Liczna armia ptaków o różnokolorowych piórach, nadleciała od strony Białej Skały. Z dokładnością i szybkością, jakby byli do tego przygotowani, zaczęli wypuszczać ze swoich szponów zawiniątka. Zawartość owinięta w liście spadała na niektórych mieszkańców Białej Ziemi. Wise wydała z siebie zduszony okrzyk, kiedy takim oberwała Kamba. Lwica osunęła się na ziemię.
Dawna królowa zauważyła, że coraz więcej lwów zostawało trafionych przez dziwne zawiniątka. Ona również miała być celem, ale w ostatniej chwili wykonała unik. Pocisk rozleciał się na ziemi, wypuszczając z siebie śmierdzące zioła. Trucizna?
- Ta roślina ma właściwości usypiające. - odezwał się Kivuli, jakby czytając jej w myślach.
- Białoziemcy, wycofać się!
Błyskawicznie zwróciła spojrzenie na wnuka. Mfalme wydał rozkaz o wycofaniu, co zdarzyło się pierwszy raz odkąd walczyli o swoje terytorium. Wcześniej żaden władca nie musiał tak postępować. Zawsze wygrywali. Teraz jednak coraz więcej tajemniczych zawiniątek rozbijało się o ziemię. Była to nieznana broń, a od takich należało się trzymać z daleka. Była to niespodziewana, ale potrzebna decyzja.
- Mamo, szybko, musimy uciekać! - wykrzyczała Lajla, popychając Wise. Dopiero to sprawiło, że biała lwica drgnęła i posłusznie rzuciła się biegiem za córką. Odwróciła ostatni raz pyszczek, żeby zobaczyć ciało Ndoto.
***
Zawiniątka były zrzucane z nieba przez ptaki w większości przypadków celnie. Imani udało się ich unikać, tylko dzięki pomocy Akili'ego i Amary, którzy odważnie stali u jej boku i wspólnie wykonywali uniki. Imani słyszała, że zapanowało zamieszanie. Chaos, który dopiero król Mfalme zdecydował się przerwać, podejmując decyzję o wycofaniu.
- Skąd on wytrzasnął te ptaszyska? I co to w ogóle jest za usypiacz? - Amara warknęła pod nosem, prowadząc Imani w stronę granicy w możliwe jak najszybszym tempie.
- Kivuli zapłaci za wszystko, przysięgam. - warknął Akili.
Imani poczuła, jak mocno popycha ją do przodu, a chwilę później rozległ się dźwięk upadającego na ziemię ciała. Zapach lwa czuła jednak blisko siebie. Stanęła i zwróciła ślepe oczy w miejsce, gdzie wcześniej stała Amara.
- Oberwała. - powiedział jej na ucho syn. - Chodź, mamo, musimy się pośpieszyć, bo sami zaśniemy.
Imani usiadła przy przyjaciółce. Spojrzała na nastolatka.
- Muszę z nią zostać. Uciekaj, Akili!
Młody lew zawahał się, jednak znając upartość Imani, wiedział, że nie może zaciągnąć jej siłą w bezpieczne miejsce. Chciała zostać przy przyjaciółce. Dlatego rzucił się biegiem do schronienia. Niektórym udało się uciec.
Zatrzymał się zdyszany przy swoich pobratymcach. Kiedy tylko Wise zrobiła to samo, osunęła się z płaczem na ziemię z powodu śmierci Ndoto. Akili poczuł, jak jego serce również ściska się z bólu. Spuścił wzrok na własne łapy i ze zdziwieniem poczuł przy sobie obecność Asanty, która położyła pyszczek na jego głowie.
- Obiecuję, że odzyskamy Białą Ziemię. - ogłosiła z mocą w głosie Nora.
- Z każdym wrogiem sobie poradzimy. - dodał Kisu.
***
Zanim nadleciały wrogie ptaki i plan Kivuli'ego doprowadził do wygnania białoziemców z ich własnego domu, Hope obserwowała wszystko z czubka Białej Skały. Była odpowiedzialna za lwiątka i wiedziała, że musi zapewnić im bezpieczeństwo. Dlatego obawiając się nadciągających kłopotów, postanowiła zaprowadzić ich do kryjówki.
Opiekunka i lwiątka opuściły Białą Skałę, kierując się przez sawannę. Lwica zauważyła, że coraz więcej chmur zakrywa niebo. Wtedy zauważyła nadlatujące ptaki. Jeden z nich wypuścił coś dziwnego ze swoich szponów prosto na Hope. Najpierw lwicy zakręciło się w głowie, zanim upadła na ziemię, zapadając w sen. Lwiątka, obserwujące całe wydarzenie, początkowo stanęły nieruchomo.
- Mamo! - krzyknęła Lia, podbiegając do lwicy i trącając ją nosem. Kama szybko znalazła się u jej boku, wtulając w ciało lwicy i starając się ją obudzić. Vasanti Wema, Tezya również próbowały pomóc, podczas kiedy uwagę księżniczek przykuł czarny lew o białej grzywie, który znalazł się przy nich.
- Księżniczka Malkia? - zwrócił się do białej lwiczki, która niepewnie skinęła głową w odpowiedzi. - Zabiorę cię w bezpieczne miejsce. Ciebie i twoje siostry. Inaczej pewnie zostaniecie zabite.
Malkia zaprotestowała i drapnęła lwa, jednak ten zdołał chwycić ją za skórę na karku i z trudem podnieść. Była większa, więc i swoje ważyła. Sawa zaczął biec z księżniczką, korzystając z zamieszania. Milele krzyknęła "Ej!" i pognała za lwem, chcąc ratować siostrę. To samo zrobili Maji, Cheka, Kesho, Daha i Tamu. Gnali przez sawannę za Sawą, nieświadomi, że właśnie uratowali się przed schwytaniem. Kilka minut później do Hope i otaczających ją lwiątek, podeszła lwica o bordowej sierści i czerwonych oczach.
***
Sawa odstawił Malkię na ziemię i warknął ostrzegawczo, kiedy Milele ugryzła go w tylną łapę. Maji zjeżyła się, chcąc wyglądać na groźniejszą. Spojrzała karcąco na lwa.
- Myślałem, że księżniczki są lepiej wychowane. Gdzie podziękowanie za uratowanie wam życia? - wywrócił oczami Sawa.
- Czemu ją porwałeś?! - krzyknęła za złością Milele.
- Pewnie walczy z wrogami. - warknął Kesho.
Sawa westchnął, znudzony tłumaczeniami. Nie musiał nic odpowiadać, bo wyczuł zapach Nyeusi, jeszcze zanim lwica do nich podeszła. Zwróciła uwagę na lwiątka, którymi otaczał się lew. Warknęła ostrzegawczo, odpychając od nich lwa.
- Co to ma znaczyć?!
- Czy po mnie naprawdę spodziewasz się tylko najgorszego? - wywrócił oczami Sawa.
- Ostatnio groziłeś, że je porwiesz! - przypomniała z naciskiem, marszcząc brwi.
- Widziałem, że macie nieciekawą sytuację i chciałem jakoś udowodnić, że się zmieniłem. I że nie jestem już wrogiem Białej Ziemi. A tu proszę, ktoś zajął moje miejsce. Kim jest ten lew do cholery?
Nyeusi wpatrywała się w niego kilka uderzeń serca, zanim odwróciła pyszczek w stronę lwiątek.
- Dobrze, że jesteście cali. A gdzie reszta lwiątek?
- Zostali z ciocią Hope. - odpowiedział Cheka. - Czy będzie z nimi wszystko dobrze?
Nyeusi nie odpowiedziała. Wskazała jedynie ogonem najmłodszym członkom stada kierunek.
- Chodźcie, zaprowadzę was do rodziców. - powiedziała, zanim zwróciła się do Sawy głosem nieznoszącym sprzeciwu. - Dziękuję, że uratowałeś nasze lwiątka, ale to nie zmienia tego, co zrobiłeś w przeszłości. Możesz pożegnać się z wolnością. Od teraz jesteś naszych więźniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz