poniedziałek, 22 lipca 2024

Rozdział 188

- Piękna noc, prawda? - Lajla poklepała ogonem miejsce obok siebie, zapraszając siostrę do wspólnego oglądania gwiazd. Zunia zawahała się, bo jednak możliwość zapadnięcia w sen kusiła po ciężkim dniu spędzonym na królewskich obowiązkach. Kolejna okazja do spędzenia czasu z Lajlą mogła się jednak nie powtórzyć, dlatego królowa wdrapała się na szczyt Tęczowej Skały, rozkładając wygodnie obok białej lwicy. Lajla, jak na zawołanie, oparła głowę o ramię córki Kiona. 
- Pewnie widziałaś w życiu wiele piękniejszych. Odkąd pamiętam, lubiłaś je oglądać. 
- To prawda, ale każda jest wyjątkowa. Poza tym miło jest zobaczyć młodszą siostrę wracającą z randki. Jak było?
- To nie była randka. Heshima i Nama to moi przyjaciele i najwierniejsi członkowie stada.
- Poznałaś ich, kiedy tutaj pierwszy raz przybyłaś? - dopytała Lajla. Zunia nie opowiadała wcześniej o swoich początkach w Tęczowej Krainie.
- Namę tak. Była dla mnie bardzo miła, ale tak szczerze i z dobroci serca. Pokazała mi Tęczową Krainę i pomogła podczas jednego z pierwszych patroli. Z Heshimą złapałam lepszy kontakt, kiedy już byłam królową i stało się to przypadkiem. Wstyd się przyznać, ale samotność potrafi dokuczyć. Wiedziałam, że Tęczowa Kraina to mój dom, którym mam władać, ale mimo wszystko początkowo tęskniłam za wami, moją rodziną. Siedziałam przy tęczowym wodopoju i wtedy znalazł mnie Heshima. Był na nocnym obchodzie i zaciekawił się, czemu jestem smutna. Porozmawialiśmy i tak jakoś wyszło.... 
- Że się w tobie zakochał? - Lajla uniosła głowę, rzucając siostrze znaczące spojrzenie. Szybko jednak zmarszczyła brwi, widząc wyraz pyszczka swojej młodszej siostry. - Wiedziałaś o tym, prawda?
Zunia westchnęła. 
- Oczywiście. Jestem świadoma uczuć Heshimy, ale odwzajemnienie ich nie jest takie proste.
- To znaczy?
- Partnerstwo jest wymagające. - uciekła wzrokiem. - Mam wątpliwości, czy jeśli staniemy się partnerami, będziemy nadal mogli czuć się w swoim towarzystwie tak swobodnie. A jeśli się rozstaniemy to stracę przyjaciela.
Lajla położyła opiekuńczo łapę na ramieniu brązowej lwicy.
- Zunia, warto dać szansę miłości i zobaczyć, jak się rozwinie. 
- Tak jak ty dałaś Msimu?
Na wzmiankę o partnerze, Lajla posmutniała. 
- Nigdy tego nie żałowałam. Dał mi wspaniałe dzieci. Kocham go i liczę na to, że ponownie się spotkamy. - zacisnęła lekko zęby. - Jeśli nic mu się nie stało. Nie wiemy, co Kivuli zrobił z tymi, którym nie udało się uciec. Powinnam była go znaleźć w tym tłumie!
- Nie było czasu, Lajla, wtedy sama mogłabyś oberwać. - westchnęła Zunia i przysunęła się bliżej, żeby mogły złączyć się ogonami. - Chodź już spać. Może następny dzień przyniesie dobrą nowinę.
Lajla uśmiechnęła się smutno.
- Idź sama. Ja jeszcze zostanę. Obiecaliśmy sobie z Msimu, że jeśli będziemy osobno, zawsze będziemy w nocy patrzeć w gwiazdy i o sobie myśleć. - westchnęła z rozmarzeniem na wspomnienie jednej z wielu chwil spędzonych z partnerem. Położyła się na plecach, kierując senne spojrzenie na gwieździste niebo. Po chwili rozległy się oddalające się kroki. 

⭐⭐⭐

Nawet lwiątka były świadome sytuacji, jaka spotkała Białą Ziemię. Dla nich wygnanie było jednak okazją do poznania nowej ziemi. W Tęczowej Krainie udało im się poznać grupkę lwiątek, z którymi przez kilka dni wymieniali się radosnymi pomysłami na zabawy. Później jednak lwiątka z Tęczowej Krainy i lwiątka z Białej Ziemi znowu bawiły się osobno. 
Zmienił się także skład. Tamu przestała brać udział w większości zabaw. Kiedy Luna wracała z treningów, Tamu żegnała się z przyjaciółmi i biegła dotrzymać towarzystwa matce. Na Białej Ziemi została siostra lwiczki, Tezya. Tamu martwiła się o nią i tęskniła, przez co zniknęły ogniki w jej oczach. Żadne słowa pocieszenia nie mogły pomóc w tej sytuacji. 
Daha również tęsknił za swoją matką. Chciał żeby była bezpieczna i żeby mówiła mu, co ma robić. Często wyładowywał swoją złość na Kesho. Konflikt między lewkami stał się jeszcze większy, co drażniło księżniczki. Malkia, Milele i Maji bawiły się często same, czasami dołączał do nich Cheka. Tak upływały kolejne dni w Tęczowej Krainie.
- Chcecie wybrać się z nami do tęczowego wodopoju? - zaproponował Akili, kiedy pewnego dnia przyłapał wszystkie lwiątka na leniuchowaniu. To nie było do nich podobne. 
- Co macie takie miny? - zapytała towarzysząca mu Asanta. Oboje unikali większego kontaktu z tęczowoziemcami. Spędzali więcej czasu razem i łączyli swoje zainteresowania. 
- Nie mamy pomysłu na zabawę. - poskarżyła się Maji.
To Wema wymyślała najlepsze pomysły, jednak obecnie znajdowała się na Białej Ziemi.
- Tęczowy wodopój jest podobno piękny i pełno tam innych lwiątek. 
- To nie idziemy, mamy dość ich rządzenia. - prychnął Kesho. 
- Jak chcecie. - wzruszyła ramionami Asanta i odwróciła się, gotowa do odejścia.
- Ale jakbyście zmienili zdanie, to wiecie, gdzie nas szukać. Mogę wam zrobić przejażdżkę na swoim grzbiecie. - mrugnął do lwiątek, zanim westchnął lekko. Dla wszystkich odnalezienie się w nowej sytuacji było trudne. 
- Tęsknisz za Agenti, Akili? - zapytała nieoczekiwanie Milele.
- Każdego dnia. - odpowiedział bez wahania.
- To dlaczego spędzasz czas z Asantą? - dopytała podejrzliwie Milele.
- Czy Agenti będzie wiedziała, że jesteśmy w Tęczowej Krainie? - zapytała Maji.
- Asanta jest naprawdę fajna, jeśli się ją bliżej pozna. Myślę, że Agenti się zorientuje. - odpowiedział i pośpiesznie się pożegnał. Przynajmniej liczył na to, że Agenti dostrzeże sytuację na Białej Ziemi w odpowiednim momencie i nie wpadnie w sidła Kivuli'ego. Jako potomkini z rodu Wise była narażona na największe zagrożenie. 
Podbiegł do Asanty, która czekała na niego zniecierpliwiona. Posłał jej przeprosinowy uśmiech, zanim ruszyli w stronę tęczowego wodopoju. 
- Dobra, nie będziemy się lenić jak stado hipopotamów. - Malkia podniosła się na równe łapki. - Asanta i Akili dali mi inspirację na zabawę. - uśmiechnęła się tajemniczo do zaciekawionych pomysłem przyjaciół. - Pobawimy się w ślub!
- Seriooo? To już lepszy berek lub chowanego. - westchnął Cheka.
- A nawet zapasy, czy stary lew głośno śpi. - zawtórował Kesho.
Milele wywróciła oczami.
- A według mnie wreszcie coś oryginalnego. Zaklepuję rolę szamana!
- To będzie królewski ślub! - uznała Malkia.
- Mogę zostać twoim mężem. - mrugnął Daha. Milele i Kesho prychnęli w tym samym czasie.
- Żenić się będą Cheka i Maji! - uznała Malkia i razem z Milele zachichotały. 
Maji i Cheka spojrzeli na siebie lekko zawstydzeni, ale ostatecznie każde z lwiątek dostało jakąś role i można było rozpocząć zabawę.

⭐⭐⭐

Jeden z ptaków miał zanieść wiadomość do króla Hurumy z opisem sytuacji, w jakiej znalazła się Biała Ziemia i zaproszeniem do Tęczowej Krainy za kilka tygodni. Tyle miały potrwać przygotowania do ataku i wymyślenie sposobu na pokonanie armii ptaków Kivuli'ego. 
Nyeusi przez ten czas odwiedzała Sawę na krótkie, niezobowiązujące rozmowy, uznając, że skoro już siedzi w więzieniu, to musi mu się strasznie nudzić. Maji i Cheka tak wczuli się natomiast w role zmyślonego małżeństwa, że jeszcze pod koniec dnia wybrali się nad tęczowy wodopój. Chcieli zobaczyć, czy faktycznie jest taki piękny. Podczas kiedy dwójka lwiątek wesoło bawiła się przy brzegu i ochlapywała wzajemnie wodą, Zunia wpatrywała się w nich z daleka. Towarzyszył jej Heshima. Oboje wydawali się bardziej zamyśleni niż zwykle. 
- Więc chcesz spróbować? - zapytał nieoczekiwanie lew.
- Chciałabym poczuć, jak to jest być zakochaną. - odpowiedziała Zunia, posyłając mu lekki uśmiech.
Heshima odwzajemnił jej gest. Przybliżył się bliżej i zetknął ich pyszczki w krótkim, ale czułym pocałunku. Zunii zakręciło się w głowie od nadmiaru emocji, a serce zaczęło bić szybciej niż zwykle. W brzuchu Heshimy wybuchło stado motyli.
- Marzyłem o tym od tak dawna. - wyznał. - Zaraz się okaże, że to sen.
- To przynajmniej będzie to przyjemny sen. - odpowiedziała.
- Ale mogę się do ciebie nadal zwracać "królowo" i "wasza wysokość"? - dopytał. 
Kiwnęła głową w odpowiedzi, zanim lew ją przytulił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz