Adele wzięła niespokojny oddech. Minęła Gizę, przytulającą na powitanie Dahę. Zbliżyła się do Mfalme i Kukii, którzy na jej widok od razu poświęcili jej uwagę. Adele zauważyła, że większość wygnanych białoziemców odwróciła się w jej stronę, żeby wysłuchać tego, co miała do powiedzenia.
- Jak wpadłaś na pomysł z trucizną? - zapytała Kukaa.
- Podczas wizyty u Matibabu, wyznałam jej, że muszę wziąć sprawy we własne łapy i zabić Kivuli'ego. Wiedziałam, że nie mam z nim szans w otwartej walce i że nie możemy się zbuntować, więc musiałam użyć sprytu. Matibabu to mądra lwica, pomogła mi od razu.
- Obawiałaś się, że nie wrócimy was uratować? - zapytał Mfalme.
- Wybacz, ale długo wam to zajęło. - mruknęła w odpowiedzi, kierując porozumiewawcze spojrzenie na nastoletnie księżniczki. - Stan Białej Ziemi i naszego stada był coraz gorszy, jako królowa musiałam zadziałać.
- Kivuli kazał się mianować królem? - zapytał pod nosem Mfalme. W jego głosie wyczuła pretensje.
- Tak, opowiemy wam wszystko na Białej Skale. Oczywiście zrzeknę się tytułu królowej Białej Ziemi. Wiem, że nie należy do mnie i cieszę się, że wróciliście. Nasze terytorium znowu jest bezpieczne.
W jej oczach Mfalme zauważył zmartwienie, więc dał znak ogonem, żeby kontynuowała.
- Kivuli sprawił, że się w nim zakochałam. Myślę, że on też na swój dziwny sposób coś do mnie czuł. Ale wiedziałam, że tylko jego śmierć pozwoli nam się uwolnić. To jednak nie zmienia tego, że coś pomiędzy nami było i spodziewam się jego lwiątka. - wyznała. Przyłożyła ogon do swojego brzucha, wpatrując się zmartwionym wzrokiem w prawowitych władców Białej Ziemi. - Dobrze słyszycie, noszę pod sercem jego potomka. Nie chcę odchodzić z Białej Ziemi, to mój dom, ale nie pozbędę się swojego dziecka. Czy możemy tu zostać?
Wise, słysząca ich rozmowę, podeszła do Adele i mocno ją przytuliła. Shira przypatrywała się całej scenie z bliska, gotowa bronić córki w razie odrzucenia jej prośby o dalsze bycie w stadzie.
- Dziękuję za to, że byłaś taka odważna.
Adele odwzajemniła uścisk. Wiedziała, że ma przed sobą ważne zadanie. Musiała dobrze wychować swoje lwiątko i uchronić go przed wiedzą o Kivuli'm. Oczywiście król i królowa zgodzili się, żeby została w stadzie. Wkrótce większość członków stada mogła skierować się na Białą Ziemię.
- Pozostało jeszcze kilka spraw, którymi musimy się zająć. - zwróciła się do swojego partnera. Kukaa oparła głowę na jego ramieniu. - Biała Ziemia wymaga, żebyśmy przywrócili jej dawny blask.
- Ze wszystkim sobie poradzimy. - odpowiedział biały lew, uśmiechając się promiennie.
Tego dnia zajęli się sprawą Sawy, który przez cały czas przebywał w niewoli na Tęczowej Krainie. Teraz wrócił z nimi na Białą Ziemię, chcąc również wziąć udział w bitwie. Zamiast tego Mfalme wygnał go, ofiarowując mu tym samym również wolność. Sawa bez słowa przekroczył granicę, kierując się w tylko sobie znanym kierunku. To był ostatni raz, kiedy o nim usłyszeli.
- Jesteś pewna, że nie będzie już zagrażał Białej Ziemi? - zapytał król, kiedy obok niego stanęła Nyeusi, także przyglądając się odchodzącemu ex partnerowi.
- Mam dobre przeczucia. Jeśli jednak kiedykolwiek pojawi się ponownie, to osobiście odbiorę mu życie. - odpowiedziała czarna lwica.
sobota, 10 sierpnia 2024
Rozdział 202
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam nadzieję, że mimo braku odpowiedzi na wiele moich komentarzy czytasz je? :)
OdpowiedzUsuńOdpisałam na twój komentarz pod rozdziałem 195
UsuńRównież.
Usuń