piątek, 30 czerwca 2017

Historia Matibabu cz.3

Naomi otworzyła ociężałe powieki,lecz natychmiast je zamknęła.Przypomniała sobie otóż,co dzisiaj za dzień.Dzień jej ślubu,tego którego nie chciała.Wbrew sobie wstała,przeciągnęła się i wyszła z jaskini.Jej rodziny w niej nie było i domyślała się dlaczego.Spojrzała na jaskinię królewską.Stali tam i uśmiechali się do władców.Kesho posłał jej szyderczy uśmiech,na co ona prychnęła.
Pędem ruszyła w stronę wodopoju.Słońce mocno grzało,co jej nie pomagało.Pomału zwalniała,nie miała jednak zamiaru się zatrzymać.W końcu,dobiegła do wodopoju i od razu,rzuciła się na wodę.Chłeptała ją,nie przejmując się niczym do o koła.Kiedy..wylądowała w wodzie.Od razu,wyszła na brzeg i posłała piorunujące spojrzenie winowajcy.Hakimu zaśmiał się i udał,że nic nie wie.Naomi rzuciła się na niego i chwile później,leżał już przyciśnięty jej ciężarem.
-Cześć siostrzyczko,czy mogłabyś że mnie zejść.Tak się chyba nie wita braciszka,-uśmiechnął się szyderczo
-Aha,a siostrę to tak można?-zeszła z niego,a uśmiech nie schodził z jej pyska,po chwili jednak,znowu posmutniała.Jej brat widocznie to dostrzegł.
-Ej! Nie smuć się tak! Co powiesz,na mały spacerek,przed..
-Proszę nie kończ,-warknęła cicho,po czym zaczęła iść przed siebie,-idziemy na ten spacer,czy nie?

Szli w ciszy,od czasu do czasu zagłuszanej łamaniem patyków,po których stąpali.Hakimu objął prowadzenie,po czym zaprowadzić siostrę na wysoką górkę.Wejście na nią,nie zajęło im aż tyle czasu,jak wtedy,gdy byli lwiątkami.Tak,byli już kiedyś na tej górce.Kiedy więc znaleźli się na samym szczycie,od razu wiedzieli gdzie należy się udać.Wspięli się na niewielki kamień,a ich wzrok powędrował daleko.Naomi zawarło wdech w piersiach.Widok ich królestwa,był niezwykły.Zwłaszcza z góry.Uśmiechnęła się do brata,nie tracąc wzroku z widnokręgu.Siedzieli tak dość długo.Naomi teraz,wpatrywała się w daleki horyzont,inne ziemię.Ciekawiły ją.To nowe życie,nowe miejsca.Może..tym razem będzie mogła być taka,jaka chce.
Z zamyśleń,wyrwał ją głos brata.
-Musimy już wracać
-Niestety..-westchnęła i wraz z bratem,zeszła z górki.Udali się do jaskini królewskiej.Tam,obojga przygotowali do ceremonii ślubnej.Naomi wpięto różowy kwiat,a Maji niebieski.Obie lwice były gotowe.Maji z uśmiechem,stanęła przed jej bratem.Naomi,wolała okazać smutek.Niespokojnie ruszała ogonem,kiedy król udzielał im ślubu.Jej brat,był już żonaty.Na chwile się uśmiechnęła,lecz ten uśmiech znikł..kiedy na nich przyszła pora.Nie słuchała niczego,stała wmurowana i czekała na koniec.Zamknęła oczy,przed którymi pokazał jej się widok..no właśnie czego.Z początku było to zamazane,lecz z czasem,widziała to coraz wyraźniej.Był to biały kwiat.Przepiękny.Uśmiechnęła się nieumyślnie.Czyżby to był znak? Coś kazało jej uciekać.Otworzyła oczy i..
-Nie chce tego..-warknęła,po czym zwróciła się do rodziny,-żegnajcie!
I tyle,po prostu uciekła.Wiedziała,że ją gonią.Nie zamierzała zwolnić.Mimo iż pomału traciła siły,biegła dalej.

Słońce przestało mocno grzać,przypominając,że nie długo zachód.Strażnicy już jej nie gonili,a jednak nie zwalniała.Była daleko.Nawet nie znała tej okolicy.Wiele zostawiła za sobą.Podążała za słońcem,to ono wskazywało jej drogę.

Naomi
Pamiętam,że minęły dwie noce i dwa dni.Spałam,tylko jednej ciemnej nocy i tyle.Nie zwalniałam,pomimo zmęczenia.Na szczęście,przynajmniej nie byłam głodna.Duża antylopa gnu,została dzisiaj przeze mnie zjedzona.Zniknęła w moim brzuszku.
Biegłam i biegłam,w końcu dotarłam do jakiejś ziemi.Było pełno zwierząt,wodopoje,jaskinie,w tym jedna wielka na końcu sawanny.A co mnie najbardziej uszczęśliwiło,białe kwiaty.O tym miejscu,mówiły duchy.Zwiedzałam je długo,zapamiętując każdy szczegół.W końcu,dotarłam pod wielki baobab.Wspięłam się na niego,bez najmniejszych problemów.W środku było zupełnie pusto,no może oprócz owoców,liści i flakoników,butelek z drewna i misek,walających się w środku.Pomyślałam,że mogę tu zamieszkać.Chodź,znalazłam też inną jaskinię,ale w niej było pusto,nie licząc wgłębień-tak jakby półek.

Od razu,zajęłam się za porządki.Następnego dnia,wszystko wyglądało pięknie i czysto.Zrobiłam też wiele leczniczych mikstur,z ziół które przyniosłam (niektóre z mojego starego domu przez "przypadek").
Mieszkałam tu zaledwie dwa dni,a już po wielkiej ziemi,rozniosła się plotka "kim jest ta lwica?".Nie przejęłam się tym w ogóle.Wolałam zwiedzić pewną ziemię,niedaleko tej na której się znajdowałam.Kiedy miałam już przekroczyć granicę,zatrzymała mnie pewna zebra.
-Nie radzę tam iść.Często wybuchają pożary..właściwie dość często,-powiedziała,a ja tylko kiwnęłam głową,-jak masz na imię? Nigdy cię tu nie widziałam..
Zaniemówiłam.Miałam powiedzieć "Jestem Naomi,z daleka",kiedy ja nie chciałam być tamtą lwicą? Nie chciałam i tyle.Nie chciałam wracać do przeszłości.Tęskniłam tylko za Hakimu,Kifo i rodzicami,tylko za nimi.Za niczym innym,nie musiałam tęsknić.Wzięłam głęboki wdech i kierując się pewną zasadą medyków kubadilisha maisha*,powiedziałam:
-Nazywam się...Matibabu? Tak,Matibabu! Jestem tutejszą szamanką,medyczką
O nic więcej nie pytała,po prostu odeszła,a ja zerwałam jeden z białych kwiatów i wróciłam na baobab.

Po tym zajściu,odwiedzały mnie zwierzęta,prosząc o pomoc.A ja zawsze im pomagałam.Pewnej nocy..
Robiłam miksturę,uciskając owoce,kiedy poczułam ból głowy...
***
-Co ci było?-spytała Lajla
-Nic wielkiego,po prostu musiałam więcej spać,-uśmiechnęła się Matibabu,po czym spojrzała na niebo przez liście,-lepiej już wracajcie,zaraz się ściemni
Lwiątka wstały i pożegnały się,po czym opuściły baobab i pobiegły do domu.Wise spojrzała na szarą lwicę z uśmiechem.
-Dziękujemy za historię Matibabu,dobrej nocy,-i także wyszła.
***
Patrzyłam jeszcze chwile,na znikającą w oddali rodzinę królewską.Nie,nie powiedziałam im jednego.Wróćmy do historii..
Objawił mi się duch-duch białego lwa (Mfalme).Wskazał na ścianę,na której pojawił się biały kwiat.Niebo rozświetliły gwiazdy.Lew zniknął,a przede mną pojawiła się biała lwica z czarnym uchem.Uśmiechnęła się,jej niebieskie oczy kryły w sobie tyle mądrości.Spojrzała nimi na TĄ ziemię i zniknęła.
Nie czekając długo,wzięłam się do rysowania.Narysowałam białą lwice z czarnym uchem na ścianie,dorysował jeszcze kilka postaci na kamieniach,które tutaj przyniosłam.Postacie te,były przyjaciółmi białej lwicy,jednak to ona była najważniejsza.Dotknęłam jej łapą:
-Poczekam,nie spiesz się.Poczekamy Wise..
KONIEC CZĘŚCI 3-OSTATNIEJ

*Zasada 13:zmiana imienia,może nastąpić po wyparciu się korzeni,na rzecz zostania medykiem szamanem i tym samym,ratowania życia-jina badiliko linaweza kutokea baada kunyimwa mizizi, kwa daktari kuwa mganga, na hivyo, kuokoa maisha
1.I jak? Podoba wam się historia Matibabu?

Konkurs wygrała..

 KONKURS WYGRAŁA...LEA!!
         Gratulację c:

Miałaś 21/26 punktów

niedziela, 25 czerwca 2017

Rozdział 51

N:U nastolatków,zabawa trwała w najlepsze.Shani,Bora i Kora,wylegiwały się na kamieniach.Idia z westchnieniem,przyglądała się walczącemu Isace.Lew walczył z Kodą,Bahati z Mią.Syn Kilio był silny (jak mówiła jego ranga w gwardii) więc od razu powalił Mię na plecy.Wstała,otrzepała się i spojrzała na niego gniewnie.Ten tylko posłał jej głupkowaty uśmiech.
-Na co się tak patrzysz? Nigdy nie widziałeś wściekłej lwicy?!

Koda i Isaka,walczyli bardziej zacięcie.Szary odskoczył i przybrał pozycję,podobną do lwiątka chcącego się bawić.
-Zadam ci pytanie..wiesz ile to jest dwa dodać dwa?
-Nie
-Nie?  To widać jesteś większym nieudacznikiem niż myślałem!
Rzucili się na siebie ponownie.Walczyli tak jeszcze długo,do puki Bora ich nie rozdzieliła.Padli na ziemię roześmiani.Pierwsze kroki,zostały postawione,-pomyślała Idia
*
W tym czasie,Kaja opowiadała swoją historię,zarówno Królowej,jak i Kilio.
-..Po tym ataku,jak pewnie tego doświadczyłaś,wróciłam na miejsce walki,zostawiając cię.Czułam,że sobie poradzisz.Na miejscu,nic jednak nie zastałam.No może tylko ciała.Twój ojciec nie żył.Płakałam długo.Kiedy się otrząsnęłam,zaczęłam cię szukać.Cóż..przesunę trochę rozwój akcji..Wróciłam na miejsce Ptasiej Ziemi.Przez wiele lat ją odbudowywałam.Stworzyłam własne stado.Nie było tam króla,królowej itd. Każdy miał takie same prawa.Zakochałam się,urodziła syna,lecz mąż mnie wkrótce zostawił.Cóż..zajęłam się rodziną.Kiedy jednak Isaka,był już wystarczająco duży,ruszyliśmy w podróż.Znaleźliśmy się tutaj,-lwica się uśmiechnęła,-i znalazłam ciebie ,kochanie
-Ja się też cieszę,że tu jesteś,-uśmiechnęła się moja przyjaciółka
Spojrzały na mnie
-Możesz dołączyć do stada,-powiedziałam,po czym odeszłam.

Przez większość czasu,włóczyłam się bez celu po sawannie.W powietrzu,unosił się lekki zapach deszczu.Chmury były ciemne,więc domyśliłam się,że będzie lało.Zwierzęta także to wyczuły,bo pomału znikały z pastwisk i wodopoi.Przystanęłam przy nim,by popatrzeć trochę na zabawę dzieciaków.Nora,Lajla,Ndoto,Kisu,Huru i Aishi ,biegali radośnie wokół siebie.Uśmiechnęłam się i ruszyłam dalej.Przyspieszyłam,kiedy na nosku poczułam krople deszczu.W oddali,dostrzegłam lwią sylwetkę.A konkretnie lwica.Nie daleko niej,leżało czarne lwiątko.Wolno oddychało.Z tego co widziałam,chciała zadać cios,ale w porę skoczyłam na nią.Uciekła.Chwile stałam nieruchomo,przyglądając się lwiątku,po czym wzięłam je w zęby i pognałam do Matibabu.Razem z Rafą się podzielili.On zamieszkiwał Baobab,gdyż łatwiej mu było się na nim poruszać,a Matibabu przeniosła się do jaskini medyków-tak teraz nazywanej.Pobiegłam do niej.Kiedy tylko mnie dostrzegła,nie potrzebowała żadnych wyjaśnień.Wzięła ode mnie lwiątko i zaczęła je badać.Usiadłam.
*
Weszłam do jaskini,kiedy czarny lwiak się obudził.Uśmiechnęłam się.Łapkę miał zabandażowaną,ale przynajmniej żył.Po jego minie poznałam,że się trochę przestraszył.
-Gdzie ja jestem? Kim ty jesteś?
-Nie bój się mnie,-powiedziałam łagodnie,podchodząc bliżej
-Gdzie jestem? Kim ty jesteś?-powtórzył
-Jesteś na Białej Ziemi,a ja jestem Królową tych ziem,jestem Wise
-Jesteś przyjaciółką mojej babci Lea?
Jego pytanie mnie szokowało
-Ty jesteś wnukiem Lea?-kiwnął głową na tak,-ty pewnie jesteś Fuhara,Kilio i Kamba, mówiły mi o tobie i twoim bracie
-Jak ja się tu znalazłem I co mi się stało?
 Opowiedziałam mu wszystko,jak się tu znalazł i że leży tu od kilku dni
-Muszę wracać na Lwią Ziemię do domu,wszyscy na pewno się martwią,-mówiąc to,próbował wstać,lecz znów upadł
-Nigdzie nie pójdziesz,masz złamaną nogę i jesteś bardzo zmęczony,nic od dawna nie jadłeś,-powiedziałam,-wyślę kogoś na Lwią Ziemię,żeby powiedział,że jesteś tutaj bezpieczny
-Ale...
-Zostaniesz tu kilka dni,później wrócisz na Lwią Ziemię,ale musisz odpocząć! Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia
-Dobrze,-powiedział zrezygnowany

Westchnęłam i wyszłam z jaskini.Ruszyłam na polowanie.Upolowałam antylopę gnu,co było niezłym wysiłkiem dla moich łap.Miałam ją ciągnąć w stronę gdzie był lwiak,kiedy kogoś zauważyłam nieopodal.Zostawiłam zwierze i pobiegłam w tym kierunku.Przytuliłam Kilio.
-Hej Wise,co jest?-spytał Busara,na chwile odrywając się od zabawy z synem
-Nie chciałabyś spotkać się z braćmi..-zaczęłam
-Chciałabym..ale o co chodzi?-spytała
-Bo ktoś musi powiedzieć lwioziemcom,że Fuhara,jest cały i zdrowy
-To jednak Fuhara był tym lwiątkiem? Nie ma problemów,ruszymy za..-spojrzała na słońce,-w sumie..za chwile.Busara idziesz że mną,-zwróciła się do lwa,-chce cię przedstawić bracią
-A ja mogę iść?-spytał Kisu
-Nie
-Proszęęę.Chce poznać wujków!-poprosił,a Kilio po namyślę się zgodziła.Ja w tym czasie,poszłam po antylopę gnu i zabrałam ją do wnuka Lea
-Dziękuję,-powiedział,kiedy zjadł.Położył głowę na łapach,a po chwili zasnął.Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam na Białą Skałę.Pobawiłam się chwile z dziećmi,po czym poszłam spać.
*
Kilka dni później,po Fuharę przybyli lwioziemcy.Zawitali chwile,po czym wrócili na Lwią Ziemię.Kisu od razu,pobiegł do Nory-która skończyła właśnie lekcje z rodzeństwem.Dzień upłynął ogółem spokojnie.Następnego dnia,już tak nie było...
--------------------------------------------
88 rozdział (Historia Adele)
I jak? Mam nadzieję,że rozdział się podobał.
Pozdrawiam c:

Historia Matibabu cz.2

Ciąża Hope ,przebiegła bez większych komplikacji.Lada dzień miała urodzić.Ajabu i Hakimu,pilnowali jej jak oka w głowie.Naomi natomiast,wybrała się na sawannę,w towarzystwie Kesho.Zbierała zioła w określonym celu.Tylko ona wiedziała dlaczego i wiedziała,że jeśli tego nie zrobi,będzie źle.Kesho zauważył jej zmartwienie i spytał:
-Co jest? Czemu ty to zielsko zbierasz?
-Po prostu muszę,-odparła i przyspieszyła,by po chwili zerwać kolejne zielsko.
-Powiesz czemu?-przewrócił oczami i stanął przed lwiczką
Naomi westchnęła
-Obiecaj,że nikomu nie powiesz
-Obiecuję
Szara zamknęła oczka i zaczęła mówić:
-Co noc,śnią mi się dziwne sny.Odwiedzają mnie w nich..duchy.Widziałam mojego dziadka,babcie,wujka.Coś..coś ma się wydarzyć w mojej rodzinie..
-Ta!-fuknął,-wiesz,może lepiej nie kłam!
-Nie kłamie!
-Jasne! Kłamczucha-zaśmiał się,-idę na obiad,pa Naomi!
-Pa,-burknęła i wróciła do zbierania ziół

Następnego dnia,gdy wraz z bratem,lwiczka podeszła do przyjaciół,poczuła na sobie ich spojrzenia.Z początku to zlekceważyła,lecz później,stało się to denerwujące.
-O co wam chodzi?
-Duszki ci nie powiedziały?-zaśmiała się Mia
W oczach Naomi,pojawiły się łzy.Spojrzała na Kesho,który miał swój głupkowaty uśmieszek.Przetarła łzy.
-Jak mogłeś! Jak!..-chciała coś dodać,kiedy przybiegł Ajabu.
-Co się stało,tato?-spytał Hakimu,wraz z Naomi-która odzyskała spokój
-Wasza mama,zaczęła rodzić,-powiedział spokojnie,po czym wziął dzieci na grzbiet i ruszył w stronę domu.Zostawił dzieci przed jego wejściem i wszedł do jaskini,z kąt wydobywały się słabe piski.Naomi zmrużyła oczy,wiedziała co zaraz nastąpi.Weszła z bratem do środka.Hope,trzymała w łapach małą brązową kuleczkę.Wpatrywała się w zebranych,wielkimi niebieskimi oczami.
-Jak ją nazwiecie?-spytał Hakimu
-Jego synku,-poprawiła go matka lwiątka,-zdecydowaliśmy się na imię Kifo
-Ładnie,-powiedziała cicho Naomi,dalej mrużąc oczy.
Dosłownie po chwili,maluch zaczął się dusić.Dusił się potwornie,więc rodzice nie wiedzieli co zrobić.Ajabu złapał w zęby syna i wybiegł z jaskini.Hope wpatrywała się chwile w lwiątko,po czym także odeszła.Śmierć-była czymś znajomym.Tak stracili pierwsze dziecko.Naomi,nie odeszła.Poszła po zioła i po chwili,była przy bracie.Zawiał wiatr i poczochrał jej sierść.Wyjęła jeden liść i zamoczyła go w jakiejś substancji-którą sama zrobiła.Nasmarowała nią lwiątko.Po godzinie,jej brat przestał się dusić.Złapała go w zęby i delikatnie zabrała do rodziców.Można się domyślić,co odczuli,kiedy córka przyszła do nich z lwiątkiem.Radość,zaskoczenie,wzruszenie,jak i ulgę.Naomi milczała,nie mówiła jak to zrobiła.Tą noc,spędziła przytulona do brata,a we śnie,rozmawiała z duchami.

Po kilku dniach,wszyscy pomału o tym zapominali.Mały miał apetyt.Poznawał już członków rodziny.Naomi nie spotykała się z przyjaciółmi,więc nie szła za bratem,kiedy ruszał w ich kierunku.Któregoś ranka,poszła do doliny w której był baobab.Wspięła się na niego.Już się nie bała,tak jak za pierwszym razem.Oglądała malunki na ścianach i wąchała zioła i mikstury.Spędziła na tym cały dzień,kiedy poczuła czyiś oddech za sobą.Pisnęła i odwróciła się.Za nią stał ten sam gepard,co wtedy.Uśmiechnął się na jej widok.
-Witaj Naomi
-Z-znasz moje imię?
-Tak.Wiesz,duchy wiedzą wszystko,powiedziały mi,że mieszka tu pewna niezwykła lwiczka.
-Ja?
-Tak.Powiem w prost.Powiedziały,żebyś poszła tą ścieżką..
-Jaką znowu ścieżką?-z początku nie zrozumiała,lecz po chwili usiadła,-mam być szamanką? Ja się na tym nie znam
-Zapewniam,że sobie poradzisz.Pomogę ci.Nie chcesz chyba zawieść przodków?

Przez kolejne dni,Naomi uczestniczyła w lekcjach szamana,Madawy.W końcu,stała się nastolatką.Jej brat,spotykał się z Maji i miał mniej czasu na nią.Kifo,był zbyt towarzyski.Hope i Ajabu,zajmowali się sobą,a ona-wciąż uczestniczyła w lekcjach starego szamana.Dorastała.Stała się starszą nastolatką.Wtedy,na ich drzewie zamieszkała rodzina mandryli.Zaprzyjaźniła się z ich synem,Rafą.Widziała w nim potencjał.Któregoś dnia,Madawa umarł.Pochowała go,składając pierwszą żałobną mowę:Hebu roho ni wewe katika huduma.Moshi angani.Jua lako imeweka.Kuondoka wapendwa, utapata mwenyewe katika paradiso.Kuangalia juu yetu, kuangalia macho.Jua lako na kuweka, alikuwa kumbukumbu tu..
Przez kilka dni,uczyła Rafę-tak dla zabawy niby,ale oboje traktowali to poważnie.Spędzała też wiele czasu w rodzinie.Pewnego popołudnia,nadszedł TEN dzień.Stała się młodą dorosłą.Ruszyła na pierwsze polowanie,zakończone sukcesem.Nie cieszyła się długo,gdyż wezwał ją wkrótce król.
-Jak pewnie wiesz,w tym wieku trzeba się zaręczać,-zaczął,-moja córka Maji,wybrała twego brata,mój syn ciebie
Zamurowało ją
-Więc,za dwa dni wasz ślub
-Nie możesz mnie zmusić!
-Wiesz jakie jest prawo.Poza tym,to jest też kara,że chodziłaś do Doliny Hero-o.Nie pamiętasz,że osiedlił się tam nasz wróg!-syknął,-wiem o tym drogie dziecko.Okazałem ci jednak litość.Możesz wyjść za mojego syna
-To już prędzej kara,-burknęłam

Dni mijały.
Nadszedł ten dzień...
                                  Dzień,który zmienił moje życie na zawsze
KONIEC CZĘŚCI 2

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Historia Matibabu cz.1

Wise,w towarzystwie dzieci,wspięła się na baobab.Kiedy zauważyła szarą lwicę,podbiegła do niej i ją przytuliła,po czym zajęła miejsce nie daleko,podobnie zrobiło jej niepewne potomstwo.Nora,Lajla,Ndoto patrzyły ciekawie to na matkę,to na medyczkę.Huruma poszedł wraz z Moto na polowanie,gdyż zaspał i nie chciał już dołączyć.
-Po co nas tu mamo przyprowadziłaś?-spytał czerwonogrzywy
Biała spojrzała na niego tajemnico
-Matibabu,obiecała,że w końcu opowie nam swoją historię
-Widzę,że mi nie odpuścisz.No dobrze..-powiedziała szara,-to,co konkretnie chcesz wiedzieć
-Wiesz Matibabu,całą historię,jeśli to nie będzie problem
-Jasne,że nie będzie,-medyczka usiadła naprzeciwko królewskiej rodziny,uśmiechnęła się przyjemnie,-zacznijmy od początku,od moich narodzin..
***
Ajabu,bardzo kochał Hope.Mógł oddać za nią życie.Za to jej brązowe futro,niebieskie oczy,piękny uśmiech.Chodź musiał przyznać,że nie miała najlepszego charakteru.Była strasznie humorzasta,ale także honorowa i odważna.On był bardziej wrażliwy,sprawiedliwy i skromny.Nie byli władcami,tylko zwykłymi lwami że Stada Wagonii.Tym stadem rządził lew Hofu i lwica Hera.Posiadali oni potomstwo dość liczne.Dwie córki i czterech synów.Ale wracając.. lew czekał przed jaskinią,w której właśnie trwał poród.Nie mieli medyka,więc lwica musiała radzić sobie sama,gdyż nie chciała jego towarzystwa,chciała być sama.Lew czekał,aż do momentu,kiedy usłyszał piski.Od razu rozjaśnił się i wbiegł do jaskini.Hope spojrzała na niego z uśmiechem i wzięła swoje potomstwo w łapy.Brązowy lew,mógł teraz lepiej przyjrzeć się potomstwu.W jego fioletowych oczach,pojawiła się duma,ale i zdziwienie.
-Są piękni,-powiedział zajmując miejsce obok lwicy,jeszcze większy uśmiech pojawił się na jego pysku,kiedy przyglądał się dwójce kociąt.Jeden był identyczny jak on z oczami matki,z uśmiechem spoglądał na świat.Druga szara kuleczka spała.Była dla niego tajemnicą.Czemu była szara? Odpowiedzi udzieliła mu Hope.
-To po moim ojcu głuptasie,-zaśmiała się,-może nadamy im imiona?
-Dobrze.Mam imię dla chłopca..
-O nie! Ty nazwij córkę,coś mnie od niech odpycha
-To twoje dziecko,Hope
-Może,ale jakoś chwilowo nic do niej nie czuję,-odparła,-wiesz,nazwij ich,ja pójdę na polowanie
Lwica wyszła,oddawszy lwu młode.Lwa trochę to zaskoczyło.Przecież miała dobre relacje z ojcem,przecież ich córka to normalne lwiątko o wyjątkowej barwie.Westchnął i spojrzał na młode.
-Ciebie synku nazwę Hakimu,natomiast ciebie córeczko Naomi
*
Trochę miesięcy później
Lwiątka podrosły.
Hakimu spał wtulony w ojca,natomiast jego siostra w matkę.Szara otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła.Wszyscy jeszcze spali.Przeciągnęła się,po czym podeszła do brata,trąciła go nosem.
-O-o co chodzi,-wymamrotał brązowy
-Co powiesz na spacerek?-szepnęła Naomi
Lewek od razu oprzytomniał.Rodzeństwo,miało już opuścić jaskinię,kiedy ich ogonki zostały przyciśnięte łapą.
-Gdzie to się wybieracie?-spytała Hope
-Na spacerek,-przełknął ślinę Hakimu
Ich matka była surowa i trzymała się zacięcie zasad,wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik.
-Aha.A co że śniadaniem?
-Daj im spokój Hope,niech sobie idą,-Ajabu uśmiechnął się,obejmując żonę łapą.Ta tylko kiwnęła głową,na co rodzeństwo wybiegło z jaskini.Obrali kierunek wodopoju.Pobiegli tam,śmiejąc się cichutko.Wiatr muskał ich pyszczki,a słońce pomału opromieniało ich futra,wschodząc ku widnokręgowi.Kiedy znaleźli się na miejscu,zaczęli się bawić.Najpierw berka,chowanego,a potem zaklepywanego.Znaleźli czas także na pływanie,nim podeszły do niech dwie lwiczki i lewek.
-Hejka!-przywitał się lewek o miodowej sierści,-co wy tak bez nas?
-Bo śpiochy nie były aktywne,-zaśmiał się Hakimu,-siema tak w ogóle Kesho,Mia i Maji
Królewskie potomstwo,uśmiechnęło się ciepło do rodzeństwa.Naomi przytuliła lwiczki.
-Bawimy się w coś?-spytała Mia
-Może w berka,-zaproponowała Maji
-Już się we wszystko bawiliśmy,-mruknął Hakimu,-może lepiej coś pozwiedzamy
Mia i Maji ,spojrzały na siebie porozumiewawczo
-Znalazłyśmy takie fajne miejsce,niedaleko granicy Doliny Hero-o
-Co wy tam robiliście?!-zdenerwował się ich brat
-O boż,po prostu byłyśmy na spacerze,-warknęła Mia,-kontynuując,widziałyśmy tam takie fajne drzewo,w środku ktoś mieszka.Chcecie zobaczyć?
Wszyscy zgodnie kiwnęli głowami i ruszyli przed siebie.Naomi,trzymająca się zwykle zasad,była niepewna,ale gdzie by nie pójść za przyjaciółmi i rodziną.
*
Drzewo,było doprawdy wielkie.Rosły na nim różnorakie owoce.Prezentował się wspaniale na samym środku doliny.Lwiątka podeszły do niego i po kolei,zaczęły się wspinać.W środku,były różnorakie mikstury,koszyki z zawartością owoców,a ściany pokrywało starożytne pismo.Naomi z zafascynowaniem,stawiała krok za krokiem.Hakimu i Kesho,nie byli tym specjalnie zainteresowani.Brat Naomi,wolał przyglądać się Maji.Kesho natomiast Naomi.Oboje czuli coś do lwiczek.
Szara zatrzymała się,a jej towarzysze zrobili podobnie.Usłyszała trzaski gałęzi.
-Schowajmy się
Nie czekając dłużej,każde lwiątko poszukało kryjówki.Lwiczki schowały się w koszach,natomiast lewki w liściach.W drzewie,pojawił się gepard.Odłożył jakąś miksturę i zaczął czegoś szukać.Naomi ciekawiły znaki na jego grzbiecie,ale nie miała odwagi wyjść z kryjówki,w końcu to oni byli intruzami,a on mógł nie mieć miłych zamiarów.Kiedy zniknął w konarach drzew,lwiątko uciekły.Pędziły przed siebie,zwalniając dopiero przy domach.Królewskie potomstwo,weszli do głównej jaskini,natomiast Naomi i Hakimu,do swojej.Rozmawiali szeptem,o swojej dzisiejszej przygodzie.
Rodzice czekali na nich,że świeżą antylopą.Od razu ją pochłonęli,a po chwili,wykąpane przez matkę,mogły położyć się spać.Hakimu przytulił się do matki,natomiast Naomi do ojca.W takiej pozycji zasnęli.Znaczy..szara lwiczka nie spała.Wyszła w pośpiechu z jaskini i weszła na wspięła się na swoją rodzinną jaskinię.Położyła się na plecach i mogła ze spokojem,przyglądać się gwiazdą.To był jeden z najlepszych dni jakie przeżyła-tak w tedy myślała.Gdyby tylko mogła przewidzieć,co się wydarzy w przyszłości,zapewne by tak nie myślała.
*
Kolejne dni mijały spokojnie.Rodzeństwo bawiło się z przyjaciółmi,lub trenowało z rodzicami.Hakimu stał się wspaniałym lwem walczącym.Naomi nie kręciło nic z zajęć,które lwice często wykonywały.Wolała zbierać zioła,kamienie i wszelakie cuda natury.Wszyscy uważali to za dziwne,tylko nie ona.Była poukładana i bardzo mądra.Hakimu i Maji zostali parą,Kesho natomiast uwodził Naomi.W końcu i oni zostali parą,chodź lwiczka nic do niego nie czuła.
Pewnego dnia,Hope i Ajabu,wezwali do siebie dzieci.Naomi i Hakimu,przysiedli koło ich łap.
-O co chodzi mamo i tato?-spytała szara
-Dzieci,chcemy wam powiedzieć..-zaczął Ajabu
-...Że będziecie mieli młodsze rodzeństwo!
Brat i siostra,spojrzeli na siebie porozumiewawczo,po czym podskoczyli do góry z głośnym "JEJ!".Bardzo się cieszyli.Oj Naomi,gdybyś wiedziała,że to jedno zdanie,że ten jeden czym,że twoje rodzeństwo-zmieni twoje życie,na pewno,byłabyś jeszcze bardziej szczęśliwa.Przed nią,była długa droga.

KONIEC CZĘŚCI 1

Rozdział 50

Chmury,zakryły całe niebo,tym samym na sawannie zapanowała ciemność.Wszyscy mieszkańcy Białej Ziemi,czy to duzi czy mali,stali teraz że spuszczoną głową,wpatrując się w szamanów.Matibabu zawinęła ciało w długie liście,natomiast Rafa szykował zioła.Namaścił na czole lwa koło.Odszedł,by rozpalić ogień,który spali ciało lwa.Kiedy już to zrobił,Matibabu pchnęła lwa trochę dalej,żeby jej pomocnikowi,było łatwiej.Ciało zaczęło płonąć.Dym rozniósł się ku górze.Szara lwica zaczęła mówić formułkę pogrzebową:Hebu roho ni wewe katika huduma.Moshi angani.Jua lako imeweka, ua yako nyeupe uliopooza.Kuondoka wapendwa, utapata mwenyewe katika paradiso.Kuangalia juu yetu, kuangalia macho.Jua lako na kuweka, alikuwa kumbukumbu tu..*

Wpatrywałam się w to wszystko ze łzami.Nie mogłam w to uwierzyć,wciąż modliłam się,by to był tylko sen.Tylko koszmar,z którym przyszło mi się zmierzyć.Tak jak powiedział szaman,słońce dla mojego ukochanego już zaszło,została tylko pamięć.
Pochyliłam głowę,chcąc ukryć potok łez.Wiedziałam jednak,że to niewykonalne.Mój Moto nie żył,nie wróci,zostawił nas.Chlip..chlip.. Podeszła do mnie Taje i otarła się o mój bok.
-Idziemy do jaskini,chodź..zaraz spadnie deszcz,-mówiła łagodnie,-bardzo ci współczuję,Wise,ale proszę..
Nie dokończyła
-Chce jeszcze zostać.Dogonie cię,okey?-posłałam jej wymuszony uśmiech.Pokiwała powoli głową i odeszła,oglądając się za siebie.Zamrugałam kilka razy.Pod moje łapy,weszły moje dzieci.Lajla cała zapłakana,przytulała się do brata.Nora także miała łzy w oczach.Huru stał wyprostowany,nic nie mówiąc.Staliśmy tak jak on dłuższą chwile,w ciszy..
-Nie rozumiem tego!-odezwał się nagle,-Aishi mówiła..mówiła,że po śmierci jesteśmy obecni przy naszych bliskich,ale jakoś tego nie widzę! To nie ma sensu! CO ma być dalej,co?! Przepaść jakaś bezdna!
-Huru,proszę..
-NIE! MAM DOŚĆ.CZEMU..CZEMU TATA!!?-pobiegł przed siebie.Nie odwrócił się,a wraz z jego odejściem,z nieba spadł deszcz.Miał trochę racji dimbwi dimbwi* .Kilka spraw jest jasnych,nie można się poddawać.Postaram się zająć dobrze Białą Ziemią,wychować dzieciaki jak najlepiej.
Spojrzałam na nie.Wszyscy byliśmy przemoczeni od deszczu.Westchnęłam.
-Chodźcie dzieci,pora wracać
-Proszę,możemy zostać jeszcze chwile...puki ogień nie zgaśnie?-spytała z nadzieją Nora
-Tak córeczko...możemy,-uśmiechnęłam się lekko i także spojrzałam,na gasnący ogień.
                                                         
Obrazek skończony dopiero 02.09.2018 r. :) Ale było warto.

                                                              Trzy miesiące później
Siedziałam na szczycie Białej Skały,tym samym wpatrując się w horyzont.Biała Ziemia dalej była piękna.Przybyło i zwierząt i roślin,w tym białych kwiatów z paskiem niebieskim na płatkach.Słońce pomału opromieniało mój dom,dodając jemu uroku.Wzięłam głęboki wdech.Skierowałam się do jaskini.Nikogo nie było.Tak przynajmniej myślałam,puki nie zauważyłam białej kulki w mroku.Zasmuciłam się.Trąciłam Lajle nosem,spojrzała na mnie zaspana.
-Kochanie,twoje rodzeństwo już wyszło się bawić,nie chcesz dołączyć?
-Po co?-westchnęła
-Lajla,minęły już trzy miesiące,kochanie..nie możesz ciągle tutaj siedzieć,-odparłam,biorąc ją w pysk.Wyszłam i położyłam ją na trawie.
-Idź się pobaw.Widzimy się wieczorem,-uśmiechnęłam się i ruszyłam w innym kierunku.

Przyspieszyłam,kiedy niedaleko zauważyłam znajome sylwetki.Taje siedziała na kamieniu i wpatrywała się w ćwiczące Kilio i Idię.Córka Taje,miała w dorosłości stać się Główną lwicą polującą.Trąciłam przyjaciółkę łapą,tak by zwróciła na mnie uwagę.Usiadłam obok.
-Co jest staruszko,-zaśmiałam się,ignorując jej rozgniewane spojrzenie.Po chwili i ona się zaśmiała.
-Ah..Idia jest taka cudowna,szybko się uczy,na pewno zapewni stadu dostatek
-A Kora?
Brązowa córka Taje,miała być lwicą walczącą.
-Także sobie radzi.Kiedy walczy,zmienia się nie do poznania
Zaśmiałam się cicho
-A..co z twoimi dziećmi?-spytała
-Ej! Chodźcie zapolować!-podbiegła do nas Kilio
-O nie! Wiesz,że nie umiem,-broniła się Taje
-Umiesz,tylko szybko zapominasz,-Kilio przewróciła oczami,-królowa,chyba złego przykładu nie da,co?
-No jasne,-przybrałam pozycję gotową do walki i wyszczerzyłam ząbki,-zawsze jestem gotowa!
Taje chcąc lub nie,poszła w moje ślady.Po chwili,byłyśmy gotowe do ataku na pasiaste zwierzę.
-Już nie mogę się doczekać,kiedy wbiję ząbki w ten pasiasty zad,wiesz?-zwróciła się do mnie szeptem Idia,na co się uśmiechnęłam.
                                                                 Narrator
Nora uciekała.Nie mogła się zatrzymać,nie teraz.Po chwili jednak,wylądowała na ziemi pod czyimś ciężarem.Warknęła cicho i rzuciła z siebie owego osobnika.Tym razem ona go powaliła,gryząc zaciekle jego ucho.Kisu się zaśmiał.
-No dobra,poddaje się.
-Jakie jest twoje ostatnie słowo,-zaśmiała się i udała,że chce go udusić
-Yyyy..co na obiad?
-Kisu,-zeszła z niego,-czy ty kiedyś zmądrzejesz?
-Pytasz, czy kiedyś zmądrzeję? To raczej niemożliwe.Ale dla ciebie mogę spróbować
-Na pewno,-powiedziała,-w końcu,jako iż jesteśmy jakimś trafem zaręczeni,musimy żyć że sobą w zgodzie,więc oszczędzę twe życie
-Dziękuję wielka królowo,-zaśmiał się,po czym się pokłonił
Ich radosną zabawę,przerwał brat księżniczki.Ndoto,podszedł do siostry.U jego boku kroczyła Lajla.
-Hej gołąbeczki,może się w coś pobawimy?-spytał z szatańskim uśmieszkiem
-Może w...zabij brata!-zaproponowała Nora,skradając się do czerwonogrzywego
-Jestem za,-poparł ją syn Kilio i także zaczął się skradać.Ndoto wolał uciekać,nie chcąc trafić w ich łapki.Lajla zaśmiała się.Po chwili,dostrzegła Huru.Podbiegła do brata i otarła się o jego bok.
-Braciszku,idziesz się z nami pobawić?
-Kiedy indziej.Idę z Aishi na pastwiska,ma mi coś pokazać,-powiedział,po czym podbiegł do przyjaciółki.Biała lwiczka wróciła do pozostałych.Skoczyła na brata i ugryzła jego ucho,śmiejąc się przy tym.Pozostali także się zaśmiali.Ndoto przypomniało się nagle,z kim bawił się po raz pierwszy w tą zabawę.Ze swoją koleżanką z Lwiej Ziemi.Ciekaw był,czy ją jeszcze kiedyś spotka.Z tą myślą,rzucił z siebie siostrę,szykując się do skoku.
                                                                              Wise
Zatopiłam kły w świeżym mięsie zebry.We trójkę,zjadłyśmy już większą część.Idia musiała iść gdzieś z siostrą.Spojrzałam na Taje i Kilio.Widać,że nie tylko ja byłam najedzona.Rozciągnęłam się i położyłam.Zmrużyłam oczy,by nie raziło mnie słońce.Przyjaciółki poszły w ślad za mną.Długo milczałyśmy.Ciszę przerwała Taje.
-Co tam z dzieciakami,Wise? Wcześniej nie odpowiedziałaś
-Całkiem całkiem.Nora świetnie sobie radzi na lekcjach,Huru i Ndoto uczęszczają na lekcje walki-twój Kisu też,co nie?
-Tak,-odpowiedziała czerwonooka,-a co z Lajlą?
-Ach..chodzi smutna.Tęskni za swoim ojcem..
-A ty tęsknisz?-spytała Taje
-Oczywiście,ale wiem,że muszę być silna
I znowu cisza.Tym razem znacznie dłuższa.

Kilio nagle się podniosła.
-Co jest?
Nie odpowiedziała,tylko zaczęła biec przed siebie.Pobiegłyśmy jej śladem.Musiałyśmy przyspieszyć,żeby ją dogonić.W oddali,zobaczyłam złotą sylwetkę,u jej boku kroczyła podobna,tylko pomarańczowa.Na wszelki wypadek wystawiłam pazury.Od śmierci Moto,zrobiłam się czujniejsza.Zatrzymałyśmy się,kilka centymetrów od nich.Kilio wpatrywała się w złotą lwicę z miną,której u niej nigdy nie widziałam.Lwica miała grzywkę,zielone oczy i jak wcześniej wspomniałam,złote futro.Obok niej stał nastoletni lew.Był pomarańczowy,z brązową grzywą i zielonymi oczami.
-Kim jesteście?-spytałam
-To..-zaczęła Kilio,-jest żona mego ojca,Kaja..
-Kilio? Mała,jak ty wyrosłaś,-lwica uśmiechnęła się promiennie i przytuliła moją przyjaciółkę.Spojrzałam na lwa.
-A ty to..
-Jestem Isaka,jestem synem Kai,-odpowiedział z odwagą
-Jak to możliwe,że żyjesz?-spytała Kilio
-To długa historia..
-Mam czas,-uśmiechnęła się,po czym spojrzała na nas,-przyjmiesz ich do stada?
-Jasne,ale najpierw ,chciałabym usłyszeć ich historię,-odparłam,-Taje..oprowadzisz Isakę po Białej Ziemi?
-Tak..-przytaknęła i wraz z lwem,oddaliła się.
-Więc to jest Biała Ziemię,-zaczęła złota,-jest piękna,tak jak mówią
-Kaja..jak to możliwe,że żyjesz? Czy ojciec..
-Nie,on akurat nie żyję,-lwica wzięła głęboki wdech,-zacznę od początku..
***
N
Taje i Isaka,szli przed siebie ku Białej Skale.Ich kroki były wyrównane.Pomarańczowy oglądał wszystko uważnie.Nieopodal,Lwia Gwardia miała treningi.Kora i Idia ,przyglądały się przyjaciołom z zachwytem.Niebieskooka,odwróciła się na chwile,gdy wyczuła zapach matki.Na widok obcego lwa,wstała i ruszyła w ich stronę.Stanęła przed matką z uśmiechem.
-Kto to,mamo?
-To Isaka-na razie tylko tyle
-Miło poznać,-odpowiedział,wpatrując się w jej oczy
-Mi również,-powiedziała,-jestem Idia
-Ja jestem..ah zresztą wiesz.Kto nie poznał zła,nigdy nie pozna dobra..
-Ty się uważasz za zło?
-A jak myślisz?
-Że nie,-uśmiechnęła się szerzej,-może chcesz poznać moją siostrę i przyjaciół?
-Chętnie
Odeszli.Nie zauważyli nawet,jak Taje przewraca oczami,w promiennym uśmiechu.Może z tego coś będzie,-pomyślała,obierając kierunek Białej Skały,gdzie biegały szczęśliwe lwiątka,pełne energii do zabawy.
-------------------------------------------------------------
*Niech duchy mają cię w opiece.Z dymem do nieba.Twoje słońce już zaszło,kwiat bieli twój usechł.Zostawiasz bliskich,by znaleźć się w raju.Czuwaj nad nami,czuwaj czuwaj.Twe słońce już zaszło,została tylko pamięć..
*Przepaść bezdna

SEZON 2
W tym sezonie,wiele się zmieni.Następny rozdział niebawem.Ten,mam nadzieję,że wam się spodobał.Zakładka z bohaterami,jest chwilowo schowana.Zapraszam do wzięcia udziału w konkursie (czas do 30 czerwca).
1.Czy Isaka i Idia ,mogą być razem?
Pozdrawiam c:

sobota, 17 czerwca 2017

Konkurs nr.1

Hej! Postanowiłam w końcu zrobić konkurs.Jeśli nie zgłoszą się przynajmniej trzy osoby,zostanie on odwołany.Jestem jednak dobrej myśli,bo pytania nie są aż tak trudne ^^

1.Dokończ zdania,tak by miało sens z historią
Wise urodziła się w Tęczowej Krainie.Poznała tam pierwszych przyjaciół i zaprzyjaźniła się z tutejszym królem.Była lubiana przez wszystkich.Po śmierci królowej,wraz z Taje i Kilio opuściła Tęczową Krainę i udała się w dalekie strony.Zaopiekowała się nimi Nzuri,siostra króla,która zapewniła im kochający dom.Zdobyła nowych przyjaciół.W wieku dorosłym,zmarła ich opiekunka i znów ruszyli w podróż,zabierając że sobą jej syna.Znaleźli się na ziemi,którą kiedy tylko Wise została królową,nazwali Szarą Ziemią.

2.Kto jest na fotografii? 
Znalezione obrazy dla zapytania król lew lwica

3.Kto jest kim..? 
Nora jest córką/siostrą Moto
Kisu jest bratem/ojcem Bory
Lajla jest córką/siostrą Nory
Ndoto jest bratem/synem Wise

4.Kto to jest...

5.Odpowiedź na pytania
1.Siostra Wise ma na imię.....
2.Bracia Kilio nazywają się...
3.Gdzie Taje spotkała swojego męża po raz pierwszy?
4.Kion był synem Mfalme?
5.Dlaczego to Wise została królową?
6.Pierwszy wróg Białej Ziemi to..
7.Wymień trzy miejsca z których wywodzi się Wise (obecne,przeszłe,miejsce narodzin)
8.Która z przyjaciółek,nie umie polować?
9.Rodzice Kilio nazywają się..

5.Prawda czy Fałsz
1.Kolejność dzieci Wise jest następująca:
                Nora,Ndoto,Lajla i Huruma
2.Nyeusi i Busara są rodzeństwem
3.Kion,Taje i Wise się przyjaźnili
4.Kion został królem jako nastolatek
5.Kamba jest sierotą

6.Co w tym zdaniu jest nieprawdziwe?
Nora swoje niebieskie oczy ma po przodkach

7.Przyporządkuj wydarzenia
a.Wise poznaje Kilio
b.Poznanie Nzuri i nowych przyjaciół
c.Śmierć Mfalme
d.Kolejna wędrówka
e.Znalezienie Wise
f.Poznanie rodzinnych korzeni
g.Wise zostaje królową
h.Podróż na Lwią Ziemię
i.Pożar
j.Odejście z Tęczowej Krainy
k.Narodziny lwiątek przyjaciół
l.Narodziny dzieci Wise

8.Kto jest twoim ulubionym bohaterem i dlaczego lub jaki jest twój ulubiony cytat bohaterów?(taki bonusik)

No trochę pytań się uzbierało,ale jak dla mnie,nie są trudne.Łatwiutkie ^^

KONKURS TRWA DO 30 CZERWCA
Pracę wysyłajcie na mój e-mail- rjw15@wp.pl

Pozdrawiam cieplutko :*