sobota, 20 lipca 2024

Rozdział 186

Droga dłużyła się białoziemcom. Zdążyli oddalić się od Białej Ziemi przez całą noc marszu. Nad ranem pozwolili sobie na krótki sen, żeby następnie ponownie wyruszyć w dalszą drogę. Wiedzieli, że muszą jak najszybciej dotrzeć do Tęczowej Krainy. Liczyli, że otrzymają tam schronienie i będą mogli odzyskać siły, oraz wymyślić plan na odzyskanie swojego królestwa. 
Nic dziwnego, że wszyscy ucieszyli się na widok Tęczowej Skały. Królestwo było mniejsze od Białej Ziemi, ale przyciągało uwagę. Rzeki połyskiwały w blasku słońca, nad ranem natomiast niebo mieniło się tęczowymi barwami. Prowadzenie przejął Kiongozi, który kiedyś był królem tej krainy. Wise i Taje rozglądały się z ciekawością, co zmieniło się od czasu ich dzieciństwa. Taje się tutaj urodziła, Wise została na tej ziemi odnaleziona. Obie jednak zmuszone były z niej uciekać. Wise zauważyła, że Nora, Lajla i Kisu także rozglądali się z zainteresowaniem. Szeptali coś do siebie, pewnie nawiązując do podróży, którą odbywali jako młodzi. 
Nie musieli długo czekać na bycie zauważonym. Kiongozi zatrzymał się na widok nadciągającego stada. Wszyscy stanęli, oprócz Wise, która rzuciła się do przodu na widok córki. Zunia, jedyne lwiątko ze związku z Kiongozim, została królową Tęczowej Krainy i radziła sobie świetnie. Wise bardzo za nią tęskniła, co przekazała przez mocne przytulenie. Zunia odwzajemniła uścisk. 
- Moja piękna córeczka, bardzo za tobą tęskniłam. - wyszeptała biała lwica, odsuwając się o krok. 
- Ja za tobą też, mamo i to nie tak, że nie cieszę się z wizyty, ale widok całego stada białoziemców to dość niecodzienne zjawisko. - odparła Zunia, zanim teraz przytuliła się do Kiona, a następnie wymieniła uściski z siostrami. Rozejrzała się po tłumie. - A gdzie Ndoto? 
- Zostaliśmy zaatakowani. - zaczęła Nora. Spuściła wzrok na własne łapy, walcząc z napływającymi łzami. - Ndoto nie żyje. 
- Co... kto śmiał?! - warknęła. W oczach Zunii gniew mieszał się ze smutkiem. Wytarła mokre policzki. Postanowiła, że później popłacze w samotności. Uwielbiała swojego brata i już teraz wiedziała, że zemści się na tym, kto odebrał mu życie. - Chodźcie na Tęczową Skałę. Wszystko mi opowiecie. 
Tak też zrobili. Kiedy dotarli na Tęczową Skałę, Zunia Lila wyprosiła z jaskini członków swojego stada, zapewniając członkom Białej Ziemi dużo prywatności. Usiadła na podwyższeniu, wpatrując się oczekująco w swoją rodzinę. Zanim jednak ktoś zdążył się odezwać, do jaskini wszedł czarnoszary lew o czarnej grzywie. Zmierzył wzrokiem białoziemców. Za nim weszła pomarańczowa lwica, na której widok Ni podniósł się radośnie. 
- Nama! Dobrze cię widzieć. 
- Ciebie również, Ni. Szkoda, że w takich okolicznościach. - odpowiedziała. 
Ni zgodził się z jej słowami, a potem usiadł ponownie u boku Mii. Nama i Heshima skłonili się przed królową, zanim usiedli kawałek za nią na podwyższeniu. Na pierwszym planie musiała dominować brązowa lwica. 
Każdy z białoziemców chciał dodać coś od siebie. Najwięcej jednak odzywali się Wise, Taje, Nora, Lajla, Kisu i Kukaa. Na koniec z ziemi podniósł się Mfalme, wpatrując się błagalnie w swoją ciotkę. 
- To wyjątkowa sytuacja, na którą nikt nie był przygotowany, ale czy dasz radę udzielić nam schronienia? Nie jestem pewien, ile tu właściwie zostaniemy. Chcemy zawalczyć o nasz dom.
- To zrozumiałe, Mfalme i oczywiście macie wsparcie Tęczowej Krainy. Pomożemy wam w walce, ale również zostańcie u nas tak długo, jak będzie to konieczne. - odpowiedziała, prostując sylwetkę. - Współczuję wam tego, co się stało. Biała Ziemia zawsze będzie moim drugim domem. To przykre, że pierwszy raz udało się ją zdobyć i że ciągle musicie walczyć o przetrwanie. Jednak jeśli nauczyłam się czegoś jako królowa, to tego, że nie można się poddawać. 
Zeskoczyła z podwyższenia, żeby stanąć u boku Wise. 
- Oczywiście nie możecie tutaj siedzieć leniwie. Mam na myśli, że nasze lwice polujące oraz lwi strażnicy, chętnie przygarną pomoc.
Stado ocalałych białoziemców zostało rozdzielone. Lwice polujące do których dołączył również Akili, a na których czele nadal stała Idia, mieli zgłosić się do głównej lwicy polującej w Tęczowej Krainie. Zunia powiedziała im, że nazywa się Kuwinda*. 
- Nama jest kapitanką grupy strażników i moją wielką przyjaciółką. - zaczęła Zunia, uśmiechając się lekko do pomarańczowej, starszej od siebie lwicy. Nama mrugnęła do niej psotnie. - Osobiście będzie zwracać uwagę na treningi lwic i lwów walczących. Walka jest najważniejsza, jeśli chce się pokonać wroga. 
- Kiedy ten ostatnio użył sprytu. - mruknął Koda. 
- Nie chodzi o walkę tylko pod względem umiejętności. Liczy się także umysł. Musicie być pewni, że wygracie i odzyskacie Białą Ziemię. - odpowiedziała królowa.
Kilio II i Teo zgłosili się do pomocy, jako iż zajmowali pozycję głównych walczących. Sawa został odesłany do więzienia tęczowoziemców. Kiedy wszyscy się rozeszli, Zunia mogła nacieszyć się czasem spędzonym ze swoją rodziną. 


*polować

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz