sobota, 31 grudnia 2016

Rozdział 9

Poranny deszczyk przyjemnie opadał na moje łapy i głowę.Siedziałam na szczycie skały i patrzyłam na rozciągającą się na dole dolinę.Nie wiedzieliśmy jeszcze jak nazwiemy to miejsce.Kochaliśmy je jak dom.Cieszyliśmy się że nikt nas nie atakuję..........na razie.
Rozmawiałam wczoraj z Matibabu,polubiłam tą medyczkę.Pomaga mi w opiecze nad Kambą.....
-Wise!chodź już bo zmokniesz,-wyrwała mnie z zamyśleń Taje
-Masz rację,-po czym szybko pobiegłam do jaskini,-dzięki
Popatrzyłam w róg jaskini.Busara bawił się z Kambą,Kilio i Nyeusi
rozmawiali.Usiadłam z Taje na podwyższeniu.Zebra z środka jaskini została już zjedzona.Popatrzyłam na Nyeusi i Busarę,wiedziałam że mieli trudnę dzieciństwo.Nyeusi została pożucona przez rodziców,a Busara oddany Nzuri.Jednak jak by tak nie patrzeć ja nie znam swojej przeszłości,nic nie pamiętam a Matibabu mówi że ją poznał,wciąż nie wiem o co chodziło jej.Coś  wewnącz mnie mówi mi że mam rodzinę,że ją mam!
***
Następnego dnia....
Kilio i Nyeusi były na polowaniu,Busara kontrolował ziemie,Kamba była u medyczki a Taje....spała.JA jak zawsze siedziałam na czubku skały.Chciałam już zejść,kiedy coś zobaczyłam!
Była to czarna postać podążająca na naszą skałę.Obok niej kroczył Busara.Zaryczałam potężnie,zwołując tym samym Taje,Nyeusi i Kilio.
Lwice od razu stanęły w pożycjii obronej.Ja i Kilio patrzyłyśmy się na zbliżające sylwetki.
Kiedy już weszli na skałę.Busara zaczął:
-To jest Maji.Przyszła na naszą ziemie,by tu się osiedlić!
Kilio popatrzyła na nią z zazdrością a ja,nie wierzyłam żę ma dobre zamiary.
-Witajcie,mam nadzieję że mogę dołączyć do stada,-uśmiechnęła się i popatrzyła na mnie.
Jej futro było czarne,oczy niebieskie.Przyjęliśmy ją do stada,ja od niechcenia.Busara chciał ją oprowadzić.....
Patrzyłam na zazdrosną Kilio,jednak mój wzrok powędrował w kierunku Taje.Bałam się że zaprzyjaźni się z tą lwicą i zostawi naszą przyjaźń.Nie ufałam tej lwicy.Cały czas na mnie patrzyła.
-Na razie...-zaczęłam,-będziesz spała w kącie jaskini,jako nowa,jasne?
-Zgoda,a jeśli mogę zapytać...
-Wysłów się!-warknęła Kilio a Busara spiorunował ją wzrokiem,-co?...nawet nic o niej nie wiemy!
-Pochodzę z dalekiej ziemi,nazywa się ziemią gwiazd.Wychowałam się tam....-w jednej sekundzie zmieniła temat,-a jak wy się nazywacie....Busarę już znam z medyczką też miałam do czynienia....
-Jestem Taje a to jest Nyeusi....a to Kilio,-wskazała łapą na lwice,-a to Wise!
Popatrzyła się na mnie jeszcze bardziej......dziwnie! Co? nie widziałaś białej lwicy,czy jak?
***
Kiedy niebo pokryło księżyc,wróciliśmy do jaskini.Zjedliśmy zebrę i poszliśmy spać.Maji położyła się w rogu jaskini....z Busarą?
Ci to dopiero się do siebie zbliżyli,biedna Kilio.Spała niczego nieświadoma w środku.Mam nadzieję że Busara jej nie zostawi,inaczej będzie mieć że mną do czynienia.
Taje i Ja spałyśmy z Kambą na podwyżu.Nyeusi leżała w środku obok Kilio.Chciałam już spać...ale jedna myśl weszła mi do głowy ,,Co jest najważniejsze w życiu?".

Rozdział 8

Tej nocy nie spałam.Kiedy nadszedł ranek,pierwsza byłam na nogach.Nakarmiłam małą Kambę mięsem z wczoraj.Mieszkaliśmy w małej jaskini.Dzisiaj mieliśmy ruszać znowu w podróż.
 -Hej Wise,co robisz?-zapytała mnie Taje i podeszła bliżej
-Na razie nic,chyba pójdę na spacer,idziesz?
-Chętnie,przyda nam się mały odpoczynek.Znalezione obrazy dla zapytania Król lew Eclipse i Idia
Razem z Taje,poszłyśmy na mały spacer.Szłyśmy przez łąki,omijając inne zwierzęta.Kiedy się zmęczyłyśmy,usiadłyśmy na chwilę nad strumykiem.
-Ciekawe jak długo będziemy w podróży?!-powiedziała na głos Taje
-Jeszcze trochę i znajdziemy,wymarzone miejsce na ziemi.
-Tak mam nadzieje że to już niedługo,ha ha
-Wiesz że jak na nastoletnie lwice,to i tak wiele
W końcu podnieśliśmy się z ziemi i ruszyliśmy w kierunku jaskini,której spali nasi przyjaciele.Kiedy byłyśmy już blisko,wpadłam na pomysł.
-Taje....co powiesz na zabawę,jak z dawnych lat?
-To znaczy?
-Berek..-po czym dotknęłam jej łapkę.Zaczęłam uciekać a Taje mnie gonić.Bawiłyśmy się bardzo fajnie,jak na nastolatki.Biegałyśmy i się śmiałyśmy.Kiedy poślizgnęłam się i wpadłam do jakiejś jaskini.Była dość duża,z podwyrzem.Idealna jaskinia dla stada.Chodziłam po niej,kiedy wyszłam na zewnątrz z drugiej strony,aż  mnie zatkało.Stałam na czubku skały.Widziałam z tąd wielkie zielone pola,sawanny i pełno zwierząt.
-Łał
Czyli jest jaskinia,jest podwyrze,są zwierzęta.Niezamieszkana do tego,idealna na zamieszkanie.
Pobiegłam od razu po Taje i innych.Znaleźliśmy dom.
***
Całe nasze stadko,było zachwycone.Mała Kamba miała własny kąt do spania,tak jak wszyscy.Ustaliliśmy też cały teren.Zaczyna się od rzeki,płynącej daleko,a kończy na jaskini w której na początku mieszkaliśmy.Był również niedaleko,baobab.Postanowiłam że później się do niego wybierę.
-Tu jest wspaniale!-słyszałam z ust wszystkich już setny raz
Byłam bardzo szczęśliwa że znalazłam to miejsce.
Nie muszę mówić,że następnego dnia zobaczyliśmy piękny wschód słońca,rozciągający się na cały nasz dom,a był on duży.
Stałam na czubku skały i myślałam.Sięgałam pamięcią najdalej jak umiałam...czyli do momentu znalezienia mnie,przez Mfalme.
-Idziesz na polowanie?-zapytała Kilio
-Muszę?
-Nie,idzie że mną i tak Nyeusi.Busara poszedł na patrol a Taje,pilnuję małej,-powiedziała.
-Ok...to nie idę
-Jak chcesz,-i pobiegła.
Wykorzystałam to że chwilowo nie muszę się zajmować przyjaciółmi i pobiegłam pozwiedzać.Zwierzęta już wiedziały że nie zadziera się z nami.Intruzów nie było,spokój czasami zakłucały kłótnie zwierząt.W tedy starałam się ich pogodzić,często mi się udawało.
Pobiegłam do baobabu,wspięłam się na niego.W środku było dużo mikstur i malunków.Oglądałam rysunki i na jedym z nich....byłam ja!
-Co to ma znaczyć?-zapytałam sama siebie
-To ty Wise,-odskoczyłam,kiedy usłyszałam nieznajomy głos.Odwróciłam się i dostrzegłam,lwice.Była cała szara.
-Kim jesteś?
-Nie bój się,jestem Matibabu,medyczka z tej ziemi
-Skąd znasz moje imię i dlaczego mnie namalowałaś?
-Domyślam się że masz pełno pytań.O tobie powiedziały mi duchy,z którymi rozmawiam.A namalowałam cię bo.....od lat czekam aż ktoś zamieszka na tej ziemi.Wiedziałam że ty to zrobisz i zrobisz z niej.....
-Jak to ja?
-Wise..nawet nie wiesz jaka jesteś wyjątkowa.Wiem że nie znasz swojej przeszłości,ale ją poznasz,cierpliwości.
-Ale....-nie dokończyłam bo lwica zniknęła

Rozdział 7


Koniec dzieciństwa i łez przelanych dawno.Teraz jestem już nastolatką.Tak jak mówiła Nzuri,byłam piękną białą lwicą o czarnym uchu i niebieskich niczym woda oczach.Potrafiłam świetnie walczyć,polowanie szło mi nieźle ale nie tak dobrze jak Kilio.Natomiast Taje tego nie umiała.Mała Kamba,rosła jak na drożdzach.Nzuri stała się dla mnie matką i powierniczką.Przyjaciół mi nie brakowało.
Tego dnia obudziłam się wcześnie,a raczej zostałam obudzona.Ziewnęłam i z niechęciom wyszłam z jaskini.
-Co jest takie ważne że mnie budzisz....Kilio?
Złota lwica nie odpowiedziała,tylko wróciła do jaskini.Po chwili wróciła do mnie z Taje i Nyeusi.Busara,czyli lew o brązowej grzywie,przytulił tylko Kilio(w końcu są parą ❤)i wrócił do spania.
-Dziewczyny,dajmy dzisiaj spać Nzuri i same coś upolujmy,przecież umiemy...
-Ja nie umiem!-krzyknęła Taje przerywając przemowę Kilio
-Nauczysz się,-poklepała ją po ramieniu.
Wszystkie cztery poszłyśmy na polowanie.Kiedy nasza mała pustynia się skończyła,zobaczyłyśmy stado antylop i zebr.Rozdzieliłyśmy się i ruszyłyśmy do polowania.
Kilio od razu ruszyła w pościg za antylopą.Oczywiście ja upolowała.
-Teraz twoja kolej!
Ruszyłam tak cicho jak tylko mogłam.Czaiłam się.
 Byłam coraz bliżej.Kiedy znajdowałam się obok zebry.Rzuciłam się na nią.Po paru minutach gonitwy i gryzienia,leżała już martwa.
 -Brawo Wise!
-Dzięki,smacznego
Dołączyły do nasz dziewczyny.Niosły razem zebrę.
-I jak?-zapytała złota
-Radzi sobie,-zaśmiała się Nyeusi
Postanowiłyśmy,wrócić do domu.Przeszłyśmy już pustynie i kiedy od domu,dzielił nas jedynie szybki bieg.Spostrzegłam coś.Było to ciało lwicy........Nzuri!!!
Od razu zabrałam się do biegu.Za mną pobiegły dziewczyny.
-NZURI!!!!!!-krzyknęłam,przytulając ciało lwicy.Wszystkie płakałyśmy,nawet twarda Kilio i Nyuesi.Kiedy spostrzegłyśmy Busarę,otarłyśmy łzy.
-CO SIĘ TUTAJ STAŁO!!!!-krzyknęłam
-ONI tu byli...
-JACY ONI!!!!
-Ci z Tęczowej Krainy...zaatakowali Nzuri a mnie osłabili.Nie mogłem jej pomóc.
Byłam za razem wściekła jak i smutna.Kiedy usłyszałam ciche piśnięci,odwróciłam się w stronę lwicy i zobaczyłam Kambę.Lwiczka leżała w łapach matki.No tak!Nzuri obroniła małą a sama zginęła.Biedaczka,została sirotą.
-CO robimy?-zapytała Kilio
-Idziemy...dalej w podróż,co nie?-zapytała Taje
Razem zakopałyśmy ciało lwicy.Odprawiłyśmy ceremonie pogrzebową.Kiedy mieliśmy już odchodzić,przypomniałam sobie małą,którą ukryłam w jaskini.Podeszłam do niej i liznęłam w uszko.
-Co robimy z Kambą?-zapytałam
-NO JAK TO CO? porzucamy!-powiedziała kpiąco Nyeusi
-Ja myślę,że powinnyśmy ją przygarnąć,w końcu to córka tej która nas wychowała.Jesteśmy jej to winni,a z resztą jest za mała żeby zostać sama.
-A co będzie jadła?Wise nie możemy,jesteśmy tylko nastolatkami!-powiedziała Kilio
-Jest dość duża by jeść mięso,-powiedział Busara.
Lew pierwszy raz w życiu,miał własne zdanie.
-Ja też,jestem za wzięciem jej,-powiedziała Taje
Dalej już nie słuchałam.Było trzy do dwóch.Dałam małej mięsa,wzięłam w pysk i razem przyjaciółmi,ruszyliśmy znaleźć własne miejsce w kręgu życia.Czy tym razem się nam uda?

środa, 28 grudnia 2016

Rozdział 6

-Kim jesteś!?-zawarczała postać za mną.
-Kim ty jesteś!-zawarczały dziewczyny,odpowiadając pytaniem na pytanie.Odwróciłam się i spostrzegłam za sobą dwa lwy a właściwie lwiątka.Lwiczka była czarna a lewek brązowozłoty o niebieskich oczach.Podeszłam do nich i zapytałam z takim tonem jak jeszcze nigdy:
-KIM jesteście!
Tym razem lwiątka przestały warczeć i odpowiedziały chórem:
-Zabierzemy wasz do naszej opiekunki i bez dyskusji,mimo iż was jest więcej my jesteśmy silniejsi i wypoczęci...chodźcie
Postanowiłyśmy za nimi pójść.W końcu mieli rację.
-A tak wogóle...-przerwał ciszę lewek,-nazywam się Busara a to jest Nyeusi.
-Miło poznać,jestem Wise a to są Kilio i Taje,moje przyjaciółki.
Czarna lwiczka dalej się nie odzywała.Za to lewek nawijał bez przerwy.Patrzył też czasami na Kilio.Nie muszę mówić czemu ;)
Szliśmy przez pustynie,gdy doszłyśmy do jakiejś jaskini.Lwiątka kazały nam czekać a same tam weszły.Staliśmy chwile zdezorientowani.Po chwili lwiczka zaprosiła nasz z uśmiechem do środka.
W jaskini było chłodno i przyjemnie.Było tam małe źródełko a idąc głębiej,zobaczyliśmy padlinę.Kiedy doszłyśmy do końca odezwała się pewna lwica.Była cała  brązowa z kremowym brzuszkiem.Wyglądała zupełnie jak królowa Uzuri.Tylko oczy miała zielone.Leżała na jakiejś skalnej półce i myła coś w swoich łapach.
-Podejdźcie,-powiedziała swoim miłym i ciepłym głosem.Pierwsza podeszłam ja,za mną Kilio a na końcu Taje.
-Nie bójcie się,może jesteście głodne?
Pokiwałyśmy na znak że tak.Wtedy lwica wskazała łapą padlinę.Od razu zabrałyśmy się do jedzenia.
-Jak macie na imię?-zapytała
-Jestem Wise a to są Kilio i Taje
-Zadko spotykamy białe lwy,są żadkie i bardzo piękne.
-Ja piękna?-zarumieniłam się
-Tak drogie dziecko,powiedzcie dlaczego byłyście same w nocy?
-To długa historia
-Opowiesz ją Wise?-zapytała brązowa
Zgodziłam się i zaczęłam opowiadać....
Kiedy byłam mała zostałam porzucona przez rodziców i ,,adoptowana"przez króla Tęczowej Krainy,Mfalme.Niestety nie byłam tam tolerowana przez moje futro.Królowa i Dicky,często mnie obrażały,tak jak inni.Tylko Taje i...Kion oraz Mfalme,byli po mojej stronie.Kion jednak później zerwał naszą przyjaźń.Po śmierci króla,razem z Taje i Kilio,wyruszyłyśmy w podróż.Niestety bez umiejętności walecznych.Uzuri nas ściga i nie spocznie puki nie umrzemy.
Kiedy skończyłam opowiadać.Lwica zrobiła minę niedowiarka
-Czy Uzuri,wygląda jak ja?
-Tak
-Teraz może ja wam opowiem historie,moją i mojej siostry.
-Przyszłam na świat w Tęczowej Krainie,razem z moją siostrą bliźniaczką.Różniły nas jedynie oczy,moje zielone i jej czerwone.Mieliśmy wielu przyjaciół,przede wszystkim białego lewka,Mfalme.Kiedy dorosłyśmy ja i Uzuri,rozdzieliłyśmy się.Siostra mnie znienawidziła kiedy dowiedziała się że podobam się Mfalme.Kiedy urodziła Kiona i została królową,wygnała mnie.Od tego czasu mieszkam tutaj.Razem z  Nyeusi i Busarą.Których znalazłam na pustyni.Też uciekli.Ja i mój partner Simba,zajęliśmy się nimi.Jednak on umarł i zostałam z nimi i naszą córką sama.Teraz w się zjawiliście i pytam....czy chcecie zostać moimi podopiecznymi?
-OCZYWIŚCIE!!!-krzyknełyśmy w tym samym czasie.Nareście mieliśmy dom i jedzenie oraz,kto wie....nowych przyjaciół.Kiedy podeszłam do lwicy,która ma na imię Nzuri. Spostrzegłam w jej łapach małą brązową kulkę z paskiem na głowie.Patrzyła na mnie swoimi czerwonymi oczkami.
-To jest moja córka Kamba
-Piękna
-Dziękuję Wise
W tym momencie do jaskini wbiegli,Nyeusi i Busara.Lewek od razu pobiegł do Kilio i zaczął z nią rozmawiać.Do mnie i Taje,podeszła lwiczka.
-Sorry...-i nasz przytuliła,-nie powinnam być niemiła.Również przytuliłyśmy lwiczkę i uśmiechnęłyśmy się do siebie.Jednak coś czułam że nasza przygoda nadal trwa.
Oderwałam się od tych myśli,kiedy Busara zaproponował zabawe.Nzuri musiała odpocząć,więc powiedziała żebyśmy byli w zasięgu jej wzroku ale cicho.
Zaczęłyśmy zabawę.
 Najpierw bawiłyśmy się w berka,później chowanego a na końcu zapasy.
-Wiesz co Wise?-podeszła do mnie Nyeusi,-jutro mamy lekcję polowania a po jutrze walczenie.
-Super!
Serio się ucieszyłam nareścię nauczę się walki,JUPI!!!!

wtorek, 27 grudnia 2016

Rozdział 5

Szłyśmy przez gęstą trawę pełną rosy.Słońce dopiero co zaczęło wschodzić i pomału opromieniało naszą krainę,a my trzy lwiczki byliśmy już na nogach.Dwa dni wcześniej nauczyliśmy się polować na drobne gryzonie.Dzisiaj wyruszamy już w podróż,nie wiemy może i gdzie,ale to nieważne liczy się to że jesteśmy razem,że ruszamy w poszukiwanie nowego miejsca.Opuszczamy Tęczową Krainę....
-Może zrobimy postój?-z zamyśleń wyrwała mnie Kilio
-Dobry pomysł,-powiedziała Taje i położyła się na ziemi.Złota poszła w jej ślady.
-A ty Wise,nie kładziesz się?
-Nie
-Co się dzieje?-zapytała zatroskana Taje
-Nic,po prostu się zamyśliłam
-Ej wiecie co?!-Kilio podeszła do tulącej się mnie i Taje
-Co?!-spytałyśmy w tym samym czasie
-Jako jedyne lwiątka opuściliśmy stado,JEDYNE-cieszyła się Kilio,podkreślając ostatnie zdanie
Zaśmiałyśmy się i postanowiliśmy coś upolować.Padło na ptaka.Niebieskopióry nie zauważył skradającej się Kilio.Lwiczce dobrze szło polowanie,natomiast Kilio walka,ja natomiast wolałam dowodzić.We trójkę upolowałyśmy go.Po zjedzeniu obiadku,postanowiłyśmy ruszyć w dalszą drogę a wieczorem,obejrzeć gwiazdy.
                                                   *
-Jestem wykończona-sapała Taje i położyła się na ziemi.
-Ja też....dobranoc
Obie lwiczki zasnęły otulone blaskiem nocy.Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy.Łąka na której leżałam była piękna.Przeszłyśmy już długą drogę,należał nam się odpoczynek.Jednak ja nieczułam się zmęczona.
Korzystając z tego że Taje i Kilio śpią,przeszłam się do strumyka.Oświetlał go blask księżyca.Spojrzałam na moje odbicie.Jaka jest moja droga?-zapytałam samą siebie.
 Siedząc tak,przypomniałam sobie Kiona i króla Mfalme.Tęskniłam za Mfalme.Był dla mnie jak ojciec.Nagle moim oczom ukazało się błyszczące światełko.Trochę się bałam.Z tego blasku wyszła przeźroczysta postać.To był Mfalme!
Mała Wise,patrzy w na pojawiającego się obok Mfalme
-Witaj Wise
-Wasza.....
-Ciii...muszę ci powiedzieć coś ważnego....
-Jak to możliwe że cię widzę?-przetarłam oczy z nie dowierzaniem
-Jestem twoim duchowym przewodnikiem.Wybrałem sobie ciebie....a wiesz czemu?
-Nie
-Bo bardzo mi przypominasz mnie.Ja też się bałem i byłem skryty.Ale kiedy dorosłem,stałem się odpowiedzialny i władczy...tak jak ty.Jesteśmy do siebie bardzo podobni,ale do rzeczy.Musicie uciekać oni tu idą....-powiedział z uśmiechem jakby sądził że to coś zabawnego.
Nie zwróciłam na to uwagi i Pobiegłam od razu do dziewczyn.
Zaczęłam je budzić,a niebyło to łatwe.Ciągnełam je za uszy,drapałam,gryzłam.
-CO?!-warknęły
-Oni tu idą!
Nagle za sobą usłyszałam warknięcie.....

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Rozdział 4

Złota lwiczka o czerwonobrązowych oczach zaczęła opowiadać mi swoją historie:
,,Mam na imię Kilio a oto moja historia.....Urodziłam się na lwiej ziemi...to ziemia leżąca daleko od nas.Moja mama Milly,nie chciała mnie przez to że miałam już pięciu braci.Królowa Kiara zdecydowała,że odda mnie mojemu ojcu.Mieszkał on na Ptasiej Ziemi. Ziemi leżącej za Lwią,Złą,Rajską Ziemią.Ojciec ucieszył się że ma córkę.Postanowił nazwać mnie Kilio,bo często płakałam.Jego partnerka Kaja,wychowała mnie jak swoje własne młode.Pewnego dnia złe lwy kazały zabić wszystkie lwy i lwiątka.Mój tata...chlip
-Jak nie chcesz to niemów,-objęłam ją
-Nie! powiem ,,Mój tata...zginął.Kaja ze mną w pysku biegła przez wiele dni i nocy aż dotarła na Mroczną ziemie.Tam mnie zostawiła i wróciła by pomścić ojca.Błąkałam się tak po tej ziemi.Jadłam to co ukradłam...
-Kradłaś!
-Musiałam,żeby przeżyć,pierwsza zasada mojego stada przyjaciół trzymaj blisko wrogów daleko,wracając ,,W końcu znalazło mnie to stado.Nie muszę mówić że chcieli mnie zabić.Udało mi się uciec,ale mnie znaleźli i wtedy pojawił się król Mfalme....uratował mnie i sam zginął..."chlip
Przytuliłam złotą.Poczułam,że można jej ufać,że mówi prawdę.Wiedziałam że muszę dotrzymać słowa danego królowi.Razem z Kilio wróciłyśmy na skałę.Królowa źle przyjęła informacje o śmierci męża,tak samo jak Kion.Przyjęła jednak Kilio do stada i ogłosiła Kiona i Dicki,małżeństwem(mimo że to lwiątka)i władcami.Stado zarazem  się cieszyło jak i smuciło.Słyszałam w tłumie.
-Biała sprowadziła na nas zło!
-Biała przyjaźni się z mordercą!
Nie słuchałam tego dalej. Wierzyłam w szczerość Kilio.Wróciłam z nową przyjaciółką w kąt.Taje zaprzyjaźniła się z Kilio,tak jak ja.Przyrzekłyśmy sobie przyjaźń na zawsze....



Podeszłam do Kiona.Pełna łez w oczach.Kolejny dzień jego panowanie,ja jednak chciałam znać prawdę dlaczego zerwał że mną przyjaźń.
-Wasza wysokość czy mogę wejść na czubek by z tobą porozmawiać?
Widziałam że niechętnie mnie wpuszcza.Ostatni raz popatrzyłam na tę piękne widoki z czubka i odwróciłam się w jego stronę,patrząc w jego zielone oczy.
-Czego chciałaś,-powiedział na ,,odwal się".
-Pogadać...Kion,to znaczy królu.Czemu nasza przyjaźń upadła.Czemu mnie obrażasz,czemu o mnie zapomniałeś.NIE WIDZISZ ŻE JA CIEBIE KOCHAŁAM!!
-....
-ODPOWIEDZ!!!
-.....
-Proszę,-już miałam iść a jego łapa dotknęła mojej.Jako starsze lwiątka byliśmy już bardziej doświadczeni niż dawniej.Ja byłam mądrzejsza i myślę że piękniejsza.Pomimo mojego futerka.
-Moja mama,mówiła że to ty chciałaś mnie zabić i to specjalnie....
-CO!? KION WIESZ ŻE TO NIE PRAWDA....
-Wiem..znaczy teraz to wiem.Powiedziała mi prawdę,ale...mimo wszystko nie chce się z tobą przyjaźnić
-Dlaczego!?-mówiłam przez łzy.On w sumie też.
-Ja cie kiedyś kochałem,ale teraz już nie.Zrozum.Teraz każdy ma swój świat ,,biała".Żegnaj.
Kion odszedł,podobnie zrobiłam ja.Jednak schodząc z tej skały dopadł mnie pewien pomysł.Może i był ryzykowny ale wykonalny.
Pobiegłam szybko do dziewczyn.Otarłam na miejscu,oczka łapą.
-Jak tam Wise?-zapytała Taje
-Co się stało,jesteś taka smutna.Znowu ci dokuczali?-pytała mnie Kilio.
-Dziewczyny,-zaczęłam,-tutaj nie czeka nas nic miłego.Tylko obrażanie,ta jest mordercą,o biała idzie,patrzcie sierota.Nie chce już tu żyć,w tym miejscu,jeszcze jak Kion mnie...nieważne.Dziewczyny to nasza szansa na lepsze życie,może i to wydaje się ryzykowne ale..
Patrzyły na mnie z miną ,,o co jej chodzi?"
-Co chcesz zrobić?!
-Opuścić stado!
-CO!?
-To co słyszycie,odejdziemy daleko za Tęczową Ziemie.Założymy własne stado.Znajdziemy własną drogę,co wy na to?!
Lwiczki chwile myślały a później powiedziały,przytulając mnie,tak jak prawdziwe przyjaciółki umiały.
-Zgoda!!
Od tego słowa zaczął się nowy rozdział w naszym życiu,jaka będzie nasza droga....


Hej! Mam nadzieję że rozdział się podobał :)
Jeśli rozdział ci się bardzo podobał,napisz:
:D
Jeśli był fajny:
:)
Jeśli był zadziwiający:
:O
Jeśli był głupi:
:(

.

Rozdział 3


Tego dnia bawiłam się z Taje na sawannie.Bawiliśmy się chwile w zapasy.Taje powaliła mnie i zaczęła gryźć mnie w ucho.Znalezione obrazy dla zapytania Król lew oddasz mi tron

Śmiałam się i próbowałam się wyrwać.Nagle zauważyliśmy Kiona.Dawno go nie widziałam.Ostatnio powiedział ,,Nie chce się przyjaźnić z białymi"przyznam się że to mnie zabolało.Wyrwałam się Taje i pobiegłam do Kiona.
-Czego!-warknął
-Kion,czemu mnie unikasz i wyzywasz od białych
-Bo tak! Zrozum nie chce się przyjaźnić z białymi!-powtórzył
-Czemu!
-Biel zwiastuje klęskę,a brąz władze,lepiej przywyknij do takiej prawdy
Książę odszedł.Podeszła do mnie Taje.Łzy same lały się po moim pyszczku.
-Nie płacz,on nie jest tego wart,-prubowała pocieszyć
-Wiem ale to przykre,że przyjaciel się odwraca i wyzywa..chlip
-Każdy problem da się rozwiązać...jednak musimy być cierpliwi i zaufać przyjaciołom
-Masz racje,ale ty mnie nie opuścisz?
-Nigdy
Przytuliłam się do niej.Tak bardzo się cieszyłam a zarazem smuciłam.Teraz w moim sercu pojawiła się (pierwsza)rana.Postanowiłyśmy się przejść.Minęliśmy wodopój i okoliczne stada antylop.Po drodze spotkałyśmy Dicky,narzeczoną księcia.Beżowa zaczęła mnie wyzywać tak samo jej przyjaciele.Dostrzegłam tam księcia.Taje chciała już iść,JA jednak nie mogłam.Teraz postanowiłam pokazać im że nie jestem gorsza.
-Kogo wyzywasz od białych Dicky! MOŻE dla odmiany zamkniesz pysk co?!
-O patrzcie jaka wygadana!-zadrwiła
-Żebyś wiedziała,nie jestem gorsza przez mój kolor futra
PO tych słowach odeszłam wraz z Taje.
-Pokazałaś jej,-szepnęła mi Taje
Szłyśmy przez tę pełną życia krainę.Postanowiliśmy pójść na tęczowe wzgórze.
Na wzgórzu ogółem panowała mżawka.Jezioro,które tu się znajdowało,świeciło niczym piękna tęcza.Drzewa miały piękne kolory liści,trawa złoty blask.Położyliśmy się na trawie i zaczęłyśmy rozmawiać,o typowych dla lwiczek sprawach.Wtedy przeleciała mi przez głowę scena kiedy przyprowadził mnie tu Kiongozi.
Kiedy się bawiliśmy.Chodziliśmy na spacer i kiedy siedząc przy strumyku wyznał mi miłość.Jednak nie byliśmy parą bo oboje tego nie chcieliśmy.Kiedy zapytałam się go o to(po pożarze)odpowiedział mi ,,zapomnij biała,to były żarty".Muszę przyznać że tęsknie za jego zielonymi oczami i głosem.Czemu przestał mnie lubić?
NASTĘPNEGO DNIA                    
Ten dzień zapowiadał się deszczowo.Leżałam w kącie obok Taje.Ukradkiem patrzyłam na śpiącego na podwyżu Kiongoziego.Wstałam,przeciągnęłam się leniwie i wyszłam z jaskini.Stanęłam na czubku skały.Przypomniałam sobie kiedy bawiłam się z Taje,kiedy Kion wręczył mi kwiatka.
Kiedy obiecał że ,,nigdy nie nazwie mnie białą.Złamał obietnice.Nagle wraz z moją łzą zaczęło padać.Mimo to opuściłam Tęczową Skałę.Nie bałam się deszczu jak inne lwice.Ruszyłam w stronę sawanny.Moja intuicja kazała mi iść na Zakazaną Ziemie.Bałam się ale postanowiłam tam pójść.
Miejsce to jak zawsze było ponure i straszne,a w deszczu jeszcze straszniejsze.Chciałam już wracać ale intuicja mówiła mi żebym szła dalej.Więc,szłam przez suchą ziemię.W końcu dotarłam do granicy między Zakazaną a Mroczną Ziemią.
Chciałam już wracać.Właśnie w momencie kiedy odwróciłam się i postawiłam łapę w kierunku powrotnym,usłyszałam potężny ryk.Nie był to zwykły ryk,należał on otóż do króla Mfalme.Pobiegłam ile tylko miałam sił w łapkach na Mroczną Ziemie.Wtedy to zobaczyłam.Król Mfalme...chlip...mój ukochany król taki jak ,,ojciec".Nie żył.Dwa lwy zabiły go kiedy bronił małą lwiczkę.Lwy uciekły kiedy tylko mnie zobaczyły.Lwiczka o złotym futerku i nosku dobroziemca,chlipała nad królem.Podbiegłam do ,,ojca".Wtuliłam się w jego grzywę i wtedy to usłyszałam.
-Zaopiekuj się nią córeczko
Król szepnął mi to na ucho i umarł.Teraz głośniej płakałam.Dopiero pod zachodzie słońca,który był zachodem śmierci króla.Wraz z lwiczką wróciłam na skałe.
-Jestem Wise,opowiesz mi swoją historie?-zapytałam ocierając łzy,po czym zatrzymałyśmy się przy wodopoju.Napiłam się wody i usiadłam wraz  z lwiczką na ziemi,chłodnej od deszczu.
-Dobrze,ale kim był ten bohater?
-To był król tej krainy Mfalme.Oddał mi cię pod opiekę,-powiedziałam ruwieśnicze
-Niech duchy się nim zaopiekują
Nastała chwila ciszy,którą przerwała lwiczka:
-Mam na imię Kilio a oto moja historia.....


Jeśli rozdział ci się bardzo podobał,napisz:
:D
Jeśli był fajny:
:)
Jeśli był zadziwiający:
:O
Jeśli był głupi:

:(

wtorek, 13 grudnia 2016

Rozdział 2

Tego dnia obudził mnie dobry humor i jak w tedy myślałam dobry pomysł.Wybiegłam z jaskini.Spotkałam po drodze Taje i Kiona.
-Hej,gdzie tak pędzisz?-zapytała Taje
-Hej,mam świetny pomysł,-powiedziałam zadowolona z tego zdania.
-Jaki?!-zainteresował się książę.
 -Pójdziemy na zakazaną ziemie,-powiedziałam szeptem
Znalezione obrazy dla zapytania Król lew Koda-CO?!
-Nie róbcie takich min...chodźcie,-po tych słowach zeszłam że skały a za mną Taje i Kion.
Szliśmy przez sawannę w stronę ciemnej ziemi (całej spalonej,przez częste pożary).
-Może zawrócimy?-zapytała przestraszona Taje
-Nie bądź tchórzem
Po drodze spotkaliśmy wiele lwiątek,które jak zawsze zaczeły mnie wyzywać.
-O idzie biała
-Patrzcie to ta idiotka
-Ona jest taka inna
-Biała jak tam w świecie brzydoty
Oczywiście ich olałam,ale zrobiło mi się przykro.
W końcu doszliśmy do ziemi zła.Nie mieszkały tam już dawno lwy.Chodziliśmy po tej ziemi.Ja i Kion z zainteresowaniem a Taje ze strachem.Zaczęliśmy się bawić w chowanego.Miałam szukać pierwsza.Kiedy doliczyłam do 10-ciu.Zaczęłam szukać.Znalazłam pierwszą Taje,która ukryła się na spalonym drzewie.Nie mogłam znaleść jednak Kiona.Nagle poczułam pożar,który się rozprzestnił.
-O nie!musimy znaleść Kiona,-zaczęłam panikować
-Taje,biegnij do króla i powiedz mu o wszystkim,już nieważne że czeka nasz kara,-dodałam
Ruda lwiczka zaczęła biec w stronę skały.Ja w tym dymie,próbowałam znaleźć księcia.Krzyczałam,przez dym,po którym pomału nie mogłam oddychać.Jednak odpowiadała mi głucha cisza.
-KION!! gdzie jesteś!!
                                                                   NARRATOR
Taje biegła tak szybko jak tylko mogła.Byle dotrzeć do tęczowej skały,byle znaleźć króla,byle uratować przyjaciół.Kiedy znalazła się na niej.Król i królowa podeszli do lwiczki.
-Wasze wysokości...pożar...książę...pomocy!!-po czym zemdlała.Mfalme i Uzuri natychmiast ruszyli w wskazanym wcześniej kierunku,a za nimi dwie lwice.
-Widzisz mówiłam ci,że przez TĄ lwiczkę będą same kłopoty!
-Ona nie wiedziała Uzuri,to nie jej wina!
Kiedy władcy dobiegli na miejsce zaczęli szukać syna.
                                                                  WISE
Szukałam księcia bardzo długo.Pomału traciłam siły.Wtedy usłyszałam krzyk.Pobiegłam w stronę odgłosu.Kion leżał w płomieniach.Kilka łez leciało mu z oczu.
-KION!
Znalezione obrazy dla zapytania Król lew Koda,Asha i Leah-WI....SE-dusił się
 Szybko złapałam go za skórę i wciągnęłam na głaz.Potem pamiętam tylko krzyki władców i ciemność.Obudziłam się obok Taje.Moja przyjaciółka pomału odzyskiwała przytomność.Straciła kawałek ucha.
-TA...JE
-Wise
-Co z Kionem?
Wtedy wszedł szaman.
-Nic mu nie jest...
-Dzięki tobie,-usłyszałam ciepły głos króla.
Mfalme przytulił mnie i liznął po policzku.Było mi bardzo miło.Czułam się jak bym miała ,,ojca".
                                                                   NARRATOR
W tym samym czasie.Uzuri wzięła syna na polane.
-Synku czemu mi to zrobiłeś,przecież wiesz  że bez ciebie moje życie nie ma sensu!
-Wiem mamo,-płakał książę,-obiecuje że już nigdy tego nie zrobięZnalezione obrazy dla zapytania Król lew Koda
-No mam nadzieje,-objęła syna łapą,-mam jednak prośbę...nie spotykaj się z Wise...ona ,,specjalnie" cie tam zabrała.Chciała cię zabić,-skłamała
-Ale mnie uratowała!
-Zrobiła to bo wiedziała,że ją ukażemy.Nawet ojciec poparł ją a nie ciebie..on ją bardziej kocha.Chce żeby to ona była królową,-kłamała dalej.
 Wtedy książę znienawidził Wise i ojca.Obiecał sobie,że już nigdy..nigdy nie zaufa żadnemu białemu lwu.


I oto nadszedł koniec rozdziału.
Jeśli rozdział ci się bardzo podobał,napisz:
:D
Jeśli był fajny:
:)
Jeśli był zadziwiający:
:O
Jeśli był głupi:

:(

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Rozdział 1

W tęczowej krainie,zwierzęta zaczęły budzić się do życia.Wiatr leciutko muskał,mój pyszczek.Stałam na tęczowej skale.Jako jedyna z zwykłych lwów,mogłam tu przebywać.Stałabym tak długo,gdyby mnie ktoś nie zaszedł od tyłu.Krzyknęłam.Okazało się że to....
-Taje!?Co ty robisz
-Wybacz Wise,chciałam zapytać czy idziesz na spacer,-ruda lwiczka,moja najlepsza przyjaciółka,posłała mi ciepły uśmiech.
-Nie dzięki
-Czemu nie?
-Wiesz że zaczną mnie wyzywać,przez kolor futra,-popatrzyłam na swoje bialutkie futerko.Gdybym tylko mogła mieć inną barwę.
-Obronie cię,-usłyszałam głos księcia Kiona.
Po chwili namysłu,zgodziłam się i razem ruszyliśmy na sawannę.Ja szłam oczywiście na samym końcu.
-W takim tempie nigdy,nigdzie nie dojdziemy,-zaśmiał się Kion
Przyspieszyłam kroku.W końcu doszliśmy na wodopój.Przestraszyłam się widząc inne lwiątka.
-Spokojnie,-szepnęła mi do ucha Taje.
Podeszłam niechętnie do lwiątek.Było ich pięć.Dwie czarne lwiczki i brązowe lwy.
-Czego tu chcesz biała,-zadrwiła czarna
-Hej książę,czemu szlajasz się z tą..tą białą,-zadrwił brązowy
-A czemu nie!-zawarczał w mojej obronie Kiongozi
-Bo ona jest taka..inna
 Na te słowa,Taje zgromiła ich wzrokiem.Nie mogłam się obronić,za bardzo się bałam.Przyjaciele zawarczeli i razem odeszliśmy.Usłyszałam tylko:
-Ona jest taka inna i brzydka
Zraniło mnie to bardzo.Podziękowałam przyjaciołom i wróciłam do jaskini.Nie miałam ochoty na dalszy spacer.Królowa widząc mnie wyszła z jaskini z dziwną miną.Położyłam się w kącie i płakałam.Nagle jak by z ni kat,pojawił się król.Otarłam mój różowy nosek.Objął mnie łapą.
-Nie płacz,choć coś ci pokaże
Wyszłam z królem,ciągle że łzami w oczach.
Zabrał mnie na polankę.Położył się,a ja na nim.Wtuliłam się w jego grzywę.Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy.Zaczął opowiadać o dawnych władcach.Miło się słuchało opowieści o dzielnych i mądrych lwach,godnych do poświęceń.W końcu widząc mój smutek,zaczał:
-Każdy ma swoją tajemnice...ale prawdziwa to życie
-CO?
-Nie martw się,o co chodzi?
-Czemu oceniają po futrze..przecież liczy się serce.
-Masz racje...pewnego dnia wszystko się zmieni a ty,znajdziesz własną drogę.
Miał racje.Nie wiedziałam jednak ile jeszcze będzie przede mną...

Tak,tak wiem,krótki rozdział.Jednak na razie takie będą
Jeśli rozdział ci się bardzo podobał,napisz:
:D
Jeśli był fajny:
:)
Jeśli był zadziwiający:
:O
Jeśli był głupi:
:(

Prolog


Opowiem o czymś co działo się w czasach kiedy jeszcze leżałam w trawie.Była noc,dość pochmurna.Pamiętam tylko zamazany obraz lwicy,jak kładła lwiątko w wielkiej trawie.Miało białą sierść i niebieskie oczy.Na uchu znajdowała się czarna plamka.Tym lwiątkiem byłam ja.Wsłuchajcie się w moją historie.
Tej nocy król Tęczowej Krainy,Mfalme.Nie mógł spać.Postanowił pójść na spacer.Szedł przez swoją krainę, w której zaczynało już świtać.Kraina stawała się coraz bardziej magiczna.Na niebie pojawiały się tęczowe kolory.Rzeczki zdawały się śpiewać.Wiatr muskał króla po pysku,nagle poczuł że musi iść w stronę Lasu Cieni.Dość upiornego miejsca.Po chwili zastanowienia,poszedł w tym kierunku.Stanął na głazie,dzielącym te ziemie.Tam panował  mrok i tylko drzewa dodawały uruku.Zwierzęta w krainie tęczy zaczynały się już budzić.Król postanowił wracać gdy..usłyszał cichy pisk.Mało kto by go usłyszał.Król odwrócił głowę.Blisko miejsca gdzie stał,to co zobaczył było piękne ale i smutne.Zobaczył małe białe lwiątko z plamką na uchu.To byłam ja.Król nie czekając na nic wziął mnie w pysk.Biały lew zabrał mnie do szamana,mieszkającego w baobabie.Hofu badał mnie pomału.W końcu pawian oznajmił.
-Królu,nie wiadomo czy mała przeżyje
-Zrób coś,proszę Hofu
-Spróbuje,panie ona potrzebuje domu
Wtedy otworzyłam swoje niebieskie oczka
-Piękna jesteś,-szepnął mi do ucha król,-będziesz nazywać się Wise
-Piękne imię...mądrze jej z oczu patrzy,-powiedział Hofu
-Ciekawe jaki będzie jej los,-dodał król
Przez ostatnie dni.Szaman leczył mnie aż w końcu zobaczył efekty.Oddał mnie królowi.Mfalme był bardzo szczęśliwy.W tym stadzie,mieszkały tylko lwy o kolorowym futrze.Żadnego białego,z wyjątkiem mnie i króla.Zaniósł mnie na tęczową skałę.Jego żona,królowa Uzuri,nakazała pewnej lwicy mnie nakarmić.Królowej nie podobałam się wcale,zwłaszcza moje futerko.Ona sama była brązowofutra.Miała syna Kiongoziego.Mały był bardzo podobny do matki.Był z mojego wieku.Potczas,kiedy król i królowa rozmawiali a właściwie się kłócili.Mała ja zostałam już nakarmiona i zaczęłam się rozglądać.Mój wzrok utkwił na brązowym lwiątku i rudej lwicze.Ruda miała zielone oczka.Kiedy mnie zauważyli.Książe rzucił się na mnie radośnie i zaczął gryźć moje ucho.Za to ruda bawiła się moim ogonem.Dorosłych to rozbawiło
-Widzisz Uzuri,nawet lwiątka potrafią cieszyć się z tej sytuacji
-Mfalme...uważam że ona sprowadzi na nas kłopoty,jest inna...
-Zaufaj mi....ona jest wyjątkowa







Hej! I jak wam się podoba pierwszy rozdział?