sobota, 17 sierpnia 2024

Rozdział 207

Maji podniosła się powoli ze swojego miejsca, żeby podejść do Malkii i ogonem poprowadzić ją głębiej w jaskinię. Posłała jej zatroskane spojrzenie.
- Stres jest normalny w tak ważnym dniu. Wszyscy jednak wiemy, że kto jak kto, ale ty masz odwagę i wiedzę, żeby dobrze władać Białą Ziemią. Będziesz najlepszą królową w historii. 
- To ja powinnam troszczyć się o ciebie, a nie odwrotnie. - Malkia westchnęła, kątem oka zerkając na brzuch Maji, który robił się coraz większy. Najmłodsza z sióstr w odpowiedzi się uśmiechnęła.
- Od tego jest rodzeństwo.
- Całe stado darzy cię ogromnym szacunkiem, odkąd zmotywowałaś wszystkich do walki o nasz dom.  - odezwała się Milele i drgnęła pod wpływem tego wspomnienia. Kivuli był wrogiem o którym wszyscy woleli zapomnieć. 
- A rodzice są z ciebie tak bardzo dumni, że pewnie posadziliby cię na tronie jeszcze jako nastolatkę. - zaśmiała się Agenti. Mfalme i Kukaa chcieli oddać najstarszej biologicznej córce władzę dopiero, kiedy Biała Ziemia znowu będzie piękna i spokojna. Dzięki temu trochę ułatwili jej start, za co Malkia była im ogromnie wdzięczna. 
- Już czas. - Kukaa zajrzała do jaskini i rozpromieniła się na widok wszystkich swoich dzieci. Każdą z nich przytuliła, podczas kiedy Mfalme upewnił się, żeby zajrzeć w oczy przyszłej królowej. Gdyby zobaczył w nich chociaż cień wahania, był gotowy przełożyć emeryturę. Malkia, jeśli jednak miała jakiekolwiek wątpliwości, wpatrywała się w ojca pewnym wzrokiem, wyprostowana i ze świeżo umytym futrem. Powtarzała sobie, że wszystko musi być idealnie. 
Kiedy cała rodzina opuściła jaskinię, wśród stada rozległy się podekscytowane szepty. Maji usiadła obok Adele, z którą lubiła się wymieniać poradami na temat macierzyństwa. Adele już urodziła i była wsparciem dla ciężarnej księżniczki. Chociaż księżniczką miała być jeszcze przez kilka minut, dopóki jej siostra nie przejmie tronu.
Milele zajęła miejsce obok Dahy, od razu łączyć swój ogon z tym należącym do lwa. Poczuła, jak polizał ją po policzku, jeszcze zanim usłyszała zza swoich pleców zirytowane prychnięcie Gizy. Daha wywrócił oczami, ale nie mogła tego widzieć, więc Milele dla lepszego efektu, spiorunowała ją spojrzeniem. Stosunki Dahy z Gizą ochłodziły się. Nie był już usłuchanym lwiątkiem, a za swoją miłość życia wybrał Milele. Giza nie mogła zrozumieć, dlaczego pozwolił Kesho związać się z Malkią, kiedy powinien był walczyć o księżniczkę. Daha jednak zrozumiał, że nie darzył Malkii żadnym więcej uczuciem niż przyjaźnią. Widział, że lwica jest szczęśliwa z bratem Cheki. On sam zbliżył się natomiast do Milele. Oboje zwykle pozostawali w cieniu, byli dobrymi obserwatorami i rozumieli się właściwie bez słów. Byli ze sobą zgodni i szalenie zakochani. O partnerstwo poprosił ją niedawno, a córka Mfalme bez wahania się zgodziła.
Malkia zbliżyła się do Kesho, stając u jego boku. Lew uśmiechnął się lekko. Ten uśmiech zawsze był przeznaczony tylko dla niej, podobnie jak błysk w oczach, w którym zawsze widziała szczere uczucie. Rafa ledwo wdrapał się na Białą Skałę. Opierał się na swojej lasce i na boku Matibabu. Malkia posłała mu smutne spojrzenie, które zbył machnięciem ręki. Szaman cieszył się, że ostatni raz mianuje nowych władców ich terytorium.
Wygłosił krótką przemowę, w której podziękował Mfalme i Kucce za aktywne i sprawiedliwe rządy, a także wyraził nadzieję na dobre panowanie nowego pokolenia. Mfalme i Kukaa wdrapali się na szczyt Białej Skały i zaryczeli. Powtórzyli to drugi raz, zanim wycofali się, ustępując miejsca wspinającym się na szczyt przyszłym władcom. Mfalme i Kukaa spojrzeli sobie głęboko w oczy, wyrażając nim więcej niż słowa. Kochali się i byli sobie wdzięczni, że pomimo wielu trudności wciąż trwali u swojego boku.
Malka i Kesho stanęli obok siebie, wpatrzeni na zgromadzone w dole zwierzęta i niektóre lwice ze swojego stada. Malkia zaryczała jako pierwsza, prezentując tym samym, że jest następcą. Milele i Maji westchnęły cicho. Od tej pory przestały być księżniczkami. Agenti zdawała się tym nie przejmować. 
Następnie Malkia i Kesho zaryczeli razem. Wywołało to radość stada i zwierząt. Ich ryk rozniósł się echem. Ostatni raz zaryczało całe stado, przyjmując nowego króla i królową. Mieszkańcy skłonili się, jeszcze zanim Matibabu znalazła się na samym szczycie.
- Królowa Malkia i król Kesho!
- BRAWO! - wydarła się radośnie Milele, szybko zyskując sprzymierzeńców, którzy również zaczęli gratulować. Tak rozpoczęła się nowa era. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz