niedziela, 18 sierpnia 2024

Rozdział 217

Nowe pokolenie królewskich lwiątek spotkało się z dużą uwagą stada. Wszyscy białoziemcy byli zachwyceni Hewą, Nafasi i Mrithi'm . Dziadkowie byli dumni z wnuków. Ogromnymi krokami zbliżała się także prezentacja najmłodszych członków stada. Była to pierwsza od dawna ceremonia, którą Matibabu miała poprowadzić sama. Spokój medyczki udzielił się jednak królowej, której jedynym zadaniem pozostało wyczyszczenie futerek. Wysłała również ptaka z wiadomością do Białej Przystani. Musiała powiadomić Maji, że ich rodzina powiększyła się o aż trzy lwiątka.
Matibabu siedziała przed ścianą zawierającą malunki wszystkich lwich pokoleń z Białej Ziemi. Jeszcze zanim wyruszy na Białą Skałę, chciała dokończyć obrazki królewskich trojaczków. Kolejnych w rodzinie. Matibabu namalowała nad głową Hewy znak, że to on został następcą tronu. Przyjrzała się swojemu malunkowi, zatrzymując na dłużej wzrok na księżniczce. Wpatrywała się w Nafasi z kamiennym wyrazem pyszczka, dostrzegając coraz więcej szczegółów, który tak mały obrazek nie był w stanie pomieścić. Zerknęła na wizerunek, który namalowała wiele miesięcy temu, przedstawiający inną lwicę. 
- A więc to ona została wybrana. - przemówiła medyczka.
- Kto został wybrany i do czego?
Na baobab wspięła się Wise. Matibabu odwzajemniła uśmiech białej lwicy i dała jej znać ogonem, żeby zajęła miejsce obok. Dawna królowa zapatrzyła się na ścianę z podziwem. 
- Ciekawa jestem, jak wiele pokoleń będzie rządziło Białą Ziemią. - odwróciła się do szarej lwicy i położyła łapę na jej ramieniu. - Wykonujesz świetną robotę, Matibabu, dziękuję.
- Muszę wkrótce poszukać następcy, tak na wszelki wypadek. - westchnęła medyczka. Położyła łapę na obrazku księżniczki Nafasi. - Ryk przodków został przekazany następnemu pokoleniu.
- Naprawdę? Tak szybko? - zdziwiła się Wise. Po chwili jednak dodała. - Nafasi urodziła się jako druga, więc otrzymała ryk przodków. Kira na pewno wiedziała, co robi, wybierając właśnie ją. Mam przeczucie, że będziemy mogli być dumni z naszej przyszłej liderki.
- Mhm, ale i tak przekaże tą wiadomość królowej i królowi. Gorzej jeśli będą chcieli ją ograniczyć, tak jak dawniej zrobiła Nora.
- Porozmawiam z nimi. - obiecała Wise. - Kiedy nadejdzie czas, Nafasi będzie musiała wybrać swoją Lwią Gwardię, ale na razie pozwólmy jej cieszyć się dzieciństwem. Chodźmy, Matibabu, ceremonia zaraz powinna się rozpocząć.
Matibabu zgodziła się z przyjaciółką. Obie zeszły z baobabu, zmierzając spokojnym krokiem na Białą Skałę. Lata młodości miały dawno za sobą i zaczęły to odczuwać w swoich stawach. 
Zwierzęta z Białej Ziemi także zaczęły się gromadzić. Niebo mieniło się w kolorach wschodzącego słońca. Całe królestwo zdawało się pogrążone w radości. 
Matibabu wdrapała się na Białą Skałę, trzymając w pyszczku jasnobrązowego lewka. Uniosła go do góry, prezentując jako pierwszego. Za nią na Białej Skale pojawili się Malkia i Kesho. Królowa uniosła córkę, natomiast król młodszego syna. Wszystkie trzy lwiątka zostały zaprezentowane mieszkańcom królestwa. Zwierzęta ukłoniły się.
- Zostało postanowione, że to Hewa obejmie tron po rodzicach. Życzę mu dużo zdrowia i mądrości w kroczeniu ścieżką następcy tronu. - rzekła Matibabu i chociaż zwracała swoje słowa do lwiątka, stado słuchało jej jak zaczarowane. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz