wtorek, 19 września 2017

Rozdział 63

Narrator
Kiedy tylko opuścili jaskinię,Kilio spojrzała prosto w oczy brata,w których widniała jedynie obojętność.
-Co ty tu robisz?-warknął w jej stronę
-Nie cieszysz się?-zapytała zaskoczona,wciąż się mu przyglądając.Przez chwile nawet,przez głowę przeleciała jej myśl,że to nie jest jej brat.Ten którego znała.Tak poczuła.
-Co ty tu robisz?-zapytał ponownie,ignorując jej pytanie
-Wszyscy się o ciebie martwią...-zaczęła lwica,lecz Malka jej przerwał
-To niech przestaną,-warknął odwracając wzrok
-Rozumiem,że straciłeś córkę,ale nie możesz taki być,nie możesz odtrącać wszystkich,-powiedziała Kilio
-Ty nic nie rozumiesz!!-warknął wściekły,-wyjdź!
Lwica chciała już coś powiedzieć,lecz złoty ponownie jej przerwał
-powiedziałem wyjdź!!!
Ciemnozłota lwica,miała się już wycofać,kiedy dopadła ją jedna myśl.Westchnęła głęboko i spojrzała ponownie w oczach brata.Widziała w nich obojętność,gniew i smutek.Znów wydała z siebie głębokie westchnięcie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo rozumiem,-powiedziała szczerze,-najbardziej bolą śmierci bliskich,a uwierz,że już taką przeżyłam,-wzięła głęboki wdech,-nie możesz tak! Zamierzasz całe życie spędzić w tej jaskini? Życie toczy się dalej i nie chce,żeby mój ukochany brat,go nie dostrzegał!
-Poprostu wyjdź,-syknął
-Czemu..-syknęła,-bo mówię ci prawdę? Poprostu Malka,musisz..się z tym pogodzić.Taki jest Krąg Życia,chodź często jest niesprawiedliwy.
Kilio podeszła do brata i go przytuliła.Miała nadzieję,że to pomoże.Czekała,co powie.
***
Huru krążył po Białej Ziemi bez celu.Nie miał zabardzo pomysłu na ten dzień.Wstał,zjadł,poćwiczył walkę,spotkał się z Aishi i tyle..Nie było wyścigów z Norą,zapasów z Ndoto,czy nawet rozmów z matką.Taki,nudny dzień.Trening był szybki,w końcu walczył najlepiej że wszystkich obecnych,co dawało mu powód do dumy.Kiedy więc go zakończył,spotkał się z Aishi,pogadali trochę jak to przyjaciele i musiał ruszać dalej.
Właśnie teraz,idąc tak przez równiny sawanny,natknął się na Kisu.

Syn Kilio uśmiechnął się ironicznie w jego kierunku.
-Co tam porabiasz Huru?
-Nie widać,-odparł z obojętnością
-Idziesz,że mną na skałki?
-Nie,idę gdzie indziej,-powiedział i nim Kisu się obejrzał,biały lew zniknął na horyzoncie.

Wiatr muskał futro księcia,a słońce przyjemnie ogrzewało jego futro.Huru biegł przed siebie.Nie wiedział konkretnie,gdzie się udaję i nawet nie miał takiej chęci.Nudziło mu się od ostatniego czasu.Kontem oka,dostrzegł Mię i Shetana,a kilka metrów później,stadko antylop.Może zapoluję?-pomyślał,zatrzymując się na chwile.Po chwili jednak,ruszył zdając sobie sprawę,że nie warto tracić czasu.Słońce górowało wysoko na niebie,co było jawnym znakiem,że będzie z niego schodzić.
Huru,zatrzymał się przed kłodą,zapewniającą przejście na drugą stronę.Rozpoznał już okolicę.Granica Strachoziemi z ich.Burknął coś pod nosem i skoczył na kłodę.Spojrzał od razu w dół.Nie widział tam nic,oprócz brudnej wody.Z resztą,czego miał się spodziewać.Nikt nie bywał w tych okolicach i mimo iż Sakka,nie sprawiał już zagrożenia i tak,od tej ziemi trzymali się zdaleka.Huru jednak był na tyle znudzony,że bez cienia strachu,chodził po Strasznej Ziemi.

Z każdym krokiem oddalał się coraz bardziej,aż w końcu,znalazł się w samym centrum tej ziemi.Zobaczył kilka czarnym i szarych lwów,włuczącym się po terenie i domyślił się,że to strachoziemcy.Prychnął.Myślał,że będą wyglądać inaczej.Pewnie,bez problemów bym ich pokonał-pomyślał,po czym skradając się,szedł coraz dalej.
Przed oczami,ukazała mu się szara jaskinia zbudowana z kamieni.Podszedł bliżej i od razu,doszedł do niego dziwny,dławiący zapach.Nie znał go do tej pory,ale po odgłosie jaki usłyszał,domyślił się.Warknął.
Hieny wyszły z jaskini.Była ich mniejwięcej czwórka,wszystkie wychudzone,patrzyły na niego z nienawiścią.
-Czego tu lwie?!-syknęła jedna
-Wiesz,patrze chwilowo na jakieś futrzaki,-odwarknął Huru
-Odszczekaj
-To bardziej wasze zadanie,-warknął ponownie,przybliżając się bliżej.Rozejrzał się,-niezły teren..he.Co wy tu robicie? Na tych terenach,nie żyją hieny
-A co cię to!-syknęła kolejna
-A ty gdzie byś przebywał,gdybyś musiał wybrać teren! Ten nam odpowiada,zawsze coś się zabierze,-powiedziała trzecia
-Padliny?
-Żadko,-odparła czwarta,-wolisz kości,czy mięcho!?
-He,nieźła logika,jak na hieny..-odparł Huru,-jest was tylko tyle?
-Nie,jeszcze szóstka się znajdzie,-powiedziała druga obojętnie,-a ty lwie..co tu robisz?
-Zwiedzam,-burknął biały,-to nie istotne.Jestem Huru
-Ja jestem Mtini*,to są Mbovu**,Kubwa*** i Fisi****,-powiedziała druga,po czym spojrzała w niebo,-zbiera się na deszcz,zostajesz?
Huru pokręcił głową na "nie",po czym szybkim krokiem ruszył w stronę granicy.Tym razem,z łatwością,odnalazł drogę i bez większego wysiłku,znalazł się na Białej Ziemi.Właśnie wtedy,rozpadało się i futro księcia,szybko zmokło.Burknął coś szybko pod nosem,po czym przyspieszył tempa.

Kiedy znalazł się na Białej Skale,otrzepał się i od razu,wszedł do jaskini.Położył się na podwyżu,obserwując wszystkich.W końcu jednak zasnął.
***
Taje wpatruwała się w horyzont.Leżała w jaskini pod Białą Skałą.Zastanawiała się,kiedy wrócą Wise i Kilio.Nie mogła z nimi pójść,gdyż była zajęta,ale teraz tego po części żałowała.Westchnęła,po czym spojrzała na śpiące wnuczęta w jej łapach.Zarówno syn Kory,jak i bliźnięta Idii,leżały w  jej pomarańczowych łapach,mrucząc cicho.Uśmiechnęła się na ten widok i ponownie przeniosła wzrok na horyzont.Przypomniało jej się,jak jeszcze będąc lwiątkiem,bawiła się z Wise na sawannie.Pamiętała to doskonale...
    Pomarańczowa i biała lwiczka,bawiły się w zapasy.Zielonooka skoczyła na białą i z sadysfakcją,zaczęła gryźć jej ucho.Wise śmiała się w najlepsze.Uwielbiały zabawę w zapasy.Nagle ich wzrok,przykuł inne lwiątko.Przerwały więc i do niego podbiegły.

Taje westchnęła.Przyjaźń jej i Wise,wielka przyjaźń,która jeszcze nigdy się nie rozdzieliła,pomimo trudności.Pamiętała,jak to właśnie ona broniła Wise,przed lwiątkami,które się z niej wyśmiewały.Była ciekawa,czy jej przyjaciółka teraz,potrzebowała by jej obrony.Na myśl,przyszły jej kolejne wspomnienia,lecz szybko wypłynęły,kiedy wnuki lwicy się obudziły z głośnym piskiem.Taje uśmiechnęła się lekko i zaczęła je kołysać.
-Ciii
***
Wise
Rozmawiałam z Leą bardzo długo.Dopiero pod koniec dnia,wróciliśmy na Lwią Skałę.Lea przewracała się nie raz,ale zawsze wstawała.Podziwiam ją za to,że sobie radzi.Kiedy dotarliśmy na Lwią Skałę,spotkałam się tam z Lajlą i Norą.Przytuliłam córki.
-A gdzie Ndoto?-spytałam
-Z Nel,ostatnio widziałam,jak idą do Lexa,-uśmiechnęła się Nora
-Ciekawe,jak tu wyglądają gwiazdy,-szepnęła Lajla,po czym powiedziała do nas,-idzę po Ndoto..
Kiwnęłam głową,a Lajla od razu zniknęła na sawannie.Wraz z Norą,ruszyłam w stronę jaskini.
-------------------------------------------------------------------------
Hej! Rozdział w końcu się pojawił c: Mam nadzieję,że się spodobał.
Następny,postaram się wrzucić w wolnym czasie,bo już wyzdrowiałam i raczej w domu nie posiedzę.
Pozdrawiam c:

*figowa
**zgniły
***olbrzym
****hiena

sobota, 2 września 2017

Rozdział 62

Ndoto
Kiedy tylko przeszliśmy przez granicę,naszym oczom ukazała się Lwia Ziemia.Była taka,jak opisywała ją matka,jednak zobaczenie jej na własne oczy,było czymś..lepszym? Można tak to nazwać.Na samym środku,widać było Lwią Skałę.Większą zapewne,od niejednej.Nabrałem powietrza do płuc,po czym wypuściłem je powoli.Zapowiadał się miły pobyt tutaj.Duże pastwiska,zapewne masa zwierzyny,piękne wodopoje.Co jednak mnie najbardziej ciekawiło w tej krainie? Czy spotkam tu moją przyjaciółkę,Nel.Wiedziałem,że mam na to lichłe szanse.Wiem,że opuściła Lwią Ziemię,jednak nigdy nie powędrowała na Białą.A miałem nadzieję,że to będzie pierwszy cel jej wędrówki.Widocznie się myliłem.Dobrze przynajmniej,że nie ruszyła w tę podróż sama.Nie chodzi o jej oko,bo wiem,że dała by sobie świetnie radę i tak,ale dobrze,że chociaż nie była samotna.Ruszył z nią Lex.Na to wspomnienie,cicho się zaśmiałem.Pamiętam,jak jeszcze w dzieciństwie,Nel go nienawidziła.Jak to się mówi,kto się czubi,ten się lubi.
Uśmiechnąłem się lekko do sióstr.One widać także,nie mogły się doczekać,kiedy zaczniemy zwiedzać.Lajla,była tu już kiedyś,ale zapewne jako malutka lwiczka,nic nie pamięta.Nora wyruszyła tu,by pozwiedzać,zobaczyć jak wygląda Lwia Ziemia? Czy może to po prostu chęć przygody i spotkania z dawnymi przyjaciółmi?

Na choryzoncie,dostrzegłem biało-czarną sylwętkę lwiczki.Biegła w naszą stronę szczęśliwa.Kiedy tu już dotarła,już wiedziałam,kim jest w tym stadzie.
-Babciu,-krzyknęła wesoła lwiczka,przytulając się do dawnej królowej,po czym spojrzała w naszą stronę.
-Kto to jest?-zapytała ciekawa
Lea odpowiedziała na pytania lwiczki i wyjaśniła,kto jest kim.Tiffu,Kilio,jak i rodzeńśtwo lwicy,ruszyli w nieznaną mi stronę,natomiast reszta,szła w stronę Lwiej Skały.
-Ty jesteś Ndoto? Przyjaciel cioci Nel?-lwiczka spojrzała w moją stronę
-Tak,-odpowiedziałem krótko
-Ciocia Nel się ucieszy!-krzyknęła wesoła,skacząc wokół mnie,ja się tylko uśmiechnąłem.
-Nel jest na Lwiej Ziemi?-zapytała ciocia Lea
-Tak,przyszła kilka godzin po tym,jak babcia Lea i ciocia Tiffu,wujek Tovu i wujek Kesho,przeszli przez granicę,-wytłumaczyła wesoło lwiczka.
Powiem bez bicia,że kiedy tylko usłyszałem,że moja przyjaciółka jest tutaj,serce zabiło mi jak oszalałe,a na twarzy pojawił się wielki uśmiech.Ucieszyłem się,że ją zobaczę.Zapytałem lwiczki:
-Wiesz,gdzie teraz może być?
-Tak,-powiedziała energicznie,-chodź za mną
Lwiczka poszła przodem,ja natomiast ruszyłem za nią.Moja rodzina i ciocia,zapewne udali się na Lwią Skałę,bo słyszałem oddalające się kroki.

Kiedy wraz z lwiczką,dotarliśmy nad wodopój,ujrzałem Nel.Leżała na jedym z kamieni,wpatrując się w wodę.
-Ciociu!-krzyknęła lwiczka,-ktoś przyszedł cię odwiedzinach
Lwica odwróciła się w naszą stronę,a biało-czarna odbiegła,zostawiając nas samych.Nel wstała i ruszyła w moją stronę,a ja w jej.Przytuliliśmy się.
-Co ty tutaj robisz?-zapytała z delikatnym uśmiechem
-A co,nie cieszysz się?-zapytałem żartem
-Jasne,że się cieszę,-powiedziała,-po prostu byłam ciekawa
Jeszcze raz ją przytuliłem
-Wiesz,że tęskniłem
-Ja za tobą także,-zaśmiała się
Podeszliśmy do wodopoju,po czym usiedliśmy na skałach
-Opowiadaj,co u ciebie,-zapytałem z uśmiechem

Wise
Kiedy doszliśmy do Lwiej Ziemi,wróciły do mnie wspomnienia.Pierwszy raz,jak tutaj zawitałam z przyjaciółkami,kolejny kiedy szukałam Lajli.Cieszyłam się,że i moje dzieci to zobaczą.Podbiegła do nas biało-czarna lwiczka,w której rozpoznałam córkę Adele i Jasiriego.
krzyknęła wesoła lwiczka,przytulając się do dawnej królowej,po czym spojrzała w naszą stronę.
-Kto to jest?-zapytała ciekawa
Lea odpowiedziała na pytania lwiczki i wyjaśniła,kto jest kim.Tiffu,Kilio,jak i rodzeńśtwo lwicy,ruszyli w stronę jaskini Malki,my tym czasem,udaliśmy się w stronę Lwiej Skały.
-Ty jesteś Ndoto? Przyjaciel cioci Nel?-lwiczka spojrzała w stronę białego lwa
-Tak,-odpowiedział
-Ciocia Nel się ucieszy!-krzyknęła wesoła,skacząc wokół mojego syna
-Nel jest na Lwiej Ziemi?-zapytała Lea
-Tak,przyszła kilka godzin po tym,jak babcia Lea i ciocia Tiffu,wujek Tovu i wujek Kesho,przeszli przez granicę,-wytłumaczyła wesoło lwiczka.
-Wiesz,gdzie teraz może być?-spytał Ndoto
-Tak,-powiedziała energicznie,-chodź za mną
Mój syn z lwiczką,oddalili się,a my kontynuawaliśmy wędrówkę.

Przez ten cały czas,rozglądałam się na wszystkie strony,zwracając uwagę na to,co się zmieniło.W końcu,dotarliśmy do Lwiej Skały.
Podeszła do nas Adele,która od razu przytuliła moją przyjaciółkę,a potem mnie i moje córki.Chwile pogadaliśmy,po czym Nora,Lajla i królowa Lwiej Ziemi,oddaliły się.Wraz z Leą,usiadłyśmy niedaleko i ponownie zatopiłyśmy się w rozmowie.

Nora
Adele się nic nie zmieniła.Pomimo iż została królową i matką,wciąż była tą samą lwicą,rację przyznała mi także po cichu Lajla.Moja siostra,chciała spotkać się z Kiarą,ja natomiast z pewnym lwem.
-Adele,wiesz gdzie jest Simba?-spytałam jak zawsze z szerokim uśmiechem
-Napewno gdzieś na sawannie,a czemu pytasz?-spojrzała na mnie
-Mam jedną sprawę do załatwienia,-zaśmiałam się,-idźcie dalej same
Mówiąc to,odbiegłam od nich.Jakoś sobie poradzę w zwiedzaniu.W końcu,jestem przyszłą królową,powinnam się orientować.Odwróciłam się jeszcze na chwile,patrząc co robią lwice.Lajla i Adele,ruszyły w jakimś kierunku,kontynuowałam wyprawę.

Bieg nie był dla mnie wysiłkiem,od zawsze ścigałam się z Huru.Nie raz ponosiłam wygraną.Nie zmęczyłam się więc,bieganiem po sawannie.Kiedy dotarłam na pastwiska,wdrapałam się na kamień,by się rozejrzeć.Ujrzałam znajomą sylwętkę brązowego lwa z białą grzywą.Nie miałam wątpliwości,był to Simba.Wydoroślał,jak widzę.Czaił się na antylopy,miałam pewien pomysł.Walnęłam łapą w kamień,żeby się przepłoszyły.Zrobiły to,a Lew spojrzał w moją stronę.Na początku mnie nie poznał,lecz później się uśmiechnął.
Także uśmiechnęłam się,lecz mój uśmiech był szyderczy.
-Spłoszyłaś mi zwierzynę,-powiedział
-I tak byś jej nie złapał
-Ah tak?
-Tak!
Rzuciliśmy się na siebie i jak małe lwiątka,zaczęliśmy walczyć dla zabawy.Role,można powiedzieć się odwróciły.Kiedyś on przepłoszył mi motylka,dzisiaj ja jego antylopy.Na tą myśl,zaśmiałam się,po czym powaliłam lwa na ziemię.
-Tęskniłem za Norą?

Kilio
Wraz z Tiffu,Tovu i Kesho,weszliśmy do jaskini żółtego.Byli tam także Kifo i Thanabi,którzy podeszli do nas.
-Jadł coś?-zapytał Tovu
-Nie,mówiliśmy mu,żeby coś zjadł,ale on się uparł,-powiedział Kifo
-Nie chce w ogóle z nikim rozmawiać,jest z nim coraz gorzej,-dodał Thanabi,patrząc na żółtego lwa,który leżał na końcu jaskini.Także na niego spojrzałam.Tiffu podeszła do niego.
-Masz gościa,-powiedziała
-To niech ten "gość" wyjdzie,-warknął lew,nie odwracając się
Bracia spojrzeli na mnie ze smutkiem,ja w sumie także byłam smutna.To już nie był ten lew,którego poznałam,czułam to.Wescthnęłam tylko cicho.Tiffu chciała już coś powiedzieć,ale ją uprzedziłam.
-Siostrę wyrzucisz?
Właśnie w tym momencie,na mnie spojrzał.
-Wyjdźcie,-zwróciłam się do braci i Tiffu
Z wahaniem,opuścili jaskinię.
*
*
Rozdział połączony z-Historia Adele:Pokolenia prowadzonego przez Lea

Hej! I oto powstał kolejny rozdział! Mam nadzieję,że się spodobał i że wybaczycie mi to,że jest pisany z perspektywy 4 osób.
Teraz,odpowiem na pytanie,na które każdy bloger,powinnien odpowiedzieć:Co się stanie z blogiem w wakacje? Nie zawiesze go.Uważam,że to było by złe,ponieważ chciałam ten blog prowadzić dwa (przynajmniej) lata,bez zawieszenia.Tak więc,ten blog powtarzam nie zostanie zawieszony.Podobna decyzja spotka także Historię lwicy Uru,którego także nie zamierzam zawieszać.Pozostałe blogi? No cóż,decyzja jest jasna :(
Żeby nie przedłużać! Pozdrawiam c: