutaj są jej korzenie.
Zapadła decyzja o wybraniu się do Tęczowej Krainy. Była rządzona przez Zunię, córkę Wise i Kiona, a więc członkinią rodziny królewskiej. Rodzice chwycili swoje lwiątka i rozpoczęła się całonocna i całodzienna wyprawa do zaprzyjaźnionego królestwa.
***
Nie każdemu udało się uciec z Białej Ziemi w czasie ataku. Członkowie stada, którzy oberwali usypiającym proszkiem z ziół, obudzili się już w jaskini na Białej Skale. Lwice pocierały obolałe od upadku głowy i ze zdezorientowaniem rozglądały się po sobie. W jaskini zapanowało zamieszanie. Podniesionymi głosami starały się ocenić sytuację, w jakiej się znalazły i czy któraś ma większe obrażenia. Kiedy minął pierwszy szok, zorientowały się, że w jaskini jest mało miejsca ze względu na obecność obcych lwic i mieszkanek Białej Przystani. Te drugie zerkały w ich stronę ze zmartwieniem.
- Wyspałyście się?
Kivuli wszedł do jaskini. Czujnym wzrokiem przejechał po swoich więźniach, ignorując ich pełne złości spojrzenia i ostrzegawcze warczenie. Obok swojego ojca, stanęła wiernie Kivulia. Lew wyprostował się.
- Jeśli zastanawiacie się, dlaczego jeszcze żyjecie, to odpowiedź jest prosta. Jesteście od teraz członkami mojego stada. Wasze obowiązki dotyczyć będą jedynie polowania. Patrolowanie ziemi pozostanie w łapach moich lwic. - wskazał ogonem na nieznajome lwice, które na jego słowa od razu schyliły się z szacunkiem. - Rządzenie Białą Ziemią to oczywiście moje zadanie. Moja córka, Kivulia, będzie miała na was oko, czy nie planujecie ucieczki. Każda próba będzie karana śmiercią. Podobnie jak próba buntu, czy niewykonanie moich poleceń. Bądźcie posłuszne, jak przystało na lwice.
Po jaskini rozległy się prychnięcia, warczenie stało się głośniejsze, niektóre lwice nawet podniosły się, strosząc z wrogością futra.
- Jeśli myślisz, że możesz nam rozkazywać, obrażać i rządzić Białą Ziemią, to jesteś w ogromnym błędzie! - warknęła Kamba.
- Zdobyłem królestwo w uczciwy sposób. To wasi się wycofali ze strachu przed moimi ptakami. Swoją drogą są gotowe do ponownego udziału w walce.
- Biała Ziemia nigdy nie będzie twoja! Zostanie odzyskana! - krzyknęła Maisha.
Teraz to Kivuli prychnął. Zachowanie lwic go bawiło. Ponownie rozejrzał się po zgromadzonych.
- Zawsze chciałem mieć własne stado, mieszkające na tak dużym terenie, że każdy zazdrościłby mi władzy. Wiedziałem, że walka jest przereklamowana, kiedy można użyć sprytu. Biała Ziemia należy do mnie, tak jak wy wszystkie.
- Odmawiamy. - warknęły niemal równocześnie.
Kivuli zachował poważny wyraz pyska. Zupełnie jakby się tego spodziewał.
- Ah, tak, początkowa faza wcielania do stada, jest zawsze pełna niezrozumiałego wypierania. Możecie odmawiać ile chcecie, ale już nie zmienicie swojego losu. Stado powinno mieć tylko jednego lwa, dlatego reszta powinna naturalnie zostać zabita. - odwrócił się i dał znak ogonem. Nieznane lwice przepchnęły do przodu rannych Isakę, Msimu i Mto.
Wszystkie lwice wstrzymały oddech, wpatrując się z przerażeniem w trójkę lwów z Białej Ziemi. Byli to partnerzy Idii, Lajli i Taje, ważnych w historii ich ziemi lwic. Lili, przebywająca w jaskini córka Isaki, otworzyła szerzej oczy pełne łez. Ojciec spojrzał na nią na kilka sekund, posyłając jej spojrzenie mówiące, że ma być silna. Na oczach przebywających w jaskini, posłuszne Kivuli'emu lwice rzuciły się na Isakę i Msimu, podczas kiedy zabiciem Mto zajął się sam antagonista. Trójka białoziemców broniła się i walczyła o przeżycie. Niestety zostali zabici.
Białoziemki chciały rzucić im się na ratunek, ale reszta lwic odcięła im drogę. Lili ryknęła ze rozpaczy i gniewu. Wtedy wyczuła na sobie wzrok Kivuli'ego. Nie potrafiła zrozumieć, jak ktoś może czerpać satysfakcję ze sprawiania bólu innym.
Cześć! Jeśli dotarłeś do tego rozdziału, drogi czytelniku, to miałeś okazję zapoznać się z głównym antagonistą sezonu 4! Lew ma okropne poglądy i stosunek do lwic, a jego rządy będą najmroczniejszym czasem w historii Białej Ziemi. Liczę, że będzie znienawidzoną przez was postacią i że będziecie czytać kolejne rozdziały w oczekiwaniu na moment, w którym spadnie z tronu. Chociaż czy faktycznie uda się odzyskać Białą Ziemię?
Mto, Isaka, Msimu [*] [*] [*]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz