Mfalme mknął przez sawannę, a wiatr ocierał się o jego futro. Lewek zmrużył oczy, ciesząc się tym dniem. Obok niego biegł Hakimu. Oba lewki oddaliły się znacząco od rozmawiających z Kirą członków Lwiej Gwardii. Mfalme swoją drogą, był bardzo ciekawy jak to wszystko się potoczy. Znał upartość swojej siostry, oraz poznawał pomału łagodność Kukii. Domyślał się więc, że przyjaciele się nie pogodzili. Czemu nie mogli zachowywać się tak zwyczajnie jak on i Hakimu?
Czy Hakimu mógł odczuwać zazdrość o brata?
Hakimu zatrzymał się , ciężko dysząc. Uniósł jedną łapkę do góry, wyraznie zmęczony. Mfalme usiadł obok niego, także ciężko dysząc. Ah, ten wysiłek!
Luna, Lea, Adele, Giza, Nzuri, również się zatrzymały. Starsze lwiątka od razu jednak skoczyły do zabawy, wyraznie rozbawione zachowaniem Hakimu i księcia. Hakimu prychnął pod nosem. Nie jego wina, że łapki odmawiają mu posłuszeństwa!
-Ej, Haki!-Lea podniegła do lewka i dotknęła łapką jego boku. Syn Imani od razu skoczył na równe łapki i rozbawiony dołączył do zabawy.
Mfalme uniósł jedną brew do góry. Aha, bardzo zmęczony!-pomyślał z rozbawieniem. Przeciągnął się tym czasem, starając się rozluznić mięśnie. Słońce świeciło na tyle mocno, że miał ochotę ułożyć się do snu. I właśnie tak postąpił.
***
-Wstawaj leniuchu!
Mfalme nagle otworzył oczy, czując uderzenie w bok. Skołowany rozejrzał się na boki. Nie widział w pobliżu ani Hakimu ani starszych koleżanek. Nie wyczuł też zapachu swojej siostry, ale inny... znajomy. Z jękiem przewrócił się na plecy.
-Zasnąłem?
-Tak. Hakimu mówił, że nie chcieli cię budzić. Dołączyli do nas nad wodopojem.
-Tak. Hakimu mówił, że nie chcieli cię budzić. Dołączyli do nas nad wodopojem.
Kukaa uśmiechnęła się w kierunku lewka. Mfalme od razu poczuł się lepiej. Ona tak ślicznie się uśmiechała! W ogóle, dostarczała mu dobrej energii.
Stanął na równe łapki.
-I jak? Pogodziliście się?
-Zgadłeś! I na dodatek znowu jesteśmy Lwią Gwardią!
Mfalme zmarszczył nos. Kukaa wyraznie zdziwiona tym gestem, odchyliła głowę do tyłu. Biały lewek w porę się opamiętał , a jego pyszczek rozjaśnił uśmiech.
-To super!
-Akurat. Mfalme, ja potrafię wyczuć gdy kłamiesz,-prychnęła córka Chaki, marszcząc brwi,-Nie cieszysz się?
-Cieszę z tego , że się pogodziliście, ale..-lwiak westchnął,-..gdyby Kira nie otworzyła na nowo Lwiej Gwardii, byłaby bezpieczna. Poza tym, Kukka myślałaś kiedyś co będzie gdy dorośniemy?
Jasna lwiczka odeszła kilka kroków, po czym położyła się na jednym z kamieniu. Mfalme podszedł bliżej do niej.
![]() |
Basa wzięta stąd--->https://historia-ksiezniczki-valentine.blogspot.com/ |
-Co masz na myśli?
-Gdybyś nie należała do straży, mogłabyś bez obaw zostać moją królową
-A już nie jestem,-zaśmiała się lwiczka. W jej oczach odbił się jednak głuchy strach,-Mfalme, ja nie zostawię Kiry. Poza tym, przecież jeszcze daleko do naszej dorosłości i objęcia przez ciebie władzy. Gdy to się wydarzy.. cóż... nie myślałam jeszcze o tym.
-Idziemy nad wodopój?-zmienił temat biały lewek, przez co jego partnerce ulżyło,-Do grupy.
-Idziemy!-odparła z pewnością Kukaa. Skoczyła na równe łapki.-Biegniemy?
-Oszalałaś? Nie miałbym z tobą szans!
Ze śmiechem ruszyli w znajomą stronę.
Idąc w stronę wodopoju, Kukaa myślała nad czymś bardzo intensywnie, nim zdecydowała się zadać to pytanie przyjacielowi.
-Mfalme, czy ty chciałeś być następcą tronu?
-Urodziłem się pierwszy, więc..
-Nie pytam o to dlaczego jesteś, tylko czy gdybyś miał wybór, nie wolałbyś urodzić się drugi.. z rykiem..?
Mfalme zmarszczył nosem , wyraznie rozmyślając nad odpowiedzią. Wiedział, że jego ukochaną nie usadysfakcjonuję zwykłe "Nie".
Mfalme zmarszczył nosem , wyraznie rozmyślając nad odpowiedzią. Wiedział, że jego ukochaną nie usadysfakcjonuję zwykłe "Nie".
-To znaczy... bycie następcą tak młodego państwa to wielka odpowiedzialność. Będę wiecznie zajęty. Tyle jeszcze przede mną nauki i obowiązków. Do tego te królewskie przepisy, utrzymanie porządku. Zastanawiałem się, czy gdybym był zwykłym lwem byłbym szczęśliwsi. Ale wiesz co? raczej nie, gdyż nic nie sprawia mi większej sadysfakcji, jak dobrze wykonane zadanie królewskie. Mama jest ze mnie bardzo dumna. Wiesz, miała trudności z urodzeniem lwiątek. Była możliwość, że nigdy nie zostanie matką. Nie chce jej zawieść.
-Oboje z siostrą dajecie sobie świetnie radę,-powiedziała Kukaa,-Dla mojej mamy ja i Jasiri to też wielkie szczęście. Przyspieszyła,-Ale nie odpowiedziałeś mi jeszcze na pytanie.
-Aaa.. wolę być następcą tronu niż strażnikiem,-mrugnął w jej kierunku.
Akurat dotarli na miejsce.
Wszystkie lwiątka radośnie wbiegali i wybiegali z wody. Nawet mała Asanta, pod opieką rodziców, bawiła się na brzegu wody, mocząc łapki. Mfalme rzucił wymowne spojrzenie w stronę Kukii, która lekko skinęła głową. Oboje dołączyli do wspólnej zabawy.
***
Tymczasem na granicy...Szare stworzenie powiodło wzrokiem po bogatej w zwierzynę i roślinność krainie. Z uśmiechem malującym się na pysku, zwrócił się do brązowej towarzyszki.
-Myślisz, że się zgodzą?
-Mam nadzieję,-westchnęła brązowa. Następnie obie z szarym przekroczyli granicę, kierując się w stronę Białej Skały.
***
W Tęczowej Krainie
Wise
Dzień zaczął się naprawdę miło. Kion obudził mnie jak zawsze, muskając mój policzek. Z uśmiechem zawsze wstawałam, budziłam lwice na polowanie i zabierałam się z nimi oraz Taje. Kion tym czasem z Mto odprawiał patrol do granicy.
Po udanym polowaniu i pysznym śniadaniu, Zunia odbywała lekcje albo ze mną, albo z Kionem. Gdy miałam wolne, poświęcałam ten czas na albo wysłychanie raportu majordamusa, albo rozmowę z Taje lub Mto.
Po lekcji, razem z Kionem rozwiązywaliśmy sprawy królewstwa. I dopiero pod wieczór mieliśmy na tyle wolnego czasu, że poświęcaliśmy go na wspólne spacery.
Dzisiaj udało nam się wybrać na taki o wiele wcześniej. Było dopiero popołudnie.
Najedzona musiałam zmrużyć oczy, rozkoszując się promieniami słońca opromieniającymi moje futro. Westchnęłam z ulgą.
-Przyjemny dzień, nie uważasz Kioni?
-Czy możesz przestać mnie tak nazywać?-wybuchł śmiechem,-Nie jestem już małym lwiątkiem
-Naprawdę?-udałam zdziwienie.
Kion polizał mnie za uchem, przez co ja mimowolnie zamruczałam.
Kion polizał mnie za uchem, przez co ja mimowolnie zamruczałam.
Gdy dotarliśmy do naszej ulubionej kotliny, położyliśmy się w wysokiej trawie na płaskim kamieniu.
Kion zmarszczył brwi, więc zwróciłam głowę w jego kierunku.
-O czym tak intensywnie rozmyślasz? O tym co jutro na obiad?
-Nie.. nie.. Właściwie, to o naszej córce, Zunii.
-Nie masz innych dzieci,-odparłam, zmrużywszy oczy. Ja miałam.
Kion spojrzał na mnie większymi oczami.
-Racja, ale mogliśmy mieć, gdyby nie to..
-Byliśmy mali. Nie rozwlekaj tego, proszę,-powiedziałam, wtulając się w jego grzywę,-Ważne są teraz wszystkie chwile.
-Gdy wrócimy na Białą Ziemię będziemy mieli go więcej,-Kion nagle uniósł głowę. Szybko na niego spojrzałam większymi oczami. Co miał na myśli?... Kion posłał mi tajemniczy uśmiech.-Za trzy tygodnie kochanie, nasza Zunia obejmie tron.
-Tak szybko minęło..
-Uważam , że jest gotowa. Będzie świetną królową, tak jak jej mama.
-Może nawet lepszą,-uśmiechnęłam się z ulgą. Wtuliłam się ponownie w jego grzywę, marząc o śnie. Niestety znalazł nas nowy majordamus- Nick- i trzeba było wysłuchać długiego raportu. Eh!!
-Tak szybko minęło..
-Uważam , że jest gotowa. Będzie świetną królową, tak jak jej mama.
-Może nawet lepszą,-uśmiechnęłam się z ulgą. Wtuliłam się ponownie w jego grzywę, marząc o śnie. Niestety znalazł nas nowy majordamus- Nick- i trzeba było wysłuchać długiego raportu. Eh!!
***
Na Białej Ziemi
Kira
Byłam cała mokra! Czułam jak moje futro przykleja się do skóry na tyle mocno, że ledwie wyszłam z wody. Do tego woda była lodowata. Mimo wszystko, miałam ochotę się śmiać.
Kukaa rzuciła się na mnie, zaczynając gryzć moje ucho.
-Lwiątka! Jest podwieczorek na Białej Skale!-usłyszałam głos Kamby, więc odwróciłam się w jej kierunku. Podwieczorek? Mhm..
-A co jest?-spytał szybko Jicho, zwracając się do swojej babci.
Kamba uśmiechnęła się promiennie.
Kamba uśmiechnęła się promiennie.
-Góralki!..
-A ten kto ostatni dotrze na Białą Skałę dostanie go z robakami!-zaśmiała się Hope.
Wystawiłam język. Fe, ktoby chciał jeść robale!
Widocznie moi przyjaciele uznali to samo, bo rzucili się za dwoma lwicami i małą Asantą w pysku Hope, zmierzając prosto w stronę Białej Skały.
Widocznie moi przyjaciele uznali to samo, bo rzucili się za dwoma lwicami i małą Asantą w pysku Hope, zmierzając prosto w stronę Białej Skały.
Mfalme też szedł radośnie.
Zostałam sama z Kukką.
-Idziemy?-spytałam
-Pewnie, tylko się napiję,-odparła moja przyjaciółka, wracając nad wodopój z zamiarem zanurzenia pyska.-Ciekawe, czy każdy najszybszy tak się męczy.
-Nie znam innych, jesteś chodzącym eksperymentem,-zaśmiałam się, obserwując lwiczkę.
Coś jednak mnie zaniepokoiło. A było to na tyle silne uczucie, że musiałam odwrócić głowę. Przyjrzałam się uważnie dwóm plamom na horyzoncie: szarej i brązowej. Zmarszczyłam pysk.Wiatr wiał od ich strony. Wyraznie czułam mdły zapach hien.
-Co się dzieję? Wezwać Jicho?-spytała Kukaa, spoglądając w tą samą stronę co ja. Także zmarszczyła nos czując ten zapach.
-Niekoniecznie. Nie ma sensu zbierać nas wszystkich, jeśli może chodzić o coś błachego. Chodz.
I nie czekając na jej sprzeciw ruszyłam w stronę dwóch punktów. Kukaa powoli ruszyła za mną.
Dwie hieny nie ruszały się. Wyraznie nas oczekiwały, co jeszcze bardziej dodało mi pewności siebie.
Jedna hiena-samica-była brązowa. Samiec był szary. Nie wyglądali na groznych, ale razem z Kukką wystawiłyśmy pazury.
Wyprostowałam się z dumą.
-Jestem księżniczka Kira, liderka Lwiej Gwardii, i żądam żebyście...
-Księżniczka?!-szara hiena wyraznie się ucieszyła. Podeszła do nas bliżej, co trochę... muszę przyznać... zmyliło mnie z tropu. Helloł, to one były wrogami Białej Ziemi.-Księżniczka Kira, słyszałaś, Fibi, to córka królowej Nory i króla Kisu! Czyli.. czyli może nam pomóc!
Brązowa wydawała się bardziej nieśmiała.
-Chwileczkę! Zacznij od początku, w czym mamy wam pomóc?-spytałam nieufnie
-I może powiecie kim jesteście?-dodała Kukaa
-No tak.. jestem Tibo, a to moja siostra Fibi. Jesteśmy hienami z Strasznej.. przepraszam.. z Miejsca Skał. Przybyliśmy do władców tej ziemi prosząc o pomoc. Niestety, król i królowa uznali, że muszą to przemyśleć.
-Czyli byliście już u moich rodziców? W jakiej sprawie?
-Chodz nasza ziemia wygląda lepiej, wciąż ciężko tam przebywać, gdy brakuje resztek. Prosiliśmy królową i króla o zgodę na polowanie na waszej ziemi, by wykarmić swoje szczenięta. Jest nas naprawdę mało , a to by pomogło.
-W sumie przydałby się ktoś do jedzenia padlin,-powiedziała z zamyśleniem Kukaa
-Padliny wyrzucacie na naszą część, ale jest jej za mało. Potrzebujemy mięsa,-powiedział Tibo
-Nie zapominaj jednak, że próbowaliście obalić moją babkę wraz z tą podłą Hasirą!-na dzwięk imienia lwicy zabolało mnie gardło.
Fibi pochyliła głowę.
-Wybacz, księżniczko, ale czy mamy za ten jeden błąd cierpieć całe życie? To już przeszłość, hieny są wiernymi sprzymierzeńcami Białej Ziemi.
Prychnęłam.
-Jasne..
-Księżniczko Kiro, czy moglibyśmy prosić, byś wraz ze swoją towarzyszką odwiedziła nasz dom? Jeśli to cię nie przekona..
-Do czego?
-..do tego, że się zmieniliśmy, to odejdziemy,-z pewnością powiedział Tibo i odwrócił się w stronę do granicy. Podobnie zrobiła Fibi. Ruszyła za bratem.
-Chcesz tam iść tylko we dwójkę?
-Damy sobie radę,-powiedziałam, ruszając w stronę za nimi.
Jedna hiena-samica-była brązowa. Samiec był szary. Nie wyglądali na groznych, ale razem z Kukką wystawiłyśmy pazury.
Wyprostowałam się z dumą.
-Jestem księżniczka Kira, liderka Lwiej Gwardii, i żądam żebyście...
-Księżniczka?!-szara hiena wyraznie się ucieszyła. Podeszła do nas bliżej, co trochę... muszę przyznać... zmyliło mnie z tropu. Helloł, to one były wrogami Białej Ziemi.-Księżniczka Kira, słyszałaś, Fibi, to córka królowej Nory i króla Kisu! Czyli.. czyli może nam pomóc!
Brązowa wydawała się bardziej nieśmiała.
-Chwileczkę! Zacznij od początku, w czym mamy wam pomóc?-spytałam nieufnie
-I może powiecie kim jesteście?-dodała Kukaa
-No tak.. jestem Tibo, a to moja siostra Fibi. Jesteśmy hienami z Strasznej.. przepraszam.. z Miejsca Skał. Przybyliśmy do władców tej ziemi prosząc o pomoc. Niestety, król i królowa uznali, że muszą to przemyśleć.
-Czyli byliście już u moich rodziców? W jakiej sprawie?
-Chodz nasza ziemia wygląda lepiej, wciąż ciężko tam przebywać, gdy brakuje resztek. Prosiliśmy królową i króla o zgodę na polowanie na waszej ziemi, by wykarmić swoje szczenięta. Jest nas naprawdę mało , a to by pomogło.
-W sumie przydałby się ktoś do jedzenia padlin,-powiedziała z zamyśleniem Kukaa
-Padliny wyrzucacie na naszą część, ale jest jej za mało. Potrzebujemy mięsa,-powiedział Tibo
-Nie zapominaj jednak, że próbowaliście obalić moją babkę wraz z tą podłą Hasirą!-na dzwięk imienia lwicy zabolało mnie gardło.
Fibi pochyliła głowę.
-Wybacz, księżniczko, ale czy mamy za ten jeden błąd cierpieć całe życie? To już przeszłość, hieny są wiernymi sprzymierzeńcami Białej Ziemi.
Prychnęłam.
-Jasne..
-Księżniczko Kiro, czy moglibyśmy prosić, byś wraz ze swoją towarzyszką odwiedziła nasz dom? Jeśli to cię nie przekona..
-Do czego?
-..do tego, że się zmieniliśmy, to odejdziemy,-z pewnością powiedział Tibo i odwrócił się w stronę do granicy. Podobnie zrobiła Fibi. Ruszyła za bratem.
-Chcesz tam iść tylko we dwójkę?
-Damy sobie radę,-powiedziałam, ruszając w stronę za nimi.
Miejsce Skał rozrastało się z sukcesem. Miejsce w którym mieszkały hieny znajdowały się blisko granicy z pustynią i było porośnięte bujnie przez roślinność. Z ulgą uświadomiłam sobie, że dobrze być lwem. Hieny patrzyły na nas nieprzyjemnie na samym początku. Pózniej otoczyli nas gościnnością w postaci wody i radosnym szczekaniem małych hienek. Jednak padlinożercy byli chudzi i zmęczeni. Z Kukąą nie mogłyśmy długo z nimi siedzieć, więc wkońcu wkróciłyśmy do siebie.
Gdy znalazłyśmy się z powrotem na Białej Skale, wbiegłyśmy z Kukąą do głównej jaskini, w poszukiwaniu moich rodziców. Mama wyraznie ucieszona, podeszła do mnie.
-Gdzie wy byłyście,dziewczynki? Wiecie jak jest pózno?
Faktycznie, już prawie pojawiły się gwiazdy. Niebo pokryło się granatem.
Pochyliłam głowę z szacunkiem przed mamą.
-Możemy porozmawiać na osobności? Zawołasz tatę?
Mama pokiwała głową, ale widać było, że jest zdziwiona.
Wraz z Kukką usiadłyśmy na czubku Białej Skały, wpatrzone w horyzont.
-Dostaniemy wielki szlaban,-mruknęła Kukaa
-To należy do naszych obowiązków,-odpowiedziałam z pewnością.
Usłyszałam za sobą kroki moich najbliższych, więc odwróciłam głowę w ich stronę. Mama i Tata spojrzeli na mnie z wyczekiwaniem. Owinęłam łapki ogonem, dumnie prostując plecy.
-Znalazłyśmy z Kukką dzisiaj dwie hieny. Tibo i Fibi. Powiedzieli nam, że oni i ich towarzysze nie mają co jeść, padlina im nie wystarcza, a ich szczeniaki tracą energię.
-Poszłyśmy do ich domu. Wygląda smutno,-powiedziała Kukaa z wyrzutem kierując się w stronę władców,-Podobno byli u państwa?
-Byli, to prawda, ale powiedzieliśmy im , że musimy to przemyśleć,-odpowiedział pewnie Kisu,-Nie powinni byli wchodzić wam tym na głowę.
-Tato!-obruszyłam się, jeżąc futro,-Nigdy nie odwrócę się od tych którzy mnie potrzebują. Nie ważne, czy będzie to hiena, krokodyl czy wyrzutek. Nie spojrzę ponad przesądami. Moja Lwia Gwardia jest tylko dla Kręgu Życia.
-Kiro, wiem, że jesteś przywiązana do wszystkich stworzeń . Małych czy dużych.-mama uśmiechnęła się promiennie,-I to bardzo dobrze, że jesteś na ich punkcie wrażliwa. Nie martw się, kochanie, ja też jestem na tyle wrażliwa. Pozwolimy im polować raz dziennie na jedno duże zwierzę. Na samym początku powinno to wystarczyć. Hieny też są nam potrzebne jako sprzymierzeńcy.
Z uciechą zbliżyłam się do mamy, by ją przytulić. Mama polizała mnie za uchem. Wtuliłam się w nią mocniej, wdychając jej świeży, matkowy zapach.
Tata uniósł oczy ku górze.
-Rozumiem, że wasza wizyta w Miejscu Skał ma oznaczać, że wracacie do swoich obowiązków?
-Oczywiście!-tym razem przytuliłam moją przyjaciółkę, Kukkę.
-Oczywiście!-tym razem przytuliłam moją przyjaciółkę, Kukkę.
Hejka! Dziękuję za przeczytanie rozdziału! Podobał się? Jeszcze 8 do zakończenia III sezonu! ^^
A oto pytanka:
A oto pytanka:
1.Czy Kira jest odpowiednią liderką Lwiej Gwardii?
2.Czy Zunia będzie dobrą królową?
2.Czy Zunia będzie dobrą królową?
Pozdrawiam! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz