niedziela, 28 stycznia 2018

Rozdział 81

Lwia Ziemia.Królestwo znane z powszechnych tradycji i wielu sprawiedliwych władców.Uważane za majestat sawann-stało teraz na wyciągnięcie łap,gdy ósemka lwów biegła w kierunku granicy.Łapy piekły ich od wysiłku.Do tego pogłębiał się strach,czy napewno uzyskają pomoc od lwioziemców.Ciężko dysząc ,zatrzymali się przed granicą.Nora obejrzała się na przyjaciół.Wszyscy,chodź zmęczeni,byli z nią.Kisu liznął ją w ucho.Uśmiechnęła się w jego stronę.Ndoto cały czas trwał blisko Imani,nie otwierając oczu.Nora zmrużyła oczy.Czuła,że ta dwójka jeszcze ją zaskoczy.Westchnęła:
-Później omówimy plan dalszej wędrówki.Miejmy nadzieję,że królowa Adele nas przyjmie.Błagam zachowujcie się odpowiednio,-dodała,że śmiechem.
Huru przewrócił oczami,chodź także się uśmiechał
-A czy my kiedyś nie byliśmy odpowiedni?
Nora sprzedała mu pożądnego kuksańca w ramie,wzięła głęboki wdech i poprowadziła grupę trochę pewniej w stronę Lwiej Ziemi.

-Od razu pójdziemy do ich medyka?-spytała Imani,zerkając ślepym spojrzeniem na Ndoto,-chyba nie będą mieli nic przeciw temu,prawda Noro?
Nora zastanowiła się chwilę,nim kiwnęła głową.Wspólnie z przyjaciółmi,skierowała się w stronę ogromnego drzewa zwanego Baobabem.Właśnie tam mieszkała szamanka i medyczka Lwiej Ziemi,Maisha.Gdy lwy dotarły pod baobab,Nora wspięła się pierwsza.Za nią Imani i Ndoto,reszta miała czekać na dole.
Maisha,gdy weszli,obejrzała się na nich zdziwionym wzrokiem,iskrzącym się w jednym pomarańczowym,drugim zielonym oczach.Później jednak uśmiechnęła się.
-Witajcie.Co was do nas sprowadza.
Zza lwicy wyszedł szary lewek z ciemniejszym podbrzuszem.Nora pochyliła głowę przed medyczką Lwiej Ziemi i koniuszkiem ogona wskazała brata.
-Ndoto zjadł jakieś dwa owoce.Piekły go oczy.Akurat byliśmy w podróży,byliśmy w dżungli.Pomożesz mu?
Maisha skinęła głową.Ndoto podszedł do niej.Lwica poprowadziła go w stronę drugiego pomieszczenia,za nią podreptał szary lwiak.
Imani się wzdrygnęła
-Było tu lwiątko? Słyszałam lekkie kroki
-Tak,-Nora kiwnęła głową i się rozmażyła,-pewnego dnia też będę mieć lwiątko.Córkę.A ty Imani?
Imani spojrzała na nią marszcząc brwi.
-Ja nawet nie wiem co będę robić jutro.Najpierw podążę do spełnienia marzeń,później..później się zobaczy.Ale pewnie kiedyś będę szczęśliwa jeśli doczekam się lwiątka.Syna.Myślę jednak,że to odległa przyszłość.

Biała lwiczka przechodziła właśnie blisko Baobabu,kiedy dostrzegła nieznane lwy.Zatrzymała się gwałtownie.Kisu poderwał się na jej widok.Rozpoznał ją.
-Zuri? Cześć.Nie wiem czy mnie pamiętasz.Kisu.Musimy porozmawiać z królową i królem,możesz ich tutaj sprowadzić? Powiedź,że przyszli białoziemcy
Lwiczka,która miała na imię Zuri,pokiwała łebkiem i odbiegła szybko w stronę majestatycznej skały na samym końcu sawanny.
Niemal niewiele czasu później,przed nastolatkami pojawiła się Adele,piękna biała lwica z jednym czarnym uchem i czerwonymi oczami,oraz Jasiri.
Białoziemcy skłonili przed nimi głowy.Lajla wyszła przed grupę,z uśmiechem.
-Cześć Adele.Pewnie się nas nie spodziewałaś.Jesteśmy właśnie w podróży i..tak się złożyło,że musieliśmy pilnie dojść do medyczki.Mam nadzieję,że się nie gniewacie.
-Poza tym,jesteśmy dalej w podróży i naszym celem teraz stała się Lwia Ziemia.Czy moglibyśmy trochę u was zostać? Zapolować,wypocząć?-mówił dalej Kisu
-Obiecujemy,że nie zostaniemy tutaj zbyt długo,-zakończyła Lajla
-Ależ oczywiście,czujcie się jak u siebie,-uśmiechnęła się Adele i obie z Lajlą się przytuliły.Lajli przypomniała się opowieść matki o tym,że jako mała lwiczka została porwana właśnie na Lwią Ziemię.Adele opiekowała się nią wtedy wraz z Kiarą,jej babcią.Lajla była za mała by to pamiętać,ale zdecydowanie chciałaby.

-Na szczęście,zjadłeś tylko dwa.Mogło być gorzej
-Przez ile to się będzie utrzymywać?
-Oj,niestety nie wiem.Na pewno nie przez dwa miesiące,raczej dłużej.Ale się wpakowałeś,Ndoto
-To mnie nie pociesza,Maisha
-A miało?
-No nie wiem,może takie słowa jak "Hej grunt to to,że nie umarłeś" byłyby lepsze?
Oboje się zaśmiali

Ndoto podszedł do Imani i Nory.Biała siostra podbiegła do niego,liząc chyba cztery razy po uszach,nim się otsunęła.Spojrzała mu w oczy i zamarła.
-No nieźle się wpakowałeś
-Matka mnie nie pozna,co?
-Yyy..-Nora przechyliła na bok głowę.
Oczy Ndoto z niebieskich,stały się teraz czerwone.Ich czerwień,zlewała się teraz dobrze z czerwoną grzywą.Brakowało jej jednak tego błękitu.Polizała brata jeszcze raz za uchem i cała trójka,żegnając i dziękując Maishi,zeszli z drzewa.Na dole dalej czekali ich przyjaciele.
Kisu podszedł do Nory.
-Rozmawialiśmy z Królową Adele i Królem Jasirim.Zgodzili się byśmy zostali na Lwiej Ziemi,tyle czasu ile potrzebujemy.A później,do kąt?
-Omówimy to wieczorem.Teraz zakres obowiązków koch..
-Ndoto,co ty masz z oczami?-spytał Ni
Ndoto szerzej je otworzył,jakby dumny z ich barwy
-Niezłe nie?
-Teraz to naprawdę wyglądamy jak bracia,-odpowiedział mu na to Huruma
Lajla polizała Ndoto za uchem
-Zawsze to lepsze niż gdybyś miał..-przerwała,spoglądając na Imani,ale lwica widocznie jej nie słuchała.Lajla usiadła.
-Spotkamy się tutaj wieczorem.Myślę,że to dobre miejsce do spędzenia nocy.Co myślicie?
-Zgadzam się,-odparła Nora.Przyjaciele rozbiegli się.

Nora i Lajla,poszły bliżej terenów łowieckich,by zapolować.Lajla wyczuła antylopy i skierowała się w tamtą stronę u boku siostry.Obie,padły na ziemię w odpowiedniej pozycji,którą ćwiczyły już od czasów lwiątek.Nim jednak zdążyły zaatakować antylopy,te odbiegły.Na Norę ktoś wskoczył.Szamotali się dość długo,nim lwica powaliła córkę Wise.Lajla podbiegła do obydwóch,akurat w momencie,gdy Nora się podniosła.Na widok znajomej lwicy,zaśmiała się.
-Płoszysz nam zwierzynę,Azalee
Azalee zrobiła teatralny gest,po czym usiadła.
-Adele mówiła,że jesteście na Lwiej Ziemi.Chciałam się przywitać
-I zrobiłaś to w zaskakujący sposób,-odpowiedziała Nora,ale końcówki jej ust poruszyły się w górę.Azalee ogonem wskazała stadko lwic.
-Chcecie się do nas przyłączyć? W grupie łatwiej coś złapać
Nora i Lajla spojrzały na siebie
-Z przyjemnością,-powiedziała Lajla

Polowanie można było uznać za udane.Lwioziemki i córki Wise ,dobrze się zgrały i udało im się upolować pięć antylop i dwie zebry.Lwice zaczęły ciągnąć je w stronę Lwiej Skały.Lajla,gdy ujrzała kilka lwiątek nad wodopojem,zatrzymała się.Spojrzała na Azalee.
-Dużo lwiątek.A czyje te małe kuleczki?-wskazała ogonem na trzy maleńkie lwiątka
-To dziaciaki Simby i Miko,oraz Nel i Lexa
Nora rzuciła spojrzenie na obie lwice
-Oho,myślę,że Ndoto już jest przy swojej przyjaciółce
Znów złapały za kopyta antylop,by ciągnąć je do magazynu pod Lwią Skałą.

Ndoto,rzeczywiście chciał zobaczyć się z Nel.Od jednej z Lwioziemek dowiedział się,że lwica przebywa na Lwiej Skale.Wraz z Imani u boku,udał się w tamtą stronę.Kiedy wszedł do jaskini,ujrzał śpiącą przyjaciółkę.Ucieszył się na jej widok,a pysk momentarnie przybrał uśmiech.Zawsze był z Nel blisko i nawet nie wyobrażał sobie,jak zawsze musiał tęsknić.
Podbiegł do lwicy i tyknął ją łapą,by się obudziła.Nel otworzyła zdrowę oko,od razu spoglądając na lwa.Wstała momentalnie,uśmiechnęła się i oboję z Ndoto się przytulili.
-Tęskniłem Nel
-Ja też,-odpowiedziała Nel,po chwili się odsuwając,-co ci się w oczy stało?
-To długa historia.Powiedźmy tylko,że to w czasie podróży.Nie tylko ty podróżujesz,-pochylił łeb na bok,-a właściwie,czemu jesteś jeszcze na Lwiej Ziemi?
-Stęskniłam się za rodziną i..urodziłam.Córkę,Kukaa
-Gratuluję,-wymruczał Ndoto,jeszcze raz przytulając Nel.Ogonem wskazał na Imani,-a to moja przyjaciółka z Białej Ziemi,córka Kamby,Imani.
Imani podeszła bliżej księcia.Nel zdziwiła się trochę,że lwica jest ślepa,ale nic nie powiedziała.Do jaskini wszedł Lex.Dostrzegł Ndoto i przewrócił oczami.
-Mogłem się spodziewać,że twoim pierwszym celem,będzie właśnie odwiedzenie Nel
-Ja też się cieszę na twój widok,stary,-odparł Ndoto
Cała czwórka zatopiła się w rozmowie.

Ni,Huru i Aishi,poprostu zwiedzali Lwią Ziemię.Natomiast Kisu ,postanowił odwiedzić wujków.Udał się więc spokojnym krokiem w kierunku jaskini jednego z nich.Kierował się jedynie pamięcią.Był tu tylko dwa razy,z czego jeden się nie liczył,gdyż był maluchem.Kiedy Kilio była z nim w ciąży,przebywała na Lwiej Ziemi i właśnie tutaj,tak jak matka kiedyś,urodził się.Drugi raz był tutaj wraz z rodzicami.
Dotarł do jaskini wujków i zaskutał łapą w ścianę jaskini,by oznajmić,że przyszedł.Wszedł do jaskini.Było w niej piątka lwów i trzy lwice.Jednej z nich nie mógł sobie przypomnieć.Uśmiechnął się.
-Cześć.To ja Kisu
-Cześć Kisu.Co tutaj robisz?-spytał jeden z lwów
Kisu przywitał się,że wszystkimi,oprócz miętowookiej lwicy,której nie znał.
-Jesteśmy w podróży,akurat teraz na Lwiej Ziemi.Pomyślałem,że was odwiedzę,przywitam się.
-Kilio z tobą nie ma?-spytał złoty lew,Malka
Malka był ukochanym bratem Kilio,z którym lwica odczuwała największą więź i Kisu o tym wiedział.Dlatego trudno było mu powiedzieć,że matki z nim nie ma.
-Kto to?-spytał syn Busary,wskazując ogonem na miętowooką
-To Mint,-przedstawił lwicę Kifo,uśmiechając się szeroko.Kisu kiwnął jej głową.
-Na Białej Ziemi wszystko dobrze.Nie musicie się martwić o moją matkę.Widzę,że Lwia Ziemia też jest w dobrym stanie.
-Tak.Wszystko u nas dobrze,-odpowiedziała Tiffu
Resztę dnia Kisu spędził rozmawiając z rodziną.Nie mógł się doczekać,aż na Białej Ziemi,opowie o wszystkim matce.

Kiedy księżyc unosił się już na najwyższym czubku na granatowym niebie,otoczony przez gwiazdy,nastolatki siedzieli na kilku kamieniach blisko tafli wody.
Nora:To co,następny cel Zła Ziemia?
Huru:Jakoś nie sądzę,żeby było tam co zwiedzać
Nora:Może i nie bracie,ale myślę,że w ten sposób szybciej dotrzemy do Gepardziej Ziemi
Huru:Taa,bo nie marze o niczym innym jak spotkanie z gepardami
Kisu:Dalej będzie Ptasia Ziemia.Na niej mieszkała moja matka,chętnie zwiedzę tę ziemię
Lajla:Ale możemy wyruszyć za dwa dni? Chce jeszcze trochę pobyć na Lwiej Ziemi.Nie wiadomo,kiedy następnym razem trafi się taka okazja.
Ni przybliżył się bliżej białej lwicy,a ich futra zektknęły się.Poczuła dreszcz przejeżdzający po plecach.Przypomniał jej się jednak Msimu i odsunęła się.Tęskniła za partnerem.Aishi szybko zasnęła,ostatnio była częściej zmęczona.Lwy rozmawiały dalej.
Nora:Zostaniemy.Bez obaw.
Ndoto:A gdzie dalej?
Huru:Po Ptasiej Ziemi,yyy..Wolna Ziemia? Tak przelotnie?
Ni:To dobry pomysł.Później już pójdzie z górki
Nora poderwała się.Przez chwile nic nie mówiła i nie patrzyła przyjaciołom w oczy.Lajla polizała ją w łapę.
Lajla:Nora,co jest?
Nora spojrzała na nią,a następnie przebiegła wzrokiem po reście.
Nora;Posłuchajcie.Po drodze jest Tęczowa Kraina,pamiętacie ją zapewne.
Ndoto:Jak moglibyśmy nie pamiętać,to z niej uciekały nasze matki-spojrzał na Kisu,Lajlę i Huru,-to na niej ta cała Uzuri królowała z tym swoim Kionem
Kisu:I dlaczego mówisz o Tęczowej Krainie,Noro?
Nora:Bo..myślę,że powinnyśmy ją także zwiedzić
Wszyscy nagle się poderwali,z wyjątkiem Ni,który nie był do końca świadomy tego,o czym rozmawiają.
Huru:Zwariowałaś! Wiedziesz nas do paszczy krokodyla!
Nora zgromiła go wzrokiem
Nora:Chce poprostu poznać dziedzictwo przeszłośći mojej matki.Nic nam nie będzie
Kisu:Kochanie,a kiedy wrócimy na Białą Ziemię,powiemy naszym matką o wszystkim i jak to sobie wyobrażasz.Podchodzę do mojej matki i mówię: "Cześć mamo,a wiesz byliśmy w Tęczowej Krainie i o mało nie straciłem ogona.Ale tak to super"
Nora wtuliła się w niego
Nora:Chodzi mi poprostu,byśmy ocenili sytuacje.Zgudźcie się.
Lajla:Ja jestem za
Ndoto:Ja też
Kisu:Wybacz Nora,ale ja nie jestem za
Huru:Ja też nie
Aishi:Dołanczam się do Huru
Imani:Też jestem za nie
Ni:Ja chętnie pójdę
Nora:Przegłosowane,bo i ja się zgadzam.Naszym celem stanie się także Tęczowa Kraina.

1.Myślicie,że dobrą decyzję podjęła Nora chcąc udać się do Tęczowej Krainy?
2.Co dalej spotka nastolatków?
3.Rozdziały są dość często,cieszycie się?
4.Podobał się rozdział?
Pozdrawiam c:

piątek, 26 stycznia 2018

Rozdział 80

Nora przeciągnęła się,otwierając pysk w ziewnięciu.Rozejrzała się wokół.Przyjaciele spali w najlepsze.Dżungla nie spała..ona mówiła.Nora wsłuchała się w odgłosy małp,surykatek,ptaków.Słyszała,jak nie daleko szumi wodospad.Uśmiechnęła się,po czym nachyliła nad Kisu,trącając go łapą.Kisu,spojrzał na nią przymrużonymi oczami,po czym ziewnął,siadając obok białej lwicy.
-Co jest?
-Musimy się już budzić.Słońce wysoko.Ruszamy?
-Może jeszcze tu zostaniemy?-spytała Lajla,siadając obok Nory.Przytuliła się bokiem do siostry,-coś zjemy i dopiero jutro ruszamy,co?
-Mhm..chyba nam nie zaskodzi,-odparł Kisu,spoglądając na Norę.Kiedy tylko biała lwica kiwnęła głową,cała trójka poczęła budzić resztę.Trudno było wstać tego dnia,a chmury zapowiadały,że zbliża się deszcz.
-Pewnie przemokniemy,-burknęła Aishi,-jak myślisz,Huru?
Lew kiwnął głową.Nora spojrzała na niebo.Chmury faktycznie były ciemnawe,a ptaki latały nisko.Westchnęła.
-Mam pomysł...
Przypomniała jej się nagle pierwsza lekcja jaką odbyła z matką.Pierwsza.I uzmysłowiła sobie szybko,że coraz bliżej jej do objęcia tronu.Tego czego bała się od lwiątka.A teraz? Czuła dziwny spokój,mrowienie w łapach.Już wyobrażała sobie siebie jako królową.Uznała wkońcu,podczas tej podróży,że da radę sprostać wyzwaniu.
-Aishi,wraz z Huru poszukacie jakiejś jaskini,ok? Nie możemy zmoknąć,-córka Wise spojrzała na brata i przyjaciółkę.Oboję pokiwali głową,więc kontynuowała,-Ndoto,Ni pójdziecie pozbierać liście,na posłania ok? Kisu,ty natomiast znajdź jakiś sposób,żeby przenieść wodę.Gdyby komuś chciało się pić.Ja i Lajla pójdziemy poszukać czegoś do jedzenia,a Imani..
-Mogę pójść z wami? Chyba nie wyślesz mnie na zbieranie gałązek,jak to robi Matibabu
Nora zmieszała się
-Chciałam,żebyś tutaj została..
-Beznadziejny pomysł!-syknęła Imani,-idę z wami i kropka.
Nora,spojrzała na siostrę.Lajla także nie była pewna odpowiedzi.Pozostałych przyjaciół już nie było,musiały same zadecydować.Nora westchnęła,czując wyraźnie ciężar odpowiedzialności za ślepą lwicę.
-Dobrze.Ale trzymaj się nas
Imani prychnęła.Traktują mnie jak lwiątko.Lwiątko!-pomyślała z goryczą,przeciskając się w gąszcz.Nora i Lajla poszły w ślad za nią.

Nie martw się Imani.Będzie dobrze-przemówiła do niej w myślach Nzuri,jej duchowa przewodniczka.Imani zamknęła oczy.I tak wiedziała gdzie idzie i nie musiała ich otwierać.Szła więc tak,puki nie wyczuła uważnego zapachu surykatek.Zatrzymała się,wraz z księżniczkami.
-Surykatki?-powąchała powietrze Nora
-Co myślicie,polujemy? Są dość małe i szybkie.
-Zawsze to  jakieś mięso i wyzwanie,co nie? Chyba,że wolisz polować na ptaki,ale to jeszcze trudniejsze w tych warunkach.Chociaż..-Imani zawachała się,po czym wbiegła w gąszcz.Nora miała już za nią pobiec,kiedy drogę zagrodziła jej Lajla.
-Myślę,że sobie poradzi.A my musimy upolować co kolwiek,-uśmiechnęła się,koniuszkiem ogona wskazując teren,skąd dobiegały radosne popiskiwania.Nora skinęła jej głową.Przybrała pozycję łowiecką,wystawiając pazury.Lajla zrobiła to samo.Łapy sióstr przylegały do ziemi,oczy wpatrywały się w cele.Wiele surykatek,biegało,skakało,zupełnie nie przejmując się ich obecnością.Wyczekały na odpowiedni moment,posłały sobie spojrzenie i skoczyły.Z łatwością wpadły na kilka surykatek,od razu je zabijając.Pozostałe pisnęły i zaczęły uciekać,ruszyły ich tropem.
Lajla usiadła.Ciemno niebieskie oczy wpatrzyły się w stosik surykatek,które upolowały dla pobratyńców.Nora przysiadła obok,wyraźnie także dumna z wysiłku.Większość surykatek uciekła,ale tyle ile upolowały,zdecydowanie starczy po trzy dla każdego.
Buszcz rozsunął się i oczom lwic,ukazała się uśmiechnięta córka Kamby ,niosąca w pysku dwa ptaki.Aż zaniemówiły z wrażenia,ptaki były średnie i na pewno trudno było je złapać.
-Dobrze robota.Łał,Idia ma konkurencje.
Imani zarumieniłaby się gdyby nie futro.Nora obwąchała ptaki,po czym skinęła z szacunkiem głową przed córką Arro,złapała kilka surykatek i wchodząc w gąszcz,poszła poszukać reszty.Lajla i Imani,łapiąc swoje zdobycze,poszły w ślad za nią.

Tym czasem,Aishi i Huru znaleźli już średnią jaskinię,zapadniętą w dołek.Była na tyle niewidoczna,ukryta w zieleni drzew,puszczających pąki,że bez trudu można byłoby się tutaj ukryć.Kisu znalazł ich jako pierwszy,ciągnąc za przed sobą skorupę żółtwia,przelaną wodą.Przywitał się z nimi kiwnięciem głowy i rozejrzał wokół.
-Jesteśmy pierwszymi
-A niby ostatni mieli być pierwszymi,-zaśmiała się cicho Aishi,-a tym czasem,zaraz się rozpada,nim oni dotrą.

Ndoto i Ni,którym przypadło zajęcie nazbierania liści na posłania,przepychali się przez gąszcza.Ndoto szedł pierwszy,a Ni za nim.Pierwszy zatrzymał się jednak Ni.Zatrzymał szybko Ndoto.Syn Wise spojrzał na niego niebieskimi oczami.
-Co jest?
Ni wskazał łapą na drzewo daleko przed nimi,na widocznym terenie.Ndoto pokiwał wolno głową.Drzewo spuszczało z siebie wielkie ciemnozielone liście.Lwy podbiegły do niego.Ni od razu chwycił jeden z nich koniuszkiem kłów,wyrywając od razu.Liść spadł koło jego łap.Ni rzucił szybkie spojrzenie Ndoto.Oboje poczęli rwać liście w błyskawicznym tępie.
Kiedy skączyli,Ndoto wpatrywał się jeszcze długo w drzewo,po czym po prostu na nie wskoczył.Szybko wspiął się.Ni patrzył w ślad za nim.Kiedy syn Wise znów się pojawił w pysku miał dwa owoce z czerwoną skórą.
-Chcesz?-spytał,-wyglądają na smaczne
-Nie znam ich,-przyznał Ni,-ale nie specjalnie mam teraz ochotę bawić się w małpiszona.Jedz szybko.
Ndoto wzruszył ramionami i szybko pochłonął jeden owoc,a za nim...nie zdążył drugiego,gdyż błyskawicznie zamknął oczy i syknął.
-Co jest!?-Ni podskoczył do niego i z przerażoną miną,wpatrywał się w Ndoto,który teraz położył się na ziemi sycząc z bólu.
-Bolą mnie oczy.
-Było nie jeść,-odpowiedział z przerażeniem Ni.Złapał jeden liśc,owinął nimi oczy Ndoto,a ten na chwile poczuł ulgą.Złapał resztę liści i prowadząc przyjaciela,podeszli do strumienia.Tam Ndoto opłukał sobie oczy,znów szybko je zamykając.
-Wiesz co.Nie otwieraj ich.Jutro będziemy na Lwiej Ziemi,obejrzy cię tam szaman
Znów owinął oczy Ndoto w liście.Złapał pozostałe,zawracając z przyjacielem w stronę reszty.

Deszcz już padał,kiedy białoziemskie nastolatki leżeli w jaskini na posłaniach,najedzeni.Ndoto dalej nie otwierał oczu,trzymając głowę na łapach.Nora wyjrzała na zewnątrz.
-Jak nadejdzie ranek,ruszymy od razu w podróż.Musimy jeszcze szybciej dotrzec na Lwią Ziemię,-rzuciła biologicznemu bratu szybkie spojrzenie.Imani przycisnęła się bliżej do boku czerwonogrzywego.Polizała go w ucho.
-Hej,nie przejmuj się.Możesz się przynajmniej na chwile poczuć mną.
Ndoto ogarnął smutek.Rzeczywiście,to wszystko przypominało świat ,z którym musiała mierzyć się na codzień córka Arro.Tylko ona tak pełna wyobrażeń,potrafiła już sobie z tym poradzić i funkcjonować normalnie.
Także polizał ją za uchem
-Przepraszam..
-Za co? Oh Ndoto,nie masz za nic,-po czym dodała,-poprowadzę cię.Musisz mi zaufać
-Ufam ci Imani,zawsze ufałem.

1.Co się stanie z Ndoto?
2.Czy lwioziemcy udzielą schronienia przyjaciołom?
Pozdrawiam c:

czwartek, 25 stycznia 2018

Rozdział 79

Rajskoziemki,kiedy tylko słońce ujawniło się na horyzoncie,wschodząc wolno na niebo,wyciągnęły białoziemskie lwice na polowanie.Nora,Lajla,Aishi z początku nie chciały się zgodzić,lecz wkońcu uznały,że nie wypada odmówić.Imani,nie mogła jednak iść,bo jak rajskoziemki uznały;"Może przeszkadzać" , "Nie nadaję się do tego" , "Jest niedysponowana,spójście na jej oczy!".
Imani,miała jednak w naturze krew strachoziemca.Nie bała się więc i nie przejmowała cudzą opinią.Postanowiła jednak nie iść,rzucając do rajskoziemek ,z wrednym,jadowitym uśmiechem-Dobrze,że nie widzę.Nie chciała bym ujrzeć waszych gęb.Antylopy też zapewne nie chcą,więc spłoszą się,nim zdążycie zauważyć.
Jak na ironię-dzisiejsze polowanie zakończyło się klęską.Imani,kiedy wszyscy wrócili już z Rogu,odpoczywała na gorącej skale,ciesząc się z słońca.Ndoto,Huru,Ni,Kisu zniknęli gdzieś z męską linią rajskoziemców.Imani została więc sama przez pewien czas.W takich właśnie chwilach tęskniła za Amarą-najlepszą przyjaciółką,zawsze gotową do pocieszenia.Ciekawiło ją także,jak ma się jej rodzina.Nie chciała jednak przerywać wędrówki,bo kto wie,może to jej jedyna przygoda? A co będzie dalej...na to pytanie Imani nie znała odpowiedzi,dla niej istniało tylko dzisiaj i tak każdego dnia.
Pamiętała,jak jako lwiątko,nie potrafiła rozrużnić dnia od nocy.Ciągle podbiegała do matki bądź ojca,cichym piskliwym głosikiem pytając; "Jest dzień czy noc?" A gdy już usłyszała odpowiedź,robiła to co przystało na ten czas.Dzień-starała bawić się z braćmi,gdyż Amarę poznała,gdy już rozpoznawała te pory.Noc-spała,lub starała się usłyszeć mowe gwiazd.Lajla,gdy kiedyś wymykała się w nocą,zabrała,że sobą Imani,do której przemawiając łagodnym głosem,starała się wyjaśnić mowe gwiazd.
Ale to było tyle miesięcy temu..
Teraz,już odróżniała iskrzący dzień i ciszą,gracyjną noc.

-Rzuciłaś na nie jakąś klątwe,czy coś?-zaśmiała się Nora,kładąc obok przyjaciółki.Aishi i Lajla zrobiły to samo.Imani udała,że o niczym nie wie.
-A co się stało?
-Nie poszło nam polowanie,-burknęła Aishi,-to pewnie przez te rajskoziemki!
-A może naprawdę mam moc,-uśmiechnęła się jadowicie Imani,po czym wybuchnęła głośnym śmiechem.Po chwili,wszystkie wybuchły śmiechem.

-I co myślisz,jak walczą?-zagadał Ndoto brata.Huru przewrócił oczami.Właśnie skączyli udawaną walkę z tutejszymi nastolatkami i Huru miał jedno zdanie.
-Beznadziejnie walczą.
Ndoto wzruszył ramionami
-Ale jednak Rajska Ziemia to legendarne królestwo
-A nie wiesz do kąt nas teraz zabiera nasza cudowna siostrzyczka,-burknął Huru
Ndoto przewrócił oczami.
*
-Łapy mi zaraz odpadną!-poskarżyła się Imani,pomału utykając.Szli już dość długo.Nora odwróciła się w jej stronę,zatrzymując na chwile.
-Do dżungli nie daleko.
-Po co nam jeszcze jedna dżungla?-spytała Lajla
-Bo..chce zobaczyć obie i porównać,-zaśmiała się Nora,znów ruszając przed siebie.Kisu,ruszył za partnerką,idąc z nią włeb włeb.Ndoto,Lajla,Ni szli zaraz po nich.Ni wciąż rzucał uśmiechy w stronę Lajli,która starała się go ignorować.Obawiała się,że jest niegrzeczna,ale sama czuła mrowienie na jego widok.Czyżby się zauroczyła? Nie,ona miała Msimu.Ma Msimu.
Huru,Aishi i Imani szli ostatni.Z daleka,zaczął rozciągać się zielony krajobraz i wszyscy gwałtownie przystanęli.
-Dżungla!-zawołał Kisu
-Jesteśmy coraz bliżej Lwiej Ziemi,-zamyśliła się Lajla,-myślicie,że Królowa Adele nas przyjmie?
Nora spojrzała na nią.
-Mam nadzieję.Poza tym kto by ci odmówił gdybyś poprosiła?
Lajla uśmiechnęła się.Polizała siostrę za uchem.Huru,Aishi,Imani i Ni,tylko kiwnęli głowami.
-Przynajmniej,miejmy nadzieję,że pozwolą nam zostać,-dodał Ni
-Inaczej zostanie,że mnie trup,-odparła córka Kamby
Ndoto wygonił dwie siostry na bok i szepnął:
-Myślicie,że Nel dalej jest na Lwiej Ziemi?
-A co stęskniłeś się braciaku?-zaśmiała się cicho Nora.Później jednak polizała brata po policzku,-Na pewno jeszcze jest i możecie się spotkać.
-Chce jej przedstawić Imani
-Tak? Ciekawa jestem,co z tego wyniknie,-uśmiechnęła się szyderczo Lajla.
Wrócili do grupy.Wszyscy zgodnie,ruszyli dalej.
Szli dalej.
Szli dalej.
Przyspieszyli.
Teraz już biegli.
Wkroczyli do dżungli,równie zielonej i żywej jak tamta i zatrzymali się zdyszani.Od razu jednak,napotkali małą sadzawkę,z której się napili.Dżungle,otaczały grubę drzewa,o ciemnej skórze.Liście i liany,spadały z nich do samej ziemi.Dalej,słychać było odgłosy zwierzyny,w tym surykatek.Lajla zamknęła oczy,wyobrażając sobie,że tutaj także jest wodospad,w którym będą mogli się wykąpać.
Żeby to sprawdzić,postawiła kilka kroków w stronę dżungli.Ni natychmiast do niej doskoczył.
-Gdzie idziesz?
Rzuciła mu jadowity uśmiech
-Popływać.Idziesz? Może ci kąpiel nie zaszkodzi
Ni udał obrażonego
-Ależ ja się myję codziennie
-Między przerwami w posiłku,kilka przeliźnięć się nie liczy,-machnęła ogonem,po czym rzuciła się przed siebie na przód.Ni,rzucił szybkie spojrzenie na reszte,ale tak szybkie,że nie zauważył jak ruszają za nim i córką Wise,w zielone królestwo dżungli.

Znaleźli wodospad.Błękit wody,był od razu widoczny.Woda zdawała się czysta i delikatna.Lajla napiła się szybko,po czym wykonując piruet znalazła się w wodzie.Akurat w tej chwili,Ni także dotarł do końca brzegu.Nachylił się by poszukać wzrokiem Lajli,kiedy ta nieoczekiwanie dla niego,popchnęła go,wzucając do wody.Głębokiej,ale miłej w dotyku futra.Ni zaśmiał się i ochlapał białą lwicę,kiedy tylko wynurzył się z wody.Lajla zaśmiała się i także wysłała na niego potężną falę.Pozostali przyjaciele dotarli do brzegu cali w skowronkach.
Nora rzuciła zalotne spojrzenie w stronę partnera i pchnęła go w błękitną głębinę,w której sama się później zatopiła.Kisu zaśmiał się,ochlapał partnerkę i przybliżył się bliżej by musnąć jej policzek.Huru,Aishi,Ndoto i Imani,także wskoczyli do wody.Chlapali się niczym małe lwiątka.Przypominało to trochę zabawe w wodopoju w ich ojczyźnie,chodź teraz byli tylko oni.Wolność,prawdziwa dzika wolność.
***
Bora uśmiechnęła się szeroko w stronę Barafu.Lew przychylił głowę w bok.
-Aż tak źle mi poszło?
U jego łap leżały dwa góralki.Bora chwyciła jednego i szybko pożarła,zostawiając drugiego przyjacielowi.Oblizały pysk.
-Mogło być lepiej,ale robisz postępy,jak na lwa.
-Haha,mówisz jak moja matka.Nie dziw się,polowałem ostatnio będąc nastolatkiem.
Bora przycisnęła się bliżej jego boku.
-To poluj częściej,może następnym razem antylopa nie sprzedza ci ciosu.
Rajska Ziemia tętniła życiem,mimo iż dzień chylił się ku zachodowi.Rajskoziemki były jeszcze na polowaniu,ale znów nie udało im się nic złapać,oprócz góralków,którymi musiała zadowolić się część mieszkańców.I gdyby nie to,że Barafu wybrał się na polowanie z córką Kilio,nic pewnie by nie złapali.
A Bora umiała polować.Była równie dobra co Idia.Dzięki szybkości,mogła także łapać dwukrotnie więcej zwierzyny.A wszystko to,dzięki treningom matki.
Bora,przeniosła spojrzenie na Mię.Lwica leżała na trawie,przy drzewie,z zamkniętymi oczami,ciężko oddychając.Bora rzuciła Barafu spojrzenie.
-Wracamy już,musi odpocząć
Barafu kiwnął głową
-To co,do jutra? Pójdę jeszcze odwiedzić siostrę.
Bora kiwnęła mu głową i kilkoma susami znalazła się przy przyjaciółce.Mia podniosła na nią zmęczone oczy.Bora sturchnęła ją nosem,koniuszkiem ogona wskazując wejście do odległej jaskini.Mia lekko kiwnęła głową i z trudem wstając,ruszyła za przyjaciółką.Ciężkim krokiem,szła za córką Busary,by wkońcu znaleźć się w niewielkiej jaskini,którą zamieszkiwali goście Rajskoziemców,lub więźniowie.Teraz jednak tych drugich nie było i miały dość miejsca,by obie się zmieścić.
Mia ułożyła się na swoim legowisku ,z długich,grubych ciemno zielonych liści.Spojrzała na ścianę jaskini nieobecnym wzrokiem.Bora nachyliła się,na wypadek gdyby lwica chciała coś powiedzieć.I rzeczywiście chciała.
Spojrzała na Borę wystraszona.
-Bora..leć po szamana..
-Co się..-lecz Bora nie musiała kończyć,kiedy Mia dotknęła ogonem brzucha.Przymknęła oczy i wytrzywiła się,żeby nie czuć zbytnio bólu.Bora lekko kiwnęła głową,puszczając się biegiem przed siebie.
Kiedy tak biegła,dostrzegł ją Barafu.Lecz nie zatrzymała się,nawet kiedy za nią biegł.Biegła dalej w stronę baobabu. Baobab,w którym mieszkał szaman otaczał niewielki strumień.Bora wskoczyła na drzewo,szybko się wspinając.
Szaman,spojrzał na nią,kiedy się pojawiła.Nie musiała nic mówić,od razu złapał w zęby kilka liści i dwa flakoniki.Zeskoczył z drzewa i wraz z Borą,kusami pędził w stronę jaskini.

Bora czekała na zewnątrz,gdy w jaskini trwał poród Mii.Kilku Rajskoziemców,zebrało się wokół,zaciekawieni wydarzeniami.Bora czuła przy sobie obecność Barafu i była mu wdzięczna.Przytuliła się do niego.Bardzo bała się o przyjaciółkę.
Księżyc był już dawno na najwyższym punkcie i oświetlał sawanne,kiedy szaman opuścił jaskinię.Czekała teraz tylko Bora z przyjacielem.Lwica podbiegła do szamana ,pochylając z szacunkiem przed nim głowę.
-C-czy wszystko z nią dobrze? I z lwiątkiem?
-Tak,-odpowiedział,że spokojem szaman,-długo to trwało,ale kocię jest zdrowę.I młoda matka także,-po czym dodał,-możesz wejść do niej.
Szaman odszedł kilka kroków i zatrzymał się przed Barafu.
-A ty lepiej zostać Barafu.Młode matki nie lubią obecności obcych,nawet jeśli już ich trochę poznali.Zawsze lepiej by była z nimi najbliższa rodzina.A ta lwica z tego co wiem jest jej siostrą,-po czym odszedł.
Bora poczuła,że się rumieni.Przez te wszystkie dni,które spędziły razem na Rajskiej Ziemi,zbliżyła się bardzo do Mii.Dla niej,Mia była nie tylko przyjaciółką,ale także mogła uznać ją za siostrę.Rzuciła szybkie i czułe spojrzenie w stronę Barafu,dziękując mu,że był z nią przez ten cały czas.I weszła do jaskini.
Barafu uśmiechnął się lekko,czując szybsze uderzenie serce.Zmrużył oczy,następnie wracając w stronę jaskini stada.

Bora dojrzała przyjaciółkę w końcie jaskini.Wszystko spowił mrok,ale bez trudu dała radę rozpoznać jej sylwetkę,wyraźne kontury.I Mia też ją dostrzegła.Lwica rzuciła Borze radosny uśmiech,bijący z dumnego spojrzenia.Bora,gdy tylko bliżej podeszła,ujrzała leżące w łapach Mii lwiątko.

Miało takie same futro jak Mia,a nosek czarny jak węgiel.Jedno jego ucho,tak jak w przypadku Wise,było innego koloru niż futro.W przypadku lwiątka,było brązowe.Kiedy tylko otworzyło oczy,dojrzała w nich zielone sklepienia.I wtedy Borze przypomniała się przykra prawda.Ojcem lwiczki był wygnany Shetan,w którym obie z Mią się zakochały.To było do połowy jego lwiątko,ale Bora wiedziała,że nigdy nie będzie miał prawa widywać się z tą niewinną istotką.Prędzej po jej trupie!
Mia jakby wyczuła jej myśli,bo polizała lwiątko po główce.To się zaśmiała,cichutkim piskiem.
-MOJA kochana córeczka,-podkreśliła ostatnie słowo.
Bora kiwnęła leciutko głową,kładąc się koło przyjaciółki.
-Jest piękna.Dobra robota Mia,-polizała ją za uchem,-kiedy wrócimy na Białą Ziemię,przedstaw ją koniecznie Maji.Wiesz,że traktuję cię jak prawdziwą córkę.
-Wiem,ale Bora..nie wiem czy jestem gotowa jeszcze wrócić.Poczekajmy aż ona będzie dość duża,proszę.
Bora rzuciła jej spułczujące spojrzenie.Otarła głową o ramie przyjaciółki i znów spojrzała na jej łapy,gdzie leżało lwiątko.
-Królowa Wise wybaczyła ci,nie ma ci nic za złe.To twoje lwiątko.Zawsze będzie twoje i na pewno wyrośnie na wspaniałą białoziemkę,-w oczach zachcił jej smutek,-to takie wspaniałe uczucie.Słodka lwiczka.
Mia polizała ją w policzek.
-Czyżbyś mi zazdrościła?
-Tak.Nie zapominaj,że jako jedyna nie mam lwiątka,ani nawet partnera.Nie wiadomo,czy kiedy kolwiek będę miała,-uśmiechnęła się do lwiątka,-ale zmieńmy temat.Teraz jest wasza chwila.Jak nazwiesz córkę?
Mia spojrzała na wyjście z jaskini,jakby szukając odpowiedzi.Bora nie odzywała się.Po kilku minutach,Mia ponownie spojrzała na córkę.
-Mady.Będzie nazywać się Mady.

wtorek, 23 stycznia 2018

Rozdział 78

Nora prowadziła grupę przyjaciół przez pustynie,zwartym chodź powolnym krokiem.Wciąż nie mogła uwierzyć,że jej siostra i przyjaciel rzucili się w "paszczę lwa",udając się do Stada Węża.Miała wielką nadzieję,że jej siostra wróci.Musiała wrócić.Inaczej,Stado Węża pożałuję...

Szli jeden dzień i jedną noc,nim dotarli do lepszego terenu.Porastała go trawa.Nie daleko była mała rzeczka,z której mogli się napić.Cały teren otaczały pojedyńcze drzewa,w których cieniu mogli odpocząć.
Imani nie położyła się jednak za przykładem innych.Oczy lwicy wpatrywały się w horyzont.Ndoto,także wstał,by usiąść obok przyjaciółki.
-O czym myślisz?
-Gdybym ci zdradzała moje myśli,nie byłyby moimi myślami
Ndoto kiwnął tylko głową.Zapadła ponowna,długa,męcząca cisza.Wiatr zawiał,powiewając w twarze lwów.Był gorący,nie chłodny i szybki,do którego byli przyzwyczajeni.
Imani wkońcu postanowiła przerwać milczenie.
-Muszę iść.Czuję antylopę.
-Może pójdę z tobą?-spytał Ndoto
Imani zaśmiała się cicho,co zdziwiło syna Wise.
-Ndotuś,masz dwie lewe łapy.Nie dziękuję.Pójdę..
-Może pójdziesz z Norą i Aishi?-zaproponował,po czym dodał widząc zmieszanie na twarzy lwicy,-Jeśli chcemy przekonać twoją matkę,musimy więć większe poparcie.Zwłaszcza u przyszłem królowej.
Imani zmrużyła oczy,po czym odwróciła się napięcie i zwróciła się do dwóch lwic.Nora i Aishi wymieniły wspomnienia.Były zdziwione i zmartwione.Jednak Imani,jakby to wyczuwając,ruszyła przed siebie,w stronę stadka antylop.Pozostałe lwice poderwały się i pognały za nią.

Imani przyczupnęła.Wiatr wiał od strony antylop,więc nie mogły jej wyczuć.Trawa nie była jednak wysoka,więc musiała szybko atakować.Nora i Aishi,przyczupnęły u jej boku.Rzuciły sobie szybkie spojrzenia,lecz nim zdążyły zaatakować,Imani wysoczyła do przodu,w locie wyczuwając pazury.Wbiła je w bok antylopy,a kły w jej szyję.Zwierzę padło martwę.Pozostałe antylopy spłoszone odbiegły.Nora i Aishi,ruszyły ich śladem i obu udało się złapać jeszcze jedną.Rzuciły spojrzenie na Imani.Córka Kamby,ciągnęła już swoją zdobycz do reszty.
-Nieźle jej idzie,-szepnęła Aishi
Nora tylko kiwnęła głową.Złapały i zaczęły ciągnąć drugą antylopę,w stronę reszty.

Usłyszawszy kroki,cała szóstka lwów odwróciła się gwałtownie.Za nimi biegli...Lajla i Ni.Widok ten ucieszył Norę,niemal do łez.Rzuciła się w kierunku siostry i mocno ją przytuliła.Pozostali zrobili półkole,by także przywitać się z resztą.
-Cieszę się,że nic wam nie jest,-westchnęła Nora
Lajla zaśmiała się cicho
-Prawie zgineliśmy,ale już po wszystkim,-usiadła,-Odprowadziliśmy Lwiątko.Tak jak mówił Ni,chcieli nas zaatakować,ale matka lwiątka...całkiem fajna lwica.Dała nam odpocząć,coś zjeść i odprowadziła bezpiecznie,a później poszliśmy was szukać.
Ni rzucił w stronę białej lwicy ciepły uśmiech.
-Wszystko jest już dobrze,-po czym spojrzawszy na Norę rzekł,-możemy ruszać dalej

Do Rajską Ziemię dotarli po trzech dniach.Zatrzymali się jednak przed granicą,zastanawiając się czy ryzykować.
-Myślicie,że co tym razem się wydarzy?-spytał Huru
-Yyy..zobaczymy,-koniuszkiem ogona Lajla wskazała idących ku nim trójkę lwów.Były to dwie lwice i lew.Zatrzymali się przed nimi,warcząc i jeżąc sierść.
-Kim jesteście?
-Jestem Nora,a to moje rodzeństwo:Lajla,Ndoto,Huru.Oraz przyjaciele;Ni,Aishi,Imani i Kisu.
Jedna z lwic,o złotej sierści,rzuciła im ciepły uśmiech.
-Poznaje po zapachu,że jesteście z Białej Ziemi.A przynajmniej niektórzy.
Ni cofnął się o kilka kroków,a Nora kontynuowała.
-Tak.Jestem córką Wise.
-Podróżujemy i chcemy zapytać o nocleg i możliwość zapolowania,-mówiła Lajla
Lwice spojrzały na siebie.
-Zaprowadzimy was do Królowej Kory,dobrze?
Kiedy wszyscy kiwnęli głowami,poszli za lwicą w stronę skał.Idąc w tamtą stronę,zachwycali się pięknem Rajskiej Ziemi i nie dziwili się nazwy.Rzeki,strumyki.Dużo zwierzyny,zielona trawa,jarząca się w płomieniach słońca.
Za największą ze skał,z szpiczastym czubkiem,uznali siedzibę królów.Była większa niż inne,ale mniejsza niż biała skała.
-Czekajcie tutaj,-polecił lew,o kasztanowym futrze i niemal natychmiast,skoczył do jaskini.Jedna z lwic,która także miała kasztanowe futro,więc pewnie była siostrą lwa,czerwonymi oczami spojrzała na nich.
-Pewnie chcecie spotkać się z rodziną.Są u nas dwie lwice,też z Białej Ziemi.
Kisu wiedział,że chodzi o jego siostrę,Borę i jej przyjaciółkę,przywódczynię lwiej gwardii,ciężarną Mię.Lwice ruszyły na Rajską Ziemię z ciekawości i zapewne,nieprędko jeszcze miały wracać.Kisu kiwnął głową.
-Jedna z nich to moja siotra.Chętnie się z nimi spotkamy,dziękuję
Z jaskini wyszła szara,dobrze zbudowana lwica.Rajskoziemki pokłoniły jej się,więc białoziemskie nastolatki zrobiły to samo,domyślając się,że i tu rządzi królowa.
Kora uśmiechnęła się do nich.
-Oczywiście,że możecie zostać.Ile tylko chcecie.Jeśli naturalnie,nie będzie z wami kłopotów.
-Dziękujemy królowo Koro,-odpowiedziała Lajla
Szara lwica skinęła im szybko głową
-Możecie zapolować na Rogu,to ta część,-wskazała koniuszkiem ogona teren trawiasty za drzewami,na którym pasło się kilka antylop.W górze fruwały ptaki,które co i rusz przysiadały na kamieniach.
Kora wymieniła z białoziemcami jeszcze kilka zdań i zniknęła prędko w środku jaskini,z którego dało się słyszeć pisk lwiątek.
Nastolatki wymienili spojrzenia.
-Pójdziemy zapolować,-powiedziała Nora,zwracając się do Aishi,Lajli i...Imani.Lwice kiwnęły głową,ruszając w stronę Rogu.
Lwy tym czasem,znaleźli idealne miejsce blisko strumienia.Napoili się,później zatapiając w rozmowie.Tylko Kisu nie uczestniczył w żadnym z tych zajęć.Wiedział,że później wraz z przyjaciółmi pójdą zwiedzać i straci taką szanse.Podszedł do dwóch lwic,dalej stojących niedaleko.
-Możecie zaprowadzić mnie do Bory? Znacie tą lwicę,prawda?
Złota kiwnęła pewnie głową
-To białoziemka.Znamy.A tak wogóle,jak się nazywasz? Huru?
-Nie,ja jestem Kisu,-uśmiechnął się syn Kilio i ruszając za lwicami,pospieszył by spotkać się z ukochaną siostrą.
Zawsze byli sobie bliscy z Borą.Kiedy Kilio przedstawiła rodzinie urodzonego na Lwiej Ziemi małego Kisu,Bora zachwyciła się,niemniej tak samo jak jej rodzice.Cieszyła się,że jest starszą siostrą.Bawiła się z Kisu,pokazywała mu teren,aż nadszedł czas,kiedy miała zbyt dużo obowiązków.Jednak nawet wtedy,starała się przy wolnej okazji,okazać czułosć młodszemu bratu.
Bahati natomiast,z początku nie lubił,a wręcz nienawidził Kisu.Chciał mieć kolejną siostrę,równie taką jak jego ukochana bliźniaczka Bora.On i Bora,byli pierwszymi lwiątkami na Białej Ziemi,przez większą część czasu więc,zdanymi tylko na swoje towarzystwo.A nie brata... Polubienie Kisu przez Bahatiego,trwało dużo czasu.Wkońcu,ku uciesze Kilio,Busary i Bory, Bahati pokochał Kisu jako brata.A działo się to wówczas,kiedy narodziły się Bahatiemu dzieciaki.Wtedy,zbliżył się z bratem i teraz,oboję się lubili.
Byli więc całą trójką:On,Bora i Bahati-sobie blizcy.

Kisu,zatrzymał się z lwicami nie daleko wodopoju.Na skałkach,leżało sporo rajskoziemców.Lwy,od razu zwróciły uwagę na przybyłych,a ich ślepia przeniosły się z lwic na obcego im białoziemca.
-To ta,-koniuszkiem ogona kasztanowa lwica wskazała dwie białoziemki,odpoczywające przy brzegu.Kisu kiwnął jej z wdzięcznością głową,podbiegajac do lwic.
Jaśniejsza,odwróciła się gwałtownie i zgromiła syna Busary wzrokiem.Warknęła gardłowo.Jednak było to szybkie,gdyż wraz z odwróceniem się ciemnozłotej lwicy,która rzuciła się w objęcia ciemnozłotego lwa,cała złość wyparowała z Mii.
-Braciszku,co tu robisz?-spytała z czułością Bora,liząc go w policzek
-Jestem tutaj z przyjaciółmi.Pamiętasz,ruszyliśmy w podróż,-zaśmiał się Kisu z wdzięcznością z widoku siostry.
Obok Bory,stanął lew o ciemnozłotym futrze,czarnej grzywie i zielonych oczach.
-Bora,kto to?
-To ja powinnienem zadać to pytanie,-odparł Kisu,-Bora,kto to?
Bora zaśmiała się głośno,po czym się szeroko uśmiechnęła.Polizała oba lwy za uszami.
-Poznajcie się chłopcy.To mój brat,Kisu.A to mój przyjaciel,Barafu.
Kisu i Barafu,pokiwali sobie głowami.Mia stanęła obok przyjaciółki.Brzuch lwicy był już mocno zaokrąglony.Kisu zmrużył oczy.
-Myślałem,że urodzisz na Białej Ziemi
Oczy Mii pobladły
-Wolę nie.
-Ale wrócisz.Wrócicie obie?
Bora rzuciła szybkie spojrzenia na Barafu,po czym polizała brata znów za uchem.
-Oczywiście skarbie.Jesteśmy białoziemkami i to się nigdy nie zmieni,-po czym dodała,-poza tym tęskniłam też za tobą i Bahatim,oraz moimi bratankami.
Oczy Bory iskrzyły się,a Kisu poczuł mocne ukłucie żalu.Bora była już dorosła.Bahati doczekał się potomstwa,podobnie jak inni jej rówieśnicy i tylko ona,nie miała jeszcze młodych,a nawet partnera.Mia polizała za uchem przyjaciółkę.
-Wiem,że chciałabyś dłużej porozmawiać z bratem,ale jestem zmęczona.Lubię gdy mi towarzyszysz.
-Ja też to lubię,-odpowiedziała z uśmiechem Bora.Pożegnała się z bratem i wraz z Mią i Barafu,ruszyła w stronę jaskiń.
Kisu zatrzymał jednak Barafu,nim ten odszedł daleko.Ciemnozłoty lew zmierzył go wzrokiem.Futro lwa było ciemniejsze niż to Kilio i jej dzieci.Lew był przystojny,to trzeba było przyznać,chodź dla Kisu był zwykłym,idiotycznym lew.
-Jakie masz plany wobec MOJEJ siostry?-spytał ze stanowczością.
Barafu chwile milczał,po czym się uśmiechnął.
-Zakochałem się w Borze,ale dobrze wiem,że ona chce wrócić na Białą Ziemię.Nie chce jej stawiać przed wyborem,zabardzo ją szanuję.
Kisu pokiwał głową.Czuł,że mógłby polubić Barafu.

Później,białoziemskie nastolatki zjedli posiłek,napili się wody,a później ułożyli się na polanie,obserwując iskrzące gwieździste niebo.A Rajska Ziemia wydawała się śpiewać.Przyjaciele wiedzieli,że są na dobrej drodze.
Coś się jednak musiało zmienić...

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Rozdział 77

Ndoto obudził się przerażony.Otrząsnął się jednak szybko,rozejrzał dookoła i przypadł do Imani,by zacząć ją budzić.Córka Kamby,niechętnie podniosła głowę i wciągnęła zapach.
-Co jest,Ndoto?
-Imani,dostałem Duchowego Przewodnika,-zaczął,-To moja ciotka,Sherr.Powiedziała,że grozi ci niebezpieczeństwo,musimy uciekać.
-Ndoto,jesteś pewien?-spytała zaspana
-Na sto antylop! Idę budzić resztę
Obudził najpierw Norę i Lajlę,po czym przebudził pozostałych.Kiedy wszyscy byli już na łapach,przekazał im,że muszą uciekać.
Wtem,gdy mieli już ruszyć przed siebie,z ciemności wynurzyło się dużo kształtów lwów z pustynni.Otoczyli nastolatków,który wystawiając pazury i warcząc,stłoczyli się obok siebie,spoglądając z dezorientacją na lwy.Kolejni chcą nas zabić?-pomyślała z goryczą Nora.
-O co chodzi!?-krzyknął Kisu w ich kierunku.Król Jasiri,podszedł bliżej nich i wściekle machając ogonem,przejechał spojrzeniem na Imani.
-Nic wam nie zrobimy,ale oddajcie Tą lwicę.Inaczej,wszyscy zginiecie.
W jednej chwili,wszyscy przyjaciele nagle się rozbudzili.Wystawili pazury i utworzyli kręg,warcząc zajadle.Jeden za wszystkich,wszyscy za jednego..
-Tak? Chcecie walczyć? Nasz jest więcej!-warknął jakiś lew,stojący za przywódcą pustynnego stada.Nora,wystąpiła naprzód.
-Dobrze,opuścimy wasz teren..
-Najpierw oddajcie lwicę-syknął znowu ten sam lew.
-Prędzej umrę,niż wam dam ją tknąć choćmy pazurem!-warknął Ndoto
Imani wysyczała:
-Dajecie.Jest was więcej,ale Białoziemcy łatwo się nie poddają.
Nora,spojrzała na Króla Jasiriego.
-Naprawdę chcesz rozlewu krwi?
Jasiri zgarbił się,obnażył kły.
-Nie Noro...to ty tego chcesz!
Skoczył do przodu,lądując prosto na lwicy.Ugryzł białą w łapę.Nora syknęła.W tej samej sekundzie,Kisu skoczył na lwa z warknięciem gardłowym.Stanęli do walki.Był to znak,by oba stada walczyły.
Huru,Aishi,Ni,Nora,Ndoto-wnet stanęli do walki,każdy po dwóch napastnikach.Stado Pustynni,było jednak zbyt duże,by mogli je tak łatwo pokonać.Mieli szanse wyrównane w sile,ale nie w liczebności.
Lajla,odwróciła się do Imani,która już szykowała się do skoku.
-Musisz uciekać
-Nie,-syknęła Imani
Lajla westchnęła.Przybrała swój władczy ton.
-To jest rozkaz,Imani.Rozkaz,słyszysz?
Imani zgarbiła się i wydała jeszcze kilka warknięć.Zawróciła jednak i pognała na granicę.
Lajla,odwóciła się napięcie,czując pazury,przecinające jej bok.Syknęła i rzuciła się na lwice.Była słaba i koścista,z łatwością ją pokonała,czując nowe przypływy sił.Spojrzała w górę,na niebo.Dziękuję tato-szepnęła,rzucając się w kolejny wir walki.

Kisu prychnął.
-Nie wierzę,że mamy takiego pecha
Szedł obok Nory.Na białej jak śnieg sierści lwicy,widniały teraz głębokie zadrapania.Łapę też miała zwichniętą,a oko przymrużone.Szła jednak dalej.Podobne rany,nosili pozostali.Najbardziej jednak nastoletnich białoziemców gryzło to,że musieli uciecz w pola walki.Nora wiedziała jednak,że tylko w ten sposób,nie zginęli.Huru,traktował to jako wielką porażkę.Odezwała się w nim krew wojownika.
-Mogliśmy wygrać!
Kisu,spojrzał na niego przez ramie
-Kiedy? Pod ziemią?
Huru zjeżył się
-Nie tępaku,jakoś byśmy wygrali
Nora zignorowała narastającą kłutnie.Musieli odnaleźć córkę Kamby i oddalić się daleko od granicy wrogiego królestwa.

Imani,czekała na nich,siedząc na skałach przypominających grobowce.Ndoto,doskoczył do niej i polizał za uchem przyjaciółkę.Imani,odpowiedziała lekkim uśmiechem.
-Cieszę się,że nic wam nie jest-po czym syknęła-ale sama mogłam walczyć!
-Że ślepotą,nie dziękuję-warknął Huru
Ndoto zignorował brata
-Wolałem,żebyś w razie czego zawiadomiła matkę i innych,gdzie jesteśmy
Imani prychnęła,ale nic nie odpowiedziała.Cała drużyna ruszyła dalej,tym razem ich celem była Rajska Ziemia.

Dzień był gorący i ciężki.Białoziemskie nastolatki,szli jednak wytrwale,przemierzajac kolejne złoża pustyni.Wkońcu Ni się zatrzymał.
-Nie wytrzymam już dłużej,może zrobimy sobie przerwę?
-Na pustyni jest goręcej niż na sawannie odzianej słońcem,-zamyśliła się Lajla,a Ni uśmiechnął się do niej,traktując jej słowa jako obrone.
Nora,odwróciła się do nich i koniuszkiem ogona wskazała zaschnięte drzewo,na którego gałęzi przysiadły dwa małe sępy.
-Co powiecie?
Aishi oblizała pysk
-Miejsce i żarło,wchodzę w to!
Lwy,kiwnęły sobie wspólnie głowami i skradajac się niezauważalnie,brnęli przez piasek.Kisu,posłał przyjaciołom spojrzenie i przyspieszył,by paść na ziemię.Sępy poderwały się,chwile wirując w powietrzu,nim wylądowały i poczęły obserwować ciało lwa.Białoziemcy,przyczajeni w ukryciu,skradali się,nim...
...Imani posługując się zmysłami,wskoczyła na jednego sępa,zabijając go błyskawicznie.Drugi poderwał się i odleciał.Imani oblizała pyszczek i pomogła Kisu wstać.
-Brawo Imani!-krzyknął Ndoto,stykając się z przyjaciółką nosami.
-Taa..brawo..jeden uciekł-syknął,przewracając oczami Huru
Jednak nikt go nie słuchał,pospieszając by zjeść posiłek.
Później białoziemcy ułożyli się koło drzewa i mimo iż słońce grzało,czwórce z nich udało się zasnąć.Pozostali czuwali,odpoczywając przy tym.

Ni poderwał się gwałtownie
-Spójcie!-wskazał koniuszkiem ogona kształt na horyzoncie.Ndoto zmrużył oczy,by słońce go nie raziło i pochylił się,by zbudzić Lajlę i Norę.Aishi i Imani,także się obudziły i teraz cała ósemka,wpatrywała się w kształt,który z każdym krokiem przybliżał się.
-Kisu,Ni..pójdziecie na zwiady-zarządziła Nora.
Dwójka lwów kiwnęła głową i nie czekajac dłużej pospieszyła we wskazane miejsce.Pozostali oczekiwali,obserwując jak dobiegają,rozmawiają i na końcu wracają,a u ich boku szedł kształt.
Dopiero kiedy podeszli dość blisko,zdało się zauważyć,że wraz z Kisu i Ni,przybyło czarne lwiątko.Jego jadowite ciemno zielone oczy jażyły się z ekscytacji i strachu.Nora,pochyliła się nad nim.
-Kim jesteś,maluchu?
Lwiątko wyprostowało się
-Ni maluchu!-miauknął,dodając-Jestem Abli!
-Z kąt jesteś Abli?-spytała Aishi,także się pochylając
-Ze Stada Węża
Ni skrzywił się,co od razu zauważyli pozostali.Nic jednak nie powiedzieli,chodź było nieuniknione,że rozmowa nastąpi.
Nora westchnęła:
-Co więc tu robisz,Abli?
-Ja...się....zgubiłem-wymamrotał
-Jak mogłeś się zgubić? Co twoja matka miała w głowie,żeby cię nie pilnować?-Aishi wydała się zdziwiona i zdenerwowana.Rzuciła szybkie spojrzenie na Hurumę.
Abli zgarbił się
-Zabroniła mi opuszczać terenów,ale nie posłuchałem i...biegłem myśląc,że znajdę...dom.
Imani zamknęła oczy,najwyrażniej nad czymś myśląc.
Kisu pochylił głowę na bok.
-Czego więc chcesz Abli? Wracaj lepiej do domu,na pustyni roi się od sempów
-Kiedy ja się boję sam wracać
-Ale uciec sam już nie?-spytał z gburą Huru
Pewnie każdemu lwiątko wydawało się podejrzane.Abli pisnął:
-Zaprowadzicie mnie do domu?
-Poczekaj chwile-szepnęła mu Nora,odwracając się do swoich towarzyszy-musimy to omówić
Cała ósemka,wróciła na miejsce obok zniszczonego drzewa i poczęła dyskutować.
-Ni,co wiesz o tym całym Stadzie Węża?
Ni się wyprostował,doceniając zaszczyt,że przyszła królowa pyta o to właśnie jego.Ni otóż znał się na całej mapie królestw lion.
Wziął głęboki wdech.
-Stado Węża to niebezpieczne,chodź małe stado.Jest..trudno powiedzieć,chyba kilka kilometrów słonecznych stąd.Akurat w przeciwną niż nasza stronę.Stado Węża trzeba zaznaczyć,żyję także na zasadzie Przetrwają Najsilniejsi .Dlatego jest ich tak mało,zwykle są to samce.Mało lwiątek.Jeśli to lwiątko z tamtąt pochodzi,jego przywódca Sahem,może nie być zadowolony,że odprowadzili go obcy.Pilnują swoich granic,na których często spotyka się wiele wężów.
-Więc co proponujesz?
-Zostawmy to lwiątko-zamyślił się Huru-chyba trafi do domu,co nie?
-Zgadzam się z nim-przytaknął Kisu
-A jeśli nie trafi?-szepnęła Aishi
-Napewno trafi-burknął Huru,przepraszająco liząc ją za uchem
-Wiecie co..-Imani podniosła na nich ślepe oczy,-wyczułam w jego głosie kłamstwo
Spojrzeli na nią.
-Myślę,że kłamie.
-Mimo to,powinniśmy go odprowadzić-zamyśliła się Nora
-A jeśli to kolejna pułapka?-szepnęła Lajla
-Stado to jest głupiutkie-parsknął Ni-ale nie ryzykujmy.Myślę,jeśli mogę...
Nora rzuciła mu ciepły uśmiech.Świadczył o tym,że w jej opini należał już do stada.Chodź nie był  w pełni białoziemcem.
-Mów dalej
-Myślę,że powinniśmy się rozdzielić-zaczął-Stado Węża nie zaatakuję licznej grupy,myślę,że wysyła swoich by sprowadzali różne lwy i..dalej nie wiem co,ale grupa będzie dla nich celem.Myślę,że mogę pójść odprowadzić to lwiątko,a pozostali ruszą na Rajską Ziemię,w połowie drogi napewno się spotkamy.
Nora zmrużyła oczy
-Nie chce ryzykować twojego maisha
-Pójdę z nim-zaproponował Huru
-Ja też-odpalił Kisu,spoglądajac na Norę-Pójdziemy z nim
-Nie!-Lajla wystąpiła do przodu,zwracając na siebie uwagę,-to zbyt ryzykowne.Słuchajcie,ja i Ni pójdziemy.Potrafię dobrze prowadzić konwersację.
-A jeśli..
-Ndoto,nic mi nie będzie.Koniec dyskusji,pora ruszać,-rzuciła spojrzenie na Ni i oboje podeszli do lwiątka.W oczach Ni,Lajla zdobyła kolejne uznanie.Oboje,podeszli do lwiątka,porozmawiali z nim chwile i nie odwracając się,ruszyli szlakiem do Stada Węża.
A pozostali spoglądali za nimi długo,nim ruszyli z ciężkimi sercami w dalszą drogę.

1.Czy Lwiątku rzeczywiście nie można było zaufać?
2.Co spotka Ni i Lajlę?
3.Co myślicie o rozdziale?
Pozdrawiam c: