Nora przeciągnęła się,otwierając pysk w ziewnięciu.Rozejrzała się wokół.Przyjaciele spali w najlepsze.Dżungla nie spała..ona mówiła.Nora wsłuchała się w odgłosy małp,surykatek,ptaków.Słyszała,jak nie daleko szumi wodospad.Uśmiechnęła się,po czym nachyliła nad Kisu,trącając go łapą.Kisu,spojrzał na nią przymrużonymi oczami,po czym ziewnął,siadając obok białej lwicy.
-Co jest?
-Musimy się już budzić.Słońce wysoko.Ruszamy?
-Może jeszcze tu zostaniemy?-spytała Lajla,siadając obok Nory.Przytuliła się bokiem do siostry,-coś zjemy i dopiero jutro ruszamy,co?
-Mhm..chyba nam nie zaskodzi,-odparł Kisu,spoglądając na Norę.Kiedy tylko biała lwica kiwnęła głową,cała trójka poczęła budzić resztę.Trudno było wstać tego dnia,a chmury zapowiadały,że zbliża się deszcz.
-Pewnie przemokniemy,-burknęła Aishi,-jak myślisz,Huru?
Lew kiwnął głową.Nora spojrzała na niebo.Chmury faktycznie były ciemnawe,a ptaki latały nisko.Westchnęła.
-Mam pomysł...
Przypomniała jej się nagle pierwsza lekcja jaką odbyła z matką.Pierwsza.I uzmysłowiła sobie szybko,że coraz bliżej jej do objęcia tronu.Tego czego bała się od lwiątka.A teraz? Czuła dziwny spokój,mrowienie w łapach.Już wyobrażała sobie siebie jako królową.Uznała wkońcu,podczas tej podróży,że da radę sprostać wyzwaniu.
-Aishi,wraz z Huru poszukacie jakiejś jaskini,ok? Nie możemy zmoknąć,-córka Wise spojrzała na brata i przyjaciółkę.Oboję pokiwali głową,więc kontynuowała,-Ndoto,Ni pójdziecie pozbierać liście,na posłania ok? Kisu,ty natomiast znajdź jakiś sposób,żeby przenieść wodę.Gdyby komuś chciało się pić.Ja i Lajla pójdziemy poszukać czegoś do jedzenia,a Imani..
-Mogę pójść z wami? Chyba nie wyślesz mnie na zbieranie gałązek,jak to robi Matibabu
Nora zmieszała się
-Chciałam,żebyś tutaj została..
-Beznadziejny pomysł!-syknęła Imani,-idę z wami i kropka.
Nora,spojrzała na siostrę.Lajla także nie była pewna odpowiedzi.Pozostałych przyjaciół już nie było,musiały same zadecydować.Nora westchnęła,czując wyraźnie ciężar odpowiedzialności za ślepą lwicę.
-Dobrze.Ale trzymaj się nas
Imani prychnęła.Traktują mnie jak lwiątko.Lwiątko!-pomyślała z goryczą,przeciskając się w gąszcz.Nora i Lajla poszły w ślad za nią.
Nie martw się Imani.Będzie dobrze-przemówiła do niej w myślach Nzuri,jej duchowa przewodniczka.Imani zamknęła oczy.I tak wiedziała gdzie idzie i nie musiała ich otwierać.Szła więc tak,puki nie wyczuła uważnego zapachu surykatek.Zatrzymała się,wraz z księżniczkami.
-Surykatki?-powąchała powietrze Nora
-Co myślicie,polujemy? Są dość małe i szybkie.
-Zawsze to jakieś mięso i wyzwanie,co nie? Chyba,że wolisz polować na ptaki,ale to jeszcze trudniejsze w tych warunkach.Chociaż..-Imani zawachała się,po czym wbiegła w gąszcz.Nora miała już za nią pobiec,kiedy drogę zagrodziła jej Lajla.
-Myślę,że sobie poradzi.A my musimy upolować co kolwiek,-uśmiechnęła się,koniuszkiem ogona wskazując teren,skąd dobiegały radosne popiskiwania.Nora skinęła jej głową.Przybrała pozycję łowiecką,wystawiając pazury.Lajla zrobiła to samo.Łapy sióstr przylegały do ziemi,oczy wpatrywały się w cele.Wiele surykatek,biegało,skakało,zupełnie nie przejmując się ich obecnością.Wyczekały na odpowiedni moment,posłały sobie spojrzenie i skoczyły.Z łatwością wpadły na kilka surykatek,od razu je zabijając.Pozostałe pisnęły i zaczęły uciekać,ruszyły ich tropem.
Lajla usiadła.Ciemno niebieskie oczy wpatrzyły się w stosik surykatek,które upolowały dla pobratyńców.Nora przysiadła obok,wyraźnie także dumna z wysiłku.Większość surykatek uciekła,ale tyle ile upolowały,zdecydowanie starczy po trzy dla każdego.
Buszcz rozsunął się i oczom lwic,ukazała się uśmiechnięta córka Kamby ,niosąca w pysku dwa ptaki.Aż zaniemówiły z wrażenia,ptaki były średnie i na pewno trudno było je złapać.
-Dobrze robota.Łał,Idia ma konkurencje.
Imani zarumieniłaby się gdyby nie futro.Nora obwąchała ptaki,po czym skinęła z szacunkiem głową przed córką Arro,złapała kilka surykatek i wchodząc w gąszcz,poszła poszukać reszty.Lajla i Imani,łapiąc swoje zdobycze,poszły w ślad za nią.
Tym czasem,Aishi i Huru znaleźli już średnią jaskinię,zapadniętą w dołek.Była na tyle niewidoczna,ukryta w zieleni drzew,puszczających pąki,że bez trudu można byłoby się tutaj ukryć.Kisu znalazł ich jako pierwszy,ciągnąc za przed sobą skorupę żółtwia,przelaną wodą.Przywitał się z nimi kiwnięciem głowy i rozejrzał wokół.
-Jesteśmy pierwszymi
-A niby ostatni mieli być pierwszymi,-zaśmiała się cicho Aishi,-a tym czasem,zaraz się rozpada,nim oni dotrą.
Ndoto i Ni,którym przypadło zajęcie nazbierania liści na posłania,przepychali się przez gąszcza.Ndoto szedł pierwszy,a Ni za nim.Pierwszy zatrzymał się jednak Ni.Zatrzymał szybko Ndoto.Syn Wise spojrzał na niego niebieskimi oczami.
-Co jest?
Ni wskazał łapą na drzewo daleko przed nimi,na widocznym terenie.Ndoto pokiwał wolno głową.Drzewo spuszczało z siebie wielkie ciemnozielone liście.Lwy podbiegły do niego.Ni od razu chwycił jeden z nich koniuszkiem kłów,wyrywając od razu.Liść spadł koło jego łap.Ni rzucił szybkie spojrzenie Ndoto.Oboje poczęli rwać liście w błyskawicznym tępie.
Kiedy skączyli,Ndoto wpatrywał się jeszcze długo w drzewo,po czym po prostu na nie wskoczył.Szybko wspiął się.Ni patrzył w ślad za nim.Kiedy syn Wise znów się pojawił w pysku miał dwa owoce z czerwoną skórą.
-Chcesz?-spytał,-wyglądają na smaczne
-Nie znam ich,-przyznał Ni,-ale nie specjalnie mam teraz ochotę bawić się w małpiszona.Jedz szybko.
Ndoto wzruszył ramionami i szybko pochłonął jeden owoc,a za nim...nie zdążył drugiego,gdyż błyskawicznie zamknął oczy i syknął.
-Co jest!?-Ni podskoczył do niego i z przerażoną miną,wpatrywał się w Ndoto,który teraz położył się na ziemi sycząc z bólu.
-Bolą mnie oczy.
-Było nie jeść,-odpowiedział z przerażeniem Ni.Złapał jeden liśc,owinął nimi oczy Ndoto,a ten na chwile poczuł ulgą.Złapał resztę liści i prowadząc przyjaciela,podeszli do strumienia.Tam Ndoto opłukał sobie oczy,znów szybko je zamykając.
-Wiesz co.Nie otwieraj ich.Jutro będziemy na Lwiej Ziemi,obejrzy cię tam szaman
Znów owinął oczy Ndoto w liście.Złapał pozostałe,zawracając z przyjacielem w stronę reszty.
Deszcz już padał,kiedy białoziemskie nastolatki leżeli w jaskini na posłaniach,najedzeni.Ndoto dalej nie otwierał oczu,trzymając głowę na łapach.Nora wyjrzała na zewnątrz.
-Jak nadejdzie ranek,ruszymy od razu w podróż.Musimy jeszcze szybciej dotrzec na Lwią Ziemię,-rzuciła biologicznemu bratu szybkie spojrzenie.Imani przycisnęła się bliżej do boku czerwonogrzywego.Polizała go w ucho.
-Hej,nie przejmuj się.Możesz się przynajmniej na chwile poczuć mną.
Ndoto ogarnął smutek.Rzeczywiście,to wszystko przypominało świat ,z którym musiała mierzyć się na codzień córka Arro.Tylko ona tak pełna wyobrażeń,potrafiła już sobie z tym poradzić i funkcjonować normalnie.
Także polizał ją za uchem
-Przepraszam..
-Za co? Oh Ndoto,nie masz za nic,-po czym dodała,-poprowadzę cię.Musisz mi zaufać
-Ufam ci Imani,zawsze ufałem.
1.Co się stanie z Ndoto?
2.Czy lwioziemcy udzielą schronienia przyjaciołom?
Pozdrawiam c:
Super rozdział
OdpowiedzUsuń