niedziela, 6 maja 2018

Rozdział 95

Nie mogliśmy odnaleźć Lajli.Czułam coraz większy strach i smutek,a każdy dzień zabierał mi nadzieję.Bałam się,że moja córka może już nie żyć.

Nora,wciąż uczęszczała ze mną na lekcje.Musiała przygotowywać się,do przyszłego objęcia tronu.A każdy tydzień,przybliżał ją do tego.

Właśnie,opuściłam jaskinię.Przez zaspane oczy,ledwo co widziałam.Otrzepałam się z kurzu i pewne kroki,skierowałam w stronę czubka Białej Skały.W oddali widziałam lwice,jak szykują się do polowania pod dowóctwem Idii.
Jeszcze dalej, Nyeusi i Mto ćwiczyli swoje odziały.
Kamba pilnowała lwiątek nad wodopojem i postanowiłam do niej dołączyć.Raz dwa,znalazłam się u podnóża Białej Skały, by dalej biec w kierunku wodopoju.

Kiedy byłam na miejscu, z uśmiechem przywitałam lwiątka.One jednak nie zwracały na mnie szczególnej uwagi,zajętę zabawą.Podeszłam więc do Kamby i ułożyłam się u jej boku.Córka Nzuri,posłała mi promienny uśmiech.
-Tak dawno nie wychodziłaś.Miło,że jesteś,-szepnęła,-Arro za chwilkę przyjdzie.
-To dobrze,-skinęłam głową.
Lwiątka bawiły się w berka.
Aishi podeszła do nas i ułożyła się obok,kładąc sobie w łapy Wakatiego.Polizałam wnuka po główce,a ten tylko pisnął ucieszony.Nie był już taki mały,miał wprawdzie kilka tygodni.Aishi zmrużyła oczy.
-Wolałam sprawdzić jak czują się Bora i Shani.Wygląda na to,że już dzisiaj urodzą.
-To dobre wiadomości,-skinęłam głową z lekkim uśmiechem.
Nagle jednak znów ogarnął mnie smutek.Pożegnałam lwice i szybkim krokiem ,poszłam ku Białej Skale.
***
Dwa dni później...
-Wise! Wstawaj śpiochu!!-Taje uderzyła mnie w bok tak mocno,że można było pomylić ją z nosorożcem! Wstałam zdenerwowana i rzuciłam jej nienawistne spojrzenie.
-O co chodzi?-wyjrzałam z jaskini,-jest jeszcze przed wschodem!
-Dlatego nie wydzieraj się tak.Inni śpią!-syknęła
Przewróciłam oczami.
-To czemu mnie budzisz?
Taje pchnęła mnie,byśmy wyszły z jaskini.
-Bo Kilio wróciła.
-Co?-zdziwiłam się,-nie mówiła..
-Czeka na granicy.Musi wracacać za chwilę, ale chciała poznać wnuki,-uśmiechnęła się pomarańczowa,-Busara uznał,że zobaczy je ,jak ich misja się skączy.
-No tak.Wracają za jakiś miesiąc,-skinęłam głową.

Z nową energią,pobiegłam u boku Taje w stronę granicy.Wiatr mierzwił nasze futra.Zatrzymałam się na chwile i rozejrzałam.Pora Sucha jeszcze trwała,ale widocznie chyliła się ku końcowi.I bardzo się z tego cieszyłam.Niosła ze sobą zbyt wiele śmierci i chorób.

Pobiegłam dalej za Taje,puki nie dotarliśmy na granice.Kilio,siedziała tam,ale kiedy nas zobaczyła,podskoczyła i rzuciła się przytulić.Uściskałam ją mocno.
-Cieszę się,że już jesteś.
-Nie na długo,Wise,-zaczęła,-ale chce zobaczyć dzieci moich dzieci.
Taje wcisnęła się między nas dwie,z czego obie się zaśmiałyśmy.
-Na co czekamy? Gazem!
Pomarańczowa rzuciła się w stronę baobabu,za nią Kilio, a na końcu ja.
Naprawdę jestem ciekawa, skąd Taje bierze ten optymizm i energię? Może właśnie duchy przodków zsyłają nam co kolwiek.Mi naprzykład smutek,jej radość? A może poprostu wszystko zależy od nas samych.

Wspiełam się na baobab.Rafa powitał mnie rozkładając ramiona.
-Królowo..
-Rafa,ile razy mam ci powtarzać.Mów mi Wise,-przewróciłam oczami.Przyjaźnie poklepałam szamana po plecach,-Dziewczyny już są?
-W drugim pomieszczeniu,-wskazał ręką nad nami,-poza tym,kró..Wise,mam dobre wieści.
-Jakie? Mów.
-Duchy odpowiedziały na nasze pytanie.Lajla jest bezpieczna,-poczułam taką ulgę,że aż usiadłam.Wysłałam wdzięczną modlitwę do przodków.Rafa nie skączył jednak,-I wygląda na to,że oczekuję dzieci.
-Co ty wygadujesz?!
-Czuję u niej obce ciała,-wzruszył ramionami,-nie miej do mnie pretensji,Wise,że córka nie jest z tobą aż tak szczera.
Wskoczyłam na mandryla z rykiem,przygniatając go do ziemi.
-Nawet się tak nie wasz mówić.Moja córka wróci na Białą Ziemię.Do swojego domu.Z dziećmi,bo ja nic im nie mam do zarzucenia,
Zeszłam z niego.
kto mógł być partnerem Lajli?  Ni? Ni przymał się z Mią,od ostatniego czasu.Podejrzewam,że mogli być już nawet parą.
Teo? Nawet ,że sobą nie rozmawiają.

Z zamyśleń wyrwała mnie Taje.Pchnęła mnie w stronę drugiego pomieszczenia.Od razu ujrzałam dwie lwice.Szarą sierść Shani i ciemnozłotą Bory.Kilio przytuliła się bokiem do córki,słuchając co Shani ma do powiedzenia.
-...ustaliliśmy z Bahatim,kiedy mała się urodziła,że nadamy jej imię kogoś z przodków.Ja,myślałam nad Nyotą,Nzuri.Bahati nad Neemą.
-To jak wkońcu nazywa się moja wnuczka?-spytała Kilio,obserwując ciemnozłote lwiątko.Lwiczka opuściła łapy matki i zaczęła bawić się małymi kamykami.Uśmiechnęłam się do małej.
-Sama jestem ciekawa.To niezłe ziółko.
-Dlatego nazywa się Kilio,-powiedziała z triumfem Shani.
Kilio wybałuszyła oczy.
-Nazwaliście ją moim imieniem?
-No co,podoba mi się,-zaśmiała się szara,-oczywiście,mamie się nie spodobało,ale jest taka do ciebie podobna.Tylko oczy niebieskie..

Kilio II, bawiła się dalej,nie przejmując się spojrzeniami.Zwróciłam więc uwagę na dzieci Bory.Lwica miała w łapach dwie małe kulki.Jedna była brązowa jak Barafu,z różnicą jasnoniebieskich oczu Bory.Druga kuleczka miała złotą sierść i jasnoniebieskie oczy matki.
-To dziewczynki,czy chłopcy?
-Dziewczynki.Obie,-uśmiechnęła się szeroko córka Busary,-Barafu miał imię dla drugiej.Tej brązowej.Chciał by nosiła imię po jego matce.Rihaya.
-Piękne i żadkie imię,-przyznałam,-a jak nazwaliście tą złotą?
Bora polizała pierwszą córkę po główce,nim uśmiechnęła się smutno.
-Ja ją nazwałam.Bardzo przypomina mi moją kuzynkę.Więc nosi imię Sun,-po czym dodała,-I liczę,że jej duchową przewodniczką będzie właśnie moja kuzynka.Niech ją chroni.
Skinęłam głową.

***
Wracałyśmy na Białą Skałę.
-Właściwie,dziewczyny,myślałam nad pewną sprawą.Co to znaczy dać drugą szanse?-zaczęła Kilio,-bo widzicie,spotkałam niedawno...Kiona.I myślę ,że naprawdę się zmienił.Może dacie mu drugą szanse.
Spojrzałam na nią z gniewem.
-Nie potrafię mu dać drugiej szansy i nie kontynuuj tematu.
Więc plan B,-pomyślała Kilio.

Nyeusi,kiedy tylko wspiełam się na Białą Skałę,odciągnęła mnie na bok.Czarna lwica przybrała poważny wyraz twarzy.
-Zacznę szybko.Kilio miała do wyszkolenia Idię.Idia nie szkoli jeszcze nikogo na Główną Lwicę Polującą,a ja...myślę,że powinnam też kogoś dostać do opieki.
-Chcesz przez to powiedzieć,że..
Uśmiechnęła się.
-Mała Kilio ma taki temperament.Myślę,że kiedy odpowiednio podrośnie,może być przezemnie szkolona na Główną lwicę walczącą.Co powiesz? Shani i Bahati się zgodzili.
Skinęłam głową.
-Jeśli Kilio (II) bęzie tego chciała,to masz moją zgodę.Może to właśnie będzie jej przeznaczenie,-powiedziałam.

Wróciliśmy do reszty.Mała Mady,biegała od Mii do Aishi i Wakatiego.Syn Hurumy ,witał przyjaciółkę wymachując łapkami i starał się do niej podejść.To był rozczulający widok.

Narrator
Kilio uznała,że teraz musi wprowadzić nowy plan.Że Kion znów musi pokazać się na Białej Ziemi.Wiedziała jednak,że okaże się to próbą jej przyjaźni z Wise i Taje.


Nora tym czasem,wraz  z Hurumą, odbyła poważną kłutnie.
Nora wściekła,ruszyła w stronę Białej Skały.Kisu pobiegł za nią.
-O co poszło?
-Znów uważa,że nie nadaję się na Królową.Może i to prawda.Ale to nie w tym sens.Kłucę się z Hurumą dość często i zawsze o to samo,-zatrzymała się ,by spojrzeć w oczy partnera,-ja wiem,że zależy mu na koronie,ale nie sądziłam ,że aż tak bardzo.
-Nora,to nic nie znaczy.Może..takie dni?-Kisu przytulił do siebie partnerkę,-wszystko będzie dobrze.

Huru tym czasem, szedł wściekły w stronę granicy.Kiedy położył jedną łapę po drugiej stronie,zdał sobie sprawę,że robi coś złego.Nie mógł tego jednak powstrzymać i ruszył na spotkanie z hienami.

************************************
Hej! Przepraszam,że rozdział taki haotyczny.Przez ten tydzień,postaram się pisać dużo rozdziałów,bo przed wakacjami ,chciałabym rozpocząć nowy sezon-3 i do tego,mam specjał ;)
Zapraszam do komentowania
Pozdrawiam!
1.Jak podoba wam się córka Shani-Kilio II?
2.Jak podobają wam się Sun i Rihaya?

2 komentarze:

  1. Super rozdzialik :*
    <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział czekam na next
    1 Jest bardzo śliczna
    2 Sa słodziakami

    OdpowiedzUsuń