czwartek, 30 sierpnia 2018

Rozdział 111

Ten dzień zapowiadał się jak każdy inny.
Nora obudziła się, umyła i zaczekała, aż lwice coś upolują. Zjadła ze smakiem swoją cześć zebry, chwile pobawiła się z Zunią, porozmawiała z Lajlą, po czym wyszła z matką z jaskini.
Wspieły się na szczyt Białej Skały i Norę ,jak zawsze, wzruszył widok ich królestwa. Prawdziwej rosnącej potęgi sawann.

Wise uśmiechnęła się ciepło.
-Zapowiada się świetny dzień, na tak wyjątkową ceremonię.
-Co masz na myśli?-spytała Nora,- Imani jeszcze nie urodziła.
Wise wybuchła głośnym śmiechem .Nora spojrzała na nią zdziwiona. Dawno nie widziała matki takiej wesołej.
Nora wypatrzyła wzorkiem Kisu, który wraz z Msimu zmierzał w stronę granicy jako patrolujący i uśmiechnęła się na widok partnera.

Wise ,kiedy przestała się śmiać, przejechała językiem po uchu Nory.
-Skarbie, dzisiaj jest twój dzień. Wraz z Kionem, będę musiała ruszyć na kilka dni do Tęczowej Krainy, by pokazać ją Zunii. Oczywiście, jeszcze nie teraz, za kilka dni. Mimo wszystko, chciałabym, by dość dorosła lwica zajęła moje miejsce.
-A ..mam być twoją zastępczynią?
Wise pokręciła głową, znów z uśmiechem.
-Nora, nie oszukujmy się, jesteś dorosła i pewnego dnia zostaniesz matką ,a ja nie wybieram się jeszcze na tamten świat. Chce byś objęła już funkcje, do której od tylu lat cię przygotowuję,- Wise ogonem przejechała po jej policzku,-Królowej.
Nora wybałuszyła oczy. Poczuła zawroty głowy i nagły strach. Królowa.Tak,miała nią być od lwiątka ,od narodzin. Nie sądziła jednak, że Wise odda jej teraz tron. Co prawda, była już gotowa, ale bardzo się bała.
Czy dorówna swojej matce, mądrej i zaufanej królowej? Wspaniałej matce i przyjaciółce.
Nora wiedziała,że daleko jej do matki, która na dodatek stworzyła ich królestwo.

Wise wstała, ostatni raz ucałowała córkę ,po czym zeszła z Białej Skały. Musiała porozmawiać o swojej decyzji z Taje i resztą stada.

Nora brała duże wdechy i wydechy. Musiała się uspokoić. Postanowiła wybrać się do Matibabu i poszukać porady u zaufanej medyczki.A później jeszcze powiadomić o tym Kisu..
***
Lajla po tej niespodziewanej wiadomości, od razu wyruszyła na poszukiwania Msimu. Odciągnęła lwa od jego pracy, by przejść się z nim na spacer.
-Nora zostanie tego dnia królową..
-Boisz się tego?-zdziwił się Msimu,- czy może nie chcesz tracić pozycji,księżniczko Lajlo?
-Prawda, kocham być księżniczką, ale to nic nie wniosło do mojego życia. Sama odkryłam,że lubię rozwiązywać problemy i polować.
Msimu zmarszczył brwi.
-Lajla, jestem pewien,że Nora będzie wciąż chciała mieć ciebie u swojego boku.Jesteście siostrami. I Wise zawsze pozostanie twoją mamą. Na pewno dostaniesz dobrą pozycję,-po czym dodał,-Masz mnie,Larę i Hodariego.Kochanie..
-Dziękuję ci,to jednak pocieszenie,-polizała go w policzek.
Skierowali się do Białej Skały.
***
Nora szybko odnalazła Kisu, akurat wracała od Matibabu, u której była krótko, kiedy lew wspiął się na Białą Skałę. Lwica wskoczyła na niego z szyderczym uśmiechem.
Lew uśmiechnął się
z lekka skołowany.
-Cześć piękna.
Nora zaśmiała się dźwięcznie. Zeszła z lwa i wysłuchała jego opowieści o tym,jak Lajla dorwała Msimu i że musiał skończyć patrol sam.
Nora skinęła głową.
-Ale wiesz, ja mam lepsze wiadomości. Chodź mogą być też gorsze.
Kisu zdziwił się.Nora wyszeptała mu do ucha swoją wiadomość,więc lew zdziwił się jeszcze bardziej.
***

Ndoto siedział na skale obok błyszczącej wody wodopoju, a u jego boku odpoczywała, przytulona do lwa Imani. Oboje bardzo cieszyli się ze zostaną rodzicami i już obstawiali płeć i ilość dzieci. Najważniejsze było to, by były zdrowe-to prawda, -ale mimo wszystko,oboje bardzo chcieli syna.
 
 
Nie daleko nich, Zunia bawiła się z Miką. Ganiały się w berka.
Lara i Hodari ,wraz z Kilio i Rihayą spali u brzegu wody, natomiast Mady rysowała coś w ziemi. Córek Kamby nie było, ani najmłodszych lwiątek Białej Ziemi.
 
Ndoto pomyślał przez chwilę, że Biała Ziemia zaznała już prawdziwego spokoju i złotego okresu lwiątek. Szanował za to jeszcze bardziej matkę, dała radę stworzyć z przyjaciółmi taką potęgę. Wiedział,że Nora będzie dobrą królową, chodź też poczuł ukłucie zazdrości,że nie dostał on tej szansy.
***
-Wszystko gotowe,-uśmiechnęła się Matibabu w stronę Wise.
Biała lwica stanęła na czubku Białej Skały. Oczywiście,będzie mogła tu dalej przychodzić, gdyż to miejsce należało do wszystkich z rodziny królewskiej.

Wise spoglądała jednak ostatni raz na ziemię jako królowa.
 
Zwierzęta: antylopy,zebry,słonie,nosorożce, a nawet krokodyle i surykatki z góralkami i ptakami. Wszystkie stworzenia Białej Ziemi czekały w napięciu.
Liście szybowały na wietrze, promienie słońca padały na Białą Skałę.Ptaki poderwały się do loty, by ją okrążyć .

Rafa namalował na czole Nory symbol i powtórzył go przy jej partnerze. Nora podeszła wolnym krokiem do matki. Jej białe futro mieniło się z czystości.
-Mamo, myślisz że jestem gotowa? Co będzie jak sobie nie poradzę?
-Zawsze będziesz mogła liczyć na moją pomoc,-odpowiedziała lwica z uśmiechem.
 
Wise nie opuściła jeszcze jaskini , Nora spojrzała po Lajli i Ndoto. Lajla ją przytuliła.
-Będzie dobrze.Kocham cię.
-Będę zaszczycona, jeśli zostaniesz moją doradczynią -i zwracając się do Ndoto, dodała,-a ty doradca Kisu. W końcu oboje będziemy potrzebować kogoś zaufanego.
Pozycja doradcy była wysoka i zarówno Lajla jak i Ndoto przyjęli je. Przynajmniej,pomimo straty tutułu, wciąż pozostaną na wysokich pozycjach i blisko rodziny.
 
Nora westchnęła z emocji. Wiedziała,że kiedy tylko Imani urodzi,któregoś z jej synów będzie szkolić.Dlatego będą mieć prezentacje. Nora straciła otóż wiarę, że zostanie kiedyś matką.
 
Ale teraz nie było czasu na smutki. To był jej dzień -jako powiedziała Wise. Nora uśmiechnęła się szeroko.
Spojrzała kontem oka na Kisu i razem wyszli z jaskini, równo za Wise.
 
Wise szła spokojnie i pewnie ustawiła się na czubku Białej Skały.
Kiedy Nora i Kisu przechodzili, lwice pokłoniły im się.
Wise zaryczała.
Powtórzyła to drugi raz i wycofała się. Tym samym zeszła z tytułu.
Lwica podeszła bliżej przyjaciół.

Nora weszła przed Kisu i ona pierwsza zaryczała, co oznaczało,że to ona jest następcą.
Lajla zamknęła oczy, podobnie jak Ndoto, Lara i Hodari. Ostatni raz cieszyli się królewskim tytułem, nim zniknie ten na zawsze.
 
Kisu zaryczał wraz ze swoją partnerką.Wywołało to radość zwierząt, które przestały zachowywać powagę i tupały kopytami o ziemię.
Ostatni ryk należał do całego stada. Wraz z Norą i Kisu, zaryczeli wszyscy białoziemcy, a Zaza skłoniła się ,piórka opadły w tył.
 
Matibabu, wspieła się wyżej.Lara poszła za nią, natomiast Rafa został przy stadzie.
-Królowa Nora i Król Kisu,-ogłosiła
Lara dodała:
-Niech panują nam sprawiedliwie, by na Białej Ziemi pozostał ład
Zwierzęta znów zaczęły wiwatować,następnie powoli się rozchodzić.
 
Stado białoziemców (nawet dawnych mieszkańców Gwiezdnej Ziemi) wróciło do jaskini, by przygotować wszystko do przyjęcia. Mieli być na nim nawet medycy.
Wise przytuliła swoje dzieci, dając sobie nawzajem wsparcie.Także weszli do jaskini.
 
Jedynie Zunia pozostała księżniczką,tylko już nie Białej Ziemi.
 
Nora i Kisu siedzieli wpatrzeni w swoje królestwo. Słońce zaczęło pomału znikać na horyzoncie. Nora uśmiechnęła się lekko. Ich królestwo. Wtuliła się bliżej partnera.
-Będziemy musieli się postarać.
Kisu schylił się i polizał lwicę za uchem.
Pewnie na początku będą mieli kłopoty,ale ze wszystkim uporają się razem.
Pomału zeszli z Białej Skały.
 
Przyjęcie było wesołe i bardzo przyjemne. Nora i Kisu bawili się jak nigdy,podobnie reszta stada. Zunia odkryła nawet talent do tańca.
 
Rządy Kisu i Nory, faktycznie zapowiadały się przyjemnie.
-----------------------------------------------------------
Tym czasem na granicy  pojawił się pewien lew. Jego biała sierść falowała lekko na wietrze. Zmrużył oczy wpatrując się w Białą Skałę. Będzie musiał tam pojawić się, ale to dopiero jutro.
 
Musiałam wykorzystać obrazek. Sama robiłam, więc przepraszam
za kiepską przeróbkę,ale tworzyłam to chyba z rok temu.



Hej! To już chyba ostatni rozdział z sierpnia.Oczywiście, nie zawieszam bloga ,więc we wrześniu będziecie cieszyć się kolejnymi rozdziałami!
Jesteście pewnie ciekawi, jak Nora sobie poradzi jako królowa, kim był ten lew , czy Sun powróci na Białą Ziemię, czy jaką płeć i ilość będą mieć młode Imani ???? Mogę wam też zdradzić, że pojawi się pewna wyjątkowa lwiczka i jej brat.
 
Cieszycie się, że Nora została królową? Czy dobrze spełni się w tej roli?
 
Dziękuję wam bardzo za wsparcie.
_Pozdrawiam_

środa, 29 sierpnia 2018

Rozdział 110

Wise poczuła mocne ucięcie w brzuch.Otworzyła lekko jedno oko.Uśmiech wlał się jej na pyszczek. Brązowe lwiątko wpatrywało się w nią oburzone.
-Co kochanie?
-Mamo! Mogę wyjść się pobawić, proszę!?
Wise usiadła,ziewając.Spojrzała uważniej na córkę. Zielone oczy lwiczki błyszczały z ekscytacji.

Minęły raptem cztery miesiące, od kiedy Kilio zmarła. Wise i Taje nie mogły pogodzić się ze stratą przyjaciółki,ale dotrzymały umowy i ich życie toczyło się dalej.
Kisu też musiał sobie wszystko poukładać,podobnie jak Bahati.Oboje wiedzieli,że mają rodziny ,o które trzeba dbać. Gorzej było z Borą.Uznała,że za dużo osób traci na raz.Teraz jeszcze bardziej zbliżyła się do ukochanych braci.
Idia radziła sobie na polowaniach,ale zawsze pozostawiała sobie jakieś wątpliwości.
Ogółem cała Biała Ziemia źle przeżyła śmierć Kilio.

Kion opuścił Białą Ziemię,żeby zająć się Tęczową Krainą ,a z jego raportów wynikało,że wszystko idzie pomyślnie.Odwiedzał oczywiście Białą Ziemię.

Córki Kamby strasznie urosły, co także odbyło się w przypadku pozostałych lwiątek. Nastolatkowie stali się młodymi dorosłymi, a nawet pozakładali rodziny.

Lwiątka także wkroczyli w większy wiek, nastoletni. Lwicą urosły łapy ,a Hodariemu zaczęła rosnąć grzywa.Lara ,chodź mnie czasu spędzała z  bratem, starała się to nadrabiać.Była świetną uczennicą i na pewno także przyszłą medyczką.
Hodari i Kilio II bardziej zbliżyli się do siebie,a także wzmocnili w tym,że będą razem do samego końca.
Mady wciąż tęskniła, chodź skupiła się na nauce walki, w czym oczywiście  nie mogła równać się z Kilio, uczennicą Nyeusi , ale też jej szło dobrze.Miała talent po Mii.
Rihaya ,wciąż była wesołą i optymistyczną nastolatką.

Wise zawahała się,czy puścić córkę samą. Może i była większa, ale czy gotowa na samodzielną wyprawę.
Czekając na zdanie mamy, Zunia bawiła się kamyczkiem, obok łap lwicy.Podrzucała go i turlała.
Wise westchnęła.
-Zgoda,  ale tylko do wodopoju.
-I nie wyślesz za mną cioci Kamby?
-Nie wyślę,-obiecała królowa
Lwiczka podskoczyła do góry z radości i już chciała wybiec z jaskini,kiedy Wise złapała ją za ogon.Lwiczka spojrzała na nią.
-Ale po śniadaniu młoda damo. Chodź..coś ci pokażę.
Wyprowadziła Zunię z jaskini i obie skierowały się na szczyt Białej Skały. Księżniczce zaparło wdech w piersiach. Zwierzęta przebudzone do życia i wolny płynące wodopoje, pięknie komponowały się z horyzontem Białej Ziemi. Lwiczka westchnęła: "Łał".
-Widzisz ,to wszystko to moje królestwo.Biała Ziemia.Słońce dla każdego wschodzi i zachodzi,gdy przychodzi na niego czas.Wszystko gra ze sobą w harmonii jaką jest Krąg Życia,- Wise,mimo iż nie wierzyła w przodków, chciała,by jej córka znała to,co każde lwiątko. Chodź na pewno nie zabierzę jej pod gwiazdy.-Kiedyś to wszystko będzie twojej siostry,Nory.
-A moje? Co ja dostanę?-spytała mała
Wise wybałuszyła oczy. Nie zastanawiała się nigdy nad tym!

Z opresji uratowała ją Idia, która wróciła z polowania. Zunia Lila zbiegła, by zjeść w spokoju śniadanie, czyli zebrę.Zwróciła się do Idii.
-Ja też kiedyś będę polować.
-Kiedyś na pewno,-Idia poczorchała jej główkę,-ale na razie jesteś malutka,księżniczko.

Po śniadaniu,Zunia pożegnała się czule z Wise, po czym puściła się biegiem  w stronę wodopoju. Czując wiatr, muskający pyszczek,nie mogła się powstrzymać od uśmiechu.Wolność.
Co prawda, już nie raz bywała nad wodopojem, ale zawsze z rodzeństwem,mamą ,albo Kambą ,a teraz była zupełnie sama.

Dotarła tam zdyszana i od razu napiła się wody. Wtedy do niej dotarło. Sama. Nie miała żadnej przyjaciółki w swoim wieku. W co miała się niby bawić?

Zunia wpadała jednak szybko na pomysły.
Wskoczyła do chłodnej wody, machała mocno łapkami w tył i w ten sposób pływała. Czuła jak promienie słońca grzeją ją w główkę.

Usłyszała głosy, coraz silniejsze. Wyszła z wody,otrzepała się i z uśmiechem powitała Larę,Hodariego,Kilio II ,Rihayę,Mady,córki Kamby, nawet większość młodych dorosłych lwic. Zunia podbiegła do Lary.
-Mogę się do was przyłączyć? Nudzi mi się!
-Przykro mi, ale mam zajęcia u Matibabu, znowu, -spojrzała na Hodariego, -to co braciszku, ścigamy się do baobabu?
Przepiękny obrazek <3
Od Kamili Zaleśnej
Hodari skinął głową.
-Z chęcią. I tak zajęcia mam bardzo blisko
-Ja także.Nyeusi mówi,że jestem coraz lepsza,-odparła Kilio II,- Mady,pójdziesz ze mną?
-Czemu nie?-odparła lwica
Zunia znała wiele historii. Lubiła ich słuchać zawsze kiedy kładła się spać koło mamy.A jednak większość wydawała jej się mniej kolorowych,mimo szczęśliwych zakończeń. Bardzo była ciekawa ,dlaczego Kilio Druga tak się nazywa, ale nikt nie chciał jej powiedzieć. Kiedyś się dowie..
-A ty Rihaya? Maisha? Zawadi? Hope?
-My idziemy dzisiaj na próbne polowanie,-odpowiedziały lwiczki, czyli trojaczki Kamby. Ucieszone odbiegły w swoją stronę.
Rihaya pokręciła głową.
-Chciałam pobyć dzisiaj sama,-uśmiechnęła się,-ale hej,możesz pobawić się z małymi lwiątkami!

Zunia poczuła się urażona.Była księżniczką i należał jej się szacunek! Lara i Hodari też mogli być książętami, ale to zrozumiałe,że ona jako córka królowej miała większe prawa!
Podbiegła jednak do dorosłych lwic, które opalały się w świetle słońca.
Binti mruknęła.
-Naprawdę wolałabym wybrać się na polowanie.
-Cierpliwości, w końcu pójdziemy. Przecież są z nas lwice polujące,-odpowiedziała Lili, a Shira przytaknęła.

Shira wstała.
-Muszę iść. Mam coś do załatwienia u królowej.Poza tym, Ikima długo nie wytrzyma z małymi.Ma dzisiaj trening,-odeszła.
Binti przewróciła oczami.
-Kume rozumie,że jak mi nie będzie pomagał, to go walnę kością.
Zunia usiadła obok nich. Wpatrzyła się w łapy lwic. Błękitne oczy lwiątka ,przeniosły się na księżniczkę.
Lwiątko w łapach Binti ,odziedziczyło brązową sierść Kume,biały koniuszek ogona, nos matki i jej oczy.
Binti zwróciła na nią uwagę.
-Cześć,Zunia.Pamiętam ,jak byłam taka jak ty,mała. To było fajne!- polizała lwiątko po główce,-ale bycie mamą, też jest ciekawe.
-Jak się nazywa?-spytała księżniczka
-Luna.
-Piękne imię,- zwróciła się następnie do Lili,-a twoje?
Lili także została matką tylko jednego lwiątka i również lwiczki.Było kopią lwicy. Złote futro,niebieskie oczy i czarny nosek,oraz koniuszek ogona. W przeciwieństwie do Luny, ona nie była ciekawska, ale wesoła.
-Lea.
-Także piękne! Mogę się nimi zająć? Lub pobawić?
-Hope pytała o to samo,-przewróciła oczami Binti
-Nie dziękujemy księżniczko. Pobaw się lepiej z rówieśnikami.
-Kiedy nikogo nie ma!
Lwice zmieniły temat.
-Słyszałam od Imani,że Amara jest w ciąży, Ukaidi podobno też. Musimy koniecznie pogratulować Chace i Teo.
-Mnie bardziej zastanawia ,kiedy to Nora urodzi lwiątko.Jest w końcu następczynią tronu.

Zunia puściła się biegiem przed siebie. Nie będzie siedzieć nad wodopojem, skoro można jeszcze tyle zrobić.

Nie wiedziała,dokąd ją łapy zanoszą, ale gdy tylko zauważyła, polujące na antylopę mieszkanki stada, usiadła i obserwowała je pełna emocji. Pewnie się dopiero uczyły, bo nie zabijały zwierzyny.
Poczuła, jak ktoś gładzi ją ogonem po plecach. Odwróciwszy się , zauważyła własne rodzeństwo. Trójkę dorosłych lwów. Uśmiechnęła się.
-Co tutaj robisz? powinnaś uważać,- upomniała Nora,- nigdy nie wiadomo, kiedy zwierzyna zacznie uciekać w innym kierunku niż powinna.
-Przecież uważam!- burknęła mała,- nie jestem takim dzieckiem!
-Ale jeszcze nie dorosłą,- Ndoto poczorchał jej futro na głowie.Uniósł małą i lekko ją podrzucił do góry. Zunia zaśmiała się wdzięcznie. Uwielbiała starszego brata.
Lajla zastanowiła się.
-Może chciałabyś wieczorem wybrać się ze mną na oglądanie gwiazd? Znam dużo fajnych opowieści.
-Z przyjemnością!
-Imani świetnie idzie, -zauważył Ndoto,- idziecie dzisiaj szkolić lwiątka?
-Nastolatki, -przytaknęła Lajla,-ale idę tylko z Norą.
-Fajnie odpocząć od lekcji.
Obie odeszły.
Ndoto spojrzał na lwiczkę.
-Jest ktoś z tobą, czy wyszłaś sama?
-Sama. Idę właśnie nad wodopój,- trochę skłamała. Bała się,że brat będzie chciał jej pilnować. Ndoto skinął jednak głową.
-Baw się dobrze.
-Dzięki, Ndo.-mała lwiczka szybko odbiegła.

Zastanawiała się, co może dzisiaj ciekawego robić.
Najmocniejszym pragnieniem było polowanie.
Gdy pytała jednak o to inne lwice, zawsze odpowiadały, że jest za malutka i powinna się bawić. Ale w co bawić!?
Zunia postanowiła spróbować swoich sił w polowaniu.

Brązowa lwiczka ,wzrokiem odszukała jakiegoś stada. Bam! Stado Zebr! Oblizała pyszczek ,gotowa do dzieła.
Przypomniała sobie jak robią to lwice. Suną wolno do przodu. Szła więc przez wysoką trawę, poruszając łapa za łapą z wielką cierpliwością.
Gdy Zunia była dość blisko ,skoczyła, ugryzła zebrę w nogę.
Zebr zaczęła wierzgać wystraszona, a wraz z nią całe stado.
Zunia
wystraszonymi oczami wpatrywała się w wielkie stworzenia, które zaczęły nad nią przeskakiwać. Oberwała kopytem jednej .
Chciała uciec, ale nie było wyjścia, do tego stworzenia były coraz bardziej rozzłoszczone.
***
Nora przemknęła przez sawannę. Starała się być jak najbardziej niezauważona, kiedy zmierzała w stronę jaskini medyków.
 
Na miejscu zastała Matibabu i od razu do niej podbiegła.
-Mogłabyś mnie zbadać? Przypuszczam,że mogę być w ciąży.
Matibabu skinęła głową. Był to złoty okres dla lwiątek i nie zdziwiłaby się, gdyby następczyni tronu ,także wydała na świat potomka.Zwłaszcza,że wedle wcześniejszej przepowiedni, jedno z królewskich potomków miało posiadać niezwykły dar. I Matibabu wiedziała,że Lara nie posiadała go,chodź też miała niezwykły. Dlatego czekała na narodziny młodych księżniczki.
 
Gdy jednak zbadała lwicę, ze smutkiem pokręciła głową.
-Mam złe wieści. Nie dość,że nie spodziewasz się młodych, to nie wiem, czy kiedykolwiek będziesz mogła je posiadać.
Nora wybałuszyła oczy zdziwiona.
-Ale..dlaczego?
-Czasem się tak zdarza,że lwica nie może zostać matką,-westchnęła Matibabu,-przykro mi Noro.
W tej samej chwili, do jaskini weszła Imani.
-Matibabu ,możesz dać mi te rośliny na sen. Czuję ,że nie wytrzymam.
-Dlaczego nie możesz spać?-Nora by zgrywać pozory, uśmiechnęła się. Odwróciła w stronę ślepej lwicy.-Jakaś choroba?
-W żadnym razie. Staraliśmy się z Ndoto o lwiątko i na szczęście się udało.
Nora zdębiała.
-Jesteś w ciąży? Czemu nic nie wiem.
-Jeszcze nie mówiliśmy.Niespodzianka,-zaśmiała się córka Kamby.
Nora podbiegła i przytuliła lwicę.
-Na pewno będą dzielne.Gratuluję.
Matibabu tylko skinęła głową.
***
Jeszcze przed.
Wise spojrzała na wchodzącą do jaskini Shirę. Lwica szła z jednym lwiątkiem w pysku, a Ikima niósł dwoje pozostałych. Biała królowa się uśmiechnęła.
-Co was do mnie sprowadza?
-Królowo..
-Mów mi proszę Wise,-upomniała biała lwica
Shira skinęła głową, z lekkim uśmiechem.
-Dobrze, Wise. Chciałaś kiedyś ,by jakieś lwiątko nosiło imię po mamie Kamby. Dlatego więc. Wskazała ogonem na  szare lwiątko,o czarnym nosku i zielonych oczach.-Moja pierworodna otrzyma imię Nzuri.
Wise uśmiechnęła się szerzej.
-Dziękuję. To bardzo miłe,- zwróciła się następnie do syna Idii,- a jak nazwiecie pozostałe?
Dwie lwiczki koło łap Ikimy, miały niebieskie oczy, czarne noski, ale jedna miała sierść brązową ,a druga pomarańczową.
-Pomarańczową Adele, a brązową Giza.
-Śliczne imiona. Gratuluję wam jeszcze raz,-skinęłam głową.
 
Wiedziała doskonale, że lwiczki, które urodziły się od Shiry,Lili i Binti, będą kiedyś wspaniałymi lwicami polującymi, zaprzyjaźnią się i zapewne zostaną lojalnymi mieszkankami Białej Ziemi.
***
Zunia skuliła się, kiedy przez kłąb dymu przeleciała kolejna zebra. Zunia wiedziała ,że musi jakoś uciec.
Zaryczała, a właściwie był to malutki ryczek.
Udało się.Zebry zaczęły galopować w inną stronę.
Zunia odetchnęła z ulgą i szybko wybiegła na inną przestrzeń.Niestety ,cała obolała.

Starannie zaczęła czyścić swoje brązowe futerko, lekko przesuwając po nim języczkiem.
Spojrzała następnie na słońce, zmrużonymi oczami.
Było już dawno w zenicie i pomału zniżało się. Zunia burknęła coś pod nosem. Za chwilkę będzie trzeba wracać. Ale jeszcze nie teraz!

Przygoda z zebrami ,niczego jej nie nauczyła, księżniczka zaczęła pędzić w stronę wodopoju. Postanowiła że pozwiedza Białą Ziemię.

Nad wodopojem ,nie działo się jednak nic ciekawego, tak więc postanowiła biegiem okrążyć całą krainę.
Widziała tylko treningi lwów i lwic,słyszała rozmowy ,widziała pasące się spokojnie zwierzęta. Zunia nie wiedziała nawet kiedy łapy zaniosły ją do granicy. Uznała jednak,że dwie ziemię przed nią wyglądają na interesujące.
-Należą do nas?-spytała samą siebie. Postanowiła ze musi się dowiedzieć, postawiła kilka kroków na granicy.

Brązowy lew zauważył lwiczkę ,kiedy był jeszcze daleko. Od razu pobiegł do niej . Zunia podniosła na niego wzrok. Pisnęła z radości.
-Tata!
-Cześć Zunia, co tutaj robisz?-przytulił lwiczkę,- zwiedzasz miejsce płomieni?
-Tak się nazywa? A to drugie?
-Miejsce Skał. Opowiem ci więcej dzisiaj. Chodź jestem tutaj tylko na dwa dni.
-Pokażesz mi Tęczową Krainę?
Zaczęli iść w stronę Białej Skały. Zunia kochała swojego tatę. Był tylko jej.
Kion skinął głową.
-Właściwie, to tak. Ale jeszcze nie teraz. Myślę,że pewnego dnia, kiedy dość podrośniesz, zabiorę cię tam. W końcu kiedyś będzie twoja.
Zunia zatrzymała się gwałtownie.
-Moja? W sensie ,będę królową?
Kion zaśmiał się.
-Właściwie, nie rozmawiałem o tym jeszcze z Wise, ale tak.. to pewne, -przytulił córkę, -wiesz,że tutaj straciłabyś tytuł księżniczki i była zwykłą mieszkankom ,a teraz pozostanie ci tytuł księżniczki i do tego, jako mój jedyny potomek obejmiesz władzę. Przecież po mojej śmierci, Tęczowa Kraina potrzebuję dobrej królowej,-puścił małej oczko.
Zunia zawsze wiedziała, dlaczego Nora,Lajla i Ndoto nie są w pełni jej rodzeństwem, ale nawet w najlepszych snach nie sądziła, że to ona zostanie kiedyś królową. Może i obcej dla niej ziemi, ale zawsze ziemi.
Przytuliła się do Kiona.
-Cieszę się. I obiecuję ,że cię nie zawiodę.
-Nie zawiedź tylko siebie ,wiem jednak,że podołasz,-uśmiechnął się lew.
Niewiele czasu później,
Kion prowadził już córkę w inną stronę niż wodopój. Była to niewielka kotlina ,gdzie biegały gepardy. Wypatrzył odpowiedni cel.
-Wiesz , podejdź i się zaprzyjaźnij. Może i nie będzie to lwiątko ,ale zawsze ktoś do zabawy, -pchnął córkę we właściwym kierunku, a sam odszedł.

Zunia pewnie podeszła do małego geparda i dotknęła go łapką.
-Cześć, jestem Zunia Lila, księżniczka.
-Ja jestem Miko, miło mi cię poznać,- odpowiedziła mała gepardka, -chcesz się ze mną pobawić? Nie mam przyjaciół.
Zunia pomyślała,że Kion trafił w dziesiątkę że ją tu przyprowadził. Chętnie zgodziła się na zabawę z gepardkiem  i po chwili, ona i Miko, bawiły się razem w berka ,chowanego i zapasy- miały w tym wielką frajdę. Pokochały chowanego i stały się dobrymi znajomymi ,a może kiedyś przyjaciółkami?
*
Kion prowadził Wise w pewną stronę.
Wise zaśmiała się, kiedy odkryła,że jest to łąka, pełna kwiatów. Z uśmiechem położyła się na trawie,obserwując obłoki na niebie. Kion , z uśmiechem położył się obok niej.
Razem obserwowali chmury,ciesząc się swoim towarzystwem.

Kocham ten obrazek
*
Kiedy niebo pokrył granat i pierwsze gwiazdy zaczęły na nim migać, Lajla obudziła Zunię i wyprowadziła lwiczkę z jaskini. Razem z białą lwicą szła jej córka i syn.

Cała czwórka dotarła do łąki (tej samej, na której Wise i Kion leżeli wcześniej) ,po czym położyli się.
-Co to są?-Zunia wskazała na gwiazdy
Lajla uśmiechnęła się miło.
-Są to gwiazdy. Wiesz,że każda z nich jest naszym przodkiem, którzy chronią nas w ciężkich chwilach?
-Nie wiedziałam,-uśmiechnęła się Zunia.Wskazała na coś łapką,-ale te wyglądają jak królik
-To gwiazdozbiory. Zobacz..to są dwa walczące lwy,-wskazała Lajla, ekspertka w nocy.
Lara też na coś wskazała.
-Motyl!
-Zobaczcie, to ptak!
-A to wygląda jak piłka!
-Zobaczcie, serce!

Jedna z gwiazd, błyszczała tej nocy najmocniej.


Hej.Mam nadzieję ,że rozdział się spodobał. Skupiłam się w nim głównie na Zunii.
Pozdrawiam c:
Mam do was pytanie: którego bohatera lubicie najbardziej?
I czy cieszycie się ,że Imani jest w ciąży.

wtorek, 28 sierpnia 2018

Rozdział 109

Obudził mnie dzisiaj wrzask.Szybko otworzyłam oczy,a widząc lwiątko w moich łapach,przypomniałam sobie.
Uśmiechnęłam się do małej, przeniosłam ją w swoje łapy i zrobiłam śmieszną minę, by przestała płakać.Na szczęście, nie obudziła stada.
Brązowa kuleczka spojrzała na mnie. Zaniemówiłam i trochę się obraziłam.Jej oczy były zielone ,jak u Kiona i ciemniejsze niż Nory. No trudno,chociaż Ndoto to po mnie odziedziczył.
Polizałam lwiczkę po główce.
-Co tam słoneczko, głodna?-rozejrzałam się,-powinniśmy obudzić stado, za chwile twoja prezentacja.
Usiadłam i od razu zaryczałam.
Stado obudziło się.
-Zazo, poleć po Rafę. Nie polujcie na razie, za chwilkę prezentacja księżniczki.
Stado skinęło głowami.

Kamba podeszła do mnie. Oddałam małą Kionowi.
-Będziesz potrzebować opiekunki?-spytała  z nadzieją
-Z pewnością kiedyś,-spojrzałam na lwiczkę,-ale na razie chce z nią utworzyć jak najlepszą więź.Chce by była szczęśliwa
-Na pewno będzie,-powiedziała Kilio
Przytuliłam się z lwicą na powitanie.

Nie minęło dużo czasu, aż pojawił się Rafa i Matibabu. Szaman od razu podszedł do lwiczki. Umyłam starannie córkę ,by jej futerko błyszczało. Rafa uśmiechnął się.
-Śliczna.
Pomachał swoim kijem przed jej pyszczkiem, a brązowe łapki starały się go złapać. Matibabu przyniosła malowidło i narysowała na czole lwiczki kółko, posypała je proszkiem.Lwiczka zachichotała.

-Jesteśmy gotowi, -zawołał szaman.
*
Narrator

Nora z podziwem wpatrywała się w zwierzęta ,które zmierzały ku Białej Skale.
Nosorożce,słonie,antylopy,zebry,a nawet żyrafy i krokodyle.Wszyscy szli by oddać cześć córce Wise.
Było ich mnóstwo.

Nora wycofała się, by zająć swoje miejsce.Usiadła obok Kisu i Imani, którzy z przejęciem plotkowali o jej nowej siostrze.

Z jaskini wyszedł Rafa, Wise i Kion. Matibabu i Lara usiadły w tłumie.
Kion także musiał to zrobić ,w oczach Białej Ziemi, to Wise była jedyną władczynią.
Wspieła się bez cienia strachu na sam szczyt,gdzie oddała szamanowi córkę.
Rafa z uśmiechem przyjął lwiczkę i dał Wise znak,żeby się wycofała.

Rafa pobłogosławił lwiczkę, po czym uniósł ją do góry.
Światło padło na lwiczkę. Z góry spoglądał na małą sam wielki król Mfalme. Cieszył się z narodzin wnuczki.

Zwierzęta w hołdzie brązowej, z radością zaczęły się kłaniać. Antylopy i zebry biły kopytami o ziemię, a słonie trąbiły z zachwytu.Ptaki radośnie przelatywały nad głową księżniczki.
Brązowa z początku się wierciła i z radością próbowała złapać któryś z liści,które uniosił wiatr, później jednak się uspokoiła.
Rafa uniósł głos.
-Córka królowej Białej Ziemi, księżniczka Zunia Lila!!
Zwierzęta stały się jeszcze głośniejsze, by oddać szacunek.

W oczach Wise błysnęła niezwykła duma.
Rafa oddał jej córkę.
Lwiczka od razu ziewnęła,była bardzo zmęczona.
Wise wróciła więc do jaskini, dziękując szamanowi skinieniem głowy. Ułożyła lwiczkę na posłaniu z liści.
-Lwice polujące niech pójdą na polowanie.Dzisiaj możecie zrobić sobie dzień wolnego.Wszyscy.
Lwy z radością zgodzili się z jej słowami.
Mogli spędzić czas odpoczywając przed wodopojem, lub na skałkach.
Taje,Kilio,Wise i Kion przyglądali się za to śpiącej księżniczce.
*
Ndoto biegł przez sawannę.Kompletnie nie wiedział, gdzie będzie mógł zastać Imani.
Pewnie jest nad wodopojem,lub na polowaniu.W której grupie konkretnie jest?
Kiedy tak myślał, akurat wpadł na kogoś.
-Ndoto, myślałam,że to ja nie widzę.
Syn Wise, książę Białej Ziemi, Ndoto szczelił ogromnego buraka. Spojrzał z uśmiechem na ukochaną.
Imani stała wyprostowana, wpatrując się w niego pustymi,ślepymi oczami.
Ndoto podniósł się błyskawicznie i przycisnął nos do jej nosa.
-Wybacz,kochanie. Zamyśliłem się.
-Zauważyłam.
-Mam do ciebie jedno pytanie.Myślałam kiedyś, by założyć rodzinę?-rzucił z błyskiem w oczach.
Imani uniosła do góry jedną brew, ale na pysk wlał jej się uśmiech.
*
Nikt nie zdawał sobie sprawy,że nie tylko zwierzęta były na ceremonii księżniczki. Majordamus o czerwonych piórach.
Wzbił się z wzaskiem w niebo, by jak najszybciej dotrzeć do swojego celu.

Bolały go skrzydła, ale nie zamierzał się zatrzymać.
Dopiero gdy dojrzał jaskinię , zatrzymał się ,by wylądować u stóp brązowej lwicy.
Ta z poważną miną wpatrywała się w dal.
-Pani..
-Jakie wieści? Gdzie podziewa się mój syn?
-Właśnie, gdzie Kion!-beżowa lwica prychnęła z dołu. Brązowa warknęła na nią.
-Milcz. Ptaku,mów.
-Nazywam się Millo,-mruknął,ale pod złym spojrzeniem lwicy,skulił się.-Chyba sama nie uwierzysz,gdy powiem ci,że na ziemi tej białej urodziło się brązowe lwiątko.
-Co w tym wyjątkowego?
-Że to dziecko twojego syna
W oczach Uzuri błysnął gniew. Jej pysk wydał warkot.
-Dziecko? Mów mi zaraz, gdzie jest ta ziemia,- warknęła.
*
-Gdzie jest  Ndoto? Tu jest!-książę o czerwonej grzywie, bawił się właśnie z małą. Brązowa lwiczka śmiała się i robiła głupie miny.
-Kiedy będzie mogła wychodzić?-spytała Lara, wpatrując się w małą
-Jest jeszcze zbyt malutka,- odpowiedziała spokojnie Wise.Wzięła malutką kulkę w łapy.Lwiczka wtuliła się w nią.

-Dzisiaj wszystko jest dobrze,-powiedziała Taje, wchodząc do jaskini,- żadnych awantur, problemów, cisza.
-Pamiętaj,że cisza zawsze jest przed burzą,-odparła Kilio
Przytuliły się do białej.Wise była wdzięczna za takie przyjaciółki.
Zaczęły rozmowę.
*
Tym czasem lwica była już na Białej Ziemi. Gotowa by wdrożyć swój plan w życie. Wraz z nią poszedł czarny lew, którego bardzo ceniła.
-Jesteś pewna?-spytał
Uzuri dojrzała na horyzoncie Kiona, co ciągnął antylopę wraz z Nyeusi. Prosto do Białej Skały. Lwica zmarszczyła brwi.
-Jak najbardziej. Raz na zawsze pozbędę się tej przybłędy.
Uzuri całym sercem nienawidziła Wise.Zapewne, gdyby postawić ją koło Hasiry ,byłaby bardziej chętna do zemsty.
I ta chwila po tylu latach nadeszła.
Uzuri przypomniało się nagle, jak kiedyś strażnicy zabili jej siostrę, donosząc informacje,że biała lwica uciekła- tak wtedy powiedziała Nzuri. I Uzuri tak długo musiała czekać na dogodny moment.
Ten szkodnik jeszcze się jakoś ustawił..

Nie miała zamiaru czekać do nocy, a tylko na dogodny moment.Wymyśliła plan.Spojrzała na swojego towarzysza.
-Odciągniesz wszystkich, a ja się zakradnę do jaskini.
-Dobrze..jeśli tego pragniesz..
Lew przeszedł przez granicę, podążając do wodopoju, gdzie bawiły się lwiątka. Uzuri niepostrzeżenie weszła w głębsze zarośla, by szybko, ale niewidocznie, dotrzeć do Białej Skały.
*
Lwiątka pisnęły ze strachu ,na widok obcego. Ukryły się za łapami swoich mam. Lew jakby nigdy nic napił się wody. To zirytowało Lajlę.
-Kim jesteś? Co robisz na Białej Ziemi?
-Oh, do mnie mówisz?-rzucił lew,- ja chce rozmawiać z królową i królem. Mam dla nich propozycję.
-Tak się składa,że rozmawiasz z Księżniczką Lajlą,- syknęła Shani, -córką królowej.
-To bardzo dobrze.Możesz posłać po swoją matkę? To bardzo ważne i wiążę korzyści dla stada, ale musimy o tym porozmawiać na granicy.Tam czeka moje stado.
Lajla otworzyła szerzej oczy. To było niebezpieczniejsze, niż myślała. Pobiegła na Białą Skałę po Wise.
Większość stada była w terenie, by nie denerwować i nie słuchać płaczów małej lwiczki, która dopiero co zasnęła, po długich godzinach płaczu. Wise westchnęła na informacje przyniesione przez Lajlę.
-No dobrze.Pójdę z nim porozmawiać. Kion, Kilio ,pójdziecie ze mną. Lajla prowadź,- opuścili jaskinię.
Taje położyła się obok lwiątka, by go pilnować.

Wise szła w stronę lwa. Lajli ciągle wydawało się,że go zna, ale nie mogła sobie przypomnieć z kąt. :Lew się ukłonił.
-Dlaczego chcesz ze mną rozmawiać?
-To ważne dla mojego i twojego stada, królowo. Możesz ze mną iść do nich?
Wise nie przeczuwała kłopotów, to znaczy tak,ale na niej. Nie spodziewała się, co się miało zdarzyć.

Taje także.
Kiedy usłyszała kroki, podniosła głowę,myśląc że to Wise.
Od razu skoczyła na równe łapy, doprowadzając księżniczkę do płaczu.Spojrzała z wrogością w zielone oczy Uzuri.
-Czego chcesz?! Co tutaj robisz?!
-Pamiętam cię.Jesteś córką Idii. Oh jaka szkoda,że zginęła.Chociaż pewnie się cieszy,że nie musi się z tobą dłużej męczyć.
Taje wyciągnęła pazury.
-Radzę ci odejść. Już się nie boję walki.
-Ale ja nie zamierzam walczyć,-Uzuri uśmiechnęła się szyderczo. Taje nie straciła czujności,ale nie spodziewała się takiego ciosu, kiedy lwica na nią skoczyła, doprowadzając do upadku i stracenia przytomności.

Uzuri nie czekała długo, chwyciła w zęby lwiczkę ,po czym uciekła z jaskini. Lwiczka poderwała się do wrzasku.

Lew poprowadził ich do granicy, po czym rozejrzał się udając zaskoczenie.
-Ojej,myślałem,że będą tu na mnie czekać. Niedorzeczne. Heh. Dobrze, chciałem pokoju między naszymi ziemiami,ale może rozwiążemy to kiedy indziej.Muszę wracać na ..Zieloną Ziemię,-wymyślił.
Wszyscy spojrzeli po sobie z zapytaniem. Wise chciała wywrócić oczami, ale zamiast tego skinęła głową.
Lew odbiegł.

Kionowi też wydał się znajomy.
Wise powiedziała.
-Tak to właśnie jest, gdy się włada.
-To może małe polowanie?-zaproponowała Kilio, dotykając nosem Wise
-Pójdę tylko po Taje,-odpowiedziała biała,- Kion, zaopiekujesz się Zunią ,prawda?
Brązowy lew skinął głową.

Gdy zbliżali się do jaskini, wybiegła z niej spanikowana Taje.
-Wise!
-Taje, coś nie tak z moją córką?-spytał Kion
-Uzuri była, straciłam przytomność...nie ma księżniczki!- panikowała
Wszyscy wybałuszyli oczy z przerażeniem.
-Stąd znam tego lwa.To musiał być jej pomocnik,-odparła Lajla,-trzeba go gonić.Może jeszcze zdążymy.
W oczach Wise zaiskrzyły łzy i smutku i gniewu. Spojrzała na Kiona.
-Jeśli się nie znajdzie, nie wiem co..
-Znajdziemy ją.
Kilio,Taje,Wise,Kion i Lajla puścili się biegiem w stronę granicy. Nie było czasu brać większej ilości lwów, liczyło się tylko to, by odnaleźć Zunię.
*
Uzuri z sadysfakcją szła przed siebie. Nie spieszyło się jej. Za nią podążał czarny lew z lwiczką w pysku.Akurat zbliżali się do kanionu , od którego już niewiele ich dzieliło od Tęczowej Krainy. Właśnie tam, Uzuri zabiję lwiątko i raz na zawsze przekreśli związek Kiona z Wise.A później może i życie białej lwicy.

Zatrzymali się na chwile. Położyli lwiątko na trawie. Uzuri warknęła.
-Nie znoszę gdy płaczą
-Miałaś przecież własne.
-To co innego.Było moje i Mfalme,- burknęła Uzuri,-a to coś.. nie! jest także następczynią tronu w tęczowej krainie!-wybałuszyła oczy
-Dlaczego?
-Chcą mnie rzucić z tronu,-syknęła
Położyła łapę na brzuszku lwiczki.-Ale już nie długo..
-Więc może odpoczniemy?
-Nie.-pokręciła głową,-chce mieć to szybko..

Wise,Taje,Kilio,Kion i Lajla biegli bardzo szybko, ledwo co łapiąc oddech.Łapy ich bolały, ale podążali za zapachem lwa. Ten jednak stawał się coraz bardziej lekki, i wkrótce pewnie zniknie całkowicie.
Na szczęście, udało im się dojrzeć oddalone kształty.
-Matko!- warknął Kion
-Uzuri!- krzyknęła Wise
Brązowa lwica odwróciła się. Czarny także, przygotowując się do odpowiedniej pozycji. Uzuri posłała zebranym szyderczy uśmiech.
-Witaj Wise. Nie miło wiedzieć ,że przeżyłaś. Mogłaś zakończyć swój marny żywot.
-Na twoje nieszczęście, nie zamierzam tego zrobić,-syknęła Wise,- zabiłaś Nzuri ,a teraz zabrałaś mi moją córkę. Gdzie Zunia?
-Zunia? Beznadziejne imię. Nadałabym jej bardziej Stink, ale jak chcecie.
Księżniczka miała mieć na imię Nzuri, albo Azi, ale Wise uznała,że to pierwsze pomimo dobrego brzmienia i osoby,można odnieść do Uzuri, czego nie chciała.

Biała lwica, tak jak jej przyjaciele wystawiła pazury i warknęła gardłowo.
-Gdzie królewna?!-warknęła Kilio
-Dlaczego to robisz?-spytał Kion,-przecież to także moje lwiątko
-Nie chodzi o tą małą, ale o tą brzydotę koło której stoisz,-syknęła,-wszystko co robiłam ,to tylko po to,żebyś mógł zająć tron. Ty nie wiesz, prawda? Mfalme,mój ukochany mąż, gdy Wise dość podrosła, postanowił,że to ją posadzi na tronie.
Kion zdębiał.
Warknął:
-I to by była dobra decyzja! Potrafiła stworzyć z niczego wielkie królestwo, a ja? Przez te lata nie uczyniłem nic! Ale teraz to się zmieni.. Naprawię serca moich poddanych i wszystko wróci do normy, jak za czasów mego dziadka.
Uzuri syknęła:
-Jak uważasz! Ale..-spojrzała szczelniej na Wise,- już bez niej!
W oddali coś zaczęło płakać. Lajla odwróciła się. To musiała być jej siostra. Poderwała się więc, by szybko potrzeć do miejsca, oddalonego. Biedaczka, pewnie było jej bardzo zimno.

Czarny lew, towarzyszący Uzuri, skoczył ku Kionowi. Wiedział,że nie może zrobić mu krzywdy,ale co innego w stronę Taje,z którą także postanowił walczyć.

Kilio stanęła u boku Wise i teraz obie spoglądały na Uzuri. Lwica nie była jednak sama. Wkrótce nadbiegła jeszcze dwójka innych lwów.
Jeden rzucił się na Taje.Kilio na drugiego.

Wise zgromiła wzrokiem Uzuri.Brązowa zaśmiała się szyderczo.
-Tyle czekałam na ten moment. W końcu będę mogła się ciebie pozbyć!-skoczyła w stronę lwicy.
Szybko ją ugryzła, Wise nie mogła się bronić,kiedy mocne pazury weszły głębiej w jej skórę. Syknęła tylko z bólu.
Uzuri przejechała pazurami po jej brzuchu, doprowadzając do rozlewu krwi. Wise ugryzła ją w kark, pazurami przecinając jej bok. Udało jej się odskoczyć od silnej lwicy. Mierzyły się nienawistnym wzrokiem ,ponownie rzuciły w bój.

Kilio kontem oka zauważyła,że Taje sobie nie radzi. Pokonała więc szybko lwa, tak ,że ten uciekł.Pewnie wszyscy ,którzy dzisiaj z nimi walczą, zostaną wygnani przez brązowego lwa. To dało jej sadysfakcję.
Wskoczyła na lwa, przecinając mu bok ostrymi pazurami. Lew syknął z bólu. Zamachnął się na lwice, ale w tym samym czasie, Taje ugryzła go w kark. Lew pisnął i uciekł przerażony. Taje i Kilio spojrzały na siebie z sadysfakcją. Przytuliły się do siebie bokiem.

Kion nie radził sobie z czarnym lwem. Był naprawdę silny. Widok jednak ,który ujrzał w swoich myśłach, o umierającej Wise ,nie dał mu spokoju. Nie mógł się poddać. Nawet dla najdroższej córki. Dlatego więc przechał pazurami po gardle lwa, wykorzystał jego moment nieuwagi i szybkim ruchem odebrał mu życie. Lew padł na ziemię, jeszcze trochę walcząc o życie.
Walnął mocno księcia.Nie dał rady jednak się dalej poruszyć.

Wzrok brązowego spojrzał na białą partnerkę. Stała naprzeciw Uzuri, gromiąc ją wzrokiem. Obie na siebie syczały.
-To koniec.Wracaj do siebie,-syknęła Wise.
Uzuri rozejrzała się po wszystkich, wzrok utknął na Kionie. Syknęła pod nosem. Odwróciła się. Kion,Kilio i Taje podbiegły do Wise.

Uzuri gwałtownie się odwróciła ,skoczyła ,z wysuniętymi pazurami. Zamiast jednak zabić Wise, niczego się nie spodziewającej, zderzyła się z Kilio. Rozcięła bok lwicy. Kilio rzuciła się na nią. Nigdy, nigdy, nie da skrzywdzić swojej przyjaciółki.
Wise, Taje, Kion z przerażeniem obserwowali walkę obu lwic. Taką brutalną. Kilio i Uzuri gryzły się ,drapały, mocno aż do krwi.
W końcu Kilio upadła zmęczona.
Uzuri odwróciła się z jadem w oczach w stronę Wise. Biała wystawiła szybko pazury ,przełknęła ślinę. Domyśliła się,że któraś musi dzisiaj zginąć.
Uzuri szła do niej powoli, wymachując ogonem.

Wtedy na nią wskoczono. Kilio , wytrzymała cios pazurami w brzuch, położyła łapy na oczach brązowej i z całą siłą zacisnęła łapy.
Uzuri wyskoczyła w górę, z zamkniętymi oczami, szarpiąc głową.
-Nic nie widzę! Nie widzę!
W tym momencie, poślizgnęła się i spadła do klifu. Ciało wolno spadało, w końcu roztrzaskując się z hukiem na twardym gruncie.

Kion podszedł nad krawędź i spojrzał na dół. Wise wtuliła się w niego.
-Nie jest mi przykro, to była dobra decyzja, Kion.
-Wiem o tym, ale to i tak przykre, a myślałem,że jej nienawidzę. I najgorsze,że przez nią nie doceniałem ojca..
-Kilio!
Krzyk Taje, zmusił Wise do odwrócenia się. Biała lwica zdębiała. Pomarańczowa przyjaciółka przytuliłą się do boku leżącej Kilio. W jednej chwili, Wise pokonała dzielącą je odległość, by znaleźć się przy przyjaciółce.
Przycisnęła pysk do jej boku.
Kilio spojrzała na nie.
-Wszystko dobrze? Pobiegnę po Matibabu..-wydyszała Wise
-Wise, to nic nie da,- Kilio dotknęła jej ogonem, -Każdego droga się w końcu kończy
-Ale nie twoja! Nie możesz.. -Taje płakała.
-Mfalme kiedyś uratował mnie, ja cieszę się,że mogłam oddać życie za jego podopieczną i moją przyjaciółkę,- powiedziała Kilio.
-Nie możesz..-Wise także zalała się łzami,- nie ty, nie teraz.Kilio..
Ciemnozłota lekko się uśmiechnęła.
-Obiecajcie mi,że nie będziecie za mną rozpaczać.Macie się cieszyć życiem i..proszę, zaopiekujcie się moimi dziećmi.

Kion także płakał. To było zbyt dużo.
Stał wpatrując się w Kilio,wciąż leżącą u boku. Czas nie miał teraz znaczenia.
Wise i Taje wciąż przyciskały się do jej boku.
-Kilio..
-Obiecajcie.
Taje i Wise spojrzały kontem oka na siebie. Taje polizała policzek przyjaciółki.
-Obiecujemy.
Wise polizała Kilio po futerku na brzuchu, by zmyć czerwoną plamę.
Kilio spojrzała na nie , z uśmiechem. Była wdzięczna za takie przyjaciółki. W ogóle, jej życie mimo początkowych trudności było dobre. Poznała wspaniałych przyjaciół i wiernych braci. Doczekała idealnego potomstwa i wnuków. Będzie tęsknić.
Polizała przyjaciółki w łapy . Zamknęła oczy, wiedząc,że ich już nie otworzy, a ogon ześlizgnął się na ziemię. Kilio odeszła.
-Kilio? KILIO!!
Teraz Wise i Taje mocniej zalały się łzami, przyciskając mocniej do boku przyjaciółki.

Kion wiedział, ocierając łzy ,że za chwile będą musieli wziąć lwicę, zabrać ją na Białą Ziemię.Zobaczyć co u Zuni, Przekażą stadu (Maji i Kilio już dawno się pogodziły) jak i jej dzieciom lwicy (Bahatiemu,Borze i Kisu) smutną nowinę. Pochowają lwicę tego samego dnia z honorem, wspominając jej odwagę ,siłę i przyjaźń. Była naprawdę wspaniałą lwicą.


Płakałam pisząc ten rozdział.
Bardzo polubiłam Kilio, stała się moją ulubioną postacią i bardzo ciężko było mi ją pożegnać.
Za nim jednak będzie się mnie czepiać ,wytłumaczę dlaczego musiałam to zrobić. Nie chodziło tutaj tylko o to,że musiał ktoś zabić podłą Uzuri, ale o to,że każdy z pokolenia I  umrze w swoim czasie. Większym powodem było jednak to,że chciałam mocnego skoku fabularnego. Mfalme co poświęca się za Kilio ,i Kilio co poświęca się za życie przyjaciółki i wychowanki białego lwa.
[*]
Do następnego rozdziału..
1.Podoba wam się mała księżniczka?

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Rozdział 108

Zanim zaczniesz czytać ,zastanów się, jaką płeć może mieć dziecko Wise. W komentarzu napisz # i swoją odpowiedź. Zobaczymy ,czy zgadłaś! :) - Miłego Czytania -



Ciąża Wise przebiegała  bez problemu. Na Białej Ziemi wszystko toczyło się zwyczajnie i spokojnie.Każdy spędzał czas z bliskimi, czy w swoich obowiązkach.

Stado opiekowało się bardzo białą królową. Urodzenie swojego drugiego miotu ,mogło być dla niej trudne w skutkach.Zwłaszcza, ze względu na przekroczenie już roku życia przez Wise.
Nie mogli stracić lwicy.
Wise nie musiała polować, dostawała wszystko pod łapy. Słuchania raportów przejęła Taje .Jej przyjaciele prowadzili patrole i łagodzili konflikty. Zwłaszcza Lajla ,która miała do tego talent.
Wise nie musiała więc nic robić ,tylko odpoczywać.
To było dla niej katuszą ,ale według zaleceń Matibabu było potrzebne.Tęskniła za spacerami,czy polowaniem.

Kion także troszczył się o partnerkę. Nie dawał jej męczyć się i już myślał nad imionami dla dziecka. Przeważało Luna bądź Lila. Wise myślała nad Nzuri ,Raisą bądź Solmą.
Imię pozostawało wielką tajemnicą.
*

Wise ,obudziła się dzisiaj wcześniej.Akurat minęły trzy miesiące, więc jej brzuch był dość duży.Biała lwica uniosła powieki , by rozejrzeć się po jaskini. Była pora górowania słońca, musiała długo spać.
Obok niej leżała pulchna antylopa. Zabrała się więc do jedzenia.

Do jaskini wbiegli Kion, Taje, Kilio i Nyeusi. Wise pomyślała,że mają jakąś intuicję. Spojrzała na nich.
-Może jakiś spacer?
-Nawet nie żartuj!-burknęła Nyeusi
-Trzy miesiące w jaskini to udręka! Muszę popływać, upolować coś, czy nawet pójść do skałek !-mruknęła Wise, z nadzieją.
Taje pokręciła głową.
Kion polizał Wise za uchem.
-Dobrze dzisiaj się czujesz?
-Doskonale,-odpowiedziała. Zadawał to pytanie codziennie .Robiło się to nudne.
Jeszcze z nimi trochę porozmawiała, nim namówiła ich, żeby zostawili ją samą.
Oczywiście niechętnie to zrobili.

Wise położyła się.Może jeszcze więcej snu jej nie zaszkodzi? W końcu jak narodzi się książę, będzie potrzebował lub potrzebowała dużo uwagi.
Polizała brzuch. Bycie ponownie matką lwiątka było ekscytujące. Wise podjęła jeszcze jedną decyzję. Musiała tylko stwierdzić ,czy nadszedł czas.

Ucieszyła się więc, kiedy pod zachód słońca, Nora weszła do jaskini. Uśmiech nie schodził z jej pyska.
-Mamo, wiesz co dzisiaj jest? Noc spadających gwiazd!
-A tak, słyszałam. Całe stado miało się zebrać na polanie.
-Prawie wszyscy są. Przyjdziesz?
-Nie dziękuję. Wolę zostać..-skrzywiła się. Zaczęło boleć ją podbrzusze. -Mogę cię przepytać?
Nora zdziwiła się. Skinęła jednak głową.
-Jakie zadania wykonuje królowa?
-Królowa jak i król ,są liderami całego stada.Mają obowiązek troszczyć się o jego członków, pilnować Kręgu Życia ,łagodzić konflikty ,dbać o rozwój , słuchać przodków..
-Z tym ostatnim to..-Wise przerwała.Skinęła głową.-Dobrze. Czym zajmuję się szaman?
-Szaman maluje obrazki ,rozmawia z duchami i odprawia ceremonie.Medyk swoją drogą tylko leczy. Dlatego więc Lara ma obowiązki tylko leczenia.
-Doskonale.-pochwaliła Wise. Oczy białej błysnęły zadowoleniem, Wise także tak miała.-A lwica polująca? lwica walcząca? bądź opiekunka lwiątek?
-Opiekunka lwiątek opiekuję się lwiątkami,teraz te pozycje ma Kamba, po niej przejmie to Hope ,lwica walcząca musi nauczyć się świetnie walczyć w razie wojen walczyć jako pierwsza, zwykle także patrolują teren i uczą lwiątka. Lwice polujące mają ruszać na łowy ,by stado miało co jeść.
-Masz już zadania dla lwiątek?
-Myślę,że Zawadi powinna być lwicą polującą ,Maisha walczącą,a Hope opiekunką lwiątek.Ale to na razie tylko pomysł,-uśmiechnęła się lwica.
-Ostatnie pytanie. Czym zajmuje się majordamus?
-Patroluje, jest ambasadorem, zdaje raporty. Natomiast doradca pomaga władcą.Ma bardzo ważną funkcje.
-Lew walczący.
-Miało być ostatnie,-zaśmiała się Nora. Odpowiedziała.-Żadko spotyka się lwy walczące, bo zwykle lwy opuszczają stado.U nas zajmują takie same obowiązki co lwice walczące.
-Kocham cię, -Wise polizała lwicę w policzek. -Biegnij już,żebyś się nie spóźniła.
-Lajla bardziej to przeżywa niż ja.-zaśmiała się cicho Nora,-ale podobno spadające gwiazdy spełniają życzenia. Na pewno nie chcesz iść?
Wise skinęła głową.
Kiedy Nora odbiegła ,Wise ponownie się położyła. Zaczęła wspominać dawne ,dobre czasy.
*
Wszystko właściwie toczyło się jak zwykle.

Kiedy tylko lwia gwardia skończyła patrol ,zajęła się innymi sprawami królestwa.
Lwice polujące polowały, lub odpoczywały. Walczące trenowały i trenowali. Majordamuska patrolowała.
Lajla udzielała lekcji młodą lwiczką w polowaniu, Matibabu i Rafa natomiast Larze.
Kiedy wszystkie lwiątka skończyły swoje zajęcia ,poszły się jednak bawić.

Nora , która szybko dotarła do wodopoju i ułożyła się obok Ndoto, obserwowała, jak zaczynają się bawić w berka. Wśród lwiątek była Mady,Kilio II, Hodari, Lara, Rihaya, córki Kamby. Bawili się delikatnie ,ale radośnie.
Nora uśmiechnęła się na ten widok.

-Okey, wybieramy swoje drużyny do gry w piłkę,- ogłosił Hodari. Kilio II przytoczyła owoc z baobabu, uśmiechnęła się.
-Ja jestem kapitanem drużyny..drużyny...Antylop!
-To ja zebr,-wybuchł śmiechem Hodari
Lwiątka rozejrzały się po sobie.Ci dwoje kapitanami? To będzie ostra gra..
-Mady,-ogłosiła Kilio
-Lara,- powiedział Hodari
-Rihaya,- odparła Kilio II
Lwiczka wesoło podreptała do lwiczki.
-Chcecie grać maluchy?-zwrócił się Hodari do trojaczek.
Może i były małe, ale nie mieli nikogo innego do zabawy.Lwiczki zgodziły się szybko.
-Więc..Maisha,-powiedział Hodari
-Zawadi,- odparła Kilio II
-Hope,-odparł Hodari
-Gramy!-ogłosiła Lara
Zaczęli zabawę.

Lajla usiadła obok Nory.
-Nie mogę się doczekać. Właściwie już zachodzi słońce.
-Będzie fantastycznie.Może coś upolujemy?-zaproponowała Nora
-Wchodzę w to,-odparła Imani, która akurat podeszła by porozmawiać z jeszcze śpiącym Ndoto.
Trójka lwic ruszyła w stronę stada antylop, które widziały na horyzoncie.
***
Kiedy niebo ściemniało i pokryło je gwiazdy, stado zebrało się na polanie,żeby oczekiwać spadających ,majestatycznych gwiazd.
Zakochani wzięli przykład z Kume i Binti, więc wtulili się w siebie.
Lwiątka radośnie biegały, nie rozumiejąc, o co takie wielkie zamieszanie.

W jaskini została jedynie Wise, która źle się czuła. Nie chciała jednak nikogo tym martwić, więc poprosiła potajemnie Zazę ,by poleciała po medyczkę.

Kiedy więc medyczka się pojawiła, Wise uśmiechnęła się lekko.
-Wybacz za tamtą sprawę..
-Już dobrze,- skinęła głową Matibabu. Usiadła obok białej lwicy,-Co się dzieję?
-Bardzo boli  mnie brzuch, -odparła Wise,- myślę,że to już. Chce być przygotowana.
-Będzie dobrze, zobaczysz,- położyła się obok białej lwicy.

Po kilkunastu minutach, Wise wybudziła się ze snu.Krzykneła.
-Już?-zdziwiła się Matibabu,- dobrze, wszystko pójdzie szybko.
*
Poród Wise był długi i trudny dla samej Matibabu. Starała się jak mogła, by lwica czuła mały ból. Wise uprzedziła ją także, że w razie czego, ma ratować lwiątko. Matibabu uznała jednak,że Wise nie umrze podczas porodu .Wbrew wszystkiemu ,szło powoli ,ale dobrze.

Taje sama postanowiła pójść do jaskini. Znudziła się oglądaniem gwiazd.
Dlatego więc pomarańczowa, gdy odkryła ,że Wise rodzi, weszła do jaskini, by ją wspierać .Wise była wdzięczna za jej towarzystwo.

Po dość długim czasie ,Wise otrzymała już swoje dziecko . Jedno, małe lwiątko piło mleko .Matibabu zabrała ją na chwile, przebadała i oddała Wise w jej łapy.
-Przyjdę jutro. Zrobimy jej prezentacje. Zdrowa jak rybka!
-Dziękuję,Matiabu.Ale powiedź mi, to dziewczynka?
-Zgadza się.
Medyczka opuściła jaskinię. Wise polizała swoją córkę po główce.
-Śliczna,prawda, Taje?
-Śliczna,-przytaknęła pomarańczowa,- mam pójść zawiadomić Kiona i stado? Ucieszą się?
W tym momencie lwiczka kichnęła. Tak słodko,że obie lwice się rozczuliły.
Lwiczka była brązowa,
z różowym noskiem mamy.
Wise czekała,aż otworzy oczy. Była niemal pewna,że będą niebieskie.
-Jak wrócą ,sami ją zobaczą,-uśmiechnęła się Wise,-to takie wspaniałe uczucie ponownie zostać mamą.
 
Taje postanowiła ruszyć po coś do jedzenia dla młodej matki .Opuściła więc jaskinię.
Wise została sama z lwiczką, którą tuliła w własnych łapach. Taka mała i niewinna.
 
Miłość drogę zna,
wysłała mi znak.
Gwiazdy powiedziały mi,
którą drogą będziesz iść.
 
I chodź różny błysk,
otulił łapy twe,
mama kocha cię,
zaufam i wiem,
Miłość drogę zna,
gdzie chcesz szukać jej?
W domu bezpieczeństwo,
szczęście, czeka cię.

Moja kruszynko,
szczęście, słoneczko..
Co kolwiek zdarzy się,za tobą stawie się,
bo mama..kocha..cię.
 
Lwiczka zasnęła.
Wise polizała ją jeszcze po główce. Przymknęła oczy.
Taje wróciła z częścią antylopy, którą położyła przed przyjaciółką. Wise delikatnie odłożyła lwiczkę na posłanie z liści, by zająć się jedzeniem.
*
Stado w emocjach wróciło do jaskini. Wszystkim podobały się spadające gwiazdy.
Lara szła dzielnie obok Lajli. Obie były w siódmym niebie.
Mia niosła Mady, Msimu Hodariego, a Shani Kilio II, podobnie Kamba i Bora. Większość lwiątek zasnęła otóż, wykończona zabawą.
 
Lili,Ikima,Kume,Binti,Shira,Furaha,postanowili jeszcze zostać. Pewnie już dawno świętowali.
 
Stado białoziemców, nie spodziewało się jednak, że największa niespodzianka czeka ich w jaskini.
Stado zaniemówiło na widok królowej Wise ,koło której leżała mała brązowa kulka.
Kion zaniemówił. Przysiadł obok jej.
-Czy to..
-Poznaj naszą córkę,-odpowiedziała Wise. Ogonem zachęciła swoje dzieci, by podeszły. Nora,Lajla i Ndoto spojrzeli na małą. Przyjaciele ,także przyszli obejrzeć księżniczkę.
-Będę się nią opiekował. I bawił i opiekował,- mówił Ndoto, za co dostał uśmiechy od sióstr.
-Fajna jest,-przyznała Rihaya, tuląca się do łap Bory.
-Macie już imię?-spytała Kilio
-I kiedy prezentacja?
-Jutro,-odpowiedziała Wise
Kion akurat bawił się z małą. Skakała na jego nos, a on podrzucał lwiczkę.Oczywiście lekko, była jeszcze mała.
Wise uśmiechnęła się.
-Właściwie, mam już dla niej imię.
 
Co myślicie o malutkiej? Podoba wam się? C: Ja się cieszę,z jej narodzin.Wkrótce pojawi się rozdział poświęcony tylko jej.

niedziela, 26 sierpnia 2018

Rozdział 107

Wise przeciągnęła się ,ziewnęła i jeszcze zaspanymi oczami rozejrzała się po jaskini. Wszyscy jeszcze spali.
Wise spojrzała na miejsce obok siebie. Kiona nie było.Pewnie wyszedł nad wodopój,-pomyślała.
Rozejrzała się za własnymi dziećmi.
Lajla,Msimu i ich dzieci spali blisko wyjścia z jaskini. Lajla otóż dalej wychodziła oglądać gwiazdy.
Ndoto spał obok Imani, natomiast Nora i Kisu najbliżej podwyższenia. Wise żałowała,że jej lwiątka nie mogą już sypiać w jej łapach ,jak za dawnych czasów.

Zauważyła śpiącą Taje, Kilio ,Nyeusi, Mto ,a nawet Kambę ,chodź jej lwiątka już się wierciły.Maji ,otworzyła jedno oko ,ale natychmiast je zamknęła. Ogółem wszyscy białoziemcy byli na swoim miejscu.

Wise spojrzała na wyjście z jaskini. Kilka sekund po wschodzie słońca. Biała lwica opuściła jaskinię. Świeże, ranne powietrze musnęło ją w pysk. Uśmiechnęła się lekko. Zawsze lubiła poranki bardziej od nocy.
Zwłaszcza teraz, kiedy miała już dość przodków i przestała w nich wierzyć.

Pewnymi krokami zeszła z Białej Skały ,by skierować się w stronę wodopoju. Po drodze bolał ją brzuch, olała jednak temat.Zdarzało się to przecież często.

Zwierzęta ,która były już na łapach, nogach .. spoglądały na nią zaciekawione.

Wise,gdy dotarła do wodopoju, od razu zanurzyła język w wodzie. Nie było Kiona ,no trudno. Musi zająć się obowiązkami, nikt przecież nie wysłucha za nią raportu.

Lwica uniosła wzrok i właśnie wtedy dostrzegła Rafę. Podbiegła do szamana.
Mandryl przestał zrywać rośliny, by na nią spojrzeć. Rozłożył ręce.
-Królowo Wise, miło cię widzieć. Co byś chciała?
-Cóż... czy mógłbyś wyświadczyć mi przysługę?
Rafa skinął głową.
-Mati mówiła mi,że się skłóciłyście
-Ja tylko wyraziłam własne zdanie,- lwica uniosła do góry głowę.
Rafa westchnął.
-Co się dzieję?
Wise pomogła mu zrywać rośliny ,przy okazji opowiadając mu ,o tym,że ostatnio lepiej śpi, ale jest głodna i boli ją brzuch. Ciągle się źle czuje i chce wiedzieć, czy to z powodu stresu o Norę. Z każdym słowem oczy Rafy się poszerzały.
-Och ,zapewniam cię ,że kiedy tron oddasz Norze, wszystko pójdzie po dobrej myśli.Ale, nie rozumiem, dlaczego uważasz ze to przez stres. Czyżbyś nie była matką?
Wise zmarszczyła brwi.
-Jestem matką cudownych lwów, ale mów do rzeczy.
-Dobrze..-uśmiechnął się mandryl ,-spodziewasz się lwiątka.
-To znaczy..
Rafa wybuchł głośnym śmiechem,
poklepał lwicę po plecach ,złapał rośliny ,by odejść w stronę jaskini szamanów. Wise domyśliła się, że chce przekazać to wszystko Matibabu. Jeśli Wise jest w ciąży, urodzi królewskie lwiątko. I to była informacja, którą będą nosić na językach wszyscy.

Wise z początku w szoku, uśmiechnęła się później szeroko. Zaśmiała się wdzięcznie ,a biały ogon położyła na brzuchu.
-Lwiątko..
Będzie syn? Odważny,silny.. a może córka? piękna i sprawiedliwa..
Wise spojrzała w niebo.
***
Tym czasem, Lara otworzyła oczy. Zauważyła już ,jak Maji wychodzi z lwicami na polowanie, czy jak lwiątka wybiegają z jaskini gotowe na zabawę.

Lara przeciągnęła się. Lajla polizała ją za uchem.
-Wychodzę uczyć lwiątka polować.Masz ochotę?
-Z chęcią,-powiedziała lwiczka.
Mady, Kilio II i reszta lwiczek , z chęcią wyszły za lwicą. Ndoto wybrał się na patrol. Imani na polowanie. Wcześniej pożegnała się czule z partnerem.

Lara wzbiła się w powietrze, wylądowała na Hodari'm. Ugryzła go w ucho ,aż lwiątko pisnęło. Otworzył oczy ,by spojrzeć z wrogością na Larę.

Dziękuję Kamili Zaleśnej, za śliczny obrazek c:

-Czemu ty?
-Wiem,że mnie i tak kochasz,-lwiczka polizała go w policzek. Hodari zaśmiał się. Msimu spojrzał na nie z czułością.
-Dobra, bierzmy się do roboty.
Lew postanowił nauczyć syna walki. Cała trójka zajęła się swoimi sprawami.
***
Nora lubiła budzić się u boku partnera. Od razu po śniadaniu ,postanowili wybrać się na spacer.Mieli luźny dzień.
Zanim jednak coś lwice upolują, postanowili wybrać się na czubek Białej Skały.

Zaza zepsuła ich plany, lądując przy łapach białej księżniczki. Nora zdziwiła się.
-Oh,Zaza? Coś się stało?
-Nie mogę znaleźć Wise, a mam raport! Powinnaś go wysłuchać ,jako następczyni tronu, -zaczęła swój wykład ,-Ta pozycja wiążę się z dużym obowiązkiem. Musisz dbać o stado,Krąg Życia, stworzenia, pokoje...musisz być sprawiedliwą,dumną królową..
Kisu powstrzymał ziewnięcie.
-Dobrze, pójdę załatwić sprawę z Chaką. Tą z kradzieżą. Od tej nowej, pamiętasz?
-Tak. Dalej Teo ją oprowadza?
-Dalej,-lew skinął głową.Odbiegł.
Nora wiedziała,że wcale nie będzie szukał Chaki ,ale chciał się zmyć od raporty i księżniczka nie miała mu tego za złe. Westchnęła. Pozycja..

Wspięła się na sam szczyt, usiadła,ogonem owinęła łapy. Zielonymi oczami wpatrywała się w horyzont.
Zaza usiadła na jej ramieniu.
-Możesz zacząć,-powiedziała Nora.
Zaza zaczęła raport:
-Krokodyle mają nowego przywódcę,Kioo. Nosorożce stoczyły dzisiaj sprzeczkę o terytorium. Wśród antylop narodziło się młode..-mówiła dalej.
***
Wise odnalazła Kiona. Lew położył przed nią antylopę.
-Tada! Widzisz co upolowałem?
Wise skinęła głową.
-Masz ochotę tej nocy oglądać świetliki?-spytał lew. Zanurzył zęby w mięsie. Wise także to zrobiła, chodź wzięła tylko kęs-nie była głodna z emocji.
-Jasne.
Lew po tonie jej głosu ,poznał ,że coś nie tak.Podniósł na nią wzrok.
-Czy wszystko dobrze, kochanie?
Wise uśmiechnęła się.
-Jak jeszcze nigdy..- zawahała się. Nie wiedziała, czy Kion chce mieć lwiątka. W końcu ,kiedy był jeszcze z tęczowoziemką , nie miał młodych. Zaryzykowała.-..zdradzić ci tajemnice?
Kion skinął głową.
Wise pochyliła się, by mu wyszeptać:
-Jestem w ciąży.

Radości brązowego lwa ,nie było końca. Kiedy zaskoczenie i pytania minęły ,lew zaczął skakać wokół lwicy i ją miłować. Wise śmiała się miło.
-Czyli się nie cieszysz?-rzuciła żartem.
Kion dodał:
-Cieszę! Tak bardzo chciałem lwiątko..ale z odpowiednią lwicą,- uśmiechnął się,- Moja kochana.
-Nie wiem jeszcze czy będzie to córka czy syn,-zastanowiła się Wise
Kion skinął głową.
-To mało ważne. Mam pomysł,-spojrzał w oczy lwicy, -chciałabyś wziąć ze mną ślub?
Wise wybałuszyła oczy.
-A co my..?? -po czym dodała,- niech ci będzie.
Przytulili się.
***
Wise westchnęła. W jaskini byli wszyscy członkowie stada, szykując się już do snu.
Lajla miała właśnie wyjść z jaskini,pewnie by ruszyć na polanę ,ale Wise ją zatrzymała. Kion wszedł do jaskini.
Biała lwica o czarnych uszach ,spojrzała na nią.

Dziękuję Kamili Zaleśnej C: za rysunek
-Możesz wrócić do jaskini,proszę? Muszę coś ogłosić.
Lajla skinęła głową zaciekawiona. Z tej strony ,wyglądała tak podobnie do Wise, że  można je było pomylić, gdyby nie oba czarne uszy u Lajli.
 
Obie lwice weszły do jaskini. Wise spojrzała po stadzie.
-Muszę wam coś powiedzieć. To ważne.
Wydawało by się,że milion oczu wpatruje się teraz w lwice.O co mogło chodzić. Nora, Lajla i Ndoto spojrzeli po sobie. Czy to jakaś choroba?  Nie mogli stracić Wise.
 
Taje i Kilio także się zaniepokoiły ,ale szybko ich obawy przeszły.
-Spodziewam się narodzin kolejnego potomka,- ogłosiła biała lwica.

Jak na znak, całe stado wstało i zaczęło głośno gratulować lwicy.
Białoziemcy zasypywali ją pytaniami: "Jaka ilość?" "Lwiak czy lwiczka?" "Kiedy się dowiedziałaś?" "Kiedy urodzisz?" "Który to miesiąc?"
Wise na wszystkie grzecznie odpowiadała i zbierała gratulacje. Kamba ucieszyła się , podobnie jak Mto i Nyeusi. Natomiast Kilio i Taje przytulili lwicę.
-To cudowna wiadomość -Taje
-Teraz się tobą zaopiekujemy- Kilio
Wise uśmiechnęła się czule. Kion stanął u jej boku ,dotknął się nosem z pomarańczową.
 
Nora, Lajla i Ndoto byli w szoku. Pewnie gdyby był teraz tutaj Huruma, wpadłby w furię. Ale nie Ndoto..
Lew ucieszył się i to bardzo.
-Mega! Będę starszym bratem! Może będzie to kolejna siostrzyczka do pilnowania!?
Lajla uniosła do góry jedną brew.
Nora przewróciła oczami.
-Ja tu jestem najstarsza, przypominam.
-Niech się opiekuję . Jak zacznie płakać ucieknie do wodopoju.
Obie lwice się zaśmiały.
Ndoto także.
 
Pierwszy pogratulował mamie ,za nim siostry.
-Nie jesteście na mnie źli?
-Chciałam,abyś zaznała jeszcze szczęścia,-Lajla
-Poza tym, nie jesteś jeszcze taka stara,-zapewnił Ndoto
Wise polizała swoje dzieci za uchem.
Nora była dziwnie milcząca. Poczuła ukłucie zazdrości, małe ,ale jednak.
Uśmiechnęła się optymistycznie.
-Gratuluję,mamo. Mam nadzieję,że to będzie lwiczka,- puściła oko do Ndoto.
 
 
Następny rozdział może jeszcze dzisiaj. Cieszycie się,że Wise w ciąży?
Od Kamili Zaleśnej c:
Ndoto poleca ten post! :)

sobota, 25 sierpnia 2018

Rozdział 106

Matibabu westchnęła.Usiadła, otoczywszy łapami ogon ,zamknęła oczy. Duchy poprowadziły ją przez mgłę, do innego wydarzenia z przeszłości.

Matibabu jak zawsze czuła ból, przedzierający się od nosa po czubek ogona.Nie przejmowała się jednak ,a wpatrywała w scenkę przed sobą.

Miętowooka lwica, o czarnym futrze, szła u boku białego lwa. Kroki obojga dudniły o ziemię. Widać, nie dawno skończył się deszcz, bo trawę porastała rosa, a nad drzewami górowała tęcza.
Lwica westchnęła:
-Gdzie w ogóle idziemy?

-Dlaczego musisz być taka niecierpliwa, Amaro? -powiedział lew,- przecież tłumaczyłem ci,że ten patrol będzie wyjątkowy.
-Mfalme ,mówisz tak za każdym razem.A prawda jest taka,że w Tęczowej Krainie zieje nudą,- lwica burknęła.
Jako kuzynka Mfalme, księcia Tęczowej Krainy ,mogła spędzać z nim więcej czasu. Zaczęła czuć coś do lwa.

Mfalme prowadził ich raźnym krokiem.
Amara poruszyła trudny dla siebie temat.
-Jak tam z Uzuri?
-Ah, cudownie. Ona jest taka piękna, dobra i wiecznie służąca pomocą,-rozmarzył się,- tylko szkoda,że kłóci się od pewnego czasu z Nzuri. Myślałem,że są sobie bliższe.
-A nie uważasz,że ona czycha na twój tron?-spytała Amara
Mfalme zatrzymał się gwałtownie i posłał jej wściekłe spojrzenie.
-Nie jesteśmy już dziećmi Amara.Oczywiście że mnie kocha ,a ja ją.Chce mieć z nią w przyszłości lwiątka. Najlepiej córkę,o dobrym sercu. -po czym dodał,- Wiesz,że mój ojciec osłabł bardzo przez swoją chorobę,- spojrzał na daleki horyzont za sobą, gdzie dwójka lwów szła spacerkiem.- Pewnie wkrótce odejdzie ,podobnie mama. Czuję,że wkrótce zostanę ostatnim białym lwem.
-Mfalme, dopadły cię kompleksy?-zadrwiła.-Masz tu tyle bliskich..
Właśnie wtedy nadbiegła Uzuri ,miała ważną wiadomość.

Scena urwała się.

Teraz Matibabu widziała co innego.

Mfalme na tronie ,u jego boku Uzuri z lwiątkiem brązowym w pysku. Za nimi szaman odprawiał modlitwę. Zostali właśnie władcami.
Matibabu czuła,że Mfalme jest sprawiedliwym i dobrym lwem. W sercu Uzuri wyczuła jednak skazę. Chciała dowiedzieć się co dalej, ale scena przeniosła się na czarną lwicę.

Amara szła w stronę granicy.Towarzyszył jej gniew. Kiedy ją przeszła, odwróciła się jeszcze za siebie.
-Skoro wybrał Uzuri ,nie ma tu miejsca dla mnie. Znajdę innego białego lwa, z którym założę rodzinę.Niestety tęczowa kraina nie jest już moim domem.

Lwica szła wiele dni i wiele nocy ,nim spotkała wędrowne stado lwów, do którego się przyłączyła. Wśród nich żył lew ,białej maści o dobrym imieniu -Wakati. Pokochała lwa od razu ,z wzajemnością.
Wkrótce stworzyli partnerstwo i doczekali narodzin dwójki dzieci. Niestety jedno nie dożyło nawet miesiąca, zginęło z braku pożywienia, którego matka nie dała rady jej zapewnić. Po śmierci pierwszej córki ,druga przejęła jej imię- Naomi. Lwiczka miała białe futro,miętowe oczy i Amara uznała,że jest naprawdę piękna.
Opiekowała się córką, uczyła wszystkiego co sama umiała.
Naomi dorastała w szczęściu.
W końcu nadszedł czas , kiedy lwiczka dorosła i była gotowa do samodzielnych decyzji. Zdecydowała się ruszyć własną drogą.
Pożeganała się z rodzicami , i nie czekając wyruszyła w swoją podróż.

Po drodze spotkało ją wiele niespodzienek: atak hien ,pożary , choroby ,atak szakali, nieznajome lwy i wiele bójek.
Poznała w końcu ,ku swojemu szczęściu czerwonookiego lwa, o czarnej grzywie i jasnej sierści.Także pochodził z Tęczowej Krainy, którą opuścił. Stąd Naomi dowiedziała się o śmierci Mfalme.
Z Kesho trzymała się razem. Nadszedł więc cas,w któym stworzyli partnerstwo. Lwica zapomniała o wszystkim ,pragnęła potomka.
Ciągle wędrowali i to w podróży  urodził się ich pierworodny. Lwiak o białej sierści, czarnej grzywie i czerwonych oczach.

Matibabu wyrwała się z wizji. Nie! Ona chciała do niej wrócić.
Spojrzała na wchodzącą pospiesznie do jaskini medyków Larę.
Lwiczka miała skruchę na pysku.
-Przepraszam, Matibabu ,za spóźnienie. Hodari za bardzo zatrzymał mnie przy zabawie.
-Nic nie szkodzi... dzisiaj możesz wziąć wolne, nie mogę myśleć,-mruknęła Matibabu.
Lara podeszła bliżej jej.
-Mogę ci jakoś pomóc?
Matibabu już miała zaprzeczyć, ale lwiczka miała rację. Posiadała dar ,inny od niej ,ale jednak. Mogła więc przewidzieć przeszłość szybciej i łatwiej.
-Właściwie tak. Pomożesz mi coś zobaczyć,-złączyła z nią ogon,-rób to co ja.
Wiatr otoczył je, liście przeleciały obok. Obie lwice oddychały głęboko. Lara zaczęła już coś widzieć i to samo umysłem przekazała medyczce.

Obraz powrócił

Lwiątko wędrowało z rodzicami.Nie nosiło imienia.Lwica czuła,że jej malec nie da rady przetrwać podróży. Nie mogli jednak znaleźć żadnego nowego domu. Kesho wpadł na pomysł, aby porzucić syna. I chodź Naomi nie chciała się zgodzić ,w końcu musiała przyznać mu rację.
W tajemnicy przed partnerem, zawędrowała do miejsca o spalonych drzewach. Zauważyła dziury w plytce kamiennej.
Skuliła się, kiedy dostrzegła białą lwicę. Ona widocznie jej nie widziała. Naomi westchnęła i z ciężkim sercem włożyła lwiątko do szczeliny.Jej syn zaczął piszczeć z zimna.Lwicy zmokły policzki od łez.
-Żegnaj synku.
Szybko odbiegła.

Na szczęście dla lwiątka- Matibabu posłała sygnał Larze, - to właśnie Wise go odnalazła..

Myślała,że wizja już zamilknie, ale ona dalej trwała. Wciąż widziała wędrówkę obojga lwów.
Przemierzali znajome i nieznane jej ziemię, nigdzie nie zostając na stałe.
To trwało kilkadziesiąt miesięcy, aż lwica ze strachem uświadomiła sobie,że mimo wieku ,zaszła w ciążę.
Później jednak i ona i Kesho cieszyli się z narodzin córki, białej jak śnieg o oczach czerwonych.
Akurat byli w pobliżu Białej Ziemi, ale w lwicy obudziło do inne wspomnienia.Zdecydowali się więc pozostać na Ziemi Strachu i kto by pomyślał, że tam zostaną zabici i że ich córeczka ,niewinna jak aniołek, stanie się zła do szpiku kości.

Matibabu odskoczyła od wizji i kilka razy przetarła głową z niedowierzaniem.Lara od razu spojrzała na nią i lekko przytuliła.
-Nie przejmuj się, to już przeszłość,-starała się pocieszyć.
-Lara, idź proszę pobaw się z bratem,-uśmiechnęła się lekko Matibabu, -ja zajmę się ..czymś.
Lara skinęła głową i szybko zniknęła zza jaskinią.
Matibabu zastanawiała się, czy powiedzieć Wise ,skąd wywodził się Huruma i kto jest jego siostrą.Później jednak szara lwica stwierdziła,że po kłótni z królową ,nie była chętna do spotkać.Poza tym ,dlaczego Wise miałoby obchodzić ,kto go urodził .Wise była jego matką i kropka.
Matibabu westchnęła,wstała i zajęła się obowiązkami.

Hejka! To już 106, uwierzycie? :D 
Ten rozdział jest trochę nudny ,ale chciałam przedstawić ,skąd dokładnie wziął się Huruma -bo przecież nie z powietrza- Mam nadzieję,że się wam podobał.
Dalej jestem smutna ,ale jakoś sobie poradzę.
Następny jutro.
Dziękuję za wasze wsparcie i tyle wyświetleń! Jesteście kochani!
I za te wsparcia na zakończonych blogach (mówię o Uasi c: )

Pozdrawiam! c:

piątek, 24 sierpnia 2018

Rozdział 105

Mia spojrzała kontem oka na córkę.
-Co jest,Mady? Znów chcesz polować na góralki?
-Mamo! To dla maluchów..-Mady potrząsnęła głową,- Widziałam jak ktoś kradł zwierzynę.
Oczy Mii rozszerzyły się. Ni spojrzał na jasną lwiczkę.
-Jesteś pewna?
-Przysięgam na dwie zebry w cieście z dwóch antylop!-fuknęła lwiczka.
Mia spojrzała w tym kierunku co ona wcześniej i faktycznie widziała jakiś cień. Warknęła pod nosem i pobiegła w tamtym kierunku.

Cień upuścił zwierzynę ,puścił się biegiem przed siebie. Ni, Mia pędzili za nim.

Mady usiadła na płaskim kamieniu i łapką zaczęła w nim mącić. Narysowała tam dwa inicjały : "M" "W" .Westchnęła. Kiedy zrobiła się taka dziewczęca? Położyła głowę na łapach.Już nawet nie myślała o tym,czy jej rodzicą się uda, myślała tylko o tym,czy jest bezpieczny jej przyjaciel.
*
Hodari był szczęśliwy ,kiedy wraz z Kilio II zakączyli trening. Lwiczka pożegnała się z Nyeusi ,pocierając się pyszczkiem o jej bok ,po czym wraz z synem Lajli przebiegli się nad wodopój. Śmiali się przy tym wesoło.

Nad wodopojem , Kamba pilnowała swoich lwiątek:trójki małych urwisów , nie daleko Amara i Chaka leżeli do siebie przytuleni. Shani także tam leżała, plotkując z Korą. Obok niej leżały Binti i Shira. Obie miały w futrze niebieskie kwiaty , więc pewnie czekają na spotkanie z wybrankami serca.

Hodari usiadł ,poszukując wzrokiem swoich rodziców. Przypomniał sobie dopiero,że tata ma patrol graniczny z Ndoto ,Lara zajęcia u Matibabu ,a Lajla i Nora pewnie wybrały się na polowanie. Hodari westchnął.Czuł,że w miarę jak rósł,jego rodzina go opuszczała.

Kilio II otarła się o jego bok.
-Wszystko gra?
-Tak.. chyba.. berek?-dotknął jej ramienia,ale nawet się nie poderwał.
Kilio posłała mu szyderczy uśmiech.
-Wiesz,myślę ,że Larze wystarczy grzebania w owocach. Może po nią pójdziemy?
Hodari przystał na tą propozycję,po raz kolejny doceniając swoją dziewczynę.I chodź oboje byli jeszcze młodzi, syn Lajli nie żałował,że to właśnie ona nią była.

Puścili się biegiem  w stronę baobabu.
*
Wise, położyła się obok Taje.Promienie słońca przedzierały się przez jej futro. Kilio,Idia i Nyeusi dołączyły do nich i teraz cała piątka chłonęła piękno i spokój tego dnia.
Wiatr lekko musnął pyszczek białej lwicy.
Lwice zaczęły rozmawiać .O tym co zwykle lwice. "Jak twoje młode?" "Piękna dzisiaj pogoda,nieprawdasz?" "Co dzisiaj będziemy jeść?" "Kion dzisiaj cię odwiedzi?" "Fajnie tak spędzić czas"

I właśnie wtedy nadbiegł Ni, wraz z Mią ,która ciągnęła za sobą brązową lwicę.

Wszystkie lwice szybko się podniosły.
-Mia ,kto to?
-To moja droga Taje , nasz złodziej, -odparła Mia. Pchnęła lwicę na środek, by ją wszyscy otoczyli.
-Kradła akurat pożywienie ,ale Mii udało się ją złapać.
-Dlaczego nam kradniesz jedzenie?-zdziwiła się Wise,-nie umiesz polować?
-Wiesz ile czasu i cierpliwości trzeba poświęcić by upolować jedną antylopę?!-warknęła Idia
-Dokładnie,-przytaknęła Kilio ,a Nyeusi  im zawtórowała.
Wise spojrzała na nie, a następnie znów na lwicę.
-To fajna zabawa, gdy ktoś mnie goni.
-A ile ty przepraszam masz miesięcy? Jeden? Dwa? Jesteś może lwiątkiem?-burknęła Nyeusi
-Tak się składa,że dorosłą..
-Czyli zabierałaś nam pożywienie dla zabawy? Krąg Życia nic ci nie mówi?-burknęła Wise
-Ale przecież to jadłam..
Wise trzepnęła ogonem na ziemię.
-Jak ci na imię?
-Jestem Ukaidi , co znaczy uparta. Wybaczcie ,jeśli wam się nie podoba to co robię ,ale to serio fajny sport.
-Gdzie twoje stado?-Mia zmieniła temat, chodź nie przestała czuwać.Dalej miała wysunięte pazury.
Po chwili wahania, fioletowooka odpowiedziała.
-Daleko. Na Zielonej Ziemi. Ja odeszłam z bratem ,ale go szakale zabiły. Nie chce mi się wracać do domu,więc postanowiłam znaleźć sobie inny. A tu było tyle rozrywki! Jak ta wojna, w której walczyłam..
-Czekaj? Co? Walczyłaś?-zdziwił się Ni,-czyli jesteś ze stada Hasiry?
-Nie.Walczyłam bok w bok z taką brązową z waszego stada. A co..coś złego?
-Dalej nie rozumiem.Walczyłaś, kradłaś i teraz mówisz,że to wszystko dla fanu,-Wise wybałuszyła oczy,- za moich czasów, dla zabawy ścigaliśmy się do granicy i z powrotem.
Maji podeszła do Mii ,coś szepnęła jej na ucho i obie odeszły, wraz z nimi także Ni.

Idia ,Kilio i Nyeusi także odeszły na polowanie. Taje i Wise zostały, wpatrując się w nieznajomą. Obie wiedziały, do czego dąży rozmowa.
-Więc Ukaidi, wierzysz w Krąg Życia?
-Nawet nie znam jego zasad.Ale chętnie się nauczę.
-Taje? Nauczysz ją?-zwróciła się biała do przyjaciółki.
-Z przyjemnością.-Taje spojrzała na brązową,- Witaj w stadzie.
-Zaraz..co..tak szybko?
-Potrzebujemy nowych lwic.-Wise zamyśliła się,-a moja intuicja mówi,że jesteś naprawdę waleczna. Może nawet zostaniesz lwicą walczącą. Czas pokażę. Ale już nie kradnij.
Wise spojrzała przed siebie i dojrzała akurat tego lwa, którego chciała o coś poprosić.
-Teo!
Syn Kamby przybiegł od razu.Spojrzał kontem oka na nieznajomą lwice.Skłonił głowę przed Wise z szacunkiem.
-Tak,królowo?
-Odprowadź Ukaidi. I dopilnuj by wróciła prosto na Białą Skałę,- Wise odwróciła się.Odeszła, u boku z Taje.

Teo i Ukaidi ruszyli swoją stroną.Teo musiał przyznać,że w miarę jak więcej rozmawiał z nową ,coraz bardziej mu się podobała.Pod każdym względem. Charakteru,wyglądu..
*
Wise postanowiła, że puki ma jeszcze trochę czasu ,odwiedzi Matibabu. Dawno nie była u lwicy, a dzisiaj miała pewne wątpliwości i chciała dowiedzieć się, czy może mieć rację.

Powolnym krokiem skierowała się w stronę baobabu ,bo od pewnego czasu, Matibabu więcej tu przebywała.

Biała wspięła się na niego szybko i z uśmiechem przywitała się z szarą lwicę, mandrylem i białą lwiczką,tak podobną niezwykle do jej własnej córki.
-Miło cię widzieć Wise,-Rafa objął lwicę ramieniem.
-Ciebie także.
-Akurat wybierałem się po rośliny na lekarstwa, -szaman zmarszczył brwi,-ale kiedyś przyjdź w odwiedziny.Lub na jakieś owoce.
-Na pewno przyjdę,-Wise skinęła mu głową.

Lara przytuliła się do boku Wise, a biała lwica polizała ją za uchem.
Lara odkleiła się, usiadła w koncie, z łapami owiniętymi ogonem.Nad nią widniały rysunki, a pod nią miseczka z czerwoną farbą.Lwiczka przyjrzała jej się,po czym skinęła głową. W jej oczach coś mignęło i musiała złapać się za głowę.
Matibabu skinęła głową.
-Dobrze, możesz już iść. Wiem,że Hodari i Juniorka*  na pewno czekają na ciebie nad wodopojem. Byli zawiedzeni, kiedy musiali na ciebie czekać.
-Zrewanżuję im to zabawą,-Lara podskoczyła do góry.
Miała już odbiec , ale zwróciła się jeszcze do Wise.
-Brązowy lew będzie czekał przy granicy.
Pędzelek czarny ogona zniknął w wejściu.
Wise kiwnęła głową, rozumiała jej wizję.

Została sama z Matibabu.
Lwica o kolorze sierści szarym , wzięła miseczkę i postawiła ją przy reszcie.
-W Larze widzę talent jej matki.Pewnie teraz już bawi się w berka z przyjaciółmi, jak ona za jej wieku. Jest też mądra i potrafi wiele zdziałać.Jest wspaniałą uczennicą i pewnie także księżniczką.
Wise uśmiechnęła się.
-Jest wspaniała,- kochała swoje wnuki całym sercem.
-Tak czy siak, chciałam z tobą porozmawiać.
-Ja z tobą też,-Wise westchnęła,-Ostatnio..
-Wise, przepraszam ,że ci przerywam,ale moja sprawa jest ważniejsza niż niestrawność,-Matibabu zmarszczyła brwi,-czy kłopoty ze snem.
Wise obnażyła kły. Była królową potężnej i nowej ziemi?! Pierwszą! Nie przychodzi tylko z raportami, czy z bólem łapy! To było co innego i Wise wiedziała,że też ważnego.
Nic jednak nie powiedziała, a jedynie słuchała Matibabu.

Szara lwica podeszła do jakiegoś malunku, na którym widniała biała lwica ,której oczy obijała czerń. Obok Wise dojrzała znajomą pozę Hasiry ,Sawy ,a nawet Shetana.
-Zła?
-Jeszcze jak.Uczennica Hasiry, która rośnie z każdym dniem.Sawa żyję.-po czym dodała,-przyśniła mi się zeszłej nocy ,wraz z tym duchy coś mi zdradziły,-spojrzała na Wise,- że Huruma nie był lwem z przepowiedni.
-Co?! Przecież się zbuntował i ..ta przepowiednia...Czerwone oczy przyniosą cierpienie ,kiedy
dobry lew stanie się złym charakterem
Już nie ma ratunku,już nie ma pomocy,
Biała lwica obok lwiątka kroczy
-Tak..-Matibabu zmieszała się,- przodkowie też myśleli ,że chodzi
tu o twojego syna.Ale kiedy pojawiła się ta lwica.. dotarło do nich co innego. Zgadza się .Ma czerwone oczy ,była kiedyś dobra nim zmieniło ją zło, chce pewnie zaszkodzić białej ziemi i i..
-I jak wyjaśnisz białą lwicę i lwiątko?
-Pewnie chodzi o powiązanie z rodziną..
-Matibabu przestań!-Wise wystawiła pazury i warknęła głośno,-mówisz mi teraz,że przodkowie kłamali, i że niepotrzebnie przez miesiące bałam się o własnych synów ,bo nagle pojawia się jakaś inna przepowiednia, czy jej treść! Nie wątpię w to,że jesteś dobrą medyczką,ale... czy jesteś pewna?
-Sto procent.
-W takim razie,-syknęła Wise, spoglądając na sufit,-przodkowie kłamią. Nie dziwię się.Niby dawni przyjaciele ,a prawda jest taka,że szkodzą tylko a nie pomagają.
-Wise, to nie...
-Milcz, bo sama wiesz,jaka jest prawda. Krąg Życia? Przepowiednie? Gwiazdy?-warknęła królowa,- co jeśli i to jest nieprawdą?
-To dalej przodkowie,-Matibabu starała się mówić spokojnie.Nie wiedziała, do czego zmierza ta rozmowa ,ze zwykle cierpliwą białą lwicą.
Wise nastroszyła futro.
-To w takim razie ,nie chce już w nich wierzyć!
Wise odwróciła się gwałtownie ,wybiegła z baobabu, potrącają jedną miskę z farbą.Matibabu westchnęła. Zabrała się do pracy.
 
Wise przemierzała wściekle sawannę.Słońce jeszcze nie zaszło, a szkoda. Przestała wierzyć. Mfalme gdyby pozostał gwiazdą, dawałby jej jakieś znaki. To wszystko musiało być tylko bajeczkami dla małych lwiątek i medyków!
Wise fuknęła, kopnęła kamień .
Zmrużyła wściekle oczy. Nowa antagonistka? A proszę bardzo! Dadzą sobie radę.Ona chciała tylko spokoju, a to jej zapewni podejście bardziej naziemne.
Przestała wierzyć.
 
Z daleka rozległ się głos. "Wise" wołało ciepło i z zapytaniem.
Wise odwróciła się za siebie i niemal od razu dostrzegła brązowego lwa, biegnącego w jej kierunku. Wise podbiegła do niego i zetknęli się w długim pocałunku. Lew obkręcił lwicę, w jego zielonych oczach zabiła miłość.
-Miło cię widzieć. Mam  całą masę atrakcji na dzisiaj.Między innymi chce o coś spytać.
-Na ile zostajesz?
-Na kilka dni .Tęczowa Kraina ma się dobrze.
-To świetna wiadomość,-Wise przytuliła partnera.
Wybaczenie Kionowi było da niej dobrą decyzją. Była szczęśliwa.
 
 
Każdy musi sobie czasem popłakać ,a najlepiej smutki przenieść na blog. Następny rozdział jutro..

*inaczej:Kilio II.