Tęczowa Kraina
Ten dzień zapowiadał się słonecznie. Był to dobry znak dla księżniczek. Każda nastoletnia lwica musiała odbyć swoje pierwsze polowanie, wyjątkowe i niezapomniane. W przypadku córek Mfalme przypadło wspólnie. Ich łapy wydłużyły się, a sylwetki wyszczuplały, dodając im więcej uroku. Księżniczki wyrosły na piękne i mądre lwice, prawdziwą dumę rodziców.
- Wszystko się ułoży, zobaczycie. - zaczęła Malkia, kiedy już otrzymały błogosławieństwo od rodziców.
Cała trójka zeszła z Tęczowej Skały. Kiedy były młodsze, marzyły o odbyciu pierwszego polowania na Białej Ziemi. W konsekwencji wygnania okazało się to jednak niemożliwe. Dobrze, że przynajmniej mogły udowodnić swoją wartość w Tęczowej Krainie, polując dla obu stad.
- Na pewno pójdzie nam świetnie. - zgodziła się Milele.
- Damy z siebie wszystko. - dodała Maji.
Odkąd księżniczki stały się starsze, jeszcze mocniej pokazywały swoje osobowości. Maji spędzała dużo czasu ze swoim partnerem, Cheką, w wolnych chwilach kontrolując stan swojego zdrowia. Milele dużo biegała, a Malkia przygotowywała się do roli przyszłej władczyni. Był to też powód częstych kłótni pomiędzy Milele a Malkią. Obie lwice rywalizowały ze sobą i ostro dyskutowały na temat tego, która lepiej sprawdziłaby się w roli królowej. Gęsta atmosfera wisiała w powietrzu. Mimo wszystko siostry były w stanie skoczyć za sobą w ogień.
- Zaczynamy. - odezwała się w pewnym momencie Maji, kiedy dotarły do sawanny na której końcu dało się dostrzec stado zebr. Zerknęła na siostry z uśmiechem. - Pora pokazać, jak dużo nauczyła nas mama.
Kukaa kładła ogromny nacisk na naukę polowania córek.
Księżniczki przypadły do ziemi w odpowiednich łowieckich pozycjach, chowając się w wysokiej trawie. Każda obrała inną stronę tylko po to, żeby na sam koniec wybić się z tylnych łap, prosto na trzy upatrzone przez siebie zebry. Jedna na każdą z nich. Spojrzały na siebie, zlizując krew ze swoich pyszczków, zanim chwyciły swoją zwierzynę, ciągnąc ją w kierunku Tęczowej Skały.
Radosny głos Cheki powitał ich jeszcze przed wejściem do jaskini. Podbiegł do swojej partnerki i mocno przytulił, co Maji odwzajemniła z równie wielkim uśmiechem na pyszczku. Potem do księżniczek podeszli rodzice - król Mfalme i królowa Kukaa. Nie zabrakło również Nory, Kisu i Wise. Białoziemcy otoczyli młode lwice, obsypując je gratulacjami.
- We trójkę mogłyście upolować coś bardziej syczącego. - mruknął Kesho.
- Ty od razu byś słonia wolał. - prychnęła w odpowiedzi Malkia.
- Nie przejmuj się nim, od rana chodzi nabuzowany. - mruknęła Tamu.
- Jak zawsze. - wywrócił oczami Daha. Zignorował zirytowane spojrzenie Kesho. Nasiliło się, kiedy zadał nastolatce pytanie. - To co, może kolacja wieczorem? Osobiście upoluję góralki.
- Góralki? Tylko na tyle cię stać? - prychnął Kesho. - Może dla odmiany spotkasz się ze mną Malkia?
- Z tobą? A niby po co? - warknął Daha, piorunując swojego rywala spojrzeniem.
- Potrafię zaskoczyć.
- Tylko głupotą!
- Chcesz oberwać, Daha? - warknął w odpowiedzi syn Mii.
Malkia wywróciła oczami.
- Najlepiej pobijcie się w obecności całego stada i w mój wielki dzień. Dzisiaj nie mogę, spędzam miły dzień z siostrami. Jak już to jutro i niech ci będzie, Kesho, sama jestem ciekawa, co zaplanujesz. Widzimy się jutro wieczorem. A z tobą Daha spotkam się na kolacji rano. Pasuje wam?
Tego samego dnia, Daha i Kesho stoczyli ze sobą walkę, a świeże rany musieli wyleczyć u szamana. Rywalizacja nastoletnich lwów przybrała na sile.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz