-Powinnaś teraz tylko odpoczywać.-podkreśliła medyczka z uśmiechem.-To wspaniała wiadomość. Koniecznie poinformuj Wise.
Matibabu odwróciła się, by wrócić do swoich obowiązków. Kukaa stała jak kamień, wpatrując się w przestrzeń. Nie spodziewała się takiej wiadomości.
Dziecko? Teraz?
Lwica nie wiedziała co o tym myśleć. Miała płakać ze szczęścia czy rozpaczy? Nie umiała nawet się uśmiechnąć, była w zbyt dużym szoku. Co prawda myślała, żeby mieć w przyszłości własne potomstwo, ale uważała, że do tego jeszcze sporo czasu. Tym czasem los potrafi zaskoczyć.
Kukaa usiadła. Ogonem dotknęła brzuch. Cokolwiek tam było, chciało się narodzić jako jej maleństwo. Nie chciała zawieść. Westchnęła i pozwoliła sobie na lekki uśmiech.
***
Królowa Tęczowej Krainy wkroczyła na Białą Ziemię jakby nigdy nic. Od razu rozpoznała tą majestatyczną skałę, na której spędziła swoje dzieciństwo. Na widok matki uśmiech sam nasuwał jej się na pysk. Zunia i Wise przytuliły się. Biała lwica polizała córkę za uchem, czując ogromną ulgę.
-Tęskniłam skarbie-spytała
-Wiem, mamo.-zaśmiała się cicho Zunia.
-Podróż minęła wam bezpiecznie?-kilka białoziemek przyglądało się tej scenie, ale głos nie należał do żadnej z nich. Zunia rozpoznała jego łagodne brzmienie, podobne do głosu Wise.
-Nikt nie ważył się do mnie zbliżyć.-Zunia otarła się pyskiem o bok siostry. Nora objęła ją ogonem.
-Jak moja malutka siostrzyczka dorosła
-A ty się zestarzałaś.-Zunia rzuciła jej łobuzerskie spojrzenie. Obie lwice się zaśmiały.
Wspomnienia Białej Ziemi były dla Zuni czymś ważnym. Przecież to tutaj rozpoczęła się jej historia. Cząstką siebie wciąż była białoziemką, mimo iż serce wołało ją do Tęczowej Krainy. Jako młodej, samotnej królowej nie było jej łatwo, ale stado nie mogło odebrać jej pozycji. Z każdym upływającym dniem, obdarzano ją większym szacunkiem, a lwiątka próbowały się przypodobać. Zunia stawała się coraz lepszą władczynią. Skupiła się na zarówno rozwoju fizycznym jak i psychicznym swoich pobratymców. Doskonale mogła sobie wyobrazić co czuła Wise, gdy rządziła jeszcze Białą Ziemią.
Zunia przejechała spojrzeniem po znajomych i nieznajomych pyskach.
-Poznajcie Heshimę i Namę.-wskazała ogonem na towarzyszy.
Lew o niebieskich oczach pochylił głowę i burknął coś pod nosem. Natomiast Nama nie miała oporów, żeby machnąć ogonem na powitanie.
-Jeszcze tylko Huru i będziemy w komplecie.-Lajla dotknęła nosem ucha młodszej siostry.-Chodz na skałki, masz nam dużo do opowiedzenia.
-Tak, chcemy wiedzieć wszystko.-podkreśliła Nora
-I jeszcze więcej.
Zunia wywróciła oczami. Bez mrugnięcia okiem zeszła z siostrami z Białej Skały. Heshima od razu chciał ruszyć za nią, ale Nama zagrodziła mu drogę.
-A co jeśli...
-Jest bezpieczna, a my nie powinniśmy chodzić za nią krok w krok.-puściła mu oczko pomarańczowa.-Znajdz sobie jakieś zajęcie.
Heshima obserwował jak liderka straży odchodzi. Co miał robić na tej dziwnej ziemi? Wąchać kwiatki? Prychnął pod nosem. Nie należał jednak do typów leni. Zawsze musiał coś robić. Pewnie wybrałby się od razu na treningi lwów walczących, gdyby nie to, że dzisiaj zostały odwołane, a lew nie wiedział o ich istnieniu.
Zbawienie przyszło w postaci Ndoto.
-Chcesz się przejść na patrol? Nowoziemcy powinni się pojawić w każdej chwili.
-Nowo-co? Z resztą nie ważne.-mruknął.-Chętnie.
Ndoto zaśmiał się.
-Więc chodz.
Czerwonogrzywy podszedł do króla Kisu i Msimu. Heshima nie czuł się dobrze w ich towarzystwie, ale zawsze to lepsze niż nic. Skierowali swoje kroki ku granicy.
Mia zerwała się na równe łapy gdy lwica do nich podeszła. Nieufnie przyglądała się, jak lwica i Ni witają się, wymieniając uściski.
Lwica zatrzymała się, by spojrzeć na kroczące za nią powoli lwiątka. Neno musiał zostać na Nowej Ziemi, co było dla niej smutne. Niestety jeśli mieli zamiar zostać na Białej Ziemi cały tydzień, nie mogli zostawić królestwa jedynie z lwicami mającymi różne zdania na jeden temat. Do tego Neno mógłby się przypodobać Hurumie. Lara wyprostowała się z dumą. Najważniejsze, że wuj po długich przekonywaniach zgodził się na taką wycieczkę.
Lew o niebieskich oczach pochylił głowę i burknął coś pod nosem. Natomiast Nama nie miała oporów, żeby machnąć ogonem na powitanie.
-Jeszcze tylko Huru i będziemy w komplecie.-Lajla dotknęła nosem ucha młodszej siostry.-Chodz na skałki, masz nam dużo do opowiedzenia.
-Tak, chcemy wiedzieć wszystko.-podkreśliła Nora
-I jeszcze więcej.
Zunia wywróciła oczami. Bez mrugnięcia okiem zeszła z siostrami z Białej Skały. Heshima od razu chciał ruszyć za nią, ale Nama zagrodziła mu drogę.
-A co jeśli...
-Jest bezpieczna, a my nie powinniśmy chodzić za nią krok w krok.-puściła mu oczko pomarańczowa.-Znajdz sobie jakieś zajęcie.
Heshima obserwował jak liderka straży odchodzi. Co miał robić na tej dziwnej ziemi? Wąchać kwiatki? Prychnął pod nosem. Nie należał jednak do typów leni. Zawsze musiał coś robić. Pewnie wybrałby się od razu na treningi lwów walczących, gdyby nie to, że dzisiaj zostały odwołane, a lew nie wiedział o ich istnieniu.
Zbawienie przyszło w postaci Ndoto.
-Chcesz się przejść na patrol? Nowoziemcy powinni się pojawić w każdej chwili.
-Nowo-co? Z resztą nie ważne.-mruknął.-Chętnie.
Ndoto zaśmiał się.
-Więc chodz.
Czerwonogrzywy podszedł do króla Kisu i Msimu. Heshima nie czuł się dobrze w ich towarzystwie, ale zawsze to lepsze niż nic. Skierowali swoje kroki ku granicy.
***
Gdy tylko Nama opuściła Białą Skałę, puściła się biegiem w stronę wodopoju. Zostawiła tym samym wiele lwic zmierzających akurat w tamtą stronę. Pomarańczowa miała zamiar od razu się napić, ale jak to bywa z planami, często ulegają zmianom.
Zauważyła Ni, siedzącego obok jakiejś lwicy. Nama od razu go rozpoznała. Miał charakterystyczny wygląd. Podeszła do niego spokojnie.
Mia zerwała się na równe łapy gdy lwica do nich podeszła. Nieufnie przyglądała się, jak lwica i Ni witają się, wymieniając uściski.
-Przedstawisz mnie koleżance?-mruknęła Mia, mrużąc oczy.
-Oczywiście. Mia, to jest Nama, pomogła nam uciec z więzienia w Tęczowej Krainie. Namo, to jest Mia, moja partnerka-odparł z uśmiechem.-Jesteś tutaj z Zunią?
-Królową Zunią i jednym takim bucem.-odpowiedziała Nama z poważną miną. W jej oczach iskrzyła radość.-Chciałam cię zobaczyć. Ostatnim razem widzieliśmy się miesiące temu!
-I to jeszcze w biegu.-zaśmiał się Ni.
Mia uderzyła wściekle ogonem o ziemię. Od tego wszystkiego zabolał ją brzuch. Lwica zmarszczyła nos. Nie polubiła Namy i żadna siła na świecie nie zmusi jej do zmiany zdania!
Usiadła, zamierzając zająć się pielęgnacją sierści.
Ni i Nama prowadzili ożywioną rozmowę.
Usiadła, zamierzając zająć się pielęgnacją sierści.
Ni i Nama prowadzili ożywioną rozmowę.
***
Kama spoczywa w stronę Lii. Córka Hope nie spodziewała się ataku. Dlatego pisnęła przestraszona, gdy tylko obie przeturlały się po ziemi. Agenti przygląda im się z zazdrością w oczach. Na pewno fajnie byłoby mieć rodzeństwo.
Kama pomogła wstać Lii. Obie podeszły z uniesionymi wysoko ogonkami do Hope. Lwia opiekunka zwróciła na nich spojrzenie pięknych oczu.
-Tak słoneczka?
-Możemy wyjść?-spytała Lia
-Możemy wyjść?-spytała Lia
-Ale same!-podkreśliła Kama
-Jeszcze jesteście za małe.-wyrozumiale odpowiedziała Hope, przysuwając je bliżej siebie za pomocą ogona.-W jaskini też jest dużo ciekawych rzeczy do roboty. Jak zabawa czy rozmowy.
-Jestem zbyt głodna na zabawę.-jęknęła Lia
-A chciałaś wyjść na sawannę, łobuzie.-zachichotała Hope. Polizała córkę po główce.
Gdy Lia zajęła się posiłkiem, Kama spojrzała w oczy córki Kamby.
-Czy moja prawdziwa mama też była takim łobuzem?
Hope zastrzygła uszami. Lwica westchnęła.
-Nie wiem, za krótko ją znałam kochanie. Na pewno była bardzo odważna i waleczna. Ty też taka będziesz gdy tylko dość podrośniesz.
Kama usatysfakcjonowana odpowiedzią dołączyła do Lii w zdobywaniu posiłku.
Agenti rozejrzała się po jaskini z ciekawością w oczach. Asanta zajadła się kawałkiem swojego ulubionego posiłku-mięsa antylopy gnu. Lwiątka jak zawsze spały, lub bawiły się w przewracanie. Dla Agenti te zabawy wydawały się już nudne. Tęsknym wzrokiem obejrzała się na wyjście z jaskini. Akili wyszedł wieki temu i jeszcze nie wrócił!
Lwiczka ześlizgnęła się z podwyższenia. Trochę ją to zabolało, ale było warto. Gdy tylko jej łapki stanęły na twardym gruncie, puściła się biegiem w stronę wyjścia. Hope uniosła głowę. Czujnie obserwowała córkę Jasiri'ego. Agenti domyśliła się więc, że jej ucieczka nie wyjdzie zbyt dobrze. Do tego może nabawić się kłopotów, a tata prosił ją wiele razy by była grzeczna.
Lwiczka ześlizgnęła się z podwyższenia. Trochę ją to zabolało, ale było warto. Gdy tylko jej łapki stanęły na twardym gruncie, puściła się biegiem w stronę wyjścia. Hope uniosła głowę. Czujnie obserwowała córkę Jasiri'ego. Agenti domyśliła się więc, że jej ucieczka nie wyjdzie zbyt dobrze. Do tego może nabawić się kłopotów, a tata prosił ją wiele razy by była grzeczna.
Usłyszała delikatną melodię. Odwróciła pyszczek w stronę z której dochodziła. Luna myjąc jedną ze swoich córek, śpiewała cicho. Wkrótce jej śpiew pochwyciły jej towarzyszki. Agenti otworzyła szerzej oczy, starając się zapamiętać każdy wers. One tak piękne śpiewały!
Gdy zapadnie zmierzch
I ciemna noc
Swym płaszczem was okryje
Zabierze sen,
Wiatr piękny ten
Wiatr piękny ten
I szlochu dźięk
Odejdzie
Nie bójcie się
Nie łkajcie tak
Bo słońce wzejdzie znowu
I wtedy ten, przepiękny śpiew
Otuli nasze serca
Nadejdzie mrok
Nadejdzie cień
Spot ziemi zimnej
Otrzemy łzy, przywołamy sny
I mocno was otulimy
Mocno was otulimy
Mocno was otulimy
Agenti nawet nie zauważyła, kiedy oczka zaczęły jej się przymykać. Lwiczka ziewnęła szeroko, gotowa już paść na ziemię. Wtedy poczuła jak ktoś ją podnosi. Nie rwała się, pozwalając by ten ktoś zaniósł ją prosto do legowiska.
-Co śpiochu?
Agenti uśmiechnęła się szeroko, przewracając na plecy. To Akili!
-Nie spałam... tylko medytowałam.-zaśmiała się lwiczka.
-Wyrasta nam tu szamanka, co?-syn Imani uniósł jedną brew do góry. Usiadł obok lwiczki.-Pomyślałem, że nudzi ci się, więc przyszedłem.
Gdy tylko Akili się położył, lwiczka wdrapała się na jego grzbiet. Akili nie narzekał na mały ciężar. Uśmiechnął się szeroko.
-Nie mogę się doczekać, aż będę taka duża jak ty!
-To ma zarówno plusy jak i minusy.-odpowiedział lewek, próbując nie krzywić się, gdy lwiczka pociągnęła go za ucho.-Mogę ci przekazać całą moją wiedzę o wszystkich miejscach na Białej Ziemi, oraz zwierzętach. Chcesz?
-Pewnie!-z radością odpowiedziała lwiczka. Przymknęła oczy, wsłuchując się w słowa Akili'ego. Mówił bardzo ciekawe rzeczy, które bez problemu mogła sobie wyobrazić.
***
Zunia zaraz po spotkaniu z siostrami, susami pobiegła w stronę doliny, gdzie przebywały gepardy. Doskonale znała drogę. Wiatr muskał jej pysk, gdy brązowa lwica biegła ile tylko miała sił w łapach. Na widok tylu gepardów zapewne każdy lew mógłby zwariować, ale nie ona. Gdy tylko dotarła na miejsce, rozejrzała się w poszukiwaniu tego jednego.
-Zgubiłaś swój ogon Zuniu?
Zunia podeszła do młodej gepardki. Dotknęły się nosami. Była to Miko, najlepsza i jedyna przyjaciółka z dzieciństwa. Gepardzica koniuszkiem ogona przejechała po uszach Zunii.
-Wyglądasz teraz jak prawdziwa lwica.
-A wcześniej to niby jak wyglądałam?-uśmiechnęła się tęczowoziemka
-Jak kupa futra z nóżkami.-odparła Miko.-Jak ci mijały dni odkąd odeszłaś.
-Uczyłam się by stać się królową.-z dumą się wyprostowała.-A u ciebie Miko?
Miko ogonem wskazała na trójkę bawiących się w berka gepardziątek.
-Wszystko w jak najlepszym porządku.
Dwójka przyjaciółek z dawnych rad usiadła nie daleko, chcąc kontynuować rozmowę.
***
Na granicy dało się słyszeć wesołe głosy, oraz odgłosy kroków odbijające się o ziemię. To nowoziemcy wkraczali właśnie do Królestwa Białej Ziemi. Na ich czele szedł lew o czarnej grzywie, białej sierści i czerwonych oczach. Wyraz jego pyska zdradzał podekscytowanie.
"Dom" -miał ochotę wykrzyczeć to słowo. Zamiast jednak to zrobić dał znać ogonem swojej rodzinie, by poszła za nim.
Patrol składający się z Kisu, Msimu, Ndoto i Heshimy zauważył ich niewiele czasu pózniej. Czerwonogrzywy lew od razu rzucił się do przytulenia brata, natomiast Msimu i Kisu by porozmawiać z dwójką lwic i jednym lwem.
-Bracie.-kiedy Ndoto w końcu odkleił się od czarnogrzywego, spojrzał na niego uważnie.-Miło cię widzieć.
-Bracie.-kiedy Ndoto w końcu odkleił się od czarnogrzywego, spojrzał na niego uważnie.-Miło cię widzieć.
-Ciebie również.-przytaknął Huruma.
-Jeśli jesteście głodni, lwice polujące powinny już wrócić z czymś do jedzenia.-odparł Kisu.-Dzisiaj zostały wyznaczone do złapania antylopy gnu.
-To kolacja czy obiad?-oczy Mady świeciły.
-Powiedzmy, że dzisiaj wyjątkowo i to i to.-odpowiedział Msimu. Partner Lajli odwrócił się w stronę Białej Skały i szybkim krokiem zaczął iść w jej stronę. Heshima do niego dołączył. Nad głowami lwów przeleciała Zaza, śpiesząc się by złożyć raport do Nory.
-Pójdziemy poszukać Kilio i Hodari'ego.-oznajmij Wakati. Lew polizał szybko Mady za uchem. Córka Mii zachichotała. Dwójka młodych lwów prędko się oddaliła.
Aishi posłała w ich stronę ciepły uśmiech.
Aishi posłała w ich stronę ciepły uśmiech.
-Idziesz się spotkać z matką?-spytał Ndoto
Huru pokiwał głową. To było oczywiste.
Obrali właściwy kierunek. Huru czuł jak łapy same ciągną go w tamtą stronę.
Obrali właściwy kierunek. Huru czuł jak łapy same ciągną go w tamtą stronę.
***
-Cześć!-Mady uśmiechnęła się przyjaznie do Kilio, gdy tylko zauważyła lwice. Hodari dawno odnalazł Wakatiego i teraz z obecności Sun i Rihayi dyskutowali o tym, jak to życie szybko mija.
Kilio przytuliła się bokiem do Mady.
-Miło cię widzieć.-po czym dodała.-Mia jest nad wodopojem.
Mady zamrugała do niej z wdzięcznością. Nie zamierzając czekać poszła we wskazanym kierunku. Kilio westchnęła. Mogła się domyśleć, co musiała czuć Mia, nie widząc jak jej córka dorasta, mieszkając od niej bardzo daleko. Też by to czuła, gdyby Asanta zdecydowała się zostawić Białą Ziemią na rzecz innej.
Pokręciła szybko głową, by odpędzić te myśli.
Pokręciła szybko głową, by odpędzić te myśli.
Postanowiła przyłączyć się do rozmowy, przy okazji witając się z Wakatim.
Na początku kroki Mady były spokojne i dopiero będąc bliżej wodopoju, lwica przyspieszyła, co w ostateczności zamieniło się w bieg.
Mia odpoczywała na płaskim kamieniu, wpatrując się w rozmawiające ze sobą lwy i co jakiś czas prychając, gdy na nią spoglądali.
-Mady!-Ni pierwszy ją dostrzegł. Od razu zostawił pomarańczową lwicę, by podejść do przybranej córki. Mocno ją przytulił.-Jesteś bezpieczna.
-Mady!-Ni pierwszy ją dostrzegł. Od razu zostawił pomarańczową lwicę, by podejść do przybranej córki. Mocno ją przytulił.-Jesteś bezpieczna.
-Oczywiście, że jestem, ojcze.-zaśmiała się lwica.
Odsunęli się od siebie, długo patrząc sobie w oczy. Mia podniosła się na równe łapy widząc ukochane i jedyne dziecko. Dwie lwice objęły się, wdychając swój zapach i liżąc za uszami. Nigdy nie miały prawdziwego pożegnania.
-Kocham cię, Mady. Jestem z ciebie taka dumna, moja księżniczko.-Mady otarła się pyskiem o jej pysk.-Opowiadaj mi zaraz wszystko ze szczegółami!
-Dobrze.-uśmiechnęła się Mady. Na Nowej Ziemi nie działo się nic specjalnego, zwykłe dni spędzane na polowaniu, czy treningach. Ani razu nie wybuchła nawet wojna. Mię na pewno zanudziłaby ta opowieść, gdyby nie to, że dawno nie słyszała głosu Mady. Co więc szkodzi dodać jeszcze kilka historii o jej niezwykle trwałym uczuciu względem syna Huru?
***
Gdy niektórzy rozmawiali, a jeszcze inni odpoczywali, baobab opuściła właśnie biała lwica z czarnymi łapami i uszami. Jej granatowe oczy błyszczały dumą. Właśnie miała okazję ponownie porozmawiać z Matibabu, oraz Rafą. Medyczka i szaman zadawali niewiele pytań, w sumie to i dobrze, bo Lara i tak nie znalazłaby na wszystkie odpowiedzi. Wystarczyło im tylko wiedzieć, że sprawdza się w swojej roli.
Lwica zatrzymała się, by spojrzeć na kroczące za nią powoli lwiątka. Neno musiał zostać na Nowej Ziemi, co było dla niej smutne. Niestety jeśli mieli zamiar zostać na Białej Ziemi cały tydzień, nie mogli zostawić królestwa jedynie z lwicami mającymi różne zdania na jeden temat. Do tego Neno mógłby się przypodobać Hurumie. Lara wyprostowała się z dumą. Najważniejsze, że wuj po długich przekonywaniach zgodził się na taką wycieczkę.
-Łapki mi zaaaaraz odpadną!
Lara uśmiechnęła się pogodnie.
-Większość drogi spędziłeś na moim grzbiecie, więc nie narzekaj, Mkali*
Lewek nazwany Mkalim po prostu się uśmiechnął. Był jeszcze dość malutki, nie znał świata, nie miał dość dużo siły. Po raz kolejny jego oczy zabłysły, gdy spoglądał na starszą siostrę. Dora z dumą kroczyła przez Białą Ziemię, nawet nie pokazując, że łapki odmawiają jej posłuszeństwa. Rozglądała się z ciekawością.
-To jest Biała Ziemia, mamo? Gdzie babcia i dziadek?
-Za chwilę ich poznasz.-ogonem otuliła swoje dzieci.-Jestem pewna, że to będzie przyjemne spotkanie.
Lara popchnęła swoje lwiątka, by poszły przodem, a sama ruszyła za nimi.
Na rozstaju dróg
Gdy jedno z drugim chciało
I potrzebowało szybciej bić
Przytuleni do siebie, spojrzeli sobie w oczy. Tak zaczynam się nowy rozdział ich życia.
Cześć! Oto nowy rozdział. Dość ciężko z początku mi się go pisało, ale jestem zadowolona z efektu końcowego. Działo się tutaj trochę niespodzianek-a to dopiero część 2!
Piosenki mogą być nieudane, lub brzydko napisane, ale nie jestem w tym dobra, gdy wymyślam na ostatnią chwilę :P
Miłego dnia/nocy, do następnego i pozdrawiam :)
***
Z początku gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, Kukaa była zagubiona. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Pózniej nastąpiła radość. Lwica przyglądała się sobie co jakiś czas. Jej szczupłe ciało wkrótce zmieni się nie do poznania. Zaczęła zastanawiać się jaką będą miały płeć, ile ich będzie, jak będą wyglądać. Oczywiście, najważniejsze było by były zdrowe.
Złota lwica opuściła jaskinię medyków, jeszcze przed pojawieniem się tam Lary. Wtedy słońce unosiło się na najwyższym punkcie. Kukaa spoglądała na wszystko błyszczącymi oczami. Dotąd nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo sama jest częścią Kręgu Życia. Wszędzie widziała harmonię. To było naprawdę pocieszające.
Co jakiś czas dotykała ogonem swojego brzucha. Cieszyła się ogromnie. Będzie mamą! Taką biologiczną. Ciekawe jak zareagują Mfalme i Agenti...
Ta myśl sprawiła, że się zatrzymała. Jak zareagują! Kukaa spokojnym krokiem zbliżała się coraz bardziej do Białej Skały. Nad jej głową co jakiś czas przelatywał jakiś ptak, albo igrał niesiony z wiatrem liść.
Mfalme czekał obok Białej Skały, niecierpliwie machając ogonem. Gdy tylko zobaczył ukochaną, podbiegł do niej.
-Co ci powiedziała?
Kukaa polizała lwa w policzek.
Kukaa polizała lwa w policzek.
-Muszę najpierw powiedzieć o czymś mamie. Czy możesz nocą czekać na mnie na polanie?
-Czy to coś złego?-spytał przerażony.
-Nie głuptasie, to dobra wiadomość.
Kukaa minęła lwa. Ufała mamie i chciała znać jej zdanie w tej sprawie, zanim raz na zawsze zmieni się coś w relacji jej z ukochanym.
Tak jak chciała, Mfalme pojawił się nocą na polanie. Odpuścił sobie kolację. Niebo już dawno pokrył granat i świeciły na nim gwiazdy. Małe punkciki przyciągały wzrok, gdy tak migotały. Mfalme zapatrzony w nie, nie zauważył nawet pojawianie się Kukii. Złota lwica podeszła do niego.
-Mfalme.-lew spojrzał w jej stronę. W oczach Kukii coś się kryło, ale nie potrafił rozpoznać co dokładnie.-Mam dla ciebie bardzo ważną wiadomość.
-Możesz mi powiedzieć o wszystkim.-trącił ją nosem.Bał się bardzo o jej zdrowie. Co jeśli i ją straci?
-Widzisz... te omdlenia mogą zdarzać się teraz częściej, bo...-wzięła głęboki oddech. Uśmiechnęła się szeroko.-...jestem w ciąży.
Z początku Mfalme po prostu na nią spoglądał. Kukaa zaczęła się już obawiać, że wścieknie się z tej wiadomości. Dopiero po dłuższym czasie, lew przytulił ją do siebie mocno.
-Masz rację, to bardzo ważna wiadomość.
-Cieszysz się?
-Bardzo! Bardzo się cieszę!-polizał ją w policzek.
Kukaa wtuliła się w niego mocniej.
Kukaa wtuliła się w niego mocniej.
-Będą wspaniałe.
-Mówiłaś już stadu?
-Jeszcze nie.
-Powiemy im jutro, teraz..-lew złączył z jej swój ogon.-..to powinno pozostać dla nas. Jestem taki dumny i szczęśliwy. Kocham cię.
-A ja ciebie, Mfalme.
Mfalme:Taka miłość tylko raz może się wydarzyć
Kukaa:O taką miłość trzeba dbać
Mfalme:Uczucie jedyne, wyjątkowe..
Kukaa:..rośnie w każdym z nas
Mfalme i Kukaa:Dwa serca się spotkały
Na rozstaju dróg
Gdy jedno z drugim chciało
Gdy jedno z drugim chciało
I potrzebowało szybciej bić
Mfalme: To uczucie niezapomniane
Kukaa: Daje jasny znak
Mfalme: Że chce obok ciebie stać
Kukaa: Że będę o ciebie dbać
Mfalme i Kukaa:Dwa serca się spotkałyNa rozstaju dróg
Gdy jedno z drugim chciało
I potrzebowało szybciej bić
Przytuleni do siebie, spojrzeli sobie w oczy. Tak zaczynam się nowy rozdział ich życia.
*********
*jasnyCześć! Oto nowy rozdział. Dość ciężko z początku mi się go pisało, ale jestem zadowolona z efektu końcowego. Działo się tutaj trochę niespodzianek-a to dopiero część 2!
Piosenki mogą być nieudane, lub brzydko napisane, ale nie jestem w tym dobra, gdy wymyślam na ostatnią chwilę :P
Miłego dnia/nocy, do następnego i pozdrawiam :)
Niech tradycja dalej trwa: Obrazek |