Tęczowa Kraina
Agenti coraz szybszym krokiem zbliżała się do Tęczowej
Skały. Malkia prowadziła, cały czas opowiadając o tym, co wydarzyło się pod
nieobecność jasnej lwicy. Kesho milczał, ale wiedziała, że słuchał uważnie
córki Mfalme. Agenti zauważyła, że starał się trzymać blisko.
Jeszcze zanim postawili pierwsze kroki na skale, z
jaskini wybiegła biała lwica. Agenti uśmiechnęła się lekko, rozpoznając w niej
swoją babcię, dawną królową Norę. Za nią podążyła reszta stada, składająca się
głównie z białoziemców. Chociaż Agenti została przez nich otoczona, swoją uwagę
skupiła na dziadkach. Kisu posłał jej uśmiech, zadowolony z powrotu najstarszej
wnuczki. Nora natomiast przytuliła ją mocno. Wiedziała, że tęsknili i ona
również to odwzajemniała. Przywitała się ze wszystkimi, dłużej przystając przy
Wise i swoich kuzynkach, Milele i Maji. Na Tęczowej Skale zapanowało poruszenie
związane z jej powrotem.
Uwaga Agenti zatrzymała się, kiedy dostrzegła w tłumie
króla i królową Białej Ziemi. Tych samych, których przez całe swoje dzieciństwo
uważała za rodziców. Westchnęła, zanim zbliżyła się do nich, świadoma
ciekawskich spojrzeć całego stada. Nawet tęczowoziemcy zerkali z
zainteresowaniem.
- Wróciłam. – zaczęła spokojnie.
- Na zawsze? – zapytał z nadzieją Mfalme. Oboje
starali się być ostrożni w pierwszym kontakcie od tak długiego czasu.
- Stęskniłam się za rodziną i stadem. – po tych
słowach, Kukaa wyrwała się do przodu i ze łzami w oczach, przytuliła do siebie
starszą nastolatkę. Agenti nie odepchnęła jej. Zamknęła oczy, ciesząc się tym
momentem. – Miałam dużo czasu, żeby wszystko przemyśleć.
Zanim się obejrzała, znajdowała się w jaskini i
opowiadała o swoich podróżach. Czasami ktoś wtrącał coś od siebie lub zadawał
pytania. Agenti zachwycała się terenami, które udało jej się zobaczyć, zanim
zdecydowała się wrócić. Pożegnała się wtedy z wujkiem Hakimu i jego rodziną, a
w drodze powrotnej usłyszała o ataku na Białą Ziemię i wygnaniu jej
mieszkańców. Księżniczka nadal w głowie pamiętała słowa duchowego przewodnika.
„Umiej wybaczyć i walcz za to, co kochasz”.
- Na Ptasiej Ziemi i Rajskiej Ziemi miałam okazję
poznać wiele gatunków ptaków. Są większe i mniejsze. Gdybyśmy poprosili ich o
pomoc, mogliby odwrócić uwagę Kivuli’ego.
- Wtedy straci swoje „powietrzne siły”. Jego ptaki
wycofają się, widząc, że ich władca jest na przegranej pozycji. – zgodziła się
Milele. – To dobry plan, Agenti.
- Część planu. Nadal musimy być gotowi na walkę. –
wtrącił się Kesho.
- Będziemy jeszcze ciężej trenować. - wtrąciła się jedna z tęczowoziemek.
Postanowili innego dnia skupić się na dokładnym omówieniu planu. Agenti teraz cieszyła się towarzystwem sióstr, które przecież nie były już małymi lwiczkami. Miały sobie wiele do opowiedzenia.
- Mogliście mi od razu powiedzieć. - zwróciła się do Mfalme i Kukii, kiedy dosiedli się do swoich córek podczas kolacji. - Wtedy moja reakcja byłaby inna.
- Chcieliśmy, żebyś dorastała w poczuciu, że masz pełną i kochającą rodzinę. - odpowiedział Mfalme. - Jeszcze raz przepraszamy, Agenti. To był błąd.
- Lew całe życie uczy się na błędach. - odpowiedziała księżniczka. - Czy zgodzicie się, żebym nadal nazywała was rodzicami?
Kukaa uśmiechnęła się wzruszona. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Mfalme.
- Będziemy zaszczyceni, córeczko.
Agenti odpowiedziała uśmiechem. Za taką rodzinę zawsze będzie walczyć.
Agenti posłała rozbawione spojrzenie Akili'emu, kiedy lew opowiedział jej jeden ze swoich słynnych żartów. Ten dotyczył tego, dlaczego zebry mają paski.
- Miło widzieć, że jesteś w doskonałym humorze.
- To przez twój powrót. Dawno się tyle nie uśmiechałem.
Akili wyprzytulał ją za wszystkie czasy i wysłuchał wszystkich opowieści przyjaciółki. Teraz wybrali się na spacer, chcąc poruszyć jeszcze więcej ważnych tematów.
- Czy dobrze widziałam, że Asanta pozwoliła ci się przytulić dzisiaj przed śniadaniem?
- Tak się składa, że jesteśmy razem. - mrugnął do niej psotnie. - Taka mała niespodzianka.
Asanta przystanęła. Oczy lwicy zalśniły podekscytowaniem.
- Akili, to wspaniała wiadomość! Można powiedzieć, że znalazłeś swoją bratnią duszę.
- Życzę ci, żebyś też swoją odnalazła. Cudownie jest być zakochanym. - odpowiedział.
Agenti dobrze znała swojego najlepszego przyjaciela. Może właśnie dlatego tak szybko dostrzegła smutek w jego oczach. Przekrzywiła głowę, oczekując wyjaśnień.
- Czy chcesz mi o czymś powiedzieć?
- Martwię się o matkę. Została na Białej Ziemi. - spuścił głowę.
- Biała Ziemia wkrótce zostanie odbita i znowu będziecie razem, a wtedy król Mfalme przyzna ci wreszcie status pierwszego lwa polującego. Spełnisz swoje marzenie.
- Ale mój ojciec nie będzie mógł tego zobaczyć.
Agenti westchnęła. Poczuła na swoich barkach ciężar, jakby właśnie ktoś położył na nich baobab. Zbliżyła się do przyjaciela, obejmując go ogonem.
- Nasi przodkowie są zawsze z nami. Jestem pewna, że patrzy na ciebie i mocno kibicuje.
- Nie mogę go zawieść, Agenti.
- Nie zawiedziesz. Zobaczysz, Akili, że jeszcze wszystko się ułoży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz