środa, 17 lipca 2024

Rozdział 173

Zanim zaczniesz rozdział polecam zapoznać się z opublikowanymi rozdziałami sezonu 4. Pomoże to w zrozumieniu fabuły i poznaniu bohaterów. ~ autorka. 

    Każda księżniczka musiała mieć wiedzę i umiejętności, dzięki którym będzie mogła skutecznie dbać o Białą Ziemię. W taki etap wkroczyły córki Mfalme. Milele od dawna przechwalała się, że jest szybka jak mama. Kukaa, znana jako najszybsza lwica w stadzie, była oczywiście dumna z córki i często wybierały się razem pobiegać. Malkia spędzała coraz więcej czasu z Mfalme, ucząc się królewskich spraw. Chciała być w przyszłości dobrą królową i rozumiała, że to wymaga poświęceń. Cztery księżniczki uczyły się także podstaw polowania i walki od babci Nory i cioci Lajli. Każdy dzień upływał im aktywnie i kiedy nadchodziła noc, zasypiały na podwyższeniu, wtulone w ciepłe futra rodziców. 
    Były jednak nadal lwiątkami, którym w głowie głównie zabawa. Dlatego ich lekcje odbywały się dwa razy w tygodniu, podczas kiedy pozostały czas mogły przeznaczać na zabawy z innymi lwiątkami. Najczęściej spotykali się nad wodopojem. Wema wymyślała najlepsze zabawy i rzadko któreś lwiątko decydowało się zmienić plany lwiczki. Agenti przestała brać udział w zabawach, kiedy Akili stał się nastolatkiem i najczęściej wypatrywała swojego przyjaciela, żeby to właśnie jemu poświęcić czas.
    Tego dnia lwiątka grały w piłkę. Podzieliły się na drużyny, próbując odebrać kamyk sobie nawzajem. Była to jedna z ich ulubionych zabaw. Asanta również ją lubiła i chociaż pewnie by się wszystkiego wyparła, często dało się ją zauważyć, jak odbija kamyczek. Czasami pozwalała przyłączyć się Akili'emu. Malkii udało się odebrać piłkę Tezyi. Tamu przyspieszyła, chcąc dogonić białą lwiczkę. Księżniczka dostrzegła Maji i kopnęła w jej stronę kamyczek. Młodszej lwiczce udało się go przyjąć. Malkia obserwowała, jak siostra pędzi w stronę bramki przeciwnika. Właśnie w tym momencie jedno z lwiątek wpadło na nią i powaliło na ziemię. Malkia zmrużyła oczy, przyglądając się Kesho.
    - Uważaj jak biegniesz! - mruknęła niezadowolona. Jeszcze zanim syn Mii otworzył pyszczek, wiedziała, że nie usłyszy z niego żadnych przeprosin. 
    - Było nie stać jak słoń na środku sawanny. - prychnął i zaczął się podnosić. Przerwał na dźwięk zwycięskiego okrzyku. Wygrała drużyna Malkii. Księżniczka na to uśmiechnęła się szeroko i korzystając z okazji, przyszpiliła do ziemi lewka, teraz samej znajdując się na górze. 
    - I to tu stoi jak słoń, hm? 
    - Złaź ze mnie, ciężka jesteś. - wywrócił oczami.
    - No właśnie, złaź z niego, jeszcze cię czymś zarazi. 
    Malkia podniosła pyszczek na znajomy głos i teraz swój uśmiech posłała synowi Gizy. Zeszła jednak z Kesho, pamiętając, że ci dwoje lubią ze sobą rywalizować. Kesho zjeżył futerko, wpatrując się nieprzyjemnie w Dahę, z wzajemnością. 
    - Odryczysz to albo pożałujesz. - prychnął Kesho. - Kto kogo zaraża? 
    - Zaraża ten, kto nie jest prawdziwym lwem. - wysyczał w odpowiedzi Daha.  
    Malkia obserwowała, jak dwoje lewków skacze na siebie w krótkiej szarpaninie. Daha od dawna dokuczał Kesho z powodu jego małej, niewyrośniętej grzywki, natomiast Kesho przechwalał się, że ma chociaż oboje rodziców. Opiekunki lwiątek często upominały samczyki, ale akurat teraz nie było ich w pobliżu. 
    - Przestańcie się kłócić, mieliśmy się bawić. - westchnęła Malkia. - Daha, Kesho, no weźcie. 
    - Kesho, przestań. - Cheka, brat wspomnianego lewka, pojawił się u jej boku. - Będziemy teraz bawić się w królestwo. Nie możesz tego przegapić. Ty też Daha.
    Daha i Kesho odskoczyli od siebie, wciąż mierząc się nieprzyjaznymi spojrzeniami. Cheka od razu zaciągnął brata w stronę pozostałych lwiątek. Malkia posłała krótkie spojrzenie w stronę Milele i Maji.
    - Jak on działa mi na nerwy. - warknął Daha.
    Malkia zerknęła na niego kątem oka. 
    - Mógłbyś przestać mu dokuczać. 
    - Kiedy to jest takie ciekawe. - wzruszył ramionami. Księżniczka miała już odejść, kiedy zatrzymał ją głos przyjaciela. - Może wybierzemy się razem na skałki?
    - Skąd ten pomysł? - odwróciła się, wpatrując się w oczy lewka. 
    - Moglibyśmy spędzić trochę czasu we dwoje. 
    - Może innym razem. Chodź już, bo dostaniemy najgorsze role. - pisnęła, puszczając się biegiem w stronę sióstr. Dopadła do nich, obdarowując krótkim przytulasem. Daha dołączył z krótkim opóźnieniem. 
    - No dobrze, więc ja będę królową! - powiedziała Milele, prostując dumnie sylwetkę. 
    - Dlaczego ty masz być królową? - prychnęła Malkia. - Wiesz, że lepiej sprawdzę się w tej roli. 
    - Ale ty zawsze jesteś królową, teraz moja kolej. Też jestem księżniczką. - odpowiedziała ze złością Milele.
    - Tak, ale ja jestem następczynią tronu. - Malkia położyła łapkę na swojej piersi. 
    - Więc już się dość narządziłaś! - Milele zjeżyła futerko.
    Malkia już otwierała pyszczek, gotowa do jednej z licznych kłótni z Milele, kiedy przerwał jej cichutki głosik Maji. 
    - To może Tamu?
    Tamu podskoczyła, zadowolona z tego pomysłu i chętnie zgodziła się grać królową Białej Ziemi, podczas kiedy Daha został jej królem. Reszta lwiątek została podzielona na majordamusów, lwice polujące i lwy walczące, natomiast Maji została szamanką. Lwiątka rozpoczęły zabawę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz