-Tato? To ty jesteś najjaśniejszą gwiazdą? Czuwasz nademną prawda? Oh,daj mi siłę,żebym przeszła przez te trudne dni.Żeby cała Biała Ziemia sobie poradziła.Tęsknie za tobą.
Ułożyła się ponownie koło partnera.Uśmiechał się promiennie,ale przestał,kiedy w oczach Lajli zauważył łzy.
-Co się dzieję?-spytał Msimu
-Podjęłam decyzję,-odwróciła się w jego stronę,-musimy odejść z Białej Ziemi.
*
Ni także nie spał.Lew więc widział wyjście Lajli z jaskini.Lwica była niezwykle cicho.Szybko opuściła miejsce w którym mieszkała.Pokręcił tylko głowę.Nawet nie miał ochoty spoglądać gdzie się wybiera jego ukochana.Zauważył jednak ruch przed jaskinią i nie mógł powstrzymać ciekawości.Wyszedł więc z jaskini.W pierwszej chwili rozważał coś,później jednak szybko to opuścił.Nie mógł wchodzić na czubek Białej Skały.Poza tym,Lajla mogła być już daleko.Ruch przybliżył się i Ni uśmiechnął się,na widok małej Mady.
-Cześć młoda.Gdzie twoja mama?
-Śpi! Ale mi się nie chce..!
-Rozumiem.Mi też się nie chce spać.To może poobserwujemy gwiazdy?
-Tak!-krzyknęła radośnie malutka lwiczka.
Akurat w tym momencie,obudziła się Mia i zauważywszy brak córki,wyszła z jaskini.Od razu podeszła do Ni,który z lwiczką na grzbiecie patrzył na niebo.
-Cześć mamo!
-Cześć,Mia
Mia zdziwiona nic nie zamierzała odpowiadać.Poprostu położyła się obok i także wsłuchała się w opowieść lwa o gwiazdach.
-Skąd to wiesz?
-Moja mama podróżowała po świecie.Wszystko mi opowiedziała co widziała.Niestety zmarła na polowaniu,kiedy byłem jeszcze lwiątkiem.
-Moi też szybko odeszli,-przyznała Mia.Położyła łapę na jego łapie.-Ale zawsze są z nami.
-Nauczyłem się już,żeby porzucić przeszłość
-Ależ to ona nadaje nam charakteru,-uśmiechnęła się Mia.
*
Następnego dnia..
Wise
-Dzisiaj jest tak spokojnie,-odwróciłam się w stronę Taje.Pomarańczowa lwica,stała za mną i oczekiwała,aż pójdę z nią na patrol.
-Tak.U nas dawno tak nie było,prawda?-zaśmiała się,-ale nie zawsze wychodzi to na dobre.
-Co masz na myśli?
-Chodź już lepiej na ten patrol,-przewróciła oczami.
-Chodź już lepiej na ten patrol,-przewróciła oczami.
Ruszyłyśmy w stronę sawanny.Miałyśmy przejść się do granicy i spowrotem.Miałam nadzieję,że nic się nie wydarzy.Ale spokój nie jest dla mnie..
Najpierw musiałyśmy pogodzić dwa krokodyle,następnie pomóc rodzinnie ptaków i pogodzić dwa słonie.W czasie pory suchej,odbywało się więcej kłutni niż wogóle.
Zatrzymałam się i wtopiłam wzrok w dal.Ogień!
Pomarańczowe smugi tańczyły daleko,w Miejscu Płomieni.Tak dawno tam nie byłam ,a tak dużo złych wspomnień mnie z tym miejscem łączyło.
Taje zauważywszy płomienie,skuliła się.
-Chyba nie chcesz tam iść ,prawda?
-Nie.Żadne zwierze tam nie mieszka ,a ogień nie dojdzie na trawiaste pogłoże,-położyłam jej ogon na ramieniu,-możemy już wracać.Na dziś koniec patrolu.Obiecałam Kambie ,że zjemy razem obiad.Przyłączysz się?
-Z ochotą,-uśmiechnęła się.
Zawróciłyśmy.Szłyśmy spowrotem w stronę Białej Ziemi.
-Prawda,że Ndoto i Imani stanowią parę?
-Tak,-skinęłam głową,-martwię się jednak,czy są sobie przeznaczeni,ale puki co,to tylko związek,a nie małżeństwo.
-Jeszcze tylko Lajla,co?
-Nie wtrącam się do jej spraw,-westchnęłam,-ale widzę,że coś jest z nią nie tak...Muszę z nią porozmawiać.
Szłyśmy dalej,wciąż nie przerywając rozmowy.
Taje zakaszlała.Suchy wiatr,wiał w jej oczy,więc musiała zmrużyć oczy.
-A co z Norą? Kiedy będziesz chciała oddać jej tron?
Zdziwiłam się jej pytaniem,ale odpowiedziałam bez zająknięcia.-Jeszcze sporo czasu.Niech najpierw z Kisu się wyszaleją.Może jak będzie spodziewać się młodych,pożyjemy zobaczymy.
*
Po drodze,napiłyśmy się z wodopoju.Mogłyśmy przy okazji oglądać zabawę lwiątek.Już niedługo większość zostanie nastolatkami...Czas szybko leciał.Moje dzieci też miały być dorosłe.Uśmiechnęłam się więc smutno.Chciałabym znowu takie małe lwiątko..
Z zamyśleń wyrwała mnie Taje.
-Są wieści od Busary.
-Jakie?-zaciekawiłam się.
Ciekawe jak sobie radzą w Białej Przystani.Maji i Shani,często tam chodziły,puki Shani nie została w zbyt zaawansowanej ciąży.Mogła urodzić w każdej chwili.
Taje uśmiechnęła się.
-Świetnie im idzie odbudowa królestwa.Kilio uczy lwice polować,-zaśmiała się następnie,-podobno pierwszy dzień był tak koszmarny,że dostała kopytem w głowę!
Zaśmiałam się.
-Wkrótce znów będziemy wszystkie razem.
Do Taje podbiegła trójka lwiątek.Jej wnuki.Taje przytuliła każde pojedyńczo.Lili ,zwróciła się do mnie.
-Pani Wise,obejrzysz nasze polowanie.Idziemy jutro.Chodź to tylko próba szkoleniowa,to..
Uśmiechnęłam się
-Na pewno przyjdę.
-Mogę też?-spytała z uśmiechem Taje
-Tak!-krzyknęły lwiczki.
Lwiątka znów poszły się bawić,a ja i Taje uśmiechnęłyśmy się do siebie promiennie.
*
Doszłyśmy pod Białą Skałę.
-Dzięki za patrol,może jutro...-zaczęłam.
-Wise! Królowo Wise!
Odwróciłam się gwałtownie.W moją stronę biegł Mto.Zdziwiłam się.Może jakieś zagrożenie? Może to ten ogień?
-Mów Mto,co jest?
-Mów Mto,co jest?
-To właściwie,dobra wiadomość.Kamba kazała ci jednak przekazać.
Taje podeszła do lwa,a ten z czułością polizał ją po pyszczku.Uśmiechnął się do niej.
-I chyba obie powinnyście to zobaczyć na własne oczy,-wskazał ogonem na Białą Skałę,-Śmiało.
Zdziwione i ciekawskie,wraz z Taje wspiełyśmy się po "schodkach".Mto cały czas szedł za nami.Gdy byłyśmy na samym szczycie,Kamba podbiegła do mnie i pchnęła w jednym z kierunkuch.Było to miejsce zza główną jaskinią,bardziej na płaskim zdobieniu,pozwalające łatwiej zejść z Białej Skały.
-Śmiało,-zaśmiała się Kamba,-Huru też ma ci coś do powiedzenia.
Ukazała mi się Aishi.Lwica uśmiechnęła się do mnie słabo.W łapach miała...lwiątko? Tyle już lwiątek widziałam,ale to było takie...niezwykłe! I dopiero kiedy podeszłam bliżej,mogłam uśmiechnąć się szeroko.Zostałam babcią!
Było tylko jedno maleństwo,białe jak Huruma i połączone ze spalonym kolorem Aishi.Miało także jej oczy-śliczne fioletowe.
Huru leżał obok.Rzucił mi krótkie spojrzenie.
-Pójdę coś upolować,-mruknął i odbiegł z uśmiechem.
Wzruszyłam ramionami i położyłam się obok Aishi i jej lwiątka.Miało małą czarną grzywkę,więc musiał być to chłopczyk.
-Jest śliczny.Mój wnuczek..-zmrużyłam oczy,-ale nie mówiłaś,że jesteś w ciąży.
-Zapewniam cię Wise,że to dla mnie równie wielki szok,co do ciebie,-uśmiech szedł z jej pyska,-mogłam się jednak domyślić.To wszystko co się ze mną działo,przez ostatnie miesiące podróży i jeszcze mogłam je skrzywdzić ,przez moje polowania i walki,-polizała go po główce,-ale to dla mnie też takie szczęście.Nigdy nie planowaliśmy z Hurumą młodych...
-Nigdy?
-Nie chcieliśmy lwiątek,ale widzisz jak wyszło i powiem ci,że bardzo się z tego cieszę.Jest moim skarbem.Moim i Huru.
Aria usiadła obok mnie,a po drugiej stronie Taje.Pomarańczowa była równie zdziwiona,ale z uśmiechem spytała:
-Macie już imię,dla.....synka?
Aishi skinęła głową.
-Zdecydowaliśmy się z Huru na imię Wakati*.
Polizałam malucha po główce i wydawało mi się,że się uśmiechnął.
-Pasuje do niego to imię.Teraz musicie go chronić,-wstałam,-myślę,że przyda mu się prezentacja.Co wy na to? Wkońcu jakby nie patrzeć jest piątym do objęcia tronu.
Aishi wydała się zdziwiona,ale właśnie w tym momencie,pojawił się Huru z antylopą.Stanął przedemną pewnie.
-To dobry pomysł.Ja nigdy nie miałem prezentacji.Niech chociaż mój syn ma.
Skinęłam głową
-Więc omówie to z Matibabu i może jutro?
Obgadaliśmy szczegóły,pozachwycaliśmy się Wakatim i udaliśmy się na spoczynek nocny.Nora i Ndoto,gdy tylko poznali młode,zakochali się w bratanku.Lwiątka podobnie.Cała noc mijała więc na rozmowach i nikomu nie chciało się nawet myśleć o śnie.
Wtedy właśnie podbiegł do mnie Ni,a za nim podreptała Mady.Uśmiechnęłam się na ten widok.
-Co jest?
-Widziałaś królowo,gdzieś Lajlę? Miała dzisiaj zająć się popołudniem małą,tak mówiła.I nie ma jej całą noc i ten cały dzień i dalej nie ma!
Rozejrzałam się szybko.Faktycznie,nie było Lajli!
Skoczyłam na równe łapy.Zaryczałam.Stado spojrzało na mnie zaskoczone.
-Lajla zniknęła.Taje,Nyeusi,Kamba,Mto,Arro..chodźcie,pomożecie mi jej szukać.Jeśli się nie znajdzie przez ten czas,wszyscy ruszycie na poszukiwania mojej córki.
Nora wstała.
-Pomogę,matko.
-Nie.Zostań,skarbie.
Wybiegłam z jaskini.Za mną przyjaciele.I znów czułam to uczucie.To samo ,które towarzyszyło mi wtedy,kiedy moje dzieci po raz pierwszy zaginęły.Strach i pustka.Moja córka.
*
Szukaliśmy my.Szukaliśmy wszyscy,całe stado.Przeszukaliśmy Białą Ziemię.Miejsce Płomieni,Strachoziemię,nawet dalsze miejsca.Szukaliśmy przez cztery dni,bez przerwy.W między czasie odbyła się prezentacja mojego wnuka.Co do Lajli-Nawet planowaliśmy już wyprawę na inne ziemię.Chciało mi się płakać.Moja córka.Lajla zniknęła,nie wiedziałam gdzie jest.
Nora i Ndoto,przytulili się do mnie od boku.
-Znajdziemy ją ,-szepnął Ndoto
-Musimy,-wyszeptałam,przełykając łzy.
Spojrzałam w niebo.
Moto,Mfalme..gdzie jest moja Lajla?
*
Lajla
Wraz z Msimu,biegliśmy,nawet nie myśląć by zwolnić.Dobiegliśmy nawet do Lwiej Ziemi,ale trwała walka.Ukryliśmy się więc blisko baobabu Maishi,mając nadzieję,że nie lwioziemcy nie wydadzą nas mojej matce.Ukryliśmy się w wnętrze.Trwała wojna,byłam ciekawa o co,ale w tym stanie nie mogłam pomóc przyjaciołą.
Wtuliłam się w partnera.Msimu wyglądał na zmartwionego.
-Lajla,czy to była dobra decyzja? W twoim stanie...
-Msimu,raczej wątpie,żeby twoja matka czepiała się twojego odejścia.
-Ale twoja cię szuka.Może powinniśmy wrócić,może mnie przyjmie do stada?!
-Nie wiem,Msimu.Nie wiem i nie chce ryzykować.Ważne,że mamy siebie,a lwiątko jest zdrowe.Moja córeczka,-uśmiechnęłam się,ogonem przejechawszy po brzuchu.Wtuliłam się mocniej w białego lwa i w takiej pozycji,poczułam jak zasypiam.
---------------------------------------------------------
*Czas
Hej! Tak,tak,wkońcu rozdział.Mam nadzieję,że dość ciekawy.Głównie,przez większość rozdziałów,będą teraz się rodzić lwiątka,więc...
Pytanka c: (najważniejsze na czerwono)
1.Ile lwiątek + płeć ,urodzi Lajla?
2.Czy Lajla i Msimu wrócą na Białą Ziemię?
3.Czy Wise zdoła odnaleźć córkę?
4.Czy Msimu zostanie przyjęty do stada?
5.Podoba wam się mały Wakati?
Pozdrawiam!