Trwały poszukiwania Agenti. Odkąd Akili wrócił do jaskini stada, żeby przekazać wiadomość Norze, Kisu i królowi, został wyznaczony specjalny patrol poszukiwawczy, który w ślad za księżniczką opuścił Białą Ziemię. Wrócił jednak bez wieści. Wyglądało na to, że Agenti była już daleko od Białej Ziemi. Akili czuł na swoich barkach poczucie winy, ale równocześnie miał świadomość, że musiał być lojalny wobec swojej przyjaciółki. Wspominał jej uśmiech i znikający ogon w zaroślach. Liczył na to, że ponownie się spotkają i że to jeszcze nie był koniec ich relacji.
Największą rozpacz przeżywała jednak Kukaa. Lwica odmówiła jedzenia i skryła się w najciemniejszym kącie jaskini. Raz wybrała się tylko pobiegać. To ją trochę uspokoiło. Mfalme starał się pocieszać partnerkę, ale jego również gryzły wyrzuty sumienia. W końcu Agenti postanowiła opuścić swój dom przez to, że ukrywali przed nią prawdę o biologicznych rodzicach.
- Agenti czuje się teraz zdezorientowana i musi to wszystko przemyśleć. To silna i mądra lwica, jestem pewna, że będzie na siebie uważać. - Wise położyła się obok Kukii, pozwalając złotej lwicy wtulić się w jej sierść. Często przytulenie uspokajało bardziej niż słowa.
- Odeszła kierowana gniewem i nienawiścią. Co jeśli coś jej się stanie? Albo postanowi nie wracać na Białą Ziemię? Nawet nie zdążyliśmy jej przeprosić. - Kukaa wlepiła zamglone ślepia w dawną królową. - To wszystko nasza wina. Mogliśmy od początku powiedzieć jej prawdę.
Wise westchnęła.
- Wiesz, że nie można cofnąć czasu i że każdy lew uczy się na swoich błędach. Zostaliście postawieni z Mfalme w bardzo trudnej sytuacji. Strata najbliższych, objęcie tronu i oczywiście adopcja Agenti, chociaż nie mieliście jeszcze doświadczenia w opiece nad lwiątkami. Agenti wróci, bo będzie pamiętać o tym, kto ją wychował i że ta ziemia była domem także Kiry i Jasiri'ego. Tu ma rodzinę.
Asanta zabrała Akili'ego na spacer, chcąc trochę poprawić mu samopoczucie. Miała świadomość, że bardzo lubili się z Agenti i jej odejście powodowało u niego tęsknotę. Dziwnie było patrzeć na smutek Akili'ego, podczas kiedy zwykle kojarzył się z wiecznym uśmiechem i dobrym słowem.
- Uważam, że Agenti jest naprawdę odważna i głupia równocześnie. - czując na sobie wzrok nastolatka, kontynuowała. - Jest odważna, bo zdecydowała się ruszyć w nieznane, opuścić Białą Ziemię i odnaleźć siebie. To godne podziwu. Ale jest też głupia, mając wszystko, łącznie z rodziną i przyjaciółki, a jednak rezygnując z tego z powodu wstydu.
- Wiedziała, co robi i popieram jej decyzję, jeśli w ten sposób ma się poczuć lepiej. Nie mów o niej, że jest głupia. Nie możesz postawić się w jej sytuacji i zrozumieć, co czuje. - odpowiedział.
Asanta zmrużyła oczy i westchnęła.
- Jesteś w nią strasznie zapatrzony. To na pewno jedynie przyjaciółka?
- Jesteś zazdrosna? - spojrzał na czarną lwicę, zatrzymując się w miejscu. - To ty mnie odrzuciłaś, kiedy zaproponowałem ci związek.
- Byliśmy lwiątkami, Akili, a ty mnie strasznie denerwowałeś. Nadal to robisz.
- To dlaczego spędzasz ze mną czas?
Wątpił, że mu odpowie na pytanie. Wrócili do spaceru, idąc teraz w ciszy. Akili zwrócił uwagę, że przechodzili blisko granicy z Miejscem Skał. Zdziwił się, kiedy Asanta wreszcie odpowiedziała.
- Bo lubię spędzać z tobą czas. - powiedziała to cicho i niepewnie, jednak uśmiech z pyszczka Akili'ego nie schodził cały dzień.
***
Amara polizała się po boku, kątem oka obserwując spacerujących Akili'ego i Asantę. Przeniosła wzrok na Imani, która cieszyła się ostatnimi promieniami słońca. Amara westchnęła, przewracając się na brzuch. Uśmiechnęła się zadowolona.
- Uwielbiam nasze wspólne spędzanie czasu.
- Nawet nie wiesz, jak mi tego brakowało. Ostatnio dużo polowaliśmy. - odpowiedziała Imani. - Jesteś pewna, że nie chcesz wrócić już do polowania?
- Czasami za tym tęsknię, ale przerwa dobrze mi robi. Nie potrafię spojrzeć na zwierzynę po wypadku. - westchnęła Amara. - To straszne, że od śmierci dzieliło mnie tak niewiele.
Imani położyła swoją łapę na tej przyjaciółki i otworzyła pysk, gotowa coś dodać, kiedy do jej uszu dotarł odgłos ciężkich kroków i drugi, lekki i pewny - ktoś nadciągał. Zawęszyła i podniosła się zaalarmowana na nieznany zapach. Amara również się podniosła, wpatrując się w lwa i lwicę, którzy kierowali się w ich stronę.
***
Trójka księżniczek tęskniła za Agenti równie mocno, jak Kukaa. Myśl, że nastolatka opuściła Białą Ziemię i prawdopodobnie minie dużo czasu, zanim spotkają się ponownie, wywoływała u nich silne połączenie tęsknoty i smutku. Było to dla nich zaskakujące i niesprawiedliwe, że nagle ze starszej siostry stała się starszą kuzynką. Maji płakała za Agenti, podczas kiedy Milele i Malkia starały się wypytywać grupę poszukiwawczą o najdrobniejsze szczegóły. Zapewne w swoich młodych umysłach, stwierdziły, że same wyruszą na poszukiwania. Pocieszająca była jedynie opowieść dziadka Kisu o czasach, kiedy on i jego przyjaciele wybrali się na zwiedzanie świata. Akili pocieszył lwiczki tym, że Agenti ma przyłączyć się do Hakimu. To oznaczało, że będzie bezpieczna.
Popołudniu Mfalme obudził Malkię z drzemki i zaprowadził na szczyt Białej Skały. Księżniczka lubiła to miejsce. Uwielbiała wpatrywać się w horyzont, widzieć całe królestwo opromienione w blasku słońca. Wyprostowała się, chcąc wyglądać jak najbardziej dostojnie.
- Dla mnie Agenti dalej jest siostrą. - odezwała się, przerywając wykład Mfalme na temat hierarchii panującej w stadzie. Po co miała się o tym uczyć, skoro znała to z praktyki. Wolała wykorzystać ten czas na rozmowę z ojcem. - Kocham ją tak samo jak Milele i Maji.
- Miło to słyszeć, córeczko. Masz naprawdę wielkie serce.
- Tato, a czy dla Agenti nadal jesteśmy rodziną?
- Tak, zawsze nią będziemy. Ponieważ się kochamy i troszczymy o siebie nawzajem. Podobno nie ma na tym świecie silniejszego lwa niż ten, za którym stoi rodzina. Zapamiętaj te słowa.
Biała lwiczka kiwnęła głową. Zaczęła wiercić łapką w skale.
- Czy Agenti wróci? - zapytała ze smutkiem na myśl o siostrze.
- Tak uważam. - odpowiedział i objął łapą lwiczkę. Córeczka schowała się w jego futrze, chichocząc z rozbawieniem i radością. Księżniczki były promieniami słońca w życiu białoziemców.
- Królu Mfalme, masz gości. - Amara zatrzymała się przed wejściem na szczyt i wskazała głową na dwójkę lwów, stojących obok Imani.
- Córeczko biegnij się pobawić z siostrami i zawołaj proszę mamę. - zwrócił się czule do lwiczki. Malkia kiwnęła łebkiem i zbiegła ze szczytu, żeby pognać do jaskini, podczas kiedy Mfalme wyszedł na spotkanie gościom.
- W czym mogę mówić?
- Witaj, królu Mfalme. To duży zaszczyt, że możemy cię poznać. Słyszeliśmy wiele o Białej Ziemi i nareszcie udało nam się tutaj trafić. - lew uśmiechnął się lekko.
Mfalme miał okazję przyjrzeć im się czujnie, bo właśnie w tym momencie z Białej Skały wypadły roześmiane księżniczki, a za nimi podążyła złota lwica. Kukaa zajęła miejsce u boku Mfalme, posyłając mu pokrzepiające spojrzenie. Lew miał ciemnozłotą sierść, czarną grzywę i zielone oczy, był wysoki i dobrze zbudowany zapewne dzięki wielu treningom. Towarzysząca mu lwica różniła się wyglądem. Była szczupła i wysoka, koniuszek ogona zdobił czarny kolor, natomiast sierść była w kolorze bordowym, co tylko przyciągało uwagę na jej czerwone oczy. Oboje byli w wieku dorosłych, chociaż lwica była młodsza. Milczała, pozwalając swojemu towarzyszowi prowadzić rozmowę.
- Witamy również królową Kukęę. - lew lekko skłonił głowę.
- Was również witamy na Białej Ziemi. Co was sprowadza? - dopytała.
- Słyszeliśmy, że można dołączyć do stada w każdym momencie o ile umie się współpracować, przestrzegać zasad kręgu życia i być tolerancyjnym. A więc jesteśmy, żeby spróbować swoich sił. - ponownie odezwał się lew.
- Oh, a więc chcecie dołączyć do stada. - zamyślił się Mfalme. - Myślę, że możemy wam zapewnić miejsce w stadzie. Tak, w drugiej jaskini jest jeszcze sporo miejsca dla nowych członków.
- Bardzo dziękujemy. - wreszcie odezwała się chrapliwym głosem lwica.
- A jak mamy się do was zwracać? - zapytał biały lew.
- Jestem Kivuli, a to moja córka Kivulia. Wędrujemy przez sawannę, szukając miejsca, które będziemy mogli nazwać domem.
- Więc dobrze trafiliście. Chodźcie, Kivuli i Kivulio, przedstawię was reszcie stada.
- Mieliśmy już przyjemność poznać Amarę i Imani. Myślę, że moja córka odnajdzie się jako lwica polująca. - stwierdził Kivuli, idąc za Kukąą w stronę wodopoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz