środa, 21 lutego 2018

Rozdział 84

-Witamy na Ptasiej Ziemi,-powiedziała brązowa lwica,kiedy osemka przyjaciół dotarła do nowej ziemi.Ptasia Ziemia była niczym dżungla,pełna wielu drzew,o wielu liściach,wysokiej trawie,wodospadach.Różniło ją tylko to,że było tu więcej ptaków i Kisu,że śmiechem uznał,że może królem tu będzie też ptak.Jednak,kiedy tylko dotarli do obozu ptakoziemców,okazało się,że podobnie jak stado z Trawiastej Ziemi,Ptasia Ziemia też nie ma władcy.Kisu przypomniał sobie,że Kaja i Isaka opuszczając to stado,nie ustalili przywódcy.
Brązowa lwica była bardzo miła.Pokazała im najlepsze tereny do polowania,gdzie są źródła wody,udzieliła nawet jednej jaskini jako schronienie.Przedstawiła się sama jako Mira i nie prosiła na siłę,żeby oni się przedstawili.Dała im wolne łapy.
Kisu spojrzał na Norę.
-Tu się wychowywała moja matka
Nora uśmiechnęła się szczerze i skinęła głową.Dojrzała szybko swoją siostrę,rozmawiającą z Ni,nim weszła do małej jaskini,a lew poszedł porozmawiać z Ndoto i Imani.Nora spoglądała długo na jaskinię,nim Kisu pchnął ją w tamtą stronę.Nora westchnęła i z uśmiechem weszła do środka.Dojrzała Lajlę,komsumującą jednego ptaka,którego upolowała..Nora sama nie wiedziała kiedy.
-Podzielisz się?-spytała
Lajla z uśmiechem skinęła głową.Nora chwyciła jeden kawałek i szybko go pochłonęła,po czym oblizała pysk.Widząc niepewność Lajli,Nora zastanowiła się szybko,nim..

Nora uśmiechnęła się szeroko w stronę siostry.
-Ni to dobry lew.Na pewno będziecie razem szczęśliwi.
Lajla wbiła pazury w ziemię,by nie stracić równowagi.Cierpliwość jednak się wycerpała.Spojrzała,że złością na siostrę.
-Wiem,że chcesz być wspaniałą królową i wszystkim służyć radą.Ale nie wtrącaj się do moich spraw.Nora..-Lajla spojrzała na daleki punkt,-ja kocham kogoś innego i jestem tego pewna.Nie czuję nic do Ni.
-Więc,kogo kochasz?-Nora spoglądała na siostrę zdziwiona,-Teo? Chakę?
-Nie chce jeszcze o tym mówić,-odwróciła wzrok,-ale obiecuję,że dowiesz się pierwsza,kiedy będę gotowa.Rozumiesz,prawda?
Nora długo myślała,nim odpowiedziała.
-Rozumiem.Lajla,możesz mi zaufać pamiętaj,-cofnęła się,by siostra mogła opuścić małą jaskinię w której przebywały.Lajla polizała ją za uchem z wdzięcznością,nim opuściła jaskinię.Nora pokręciła tylko głową,kiedy siostra zniknęła na horyzoncie.Nie zamierzała wywlekać tematu,będzie cierpliwa.Wyszła z jaskini,w poszukiwaniu partnera.Odnalazła Kisu nie daleko jak lwy ujęły "cmentarza",jak wpatrywał się na jeden z większych kamieni.Odwrócił się do Nory.Biała księżniczka,uśmiechnęła się smutno,po czym wtuliła się w jego grzywę.
-Wszystko gra?
-Tak.-odparł Kisu,liząc Norę w policzek,-wszystko jest dobrze.
-Zostaniemy na Ptasiej Ziemi ze trzy dni,co ty na to?-spytała Nora
-Jestem za,-odpowiedział Kisu z błyskiem w oczach,-przynajmiej trochę odpoczniemy przed Wolną Ziemią.
-Nie przypominaj mi,to strasznie daleko,-Nora położyła się udając strasznie zmęczoną,na co Kisu się zaśmiał.Dołączył do partnerki.
-Tylko nie padnij mi tu na zawał,-zaśmiał się głośno,nim przybrał poważną minę,-a później Tęczowa Kraina.To chyba nie jest dobry pomysł.
Na tym rozmowa się ucieła,gdyż Nora w ciszy,przytuliła się do grzywy partnera i oboje wpatrywali się w niebo.
****************
Na Białej Ziemi
****************
Binti przeciągnęła się,odsłaniając różowy języczek.Usiadła,mlaskając kilka razy,nim z uśmiechem,wybiegła z jaskini.Wbiegła na czubek białej skały,zapominając,że nie może.Spojrzała na odległy horyzont,na którym wchodziło już słońce,robiąc niebo coraz bardziej pomarańczowe.Westchnęła z rozkoszą.
Binti wzdrygneła się,kiedy poczuła język przebiegający przez głowę.Spojrzała szybko ponad swoją głową i dostrzegła wpatrującą się w nią Kilio.Koło lwiczki,usiadła biała lwica,a koło białej lwicy pomarańczowa.Kilio usiadła za Binti.Córka Shani,szybko wstała,by ukłonić się białej lwicy,która na to się zaśmiała.Kilio znów polizała po głowie wnuczkę.
-Nie kłaniaj się malutka,-powiedziała spokojnie Wise.Niebieskie oczy skierowała na wschodzące słońce,-ten widok zapiera wdech w piersiach,nie uważasz?
-Tak królowo,-Binti uśmiechnęła się szerzej,-to jest niezwykłe.
Taje spojrzała na Kilio
-Masz dzisiaj jakiś patrol?
-Nie.Ostatnio staram się częściej wysyłać Idię.Wkrótce przecież przejmie moje stanowisko,-wzruszyła ramionami Kilio,-a czemu pytasz,Taje?
-Mogłabyś zabrać Binti,Shirę i Lili na naukę polowania?-spytała z nadzieją Taje,nim wybuchnęła krótkim śmiechem,-ja raczej się do tego nie nadaję.
-Ależ oczywiście,-odpowiedziała Kilio.Spojrzała na Binti,-co na to powiesz? Złapiesz góralka?
-Pewnie!-podskoczyła mała,a trójka lwic uśmiechnęła się do siebie wyrozumiale.

Binti zrobiła kółeczko,by wbiec szybko do jaskini stada.Wskoczyła na rodzeństwo,tym samym je wybudzając ze słodkiego snu.Furaha rzucił na nią obrażone spojrzenie.
-Co ty wyprawiasz?
-Co się dzieję?-spytała nieśmiało Sheria
-Idziemy na polowanie,ot co siostrzyczko,-odpowiedziała Binti,-zabieramy jeszcze Lili.Babcia się zgodziła! i królowa! i ciocia Taje!
-Aaa,-Sheria wydała się zdziwiona,-to super.
Furaha usiadł i prychnął.
-W takim razie ja,Ikima i Kume zrobimy dużo fajniejsze rzeczy
-Taa ..jak naprzykład zabawa w berka?-zakpiła Binti.
Shani pochyliła się nad nią,by ucałować córkę w policzek.Bardzo kochała swoje dzieci.Binti otarła się o nią,a następnie wskoczyła na ojca.Bahati zaśmiał się krótko,po czym się przeciągnął.
-Czas na patrol.Chodź Shani.
-Tylko uważajcie na tym polowaniu i słuchajcie Kilio,-upomniała dzieci Shani,nim odeszła.Binti wyprostowała się dumnie.Shira podbiegła do Idii,która dopiero co się obudziła i zaczęła zbierać lwice.Coś jej szepnęła,a następnie poprowadziła do siebie Ikimę i Lili.Podeszli do Binti.Kume podszedł wiele później,zajmując miejsce obok Furahy.
-Naprawdę idziemy polować?-spytała z nadzieją Lili.Lwiczka o złotym futrze,miała być w przyszłości lwicą polującą.Chodź nie główną,to jednak cieszyła się,że będzie mogła polować.Binti z resztą też chciała polować,możliwe,że Shira także.Cała trójka opuściła jaskinię,by podążyć za Kilio.
Lwiaki wpatrywały się długo za nimi,nim Furaha prychnął.
-Zrobimy coś lepszego.No nie chłopaki.
-Tja.Widziałem jak patrzyłeś na moją siostre,te maślane oczka,-Ikima uśmiechnął się szyderczo,czym zarobił na mocnego kuksańca w ramie,-ale twoja też jest fajna.
-Która?-warknął Kume,nieoczekiwanie dla nich i samego siebie.Furaha i Ikima spojrzeli na siebie,nim wybuchnęli śmiechem.
-Nie martw się.Nie poderwę ci Binti,chodziło mi o Shirę,-odpowiedział syn Idii.

Kilio zaprowadziła lwiczki nad pagórek,na którym mieszkało dużo góralków.Spojrzała na nie z iskrą w oczach.
-Pamiętam moje pierwsze polowanie na góralki.To wspaniałe uczucie i wspomnienia.Postarajcie się je zapamiętać,-rzekła Kilio,nim usiadła.Lwiczki zrobiły to samo,wpatrując się w nią z determinacją.Kilio wskazała ogonem wysokie trawy.-Musicie pamiętać,by wiatr wiał od strony pożywienia,a nie na odwrót.Łapy muszą przylegać do ziemi,skradacie się cierpliwie,a gdy jesteście już blisko..atakujecie! Wszystko jasne?
Lwiczki kiwnęły głowami,więc Kilio odsunęła się na bok,by mogły same zapolować.Nie minęło dużo czasu,jak Lili upolowała pierwszego góralka,za nią córki Bahatiego wykonały dobrą robotę.Kilio pochwaliła lwiczki.
Młode polowały do górowania słońca na niebie.Wtedy Kilio zarządziła,by poszły się napić wody.Binti odmówiła od razu mówiąc,że idzie poszukać Kume.Kilio pokiwała głową z wyrozumiałością.Przeczuwała,że ta dwójka będzie kiedyś razem,bo świetnie do siebie pasowali.Z uśmiechem uświadomiła sobie,że jako lwiątko sama nie dostrzegała,że Busara się w niej zakochał,aż do czasu gdy stali się nastolatkami.
Podeszła do wody i wzięła dwa duże chłusty.Spojrzała na Shirę i Lili.
-Świetna robota kochane.Możecie iść się już pobawić z przyjaciółmi.
-Dziękujemy!-odkrzyknęły,nim ze śmiechem rzuciły się przed siebie.Kilio wziosła oczy do nieba.Położyła się blisko wody,mocząc w niej łapę.
Usłyszała zbliżające się kroki,więc wstała by spojrzeć na "tego kogoś".Spodziewała się w pierwszej chwili Busary,Taje lub Wise,ale dotarło do niej,że omawiają jakieś ważne sprawy.Kamba była gdzieś z Arro,Mto i Nyeusi na patrolach,o Lwiej Gwardi już nie mówiąc.
Zdziwiła się jednak,kiedy doszczegła złote futro Kai.Lwica usiadła obok Kilio,która momentalnie przysiadła.Kaja uśmiechnęła się smutno.
-Musimy pilnie porozmawiać
-O czym?-spytała zdziwiona Kilio,-coś nie tak z Isaką? Wścieka się,że znów sprzedałam mu kuksańca w ramie,gdy próbował nazwać mnie siostrzyczką?-zaśmiała się krótko na to wspomnienie,-wystarczy mi,że mam piątke kochanym braciaków.
-Nie o to.Kilio..-Kaja dreptała łapami w ziemi,nie spoglądając jej w oczy,nim westchnęła,-muszę odejśc.Na Ptasią Ziemię.Chce w spokoju odejść do..-spojrzała wymownie na niebo i Kilio aż zroziło.Wiedziała,że złota lwica jest już dość starsza,ale nie spodziewała się,że nastąpił już koniec okresu jej życia.
-Czemu chcesz odejść?
-Tak lwy robią.Chcemy umierać w samotności,nie patrząc na ból bliskich.A mam tam przyjaciółki,Zoe i jej córkę Mirę.Pamiętasz Zoe? Pewnie już nie.
-Czemu mi to mówisz?-zmarszczyła brwi Kilio,-przecież możesz to powiedzieć Isace,twemu synowi.
-Nie chce go zbytnio ranić.A ty już..oh Kilio nie zadawaj takich pytań,bo sama nie wiem,co mam ci odpowiedzieć.Chce,byś wspierała Isakę,dobrze?
Kilio skinęła głową,a Kaja mówiła dalej.
-To trudne.Wiem,że będzie tu szczęśliwy.Ty jesteś.Dziękuję,że mnie przyjeliście na Białą Ziemię,ale chyba znów wrócę do swoich korzeni jako Ptasioziemka.Żegnaj Kilio,-wstała,polizała Kilio za uszami cztery razy,-zawsze byłaś dla mnie jak córka.
Kilio skinęła smutno głową.
-Pa,Kaja.
I złota lwica odeszła,by znaleźć się jeszcze dzisiaj na Ptasiej Ziemi.Kilio spoglądała w ślad za nią,zastanawiając się,dlaczego każda matka musi ją zostawiać.Westchnęła głośno,nim zawróciła na Białą Skałę.

Binti podbiegła do Kume.Wskoczyła na niego,zaczynając podgryzać brązowe uszy lwiaka.Kume zaśmiał się.Szybko wykrzywił się,by lwiczka mogła upaść na ziemię.Wtedy to on na nią skoczył,podgryzając jej łapki.Binti warknęła udawanie,nim zaśmiała się.Kume wyciągnął łapkę,by pomóc jej wstać.Binti oddychała głęboko.
-Idzie nam coraz lepiej,-odparła.Nieoczekiwanie,poderwała się i nierównym biegiem,pobiegła przed siebie.Kume pognał za nią,wciąż nie przestając się śmiać.Skakali na siebie co kilka sekund,by znów stać i pognać przed siebie.Wkońcu Binti wybiegła na prowadzenie.Dotarła pierwsza koło granicznych terenów i odwróciła się szybko,obserwując jak Kume próbują ją dogonić.Lwiak nagle przyszpieszył,krzycząc coś do przyjaciółki.Binti cofała się w tył,wciąż nie przestając się śmiać.Dopiero czując,że na kogoś wpadła,odwróciła się.Za nią stał brązowy lew o takiej samej potężnej grzywie i jakby jadowitych zielonych oczach.
Binti pisnęła z przerażenia i strachu.Szybko odbiegła.Dogonił ją Kume.Stanął wyrzywająco przed obcym lew,warcząc.
Jak na małego lewka,warkot był głęboki i groźny.Binti poczuła podziw do przyjaciela i także poczęła warczeć.
Brązowy lew,uniusł jedną brew do góry,uśmiechając się szyderczo.
-Naprawdę? Mam się bać dwóch maluchów?
-Kim jesteś?!-za jego plecami rozległ się warkot.Nieznajomy odwrócił się.Dojrzał Mto,Busarę,Nyeusi,Bahatiego,Shani,Kodę,oraz większość lwic polujących i walczących.Wszyscy warczeli na niego groźne,otoczywszy go.Kamba zgarnęła oba lwiątka,kryjąc się z warkotem za Arro.Wszyscy białoziemcy zebrali się teraz koło nieznajomego.Brązowy nie był jednak sam.Dołączyło do niego dwoje lwów,obydwaj o nieprzyjemnym,jadowitym wyglądzie i czarnym futrze.Oraz dwie lwice.Jedna czarna,druga o beżowym futrze i czerowono-brązowych oczach.Beżowa zgarbiła się.
-Cofnijcie się.My tylko przechodzimy słabiaki.
-Proszę,widzę,że aż tak się nie boisz,mimo iż nas jej więcej,lwiczko,-warknął Arro.Prostiując się.
-Gadać,co wy za jedni,-warknął Mto do piątki lwów.Beżowa skuliła się lekko,ale nie przestawała odsłaniać zębów.Brązowy otworzył pysk by odpowiedzieć,kiedy poprzez wrzawę,przebił się głos królowej Wise.
-Kto przychodzi na Białą Ziemię?
Mto skłonił się.
-Jacyś nieznajomi.Widać,że ze złymi zamiarami.
-My? Ależ oczywiście,że nie,-odparł szybko czarny lew,-chcieliśmy prosić o schronienie na kilka dni.My podróżni.
Brązowy westchnął cicho.Wiedział,że to kłamstwo.
-Cofnijcie się,zobaczymy tych nowych,-odparła Taje.Kilio zdążyła już przecisnął się przed tłum.Wpatrywała się teraz w nieznajomych nieobecnym wzrokiem.Koło niej stanęły Wise i Taje.Pomarańczowa spojrzała na białą lwicę wymownie.W jej oczach odbiło się wzburzenie,złość i strach.Wise także wyglądała na przejętą,a serce jej przyspieszyło.
Beżowa lwica warknęła.
-Przywódca biała lwica? To chyba moje niewinniontko udzielisz nam schronienia?-spytała z drwiną,którą starała się ukryć.
Nieznajomy brązowy lew,podniusł teraz wzrok z Mto.Przejechał nim wbierw po Kilio,później po Taje i stanął na Wise.Otworzył pysk,że zdziwienia,a w jego oczach odbiły się iskry.Białoziemcy i jego towarzysze zamilkli na chwile.Wise zmarszczyła brwi.Starała się odpowiedzieć obojętnie,ale nie dała rady.Przystąpiła krok na przód.
-Kion?


Tada! Rozdział na który tyle czekałam.Chciałabym go dedykować Mambo (jeśli dalej się tak nazywasz,troche miesięcy minęło c;),która w pewnej mierze otworzyła mnie na ten pomysł.Cóż..mam nadzieję,że rozdział się spodobał.
Pozdrawiam

Rozdział 83

Nora i Lajla ,przytuliły się do boku białej lwicy.Adele odzwajemniła uścisk.
-Trzymajcie się i powodzenia,-szepnęła do uszu obu lwic.Nora i Lajla uśmiechnęły się smutno.
-Jeszcze kiedyś się spotkamy.Masz moje słowo,-rzekła Nora.Jeszcze raz się przytuliły,nim lwice musiały oddalić się,znów dołańczając do grupki przyjaciół z którymi podróżowały.Kisu,obejrzał się na lwice i jeszcze raz na wujków.
-Pozdrowić matkę?
-Tylko spróbuj tego nie zrobić,-odpowiedział z uśmiechem Malka.
Wkrótce później,cała chmara przyjaciół z białej ziemi,ruszyła w dalszą drogę.Niewiele zajęło im dojście do granicy,chodź przebyli cały ten czas w ciszy.Dotarli do kładki,która odzielała Lwie Królestwo od Złej Ziemi.Nora zawachała się.
-Myślicie ,że wytrzyma.
Ni spojrzał na rzekę
-Spoko,jak co to niema krokodyli.
-Masz zawsze swojego księcia,-Kisu wyprostował się,a Nora z uśmiechem sprzedała mu kuksańca w ramie.
Westchnęła i wykonała jeden krok na kłodzie.Gdy upewniała się,że jest bezpiecznie,przeszła na drugą stronę.Niewiele czasu później,wszyscy przyjaciele znów ruszyli w dalszą drogę.Ni oglądał się do okoła.
-Smutna ta ziemia.Nigdy jeszcze nie widziałem..
-Przypomina mi trochę Miejsce Płomienii,-mruknął Huru,-tylko tu raczej jest bezpieczniej
-Tja.Nie wiesz jakie niebezpieczeństwa mogą się kryć..-Ndoto nie dokończył.
-Największym niebezpieczeństwem będzie kara od matki,kiedy dojrzy twoje oczy,-mruknęła Lajla
-Co ty masz do tych pięknych krwistych oczu,-puścił jej oczko Huru.Wszyscy się zaśmiali i chłodny nastruj momentalnie pękł.Szli dalej.

-Zrobimy przerwę?-westchnął ciężko Ndoto,-serio,idziemy już tak z pół dnia.
Nora odwróciła się w jego stronę z błyskiem w oku.
-Braciszku kochany,już tylko kilka kroków dzieli nas od Gepardziej Ziemi.Nie padnij mi tu,-zaśmiała się krótko.Przyspieszyła.Ndoto zaklnął,ale z uśmiechem pognał za siostrą.Wkrótce,kolejna ziemia stanęła przed wzrokiem przyjaciół.Ni przystanął.
-Mhm.Lepiej uważajmy.Byłem na Gepardziej Ziemi wiele miesięcy temu,jeszcze jako lwiątko i..powiedźmy,że ich mieszkańcy są mocno specyficzni.
Nora skinęła mu głową.Słuchała dobrego słowa Ni,którego uznawała za eksperta od podróży przez jego doświadczenie.Spojrzała na granicę z Gepardzią Ziemią.Zmrużyła oczy.Przygoda jeszcze się nie zakończyła.
Poprowadziła grupę przed siebie,nim nie przekroczyli granicy.Wówczas dowodzenie przejął Kisu.Nora cofnęła się na same tyły,by zrównać krok z Imani.Córka Kamby szła obok Ndoto.Nora dała wymowny znak bratu i ten bez chęci przyspieszył.Nora dotknęła przyjaciółki nosem.
-Ndoto nie chce mi powiedzieć,jakie są twoje chęci,-zaczęła,-nie wiem czego chcesz,ale zaczynam się domyślać
Imani podniosła na nią ślepe spojrzenie,ale córka Wise mogłaby przysiąść,że widziała w nich błysk.Westchnęła:
-Wiesz,że kiedyś będą królową,prawda?
-Nie da się ukryć.Mów,do czego zmierzasz,-odparła sucho młodsza z lwic
-Dobrze polujesz.Może,chciałabyś,żebym porozmawiała z matką.
Imani zatrzymała się gwałtownie,zmuszając do tego samego Norę.
-Ndoto też tego chce.Ale ja się boję wiesz? Wiem,że matka i królowa się nie zgodzą,więc po co robić mi nadzieję,-westchnęła,-mimo wszystko dzięki za propozycję.A teraz wracaj na początek,czuję,że ktoś biegnie..

Czwórka gepardów zatrzymała się przed nastolatkami.Nora rzuciła Kisu wymowne spojrzenie,lew skinął głową.
-Kim jesteście?-spytał jeden z gepardów
-Nie masz się czym obawiać.Podróżnikami.My chcielibyśmy prosić o postój jednodniowy na waszej ziemi,-mówił Kisu.
-Imiona,-powiedziała gepard
-Nora.Kisu.Lajla.Ndoto.Ni.Imani.Huru.Aishi.
-Osiem,-burknął trzeci gepard,-no trudno.Spytamy Asha,naszego przywódce co o tym sądzi.
-Nie przelewa nam się ze zwierzyną,-mówiła dalej gepardka,-będziecie musieli więc złapać tylko jedno na dzień i coś jeszcze dla nas.Zrozumiano?
Nora wzruszyła ramionami.
-Wporządku.To nie problem.

Niemal od razu,upolowali coś dla siebie i dla stada gepardów.Po tym geście,gepardy i ich przywódca zgodziły się na ich jednodniowy postój.Tak więc białoziemcy i Ni,od razu rozpoczeli od zwiedzania.Gepardzia Ziemia posiadała swój własny wodospad,z którego lwy się napoiły.Kiedy niebo pokryły gwiazdy,przyjaciele zrobili sobie przerwę na postój ,wiedząc,że za nie długo znów będą musieli ruszać dalej.
Ułożyli się wygodnie na trawie,by spoglądając na gwieździste niebo,wyszukiwać kształtów i gwiazdozbiorów.
-Dwa lwy kłucące się o kawałek mięsa,-zaśmiał się krótko Ndoto,wskazując wzór łapą,-to już klasyk
-A tam motyl!
-Patrzcie antylopa!
Lajla usiadła.Biała sierść powiewała lekko,odpychana przez leciutki wiatr.
-Idzę się napić
-Idę z tobą,-poderwał się od razu Ni
Lajla przewróciła oczami,ale nic więcej nie powiedziała.Ruszyli do niewielkiego jeziorka,blisko polany na której wcześniej leżeli.Córka Wise,napiła się szybko,po czym wzrok zawiesiła na gwiazdach.Westchnęła.
-Lubię na nie patrzeć.
-Ja też.Na te migoczące punkciki,-odparł obojętnie Ni
-To nie tylko gwiazdy,-oburzyła się Lajla,spoglądając na dalej pijacego wodę lwa,-to..nasi przodkowie.Pamiętaj,zawsze przybędą z pomocą kiedy będziemy tego potrzebować.Czuwają nad nami.
Ni spojrzał także na niebo,po czym przeniusł wzrok na lwicę.
-Tak jak duchowi przewodnicy.Nieźle,-położył ogon na ogonie Lajli.Lwica się wzdrygnęła,ale dalej wpatrywała się w lwa.Ni westchnął.-Wiesz,że mi się podobasz.Ja..chce wiedzieć czy ty także coś do mnie czujesz.
Lajla spojrzała na białe łapy,wzięła głęboki oddech i znów spojrzała w oczy lwa.Tym razem,Ni przybliżył się bliżej i styknęli się w pocałunku.Lajla szybko się odsunęła,a jej oczy się zaszkliły.
-Nie.-westchnęła,-przykro mi Ni,ale kocham kogoś innego
Ni wbił pazury w ziemię.
-Nie zrezygnuję.Za bardzo mi zależy.
Lajla zamknęła na chwile oczy,by aby znów je otworzyć,wstać i ruszyć znów do leżących na polanie przyjaciół.Ni poszedł za nią.Lajla spoglądała ciągle na swoje łapy,wzywając w duchu swojego ojca-duchowego przewodnika.Potrzebowała rady,potrzebowała wsparcia,sama poczuła,że zaczyna się wahać.Zatrzymała się na chwile.Msimu-kochała go szczerze,ale czy naprawdę dobrze robiła odrzucając Ni?
Podeszła do siostry i położyła się obok niej.Nora spojrzała na młodszą lwicę.
-Co jest?-szepnęła,po czym się uśmiechnęła,-kłopoty sercowe?
-Nora,przestań już.Powiedzmy,że nie chce o tym rozmawiać,-odwróciła się na drugi bok.Nora westchnęła.Sama przytuliła się bliżej Kisu,podobnie zrobiła Aishi do Huru.
A gwiazdy zamigotały...

Cześć! Przepraszam,że rozdział taki chaotyczny i w ogóle.Następny zapewne nie będzie lepszy,bo chce trochę przyspieszyć akcję.Wkrótce też,pojawi się na Białej Ziemi pewien osobnik (domyślacie się kto?).
1.Msimu vs Ni

poniedziałek, 19 lutego 2018

Rozdział 82

Nora,przekręciła się na drugi bok wciąż pozostając w stanie pół snu.Śniła o czasach,kiedy jako małe lwiątko bawiła się z przyjaciółmi.Ze wspomnień,wyrwał ją szmer.Otworzyła leniwie jedno oko,tłumiąc jęk protestu.Czarna końcówka ogona,opuściła jaskinię.Nora ziewnęła przeciągle,po czym usiadła.Jeden rzut okiem na wyjście z jaskini uświadomił jej,że jest jeszcze przed świtem.Zastanawiała się więc,dlaczego komuś miałoby się podobać wczesne wstawanie.Doskonale pamiętała,że lwice polujące ruszają o wiele później,tak jak u nich.
Wstała,rzucając ostatnie tęskne spojrzenie na śpiących w najlepsze przyjaciół.Kisu spał u wujków,gdyż jak uznał,woli spędzić czas z rodziną.Nora zatęskniła za dotykiem jego sierści i postanowiła,że popołudnie spędzą razem,chodź chciała także zobaczyć się jeszcze z przyjaciółmi z Lwiej Ziemi,nim ruszą w dalszą wędrówkę.
Gdy opuściła niewielką jaskinię u podnuża Lwiej Skały,którą zajmowali,wiatr-chłodny i przyjemny buchnął w jej pysk,zapewniając przyjemne mrowienie.Nora westchnęła z rozkoszą.Postanowiła wejść na czubek Lwiej Skały,miała nadzieję,że Adele się nie obrazi.Kiedy jednak zaczęła wspinać się na sam szczyt,dostrzegła biały kształy wpatrzony w horyzont.Nora pokręciła głową z uśmiechem i jakby nigdy nic,usiadła obok.
Lajla się wzdrygnęła.
-Cześć.Nie wiedzałam,że lubisz wcześnie wstawać.
-Jak widzisz siostrzyczko,wiele się zmienia.Myślałam naprzykład,że ty wolisz noc.
Lajla posłała jej promienny uśmiech.
-Bo tak jest,ale czasem..lubię poobserwować wschód słońca i pomyśleć,-wskazała ogonem na wschodzące słońce.Norze zaparło wdech w piersi,chodź widziała go już milion razy.Ognista kula wolno sunęła ku niebo.Niebo tym czasem,stawało w pomarańczy i złocie.Siostry obserwowały to w ciszy.
Nora westchnęła:
-Też lubię to obserwować,-po czym dodała,-myślisz,że Adele także?
-To dobra królowa,-powiedziała szybko Lajla,jakby wiedząc o co ją spyta siostra,-ty też będziesz.
Nora nic nie odpowiedziała.Znów zapadła cisza,głęboka,mroczna i tajemnicza..
-Uważasz,że to był zły pomysł z tą podróżą?-spytała Nora,przerywając ciszę.Lajla wyprostowała się,rzuciła siostrze pewne spojrzenie.
-Uważam,że był to bardzo dobry pomysł.Wiesz Nora..nie jesteśmy już lwiątkami...
-Niestety,-burknęła Nora,przerywając.
-...nie długo będziemy na tyle dorosłe,żeby przejąć obowiązki.Ja pewnie zostanę twoją doradczynią,ale strace tytuł księżniczki,wiesz o tym dobrze,-Lajla kontynuowała.-Wciąż jednak,więzy krwi się liczą.
Splotła ogon z ogonem Nory.Biała lwica,o zielonych oczach,polizała siostrę za uchem.
-Chciałabym też wiedzieć,że moja siostrzyczka będzie szczęśliwa.Będzie miała partnera..lwiątka..
Lajla rzuciła na nią mordercze spojrzenie i dopiero po paru chwilach złagodziła je.
-Jestem szczęśliwa.Poza tym jestem nastolatką,jeszcze nie planuję..
-Ni jest dobrym lwem,-Nora położyła się.Lajla poszła w ślad za nią,ciekawa co siostra chce powiedzieć.Nerwowo machała ogonem,czy przyszedł czas,by wyznać prawdę o Msimu.Chciała zaufać siostrze.Nie,ona UFAŁA jej.Ale..nie potrafiła wykrztusić z siebie ani słowa na ten temat.Lajla westchnęła.-Co chcesz powiedzieć?
-Nie ma dużo lwów na Białej Ziemi,już prawie żądnego wolnego.Może..może powinnaś dać szanse Ni?
-Zawsze zostaję Teo,-Lajla odwróciła wszystko w żart i znów nerwowo machnęła ogonem.Nora wzniosła oczy do nieba.
-Mówię tylko..
-Nora,nie decyduj za mnie w tych sprawach,-położyła jej łapę na barku,-wiem,co robie.
I znów zapadła cisza.Tym razem trwała aż do samego poranka.


Czuła wiatr,ocierający się o futro.Słyszała,odgłosy mlaskania,kiedy antylopa schylała się po kolejny kawałek trawy i Imani wiedziała,że to będzie jej ostatni posiłek.Skoczyła,wystawiając pazury,które wbiła w ciało zwierzęcia.Antylopa padła martwa,kiedy zatopiła kły w jej krtani.Imani odwróciła się do Aishi.
-Zbyt wolna?
Aishi prychnęła,ale nie poruszyła się i dalej leżała ,ciesząc się promieniami słońca.Imani zaciągnęła swój posiłek bliżej jej.
-Nora i Lajla zaraz powinny przyjść.Raczej nie będą zbyt długo rozmawiać z królową Adele i Vijaną.
-Aha.-burknęła Aishi,-to tak jakbyś powiedziała,że lwy zaczną latać.
-Zaczną,-burknęła Imani,mrużąc ślepe oczy,-bo właśnie nasze księżniczki nadeszły.

-Aishi,chyba powinnaś przestać się lenić,-przewróciła oczami Nora,ale uśmiech nie schodził z pyska białej lwicy,-wprawdzie,już jutro wyruszamy
-Serio? Mnie się tutaj podoba,-rzuciła Aishi,przekręczając się na drugi bok,-a tak serio,skoro znowu będziemy chodzić bez celu po różnych ziemiach,to może chociaż pójdę się zdrzmnąć.Nie najlepiej się dzisiaj czuję.
Lajla podeszła do niej i polizała po szyi.Westchnęła.
-Chyba masz rację.Idź się prześpij.Pójść z tobą?
Aishi obrzuciła ją spojrzeniem.
-Nie.Możesz..możesz później zawołać Huru,-i odeszła,wracając do jaskini.
Nora spoglądała w ślad za nią długo,gdy pozostałe lwice zabierały się za jedzenie mięsa.Imani westchnęła.
-Jest silniejsza niż ci się zdaje,chodź widzę,że robi się marudna,-zaśmiała się,-serio,wyluzuj.Jedź.Zaraz mamy spotkanie z chłopakami.
Nora skubnęła kilka kęsów,ale przełykała je długo.
-Upolowałaś to sama,Im?-spytała Lajla
Imani pewnie skinęła głową.
-Jak tak dalej pójdzie,to zapewne zostaniesz..
-Nie mów tego Lajla,nie dawaj mi fałszywych nadziei i nie udawaj..-Imani wzięła głęboki wdech,-..że nagle dostrzegłaś,że moja ślepota ci nie przeszkadza.
Wstała.-Pójdę się przejść,okey?
-Nie obrażaj się,-Nora wstała.
-Nie obrażam.Idę się po prostu przejść,-wzruszyła ramionami.Szybko zniknęła z widoku.
-No pięknie.Znów same,-Lajla trzepnęła koniuszkiem ogona bok siostry,-chyba,że pognasz do swego wspaniałego partnera
-Kisu znów umacnia rodzinne więzy i..jakoś sądzę,że jeden z jego wujków nie lubi białych lwic.Nie pytaj z kąt wiem,-przeciągnęła się,-chodź lepiej,może chociaż Ni i Ndoto nas nie wystawią.

-Huru poszedł za Aishi,tak na wstępie,-rzucił Ni,kładąc się na jednej ze skał,-a wogóle,poznaliśmy tutejsze lwy.Fajni.
-Zaprzyjaźnił się z Sawą i Hofu,-przewrócił czerwonymi ślepiami Ndoto,-a gdzie Im?
-Przejść się poszła,-odpowiedziała mu na to Lajla,-jak widzę,wy także miło bawicie się na Lwiej Ziemi.Zapewne uroki Złej Ziemi,ugaszą was nastrój.
-Mi tam chyba wszystko jedno,-odpowiedział Ni."Kiedy jesteś obok"-dodał w myślach.Nora i jej siostra,ułożyły się obok dwójki lwów.Z tego miejsca,świetnie widzieli bawiące się lwiątka.
-Widziecie tą małą białą kulkę?-rzucił Ndoto,wskazując małą lwiczkę koniuszkiem ogona,-To jest Kukaa.Córka Nel i Lexa.
-Oho,oni są razem?-zdziwiła się Lajla
-Siostra,w jakim świecie ty żyjesz?-zaśmiał się czerwonogrzywy.
-Heh,w twoim,A tak serio,to pamiętam jak kłucili się jako lwiątka.Piękne czasy.
Obserwowali dalej bawiące się lwiątka.Biały lwiak skoczył na bordową lwiczkę.Oboję się zaśmiali.Pozostałe lwiątka,ganiały za sobą,klepiąc się łapkami.Berek.Nora rzuciła spojrzenie na Ni.
-A nie długo będą z nas stare zgredy,-zrobiła szaloną minę,nim się zaśmiała.
-Ja jako lwiątko też bawiłem się w berka,-zamyślił się Ni,-mieliśmy taką polanę,krótka trawa,wiejący wiatr.O tak,piękne czasy.
-Miałeś przyjaciół?-rzucił Ndoto,nim ugryzł się w język,-przepraszam..
-Hej,wyluzuj Ndo.Napuszasz się,-zaśmiał się lew.-Tak miałem.Nawet całą brygadę.Ale to stare czasy.Teraz mam was i to mi wystarczy,-rzucił spojrzenie na Lajlę i znów na bawiącą się przyszłość lwioziemców.


Imani wpadła na kogoś.Od razu się otrzepała i usiadła.
-Przepraszam.
-Nic nie szkodzi,-odpowiedział miły głos lwicy.Imani wzdrygnęła się trochę,gdy nie rozpoznała zapachu.
-Ślepota często boli,-burknęła Imani,-po prostu trudno jest poruszać się innymi zmysłami.Przepraszam panią,ja już idę.
-Do kąt się wybierasz?
-Yyy..mówiąc szczerze,-Imani spojrzała na niebo,-nie jestem głupia.Po zachodzie wrócę,ale na razie chce pobyć sama,-westchnęła,-Jestem Imani.
-A ja Lea.


Cześć.Liczę,że rozdziałek się spodobał c: Następny..nie wiem kiedy.Ale od czego są ferie? ;) Wena powróciła.