sobota, 18 listopada 2017

Rozdział 70

-Wise,obudź się!-otworzyłam leniwie oczy.Nademną nachylały się Taje i Kilio,wpatrując się we mnie wielkimi oczami.
-Co?-spytałam ziewając,po czym odwróciłam się w stronę wyjścia,było jeszcze ciemno,-jeszcze nie ma dnia
-Jest,po prostu słońce jeszcze nie wzeszło,-szepnęła Kilio
-Chodź,mamy coś dla ciebie,-Taje pociągnęła mnie za ogon i wraz z Kilio,wyszły po cichu z jaskini.Usiadłam.Wszyscy jeszcze spali.Jeśli to nic ważnego,to je zabiję,-zaśmiałam się cicho.Ruszyłam w stronę wyjścia ciekawa,co też chcą mi pokazać.

Dziewczyny miały pięknie wymyte futra,czego nie dało się nie zauważyć,a na ich twarzach,unosiły się szerokie uśmiechy.
-Mam się bać?-spytałam,gdy oddaliłyśmy się od Białej Skały.
-Trochę,-zaśmiały się
Szliśmy jeszcze trochę,aż dotarłyśmy na łąkę.Wszystkie zwierzęta jeszcze spały,więc świeciła pustkami.Usiadłyśmy koło małego jeziorka,na kamieniach.
-Możecie mi powiedzieć w końcu,o co chodzi?
-Wszystkiego najlepszego!-krzyknęły i wtedy mnie oświeciło.Dziś były moje urodziny.Może i nie kalendarzowe,bo one wypadały trochę wcześniej.Był to dzień w którym Mfalme mnie znalazł.Ciekawiła mnie myśl,czy dziś mi się pojawi.Mam nadzieję,że tak.Urodziny obchodzę w ten dzień,a te były pierwsze które świętowałam,bo wcześniej,nie było powodów.
-Dziękuję,-zaśmiałam się,-ja sama zapomniałam
-No wiesz,o takim święcie nie można zapomnieć,-Taje przytuliła mnie,-a zwłaszcza pamiętają o tym najlepsze przyjaciółki
Kilio także mnie przytuliła
-Mamy coś dla ciebie,-powiedziała i przesunęła jeden mały kamień,wyjmując przy tym niebiesko-biały kwiat.Uśmiechnęłam się.Był śliczny.
-Proszę,-szepnęła,wręczając mi go.
Uśmiechnęłam się szeroko i wsadziłam go sobie za ucho.
-Pięknie!-pisnęły
-Bardzo wam dziękuję,-powiedziałam,-wiele dla mnie znaczy,że..
-Ojtam! Mamy więcej atrakcji,-Kilio pomachała ogonem w stronę skałek
-Co powiesz na małe polowanko?-Taje zaśmiała się
-Ale zwierzyna jeszcze nie wstała,-spojrzałam na słońce,przymrużonymi oczami
Dziewczyny spojrzały na siebie porozumiewawczo
-A kto mówił tu o antylopach czy zebrach?-Kilio wybuchnęła śmiechem,-upolujemy co innego
-W sensie?
Nie odpowiedziały,tylko ruszyły w stronę skałek.Poszłam w ślad za nimi.

Kiedy już tam dotarliśmy,spytałam:
-To na co będziemy polować?
-Wise,pamiętasz co było pierwszą naszą zwierzyną?-spytała Taje,wpatrując się we mnie
-Yyy..chyba zebra,-przechyliłam na bok łeb,nie pamiętałam tego
-Oj głuptasie,cofnij się dalej.-zaśmiała się pomarańczowa,-góralek! góralek był pierwszą zwierzyną,jaką upolowałyśmy!
-Pamiętasz,przygotowywałyśmy się do odejścia z Tęczowej Krainy i wtedy musiałyśmy nauczyć się polować,była to nasza pierwsza zwierzyna*,-powiedziała Kilio
Wtedy właśnie,ujrzałam kilka góralków,wychodzących spod kamieni.Oblizałam pysk.Przytaknęłyśmy sobie zgodnie i zaczęłyśmy się skradać w ich stronę.Po chwili,każda z nas upolowała po dwa.Nie zapomniałyśmy przecież o Kręgu Życia.Zjadłyśmy po naszych góralkach.
-Pyszne,-powiedziałam,-już nie pamiętam,kiedy ostatnio je jadłam
-Że sto lat temu,-zaśmiała się Taje,a ja dałam jej porządnego kuksańca w ramie.Potem,wszystkie trzy wybuchnęłyśmy śmiechem.Akurat słońce zaczęło już wschodzić,więc powolnym krokiem,udałyśmy się w stronę Białej Skały.
-Idia sobie dobrze radzi,-powiedziała Kilio w stronę Taje,-będzie z niej dobra Główna Lwica Polująca
-Ma świetną nauczycielkę,-oczy Taje błyszczały dumą.
W końcu,wszystkie dotarłyśmy na Białą Skałę,gdzie wszyscy zebrali się,by złożyć mi życzenia,a przyjaciele i dzieciaki,przytulały mnie z czułością.Przyznam,że było to miłe....bardzo miłe.Kiedy wszyscy już się od siebie odkleiłyśmy,lwice polujące,ruszyły na polowanie.Dzisiaj był dzień wolny.Spojrzałam smutno na moje dzieci,rozmawiające ze swoimi przyjaciółmi.Dzisiaj mieli opuścić Białą Ziemię i ruszyć w podróż.Najgorsze,że miała ich długo nie być.Marwiłam się.Co ja bez nich zrobię?

Kiedy wszyscy już pojedli,upolowanymi zebrami (3),lwice i lwy ruszyły na skałki,lub jakieś inne miejsca odpoczywać,a lwiątka pognały bawić się nad wodopój.Resztę czasu,spędzałam z Leą,poszłyśmy na polowanie.Później jednak,wraz z  Kilio żegnaliśmy się na granicy z Leą,Malką i Kesho(braćmi Kilio).Kilio przytulała braci na pożegnanie,ja natomiast rozmawiałam z Leą.
-Odwiedź nas jeszcze kiedyś,-powiedziałam i przytuliłam białą,-bo się zatęsknie
-Jeszcze się zobaczymy,-odpowiedziała Lea,-a tak wogóle,najlepszego!
Kiwnęłam głową.Nie lubiłam się z nią żegnać.Trochę czasu później,Lea i bracia Kilio,ruszyli w stronę swojej ziemi.Obserwowałyśmy ich jeszcze długo,po czym ruszyłyśmy w stronę Białej Skały.

Na Białej Skale,czekali na nas Busara,Nyeusi,Taje,Kamba-która wróciła już do zdrowia,chodź chodizła jeszcze słabo.Przytuliliśmy się.
-To..co dzisiaj robimy?-spytał Busara,-chyba nie będziemy jak te dziadki,odpoczywać
-Busi,przypominam,że sam jesteś dziadkiem,-zgasiła go Kilio
-Busara ma rację,musimy coś porobić,-odparła Nyeusi
-To jakieś wyścigi czy jak,-zaśmiała się Taje
-A niech ci będzie,-dopowiedziałam że śmiechem i jak jeden mąż,rzuciliśmy się do biegu,byle być pierwszymi przy granicy.Uwielbiam moich przyjaciół.

***

-Tylko uważajcie na siebie,-spojrzałam w stronę moich dzieci z taką czułością,jaką mogą czuć tylko matki.Nora,Lajla,Ndoto i Huru,tak bardzo wyrośli.Już nie przypominali małych lwiątek,którymi byli.Właśnie wyruszali w podróż.Białoziemcy zgromadzili sie przed granicą,by porzegnać siódemkę lwów.Kamba żegnała że łzami córkę.Arro,Chaka,Teo i Amara,także żegnali Imani.Kisu żegnał się z rodzicami,rodzeństwem i bratankami.Aishi z przybranymi rodzicami.Ndoto,Lajla,Nora i Huru,rzucili się w moją stronę,z przytulasami.Ucałowałam wszystkich i spojrzałam zgodnie na Norę.Chyba zrozumiała co chce jej przekazać,bo kiwnęła głową.Chciałam,by dobrze dowodziła,w co wierzyłam i trzymałam za ich wyprawę kciuki.
-Będziemy,-odparła biała
-Wracamy za dwa miesiące,-Lajla uśmiechnęła się słabo.Zastanawiałam się,dlaczego.jest smutna.Może będzie strasznie tęsknić? Nigdy się nie rozdzielałyśmy,no...oprócz tego jednego razu,kiedy została porwana,ale tego nawet nie pamięta.Chodź,pamięta Kiarę.Huru stał wyprostowany obok Ndoto.Uśmiechnęłam się do mojego potomstwa.Byłam pewna,że Moto także był z nich dumny,tak mocno jak ja.
Ostatni raz się przytuliliśmy,po czym cała siódemka,ruszyła w stronę granicy.Towarzyszyły im słowa otuchy,od przyjaciół i rodziny.Kisu złączył się ogonem z Norą,Ndoto podszedł bliżej Imani i Lajli,by dodać im otuchy.Huru zaczął już rozmawiać z Aishi,swoją wielką przyjaciółką.Odwrócili się tylko raz,po czym zniknęli na horyzoncie.Kilio,Busara ,ja ,Kamba i Arro,wpatrywaliśmy się jeszcze długo w horyzont,po czym wróciliśmy na Białą Skałę by odpocząć.

Wskoczyłam na podwyże,położyłam się i myślami sięgnęłam do dzieci.Miałam nadzieję,że przed wieczorem znajdą jakąś kryjówkę i że nie będzie padać.Maji położyła się koło mnie.
-Cały dzień cię nie widziałam siostrzyczko,-szepnęłam
Ona tylko posłała mi ciepły uśmiech.Rozmawiałyśmy chwile,po czym obie zasnęłyśmy.

Msimu
-Trzymaj się Lajla,-szepnęłem
Chciałem by wróciła cała i zdrowa,byśmy już nie musieli się ukrywać.Zwłaszcza teraz,kiedy ewidentnie matka coś knuła.Chciałem tylko wiedzieć,co to takiego.


?
Wziąłem głęboki wdech.Widok mojego królestwa z góry,zawsze zapieram mi wdech w pierwsiach.Horyzont wydawał się jakby błyszczał.Westchnąłem.Dzisiaj był ten dzień,dzień jej urodzin.Właśnie tego dnia,zawitała na moją ziemię,właśnie tego dnia,po raz pierwszy razem się bawiliśmy.Towarzyszyła nam także jeszcze jedna przyjaciółka.Właśnie przyjaciółka,czy mogę dalej używać tego słowa? Po tym..po tym jak pozwoliłem im odejść.Eh! Teraz świętowała by urodziny,chodź wiem,że obydwie nie żyją.Nie dały by rady przeżyć.Spojrzałem na swoje łapy.Brązowe futro matki.Coś umykało z mojej przeszłości.Zbijały się tylko słowa,które powtarzała mi każdego dnia "Nie ufaj białym,taki kolor futra jest nielwi,są inni,gorsi".A ja..żałuję,żałuję że ją wtedy puściłem,pozwoliłem jej odejść,na pewną śmierć.Zawiodłem.
Rozległo się wołanie za mną.Odwróciłem się więc,a z mojej twarzy już nic nie dało się wyczytać,z resztą,jak zawsze.Spojrzałem z wyższością na dwie lwice obecne trochę niżej.Jedna,była moją matką.Druga moją żoną,której nie potrafiłem pokochać.
-O co chodzi?-burknąłem
-Jak to co?! Zapomniałeś o ziemi,o której doniusł nam zwiadowca,-powiedziała Dicky,mierząc mnie wzrokiem,-napadniemy na nich..już niedługo!

-------------------------------------------------------------------------------------------------
*Ten rozdział w którym polowały jako lwiątka na góralki,nie został nigdy opublikowany

Hej! Mam nadzieję,że rozdział się spodobał.Coś szybko je publikuję,prawda? Dobrze,że jestem chora,bo bym nie miała czasu,a możecie mi wierzyć,wszystko się rozkręca.Teraz,większość rozdziałów,będzie tylko o tej podróży,by białoziemcy mieli chwile spokoju.Ale oczywiście,jak twierdziła Matibabu,nic już nie będzie takie samo.Nie zdradzę jednak więcej c:
Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Super rozdział czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Bardzo przyjemnie się czyta Twoje opowiadania ♥ i czekam na next!

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń