piątek, 9 sierpnia 2024

Rozdział 198

Tęczowa Kraina

Agenti coraz szybszym krokiem zbliżała się do Tęczowej Skały. Malkia prowadziła, cały czas opowiadając o tym, co wydarzyło się pod nieobecność jasnej lwicy. Kesho milczał, ale wiedziała, że słuchał uważnie córki Mfalme. Agenti zauważyła, że starał się trzymać blisko.
Jeszcze zanim postawili pierwsze kroki na skale, z jaskini wybiegła biała lwica. Agenti uśmiechnęła się lekko, rozpoznając w niej swoją babcię, dawną królową Norę. Za nią podążyła reszta stada, składająca się głównie z białoziemców. Chociaż Agenti została przez nich otoczona, swoją uwagę skupiła na dziadkach. Kisu posłał jej uśmiech, zadowolony z powrotu najstarszej wnuczki. Nora natomiast przytuliła ją mocno. Wiedziała, że tęsknili i ona również to odwzajemniała. Przywitała się ze wszystkimi, dłużej przystając przy Wise i swoich kuzynkach, Milele i Maji. Na Tęczowej Skale zapanowało poruszenie związane z jej powrotem.
Uwaga Agenti zatrzymała się, kiedy dostrzegła w tłumie króla i królową Białej Ziemi. Tych samych, których przez całe swoje dzieciństwo uważała za rodziców. Westchnęła, zanim zbliżyła się do nich, świadoma ciekawskich spojrzeć całego stada. Nawet tęczowoziemcy zerkali z zainteresowaniem.
- Wróciłam. – zaczęła spokojnie.
- Na zawsze? – zapytał z nadzieją Mfalme. Oboje starali się być ostrożni w pierwszym kontakcie od tak długiego czasu.
- Stęskniłam się za rodziną i stadem. – po tych słowach, Kukaa wyrwała się do przodu i ze łzami w oczach, przytuliła do siebie starszą nastolatkę. Agenti nie odepchnęła jej. Zamknęła oczy, ciesząc się tym momentem. – Miałam dużo czasu, żeby wszystko przemyśleć.
Zanim się obejrzała, znajdowała się w jaskini i opowiadała o swoich podróżach. Czasami ktoś wtrącał coś od siebie lub zadawał pytania. Agenti zachwycała się terenami, które udało jej się zobaczyć, zanim zdecydowała się wrócić. Pożegnała się wtedy z wujkiem Hakimu i jego rodziną, a w drodze powrotnej usłyszała o ataku na Białą Ziemię i wygnaniu jej mieszkańców. Księżniczka nadal w głowie pamiętała słowa duchowego przewodnika. „Umiej wybaczyć i walcz za to, co kochasz”.
- Na Ptasiej Ziemi i Rajskiej Ziemi miałam okazję poznać wiele gatunków ptaków. Są większe i mniejsze. Gdybyśmy poprosili ich o pomoc, mogliby odwrócić uwagę Kivuli’ego.
- Wtedy straci swoje „powietrzne siły”. Jego ptaki wycofają się, widząc, że ich władca jest na przegranej pozycji. – zgodziła się Milele. – To dobry plan, Agenti.
- Część planu. Nadal musimy być gotowi na walkę. – wtrącił się Kesho.
- Będziemy jeszcze ciężej trenować. - wtrąciła się jedna z tęczowoziemek. 
Postanowili innego dnia skupić się na dokładnym omówieniu planu. Agenti teraz cieszyła się towarzystwem sióstr, które przecież nie były już małymi lwiczkami. Miały sobie wiele do opowiedzenia. 
- Mogliście mi od razu powiedzieć. - zwróciła się do Mfalme i Kukii, kiedy dosiedli się do swoich córek podczas kolacji. - Wtedy moja reakcja byłaby inna. 
- Chcieliśmy, żebyś dorastała w poczuciu, że masz pełną i kochającą rodzinę. - odpowiedział Mfalme. - Jeszcze raz przepraszamy, Agenti. To był błąd. 
- Lew całe życie uczy się na błędach. - odpowiedziała księżniczka. - Czy zgodzicie się, żebym nadal nazywała was rodzicami?
Kukaa uśmiechnęła się wzruszona. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Mfalme.
- Będziemy zaszczyceni, córeczko.
Agenti odpowiedziała uśmiechem. Za taką rodzinę zawsze będzie walczyć.

❤❤❤❤❤
Następnego dnia

Agenti posłała rozbawione spojrzenie Akili'emu, kiedy lew opowiedział jej jeden ze swoich słynnych żartów. Ten dotyczył tego, dlaczego zebry mają paski. 
- Miło widzieć, że jesteś w doskonałym humorze. 
- To przez twój powrót. Dawno się tyle nie uśmiechałem. 
Akili wyprzytulał ją za wszystkie czasy i wysłuchał wszystkich opowieści przyjaciółki. Teraz wybrali się na spacer, chcąc poruszyć jeszcze więcej ważnych tematów. 
- Czy dobrze widziałam, że Asanta pozwoliła ci się przytulić dzisiaj przed śniadaniem?
- Tak się składa, że jesteśmy razem. - mrugnął do niej psotnie. - Taka mała niespodzianka. 
Asanta przystanęła. Oczy lwicy zalśniły podekscytowaniem. 
- Akili, to wspaniała wiadomość! Można powiedzieć, że znalazłeś swoją bratnią duszę. 
- Życzę ci, żebyś też swoją odnalazła. Cudownie jest być zakochanym. - odpowiedział. 
Agenti dobrze znała swojego najlepszego przyjaciela. Może właśnie dlatego tak szybko dostrzegła smutek w jego oczach. Przekrzywiła głowę, oczekując wyjaśnień. 
- Czy chcesz mi o czymś powiedzieć?
- Martwię się o matkę. Została na Białej Ziemi. - spuścił głowę. 
- Biała Ziemia wkrótce zostanie odbita i znowu będziecie razem, a wtedy król Mfalme przyzna ci wreszcie status pierwszego lwa polującego. Spełnisz swoje marzenie. 
- Ale mój ojciec nie będzie mógł tego zobaczyć.
Agenti westchnęła. Poczuła na swoich barkach ciężar, jakby właśnie ktoś położył na nich baobab. Zbliżyła się do przyjaciela, obejmując go ogonem. 
- Nasi przodkowie są zawsze z nami. Jestem pewna, że patrzy na ciebie i mocno kibicuje.
- Nie mogę go zawieść, Agenti.
- Nie zawiedziesz. Zobaczysz, Akili, że jeszcze wszystko się ułoży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz