czwartek, 25 stycznia 2018

Rozdział 79

Rajskoziemki,kiedy tylko słońce ujawniło się na horyzoncie,wschodząc wolno na niebo,wyciągnęły białoziemskie lwice na polowanie.Nora,Lajla,Aishi z początku nie chciały się zgodzić,lecz wkońcu uznały,że nie wypada odmówić.Imani,nie mogła jednak iść,bo jak rajskoziemki uznały;"Może przeszkadzać" , "Nie nadaję się do tego" , "Jest niedysponowana,spójście na jej oczy!".
Imani,miała jednak w naturze krew strachoziemca.Nie bała się więc i nie przejmowała cudzą opinią.Postanowiła jednak nie iść,rzucając do rajskoziemek ,z wrednym,jadowitym uśmiechem-Dobrze,że nie widzę.Nie chciała bym ujrzeć waszych gęb.Antylopy też zapewne nie chcą,więc spłoszą się,nim zdążycie zauważyć.
Jak na ironię-dzisiejsze polowanie zakończyło się klęską.Imani,kiedy wszyscy wrócili już z Rogu,odpoczywała na gorącej skale,ciesząc się z słońca.Ndoto,Huru,Ni,Kisu zniknęli gdzieś z męską linią rajskoziemców.Imani została więc sama przez pewien czas.W takich właśnie chwilach tęskniła za Amarą-najlepszą przyjaciółką,zawsze gotową do pocieszenia.Ciekawiło ją także,jak ma się jej rodzina.Nie chciała jednak przerywać wędrówki,bo kto wie,może to jej jedyna przygoda? A co będzie dalej...na to pytanie Imani nie znała odpowiedzi,dla niej istniało tylko dzisiaj i tak każdego dnia.
Pamiętała,jak jako lwiątko,nie potrafiła rozrużnić dnia od nocy.Ciągle podbiegała do matki bądź ojca,cichym piskliwym głosikiem pytając; "Jest dzień czy noc?" A gdy już usłyszała odpowiedź,robiła to co przystało na ten czas.Dzień-starała bawić się z braćmi,gdyż Amarę poznała,gdy już rozpoznawała te pory.Noc-spała,lub starała się usłyszeć mowe gwiazd.Lajla,gdy kiedyś wymykała się w nocą,zabrała,że sobą Imani,do której przemawiając łagodnym głosem,starała się wyjaśnić mowe gwiazd.
Ale to było tyle miesięcy temu..
Teraz,już odróżniała iskrzący dzień i ciszą,gracyjną noc.

-Rzuciłaś na nie jakąś klątwe,czy coś?-zaśmiała się Nora,kładąc obok przyjaciółki.Aishi i Lajla zrobiły to samo.Imani udała,że o niczym nie wie.
-A co się stało?
-Nie poszło nam polowanie,-burknęła Aishi,-to pewnie przez te rajskoziemki!
-A może naprawdę mam moc,-uśmiechnęła się jadowicie Imani,po czym wybuchnęła głośnym śmiechem.Po chwili,wszystkie wybuchły śmiechem.

-I co myślisz,jak walczą?-zagadał Ndoto brata.Huru przewrócił oczami.Właśnie skączyli udawaną walkę z tutejszymi nastolatkami i Huru miał jedno zdanie.
-Beznadziejnie walczą.
Ndoto wzruszył ramionami
-Ale jednak Rajska Ziemia to legendarne królestwo
-A nie wiesz do kąt nas teraz zabiera nasza cudowna siostrzyczka,-burknął Huru
Ndoto przewrócił oczami.
*
-Łapy mi zaraz odpadną!-poskarżyła się Imani,pomału utykając.Szli już dość długo.Nora odwróciła się w jej stronę,zatrzymując na chwile.
-Do dżungli nie daleko.
-Po co nam jeszcze jedna dżungla?-spytała Lajla
-Bo..chce zobaczyć obie i porównać,-zaśmiała się Nora,znów ruszając przed siebie.Kisu,ruszył za partnerką,idąc z nią włeb włeb.Ndoto,Lajla,Ni szli zaraz po nich.Ni wciąż rzucał uśmiechy w stronę Lajli,która starała się go ignorować.Obawiała się,że jest niegrzeczna,ale sama czuła mrowienie na jego widok.Czyżby się zauroczyła? Nie,ona miała Msimu.Ma Msimu.
Huru,Aishi i Imani szli ostatni.Z daleka,zaczął rozciągać się zielony krajobraz i wszyscy gwałtownie przystanęli.
-Dżungla!-zawołał Kisu
-Jesteśmy coraz bliżej Lwiej Ziemi,-zamyśliła się Lajla,-myślicie,że Królowa Adele nas przyjmie?
Nora spojrzała na nią.
-Mam nadzieję.Poza tym kto by ci odmówił gdybyś poprosiła?
Lajla uśmiechnęła się.Polizała siostrę za uchem.Huru,Aishi,Imani i Ni,tylko kiwnęli głowami.
-Przynajmniej,miejmy nadzieję,że pozwolą nam zostać,-dodał Ni
-Inaczej zostanie,że mnie trup,-odparła córka Kamby
Ndoto wygonił dwie siostry na bok i szepnął:
-Myślicie,że Nel dalej jest na Lwiej Ziemi?
-A co stęskniłeś się braciaku?-zaśmiała się cicho Nora.Później jednak polizała brata po policzku,-Na pewno jeszcze jest i możecie się spotkać.
-Chce jej przedstawić Imani
-Tak? Ciekawa jestem,co z tego wyniknie,-uśmiechnęła się szyderczo Lajla.
Wrócili do grupy.Wszyscy zgodnie,ruszyli dalej.
Szli dalej.
Szli dalej.
Przyspieszyli.
Teraz już biegli.
Wkroczyli do dżungli,równie zielonej i żywej jak tamta i zatrzymali się zdyszani.Od razu jednak,napotkali małą sadzawkę,z której się napili.Dżungle,otaczały grubę drzewa,o ciemnej skórze.Liście i liany,spadały z nich do samej ziemi.Dalej,słychać było odgłosy zwierzyny,w tym surykatek.Lajla zamknęła oczy,wyobrażając sobie,że tutaj także jest wodospad,w którym będą mogli się wykąpać.
Żeby to sprawdzić,postawiła kilka kroków w stronę dżungli.Ni natychmiast do niej doskoczył.
-Gdzie idziesz?
Rzuciła mu jadowity uśmiech
-Popływać.Idziesz? Może ci kąpiel nie zaszkodzi
Ni udał obrażonego
-Ależ ja się myję codziennie
-Między przerwami w posiłku,kilka przeliźnięć się nie liczy,-machnęła ogonem,po czym rzuciła się przed siebie na przód.Ni,rzucił szybkie spojrzenie na reszte,ale tak szybkie,że nie zauważył jak ruszają za nim i córką Wise,w zielone królestwo dżungli.

Znaleźli wodospad.Błękit wody,był od razu widoczny.Woda zdawała się czysta i delikatna.Lajla napiła się szybko,po czym wykonując piruet znalazła się w wodzie.Akurat w tej chwili,Ni także dotarł do końca brzegu.Nachylił się by poszukać wzrokiem Lajli,kiedy ta nieoczekiwanie dla niego,popchnęła go,wzucając do wody.Głębokiej,ale miłej w dotyku futra.Ni zaśmiał się i ochlapał białą lwicę,kiedy tylko wynurzył się z wody.Lajla zaśmiała się i także wysłała na niego potężną falę.Pozostali przyjaciele dotarli do brzegu cali w skowronkach.
Nora rzuciła zalotne spojrzenie w stronę partnera i pchnęła go w błękitną głębinę,w której sama się później zatopiła.Kisu zaśmiał się,ochlapał partnerkę i przybliżył się bliżej by musnąć jej policzek.Huru,Aishi,Ndoto i Imani,także wskoczyli do wody.Chlapali się niczym małe lwiątka.Przypominało to trochę zabawe w wodopoju w ich ojczyźnie,chodź teraz byli tylko oni.Wolność,prawdziwa dzika wolność.
***
Bora uśmiechnęła się szeroko w stronę Barafu.Lew przychylił głowę w bok.
-Aż tak źle mi poszło?
U jego łap leżały dwa góralki.Bora chwyciła jednego i szybko pożarła,zostawiając drugiego przyjacielowi.Oblizały pysk.
-Mogło być lepiej,ale robisz postępy,jak na lwa.
-Haha,mówisz jak moja matka.Nie dziw się,polowałem ostatnio będąc nastolatkiem.
Bora przycisnęła się bliżej jego boku.
-To poluj częściej,może następnym razem antylopa nie sprzedza ci ciosu.
Rajska Ziemia tętniła życiem,mimo iż dzień chylił się ku zachodowi.Rajskoziemki były jeszcze na polowaniu,ale znów nie udało im się nic złapać,oprócz góralków,którymi musiała zadowolić się część mieszkańców.I gdyby nie to,że Barafu wybrał się na polowanie z córką Kilio,nic pewnie by nie złapali.
A Bora umiała polować.Była równie dobra co Idia.Dzięki szybkości,mogła także łapać dwukrotnie więcej zwierzyny.A wszystko to,dzięki treningom matki.
Bora,przeniosła spojrzenie na Mię.Lwica leżała na trawie,przy drzewie,z zamkniętymi oczami,ciężko oddychając.Bora rzuciła Barafu spojrzenie.
-Wracamy już,musi odpocząć
Barafu kiwnął głową
-To co,do jutra? Pójdę jeszcze odwiedzić siostrę.
Bora kiwnęła mu głową i kilkoma susami znalazła się przy przyjaciółce.Mia podniosła na nią zmęczone oczy.Bora sturchnęła ją nosem,koniuszkiem ogona wskazując wejście do odległej jaskini.Mia lekko kiwnęła głową i z trudem wstając,ruszyła za przyjaciółką.Ciężkim krokiem,szła za córką Busary,by wkońcu znaleźć się w niewielkiej jaskini,którą zamieszkiwali goście Rajskoziemców,lub więźniowie.Teraz jednak tych drugich nie było i miały dość miejsca,by obie się zmieścić.
Mia ułożyła się na swoim legowisku ,z długich,grubych ciemno zielonych liści.Spojrzała na ścianę jaskini nieobecnym wzrokiem.Bora nachyliła się,na wypadek gdyby lwica chciała coś powiedzieć.I rzeczywiście chciała.
Spojrzała na Borę wystraszona.
-Bora..leć po szamana..
-Co się..-lecz Bora nie musiała kończyć,kiedy Mia dotknęła ogonem brzucha.Przymknęła oczy i wytrzywiła się,żeby nie czuć zbytnio bólu.Bora lekko kiwnęła głową,puszczając się biegiem przed siebie.
Kiedy tak biegła,dostrzegł ją Barafu.Lecz nie zatrzymała się,nawet kiedy za nią biegł.Biegła dalej w stronę baobabu. Baobab,w którym mieszkał szaman otaczał niewielki strumień.Bora wskoczyła na drzewo,szybko się wspinając.
Szaman,spojrzał na nią,kiedy się pojawiła.Nie musiała nic mówić,od razu złapał w zęby kilka liści i dwa flakoniki.Zeskoczył z drzewa i wraz z Borą,kusami pędził w stronę jaskini.

Bora czekała na zewnątrz,gdy w jaskini trwał poród Mii.Kilku Rajskoziemców,zebrało się wokół,zaciekawieni wydarzeniami.Bora czuła przy sobie obecność Barafu i była mu wdzięczna.Przytuliła się do niego.Bardzo bała się o przyjaciółkę.
Księżyc był już dawno na najwyższym punkcie i oświetlał sawanne,kiedy szaman opuścił jaskinię.Czekała teraz tylko Bora z przyjacielem.Lwica podbiegła do szamana ,pochylając z szacunkiem przed nim głowę.
-C-czy wszystko z nią dobrze? I z lwiątkiem?
-Tak,-odpowiedział,że spokojem szaman,-długo to trwało,ale kocię jest zdrowę.I młoda matka także,-po czym dodał,-możesz wejść do niej.
Szaman odszedł kilka kroków i zatrzymał się przed Barafu.
-A ty lepiej zostać Barafu.Młode matki nie lubią obecności obcych,nawet jeśli już ich trochę poznali.Zawsze lepiej by była z nimi najbliższa rodzina.A ta lwica z tego co wiem jest jej siostrą,-po czym odszedł.
Bora poczuła,że się rumieni.Przez te wszystkie dni,które spędziły razem na Rajskiej Ziemi,zbliżyła się bardzo do Mii.Dla niej,Mia była nie tylko przyjaciółką,ale także mogła uznać ją za siostrę.Rzuciła szybkie i czułe spojrzenie w stronę Barafu,dziękując mu,że był z nią przez ten cały czas.I weszła do jaskini.
Barafu uśmiechnął się lekko,czując szybsze uderzenie serce.Zmrużył oczy,następnie wracając w stronę jaskini stada.

Bora dojrzała przyjaciółkę w końcie jaskini.Wszystko spowił mrok,ale bez trudu dała radę rozpoznać jej sylwetkę,wyraźne kontury.I Mia też ją dostrzegła.Lwica rzuciła Borze radosny uśmiech,bijący z dumnego spojrzenia.Bora,gdy tylko bliżej podeszła,ujrzała leżące w łapach Mii lwiątko.

Miało takie same futro jak Mia,a nosek czarny jak węgiel.Jedno jego ucho,tak jak w przypadku Wise,było innego koloru niż futro.W przypadku lwiątka,było brązowe.Kiedy tylko otworzyło oczy,dojrzała w nich zielone sklepienia.I wtedy Borze przypomniała się przykra prawda.Ojcem lwiczki był wygnany Shetan,w którym obie z Mią się zakochały.To było do połowy jego lwiątko,ale Bora wiedziała,że nigdy nie będzie miał prawa widywać się z tą niewinną istotką.Prędzej po jej trupie!
Mia jakby wyczuła jej myśli,bo polizała lwiątko po główce.To się zaśmiała,cichutkim piskiem.
-MOJA kochana córeczka,-podkreśliła ostatnie słowo.
Bora kiwnęła leciutko głową,kładąc się koło przyjaciółki.
-Jest piękna.Dobra robota Mia,-polizała ją za uchem,-kiedy wrócimy na Białą Ziemię,przedstaw ją koniecznie Maji.Wiesz,że traktuję cię jak prawdziwą córkę.
-Wiem,ale Bora..nie wiem czy jestem gotowa jeszcze wrócić.Poczekajmy aż ona będzie dość duża,proszę.
Bora rzuciła jej spułczujące spojrzenie.Otarła głową o ramie przyjaciółki i znów spojrzała na jej łapy,gdzie leżało lwiątko.
-Królowa Wise wybaczyła ci,nie ma ci nic za złe.To twoje lwiątko.Zawsze będzie twoje i na pewno wyrośnie na wspaniałą białoziemkę,-w oczach zachcił jej smutek,-to takie wspaniałe uczucie.Słodka lwiczka.
Mia polizała ją w policzek.
-Czyżbyś mi zazdrościła?
-Tak.Nie zapominaj,że jako jedyna nie mam lwiątka,ani nawet partnera.Nie wiadomo,czy kiedy kolwiek będę miała,-uśmiechnęła się do lwiątka,-ale zmieńmy temat.Teraz jest wasza chwila.Jak nazwiesz córkę?
Mia spojrzała na wyjście z jaskini,jakby szukając odpowiedzi.Bora nie odzywała się.Po kilku minutach,Mia ponownie spojrzała na córkę.
-Mady.Będzie nazywać się Mady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz