wtorek, 27 sierpnia 2024

Rozdział 227

- Więc twoim duchowym przewodnikiem jest twoja mama? 
Pytanie przyjaciela sprawiło, że Savana pokiwała łebkiem. Hewa wiedział najwięcej o jej przeszłości i to jemu zdradziła, że Safari ujawniła jej się podczas poszukiwań Białej Ziemi i pomogła trafić na odpowiednie terytorium. Ostatnio przerabiali w szkole dla lwiątek temat duchowych przewodników. Każde lwiątko chciało odkryć swojego opiekuna. 
- I możesz z nią rozmawiać w każdym momencie? - dopytał książę. 
- Nie, ale zawsze pojawia się, kiedy jej potrzebuje. Znaczy wiesz, tęsknię za nią codziennie i chciałabym, żeby była obok. Moja duchowa przewodniczka wie jednak, kiedy jest tak naprawdę potrzebna. Swoimi radami wskazuje mi drogę. 
Hewa pokiwał głową z zadowoleniem. Znała go bardzo dobrze i wiedziała, że kiedy zamilkł na dłuższe uderzenia serca, to zaczął analizować jej słowa i pewnie myśleć, kto mógłby być jego duchowym przewodnikiem. Wpatrywała się w przyjaciela, dopóki ponownie nie przeniósł na nią wzroku. Uśmiechnął się lekko, na co zareagowała westchnięciem. Zwróciło to uwagę lwiątka.
- Co jest? - zapytał, mrużąc ślepia.
- Wiesz, że moje odejście do Białej Przystani trochę się przeciągnęło. Wczoraj królowa potwierdziła, że mogę wyruszyć. Jesteśmy umówione na jutro z Kukąą. Mam trafić pod opiekę księżniczki Maji.
Z każdym słowem Savany, oczy Hewy robiły się coraz bardziej przejęte. W pewnym momencie musiał nawet odwrócić wzrok. Zauważyła, że wbił pazury w ziemię.
- Hewa, powiesz coś?
- A co mam powiedzieć? 
- Cokolwiek. Jesteśmy przyjaciółmi. Naprawdę nie chcę rozstawać się z tobą w konflikcie. - broniła się Savana i nawet przystąpiła o krok do przodu.
- Więc czego oczekujesz odchodząc z Białej Ziemi? Nawet mieszkając w Białej Przystani będziemy się rzadko widywać. - spojrzał na nią z wyrzutem. - Myślałem, że zmieniłaś zdanie i że zostaniesz. Tutaj jest twój dom, tutaj masz przyjaciół, zdążyłaś poznać stado.
- Moja mama chciałaby, żebym.... 
- To jest twoje życie, Savana i musisz sama podejmować decyzje. Chcesz zamieszkać w Białej Przystani to droga wolna, ale czy to sprawi, że będziesz szczęśliwa? 
- Będę. 
- A tutaj nie byłaś? - zapytał Hewa, zaglądając jej głęboko w oczy. 
- Jestem. I nie wiem już, co zrobić. - spuściła głowę, wpatrując się we własne łapki i uciekając od jego wzroku. Nie mogła więc zobaczyć łagodności na pyszczku lwiątka.
- Savana jesteś moją najlepszą przyjaciółką i będziesz nią nawet w Białej Przystani. Ale nie będę cię okłamywać, że chciałbym, żebyś została. Zawsze będę się o ciebie troszczył i nie pozwolę, żebyś straciła kolejny dom.
Podniosła głowę. Stali blisko siebie. Oboje wbijali pazury w ziemię pod wpływem emocji.
- Zostanę. Czas pokaże, czy moja decyzja była dobra. Wiem tylko, że wybieram serce.
Hewa odetchnął z ulgą i posłał jej pytające spojrzenie, na które zareagowała od razu. Skinęła głową i wtedy oboje się przytulili. Zawsze czuła się bezpiecznie w obecności najlepszego przyjaciela.

***

Lwia Gwardia Nafasi mogłaby zacząć działać, gdyby nie kwestia odpowiedniego trenera. Agenti przekonała Malkię, że będzie to bezpieczne dla lwiątek. Powinni mieć kogoś, kto ich odpowiednio wytrenuje i zadba o to, żeby nie przeciążali się podczas misji. Pomysł spodobał się królowej i od razu powiadomiła o nim córkę. Nafasi musiała się zgodzić, jednak razem z przyjaciółmi nie widzieli nic złego w tym pomyśle. Nawet się ucieszyli. Zwłaszcza, że sami mogli wybrać trenera ze zgłoszonych kandydatów. Wybór padł na młodą gepardzicę Mbio. Mrithi przyznał, że była pierwszą pacjentką, którą poznał. Sama gepardzica była pracowita i nie bała się wyzwań. Złapała od razu dobry kontakt z Surą, czyli najszybszym z Lwiej Gwardii. Podzieliła się z nim radą, żeby urządzał sobie poranne biegi, które tylko wzmocnią jego łapy i kondycję. Będą również orzeźwiające dla umysłu. 
Pierwszy trening Lwia Gwardia zapamiętała jednak jako ciężki. Mbio okazała się wymagającą trenerką, a ponieważ była innego gatunku, oczekiwała od lwiątek zbyt wiele. Rozgrzewka była zbyt długa, a późniejszy trening z przeskakiwaniem przez małe kamienie okazał się zbyt wymęczający dla młodych łap. Mimo wszystko zostawili Mbio jako swoją trenerkę, chcąc zobaczyć, czy faktycznie zrobi z nich prawdziwych obrońców Białej Ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz