wtorek, 23 stycznia 2018

Rozdział 78

Nora prowadziła grupę przyjaciół przez pustynie,zwartym chodź powolnym krokiem.Wciąż nie mogła uwierzyć,że jej siostra i przyjaciel rzucili się w "paszczę lwa",udając się do Stada Węża.Miała wielką nadzieję,że jej siostra wróci.Musiała wrócić.Inaczej,Stado Węża pożałuję...

Szli jeden dzień i jedną noc,nim dotarli do lepszego terenu.Porastała go trawa.Nie daleko była mała rzeczka,z której mogli się napić.Cały teren otaczały pojedyńcze drzewa,w których cieniu mogli odpocząć.
Imani nie położyła się jednak za przykładem innych.Oczy lwicy wpatrywały się w horyzont.Ndoto,także wstał,by usiąść obok przyjaciółki.
-O czym myślisz?
-Gdybym ci zdradzała moje myśli,nie byłyby moimi myślami
Ndoto kiwnął tylko głową.Zapadła ponowna,długa,męcząca cisza.Wiatr zawiał,powiewając w twarze lwów.Był gorący,nie chłodny i szybki,do którego byli przyzwyczajeni.
Imani wkońcu postanowiła przerwać milczenie.
-Muszę iść.Czuję antylopę.
-Może pójdę z tobą?-spytał Ndoto
Imani zaśmiała się cicho,co zdziwiło syna Wise.
-Ndotuś,masz dwie lewe łapy.Nie dziękuję.Pójdę..
-Może pójdziesz z Norą i Aishi?-zaproponował,po czym dodał widząc zmieszanie na twarzy lwicy,-Jeśli chcemy przekonać twoją matkę,musimy więć większe poparcie.Zwłaszcza u przyszłem królowej.
Imani zmrużyła oczy,po czym odwróciła się napięcie i zwróciła się do dwóch lwic.Nora i Aishi wymieniły wspomnienia.Były zdziwione i zmartwione.Jednak Imani,jakby to wyczuwając,ruszyła przed siebie,w stronę stadka antylop.Pozostałe lwice poderwały się i pognały za nią.

Imani przyczupnęła.Wiatr wiał od strony antylop,więc nie mogły jej wyczuć.Trawa nie była jednak wysoka,więc musiała szybko atakować.Nora i Aishi,przyczupnęły u jej boku.Rzuciły sobie szybkie spojrzenia,lecz nim zdążyły zaatakować,Imani wysoczyła do przodu,w locie wyczuwając pazury.Wbiła je w bok antylopy,a kły w jej szyję.Zwierzę padło martwę.Pozostałe antylopy spłoszone odbiegły.Nora i Aishi,ruszyły ich śladem i obu udało się złapać jeszcze jedną.Rzuciły spojrzenie na Imani.Córka Kamby,ciągnęła już swoją zdobycz do reszty.
-Nieźle jej idzie,-szepnęła Aishi
Nora tylko kiwnęła głową.Złapały i zaczęły ciągnąć drugą antylopę,w stronę reszty.

Usłyszawszy kroki,cała szóstka lwów odwróciła się gwałtownie.Za nimi biegli...Lajla i Ni.Widok ten ucieszył Norę,niemal do łez.Rzuciła się w kierunku siostry i mocno ją przytuliła.Pozostali zrobili półkole,by także przywitać się z resztą.
-Cieszę się,że nic wam nie jest,-westchnęła Nora
Lajla zaśmiała się cicho
-Prawie zgineliśmy,ale już po wszystkim,-usiadła,-Odprowadziliśmy Lwiątko.Tak jak mówił Ni,chcieli nas zaatakować,ale matka lwiątka...całkiem fajna lwica.Dała nam odpocząć,coś zjeść i odprowadziła bezpiecznie,a później poszliśmy was szukać.
Ni rzucił w stronę białej lwicy ciepły uśmiech.
-Wszystko jest już dobrze,-po czym spojrzawszy na Norę rzekł,-możemy ruszać dalej

Do Rajską Ziemię dotarli po trzech dniach.Zatrzymali się jednak przed granicą,zastanawiając się czy ryzykować.
-Myślicie,że co tym razem się wydarzy?-spytał Huru
-Yyy..zobaczymy,-koniuszkiem ogona Lajla wskazała idących ku nim trójkę lwów.Były to dwie lwice i lew.Zatrzymali się przed nimi,warcząc i jeżąc sierść.
-Kim jesteście?
-Jestem Nora,a to moje rodzeństwo:Lajla,Ndoto,Huru.Oraz przyjaciele;Ni,Aishi,Imani i Kisu.
Jedna z lwic,o złotej sierści,rzuciła im ciepły uśmiech.
-Poznaje po zapachu,że jesteście z Białej Ziemi.A przynajmniej niektórzy.
Ni cofnął się o kilka kroków,a Nora kontynuowała.
-Tak.Jestem córką Wise.
-Podróżujemy i chcemy zapytać o nocleg i możliwość zapolowania,-mówiła Lajla
Lwice spojrzały na siebie.
-Zaprowadzimy was do Królowej Kory,dobrze?
Kiedy wszyscy kiwnęli głowami,poszli za lwicą w stronę skał.Idąc w tamtą stronę,zachwycali się pięknem Rajskiej Ziemi i nie dziwili się nazwy.Rzeki,strumyki.Dużo zwierzyny,zielona trawa,jarząca się w płomieniach słońca.
Za największą ze skał,z szpiczastym czubkiem,uznali siedzibę królów.Była większa niż inne,ale mniejsza niż biała skała.
-Czekajcie tutaj,-polecił lew,o kasztanowym futrze i niemal natychmiast,skoczył do jaskini.Jedna z lwic,która także miała kasztanowe futro,więc pewnie była siostrą lwa,czerwonymi oczami spojrzała na nich.
-Pewnie chcecie spotkać się z rodziną.Są u nas dwie lwice,też z Białej Ziemi.
Kisu wiedział,że chodzi o jego siostrę,Borę i jej przyjaciółkę,przywódczynię lwiej gwardii,ciężarną Mię.Lwice ruszyły na Rajską Ziemię z ciekawości i zapewne,nieprędko jeszcze miały wracać.Kisu kiwnął głową.
-Jedna z nich to moja siotra.Chętnie się z nimi spotkamy,dziękuję
Z jaskini wyszła szara,dobrze zbudowana lwica.Rajskoziemki pokłoniły jej się,więc białoziemskie nastolatki zrobiły to samo,domyślając się,że i tu rządzi królowa.
Kora uśmiechnęła się do nich.
-Oczywiście,że możecie zostać.Ile tylko chcecie.Jeśli naturalnie,nie będzie z wami kłopotów.
-Dziękujemy królowo Koro,-odpowiedziała Lajla
Szara lwica skinęła im szybko głową
-Możecie zapolować na Rogu,to ta część,-wskazała koniuszkiem ogona teren trawiasty za drzewami,na którym pasło się kilka antylop.W górze fruwały ptaki,które co i rusz przysiadały na kamieniach.
Kora wymieniła z białoziemcami jeszcze kilka zdań i zniknęła prędko w środku jaskini,z którego dało się słyszeć pisk lwiątek.
Nastolatki wymienili spojrzenia.
-Pójdziemy zapolować,-powiedziała Nora,zwracając się do Aishi,Lajli i...Imani.Lwice kiwnęły głową,ruszając w stronę Rogu.
Lwy tym czasem,znaleźli idealne miejsce blisko strumienia.Napoili się,później zatapiając w rozmowie.Tylko Kisu nie uczestniczył w żadnym z tych zajęć.Wiedział,że później wraz z przyjaciółmi pójdą zwiedzać i straci taką szanse.Podszedł do dwóch lwic,dalej stojących niedaleko.
-Możecie zaprowadzić mnie do Bory? Znacie tą lwicę,prawda?
Złota kiwnęła pewnie głową
-To białoziemka.Znamy.A tak wogóle,jak się nazywasz? Huru?
-Nie,ja jestem Kisu,-uśmiechnął się syn Kilio i ruszając za lwicami,pospieszył by spotkać się z ukochaną siostrą.
Zawsze byli sobie bliscy z Borą.Kiedy Kilio przedstawiła rodzinie urodzonego na Lwiej Ziemi małego Kisu,Bora zachwyciła się,niemniej tak samo jak jej rodzice.Cieszyła się,że jest starszą siostrą.Bawiła się z Kisu,pokazywała mu teren,aż nadszedł czas,kiedy miała zbyt dużo obowiązków.Jednak nawet wtedy,starała się przy wolnej okazji,okazać czułosć młodszemu bratu.
Bahati natomiast,z początku nie lubił,a wręcz nienawidził Kisu.Chciał mieć kolejną siostrę,równie taką jak jego ukochana bliźniaczka Bora.On i Bora,byli pierwszymi lwiątkami na Białej Ziemi,przez większą część czasu więc,zdanymi tylko na swoje towarzystwo.A nie brata... Polubienie Kisu przez Bahatiego,trwało dużo czasu.Wkońcu,ku uciesze Kilio,Busary i Bory, Bahati pokochał Kisu jako brata.A działo się to wówczas,kiedy narodziły się Bahatiemu dzieciaki.Wtedy,zbliżył się z bratem i teraz,oboję się lubili.
Byli więc całą trójką:On,Bora i Bahati-sobie blizcy.

Kisu,zatrzymał się z lwicami nie daleko wodopoju.Na skałkach,leżało sporo rajskoziemców.Lwy,od razu zwróciły uwagę na przybyłych,a ich ślepia przeniosły się z lwic na obcego im białoziemca.
-To ta,-koniuszkiem ogona kasztanowa lwica wskazała dwie białoziemki,odpoczywające przy brzegu.Kisu kiwnął jej z wdzięcznością głową,podbiegajac do lwic.
Jaśniejsza,odwróciła się gwałtownie i zgromiła syna Busary wzrokiem.Warknęła gardłowo.Jednak było to szybkie,gdyż wraz z odwróceniem się ciemnozłotej lwicy,która rzuciła się w objęcia ciemnozłotego lwa,cała złość wyparowała z Mii.
-Braciszku,co tu robisz?-spytała z czułością Bora,liząc go w policzek
-Jestem tutaj z przyjaciółmi.Pamiętasz,ruszyliśmy w podróż,-zaśmiał się Kisu z wdzięcznością z widoku siostry.
Obok Bory,stanął lew o ciemnozłotym futrze,czarnej grzywie i zielonych oczach.
-Bora,kto to?
-To ja powinnienem zadać to pytanie,-odparł Kisu,-Bora,kto to?
Bora zaśmiała się głośno,po czym się szeroko uśmiechnęła.Polizała oba lwy za uszami.
-Poznajcie się chłopcy.To mój brat,Kisu.A to mój przyjaciel,Barafu.
Kisu i Barafu,pokiwali sobie głowami.Mia stanęła obok przyjaciółki.Brzuch lwicy był już mocno zaokrąglony.Kisu zmrużył oczy.
-Myślałem,że urodzisz na Białej Ziemi
Oczy Mii pobladły
-Wolę nie.
-Ale wrócisz.Wrócicie obie?
Bora rzuciła szybkie spojrzenia na Barafu,po czym polizała brata znów za uchem.
-Oczywiście skarbie.Jesteśmy białoziemkami i to się nigdy nie zmieni,-po czym dodała,-poza tym tęskniłam też za tobą i Bahatim,oraz moimi bratankami.
Oczy Bory iskrzyły się,a Kisu poczuł mocne ukłucie żalu.Bora była już dorosła.Bahati doczekał się potomstwa,podobnie jak inni jej rówieśnicy i tylko ona,nie miała jeszcze młodych,a nawet partnera.Mia polizała za uchem przyjaciółkę.
-Wiem,że chciałabyś dłużej porozmawiać z bratem,ale jestem zmęczona.Lubię gdy mi towarzyszysz.
-Ja też to lubię,-odpowiedziała z uśmiechem Bora.Pożegnała się z bratem i wraz z Mią i Barafu,ruszyła w stronę jaskiń.
Kisu zatrzymał jednak Barafu,nim ten odszedł daleko.Ciemnozłoty lew zmierzył go wzrokiem.Futro lwa było ciemniejsze niż to Kilio i jej dzieci.Lew był przystojny,to trzeba było przyznać,chodź dla Kisu był zwykłym,idiotycznym lew.
-Jakie masz plany wobec MOJEJ siostry?-spytał ze stanowczością.
Barafu chwile milczał,po czym się uśmiechnął.
-Zakochałem się w Borze,ale dobrze wiem,że ona chce wrócić na Białą Ziemię.Nie chce jej stawiać przed wyborem,zabardzo ją szanuję.
Kisu pokiwał głową.Czuł,że mógłby polubić Barafu.

Później,białoziemskie nastolatki zjedli posiłek,napili się wody,a później ułożyli się na polanie,obserwując iskrzące gwieździste niebo.A Rajska Ziemia wydawała się śpiewać.Przyjaciele wiedzieli,że są na dobrej drodze.
Coś się jednak musiało zmienić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz